Reklama

Taki mały żarcik na początek i zagadka jednocześnie. Czym się różni Zbigniew Boniek od Grzegorza Laty? Nie, nie chodzi o liczbę występów w reprezentacji, ani o liczbę bramek. Zła odpowiedź, próbujemy dalej. Nie, nie chodzi o pozycję na boisku, na której grali obaj zawodnicy. O to, że jeden był prezesem PZPN przez jedną kadencję, a drugi przez dwie, też nie chodzi i w ogóle skojarzenia czysto piłkarskie to ślepa uliczka. Prawidłowa odpowiedź brzmi? Włosami!

Zbigniew Boniek ma rude kędziory, Grzegorz Lato przeważnie jest łysy. Poza włosami wzmiankowani nie różnią się niczym. Wyrastają z tego samego pnia mentalnego i mają takie same pomysły na życie, aby zawsze płynąć z prądem i wiedzieć do jakiej burty się przykleić. Jest to odrębna gałąź homo sapiens i siedzą na niej gwiazdy ze świecznika, które potrafią w jednym zdaniu powiedzieć, że szanują Jaruzelskiego i Jerzego Popiełuszkę, nie stawiając pomiędzy słowami przecinka. W poniedziałek mówią, że za komuny było wesoło, we wtorek, że dziś jest ponury czas łamania wolności słowa, demokracji i konstytucji.

Reklama

Wszyscy tacy sami, a jednego od drugiego da się odróżnić tylko włosami lub innymi częściami ciała charakterystycznymi dla rozpoznawalności gwiazd. Ważne przy tym jest jeszcze coś innego, mianowicie kompletny brak zainteresowania wiedzą i nauką i tak zwanych celebrytów. Nie ma większego zainteresowania, z tej przyczyny, że pozyskiwanie wiedzy to bardzo trudny i nudny proces, nie tylko w wersji szkolnej.

Człowiek całe życie się uczy i sprawdza, co jest co albo poza poziom prezesa PZPN nie wychodzi. Czasami się nie chce, innym razem czasu brakuje albo głowa boli, ale jak się raz i drugi szary Kowalski przekona, że niewiedza kosztuje, to szybko wraca na właściwe tory. Celebryta ma inaczej, on na braku wiedzy, czyli głupocie, bardzo dobrze zaranbia. No dobrze, ale może bym tak łaskawie napisał skąd we mnie tyle jadu i co sam w życiu osiągnąłem, bo to zawsze w pakiecie się odpowiada. Jeśli chodzi o żółć i jad, to stąd mi się wzięło:

A co w życiu osiągnąłem? Grałem w MZKS Chojnowianka Chojnów, juniorzy młodsi, na pozycji lewego napastnika, chociaż 100 razy trenerowi tłumaczyłem, że jestem typową dziesiątką. Tyle w życiu osiągnąłem i to wystarczy, aby wiedzieć, że kapusiom się nie kibicuje.

Reklama

6 KOMENTARZE

  1. Niejaki Jasiek Jurczak,
    Niejaki Jasiek Jurczak, najprawdopodobniej były UBek, a obecnie zabetonowany KODerasta, użył artykułu z 2011 r., jeszcze przed teczkami Kiszczaka. Wiadomo, co stwierdzili grafolodzy odnośnie podpisów Bolka.
    Boniek łyknął to jak szambowóz gówno z szamba i beknął siarkowodorem.
    Piłkarz znakomity, ale pieszczoch prl-u z wzajemnością, a to się u niego nie zmieni.

  2. Niejaki Jasiek Jurczak,
    Niejaki Jasiek Jurczak, najprawdopodobniej były UBek, a obecnie zabetonowany KODerasta, użył artykułu z 2011 r., jeszcze przed teczkami Kiszczaka. Wiadomo, co stwierdzili grafolodzy odnośnie podpisów Bolka.
    Boniek łyknął to jak szambowóz gówno z szamba i beknął siarkowodorem.
    Piłkarz znakomity, ale pieszczoch prl-u z wzajemnością, a to się u niego nie zmieni.

  3. I co się dziwicie. A niejaki

    I co się dziwicie, tak ten świat jest mały. A niejaki Kijowski dużurny ociec bezalimentacyjny to gdzie pracował przed zostaniem etatowym zadymiarzem politycznym? W PZPN! Ciekawe jak Boniek z Kijem to zorganizowali? Pracował a z alimentami zalegał? Może jakiś dziennikarz śledczy powinien spróbować wyjaśnić ten fenomen? Tak na marginesie to kariera dyżurnego Ojca Mateusza jest dziwna – Gazecina Adama, potem PZU, potem miganie się od alimentów bo PZU nie wyszło. Robota w ruchu ojców – wg. mnie dywersyjna dla rodzącego się buntu społecznego rozwiedzionych ojców, ot takie kanalizowanie emocji społecznych które naczej mogły by wymknąć się i zrobić kuku paniom od "wysokich obcasów". No i w końcu ten PZPN, z którego prysnął bo nie miał czasu na nic innego poza poświęcaniem się za demokrację tj. nowe zadanie sterowania emocjami społecznymi. Wygląda na to, że Boniek przytulił tego funkcjonariusza gazety tak na przeczekanie. Taka cicha posadka dla śpiocha na przetrwanie do nowego zadania. Tj. stworzenia KOD. Same swojaki! Tu przypadków niet!

  4. I co się dziwicie. A niejaki

    I co się dziwicie, tak ten świat jest mały. A niejaki Kijowski dużurny ociec bezalimentacyjny to gdzie pracował przed zostaniem etatowym zadymiarzem politycznym? W PZPN! Ciekawe jak Boniek z Kijem to zorganizowali? Pracował a z alimentami zalegał? Może jakiś dziennikarz śledczy powinien spróbować wyjaśnić ten fenomen? Tak na marginesie to kariera dyżurnego Ojca Mateusza jest dziwna – Gazecina Adama, potem PZU, potem miganie się od alimentów bo PZU nie wyszło. Robota w ruchu ojców – wg. mnie dywersyjna dla rodzącego się buntu społecznego rozwiedzionych ojców, ot takie kanalizowanie emocji społecznych które naczej mogły by wymknąć się i zrobić kuku paniom od "wysokich obcasów". No i w końcu ten PZPN, z którego prysnął bo nie miał czasu na nic innego poza poświęcaniem się za demokrację tj. nowe zadanie sterowania emocjami społecznymi. Wygląda na to, że Boniek przytulił tego funkcjonariusza gazety tak na przeczekanie. Taka cicha posadka dla śpiocha na przetrwanie do nowego zadania. Tj. stworzenia KOD. Same swojaki! Tu przypadków niet!