Reklama

Skostniały nam te dyscypliny sportowe. Olimpiady je zacementowały. Wprawdzie od czasu do czasu coś tam, coś tam, do tych dyscyplin dodadzą, ale trzon pamięta króla Ćwieczka.

Skostniały nam te dyscypliny sportowe. Olimpiady je zacementowały. Wprawdzie od czasu do czasu coś tam, coś tam, do tych dyscyplin dodadzą, ale trzon pamięta króla Ćwieczka.
I my jak te barany patrzymy jak nasi bliźni biegają, coś tam rzucają lub się zwyczajnie okładają.
I to ma być takie ciekawe, przykuwające uwagę?
A w życiu.
Nuda.
A czy tak trudno wymyślić nową dyscyplinę sportowa. I to taką, która znajdzie grono zwolenników i naśladowców.. Ponadczasowa.
Ponadczasowa w tym znaczeniu, ze zmagania w tej dyscyplinie oglądamy w każdym czasie i bez względu na wiek.
Tak z marszu proponuję boks erotyczny.
Oczywiście punktem wyjścia jest dawny i już częściowo zapomniany boks.
Po modyfikacjach.
Zaczynamy od stroju zawodników. Pozostaje jednoczęściowy, ale już nie spodenki, a koszulka, najlepiej na ramiączkach, taka jaką noszą rolnicy podczas sianokosów.
Rękawice też nie mogę być takie wielkie, gdyż osłabiają siłę rażenia.
Ochraniacz na zęby ( o ile jeszcze zawodnik ma ) staje sie zbędny, wręcz przeszkadza.
A w narożnikach sekundanci, których jedynym zadaniem jest zlikwidować skutki poprzedniej rundy ( schładzanie, perswazja. obrzydzanie przeciwnika).
A same zasady boksu erotycznego?
Proste.
Wygrywa ten z zawodników, który doprowadzi przeciwnika do orgazmu ( knock out), lub ten, którego wzwód jest mniejszy ( wygrana na punkty).
Dyskwalifikacja następuje wtedy, gdy któryś z walczących, do wywołania u przeciwnika orgazmu lub uporczywego wzwodu, używa nie dłoni tylko….coś innego. Albo będzie chciał zwyczajnie odgryźć – myląc z uchem.
Sportowcy – amatorzy walczą 12 rund, zawodowcy 3. Odwrócenie jest zrozumiałe i wzięte z życia.
Im więcej potrafi, tym szybciej doprowadzi przeciwnika do orgazmu.
A wiadomo, że zawodowcy wiedzą i potrafią więcej.
Amatorzy pewnie będą sie męczyć dłużej, nim osiągną sukces.
Sama walka to uderzanie przeciwnika w takie miejsca i z taka siłą, by uzyskać wspomniany efekt wzwodu, a następnie orgazmu.
Dyscyplina ma jeszcze kolejny, poza widowiskowością, walor, a mianowicie jest okazja do pozyskiwania materiału wyjściowego do zapładniania in vitro.
Jak widać same plusy.
Kto sie pisze?
Na zwycięzcę typuję Gospodarza.
Ale tylko w tym przypadku gdy doprowadzi przeciwnika do nokautu.
W przeciwnym razie przegra.
Co jak co, ale wzwody to On ma bez walki, prawie że walkower.

Reklama

20 KOMENTARZE

  1. Kategorie, standaryzacja…W seksie?!
    Ja to bym się zdała na talent, technikę i zaangażowanie zawodników. Każdy z każdym, w finale mamy szanse zobaczyć mistrzów.
    Serio mówisz o tych koszarach? Gdzieś czytałam, że ten szybki finisz to już prawie choroba cywilizacyjna. Całe szczęście, że armię uzawodowiono, jest i dla nas nadzieja.

  2. Kategorie, standaryzacja…W seksie?!
    Ja to bym się zdała na talent, technikę i zaangażowanie zawodników. Każdy z każdym, w finale mamy szanse zobaczyć mistrzów.
    Serio mówisz o tych koszarach? Gdzieś czytałam, że ten szybki finisz to już prawie choroba cywilizacyjna. Całe szczęście, że armię uzawodowiono, jest i dla nas nadzieja.