Reklama

Poszukiwanie kija i pałki w niektórych przypadkach przybiera komiczne wymiary, to znaczy bardziej komiczne niż zwykle. Z wielkim zainteresowaniem i jak nigdy obserwowałem przypadek biskupa „na bańce”, którego kompletnie nie znam, na tyle jest dla mnie anonimowy, że nawet nie potrafię przytoczyć nazwiska. Zastanawiałem się w jaki sposób sprawa zostanie rozstrzygnięta, bo w takich przypadkach zwykle mamy do czynienia z: a) prowokacją wrogów politycznych lub wrogów kościoła, b) nagonką medialną, c) jednym kieliszkiem wina do obiadu, d) to nie ja prowadziłem samochód. Było szerokie pole do linczu, wszak czym innym jest gdy na przystanku autobusowym gwiazdy medialne i redaktor z TVN Turbo łamie co najmniej trzy przepisy kodeksu drogowego, a mandat dostaje poszkodowany kierowca autobusu i jeszcze idiota za to dziękuje, a czym innym „tłusty biskup”, „hipokryta”, „popapraniec boży”, jadący po pijaku. Pole było, ale się zmyło, w dodatku w takim stylu, że mam ochotę przed purpuratem paść na kolana i ucałować co tam się u biskupa całuje. Facet wykazał się taką klasą i dowagą cywilną, jakiej na samej górze towarzycha z jupiterem nie znajdziesz. Mimo wszystko jedzie się po biskupie drugi dzień i odwija pałkę w stronę kija, by za chwilę uczynić odwrotnie.
 
Jeszcze wczoraj wszyscy zatroskani „dziennikarze” zastanawiali się, dlaczego „tłustego biskupa” nie zamknęli do izby wytrzeźwień i zapowiadali wyjątkowe traktowanie, a dziś znów zaliczyli opad szczęki, gdy biskup sam, bez znanego mecenasa Kalisza. poprosił o upokarzające prace społeczne. Obrazki nie z tej ziemi, obrazki cudowne jak obnoszenie obrazu Czarnej Madonny po wsiach. Najmniejszej kombinacji ze strony purpurata, pełna, wręcz masochistyczna ekspiacja, z przyznaniem się do alkoholizmu, prośbą o leczenie i paroma innymi upokorzeniami po drodze. Co bardziej wyczuleni, i sam do takich należę, mogą podejrzewać, że pięknie rzecz została rozegrana PR-owo. Nawet jeśli tak było, nawet jeśli całość okaże się sprytną zagrywką i potem reszta rozejdzie się po kościach, to i tak mamy do czynienia ze zjawiskiem cudownego PR-u. Wystarczy sięgnąć do „niewydolności goleni prawej”, do „filipińskiej choroby”, do służbowego auta Celińskiego, który został na słupie, a kierowca na dwa dni wyparował. Jeśli purpurat zastosował przemyślaną kampanię medialną, to po pierwsze zrobił to genialnie, po drugie i co ważniejsze, taka forma PR wymaga jaj i pewnej klasy, do której towarzycho ma kilka pokoleń. Fajna historia, oczywiście nie o tym mówię, że człowiekowi stało się nieszczęście, że sam mógł spowodować nieszczęście i tak dalej, mówię o klasie człowieka, której nie sięgnęła ani pałka, ani kij.

Reklama

8 KOMENTARZE

  1. honorowo lub inteligentnie
    Bardzo podobnie to widzę. Teraz idą ciężkie czasy dla Kościoła. Media rządowe i światowe usiłują wytworzyć u publiczności zbitkę myślową: ksiądz – pedofofil – pijak – złodziej, i dobrze im to idzie.
    Możliwe, że w takiej sytuacji odbyło się jakieś szkolenie na temat: "Co robić kiedy złapią".
    Nie wykluczam też samoistnego, oddolnego wzrostu czujności u księży.
    Biskup zachował się doskonale, jak wzorowy biskup i wzorowy pijak.

  2. honorowo lub inteligentnie
    Bardzo podobnie to widzę. Teraz idą ciężkie czasy dla Kościoła. Media rządowe i światowe usiłują wytworzyć u publiczności zbitkę myślową: ksiądz – pedofofil – pijak – złodziej, i dobrze im to idzie.
    Możliwe, że w takiej sytuacji odbyło się jakieś szkolenie na temat: "Co robić kiedy złapią".
    Nie wykluczam też samoistnego, oddolnego wzrostu czujności u księży.
    Biskup zachował się doskonale, jak wzorowy biskup i wzorowy pijak.

  3. Tak mi się kojarzą dwa fakty
    Tak mi się kojarzą dwa fakty – brak zgody biskupa diecezji warszawskiej K. Nycza na wygłoszenie homilii przez innego biskupa, wskazanego przez organizatorów marszu “Obudź się Polsko” (na poprzednim, kwietniowym marszu w obronie TV Trwam, homilię przerywaną brawami, wygłosił bp A. P. Dydycz) i “wyczyn” biskupa P. Jareckiego – przypadek? – podobno nie ma przypadków, są tylko znaki. 😉

  4. Tak mi się kojarzą dwa fakty
    Tak mi się kojarzą dwa fakty – brak zgody biskupa diecezji warszawskiej K. Nycza na wygłoszenie homilii przez innego biskupa, wskazanego przez organizatorów marszu “Obudź się Polsko” (na poprzednim, kwietniowym marszu w obronie TV Trwam, homilię przerywaną brawami, wygłosił bp A. P. Dydycz) i “wyczyn” biskupa P. Jareckiego – przypadek? – podobno nie ma przypadków, są tylko znaki. 😉