Reklama

Nie tak całkiem dawno, dawno, dawno temu w Królestwie Volandii pojawiły się pogłoski o biedzie.

Nie tak całkiem dawno, dawno, dawno temu w Królestwie Volandii pojawiły się pogłoski o biedzie. Podobno bieda przyszła zza siedmiu gór i zza siedmiu mórz, z olbrzymiego Królestwa, w którym biedę nazywają kryzysem. Zainteresował się tymi pogłoskami także Król, pomimo że w jego Pałacu biedy raczej widać nie było. Podczaszy piwniczki uzupełniał na bieżąca, a i liczba dostatnio żyjących dworzan ostatnio jakby wzrosła. Niemniej Król postanowił pogłoski o biedzie sprawdzić i nakazał wezwać Spinznachorusa.

Spinznachorus, który pomimo swojej zacnej tuszy zjawił się błyskawicznie, na biednego raczej nie wyglądał. Obfitą sylwetkę zausznika Króla spowijał mało gustowny, acz niewątpliwie bardzo drogi strój. Jeżeli tak wygląda bieda ? pomyślał Król- to ja życzę takiej biedy każdemu z moich poddanych. Niestety Spinznachorus na temat biedy wiedział niewiele, niemniej zasugerował, aby zawczasu winą za ewentualną biedę obciążyć Kanclerza. Ponieważ Spinznachorus poddał jeszcze pomysł, aby to Król uratował Królestwo przed nadchodzącym kryzysem, więc zawezwano także Mennicusa. Bieda to brak grosiwa, a to przecież faworyt Króla, usłużny Mennicus, bił puncą już mocno miedziane Złocisze.

Reklama

Plan wymyślili znakomity, niestety straszna bieda, nazywana już powszechnie kryzysem, nie nadchodziła i nikt nie potrafił powiedzieć dlaczego. O kryzysie w swoich pergaminach pisał German Faktus, zresztą często cytując Spinznachorusa, rozmawiali o nim poddani na rynku i dworzanie w krużgankach, ale Ekonomicus nadal twierdził, że kryzysu nie ma i spora część poddanych dawała temu posłuch. Tym bardziej, że zamorscy kupcy i bankierzy, którzy ostatnio często pojawiali się Volandii, potwierdzali jego słowa. Ponieważ także w swoim Pałacu Król biedy nie zauważył postanowił wezwać Ekonomikusa. Nie lubił mądrali, ale w Pałacu nikt Królowi nie potrafił odpowiedzieć kiedy ta bieda w końcu przyjdzie.

– Witam Cię Królu Złoty, czym mogę Ci służyć? – zapytał z kiepsko udawanym szacunkiem Economicus. Miał niestety jeszcze w pamięci ostatnie spotkanie z Królem. Król jednak tym razem nie zwrócił na to uwagi, gdyż głowę zaprzątały mu inne sprawy.
– Mów co wiesz o kryzysie w moim Królestwie ? – spytał Król bez żadnych wstępów.
– O jakim kryzysie mam mówić Królu? Politycznym, czy gospodarczym? – zapytał Ekonomikus, robiąc niewinną minę.
– To możemy mieć nawet dwa kryzysy? – ucieszył się Król z kumulacji.
– Nie wiem czy dwa, ale kryzys polityczny chyba mamy już od dawna ? odpowiedział Ekonomikus. Przecież to co się dzieje w Senacie inaczej niż kryzysem nazwać nie można.
– aaa o tym mówisz- w końcu zrozumiał aluzję Król- no fakt, bieda tam straszna, ale politykę to ty lepiej zostaw, bo możesz przez nią stracić głowę hehee ? zażartował chłodno Król. Mów o biedzie ludzi i kryzysie eeee ? jak to powiedziałeś?
– ? gospodarczym. Dobrze Królu, chociaż często te kryzysy idą ze sobą w parze.
– Haaa, czyli za kryzys gospodarczy odpowiada jednak Kanclerz? – przytomnie stwierdził Król.
– Kryzys gospodarczy przyszedł zza wielkiej wody i Kanclerz nie miał z tym kryzysem nic wspólnego, ale może Królu po kolei. Najpierw wytłumaczę co to jest kryzys gospodarczy. Dobrze?
– Dobrze ? zrezygnowany odpowiedział Król, chociaż już wiedział, że ta rozmowa krótka nie będzie. No nic, z balu nici, ale przynajmniej o kryzysie będzie wiedział wszystko.
– No więc Królu kryzys gospodarczy mamy wtedy, gdy przez dłuższy czas spada sprzedaż na rynku Królestwa. Oczywiście nie mówimy o kryzysie, gdy mniej sprzeda np. tylko Płatnerz Zakuta Pała, a pozostali sprzedadzą więcej niż uprzednio. Płatnerz sprzedał mniej, gdyż w naszych spokojnych czasach mieczy ci u nas dostatek, a Kanclerz oszczędza na zbrojnych, ale nie oznacza to jeszcze kryzysu. Chociaż faktycznie Zakuta Pała będzie cierpiał dużą biedę, a jego czeladnicy wylądują na bruku.
– No tutaj to się Kanclerz faktycznie nie popisał, hehee. Podobno Zakuta Pała ma gardłować ze swoimi czeladnikami pod Senatem i pewnie spłonie kilka kauczukowych obręczy od kół – wyraźnie poprawił się humor Królowi.
– Nie mnie oceniać, czy Kanclerz zrobił słusznie, czy też nie, ale w innych Królestwach, gdzie kryzys zaczął się już na dobre, ratowanie rzemieślników za pieniądze Królestwa nie na wiele się zdało. Za wielką wodą np. pewien potężny Król wydał olbrzymie pieniądze na ratowanie niejakiego Genaralusa Motorusa, dużego wyrobnika wozów i bryczek, a ten i tak zbankrutował. Dlatego, pomimo że atrakcyjne dla ludu, tego typu pomysły wydają się być chyba nie najlepsze. Chociaż drzewiej faktycznie czasami się sprawdzały. Ludowi pomogły na krótko, a kosztowały prawdziwe krocie. Tym bardziej, że te krocie Król musiał od kogoś pożyczyć.
– Jak to pożyczyć? – żachnął się Król ? przecież mógł popsuć swój pieniądz, dodając więcej miedzi niż złota, i dzięki temu zasilić królewską kasę.
– Mógł ? uśmiechną się Ekonomikus pod siwym wąsem, zrazu poznając radę Mennicusa ? ale niestety ma to krótkie nogi, o czym każdy mądry Król wiedzieć powinien. Kupcy szybko się zorientują, że pieniądz jest mniej wart i podniosą ceny, a ludzie tracąc zaufanie do królewskiego pieniądza zaczną go zamieniać np. na bardziej solidną walutę. Poza tym, w większości Królestw, tak jak i w naszym, są senacki zakaz psucia pieniądza, o czym zapewne powiedział ci Królu Mennicus.
– Czyli co trzeba zrobić żeby ratować Królestwo przed kryzysem? – spytał Król zmartwiony ostatnią odpowiedzią.
– Odpowiedź nie jest prosta, ale chyba najlepiej nie robić nic, a już szczególnie nie robić głupot. Jedyne co należałoby zrobić, ale to trzeba robić zawsze, to pomóc rzemieślnikom i kupcom poprzez usuwanie uciążliwych dekretów. Dzięki temu łatwiej im będzie wytwarzać różne dobra, a ich wyroby staną się tańsze od wyrobów wytwarzanych w innych Królestwach. Oczywiście zachęci to również rzemieślników z innych Królestw, aby swoją produkcję przenieśli do Volandii, co z kolei spowoduje, że więcej poddanych będzie miało pracę.

Zmartwiła Króla również ostatnia odpowiedź, gdyż za namową Spinznachora właśnie zawetował propozycję dwóch enackich dekretów i raczej to królewskie weto rzemieślnikom i kupcom się nie spodoba. No nic, przynajmniej lud będzie się cieszył.

Bajki Ekonomicusa – Zamiast wstępu
Bajki Ekonomicusa – Opcje walutowe, czyli zakład
Bajki Ekonomicusa – Deficyt, czyli dług

Reklama

44 KOMENTARZE

  1. No i bardzo piękna bajka,
    No i bardzo piękna bajka, Duralexusie, choć o tym senackim zakazie psucia monety niektórzy chyba nie wiedzą. Nie wiedział o nim ani skarbnik Alanus, ani jego następca na stolcu skarbniczym, Bernakus, ani mincerze z wyspiarskiego królestwa. I nie wiedzą chyba o tym nasi mincerze, których zachowanie przypomina ( choć dzięki Bogom w dużo mniejszej skali ) zachowanie skarbnika Alanusa sprzed ośmiu lat.

  2. No i bardzo piękna bajka,
    No i bardzo piękna bajka, Duralexusie, choć o tym senackim zakazie psucia monety niektórzy chyba nie wiedzą. Nie wiedział o nim ani skarbnik Alanus, ani jego następca na stolcu skarbniczym, Bernakus, ani mincerze z wyspiarskiego królestwa. I nie wiedzą chyba o tym nasi mincerze, których zachowanie przypomina ( choć dzięki Bogom w dużo mniejszej skali ) zachowanie skarbnika Alanusa sprzed ośmiu lat.

  3. No i bardzo piękna bajka,
    No i bardzo piękna bajka, Duralexusie, choć o tym senackim zakazie psucia monety niektórzy chyba nie wiedzą. Nie wiedział o nim ani skarbnik Alanus, ani jego następca na stolcu skarbniczym, Bernakus, ani mincerze z wyspiarskiego królestwa. I nie wiedzą chyba o tym nasi mincerze, których zachowanie przypomina ( choć dzięki Bogom w dużo mniejszej skali ) zachowanie skarbnika Alanusa sprzed ośmiu lat.

  4. No i bardzo piękna bajka,
    No i bardzo piękna bajka, Duralexusie, choć o tym senackim zakazie psucia monety niektórzy chyba nie wiedzą. Nie wiedział o nim ani skarbnik Alanus, ani jego następca na stolcu skarbniczym, Bernakus, ani mincerze z wyspiarskiego królestwa. I nie wiedzą chyba o tym nasi mincerze, których zachowanie przypomina ( choć dzięki Bogom w dużo mniejszej skali ) zachowanie skarbnika Alanusa sprzed ośmiu lat.

  5. Wiesz co Makizie
    Chciałbym, ale chyba się boję. Najpierw próbowałeś mnie wciągnąć w hazard dogłębnie, co ja piszę, z poznaniem wszystkich zakamarków tej “dogłębności” i o mały włos nie dałbym się w hazard wciągnąć. Teraz proponujesz interes i aż się boję pomyśleć co masz na myśli.

  6. Wiesz co Makizie
    Chciałbym, ale chyba się boję. Najpierw próbowałeś mnie wciągnąć w hazard dogłębnie, co ja piszę, z poznaniem wszystkich zakamarków tej “dogłębności” i o mały włos nie dałbym się w hazard wciągnąć. Teraz proponujesz interes i aż się boję pomyśleć co masz na myśli.

  7. Wiesz co Makizie
    Chciałbym, ale chyba się boję. Najpierw próbowałeś mnie wciągnąć w hazard dogłębnie, co ja piszę, z poznaniem wszystkich zakamarków tej “dogłębności” i o mały włos nie dałbym się w hazard wciągnąć. Teraz proponujesz interes i aż się boję pomyśleć co masz na myśli.

  8. Wiesz co Makizie
    Chciałbym, ale chyba się boję. Najpierw próbowałeś mnie wciągnąć w hazard dogłębnie, co ja piszę, z poznaniem wszystkich zakamarków tej “dogłębności” i o mały włos nie dałbym się w hazard wciągnąć. Teraz proponujesz interes i aż się boję pomyśleć co masz na myśli.