Reklama

Onetowy, tragiczny w swym przesłaniu raport
o bieżącej sytuacji powodziowej z dnia 24.05.2010 r.
zawierał skrót internetowy (link) “Astrolog o powodzi”,
który krył rzeczywisty adres :


Onetowy, tragiczny w swym przesłaniu raport
o bieżącej sytuacji powodziowej z dnia 24.05.2010 r.
zawierał skrót internetowy (link) “Astrolog o powodzi”,
który krył rzeczywisty adres :

Reklama

http://piotrpiotrowski.blog.onet.pl/2317859,406897486,1,200,200,84720387,407031977,3695387,0,forum.html

gdzie wita nas pełniejszy tytuł :

“Powódź 2010 w świetle astrometeorologii”.

Chciałem tu zacytować początkowy fragment tego
artykułu, aby oddać ducha tej pseudonaukowej
analizie, ale próbując zrobić “kopiuj i wklej”
natknąłem się na komunikat “Autor nie zgodził
się na kopiowanie treści tego bloga”.
Czarownik zazdrośnie strzeże swego tygla ?
Mówi “Popatrz, ale nie wynoś stąd dokładnej wiedzy” ?

W głowie mi się nie mieści, że w dzisiejszych czasach
można wierzyć w przewidywania oparte na astrologii.
Szokuje nawet to, że w poważnym sprawozdaniu z powodzi
umieszcza się internetowy skrót (link) do przewidywań
astrologicznych.
Widać, że tolerancja szerząca się w różnych dziedzinach
przeobraziła się w modę typu PR i przeszła samą siebie
przeobrażając się w tolerancję głupoty.
Jeszcze trochę, a nie będziemy mówili “głupota”, lecz
“inna mądrość”, lub “mądrość inaczej”.

Przecież istnieje zaawansowany rachunek błędów, który
z łatwością wykaże nieudolność astrologii w przewidywaniu
zdarzeń, gdyby tylko komuś chciało się, lub opłacało
to zrobić.

Ale, ale … nie pomyśleliśmy o talencie w stosowaniu
demagogii u dostojnych propagatorów wiedzy tajemnej.
Autor zadbał, o to, by nasze łaknienie zastosowania
matematycznych metod zostało częściowo zaspokojone.

Geometryczne analizy wciągają nas w mętną otchłań
geometrycznych grafów – nie Feynmana – lecz lepszych.
Kiedy już nic nie zrozumiemy, niezauważalnie dla nas
samych przestanie nam się chcieć żądać matematyki.

A argumenty za pokazaniem skuteczności przewidywań ?
Po wędrówce po zawiłych meandrach wiedzy tajemnej,
gdzie autor wspomina o ogromie metod, które
można zastosować do wykazania zgodności przewidywań
astrometeorologii z dawnymi zdarzeniami, czytelnik
wynosi wrażenie, że skoro tyle metod przewiduje
to samo zdarzenie, to astrologia, a w szczególności
jej dział astrometeorologia musi być silnym
narzędziem przewidywania.
W tym momencie czytelnik nie zdaje sobie sprawy,
że ów ogromny zestaw DOWOLNIE dobieranych algorytmów
jest po to, by dobrać algorytm najwłaściwszy dla
już znanego wyniku.
Chwyt demagogiczny polega tu na wywołaniu wrażenia,
że algorytmy są ścisłe i prowadzą do tego samego
wyniku, podczas gdy, ani nie są one ścisłe,
ani nie prowadzą do tego samego wyniku.

Po praniu mózgu grafami lepszymi od feynmanowskich
tylko jednostki były w swych komentarzach zdolne
przytomnie zauważyć, że autor odnosi się tylko
do przeszłości.

Cytuję …
Z przyjemnością się czyta te mądrości, tylko
co z tego wynika?
Ano NIC. Niech ktoś na podstawie astrologii
coś przewidzi, to będzie miało sens.
A jaki sens ma opisywanie zdarzeń
już mających miejsce? To tylko zabawa.
~RenataS, 2010-05-24 11:00
Koniec cytatu

Jak mogły powstać tak zawiłe grafy ? Spróbuję się
domyśleć ich ewolucji …
Bierzemy zestaw kilku zdarzeń z przeszłości
i rysujemy pasujący do niego graf.
Gdy teoria nie pasuje do kolejnego w chronologii,
znanego zdarzenia, wprowadzamy poprawkę do grafu
tak, by zachować jego prawdziwość dla poprzednich
zdarzeń i uzyskać prawdziwość dla tego kolejnego.
I tak dalej bez końca, choć końcem może się stać
odległość kresek zbliżona do ich grubości.
Wtedy robimy oddzielny rysunek i tworzymy go
dla następnej grupy zdarzeń.

Gdy określona argumentacja w postaci grafów
wyczerpuje swoją kreatywność, zawsze można się
uciec do innej teorii, najlepiej sygnowanej
przez “znanego, wybitnego astrologa”.
Wtedy ze zwzględu na inną argumentację kreski
w grafach mogą wędrować innymi ścieżkami.
W zasadzie dowolnymi …

Niejednoznaczność metod przewidywania stosowanych
przez astrologów prowadzi do różnych przewidywań.
A jednak od czasu do czasu słyszymy, że jakiś
“znany” astrolog przewidział to, a tamto.

Przy setce astrologów zawsze się zdarzy taki,
którego teoria przewidzi nietrudne do przewidzenia
zdarzenie (jak niemal cykliczna powódź).
{ Wtedy oczywiście mówiło się będzie tylko o nim,
pomijając tych 99, którzy się mylili. }
W tym kontekście zrozumiałą jest ostrożność
autora omawianego artykułu, który na koniec
swych wywodów mówi o trudności, jaką sprawia
przewidzenie wystąpienia ekstremalnej powodzi.

Jak by to fajnie było być hołubionym przez
tłumy, gdyby tłumy chciały uwielbiać astrologa
za przewidywanie podtopień.
Te bowiem wystepują corocznie.

Przy wielu tysiącach astrologów znajdzie się
jednakże i taki geniusz, który przewidzi rzadsze
zdarzenie, np. katastrofalną powódź.
Tylko prawie na pewno to szczęście nie przytrafi
się akurat autorowi.
Tak, jak i szóstka w Toto Lotka.

Cytując klasyka, to oczywista oczywistość.
A jednak … ludzie wierzą wróżkom i astrologom.

Na początku bodaj dwudziestego wieku Brytyjczycy
wydali mnóstwo pieniędzy na sprawdzenie skuteczności
radiestezji (różdżkarstwa).
Badania wykazały brak zdolności przewidywania położenia
żył wodnych tą metodą.

Ale, czy to pomogło ?
W różdżkarstwo ludzie wierzą do dziś.

Podobnie byłoby, gdyby wyłożono pieniądze i udowodniono,
że astrologia nie umie przewidywać.
Ludzie dalej wierzyliby astrologom.

Czemu ? Bo człowiek ma wrodzoną, psychologiczną
potrzebę wiary w nadprzyrodzone moce mówiące do nas
swą tajemną mową.

Ta potrzeba jest produktem ewolucji biologicznej.

Ona ma nadawać życiu sens i rodzić optymizm.
Mówić nam, że dobry duch mimo wszystko nad nami czuwa.

A wszystko po to, by się spokojnie rozmnażać.

Reklama

4 KOMENTARZE

  1. W uczonym dziele pt. “Wstęp do imagineskopii”
    autor, niejaki Śledź Otrembus Podgrobelski przytacza najsławniejszych prognostów ludowych z Zakopanego, dwóch braci którzy pytani o pogodę odpowiadali chóre. Jeden:
    – Hy, gmy ido dołu, bee loć…
    a drugi:
    -Hy, gmy ido góre, bee loć…
    Bracia cieszyli się sławą w pełni zasłużoną, bo prognozy zawsze się sprawdzały…

    Dużą frajdę może sprawić w opisywanym temacie oglądani nakręconych kilkanaście lat temu filmów tłumaczących np. przepowiednie Nostradamusa. Z reguły narracja pokazuje nam błyskotliwy ciąg spełnionych interpretacji, i ta podziwu godna zbieżność przewidywań i faktów (dotyczących już przeszłości, oczywiście) na ogół nagle się załamuje. Uważnie śledząc moment załamania, można z dużą dokładnością określić… rok produkcji filmu.

    Natomiast radiestezji czy telepatii nie pakowałbym do wspólnego wora z astrologicznym wieszczeniem. Sądzę, że istnieją jeszcze nieznane nam dość elementarne zjawiska, których przejawy można i należy badać. W końcu kiedyś tabu zabraniało np. obgryzać kwiaty tojadu… Małpa z pędzlem może namalować obraz, zwłaszcza abstrakcyjny. Jednak liczyć na system filozoficzny z jej strony jest naiwnością.

  2. W uczonym dziele pt. “Wstęp do imagineskopii”
    autor, niejaki Śledź Otrembus Podgrobelski przytacza najsławniejszych prognostów ludowych z Zakopanego, dwóch braci którzy pytani o pogodę odpowiadali chóre. Jeden:
    – Hy, gmy ido dołu, bee loć…
    a drugi:
    -Hy, gmy ido góre, bee loć…
    Bracia cieszyli się sławą w pełni zasłużoną, bo prognozy zawsze się sprawdzały…

    Dużą frajdę może sprawić w opisywanym temacie oglądani nakręconych kilkanaście lat temu filmów tłumaczących np. przepowiednie Nostradamusa. Z reguły narracja pokazuje nam błyskotliwy ciąg spełnionych interpretacji, i ta podziwu godna zbieżność przewidywań i faktów (dotyczących już przeszłości, oczywiście) na ogół nagle się załamuje. Uważnie śledząc moment załamania, można z dużą dokładnością określić… rok produkcji filmu.

    Natomiast radiestezji czy telepatii nie pakowałbym do wspólnego wora z astrologicznym wieszczeniem. Sądzę, że istnieją jeszcze nieznane nam dość elementarne zjawiska, których przejawy można i należy badać. W końcu kiedyś tabu zabraniało np. obgryzać kwiaty tojadu… Małpa z pędzlem może namalować obraz, zwłaszcza abstrakcyjny. Jednak liczyć na system filozoficzny z jej strony jest naiwnością.

  3. Rozumiem, że nie należy pochopnie wkładać do 1-go wora.
    Radiestezja została dość wnikliwie zbadana
    dużym nakładem środków, czego już nikt
    z racji finansowych nie powtórzy, dlatego
    tu upieram się przy swoim.
    Jednym z doświadczeń, ale powtarzam,
    tylko jednym z doświadczeń było
    porównanie wskazań kilku różdżkarzy
    ( co do występowania żył wodnych )
    ze wskazaniami studentów geologii,
    którzy przewidywali występowanie wody
    w oparciu o intuicję i nieprofesjonalną
    jeszcze wiedzę.
    Studenci uzyskali lepsze wyniki.

    Natomiast, gdy idzie o telepatię,
    to bliska temu temu telekineza okazała
    się oszustwem { Uri Geller }.
    I znów niewiele osób tym wykazaniem
    oszustwa się kieruje.
    Wciąż wspomina się o Uri Gellerze, jako przykładzie
    potwierdzającym istnienie telekinezy.
    Czemu ? Znów z przyczyn psychologicznych.
    Ludzie chcą wierzyć i już.

    A telepatia … Nie wiem, niewiele słyszałem
    na temat eksperymentów z tym związanych.
    Było coś o porozumiewaniu się ludzi siedzących
    w oddzielnych pomieszczeniach.
    O zdecydowanym potwierdzeniu zajścia efektu
    telepatii w tym eksperymencie jednak nie słyszałem.

  4. Rozumiem, że nie należy pochopnie wkładać do 1-go wora.
    Radiestezja została dość wnikliwie zbadana
    dużym nakładem środków, czego już nikt
    z racji finansowych nie powtórzy, dlatego
    tu upieram się przy swoim.
    Jednym z doświadczeń, ale powtarzam,
    tylko jednym z doświadczeń było
    porównanie wskazań kilku różdżkarzy
    ( co do występowania żył wodnych )
    ze wskazaniami studentów geologii,
    którzy przewidywali występowanie wody
    w oparciu o intuicję i nieprofesjonalną
    jeszcze wiedzę.
    Studenci uzyskali lepsze wyniki.

    Natomiast, gdy idzie o telepatię,
    to bliska temu temu telekineza okazała
    się oszustwem { Uri Geller }.
    I znów niewiele osób tym wykazaniem
    oszustwa się kieruje.
    Wciąż wspomina się o Uri Gellerze, jako przykładzie
    potwierdzającym istnienie telekinezy.
    Czemu ? Znów z przyczyn psychologicznych.
    Ludzie chcą wierzyć i już.

    A telepatia … Nie wiem, niewiele słyszałem
    na temat eksperymentów z tym związanych.
    Było coś o porozumiewaniu się ludzi siedzących
    w oddzielnych pomieszczeniach.
    O zdecydowanym potwierdzeniu zajścia efektu
    telepatii w tym eksperymencie jednak nie słyszałem.