Reklama

Powiedziałem ?A?, znaczy skomentowałem dymisję ministra Zbigniewa Ćwiąkalskiego oraz oceniłem pobieżnie teoretycznych kandydatów na to stanowisko, to muszę koniecznie powiedzieć też ?B?, czyli opowied

Powiedziałem ?A?, znaczy skomentowałem dymisję ministra Zbigniewa Ćwiąkalskiego oraz oceniłem pobieżnie teoretycznych kandydatów na to stanowisko, to muszę koniecznie powiedzieć też ?B?, czyli opowiedzieć o moich spostrzeżeniach na temat mianowania Andrzeja Czumy.

Postanowiłem wszakże odczekać kilka dni przed sporządzeniem jakiegokolwiek komentarza. Wolałem najpierw upewnić się, że ?fakt medialny? stanie się suchym, zwykłym faktem. Następnie wypadało poczekać na mianowanie, bowiem kandydat to tylko kandydat ? jeszcze mógł się zmienić. Ostatecznie także musiałem dać szansę wypowiedzieć się samemu Andrzejowi Czumie na temat resortu, którym przyszło mu kierować oraz związanych z nim planów. Minął już prawie tydzień, minister Czuma jest już zaprzysiężony, zdążył udzielić kilku solidnych wywiadów i opowiedział o swoich priorytetach, w tym pomysłach na pierwsze działania. Mogę więc z czystym sumieniem przystąpić do pisania tego tekstu.

Reklama

Na wstępie należy uczynić jedno zasadnicze zastrzeżenie ? oddaję Andrzejowi Czumie należny mu honor za wspaniałą działalność opozycyjną. Ta popularna ?piękna karta? faktycznie buduje szacunek u każdego, kto przystąpi do analizy świeżo upieczonego ministra. Niemniej należy pamiętać, że pan Czuma podjął się nowej roli, której może podołać ? lub nie. Nie można oceniać jego teraźniejszych dokonań posiłkując się zawsze wydarzeniami z przeszłości. Postaram się więc podejść do osoby Andrzeja Czumy z największą dozą obiektywizmu jaką zdołam przyjąć.

I. Wyobrażenia a rzeczywistość.
Faktem jest, że nikt desygnacji posła Czumy się nie spodziewał. Rzeczywiście podejrzewałem, że Donald Tusk może zdecydować się na obsadzenie tego resortu kimś z Platformy, jednak raczej podejrzewałem tu inne osoby, np. Cezarego Grabarczyka. Osoba Andrzeja Czumy nie pojawiła się w żadnej hipotetycznej wyliczance nazwisk. Trzeba przyznać, że Premier nas zaskoczył. Powiem więcej ? miałem nadzieję na niespodziankę. Liczyłem jednak bardziej na młodego wilka-teoretyka, doktora (habilitowanego) nauk prawnych, szerzej nieznanego, ale pełnego energii i posiadającego wizję kierowania i reformy wymiaru sprawiedliwości.

Moja młodzieńczo-idealistyczna wizja oczywiście nie miała szans w polskiej polityce. Poza tym jednak poza czczą nadzieją nie miałem wątpliwości, że resortem lepiej pokieruje też wilk, ale stary i doświadczony. Najlepiej z wyrobioną już renomą i znanym nazwiskiem. Przyznam, że pod takim kątem najbardziej odpowiadał mi prof. Zoll, chociaż w wielu miejscach mamy odmienne poglądy. Niemniej mam szacunek dla jego ogromnej wiedzy i kultury prawniczej, a także umiejętności pozostania niezależnym i obiektywnym.

Donald Tusk zaserwował nam osobą Andrzeja Czumy pewien miks moich dwóch wyobrażeń. Z jednej strony outsider, ale już wiekowy ? rocznik 1938. Człowiek niespodzianka, ale z dobrze znanym i cenionym nazwiskiem. Wreszcie ani teoretyk, ale też wcale nie praktyk. Ciekawa mieszanka, z której wyklarować się może naprawdę wszystko.

II. Andrzejowi Czumie na plus.
– Świeże spojrzenie z zewnątrz ? to dziwna cecha, bo mało konkretna. Ale jednak warto o niej wspomnieć, na dodatek na samym wstępie wyliczanki. Bez wątpienia nowy minister jest absolutnie kimś spoza światka prawniczego. Niezwiązany ani z ośrodkami teoretycznymi ? uniwersytetami, ani z korporacjami. Można mu wskazać jedynie nić zależności partyjnej, w stosunku do Platformy Obywatelskiej. Jednak ta kwestia pozostaje poza marginesem z oczywistych względów. Jest więc nadzieją, że przy dużej dozie zaangażowania i chęci Andrzej Czuma ogarnie swym spojrzeniem, nieskażonym partykularnymi interesami poszczególnych grup wpływu, najważniejsze problemy współczesnego wymiaru sprawiedliwości.

Z pewnością nowy minister rozpalił iskierkę nadziei w sercach studentów prawa. Jego specyficzna pozycja, połączona z otwartą deklaracją o chęci kontynuowania projektu otwarcia dostępu do zawodów prawniczych, na pewno została przez żaków pozytywnie przyjęta (acz pewnie ze zdrową dozą sceptycyzmu).

Sam zainteresowany jest świadomy tej oczywistej zalety. W wywiadzie dla TVP INFO powiedział: ?Jest pewien walor tego, że nie byłem prawnikiem i że byłem dwadzieścia lat poza krajem. Dzięki temu mam spojrzenie bardziej suwerenne i elastyczne. Ludzie, którzy żyli w systemie prawnym, prokuratorskim, sądowym nie widzą wszystkich działań wymiaru sprawiedliwości.?

– Wolny od niejasnych powiązań ? jedną z większych wad Zbigniewa Ćwiąkalskiego było to, iż do czasu objęcia ministerstwa działał aktywnie w wielu głośnych ?politycznych? sprawach jako obrońca, np. Ryszarda Krauzego czy Henryka Stokłosy. Stawiało to pod znakiem zapytania jego niezależność jako ministra, bowiem de facto znalazł się w wielu przypadkach po drugiej stronie barykady. Andrzej Czuma jest wolny od wszelkich tego typu powiązań. Przychodzi do ministerstwa niczym ta tabula rasa, która można tylko zapisać ? czy dobrze, czy źle, to zależy od samego człowieka.

– Właściwy charakter na właściwym miejscu ? ministrem sprawiedliwości i prokuratorem generalnym nie może być każdy. Trzeba jednak posiadać pewne określone cechy, niezbędne do właściwego wypełniania obowiązków na tych stanowiskach. Bez bicia przyznam się, że ja np. bym się nie kwalifikował. Natomiast Andrzej Czuma jest niemal idealny w tym zakresie. Prawy, z dużą wrażliwością na poczucie sprawiedliwości, strzegący swojej niezależności i starający się pozostać obiektywnym. Krótko: silny, zdecydowany człowiek, z solidnym kręgosłupem moralnym. Taki, którego nie będzie łatwo przekabacić do różnych dziwnych uregulowań, sugerowanych przez rozmaitych lobbystów. Z drugiej strony ma w sobie coś z tej niesławnej sylwetki ministra-szeryfa, która sprawia, że zwykły obywatel lepiej śpi w nocy, a przestępca ogląda się za siebie trzy razy.

– Kontynuator ? bez wątpienia Andrzej Czuma nie rzuci w kąt dorobku swojego poprzednika en masse. Z jednej strony już wyraził uznanie dla dokonań Zbigniewa Ćwiąkalskiego, a z drugiej po prostu nie jest w stanie wyprodukować sporej ilości aktów normatywnych wysokiej jakości w tak krótkim czasie. Mamy więc zapewnione jako-takie poczucie stabilności w reformach i pewnej ciągłości.

Niestety jeżeli chodzi o pozytywy to powyższa czwórka jest najwidoczniejsza i najistotniejsza. Jeżeli coś ominąłem, czegoś nie zauważyłem, proszę nie krępować się i zwrócić mi uwagę w komentarzu. Sam chętnie poznam opinie innych na temat dobrych stron nowego ministra sprawiedliwości.

Mieliśmy więc te złotą i lśniącą stronę medalu, pora spojrzeć z bliska na tą ciemną.

III. Andrzejowi Czumie na minus.
– Brak wystarczająco szerokiej wiedzy prawnej ? niestety, ale to brutalny fakt. Andrzej Czuma faktycznie skończył prawo w latach 60 ubiegłego wieku, jednak był to zupełnie inny system norm, niż ten obecny. Osoba, która od tamtego czasu nie miała bliskiej styczności z nowymi przepisami i obrastającą je doktryną, niestety nie jest w stanie skutecznie orientować się w prawie. Pamiętajmy, że A. Czuma spędził wiele lat na emigracji w USA, w tym w newralgicznej dla polskiego prawa ostatniej dekadzie XX w. Na niekorzyść dla nowego ministra przemawia też fakt, że nigdy nie był praktykiem ? nie rozpoczął nawet aplikacji. Brutalna prawda jest niestety taka, że jest to najgorzej wykształcony pod kątem prawa minister sprawiedliwości od 1989 r.

– Podatność na manipulacje ekspertów ? ta możliwa wada związana jest zarówno z powyżej opisanym brakiem wiedzowym, jak i stanowi do pewnego stopnia zagrożenie dla niezależności Andrzeja Czumy. Niestety nowy minister znajduje się w takiej sytuacji, że łatwo może ulec pokusie bezkrytycznego zaufania dla ekspertów, doradców i urzędników. Mimo jego najszczerszych chęci może niestety wpaść w tryby dosyć bezwzględnej i bezdusznej machiny ? manipulowany mimo woli i świadomości. Jego przeciwnicy polityczni i rozmaici lobbyści na pewną będą chcieli wykorzystać ten stan rzeczy. Mam szczerą nadzieję, że Andrzej Czuma nie da się omamić i będzie tym niezależnym, zdecydowanym ministrem, na jakiego sam się kreuje.

Pierwsze niekorzystne efekty już widać. W przypływie szczerości nowy minister przyznał, że chciałby zwiększyć zakres obrony koniecznej

– Nieprzygotowanie do sprawowania funkcji ? bez wątpienia Andrzej Czuma nie przygotowywał się do objęcia resortu sprawiedliwości. Dymisja Ćwiąkalskiego była nagła i niespodziewana. Jak donoszą dziś media mała rewitalizacja rządu była planowana, ale do odwołania wyznaczony był minister Klich. Andrzej Czuma skoczył więc od razu na głęboką wodę, do bardzo trudnego do opanowania i niewdzięcznego do prowadzenia resortu. Wątpię w to, czy nowy minister ma spójną wizję na swoją działalność. Na razie bije od niego słuszna niepewność w rozmowie z Dziennikiem Czuma przyznał: ?Budowanie poczucia sprawiedliwości to bardzo ważna funkcja państwa. Będę starał się jak najmniej tworzyć nowych przepisów.? Czyli ostrożnie, ale…

– Niemal natychmiastowe przyjęcie postawy Szeryfa Sprawiedliwości ? to jest pewna zmora tego resortu, że przy dualizmie minister sprawiedliwości-prokurator generalny ta druga rola przyjmuje pozycję zdecydowanie dominującą i tłumi mocno tą pierwszą. Nowi ministrowie starają się być dobrymi stróżami prawa i porządku, a nie dobrymi administratorami i zarządcami wymiaru sprawiedliwości. Najważniejszym zadaniem w ich programie staje się ingerencja w proces ścigania przestępców (czyli policję i inne podległe służby mundurowe oraz prokuraturę). O wszelkich innych zadaniach, w szczególności o kondycji stosowania naszego prawa (sądownictwo) mówi się mało, jeszcze mniej dyskutuje a realnych pomysłów niemal całkowicie brak.

Dlatego Szeryf jest zawsze postawą PR-ową, pod publikę i dla słupków i sondaży. Niestety praktyczny wymiar tej roli nie jest zbyt duży. Sam prokurator generalny nie wyłapie wszystkich przestępców. Trzeba dobrego prawa, stworzonego w gabinecie ministra sprawiedliwości, ułatwiającego i umożliwiającego skuteczne ściganie przestępczości. Słowa, nawet najdosadniejsze, pozostają tylko słowami. Podobnie gesty.

Widać po powyższym wyraźnie, że jestem zdecydowanym zwolennikiem rozdzielenia obu funkcji. Nie jest możliwym wypełnianie obu skutecznie jednocześnie. W wielu przypadkach mamy też do czynienia z konfliktem interesu pomiędzy oboma rolami: np. przed Trybunałem Konstytucyjnym występuje teoretycznie obiektywny prokurator generalny. Ale przecież jednocześnie minister sprawiedliwości jako współtwórca ustaw jest żywotnie zainteresowany przebiegiem rozprawy przed TK ? oczywiście po swojej myśli. To tylko jeden z elementów patologicznego połączenia obu funkcji.

Niestety Andrzej Czuma złapał ideologię Szeryfa jako motyw przewodni swojego urzędowania i już zapowiada, że nie będzie się spieszył z rozdzielaniem funkcji ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego. Trudno mu się dziwić w obecnej sytuacji. Niestety taka decyzja stanowi przedłużanie jednej z poważniejszych chorób toczących organizm naszego państwa.

IV. Ergo
Tyle chciałem powiedzieć odnośnie plusów i minusów nowego ministra. Gołym okiem widać, że pozytywy ? choć stanowiące raczej nieokreślone cechy niż kwalifikacje ? do pewnego stopnia równoważą się z negatywami. Nie jestem więc w stanie określić Andrzeja Czumy ?z marszu? jako dobrego lub złego człowieka na tym stanowisku. Niestety ma on solidny bagaż problemów, z którymi musi się szybko i zdecydowanie zmierzyć, więc jego przyszłość nie jest różowa. Ale jeżeli da radę podołać większości swoich wad, to ma zadatki na naprawdę dobrego i solidnego ministra sprawiedliwości. Ja osobiście trzymam za niego kciuki.

V. Post scriptum
Na samiutki koniec chciałbym się odnieść do zarzutów formułowanych w prasie na temat prawnej niemożliwości objęcia przez Andrzeja Czumę funkcji prokuratora generalnego. Przywołuje się tu ustawę z dnia 20 czerwca 1985 r. o prokuraturze, która ma wskazywać wymagania, które musi spełnić prokurator generalny. Lecz jedyny odnośny przepis ? art. 14 ? wskazuje jedynie wymaganie formalne dla prokuratora. Nie ma tu wzmianki o rozszerzeniu katalogu także na prokuratora generalnego. Natomiast art. 1 ust. 2 przywołanej ustawy wskazuje jednoznacznie, iż ?Funkcję Prokuratora Generalnego sprawuje Minister Sprawiedliwości.? Tylko tyle i aż tyle. Jedynym formalnym kryterium jest tu mianowanie na ministra sprawiedliwości. To tak dla jasności.

Reklama

18 KOMENTARZE