Reklama

Socjalizm koncentruje swoją uwagę głównie na wyrównywaniu konsumpcji i podziale wytworzonych dóbr, świadczeń i usług. A przecież konsumpcja (i jej racjonowanie, regulacja) jest ostatnim ogniwem, fazą procesu ekonomicznego.

Stymulowany wysiłek jednostek ludzkich w kierunku wytwarzania i pomnażania dóbr, musi nieść jako nagrodę za poświęcenie i wydajność, widoczny, pozytywny element zysku.

Reklama

Ten zysk wyklęty z utopijnych lewicowych teorii nie może być zataksowany na śmierć, bo odbierze ludziom konieczny element poświęcenia czasu, sił i ryzyka (w konkurencji) do wytywarzania dóbr i usług. W tej sytuacji kiedy główny nacisk kierowany jest na stymulowanie kontroli konsumpcji, a nie wytwarzania, rządy tak jak to widzimy na przykładzie nie tylko krajów Unii Europejskiej mocno się zapożyczają.

Generalnie można przyjąć, że jeśli chcesz czegoś mieć mniej na rynku , to powinieneś to wysoko opodatkować, czyniąc dla producenta produkcję nieopłacalną. Rezultat murowany.

Zaniedbując tworzenie bodzców, wspierania (np. ograniczeniem regulacji) inicjatyw pobudzających inwestycję i produkcję, każda ekonomia osłabnie i musi upaść. Marksizm jako taki nie wnosi do dyskusji żadnych cudownych , humanitarnych rozwiązań stymulujących produkcję, ludzką inicjatywę, co prowadziłoby do wytwarzania większej ilości dóbr, dobrobytu i dostatku.

Tym aktem konsumują za nie swoje, odkładając oddawanie pożyczonych pieniędzy (powiększonych o narastające procenty) na zwykłych obywateli i ich dzieci. Do czego ten socjalistyczny model może doprowadzić?

Ta praktyka socjalistycznego widzenia i zarządzania światem, zaczyna przyśpieszać kroku w USA pod kierownictwem prezydenta B.H.Obamy. Dokonywane zmiany powstrzymują i utrudniają rozwój prywatnego sektora gospodarki, średnich i małych biznesów, kontrolując i ograniczając ich dostęp do pożyczek, ograniczając przez liczne regulacje wolność inwestycji, zatrudnienia i pracy.

Taka polityka prze w kierunku uzależniania i zawłaszczania sobie kolejnych grup społecznych przez rządzących. Prowadzi to w linni prostej do zapewnienia sobie żelaznego elektoratu, który w swoim dobrze pojętym interesie będzie głosował za wiekszymi podatkami dla sektora prywatnego, aby państwo było w stanie utrzymać tak rozbudowaną biurokrację jak i ciągle zwiększający się sektor ludzi uzależnionych od państwowej pomocy. Taka sprawnie samonapędzająca się niemoc.

Następuje więc przesuwanie bogactwa i dóbr z sektora inwestycji i produkcji do sektora konsumpcji kontrolowanej przez państwową biurokrację. Jedynym sposobem jakim takie „zawracanie Wisły” można czasowo przeprowadzić jest zwiększanie zadłużenia przyszłych pokoleń.

Już dziś w budżecie Obamy, 40 centów z każdego dolara jest pożyczone. Jak daleko na tej drodze do dziś już mitycznej Grecji, trudno precyzyjnie odpowiedzieć.
Obama niedawno w wywiadzie żalił się, że niestety Ojcowie Założyciele USA skonstruowali tak Konstytucję, że nie jest mu łatwo dokonać „pożądanych” zmian.

Obama na ile może, rządzi dekretami prezydenckimi bez liczenia się Kongresem (Konstytucja), w którym obecnie większość zdobyli republikanie. Ustanowił on wielką liczbę „Carów” (mianowanych administratorów), którzy nie muszą być zatwierdzani przez Kongres i podlegają tylko Obamie, przez ich działania próbuje zmienić ten kraj.

W sprawie nie ustającej dyskusji nt. powszechnych ubezpieczeń w opiece zdrowotnej, doszło do kuriozum, kiedy ówczesna speaker (marszałek) Kongresu, Nancy Pelosi, D-SFO, na apelację o dyskusję nad projektem, cynicznie zauważyła: „przegłosujcie, to dowiecie się co jest w ustawie”.

Obama nie wywiązuje się ze swoich federalnych obowiązków, np. zapewnienia bezpieczeństwa na południowej granicy federalnej, przed działalnością gangów narkotyczno-przemytniczych z Meksyku.

Jeśli któryś ze stanów , próbuje wtedy samodzielnie zabezpieczyć życie i dobytek swoich obywateli (przykład Arizony), Obama pozywa do sądu gubernatora stanu o wkraczanie w kompetencje rządu federalnego. I dalej swoich obowiązków nie wypełnia.

Ekonomia jest bardzo istotnym elementem państwowego organizmu, jej kontrolowanie jest niezbędne w drodze do absolutnej kontroli państwa. Najłatwiej wielkie zmiany przepchnąć w okresie kryzysu , jako metodę na złagodzenie jego przebiegu i zapobieżeniu ponownego odrodzenia się kryzysu.

Wydaje się, że mają miejsce dwa wewnętrzne ataki na system funkcjonujący w USA, przeprowadzane teraz przez administrację Obamy.

Pierwszy jest stworzeniem na wielu płaszczyznach warunków do przekształcenia społecznego i ekonomicznego z kapitalizmu do socjalizmu wykorzystując kryzys, którego jedną z przyczyn było ręczne sterowanie (ingerowanie w zasady) pożyczkami w gospodarce mieszkaniowej .

Zachęcano banki do udzielania pożyczek ludziom, którzy nie byli w stanie spłacać tych pożyczek (czasami ofiarowano nawet pożyczkę na 125% wartości nieruchomości!).

Niestety to jeszcze zaczeło się za Busha, ale wyszło z kontrolowanego przez demokratów Kongresu (Barney Frank). Elity obydwu partii maczały w tym globalistyczne paluszki.

Drugi to omijanie lub przebudowywanie demokratycznej struktury (w której osadzona została Republika przez Ojców Założycieli), opartej o Konstytucję i Ustawę Praw (Bill of Rights) w kierunku dyktatury.

Tu ograniczenie praw obywatelskich tłumaczy się też wykreowanym częściowo kryzysem, islamskim zagrożeniem, które to kraje się drażni inwazjami . Innymi słowy, samo nakręcająca się spirala.

Może Ameryka jaką znaliśmy, z jej indywidualistycznym, wartkim, przebogatym w przebojowość strumykiem przdsiębiorczości, któregoś dnia po prostu, po socjalistycznemu, wyschnie?

Jacek K. Matysiak

Reklama

72 KOMENTARZE

  1. system idealny
    Nie wiem czy Ameryce opłaca się cokolwiek zmieniać skoro dotychczasowy model sprawdza się doskonale.
    W tym modelu gospodarka “cywilna” właściwie nie jest do niczego potrzebna, wystarcza fabryka dolarów i potężna armia pilnująca by reszta świata bez marudzenia przyjmowała te papiery w zamian za towary wysyłane do USA.
    Trzeci filar systemu to sojusz z Izraelem gwarantujący opiekę międzynarodówki finansowej nad procedurą dojenia pozostałych krajów.
    Czwarty to możliwość narzucania światu przepisów prawnych uniemożliwiających mu konkurowanie z USA w dziedzinie technologii.
    Nic więcej zatem do szczęścia poza armią i przychylnością Izraela Ameryka nie potrzebuje.

    Sprawy socjalne to tylko problem techniczny.
    Jeśli USA zafundują sobie darmową opiekę zdrowotną, to podkręcą obroty maszyn drukarskich, zwiększą fundusz obronny, i wycisną z Chińczyków czy z Europy pokrycie towarowe na dodatkowo wyprodukowaną gotówkę.
    Oczywiście wydolność gospodarki światowej ma swoje granice, więc czasem pojawiają się lewackie pomysły zdzierania podatków z samych amerykańskich obywateli, a nie tylko z niewolników w Azji czy w Europie.
    Ostatecznie wybór między socjalizmem a kapitalizmem sprowadza się w tylko do tego jaka część haraczu ma być ściągnięta od “swoich”, a jaka od frajerów nie mieszkających w USA.
    Dla nas oczywiście lepiej jeśli podatki w USA będą wysokie, mniej będzie nas kosztować utrzymanie tamtejszego dobrobytu.

    • @chlor
      Ogólnie zgoda. Każde uproszczenie niesie element pominięcia aspektów, które mogą być ważne dla drugiej strony.
      Amerykanie mówią, że “gdyby nie my to cała Europa mówiłaby po niemiecku”. Można dodać, że również Amerykanie przez “zimną wojnę” ograniczyli popularność języka rosyjskiego, tak w Europie, jak i na świecie.

      Dziś natomiast kalkulują, że Europę stać jeszcze na socjalizm, ponieważ właściwie nic nie wydaje na zbrojenia ,ponownie jak za I II w.ś. licząc na amerykańską pomoc. Sprawy tego świata są skomplikowane i można powiedzieć, że w jakimś sensie punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Pozdrawiam.
      Jacek.

      • dawne Stany
        Pamiętam jak w podstawówce szczęka mi opadła po obejrzeniu kolorowego pisemka o amerykańskich narzędziach.
        Czysta pornografia: młotki błyszczące jak lustro, przepiękne śrubokręty na które dawano dożywotnią gwarancję, istne cuda mechaniki wyprzedzające perfekcyjnym wykonaniem nie tylko Polskę o jakieś 40 lat.
        Dlatego szkoda mi, że ta wspaniała przemysłowa Ameryka tworzona przez Edisona, Landa, Westinghouse, i tylu innych wynalazców właściwie już się skończyła.
        Zapewne podobne sentymenty dręczą też niektórych amerykanów i chcieliby powrotu czasów jeśli nie pionierskich, to przynajmniej tych z wczesnego etapu podboju kosmosu.
        Tyle, że to wszystko jest już Ameryce niepotrzebne.
        Wystarczy produkować dobrą broń, “narzędzia finansowe”, rozwijać przemysł rozrywkowy, i dbać o kastę cwanych prawników a cały świat będzie podbity.

        • @chlor
          Dzięki, interesująca refleksja z przejażdżki po historii współczesnej. Ja miałem podobne widzenie Ameryki, tak jak większość Polaków.
          Cały ten Tea Party ruch jest własnie takim nie do końca zorganizowanym oddolnym pospolitym ruszeniem buntującym się przeciwko widocznemu odejściu od amerykańskich pryncypialnych zasad. Taka próba odgrzania dawnej wielkości i jakości Ameryki.

          Ostatnie zdanie to nieżle zdefiniowana satyra na rzeczywistość. Pozdrawiam.
          Jacek.

  2. system idealny
    Nie wiem czy Ameryce opłaca się cokolwiek zmieniać skoro dotychczasowy model sprawdza się doskonale.
    W tym modelu gospodarka “cywilna” właściwie nie jest do niczego potrzebna, wystarcza fabryka dolarów i potężna armia pilnująca by reszta świata bez marudzenia przyjmowała te papiery w zamian za towary wysyłane do USA.
    Trzeci filar systemu to sojusz z Izraelem gwarantujący opiekę międzynarodówki finansowej nad procedurą dojenia pozostałych krajów.
    Czwarty to możliwość narzucania światu przepisów prawnych uniemożliwiających mu konkurowanie z USA w dziedzinie technologii.
    Nic więcej zatem do szczęścia poza armią i przychylnością Izraela Ameryka nie potrzebuje.

    Sprawy socjalne to tylko problem techniczny.
    Jeśli USA zafundują sobie darmową opiekę zdrowotną, to podkręcą obroty maszyn drukarskich, zwiększą fundusz obronny, i wycisną z Chińczyków czy z Europy pokrycie towarowe na dodatkowo wyprodukowaną gotówkę.
    Oczywiście wydolność gospodarki światowej ma swoje granice, więc czasem pojawiają się lewackie pomysły zdzierania podatków z samych amerykańskich obywateli, a nie tylko z niewolników w Azji czy w Europie.
    Ostatecznie wybór między socjalizmem a kapitalizmem sprowadza się w tylko do tego jaka część haraczu ma być ściągnięta od “swoich”, a jaka od frajerów nie mieszkających w USA.
    Dla nas oczywiście lepiej jeśli podatki w USA będą wysokie, mniej będzie nas kosztować utrzymanie tamtejszego dobrobytu.

    • @chlor
      Ogólnie zgoda. Każde uproszczenie niesie element pominięcia aspektów, które mogą być ważne dla drugiej strony.
      Amerykanie mówią, że “gdyby nie my to cała Europa mówiłaby po niemiecku”. Można dodać, że również Amerykanie przez “zimną wojnę” ograniczyli popularność języka rosyjskiego, tak w Europie, jak i na świecie.

      Dziś natomiast kalkulują, że Europę stać jeszcze na socjalizm, ponieważ właściwie nic nie wydaje na zbrojenia ,ponownie jak za I II w.ś. licząc na amerykańską pomoc. Sprawy tego świata są skomplikowane i można powiedzieć, że w jakimś sensie punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Pozdrawiam.
      Jacek.

      • dawne Stany
        Pamiętam jak w podstawówce szczęka mi opadła po obejrzeniu kolorowego pisemka o amerykańskich narzędziach.
        Czysta pornografia: młotki błyszczące jak lustro, przepiękne śrubokręty na które dawano dożywotnią gwarancję, istne cuda mechaniki wyprzedzające perfekcyjnym wykonaniem nie tylko Polskę o jakieś 40 lat.
        Dlatego szkoda mi, że ta wspaniała przemysłowa Ameryka tworzona przez Edisona, Landa, Westinghouse, i tylu innych wynalazców właściwie już się skończyła.
        Zapewne podobne sentymenty dręczą też niektórych amerykanów i chcieliby powrotu czasów jeśli nie pionierskich, to przynajmniej tych z wczesnego etapu podboju kosmosu.
        Tyle, że to wszystko jest już Ameryce niepotrzebne.
        Wystarczy produkować dobrą broń, “narzędzia finansowe”, rozwijać przemysł rozrywkowy, i dbać o kastę cwanych prawników a cały świat będzie podbity.

        • @chlor
          Dzięki, interesująca refleksja z przejażdżki po historii współczesnej. Ja miałem podobne widzenie Ameryki, tak jak większość Polaków.
          Cały ten Tea Party ruch jest własnie takim nie do końca zorganizowanym oddolnym pospolitym ruszeniem buntującym się przeciwko widocznemu odejściu od amerykańskich pryncypialnych zasad. Taka próba odgrzania dawnej wielkości i jakości Ameryki.

          Ostatnie zdanie to nieżle zdefiniowana satyra na rzeczywistość. Pozdrawiam.
          Jacek.

  3. system idealny
    Nie wiem czy Ameryce opłaca się cokolwiek zmieniać skoro dotychczasowy model sprawdza się doskonale.
    W tym modelu gospodarka “cywilna” właściwie nie jest do niczego potrzebna, wystarcza fabryka dolarów i potężna armia pilnująca by reszta świata bez marudzenia przyjmowała te papiery w zamian za towary wysyłane do USA.
    Trzeci filar systemu to sojusz z Izraelem gwarantujący opiekę międzynarodówki finansowej nad procedurą dojenia pozostałych krajów.
    Czwarty to możliwość narzucania światu przepisów prawnych uniemożliwiających mu konkurowanie z USA w dziedzinie technologii.
    Nic więcej zatem do szczęścia poza armią i przychylnością Izraela Ameryka nie potrzebuje.

    Sprawy socjalne to tylko problem techniczny.
    Jeśli USA zafundują sobie darmową opiekę zdrowotną, to podkręcą obroty maszyn drukarskich, zwiększą fundusz obronny, i wycisną z Chińczyków czy z Europy pokrycie towarowe na dodatkowo wyprodukowaną gotówkę.
    Oczywiście wydolność gospodarki światowej ma swoje granice, więc czasem pojawiają się lewackie pomysły zdzierania podatków z samych amerykańskich obywateli, a nie tylko z niewolników w Azji czy w Europie.
    Ostatecznie wybór między socjalizmem a kapitalizmem sprowadza się w tylko do tego jaka część haraczu ma być ściągnięta od “swoich”, a jaka od frajerów nie mieszkających w USA.
    Dla nas oczywiście lepiej jeśli podatki w USA będą wysokie, mniej będzie nas kosztować utrzymanie tamtejszego dobrobytu.

    • @chlor
      Ogólnie zgoda. Każde uproszczenie niesie element pominięcia aspektów, które mogą być ważne dla drugiej strony.
      Amerykanie mówią, że “gdyby nie my to cała Europa mówiłaby po niemiecku”. Można dodać, że również Amerykanie przez “zimną wojnę” ograniczyli popularność języka rosyjskiego, tak w Europie, jak i na świecie.

      Dziś natomiast kalkulują, że Europę stać jeszcze na socjalizm, ponieważ właściwie nic nie wydaje na zbrojenia ,ponownie jak za I II w.ś. licząc na amerykańską pomoc. Sprawy tego świata są skomplikowane i można powiedzieć, że w jakimś sensie punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Pozdrawiam.
      Jacek.

      • dawne Stany
        Pamiętam jak w podstawówce szczęka mi opadła po obejrzeniu kolorowego pisemka o amerykańskich narzędziach.
        Czysta pornografia: młotki błyszczące jak lustro, przepiękne śrubokręty na które dawano dożywotnią gwarancję, istne cuda mechaniki wyprzedzające perfekcyjnym wykonaniem nie tylko Polskę o jakieś 40 lat.
        Dlatego szkoda mi, że ta wspaniała przemysłowa Ameryka tworzona przez Edisona, Landa, Westinghouse, i tylu innych wynalazców właściwie już się skończyła.
        Zapewne podobne sentymenty dręczą też niektórych amerykanów i chcieliby powrotu czasów jeśli nie pionierskich, to przynajmniej tych z wczesnego etapu podboju kosmosu.
        Tyle, że to wszystko jest już Ameryce niepotrzebne.
        Wystarczy produkować dobrą broń, “narzędzia finansowe”, rozwijać przemysł rozrywkowy, i dbać o kastę cwanych prawników a cały świat będzie podbity.

        • @chlor
          Dzięki, interesująca refleksja z przejażdżki po historii współczesnej. Ja miałem podobne widzenie Ameryki, tak jak większość Polaków.
          Cały ten Tea Party ruch jest własnie takim nie do końca zorganizowanym oddolnym pospolitym ruszeniem buntującym się przeciwko widocznemu odejściu od amerykańskich pryncypialnych zasad. Taka próba odgrzania dawnej wielkości i jakości Ameryki.

          Ostatnie zdanie to nieżle zdefiniowana satyra na rzeczywistość. Pozdrawiam.
          Jacek.

  4. Chlor już dużo napisał
    Dodam tylko kilka przykładów.

    FDA (Agencja d/s leków i żywności) powstała nie z powodu urzędniczego wymysłu, ale konieczności. Jednym z kamieni milowych było radosne wyprodukowanie syropu od kaszlu dla dzieci na bazie glikolu etylenowego (borygo). Około 100 dzieci zmarło, a ze szybko się to zadziało, dalszej sprzedaży zaniechano.

    Kryzys hipoteczny powstał na skutek deregulacji sektora bankowego, który mógł robić absolutnie wszystko.

    Taki to etos przedsiębiorczości.

    Jakim cudem zarabia się fortuny na bankrucji firm? Jakim cudem robi się miliony na dobroczynnej szczodrości? Czy mógłbyś zestawić te fakty z ideami i Konstytucją?

    • troska o zdrowie
      Zaraz po zakończeniu wojny ruszyła kampania uświadamiająca amerykańskiej ludności jak niezwykle zdrowe jest promieniowanie radioaktywne. Reklamowano dość kosztowne pojemniki na wodę z kapsułką radu na dnie.
      Woda trzymana w takim dzbanku nabierała jakoby zbawiennych właściwości i była pyszna.
      O dostępnym przez całą wojnę syropie heroinowym na kaszel przeznaczonym dla dzieci i sprzedawanym w ozdobnej butelce z Myszką Miki na etykietce, to już chyba znana sprawa.

      • Rad się przedawnił
        To dlaczego nie sprzedawać wody z kranu w butelkach? Albo butlach? Jedzie sobie ciężarówka, albo nawet samolot z wodą z Fiji, i wodę sobie wiezie.
        W niektórych miejscach jest to uzasadnione, ale jak woda w kranie jest dobra, albo nawet lepsza, to dlaczego oszustwo jest dozwolonym biznesem?

        Jak się biznesman zżyma, że przeszkadzają mu regulacje, to ja z automatu się zastanawiam, co ma do ukrycia.

          • I co by biznesmen
            odpowiedział? Że jak chcecie mieć na chleb i yacht, to otwórzcie własne biznesy. A jak nie umiecie, to tyrajcie za grosze. Oczywiście moralnie jesteście znacznie wyżej od takiego biznesmena. I to jest satysfakcjonujące.

          • Nie, tak daleko bym nie poszła z oceną biznesu
            Stany są dla biznesu bardzo przyjazne i kto chce może założyć, może nawet liczyć na pomoc. Regulacje mają chronić konsumentów przed nadużyciami, a ludność przed skutkami prowadzenia biznesu. Krótko mówiąc, produkt nie może być szkodliwy, a skutki nie mogą się przejawić pod postacią np. zatrucia zbiornika wody.

            Dodanie glikolu do syropu nie było celowym masowym zabójstwem, ale wynikiem niewiedzy. Regulacje wymuszają nabycie wiedzy i narzucają kontrole.

            Założyciel firmy, w której pracuję w sumie już 8 lat, właśnie przeszedł na emeryturę. Zaczynał dosłownie w garażu, zbudował firmę zatrudniającą przed tym kryzysem 260 osób, oraz rozpoznawalną markę. Powoli, z zyskiem co roku 8-10%, pchał wózek do przodu. Ludzie pchali razem z nim, bo ich szanował, pracę doceniał, pensje były niewygórowane, ale przyzwoite, tak samo ubezpieczenia. Miał szczególnego hopla na punkcie emerytur i dokładał 4% do tego, co oszczędzali pracownicy, choć standardem jest 3%, nawet w największych firmach. Działał w restrykcyjnych regulacjach i płacił podatki. Da się.

            Z kolei inna historia: 10 lat temu miałam zabieg chirurgiczny, po którym firma ubezpieczeniowa przez pomyłkę nadpłaciła lekarzowi. Zwróciła się do lekarza o zwrot nadpłaty, na co lekarz się wypiął. Wtedy ja dostałam list, że on nie chciał, to ja muszę im zwrócić nadpłatę. Nie ja wzięłam, nie ja bedę zwracać – odpowiedziałam, na co oni podali mnie do windykacji.

            Zimny prysznic amerykański przeszłam wtedy, to było tak bezczelne i tak robiące mi krzywdę (sprawa w windykacji zostaje w finansowym życiorysie na całe życie), że uwierzyć nie mogłam. Na szczęście, Kalifornia ma regulacje. Zwróciłam się o pomoc do stanowej agencji ubezpieczeń. Potrwało trochę, pani z agencji dzwoniła raz na jakiś czas, mówiąc, że sprawy są w toku, w końcu zadzwoniła z wiadomością, jakiej oczekiwałam: zrobili im kontrolę, wykryli dużo nieprawidłowości, moja sprawa jest załatwiona, jeśli chcę, to mogę ich sądzić (bo agencja nie jest od tego, żeby mnie reprezentować), Principal Financial Group dostał dużą grzywnę na rzecz stanu.

            I tylko o to mi chodzi.

          • @chlor
            Chlor, albo jesteś starym łobuzem, albo masz dziś dobry humor. Mnie to wszystko jedno, uśmiałem się zdrowo. Pozdrawiam.
            Jacek.

        • @solano
          Nie przejmuj się, według aktywistów Klubu Rzymskiego, którzy kręcą się teraz przy Obamie i którzy w Raporcie już w 1970 r. uderzyli na alarm, na Ziemi żyje za dużo ludzi. Optymalna liczba wg. nich nie niszcząca eco systemu to 500mln.

          Zdarzają się sytuacje, że ogromnymi nakładami budowana jest autostrada, i enviro-nazi odkryje gdzieś w pobliżu unikalną żabę. Koniec budowy! Zakłuciła by ona naturalny habitat tego stworzenia.

          Oszustwa zdarzają sie wszędzie tak jak wypadki na drogach, czy w pracy. Nie znaczy to aby pozwolić rządowi odrzeć nas z praw obywatelskich i wolności. Ja nie chcę Kuby, Rewolucji francuskiej, czy bolszewizmu. Tamtych ludzi też cechowała chorobliwa podejrzliwość i chęć wyrównania wszystkich według jednego szablonu. Pozdrawiam.
          Jacek.

          • Chyba masz, Jacku, syndrom generała Franco 🙂
            Nienawidził bolszewików, bo po wojnie domowej w Hiszpanii już wiedział, co to znaczy bolszewik. Sympatyzował z Hitlerem, jako bolszewizmu przeciwnikiem, bo jeszcze nie wiedział, co to znaczy Hitler.
            Pozdro i dobranoc.

          • @solano
            “Ni przyszył, ni przyłatał”, tak mówiła moja Babcia o nieuprawnionych, bądż “sufitowych” uwagach. Musisz poczytać trochę o gen.Franco, ale nie ze żródeł wschodnich. Albo jeszcze lepiej poczytaj o szaleństwach rzeżników sowieckich i innych w czasie wojny domowej w Hiszpanii, okrucieństwie nawet wobec “swoich”.

            Hitler wściekł się na Franco, kiedy ten odmówił udziału w II wojnie światowej. A Hitler był takim samym szaleńcem jak bolszewik Stalin, tylko bardziej znerwicowanym i miał mniej czasu na wyrżniecie podobnej do Stalina ilości ludzi.
            Pozdrawiam.
            Jacek.

            PS. Pytasz: “To po ile dziś powietrze?”
            Ponownie padało, odpowiem póżniej, cenniki zalało, więc je wietrzę…

    • @solano
      FDA powstała w 1906 roku, więc jest już jak na USA starą instytucją, nie wszystko co robi jest takie dobre, weżmy bezrozumne, bandyckie i ciągłe utrudnianie pionierskiej pracy Polaka z Teksasu dr. Stanisława Burzyńskiego i jego rewelacyjnych metod leczenia raka, niestety BIG FARMA za dużo by straciła. FDA stało za wielkimi firmami farmaceutycznymi i koniecznie chciało go wsadzić do więzienia. Po prostu zachowują się czasem jak mafia (polecam film w sieci na ten temat, łatwo znależć).

      Kryzys hipoteczny -inicjatywa demokraty Barney Frank, złamania starych kapitalistycznych zasad i udzielania pożyczek ludziom, których nie stać było na ich spłacanie, bez weryfikacji dochodu, nieraz do 125%. Miało to zdemokratyzować rynek mieszkaniowy , no i mleko się wylało. Teraz zgrywusy mówią, że to wina kapitalizmu. To tak jakby w dobrym samochodzie poluzować koło.

      Tym krajem rządzą, bądż współrządzą lobbyści. Prawo stanowione jest w Kongresie, dlatego lobbysci korumpują członków kongresu, przepychając prawa jakie im pasują.
      O Konstytucji, kilka lat temu, miejscowa demokratka z Danville powiedziała, że jast jak sukienka od pierwszej komunii, drogocenna, tylko nie da się w tym chodzić. Oto co członkowie Kongresu myślą naprawdę. Pozdrawiam.
      Jacek.

      • Niestety,
        z czasem stanowisko szefa FDA stało się z mianowania politycznego. Nie mam złudzeń na temat big farma, ani lobbystów – i dlatego tak się stało.
        Ale dziwnym trafem, założyciel firmy, w której pracuję, przeciągnął przez proces rejestracji sporą liczbę produktów i nikt mu w tym nie przeszkodził. Wtedy jeszcze, najgorszy i najstarszy samochód na parkingu był właśnie jego.
        Całe moje zawodowe życie w Ameryce wypełniam pod regulacjami FDA, mam interakcje z inspektorami, i powiem Ci, że bardzo bym chciała zobaczyć laboratorium pana Burzyńskiego przed wydaniem opinii na ten temat. Słyszałam, nie widziałam, nie neguję, ale i nie przyłączam się do radosnych chórów na temat lekarstwa na raka. Rak nie jest jeden, raków jest multum, a każdy ma inną biologię i określenie “lek na raka” wywołuje mój uśmiech. Tylko tytułem wyjaśnienia: z wykształcenia jestem lekarzem i legendy na temat cudownych terapii znajdują we mnie surowego weryfikatora.

        Kryzys hipoteczny to nie jest efekt polityki dostępności, ale polityki banków, wciskających ludziom “borygo”. Kiedyś, żeby dostać pożyczkę, trzeba było pokazać, że ma się zdolność jej spłaty. I to była regulacja pożyczek. Jak regulacja przestała być prawem, to reklamy huczały “I ciebie stać na dom!”, a w banku był papier, paniusia go podtykała mówiąć: “podpisz tu oświadczenie, że zarabiasz 120 tysięcy na rok”.

        Pamiętasz szympansa imieniem Travis? To był zwierz domowy i był domowy dopóki nie zaatakował sąsiadki, raniąc ją znacznie w 2009r. Ten szympans razem ze swoją panią jeździł samochodem jako pasażer, siadał do stołu do obiadu, zjadał z talerza, popijał wino z kieliszka, zachowywał się po ludzku i co najbardziej ciekawe: z sukcesem zaaplikował o pożyczkę na dom!
        http://en.wikipedia.org/wiki/Travis_%28chimpanzee%29

        Pozdrawiam.

        • @solano
          “Rak nie jest jeden, raków jest multum, a każdy ma inną biologię i określenie “lek na raka” wywołuje mój uśmiech.(…)”
          Solano, ale właśnie metoda Burzyńskiego na tym polega, że jego leczenie jest dostosowane do każdego pacjenta, a nie w stylu BIG FARMA. Obejrzyj uważniej ten film….

          O kryminalnej deregulacji pożyczkowej przez demokratę Barney Frank, już pisałem wyżej.

          Co do szympansa, to mam psa, który pracuje jako część systemu alarmowego i to mi wystarcza jako partnerski wkład w utrzymanie “domostwa”, jednocześnie przez codzienne powójne spacery wspierając moje fizyczne i psychiczne zdrowie. Pozdrawiam.
          Jacek.

          • Jacku
            Poczytam o jednym i drugim, dzięki za odpowiedzi i przepraszam, ale muszę zmyknąć.
            Acha, mojego psa to ja muszę bronić, bo taki odważny… jeść dostaje wyłącznie za urodę i śmieszne maniery.
            Pozdrowienia.

          • @solano
            Jeśli już dyskusja schodzi na psy to przyznajmy, że wszyscy je kochamy i rozpieszczamy na swój właściwy nam sposób. Pozdrawiam.
            Jacek.

  5. Chlor już dużo napisał
    Dodam tylko kilka przykładów.

    FDA (Agencja d/s leków i żywności) powstała nie z powodu urzędniczego wymysłu, ale konieczności. Jednym z kamieni milowych było radosne wyprodukowanie syropu od kaszlu dla dzieci na bazie glikolu etylenowego (borygo). Około 100 dzieci zmarło, a ze szybko się to zadziało, dalszej sprzedaży zaniechano.

    Kryzys hipoteczny powstał na skutek deregulacji sektora bankowego, który mógł robić absolutnie wszystko.

    Taki to etos przedsiębiorczości.

    Jakim cudem zarabia się fortuny na bankrucji firm? Jakim cudem robi się miliony na dobroczynnej szczodrości? Czy mógłbyś zestawić te fakty z ideami i Konstytucją?

    • troska o zdrowie
      Zaraz po zakończeniu wojny ruszyła kampania uświadamiająca amerykańskiej ludności jak niezwykle zdrowe jest promieniowanie radioaktywne. Reklamowano dość kosztowne pojemniki na wodę z kapsułką radu na dnie.
      Woda trzymana w takim dzbanku nabierała jakoby zbawiennych właściwości i była pyszna.
      O dostępnym przez całą wojnę syropie heroinowym na kaszel przeznaczonym dla dzieci i sprzedawanym w ozdobnej butelce z Myszką Miki na etykietce, to już chyba znana sprawa.

      • Rad się przedawnił
        To dlaczego nie sprzedawać wody z kranu w butelkach? Albo butlach? Jedzie sobie ciężarówka, albo nawet samolot z wodą z Fiji, i wodę sobie wiezie.
        W niektórych miejscach jest to uzasadnione, ale jak woda w kranie jest dobra, albo nawet lepsza, to dlaczego oszustwo jest dozwolonym biznesem?

        Jak się biznesman zżyma, że przeszkadzają mu regulacje, to ja z automatu się zastanawiam, co ma do ukrycia.

          • I co by biznesmen
            odpowiedział? Że jak chcecie mieć na chleb i yacht, to otwórzcie własne biznesy. A jak nie umiecie, to tyrajcie za grosze. Oczywiście moralnie jesteście znacznie wyżej od takiego biznesmena. I to jest satysfakcjonujące.

          • Nie, tak daleko bym nie poszła z oceną biznesu
            Stany są dla biznesu bardzo przyjazne i kto chce może założyć, może nawet liczyć na pomoc. Regulacje mają chronić konsumentów przed nadużyciami, a ludność przed skutkami prowadzenia biznesu. Krótko mówiąc, produkt nie może być szkodliwy, a skutki nie mogą się przejawić pod postacią np. zatrucia zbiornika wody.

            Dodanie glikolu do syropu nie było celowym masowym zabójstwem, ale wynikiem niewiedzy. Regulacje wymuszają nabycie wiedzy i narzucają kontrole.

            Założyciel firmy, w której pracuję w sumie już 8 lat, właśnie przeszedł na emeryturę. Zaczynał dosłownie w garażu, zbudował firmę zatrudniającą przed tym kryzysem 260 osób, oraz rozpoznawalną markę. Powoli, z zyskiem co roku 8-10%, pchał wózek do przodu. Ludzie pchali razem z nim, bo ich szanował, pracę doceniał, pensje były niewygórowane, ale przyzwoite, tak samo ubezpieczenia. Miał szczególnego hopla na punkcie emerytur i dokładał 4% do tego, co oszczędzali pracownicy, choć standardem jest 3%, nawet w największych firmach. Działał w restrykcyjnych regulacjach i płacił podatki. Da się.

            Z kolei inna historia: 10 lat temu miałam zabieg chirurgiczny, po którym firma ubezpieczeniowa przez pomyłkę nadpłaciła lekarzowi. Zwróciła się do lekarza o zwrot nadpłaty, na co lekarz się wypiął. Wtedy ja dostałam list, że on nie chciał, to ja muszę im zwrócić nadpłatę. Nie ja wzięłam, nie ja bedę zwracać – odpowiedziałam, na co oni podali mnie do windykacji.

            Zimny prysznic amerykański przeszłam wtedy, to było tak bezczelne i tak robiące mi krzywdę (sprawa w windykacji zostaje w finansowym życiorysie na całe życie), że uwierzyć nie mogłam. Na szczęście, Kalifornia ma regulacje. Zwróciłam się o pomoc do stanowej agencji ubezpieczeń. Potrwało trochę, pani z agencji dzwoniła raz na jakiś czas, mówiąc, że sprawy są w toku, w końcu zadzwoniła z wiadomością, jakiej oczekiwałam: zrobili im kontrolę, wykryli dużo nieprawidłowości, moja sprawa jest załatwiona, jeśli chcę, to mogę ich sądzić (bo agencja nie jest od tego, żeby mnie reprezentować), Principal Financial Group dostał dużą grzywnę na rzecz stanu.

            I tylko o to mi chodzi.

          • @chlor
            Chlor, albo jesteś starym łobuzem, albo masz dziś dobry humor. Mnie to wszystko jedno, uśmiałem się zdrowo. Pozdrawiam.
            Jacek.

        • @solano
          Nie przejmuj się, według aktywistów Klubu Rzymskiego, którzy kręcą się teraz przy Obamie i którzy w Raporcie już w 1970 r. uderzyli na alarm, na Ziemi żyje za dużo ludzi. Optymalna liczba wg. nich nie niszcząca eco systemu to 500mln.

          Zdarzają się sytuacje, że ogromnymi nakładami budowana jest autostrada, i enviro-nazi odkryje gdzieś w pobliżu unikalną żabę. Koniec budowy! Zakłuciła by ona naturalny habitat tego stworzenia.

          Oszustwa zdarzają sie wszędzie tak jak wypadki na drogach, czy w pracy. Nie znaczy to aby pozwolić rządowi odrzeć nas z praw obywatelskich i wolności. Ja nie chcę Kuby, Rewolucji francuskiej, czy bolszewizmu. Tamtych ludzi też cechowała chorobliwa podejrzliwość i chęć wyrównania wszystkich według jednego szablonu. Pozdrawiam.
          Jacek.

          • Chyba masz, Jacku, syndrom generała Franco 🙂
            Nienawidził bolszewików, bo po wojnie domowej w Hiszpanii już wiedział, co to znaczy bolszewik. Sympatyzował z Hitlerem, jako bolszewizmu przeciwnikiem, bo jeszcze nie wiedział, co to znaczy Hitler.
            Pozdro i dobranoc.

          • @solano
            “Ni przyszył, ni przyłatał”, tak mówiła moja Babcia o nieuprawnionych, bądż “sufitowych” uwagach. Musisz poczytać trochę o gen.Franco, ale nie ze żródeł wschodnich. Albo jeszcze lepiej poczytaj o szaleństwach rzeżników sowieckich i innych w czasie wojny domowej w Hiszpanii, okrucieństwie nawet wobec “swoich”.

            Hitler wściekł się na Franco, kiedy ten odmówił udziału w II wojnie światowej. A Hitler był takim samym szaleńcem jak bolszewik Stalin, tylko bardziej znerwicowanym i miał mniej czasu na wyrżniecie podobnej do Stalina ilości ludzi.
            Pozdrawiam.
            Jacek.

            PS. Pytasz: “To po ile dziś powietrze?”
            Ponownie padało, odpowiem póżniej, cenniki zalało, więc je wietrzę…

    • @solano
      FDA powstała w 1906 roku, więc jest już jak na USA starą instytucją, nie wszystko co robi jest takie dobre, weżmy bezrozumne, bandyckie i ciągłe utrudnianie pionierskiej pracy Polaka z Teksasu dr. Stanisława Burzyńskiego i jego rewelacyjnych metod leczenia raka, niestety BIG FARMA za dużo by straciła. FDA stało za wielkimi firmami farmaceutycznymi i koniecznie chciało go wsadzić do więzienia. Po prostu zachowują się czasem jak mafia (polecam film w sieci na ten temat, łatwo znależć).

      Kryzys hipoteczny -inicjatywa demokraty Barney Frank, złamania starych kapitalistycznych zasad i udzielania pożyczek ludziom, których nie stać było na ich spłacanie, bez weryfikacji dochodu, nieraz do 125%. Miało to zdemokratyzować rynek mieszkaniowy , no i mleko się wylało. Teraz zgrywusy mówią, że to wina kapitalizmu. To tak jakby w dobrym samochodzie poluzować koło.

      Tym krajem rządzą, bądż współrządzą lobbyści. Prawo stanowione jest w Kongresie, dlatego lobbysci korumpują członków kongresu, przepychając prawa jakie im pasują.
      O Konstytucji, kilka lat temu, miejscowa demokratka z Danville powiedziała, że jast jak sukienka od pierwszej komunii, drogocenna, tylko nie da się w tym chodzić. Oto co członkowie Kongresu myślą naprawdę. Pozdrawiam.
      Jacek.

      • Niestety,
        z czasem stanowisko szefa FDA stało się z mianowania politycznego. Nie mam złudzeń na temat big farma, ani lobbystów – i dlatego tak się stało.
        Ale dziwnym trafem, założyciel firmy, w której pracuję, przeciągnął przez proces rejestracji sporą liczbę produktów i nikt mu w tym nie przeszkodził. Wtedy jeszcze, najgorszy i najstarszy samochód na parkingu był właśnie jego.
        Całe moje zawodowe życie w Ameryce wypełniam pod regulacjami FDA, mam interakcje z inspektorami, i powiem Ci, że bardzo bym chciała zobaczyć laboratorium pana Burzyńskiego przed wydaniem opinii na ten temat. Słyszałam, nie widziałam, nie neguję, ale i nie przyłączam się do radosnych chórów na temat lekarstwa na raka. Rak nie jest jeden, raków jest multum, a każdy ma inną biologię i określenie “lek na raka” wywołuje mój uśmiech. Tylko tytułem wyjaśnienia: z wykształcenia jestem lekarzem i legendy na temat cudownych terapii znajdują we mnie surowego weryfikatora.

        Kryzys hipoteczny to nie jest efekt polityki dostępności, ale polityki banków, wciskających ludziom “borygo”. Kiedyś, żeby dostać pożyczkę, trzeba było pokazać, że ma się zdolność jej spłaty. I to była regulacja pożyczek. Jak regulacja przestała być prawem, to reklamy huczały “I ciebie stać na dom!”, a w banku był papier, paniusia go podtykała mówiąć: “podpisz tu oświadczenie, że zarabiasz 120 tysięcy na rok”.

        Pamiętasz szympansa imieniem Travis? To był zwierz domowy i był domowy dopóki nie zaatakował sąsiadki, raniąc ją znacznie w 2009r. Ten szympans razem ze swoją panią jeździł samochodem jako pasażer, siadał do stołu do obiadu, zjadał z talerza, popijał wino z kieliszka, zachowywał się po ludzku i co najbardziej ciekawe: z sukcesem zaaplikował o pożyczkę na dom!
        http://en.wikipedia.org/wiki/Travis_%28chimpanzee%29

        Pozdrawiam.

        • @solano
          “Rak nie jest jeden, raków jest multum, a każdy ma inną biologię i określenie “lek na raka” wywołuje mój uśmiech.(…)”
          Solano, ale właśnie metoda Burzyńskiego na tym polega, że jego leczenie jest dostosowane do każdego pacjenta, a nie w stylu BIG FARMA. Obejrzyj uważniej ten film….

          O kryminalnej deregulacji pożyczkowej przez demokratę Barney Frank, już pisałem wyżej.

          Co do szympansa, to mam psa, który pracuje jako część systemu alarmowego i to mi wystarcza jako partnerski wkład w utrzymanie “domostwa”, jednocześnie przez codzienne powójne spacery wspierając moje fizyczne i psychiczne zdrowie. Pozdrawiam.
          Jacek.

          • Jacku
            Poczytam o jednym i drugim, dzięki za odpowiedzi i przepraszam, ale muszę zmyknąć.
            Acha, mojego psa to ja muszę bronić, bo taki odważny… jeść dostaje wyłącznie za urodę i śmieszne maniery.
            Pozdrowienia.

          • @solano
            Jeśli już dyskusja schodzi na psy to przyznajmy, że wszyscy je kochamy i rozpieszczamy na swój właściwy nam sposób. Pozdrawiam.
            Jacek.

  6. Chlor już dużo napisał
    Dodam tylko kilka przykładów.

    FDA (Agencja d/s leków i żywności) powstała nie z powodu urzędniczego wymysłu, ale konieczności. Jednym z kamieni milowych było radosne wyprodukowanie syropu od kaszlu dla dzieci na bazie glikolu etylenowego (borygo). Około 100 dzieci zmarło, a ze szybko się to zadziało, dalszej sprzedaży zaniechano.

    Kryzys hipoteczny powstał na skutek deregulacji sektora bankowego, który mógł robić absolutnie wszystko.

    Taki to etos przedsiębiorczości.

    Jakim cudem zarabia się fortuny na bankrucji firm? Jakim cudem robi się miliony na dobroczynnej szczodrości? Czy mógłbyś zestawić te fakty z ideami i Konstytucją?

    • troska o zdrowie
      Zaraz po zakończeniu wojny ruszyła kampania uświadamiająca amerykańskiej ludności jak niezwykle zdrowe jest promieniowanie radioaktywne. Reklamowano dość kosztowne pojemniki na wodę z kapsułką radu na dnie.
      Woda trzymana w takim dzbanku nabierała jakoby zbawiennych właściwości i była pyszna.
      O dostępnym przez całą wojnę syropie heroinowym na kaszel przeznaczonym dla dzieci i sprzedawanym w ozdobnej butelce z Myszką Miki na etykietce, to już chyba znana sprawa.

      • Rad się przedawnił
        To dlaczego nie sprzedawać wody z kranu w butelkach? Albo butlach? Jedzie sobie ciężarówka, albo nawet samolot z wodą z Fiji, i wodę sobie wiezie.
        W niektórych miejscach jest to uzasadnione, ale jak woda w kranie jest dobra, albo nawet lepsza, to dlaczego oszustwo jest dozwolonym biznesem?

        Jak się biznesman zżyma, że przeszkadzają mu regulacje, to ja z automatu się zastanawiam, co ma do ukrycia.

          • I co by biznesmen
            odpowiedział? Że jak chcecie mieć na chleb i yacht, to otwórzcie własne biznesy. A jak nie umiecie, to tyrajcie za grosze. Oczywiście moralnie jesteście znacznie wyżej od takiego biznesmena. I to jest satysfakcjonujące.

          • Nie, tak daleko bym nie poszła z oceną biznesu
            Stany są dla biznesu bardzo przyjazne i kto chce może założyć, może nawet liczyć na pomoc. Regulacje mają chronić konsumentów przed nadużyciami, a ludność przed skutkami prowadzenia biznesu. Krótko mówiąc, produkt nie może być szkodliwy, a skutki nie mogą się przejawić pod postacią np. zatrucia zbiornika wody.

            Dodanie glikolu do syropu nie było celowym masowym zabójstwem, ale wynikiem niewiedzy. Regulacje wymuszają nabycie wiedzy i narzucają kontrole.

            Założyciel firmy, w której pracuję w sumie już 8 lat, właśnie przeszedł na emeryturę. Zaczynał dosłownie w garażu, zbudował firmę zatrudniającą przed tym kryzysem 260 osób, oraz rozpoznawalną markę. Powoli, z zyskiem co roku 8-10%, pchał wózek do przodu. Ludzie pchali razem z nim, bo ich szanował, pracę doceniał, pensje były niewygórowane, ale przyzwoite, tak samo ubezpieczenia. Miał szczególnego hopla na punkcie emerytur i dokładał 4% do tego, co oszczędzali pracownicy, choć standardem jest 3%, nawet w największych firmach. Działał w restrykcyjnych regulacjach i płacił podatki. Da się.

            Z kolei inna historia: 10 lat temu miałam zabieg chirurgiczny, po którym firma ubezpieczeniowa przez pomyłkę nadpłaciła lekarzowi. Zwróciła się do lekarza o zwrot nadpłaty, na co lekarz się wypiął. Wtedy ja dostałam list, że on nie chciał, to ja muszę im zwrócić nadpłatę. Nie ja wzięłam, nie ja bedę zwracać – odpowiedziałam, na co oni podali mnie do windykacji.

            Zimny prysznic amerykański przeszłam wtedy, to było tak bezczelne i tak robiące mi krzywdę (sprawa w windykacji zostaje w finansowym życiorysie na całe życie), że uwierzyć nie mogłam. Na szczęście, Kalifornia ma regulacje. Zwróciłam się o pomoc do stanowej agencji ubezpieczeń. Potrwało trochę, pani z agencji dzwoniła raz na jakiś czas, mówiąc, że sprawy są w toku, w końcu zadzwoniła z wiadomością, jakiej oczekiwałam: zrobili im kontrolę, wykryli dużo nieprawidłowości, moja sprawa jest załatwiona, jeśli chcę, to mogę ich sądzić (bo agencja nie jest od tego, żeby mnie reprezentować), Principal Financial Group dostał dużą grzywnę na rzecz stanu.

            I tylko o to mi chodzi.

          • @chlor
            Chlor, albo jesteś starym łobuzem, albo masz dziś dobry humor. Mnie to wszystko jedno, uśmiałem się zdrowo. Pozdrawiam.
            Jacek.

        • @solano
          Nie przejmuj się, według aktywistów Klubu Rzymskiego, którzy kręcą się teraz przy Obamie i którzy w Raporcie już w 1970 r. uderzyli na alarm, na Ziemi żyje za dużo ludzi. Optymalna liczba wg. nich nie niszcząca eco systemu to 500mln.

          Zdarzają się sytuacje, że ogromnymi nakładami budowana jest autostrada, i enviro-nazi odkryje gdzieś w pobliżu unikalną żabę. Koniec budowy! Zakłuciła by ona naturalny habitat tego stworzenia.

          Oszustwa zdarzają sie wszędzie tak jak wypadki na drogach, czy w pracy. Nie znaczy to aby pozwolić rządowi odrzeć nas z praw obywatelskich i wolności. Ja nie chcę Kuby, Rewolucji francuskiej, czy bolszewizmu. Tamtych ludzi też cechowała chorobliwa podejrzliwość i chęć wyrównania wszystkich według jednego szablonu. Pozdrawiam.
          Jacek.

          • Chyba masz, Jacku, syndrom generała Franco 🙂
            Nienawidził bolszewików, bo po wojnie domowej w Hiszpanii już wiedział, co to znaczy bolszewik. Sympatyzował z Hitlerem, jako bolszewizmu przeciwnikiem, bo jeszcze nie wiedział, co to znaczy Hitler.
            Pozdro i dobranoc.

          • @solano
            “Ni przyszył, ni przyłatał”, tak mówiła moja Babcia o nieuprawnionych, bądż “sufitowych” uwagach. Musisz poczytać trochę o gen.Franco, ale nie ze żródeł wschodnich. Albo jeszcze lepiej poczytaj o szaleństwach rzeżników sowieckich i innych w czasie wojny domowej w Hiszpanii, okrucieństwie nawet wobec “swoich”.

            Hitler wściekł się na Franco, kiedy ten odmówił udziału w II wojnie światowej. A Hitler był takim samym szaleńcem jak bolszewik Stalin, tylko bardziej znerwicowanym i miał mniej czasu na wyrżniecie podobnej do Stalina ilości ludzi.
            Pozdrawiam.
            Jacek.

            PS. Pytasz: “To po ile dziś powietrze?”
            Ponownie padało, odpowiem póżniej, cenniki zalało, więc je wietrzę…

    • @solano
      FDA powstała w 1906 roku, więc jest już jak na USA starą instytucją, nie wszystko co robi jest takie dobre, weżmy bezrozumne, bandyckie i ciągłe utrudnianie pionierskiej pracy Polaka z Teksasu dr. Stanisława Burzyńskiego i jego rewelacyjnych metod leczenia raka, niestety BIG FARMA za dużo by straciła. FDA stało za wielkimi firmami farmaceutycznymi i koniecznie chciało go wsadzić do więzienia. Po prostu zachowują się czasem jak mafia (polecam film w sieci na ten temat, łatwo znależć).

      Kryzys hipoteczny -inicjatywa demokraty Barney Frank, złamania starych kapitalistycznych zasad i udzielania pożyczek ludziom, których nie stać było na ich spłacanie, bez weryfikacji dochodu, nieraz do 125%. Miało to zdemokratyzować rynek mieszkaniowy , no i mleko się wylało. Teraz zgrywusy mówią, że to wina kapitalizmu. To tak jakby w dobrym samochodzie poluzować koło.

      Tym krajem rządzą, bądż współrządzą lobbyści. Prawo stanowione jest w Kongresie, dlatego lobbysci korumpują członków kongresu, przepychając prawa jakie im pasują.
      O Konstytucji, kilka lat temu, miejscowa demokratka z Danville powiedziała, że jast jak sukienka od pierwszej komunii, drogocenna, tylko nie da się w tym chodzić. Oto co członkowie Kongresu myślą naprawdę. Pozdrawiam.
      Jacek.

      • Niestety,
        z czasem stanowisko szefa FDA stało się z mianowania politycznego. Nie mam złudzeń na temat big farma, ani lobbystów – i dlatego tak się stało.
        Ale dziwnym trafem, założyciel firmy, w której pracuję, przeciągnął przez proces rejestracji sporą liczbę produktów i nikt mu w tym nie przeszkodził. Wtedy jeszcze, najgorszy i najstarszy samochód na parkingu był właśnie jego.
        Całe moje zawodowe życie w Ameryce wypełniam pod regulacjami FDA, mam interakcje z inspektorami, i powiem Ci, że bardzo bym chciała zobaczyć laboratorium pana Burzyńskiego przed wydaniem opinii na ten temat. Słyszałam, nie widziałam, nie neguję, ale i nie przyłączam się do radosnych chórów na temat lekarstwa na raka. Rak nie jest jeden, raków jest multum, a każdy ma inną biologię i określenie “lek na raka” wywołuje mój uśmiech. Tylko tytułem wyjaśnienia: z wykształcenia jestem lekarzem i legendy na temat cudownych terapii znajdują we mnie surowego weryfikatora.

        Kryzys hipoteczny to nie jest efekt polityki dostępności, ale polityki banków, wciskających ludziom “borygo”. Kiedyś, żeby dostać pożyczkę, trzeba było pokazać, że ma się zdolność jej spłaty. I to była regulacja pożyczek. Jak regulacja przestała być prawem, to reklamy huczały “I ciebie stać na dom!”, a w banku był papier, paniusia go podtykała mówiąć: “podpisz tu oświadczenie, że zarabiasz 120 tysięcy na rok”.

        Pamiętasz szympansa imieniem Travis? To był zwierz domowy i był domowy dopóki nie zaatakował sąsiadki, raniąc ją znacznie w 2009r. Ten szympans razem ze swoją panią jeździł samochodem jako pasażer, siadał do stołu do obiadu, zjadał z talerza, popijał wino z kieliszka, zachowywał się po ludzku i co najbardziej ciekawe: z sukcesem zaaplikował o pożyczkę na dom!
        http://en.wikipedia.org/wiki/Travis_%28chimpanzee%29

        Pozdrawiam.

        • @solano
          “Rak nie jest jeden, raków jest multum, a każdy ma inną biologię i określenie “lek na raka” wywołuje mój uśmiech.(…)”
          Solano, ale właśnie metoda Burzyńskiego na tym polega, że jego leczenie jest dostosowane do każdego pacjenta, a nie w stylu BIG FARMA. Obejrzyj uważniej ten film….

          O kryminalnej deregulacji pożyczkowej przez demokratę Barney Frank, już pisałem wyżej.

          Co do szympansa, to mam psa, który pracuje jako część systemu alarmowego i to mi wystarcza jako partnerski wkład w utrzymanie “domostwa”, jednocześnie przez codzienne powójne spacery wspierając moje fizyczne i psychiczne zdrowie. Pozdrawiam.
          Jacek.

          • Jacku
            Poczytam o jednym i drugim, dzięki za odpowiedzi i przepraszam, ale muszę zmyknąć.
            Acha, mojego psa to ja muszę bronić, bo taki odważny… jeść dostaje wyłącznie za urodę i śmieszne maniery.
            Pozdrowienia.

          • @solano
            Jeśli już dyskusja schodzi na psy to przyznajmy, że wszyscy je kochamy i rozpieszczamy na swój właściwy nam sposób. Pozdrawiam.
            Jacek.