Reklama

GUS podał wstępne wyniki powszechnego spisu ludności za rok 2011.

GUS podał wstępne wyniki powszechnego spisu ludności za rok 2011. Dla socjologa amatora jest to gratka, a dla medialnych ignorantów i demiurgów okazja do odcinania ideologicznych kuponów. Zacznę oczywiście od tej nieszczęsnej „opcji niemieckiej”, którą rozdęto, co mnie absolutnie dziwi, łącznie z tym, że rozdęto ją najgłupiej jak się da. Przede wszystkim należałoby sobie wyjaśnić, że już samo używanie terminu „narodowość” w stosunku do Śląska jest piramidalną bzdurą, podobnie zresztą jak narodowość kaszubska. Absurd tego propagandowego zabiegu najwyraźniej widać po innych regionalizmach, bo niby dlaczego nie ma narodowości góralskiej, podlaskiej, czy łowickiej? Można się ratować kotłem narodowościowym, bo na Śląsku mamy i niemieckie i czeskie wpływy, o czym się mówi bardzo niechętnie, ponieważ to nie pasuje do koncepcji ideologicznej. Tylko, że taki sam „ratunek” mamy na przykład w Wielkopolsce, gdzie kulturowe wpływy niemieckie są ewidentne, a jeszcze bardziej widać to na Dolnym Śląsku zaludnionym przez repatriantów. Tutaj mieszają się korzenie litewskie, ukraińskie, białoruskie, łemkowskie, a gdyby jakiś równie rozgarnięty twórca spisu stworzył narodowość „kresowiacy”, czy nawet „zabużanie”, zdecydowanie więcej ludzi wskazałoby sentyment etniczny, niż Ślązaków na Śląsku. Narodowość śląska jest takim samym tworem jak narodowość wrocławska, potworek propagandowy i nic więcej.

Reklama

Natomiast śląskość i Ślązak jak najbardziej istnieje i bardzo dobrze, że istnieje, a głupotą jest podważanie tej oczywistości. Śląskość dla wielu Ślązaków jest świętością i taką niech pozostanie, ponieważ w tym nie tylko nie ma nic złego, ale jest to czego tak boją się lewaccy wodzireje – patriotyzm i integracja społeczna. Ten patriotyzm ma wymiar lokalny, zaś integracja charakter kulturowy. Gdyby mnie ktoś zapytał, czy czuję się Dolnoślązakiem, odpowiedziałbym bez wahania, że bardzo się czuję. I na tym polega prostactwo zabiegów, że z rzeczy zupełnie nieszkodliwej, co więcej pożytecznej i pożądanej, czyli z regionalizmów, bogactwa kulturowego w ramach jednej państwowości, czyni się i antagonizuje kategorie narodowe. Przy odrobinie wysiłku intelektualnego widać jak na dłoni, że takie kategoryzowanie nie służy nobilitacji Śląska, ale deprecjacji Polski. Zdecydowana większość Ślązaków nie kojarzy śląskości z narodowością, ale z tradycją, obyczajem, sposobem życia, szeroko pojętą kulturowością. Margines krzyczy o narodowości i co więcej ten margines zdecydowanie chętniej łączy się z legendarną już „opcją niemiecką” niż z polską. Wszelkie RAŚ i inne nacjonalistyczne bojówki, w sferze symboli i sentymentu jako żywo przypomina niemieckie ziomkostwa, co więcej taki Gorzelik, lider całego cyrku, po Śląsku zdania poprawnie nie powie, gada jak podrzędne kabarety naśladujące Hanysów. Z rozdmuchanego fragmentu spisu wynika, że bzdurny termin: „narodowość śląska” zakreśliło zaledwie 362 tysiące, co daje 7,8% ogólnej liczby mieszkańców regionu. Tych można uznać za separatystów, natomiast czym innym jest to napompowane 809 tysięcy, bo z tego 56 wskazało podwójną narodowość, a 412 tysięcy jako pierwszą wskazało narodowość POLSKĄ.

Gdy czytać wynik nawet z pozycji amatorskiego zamiłowania do socjologii, to nie widać żadnych rewolucyjnych zmian, które ogłoszono. Łączna liczba ludności na Śląsku, a ściślej w województwie śląskim, bo z samą definicją regionu i liczbą ludności, to jedna wielka wojna i tajemnica, twynosi 4 654 115, z tego zaledwie 362 tys. nie czuje się Polakami, a blisko 4 miliony czuje się TYLKO I WYŁĄCZNIE POLAKAMI. Idiotyzm „narodowości śląskiej”, przez samych Ślązaków został podsumowany na poziomie marginesu. Gdyby zadać normalne pytanie, adekwatne do zjawiska, a mianowicie takie: „Czy czujesz się związany ze swoim regionem?”, Ślązaków mielibyśmy w Polsce na miliony, nie na tysiące. Ten wynik nie tylko rozwiewa nadzieje ideologów „multikulti” i „Antifa”, ale świadczy o inteligencji Ślązaków, którzy doskonale potrafili oddzielić swoją kulturową odrębność, czego im należy pogratulować i czego im nie wolno psuć, od tożsamości narodowej, zupełnie innej kategorii społecznej, politycznej, administracyjnej, historycznej i tak dalej. Jest jeszcze gorzej dla propagandzistów, gdyż wykruszyli nam się w Polsce Niemcy, mamy zaledwie 150 tysięcy Niemców, z czego pełnokrwistych tylko 26 tysięcy. W sumie 91,6% obywateli RP deklaruje tylko i wyłącznie narodowość polską. Ogłaszanie w tym kontekście propagandowej ewangelii, że oto Polska przestała być krajem monokulturowym, a stała się Szwajcarią wschodu, głupkowato brzmi nawet w ustach podrzędnego pismaczyny, natomiast żaden student zaoczny socjologii nie zinterpretowałby w ten sposób tych danych. Wbrew oczekiwaniom, marzeniom i modlitwom ideologicznym, mamy jeden z najwyższy wskaźników jednolitej tożsamości narodowej w Europie. Wszystko wskazuje na to, że Polska jest zdecydowanie dla Polaków, przy czym całkiem przyjemnie żyją sobie w Polsce różne narody i nie czują oddechu faszyzmu. Wśród tak monokulturowej populacji jest więcej niż cudem cały pakiet tolerancji, dla wszelkiej mniejszości i odmienności, z czego jako Polacy powinniśmy być dumni, bo to nawiązanie do najlepszych polskich tradycji. Nie mamy w Polsce żadnych zamieszek, grup terrorystycznych, czy innych bojówek separatystycznych, błaznów z RAŚ nie liczę, bo to błazny, nie separatyści. Nie mamy wojen religijnych, rozruchów na tle rasistowskim, nie mamy czystek etnicznych i takiej fali nienawiści do przyjezdnych, jaką zalicza najbardziej „wolnościowa” i na wesoło upalona Holandia. Piękny kraj, wspaniali Polacy, zadowoleni goście, którzy poczuli się jak u siebie.

Z tej radości i dumy przedstawiam na koniec dwie ciekawostki. Pierwsza. Cały ten spis w wykonaniu GUS jest niezłym ciemnogrodem, bo na przykład w idealizowanych Niemczech, takich spisów, z przyczyn politycznych się nie robi. W oficjalnych źródłach, ze strachu przed demonami nazizmu, nie znajdziemy badań, które podkreślają tożsamość narodową, ale między wierszami można wyczytać, że w Niemczech blisko 10% w ogóle nie ma obywatelstwa Niemieckiego. Daje się też wygrzebać inne, w Niemczech żyje blisko 2 miliony Turków, milion dawnych Jugosłowian, po pół miliona Włochów i Polaków. Jeśli Polska, po spisie GUS, przez Michnika i Waltera została uznana za tygiel kulturowy, to Niemcy trzeba uznać za jedno wielkie biuro imigracyjne. Ciekawostka druga. Nie mogłem sobie odmówić. Za 2011 rok, najniższa wykazana liczba osób przyznająca się do narodowości innej niż polska, to jest 1000 Amerykanów. Obok Amerykanów mamy w Polsce 8 tysięcy Rosjan, 2 tysiące Anglików i najprawdopodobniej ani jednego Żyda, w najlepszym przypadku mniej niż 1000 Żydów. W 2002 roku narodowość żydowską wskazało 1133 obywateli RP. Po 9 latach, Żydzi w Polsce zniknęli, nie ma ich, wyjechali na Madagaskar. O tyle ciekawe zjawisko, że gdyby zliczyć samych członków gmin żydowskich wyszłoby więcej Żydów niż Amerykanów, a nawet Anglików. Nie wspomnę już o mediach, aktorach, celebrytach, biznesmenach, twórcach, czy politykach, gdzie Żydów da się policzyć tysiącami. Co wynika z tej smutnej statystyki? Ano tyle, że Adam Michnik swoją skuteczną działalnością doprowadził do takiego stanu, że w Polsce dumnie żyją sobie: Cyganie, Ormianie, Amerykanie, Ukraińcy, Włosi, Wietnamczycy, natomiast Żydzi ciągle robią za obciach. I ja się Żydom nie dziwię, że się żydostwa wstydzą, gdyby mnie ktoś kojarzył z Adamem Michnikiem, wolałbym być Papuasem niż Żydem, z całym szacunkiem dla jednych i drugich.

Reklama

129 KOMENTARZE

  1. Ciekawie wygląda również
    1. Zestawienie wyników spisu z oficjalną listą mniejszości narodowych

    Mniejszość “ustawowa” Wynik spisu (tys.) – pierwsza identyfikacja

    1) białoruską; 37
    2) czeską; 0
    3) litewską; 0
    4) niemiecką; 49
    5) ormiańską; 0
    6) rosyjską; 8
    7) słowacką; 0
    8) ukraińską; 36
    9) żydowską”. 0

    Jaki jest cel uchwalania ustawy w celu obsługi czegoś, czego liczebność wynosi 0?

    2. 1,8mln mieszkańców o w ogóle nieustalonej narodowości – czyli jednak jest zamordyzm bo się nie przyznają

  2. Ciekawie wygląda również
    1. Zestawienie wyników spisu z oficjalną listą mniejszości narodowych

    Mniejszość “ustawowa” Wynik spisu (tys.) – pierwsza identyfikacja

    1) białoruską; 37
    2) czeską; 0
    3) litewską; 0
    4) niemiecką; 49
    5) ormiańską; 0
    6) rosyjską; 8
    7) słowacką; 0
    8) ukraińską; 36
    9) żydowską”. 0

    Jaki jest cel uchwalania ustawy w celu obsługi czegoś, czego liczebność wynosi 0?

    2. 1,8mln mieszkańców o w ogóle nieustalonej narodowości – czyli jednak jest zamordyzm bo się nie przyznają

  3. Ciekawie wygląda również
    1. Zestawienie wyników spisu z oficjalną listą mniejszości narodowych

    Mniejszość “ustawowa” Wynik spisu (tys.) – pierwsza identyfikacja

    1) białoruską; 37
    2) czeską; 0
    3) litewską; 0
    4) niemiecką; 49
    5) ormiańską; 0
    6) rosyjską; 8
    7) słowacką; 0
    8) ukraińską; 36
    9) żydowską”. 0

    Jaki jest cel uchwalania ustawy w celu obsługi czegoś, czego liczebność wynosi 0?

    2. 1,8mln mieszkańców o w ogóle nieustalonej narodowości – czyli jednak jest zamordyzm bo się nie przyznają

  4. polska recepta dla Europy
    Przykład Polski pokazuje, że najlepszym sposobem na uniknięcie konfliktów etnicznych jest brak mniejszości etnicznych.
    Wystarczy jednak żeby zjechało do nas pół miliona luda plemion koczowniczych, i cała tolerancja z której jesteśmy dumni poszłaby w diabły.

    Dziwne że na liście niema ani jednego Wietnamczyka, choć gołym okiem kilku da się zauważyć. To bardzo pożyteczni, pracowici ludzie, a ich dzieci polonizują się bardzo szybko.
    Żydzi nie są uchwytni statystycznie, bo ich zdecydowana większość uważa się za Polaków. Takich lepszych, doprawionych szlachetnymi genami, ale jednak Polaków.

    • Są Wietnamczycy, tylko ich
      Są Wietnamczycy, tylko ich nie uwzględniłem, bodaj 2,5 tysiąca tych, którzy się spisali. Z Żydami się nie zgadzam. Jak napisałem samych ortodoksów będzie w Polsce spokojnie tylu co Wietnamczyków. Ten problem jest bardziej złożony, a za Polaków większość z nich nie tylko się nie uważa, ale Polakami się brzydzi, jak Polacy na przykład Rumunami. To jest temat talmudyczny: “mądry Żyd, to schowany Żyd”. Ujawniają się gremialnie w dwóch przypadkach: kasa za pozostawione mienie i antysemityzm. Do policzenia Żydów w Polsce “wystarczyłaby” ustawa reprywatyzacyjna z dodatkiem “regulacja stosunków polsko-żydowskich”. Jest też jeszcze inny problem, wielu Żydów, takich fajnych, co rzeczywiście nie cierpią komuny, lubią Polskę i chcieliby tu być w roli prawdziwych Polaków jest w kleszczach. Mimo, że większość z nich to prawicowcy, nawet czasami narodowcy, w obecnej atmosferze stworzonej przez pobratymców z Czerskiej, słowo Żyd byłoby dla nich dyskwalifikujące. Ten problem też jest bardzo ważny i niestety wylewany z kąpielą. Nie ma czegoś takiego w Polsce jak dumne bycie Żydem, no chyba, że to jest potrzebne do jakiegoś: “Gwiazdy o sobie”, czy inne “Rozmowy w toku”.

  5. polska recepta dla Europy
    Przykład Polski pokazuje, że najlepszym sposobem na uniknięcie konfliktów etnicznych jest brak mniejszości etnicznych.
    Wystarczy jednak żeby zjechało do nas pół miliona luda plemion koczowniczych, i cała tolerancja z której jesteśmy dumni poszłaby w diabły.

    Dziwne że na liście niema ani jednego Wietnamczyka, choć gołym okiem kilku da się zauważyć. To bardzo pożyteczni, pracowici ludzie, a ich dzieci polonizują się bardzo szybko.
    Żydzi nie są uchwytni statystycznie, bo ich zdecydowana większość uważa się za Polaków. Takich lepszych, doprawionych szlachetnymi genami, ale jednak Polaków.

    • Są Wietnamczycy, tylko ich
      Są Wietnamczycy, tylko ich nie uwzględniłem, bodaj 2,5 tysiąca tych, którzy się spisali. Z Żydami się nie zgadzam. Jak napisałem samych ortodoksów będzie w Polsce spokojnie tylu co Wietnamczyków. Ten problem jest bardziej złożony, a za Polaków większość z nich nie tylko się nie uważa, ale Polakami się brzydzi, jak Polacy na przykład Rumunami. To jest temat talmudyczny: “mądry Żyd, to schowany Żyd”. Ujawniają się gremialnie w dwóch przypadkach: kasa za pozostawione mienie i antysemityzm. Do policzenia Żydów w Polsce “wystarczyłaby” ustawa reprywatyzacyjna z dodatkiem “regulacja stosunków polsko-żydowskich”. Jest też jeszcze inny problem, wielu Żydów, takich fajnych, co rzeczywiście nie cierpią komuny, lubią Polskę i chcieliby tu być w roli prawdziwych Polaków jest w kleszczach. Mimo, że większość z nich to prawicowcy, nawet czasami narodowcy, w obecnej atmosferze stworzonej przez pobratymców z Czerskiej, słowo Żyd byłoby dla nich dyskwalifikujące. Ten problem też jest bardzo ważny i niestety wylewany z kąpielą. Nie ma czegoś takiego w Polsce jak dumne bycie Żydem, no chyba, że to jest potrzebne do jakiegoś: “Gwiazdy o sobie”, czy inne “Rozmowy w toku”.

  6. polska recepta dla Europy
    Przykład Polski pokazuje, że najlepszym sposobem na uniknięcie konfliktów etnicznych jest brak mniejszości etnicznych.
    Wystarczy jednak żeby zjechało do nas pół miliona luda plemion koczowniczych, i cała tolerancja z której jesteśmy dumni poszłaby w diabły.

    Dziwne że na liście niema ani jednego Wietnamczyka, choć gołym okiem kilku da się zauważyć. To bardzo pożyteczni, pracowici ludzie, a ich dzieci polonizują się bardzo szybko.
    Żydzi nie są uchwytni statystycznie, bo ich zdecydowana większość uważa się za Polaków. Takich lepszych, doprawionych szlachetnymi genami, ale jednak Polaków.

    • Są Wietnamczycy, tylko ich
      Są Wietnamczycy, tylko ich nie uwzględniłem, bodaj 2,5 tysiąca tych, którzy się spisali. Z Żydami się nie zgadzam. Jak napisałem samych ortodoksów będzie w Polsce spokojnie tylu co Wietnamczyków. Ten problem jest bardziej złożony, a za Polaków większość z nich nie tylko się nie uważa, ale Polakami się brzydzi, jak Polacy na przykład Rumunami. To jest temat talmudyczny: “mądry Żyd, to schowany Żyd”. Ujawniają się gremialnie w dwóch przypadkach: kasa za pozostawione mienie i antysemityzm. Do policzenia Żydów w Polsce “wystarczyłaby” ustawa reprywatyzacyjna z dodatkiem “regulacja stosunków polsko-żydowskich”. Jest też jeszcze inny problem, wielu Żydów, takich fajnych, co rzeczywiście nie cierpią komuny, lubią Polskę i chcieliby tu być w roli prawdziwych Polaków jest w kleszczach. Mimo, że większość z nich to prawicowcy, nawet czasami narodowcy, w obecnej atmosferze stworzonej przez pobratymców z Czerskiej, słowo Żyd byłoby dla nich dyskwalifikujące. Ten problem też jest bardzo ważny i niestety wylewany z kąpielą. Nie ma czegoś takiego w Polsce jak dumne bycie Żydem, no chyba, że to jest potrzebne do jakiegoś: “Gwiazdy o sobie”, czy inne “Rozmowy w toku”.

  7. Po pierwsze, nie było ŻADNEGO spisu powszechnego.
    więc ten “spis” jest wart tyle co sondaże gazety, zawsze pokrywające się z “planem do wykonania”.

    Po drugie, jakby to dobrze zaplanować, można się umówić że wszyscy określają swoją przynależność do narodu żydowskiego, wtedy zamiast uciekać przed roszczeniami ameryki, można by od nich wyciągnąć odszkodowanie za brak reakcji na eksterminację w czasie wojny.

    Po trzecie, kolega Ziemkiewicz, Michnik ze swoim prawnikiem, jest jak czarna wołga. Nie wiadomo gdzie i kiedy wciągną ale lepiej uważać.

    • Ze spisem to przesadzasz.
      Ze spisem to przesadzasz. Spis był i to z pełnym molestowaniem, mnie 4 razy molestowali, bo na ostatni dzień przez internet wypełniałem. Jakby tego nie oceniać, nie ma to nic wspólnego z sondażami, takie badania są zajebiście ważne, natomiast odrębną rzeczą jest jak są wykorzystywane, a tutaj chyba będziemy zgodni, że biznes miesza się z polityką i ideologią.

  8. Po pierwsze, nie było ŻADNEGO spisu powszechnego.
    więc ten “spis” jest wart tyle co sondaże gazety, zawsze pokrywające się z “planem do wykonania”.

    Po drugie, jakby to dobrze zaplanować, można się umówić że wszyscy określają swoją przynależność do narodu żydowskiego, wtedy zamiast uciekać przed roszczeniami ameryki, można by od nich wyciągnąć odszkodowanie za brak reakcji na eksterminację w czasie wojny.

    Po trzecie, kolega Ziemkiewicz, Michnik ze swoim prawnikiem, jest jak czarna wołga. Nie wiadomo gdzie i kiedy wciągną ale lepiej uważać.

    • Ze spisem to przesadzasz.
      Ze spisem to przesadzasz. Spis był i to z pełnym molestowaniem, mnie 4 razy molestowali, bo na ostatni dzień przez internet wypełniałem. Jakby tego nie oceniać, nie ma to nic wspólnego z sondażami, takie badania są zajebiście ważne, natomiast odrębną rzeczą jest jak są wykorzystywane, a tutaj chyba będziemy zgodni, że biznes miesza się z polityką i ideologią.

  9. Po pierwsze, nie było ŻADNEGO spisu powszechnego.
    więc ten “spis” jest wart tyle co sondaże gazety, zawsze pokrywające się z “planem do wykonania”.

    Po drugie, jakby to dobrze zaplanować, można się umówić że wszyscy określają swoją przynależność do narodu żydowskiego, wtedy zamiast uciekać przed roszczeniami ameryki, można by od nich wyciągnąć odszkodowanie za brak reakcji na eksterminację w czasie wojny.

    Po trzecie, kolega Ziemkiewicz, Michnik ze swoim prawnikiem, jest jak czarna wołga. Nie wiadomo gdzie i kiedy wciągną ale lepiej uważać.

    • Ze spisem to przesadzasz.
      Ze spisem to przesadzasz. Spis był i to z pełnym molestowaniem, mnie 4 razy molestowali, bo na ostatni dzień przez internet wypełniałem. Jakby tego nie oceniać, nie ma to nic wspólnego z sondażami, takie badania są zajebiście ważne, natomiast odrębną rzeczą jest jak są wykorzystywane, a tutaj chyba będziemy zgodni, że biznes miesza się z polityką i ideologią.

  10. Rasa, etniczność, narodowość, obywatelstwo
    Ślązak czy Żyd mieszkający w Polsce to przynależność etniczna (kulturowa) a nie narodowa.

    Naród jest zdefiniowany jako populacja zamieszkująca teren państwa i jest bliski pojęciu obywatelstwa a nie etnicznych korzeni.

    • Naród ma kilka pojęć. Pojęcie
      Naród ma kilka pojęć. Pojęcie polityczne, geograficzne i kulturowe właśnie. Socjologia zęby na tym zjada. Żyd może i nie mysi być w kategorii – etniczny. Etniczny to znaczy taki, co żyje tu z pokolenia na pokolenie, bo Żyd, który sobie przyjedzie z Włoch, czy Holandii, żadnym etnicznym nie jest. Ślązak, Kaszub, Góral, jak najbardziej etniczny. Żyd…nie zmieńmy na Czecha, z tego powodu, że pojęcie Żyd łączy się nierozerwalnie z religią. Zatem Czech gdziekolwiek się pojawi, na Arktyce, czy na Kanarach, będzie etnicznym Czechem i spokojnie może się “podpiąć” narodowo, jeśli uzna reguły miejsca zamieszkania za swoje. Na pewno może się podpiąć politycznie.

        • Oj! Takie “narodowości” jak
          Oj! Takie “narodowości” jak amerykańska, kanadyjska, czy australijska, są karkołomnymi pojęciami. Z jednej strony ciężko narodem nazywać klika pokoleń, z drugiej strony te narody mają niebywale silną identyfikację, mimo tygla, prawdziwy fenomen. Ten fenomen bierze się chyba stąd, że jest coś takiego jak szacunek do potencjału, to jednak potężne obszary, kilka wielkości naraz, każdy chciałby być cząstką takiej góry. Co do Godsona, wszystko racja, ale gdyby poseł w USA obsrał flagę USA, przepadłby i u czarnych i u białych, a w Polsce, u tubylców. dostałby brawa i to jest polski fenomen, który tłumaczę… brakiem asymilacji cyklistów, który to brak nie jest powodowany lekiem, ale korzyścią.

          • Fenomen nie bierze się z niczego
            Dzieci w publicznych szkołach zaczynają dzień od Pledge to the Flag (ślubowanie wierności fladze).
            .
            .

          • Tego nie wiedziałem, ale
            Tego nie wiedziałem, ale wiem, że w USA w szkołach uczy się niespełna 200-letniej historii USA i kompletnie ma się gdzieś inne historie, z wyjątkiem tych najbardziej hollywoodzkich, jak Napoleon na przykład. U nas odwrotnie. Kończymy z historią w szkołach, naszą własną, bo jest płaczliwa i nudna Gdyby jakiś minister edukacji zaproponował w polskiej podstawówce amerykański obyczaj ślubowania fladze, zostałby nie Waszyngtonem, ale Hitlerem. Mnie takie tanie gesty jak sztandary i śluby nie biorą, ale po stokroć gorszy jest peerelowski internacjonalizm.

          • Co ciekawe
            Nie przeszkadza to ogromnemu poczuciu wolności.
            Poczuciu.

            Nie słyszałam, żeby były jakiekolwiek wątpliwości co do “One Nation”, ale “One God” co i rusz ktoś chce rewidować. Bo jeśli jeden Bóg, to który?

          • Nie tylko dzieci i nie tylko w szkole.
            Np. mecze baseballowe (na koszykówce i hokeju nie byłem, może Solano?) – i to nie reprezentacji narodowej, ale normalne, ligi klubowej, zaczynają się uroczystym wprowadzeniem sztandaru i odśpiewaniem hymnu, przy czym o zaszczyt śpiewania przed mikrofonem w roli głównego meczowego zapiewajły ubiegają się przeróżne osoby i nie jest tak łatwo nim zostać. Goście z innych krajów obecni na widowni śpiewać nie muszą, jak również trzymać dłoni na sercu, ale gdyby nie wstali i przynajmniej grzecznie nie milczeli w trakcie śpiewania, byłoby to odebrane co najmniej jako gruby nietakt, a może i gorzej.

          • Bingo!!! Jak to zrobić w
            Bingo!!! Jak to zrobić w Polsce? Sam się czuję nieswój w pozycji zasadniczej i ręką na sercu, bo dla mnie to zawsze będzie ludzka śmieszność, ale z drugiej strony rozumiem doskonale, że ludzie się nie zmienią przez następne milion lat, bo pono tyle trwa ewolucja, i bez plemiennej identyfikacji, będziemy brali w dupę, jak Polacy, czyli My, tutaj, na tej ziemi między sobą.

          • : (
            Nie wiem. Ale zastanawiam się, czy mogłoby cokolwiek zmienić, gdyby na boiska u nas wychodzili grać amatorzy, grający dla idei, niezdemoralizowani, którym nie można by było zarzucić korupcji, bumelanctwa, skandali etc.?

          • Czyli stare jak świat jajko i
            Czyli stare jak świat jajko i żeby nie popadać w konflikty równie stara kura. Patrząc na historię Ameryki to chyba jednak jajko, przecież to był mit, Eldorado i dlatego u zarodka jest wielka, jak mi się zdaje. Wielkość trzeba budować na starcie, wierzyć w nią, srając i doszukując się małości do niczego nie dojdziemy. W Polsce jest jeden wielki fenomen, “ja osobiście” wierzę w PKB, bo wiem skąd się to bierze. Bierze się wbrew, Polacy to jest naród niezniszczalny. W tym tygodniu naprawiałem pralkę automatyczną, zamek w Lagunie, ruter i na następne dni mam zadanie literackie. Tego fenomenu nikt nam nie zabierze, bo wszyscy jesteśmy tacy albo prawie wszyscy. Coś ku…a nam niesamowicie sypie piach w nasze tryby i ciągle się zacieramy. Nauczyłem się przymykać oczy na religię, patriotyzm, wielkie słowa i jednocześnie nie chcę niczego złego powiedzieć o WARTOŚCIACH, ale to jest recepta indywidualna. jak ogarnąć całość całościowo nie mam pomysłu.

          • szanse
            Są pewne podstawy do optymizmu.
            Sądzę że wystarczyłoby parę lat na odbudowanie gospodarki, ale podstawa to niepodległość, na początek choćby wewnętrzna.
            Z obecnymi komisarzami nic nie zdziałamy.

          • kolejność jest ważna
            Duma płynie zawsze z jakichś dostrzegalnych przyczyn, najlepiej materialnych choć niekoniecznie.
            Kiedyś byliśmy dumni patrząc na inne demoludy jęczące w komuszej niewoli, podczas gdy u nas wolno było zakładać prywatne firmy, a nawet gołe baby puszczać w telewizji.
            Byliśmy wyspą wolności dumną jak cholera, i bardzo słusznie.
            Gdy znów pojawią się powody to z radością zaczniemy śpiewać hymny, wcześniej się nie da.

          • Od 1989 r.
            była nie tylko bryndza, gospodarka miała wzloty i upadki. A mimo to nigdy nie śpiewało się hymnu przed meczami ekstraklasy. Chyba że ta duma z przyczyn materialnych musi potrwać ileś tam lat bez specjalnych dołków?

          • można tańcem, można radosną robotą dla dobra
            Samo śpiewanie nie jest tak istotne, słuszną pychę można manifestować na rożne sposoby, zależnie od tradycji przyjętych w kraju.

          • Mnie idzie o to,
            że nawet jak była pycha, słuszna czy nie, z osiągnięć – ale realnych, niekoniecznie na zasadzie snów o potędze – to rzadko kiedy manifestowana i niezbyt formalnie, pod sztandarem etc.

          • Dlaczego nagle
            pycha, a nie duma? Amerykańscy pierwsi osadnicy nie mieli jeszcze bogactwa, tylko dumę, że sobie radzą. Jak sobie nie radzili, to ich Indianie oskalpowali i tak postępowała selekcja.

          • Ach, moja wina
            chlor napisał “słuszna pycha”, mnie została już sama “pycha”. Duma, lepsze słowo. Co do selekcji, nam od paruset lat też nie brakowało mechanizmów takowej, może nas nie skalpowali, ale różne inne przyjemności fundowano. Przodkowie przeżyli, uf.

          • Przodkowie przeżyli, uf,
            no to już punkt zaczepienia jest:)
            To oczywiście nie wszystko. Konstrukcja takiej dumy jest, moim zdaniem, taka, aby to co robimy było zgodne z wyznawaną etyką. Czyli, żeby się nie zeszmacić. Jeśli wyrżnięcie w pień wioski indiańskiej jest uważana za piękny wyczyn, to wtedy jest powód do dumy. Jeśli jednak jest uznawane za za czyn hańbiący, powodujący plamę na honorze, to nie będzie powodu do dumy.

          • poczucie wyższości
            Manifestowanie jest w tym wypadku sprawą dalszej kolejności, i nie musi być pompatyczne. Cieszyliśmy się, że to do nas uciekają enerdowcy by przedostać się do Rzeszy, i to było fajne uczucie.

          • A może to jest prawidłowo
            Duma z powodu bycia obywatelem kraju, który nie gnębi i pozwala na wolność a nawet to pochwala. Duma z przynależności? Chyba tak

          • Ba
            Robią to (śpiewanie hymnu w postawie zasadniczej) z pełnym przekonaniem również ludzie, których znam tam na miejscu, a są antysystemowi, widzą absurdy biurokracji i inne takie, za to nie widzą kandydatów, na których mogliby głosować, ani u Demokratów, ani u Republikanów.

          • Na lokalnym meczu byłam raz
            Stadion spory, publiczności mało, szkolna młodzież była i to, o czym piszemy, się uroczyście odbyło. Hymn zaśpiewał jakiś uczeń i zrobił to naprawdę dobrze, biorąc pod uwagę hymnu zawiłości.

            Potem zaczął się mecz i ja nie wiedziałam, kiedy i komu mam kibicować. Starałam się nadążać za innymi. Szczególną uwagę przykuwał zawodnik w pozycji lekko zgiętej, przestępował z nogi na nogę i pluł sobie w ręce, które zacierał. Za jakiś czas poszedł sobie, chyba ślina mu się skończyła.

            Na szczęście było już po najważniejszym, czyli po jedzeniu steków z grilla i mogłam komfortowo opuścić wydarzenie zwane “piknikiem firmowym”.

          • A koncerty na zywo?
            A i koncerty pop/rock tez zaczynaja sie od odspiewania hymnu, nie wiem czy wszystkie, ale byly problemy z Sinead O’Connor, ktora odmawiala odspiewania hymnu amerykanskiego na tourne w USA. Patrzmy i uczmy sie.

    • oni inaczej kombinują
      Z tych kategorii najmniej istotna jest dla Żydów sprawa obywatelstwa, to dla nich coś tak bez uczuciowego znaczenia jak wybór sieci komórkowej.
      Biorą takie jakie im w danej chwili pasuje.
      Nawet pojęcie narodu niezbyt im odpowiada, już bardziej plemię, rodzina, ród.

          • Z tymi plemionami też nie
            Z tymi plemionami też nie jest tak prosto. Który Żyd, dziś Ci powie, do jakiego plemienia należy, z jakiego pochodzi? To przeszłość, w dodatku sprzed 4 tysięcy lat. Nie ma od wielu wieków czegoś takiego jak Żyd i dalej Fenicjanin na przykład. Od 4 tys. lat jest Żyd i goj. Słyszłąeś kiedyś, aby Żydzi się posprzeczali o pochodzenie plemienne? Owszem są jacyś Chasydzi, syjoniści i tak dalej, ale raczej nie ma wojny chasydzko-syjonistycznej, ba nawet ortodoksi i żydokomuna nie robią sobie krzywdy. Żyd – goj, to czyni cuda. Gdy Cię powiem, że należymy do geniuszy wybranych przez Boga, będziesz się mnie czepiał, że mi z ust nie pachnie? Fenomenalnie zorganizowany naród, na poziomie rodu.

          • plemię
            Sprawa faktycznie jest trudna do rozgryzienia, w każdym razie pojęcie “naród” Żydzi rozumieją inaczej niż reszta.
            Naród to wynalazek gojów, a Żyd to Żyd.
            Z tej odmienności bierze się np niechęć Żydów miejscowych do Żydów obcych. To nie jest tak jak nam się wydaje, że każdy Żyd na świecie jest bratem dla innego Żyda.

  11. Rasa, etniczność, narodowość, obywatelstwo
    Ślązak czy Żyd mieszkający w Polsce to przynależność etniczna (kulturowa) a nie narodowa.

    Naród jest zdefiniowany jako populacja zamieszkująca teren państwa i jest bliski pojęciu obywatelstwa a nie etnicznych korzeni.

    • Naród ma kilka pojęć. Pojęcie
      Naród ma kilka pojęć. Pojęcie polityczne, geograficzne i kulturowe właśnie. Socjologia zęby na tym zjada. Żyd może i nie mysi być w kategorii – etniczny. Etniczny to znaczy taki, co żyje tu z pokolenia na pokolenie, bo Żyd, który sobie przyjedzie z Włoch, czy Holandii, żadnym etnicznym nie jest. Ślązak, Kaszub, Góral, jak najbardziej etniczny. Żyd…nie zmieńmy na Czecha, z tego powodu, że pojęcie Żyd łączy się nierozerwalnie z religią. Zatem Czech gdziekolwiek się pojawi, na Arktyce, czy na Kanarach, będzie etnicznym Czechem i spokojnie może się “podpiąć” narodowo, jeśli uzna reguły miejsca zamieszkania za swoje. Na pewno może się podpiąć politycznie.

        • Oj! Takie “narodowości” jak
          Oj! Takie “narodowości” jak amerykańska, kanadyjska, czy australijska, są karkołomnymi pojęciami. Z jednej strony ciężko narodem nazywać klika pokoleń, z drugiej strony te narody mają niebywale silną identyfikację, mimo tygla, prawdziwy fenomen. Ten fenomen bierze się chyba stąd, że jest coś takiego jak szacunek do potencjału, to jednak potężne obszary, kilka wielkości naraz, każdy chciałby być cząstką takiej góry. Co do Godsona, wszystko racja, ale gdyby poseł w USA obsrał flagę USA, przepadłby i u czarnych i u białych, a w Polsce, u tubylców. dostałby brawa i to jest polski fenomen, który tłumaczę… brakiem asymilacji cyklistów, który to brak nie jest powodowany lekiem, ale korzyścią.

          • Fenomen nie bierze się z niczego
            Dzieci w publicznych szkołach zaczynają dzień od Pledge to the Flag (ślubowanie wierności fladze).
            .
            .

          • Tego nie wiedziałem, ale
            Tego nie wiedziałem, ale wiem, że w USA w szkołach uczy się niespełna 200-letniej historii USA i kompletnie ma się gdzieś inne historie, z wyjątkiem tych najbardziej hollywoodzkich, jak Napoleon na przykład. U nas odwrotnie. Kończymy z historią w szkołach, naszą własną, bo jest płaczliwa i nudna Gdyby jakiś minister edukacji zaproponował w polskiej podstawówce amerykański obyczaj ślubowania fladze, zostałby nie Waszyngtonem, ale Hitlerem. Mnie takie tanie gesty jak sztandary i śluby nie biorą, ale po stokroć gorszy jest peerelowski internacjonalizm.

          • Co ciekawe
            Nie przeszkadza to ogromnemu poczuciu wolności.
            Poczuciu.

            Nie słyszałam, żeby były jakiekolwiek wątpliwości co do “One Nation”, ale “One God” co i rusz ktoś chce rewidować. Bo jeśli jeden Bóg, to który?

          • Nie tylko dzieci i nie tylko w szkole.
            Np. mecze baseballowe (na koszykówce i hokeju nie byłem, może Solano?) – i to nie reprezentacji narodowej, ale normalne, ligi klubowej, zaczynają się uroczystym wprowadzeniem sztandaru i odśpiewaniem hymnu, przy czym o zaszczyt śpiewania przed mikrofonem w roli głównego meczowego zapiewajły ubiegają się przeróżne osoby i nie jest tak łatwo nim zostać. Goście z innych krajów obecni na widowni śpiewać nie muszą, jak również trzymać dłoni na sercu, ale gdyby nie wstali i przynajmniej grzecznie nie milczeli w trakcie śpiewania, byłoby to odebrane co najmniej jako gruby nietakt, a może i gorzej.

          • Bingo!!! Jak to zrobić w
            Bingo!!! Jak to zrobić w Polsce? Sam się czuję nieswój w pozycji zasadniczej i ręką na sercu, bo dla mnie to zawsze będzie ludzka śmieszność, ale z drugiej strony rozumiem doskonale, że ludzie się nie zmienią przez następne milion lat, bo pono tyle trwa ewolucja, i bez plemiennej identyfikacji, będziemy brali w dupę, jak Polacy, czyli My, tutaj, na tej ziemi między sobą.

          • : (
            Nie wiem. Ale zastanawiam się, czy mogłoby cokolwiek zmienić, gdyby na boiska u nas wychodzili grać amatorzy, grający dla idei, niezdemoralizowani, którym nie można by było zarzucić korupcji, bumelanctwa, skandali etc.?

          • Czyli stare jak świat jajko i
            Czyli stare jak świat jajko i żeby nie popadać w konflikty równie stara kura. Patrząc na historię Ameryki to chyba jednak jajko, przecież to był mit, Eldorado i dlatego u zarodka jest wielka, jak mi się zdaje. Wielkość trzeba budować na starcie, wierzyć w nią, srając i doszukując się małości do niczego nie dojdziemy. W Polsce jest jeden wielki fenomen, “ja osobiście” wierzę w PKB, bo wiem skąd się to bierze. Bierze się wbrew, Polacy to jest naród niezniszczalny. W tym tygodniu naprawiałem pralkę automatyczną, zamek w Lagunie, ruter i na następne dni mam zadanie literackie. Tego fenomenu nikt nam nie zabierze, bo wszyscy jesteśmy tacy albo prawie wszyscy. Coś ku…a nam niesamowicie sypie piach w nasze tryby i ciągle się zacieramy. Nauczyłem się przymykać oczy na religię, patriotyzm, wielkie słowa i jednocześnie nie chcę niczego złego powiedzieć o WARTOŚCIACH, ale to jest recepta indywidualna. jak ogarnąć całość całościowo nie mam pomysłu.

          • szanse
            Są pewne podstawy do optymizmu.
            Sądzę że wystarczyłoby parę lat na odbudowanie gospodarki, ale podstawa to niepodległość, na początek choćby wewnętrzna.
            Z obecnymi komisarzami nic nie zdziałamy.

          • kolejność jest ważna
            Duma płynie zawsze z jakichś dostrzegalnych przyczyn, najlepiej materialnych choć niekoniecznie.
            Kiedyś byliśmy dumni patrząc na inne demoludy jęczące w komuszej niewoli, podczas gdy u nas wolno było zakładać prywatne firmy, a nawet gołe baby puszczać w telewizji.
            Byliśmy wyspą wolności dumną jak cholera, i bardzo słusznie.
            Gdy znów pojawią się powody to z radością zaczniemy śpiewać hymny, wcześniej się nie da.

          • Od 1989 r.
            była nie tylko bryndza, gospodarka miała wzloty i upadki. A mimo to nigdy nie śpiewało się hymnu przed meczami ekstraklasy. Chyba że ta duma z przyczyn materialnych musi potrwać ileś tam lat bez specjalnych dołków?

          • można tańcem, można radosną robotą dla dobra
            Samo śpiewanie nie jest tak istotne, słuszną pychę można manifestować na rożne sposoby, zależnie od tradycji przyjętych w kraju.

          • Mnie idzie o to,
            że nawet jak była pycha, słuszna czy nie, z osiągnięć – ale realnych, niekoniecznie na zasadzie snów o potędze – to rzadko kiedy manifestowana i niezbyt formalnie, pod sztandarem etc.

          • Dlaczego nagle
            pycha, a nie duma? Amerykańscy pierwsi osadnicy nie mieli jeszcze bogactwa, tylko dumę, że sobie radzą. Jak sobie nie radzili, to ich Indianie oskalpowali i tak postępowała selekcja.

          • Ach, moja wina
            chlor napisał “słuszna pycha”, mnie została już sama “pycha”. Duma, lepsze słowo. Co do selekcji, nam od paruset lat też nie brakowało mechanizmów takowej, może nas nie skalpowali, ale różne inne przyjemności fundowano. Przodkowie przeżyli, uf.

          • Przodkowie przeżyli, uf,
            no to już punkt zaczepienia jest:)
            To oczywiście nie wszystko. Konstrukcja takiej dumy jest, moim zdaniem, taka, aby to co robimy było zgodne z wyznawaną etyką. Czyli, żeby się nie zeszmacić. Jeśli wyrżnięcie w pień wioski indiańskiej jest uważana za piękny wyczyn, to wtedy jest powód do dumy. Jeśli jednak jest uznawane za za czyn hańbiący, powodujący plamę na honorze, to nie będzie powodu do dumy.

          • poczucie wyższości
            Manifestowanie jest w tym wypadku sprawą dalszej kolejności, i nie musi być pompatyczne. Cieszyliśmy się, że to do nas uciekają enerdowcy by przedostać się do Rzeszy, i to było fajne uczucie.

          • A może to jest prawidłowo
            Duma z powodu bycia obywatelem kraju, który nie gnębi i pozwala na wolność a nawet to pochwala. Duma z przynależności? Chyba tak

          • Ba
            Robią to (śpiewanie hymnu w postawie zasadniczej) z pełnym przekonaniem również ludzie, których znam tam na miejscu, a są antysystemowi, widzą absurdy biurokracji i inne takie, za to nie widzą kandydatów, na których mogliby głosować, ani u Demokratów, ani u Republikanów.

          • Na lokalnym meczu byłam raz
            Stadion spory, publiczności mało, szkolna młodzież była i to, o czym piszemy, się uroczyście odbyło. Hymn zaśpiewał jakiś uczeń i zrobił to naprawdę dobrze, biorąc pod uwagę hymnu zawiłości.

            Potem zaczął się mecz i ja nie wiedziałam, kiedy i komu mam kibicować. Starałam się nadążać za innymi. Szczególną uwagę przykuwał zawodnik w pozycji lekko zgiętej, przestępował z nogi na nogę i pluł sobie w ręce, które zacierał. Za jakiś czas poszedł sobie, chyba ślina mu się skończyła.

            Na szczęście było już po najważniejszym, czyli po jedzeniu steków z grilla i mogłam komfortowo opuścić wydarzenie zwane “piknikiem firmowym”.

          • A koncerty na zywo?
            A i koncerty pop/rock tez zaczynaja sie od odspiewania hymnu, nie wiem czy wszystkie, ale byly problemy z Sinead O’Connor, ktora odmawiala odspiewania hymnu amerykanskiego na tourne w USA. Patrzmy i uczmy sie.

    • oni inaczej kombinują
      Z tych kategorii najmniej istotna jest dla Żydów sprawa obywatelstwa, to dla nich coś tak bez uczuciowego znaczenia jak wybór sieci komórkowej.
      Biorą takie jakie im w danej chwili pasuje.
      Nawet pojęcie narodu niezbyt im odpowiada, już bardziej plemię, rodzina, ród.

          • Z tymi plemionami też nie
            Z tymi plemionami też nie jest tak prosto. Który Żyd, dziś Ci powie, do jakiego plemienia należy, z jakiego pochodzi? To przeszłość, w dodatku sprzed 4 tysięcy lat. Nie ma od wielu wieków czegoś takiego jak Żyd i dalej Fenicjanin na przykład. Od 4 tys. lat jest Żyd i goj. Słyszłąeś kiedyś, aby Żydzi się posprzeczali o pochodzenie plemienne? Owszem są jacyś Chasydzi, syjoniści i tak dalej, ale raczej nie ma wojny chasydzko-syjonistycznej, ba nawet ortodoksi i żydokomuna nie robią sobie krzywdy. Żyd – goj, to czyni cuda. Gdy Cię powiem, że należymy do geniuszy wybranych przez Boga, będziesz się mnie czepiał, że mi z ust nie pachnie? Fenomenalnie zorganizowany naród, na poziomie rodu.

          • plemię
            Sprawa faktycznie jest trudna do rozgryzienia, w każdym razie pojęcie “naród” Żydzi rozumieją inaczej niż reszta.
            Naród to wynalazek gojów, a Żyd to Żyd.
            Z tej odmienności bierze się np niechęć Żydów miejscowych do Żydów obcych. To nie jest tak jak nam się wydaje, że każdy Żyd na świecie jest bratem dla innego Żyda.

  12. Rasa, etniczność, narodowość, obywatelstwo
    Ślązak czy Żyd mieszkający w Polsce to przynależność etniczna (kulturowa) a nie narodowa.

    Naród jest zdefiniowany jako populacja zamieszkująca teren państwa i jest bliski pojęciu obywatelstwa a nie etnicznych korzeni.

    • Naród ma kilka pojęć. Pojęcie
      Naród ma kilka pojęć. Pojęcie polityczne, geograficzne i kulturowe właśnie. Socjologia zęby na tym zjada. Żyd może i nie mysi być w kategorii – etniczny. Etniczny to znaczy taki, co żyje tu z pokolenia na pokolenie, bo Żyd, który sobie przyjedzie z Włoch, czy Holandii, żadnym etnicznym nie jest. Ślązak, Kaszub, Góral, jak najbardziej etniczny. Żyd…nie zmieńmy na Czecha, z tego powodu, że pojęcie Żyd łączy się nierozerwalnie z religią. Zatem Czech gdziekolwiek się pojawi, na Arktyce, czy na Kanarach, będzie etnicznym Czechem i spokojnie może się “podpiąć” narodowo, jeśli uzna reguły miejsca zamieszkania za swoje. Na pewno może się podpiąć politycznie.

        • Oj! Takie “narodowości” jak
          Oj! Takie “narodowości” jak amerykańska, kanadyjska, czy australijska, są karkołomnymi pojęciami. Z jednej strony ciężko narodem nazywać klika pokoleń, z drugiej strony te narody mają niebywale silną identyfikację, mimo tygla, prawdziwy fenomen. Ten fenomen bierze się chyba stąd, że jest coś takiego jak szacunek do potencjału, to jednak potężne obszary, kilka wielkości naraz, każdy chciałby być cząstką takiej góry. Co do Godsona, wszystko racja, ale gdyby poseł w USA obsrał flagę USA, przepadłby i u czarnych i u białych, a w Polsce, u tubylców. dostałby brawa i to jest polski fenomen, który tłumaczę… brakiem asymilacji cyklistów, który to brak nie jest powodowany lekiem, ale korzyścią.

          • Fenomen nie bierze się z niczego
            Dzieci w publicznych szkołach zaczynają dzień od Pledge to the Flag (ślubowanie wierności fladze).
            .
            .

          • Tego nie wiedziałem, ale
            Tego nie wiedziałem, ale wiem, że w USA w szkołach uczy się niespełna 200-letniej historii USA i kompletnie ma się gdzieś inne historie, z wyjątkiem tych najbardziej hollywoodzkich, jak Napoleon na przykład. U nas odwrotnie. Kończymy z historią w szkołach, naszą własną, bo jest płaczliwa i nudna Gdyby jakiś minister edukacji zaproponował w polskiej podstawówce amerykański obyczaj ślubowania fladze, zostałby nie Waszyngtonem, ale Hitlerem. Mnie takie tanie gesty jak sztandary i śluby nie biorą, ale po stokroć gorszy jest peerelowski internacjonalizm.

          • Co ciekawe
            Nie przeszkadza to ogromnemu poczuciu wolności.
            Poczuciu.

            Nie słyszałam, żeby były jakiekolwiek wątpliwości co do “One Nation”, ale “One God” co i rusz ktoś chce rewidować. Bo jeśli jeden Bóg, to który?

          • Nie tylko dzieci i nie tylko w szkole.
            Np. mecze baseballowe (na koszykówce i hokeju nie byłem, może Solano?) – i to nie reprezentacji narodowej, ale normalne, ligi klubowej, zaczynają się uroczystym wprowadzeniem sztandaru i odśpiewaniem hymnu, przy czym o zaszczyt śpiewania przed mikrofonem w roli głównego meczowego zapiewajły ubiegają się przeróżne osoby i nie jest tak łatwo nim zostać. Goście z innych krajów obecni na widowni śpiewać nie muszą, jak również trzymać dłoni na sercu, ale gdyby nie wstali i przynajmniej grzecznie nie milczeli w trakcie śpiewania, byłoby to odebrane co najmniej jako gruby nietakt, a może i gorzej.

          • Bingo!!! Jak to zrobić w
            Bingo!!! Jak to zrobić w Polsce? Sam się czuję nieswój w pozycji zasadniczej i ręką na sercu, bo dla mnie to zawsze będzie ludzka śmieszność, ale z drugiej strony rozumiem doskonale, że ludzie się nie zmienią przez następne milion lat, bo pono tyle trwa ewolucja, i bez plemiennej identyfikacji, będziemy brali w dupę, jak Polacy, czyli My, tutaj, na tej ziemi między sobą.

          • : (
            Nie wiem. Ale zastanawiam się, czy mogłoby cokolwiek zmienić, gdyby na boiska u nas wychodzili grać amatorzy, grający dla idei, niezdemoralizowani, którym nie można by było zarzucić korupcji, bumelanctwa, skandali etc.?

          • Czyli stare jak świat jajko i
            Czyli stare jak świat jajko i żeby nie popadać w konflikty równie stara kura. Patrząc na historię Ameryki to chyba jednak jajko, przecież to był mit, Eldorado i dlatego u zarodka jest wielka, jak mi się zdaje. Wielkość trzeba budować na starcie, wierzyć w nią, srając i doszukując się małości do niczego nie dojdziemy. W Polsce jest jeden wielki fenomen, “ja osobiście” wierzę w PKB, bo wiem skąd się to bierze. Bierze się wbrew, Polacy to jest naród niezniszczalny. W tym tygodniu naprawiałem pralkę automatyczną, zamek w Lagunie, ruter i na następne dni mam zadanie literackie. Tego fenomenu nikt nam nie zabierze, bo wszyscy jesteśmy tacy albo prawie wszyscy. Coś ku…a nam niesamowicie sypie piach w nasze tryby i ciągle się zacieramy. Nauczyłem się przymykać oczy na religię, patriotyzm, wielkie słowa i jednocześnie nie chcę niczego złego powiedzieć o WARTOŚCIACH, ale to jest recepta indywidualna. jak ogarnąć całość całościowo nie mam pomysłu.

          • szanse
            Są pewne podstawy do optymizmu.
            Sądzę że wystarczyłoby parę lat na odbudowanie gospodarki, ale podstawa to niepodległość, na początek choćby wewnętrzna.
            Z obecnymi komisarzami nic nie zdziałamy.

          • kolejność jest ważna
            Duma płynie zawsze z jakichś dostrzegalnych przyczyn, najlepiej materialnych choć niekoniecznie.
            Kiedyś byliśmy dumni patrząc na inne demoludy jęczące w komuszej niewoli, podczas gdy u nas wolno było zakładać prywatne firmy, a nawet gołe baby puszczać w telewizji.
            Byliśmy wyspą wolności dumną jak cholera, i bardzo słusznie.
            Gdy znów pojawią się powody to z radością zaczniemy śpiewać hymny, wcześniej się nie da.

          • Od 1989 r.
            była nie tylko bryndza, gospodarka miała wzloty i upadki. A mimo to nigdy nie śpiewało się hymnu przed meczami ekstraklasy. Chyba że ta duma z przyczyn materialnych musi potrwać ileś tam lat bez specjalnych dołków?

          • można tańcem, można radosną robotą dla dobra
            Samo śpiewanie nie jest tak istotne, słuszną pychę można manifestować na rożne sposoby, zależnie od tradycji przyjętych w kraju.

          • Mnie idzie o to,
            że nawet jak była pycha, słuszna czy nie, z osiągnięć – ale realnych, niekoniecznie na zasadzie snów o potędze – to rzadko kiedy manifestowana i niezbyt formalnie, pod sztandarem etc.

          • Dlaczego nagle
            pycha, a nie duma? Amerykańscy pierwsi osadnicy nie mieli jeszcze bogactwa, tylko dumę, że sobie radzą. Jak sobie nie radzili, to ich Indianie oskalpowali i tak postępowała selekcja.

          • Ach, moja wina
            chlor napisał “słuszna pycha”, mnie została już sama “pycha”. Duma, lepsze słowo. Co do selekcji, nam od paruset lat też nie brakowało mechanizmów takowej, może nas nie skalpowali, ale różne inne przyjemności fundowano. Przodkowie przeżyli, uf.

          • Przodkowie przeżyli, uf,
            no to już punkt zaczepienia jest:)
            To oczywiście nie wszystko. Konstrukcja takiej dumy jest, moim zdaniem, taka, aby to co robimy było zgodne z wyznawaną etyką. Czyli, żeby się nie zeszmacić. Jeśli wyrżnięcie w pień wioski indiańskiej jest uważana za piękny wyczyn, to wtedy jest powód do dumy. Jeśli jednak jest uznawane za za czyn hańbiący, powodujący plamę na honorze, to nie będzie powodu do dumy.

          • poczucie wyższości
            Manifestowanie jest w tym wypadku sprawą dalszej kolejności, i nie musi być pompatyczne. Cieszyliśmy się, że to do nas uciekają enerdowcy by przedostać się do Rzeszy, i to było fajne uczucie.

          • A może to jest prawidłowo
            Duma z powodu bycia obywatelem kraju, który nie gnębi i pozwala na wolność a nawet to pochwala. Duma z przynależności? Chyba tak

          • Ba
            Robią to (śpiewanie hymnu w postawie zasadniczej) z pełnym przekonaniem również ludzie, których znam tam na miejscu, a są antysystemowi, widzą absurdy biurokracji i inne takie, za to nie widzą kandydatów, na których mogliby głosować, ani u Demokratów, ani u Republikanów.

          • Na lokalnym meczu byłam raz
            Stadion spory, publiczności mało, szkolna młodzież była i to, o czym piszemy, się uroczyście odbyło. Hymn zaśpiewał jakiś uczeń i zrobił to naprawdę dobrze, biorąc pod uwagę hymnu zawiłości.

            Potem zaczął się mecz i ja nie wiedziałam, kiedy i komu mam kibicować. Starałam się nadążać za innymi. Szczególną uwagę przykuwał zawodnik w pozycji lekko zgiętej, przestępował z nogi na nogę i pluł sobie w ręce, które zacierał. Za jakiś czas poszedł sobie, chyba ślina mu się skończyła.

            Na szczęście było już po najważniejszym, czyli po jedzeniu steków z grilla i mogłam komfortowo opuścić wydarzenie zwane “piknikiem firmowym”.

          • A koncerty na zywo?
            A i koncerty pop/rock tez zaczynaja sie od odspiewania hymnu, nie wiem czy wszystkie, ale byly problemy z Sinead O’Connor, ktora odmawiala odspiewania hymnu amerykanskiego na tourne w USA. Patrzmy i uczmy sie.

    • oni inaczej kombinują
      Z tych kategorii najmniej istotna jest dla Żydów sprawa obywatelstwa, to dla nich coś tak bez uczuciowego znaczenia jak wybór sieci komórkowej.
      Biorą takie jakie im w danej chwili pasuje.
      Nawet pojęcie narodu niezbyt im odpowiada, już bardziej plemię, rodzina, ród.

          • Z tymi plemionami też nie
            Z tymi plemionami też nie jest tak prosto. Który Żyd, dziś Ci powie, do jakiego plemienia należy, z jakiego pochodzi? To przeszłość, w dodatku sprzed 4 tysięcy lat. Nie ma od wielu wieków czegoś takiego jak Żyd i dalej Fenicjanin na przykład. Od 4 tys. lat jest Żyd i goj. Słyszłąeś kiedyś, aby Żydzi się posprzeczali o pochodzenie plemienne? Owszem są jacyś Chasydzi, syjoniści i tak dalej, ale raczej nie ma wojny chasydzko-syjonistycznej, ba nawet ortodoksi i żydokomuna nie robią sobie krzywdy. Żyd – goj, to czyni cuda. Gdy Cię powiem, że należymy do geniuszy wybranych przez Boga, będziesz się mnie czepiał, że mi z ust nie pachnie? Fenomenalnie zorganizowany naród, na poziomie rodu.

          • plemię
            Sprawa faktycznie jest trudna do rozgryzienia, w każdym razie pojęcie “naród” Żydzi rozumieją inaczej niż reszta.
            Naród to wynalazek gojów, a Żyd to Żyd.
            Z tej odmienności bierze się np niechęć Żydów miejscowych do Żydów obcych. To nie jest tak jak nam się wydaje, że każdy Żyd na świecie jest bratem dla innego Żyda.

  13. A czy nie można z tym mieć
    A czy nie można z tym mieć kłopotu? Piszę to jako Ślazak, Ślązak-krzok. Proszę mi wierzyć, że nie jestem jedyny w swych wątpliwościach, tu na Śląsku wielu ma podobnie, tyle że trochę inaczej to wygląda niż widzą to media. Mam jednoznacznie zadeklarować swoją narodowość?. ok. Czytając w preambule Konstytucji: My, Naród Polski-wszyscy obywatele Rzeczpospolitej…. czuję niejako z automatu, że nie powinienem mieć z określeniem swej narodowości najmniejszego problemu. Jako obywatel  Rzeczpospolitej oczywiście najmniejszych. Tyle, że krótko przed ostatnim spisem GUS wpadła mi w ręce ulotka owej państwowej instytucji, a tam czytam: ….Narodowość jest deklaratywną (opartą na subiektywnym odczuciu) cechą indywidualną każdego człowieka, wyrażającą jego związek emocjonalny (uczuciowy), kulturowy lub genealogiczny (ze względu na pochodzenie rodziców) z określonym narodem”.., i tu można mieć wątpliwości. Tak naprawdę, to owe zdanie kompletnie miesza w głowi niejednemu. Bo jak to, konstytucja gwarantuje mi przynależnośc do narodu na podstawie obywatelstwa, a GUS zezwala na wybór kierując się związkiem emocjonalnym, kulturowym, genealogicznym, a nawet pochodzeniem rodziców. Na szczęście uważam to za trzeciorzędny problem, ot powód do bicia piany.

    • Bardzo fajny komentarz, tym
      Bardzo fajny komentarz, tym cenniejszy, że zaangażowany, co nie jest wadą, ale zaletą. Dokładnie tak to działa. Weź i wybieraj człowieku, co gorsze zdefiniują Ci wybór: kochasz rodziców, roladę z modrą kapustą, czy jesteś URZĘDOWYM Polakiem. Tego nie robili amatorzy, to jest majstersztyk, który służy ideologicznym celom. Dlatego tym bardziej jestem pełen podziwu dla Ślązaków, bo akurat ich wzięto na cel, że okazali się dużo mądrzejsi od demiurgów. Nie ma absolutnie żadnej sprzeczności między Ślązakiem i Polakiem, tak jak nie ma między góralem i Polakiem. Ta definicja z ulotki jest profesjonalnym idiotyzmem i najprościej jak potrafię postaram się udowodnić idiotyzm:

      “Coś jest deklaratywną (opartą na subiektywnym odczuciu) cechą indywidualną każdego człowieka, wyrażającą jego związek emocjonalny (uczuciowy), kulturowy lub genealogiczny (ze względu na pochodzenie rodziców) z określonym czymś”

      Zmieniłem tylko dwa słowa i mamy definicję uniwersalną wszystkiego i niczego. Naród i region są jak matrioszki, nie jak alternatywa.

  14. A czy nie można z tym mieć
    A czy nie można z tym mieć kłopotu? Piszę to jako Ślazak, Ślązak-krzok. Proszę mi wierzyć, że nie jestem jedyny w swych wątpliwościach, tu na Śląsku wielu ma podobnie, tyle że trochę inaczej to wygląda niż widzą to media. Mam jednoznacznie zadeklarować swoją narodowość?. ok. Czytając w preambule Konstytucji: My, Naród Polski-wszyscy obywatele Rzeczpospolitej…. czuję niejako z automatu, że nie powinienem mieć z określeniem swej narodowości najmniejszego problemu. Jako obywatel  Rzeczpospolitej oczywiście najmniejszych. Tyle, że krótko przed ostatnim spisem GUS wpadła mi w ręce ulotka owej państwowej instytucji, a tam czytam: ….Narodowość jest deklaratywną (opartą na subiektywnym odczuciu) cechą indywidualną każdego człowieka, wyrażającą jego związek emocjonalny (uczuciowy), kulturowy lub genealogiczny (ze względu na pochodzenie rodziców) z określonym narodem”.., i tu można mieć wątpliwości. Tak naprawdę, to owe zdanie kompletnie miesza w głowi niejednemu. Bo jak to, konstytucja gwarantuje mi przynależnośc do narodu na podstawie obywatelstwa, a GUS zezwala na wybór kierując się związkiem emocjonalnym, kulturowym, genealogicznym, a nawet pochodzeniem rodziców. Na szczęście uważam to za trzeciorzędny problem, ot powód do bicia piany.

    • Bardzo fajny komentarz, tym
      Bardzo fajny komentarz, tym cenniejszy, że zaangażowany, co nie jest wadą, ale zaletą. Dokładnie tak to działa. Weź i wybieraj człowieku, co gorsze zdefiniują Ci wybór: kochasz rodziców, roladę z modrą kapustą, czy jesteś URZĘDOWYM Polakiem. Tego nie robili amatorzy, to jest majstersztyk, który służy ideologicznym celom. Dlatego tym bardziej jestem pełen podziwu dla Ślązaków, bo akurat ich wzięto na cel, że okazali się dużo mądrzejsi od demiurgów. Nie ma absolutnie żadnej sprzeczności między Ślązakiem i Polakiem, tak jak nie ma między góralem i Polakiem. Ta definicja z ulotki jest profesjonalnym idiotyzmem i najprościej jak potrafię postaram się udowodnić idiotyzm:

      “Coś jest deklaratywną (opartą na subiektywnym odczuciu) cechą indywidualną każdego człowieka, wyrażającą jego związek emocjonalny (uczuciowy), kulturowy lub genealogiczny (ze względu na pochodzenie rodziców) z określonym czymś”

      Zmieniłem tylko dwa słowa i mamy definicję uniwersalną wszystkiego i niczego. Naród i region są jak matrioszki, nie jak alternatywa.

  15. A czy nie można z tym mieć
    A czy nie można z tym mieć kłopotu? Piszę to jako Ślazak, Ślązak-krzok. Proszę mi wierzyć, że nie jestem jedyny w swych wątpliwościach, tu na Śląsku wielu ma podobnie, tyle że trochę inaczej to wygląda niż widzą to media. Mam jednoznacznie zadeklarować swoją narodowość?. ok. Czytając w preambule Konstytucji: My, Naród Polski-wszyscy obywatele Rzeczpospolitej…. czuję niejako z automatu, że nie powinienem mieć z określeniem swej narodowości najmniejszego problemu. Jako obywatel  Rzeczpospolitej oczywiście najmniejszych. Tyle, że krótko przed ostatnim spisem GUS wpadła mi w ręce ulotka owej państwowej instytucji, a tam czytam: ….Narodowość jest deklaratywną (opartą na subiektywnym odczuciu) cechą indywidualną każdego człowieka, wyrażającą jego związek emocjonalny (uczuciowy), kulturowy lub genealogiczny (ze względu na pochodzenie rodziców) z określonym narodem”.., i tu można mieć wątpliwości. Tak naprawdę, to owe zdanie kompletnie miesza w głowi niejednemu. Bo jak to, konstytucja gwarantuje mi przynależnośc do narodu na podstawie obywatelstwa, a GUS zezwala na wybór kierując się związkiem emocjonalnym, kulturowym, genealogicznym, a nawet pochodzeniem rodziców. Na szczęście uważam to za trzeciorzędny problem, ot powód do bicia piany.

    • Bardzo fajny komentarz, tym
      Bardzo fajny komentarz, tym cenniejszy, że zaangażowany, co nie jest wadą, ale zaletą. Dokładnie tak to działa. Weź i wybieraj człowieku, co gorsze zdefiniują Ci wybór: kochasz rodziców, roladę z modrą kapustą, czy jesteś URZĘDOWYM Polakiem. Tego nie robili amatorzy, to jest majstersztyk, który służy ideologicznym celom. Dlatego tym bardziej jestem pełen podziwu dla Ślązaków, bo akurat ich wzięto na cel, że okazali się dużo mądrzejsi od demiurgów. Nie ma absolutnie żadnej sprzeczności między Ślązakiem i Polakiem, tak jak nie ma między góralem i Polakiem. Ta definicja z ulotki jest profesjonalnym idiotyzmem i najprościej jak potrafię postaram się udowodnić idiotyzm:

      “Coś jest deklaratywną (opartą na subiektywnym odczuciu) cechą indywidualną każdego człowieka, wyrażającą jego związek emocjonalny (uczuciowy), kulturowy lub genealogiczny (ze względu na pochodzenie rodziców) z określonym czymś”

      Zmieniłem tylko dwa słowa i mamy definicję uniwersalną wszystkiego i niczego. Naród i region są jak matrioszki, nie jak alternatywa.