Reklama

W muzyce, potocznie nazywanej, popularną wyróżniam dwa rodzaje utworów.

W muzyce, potocznie nazywanej, popularną wyróżniam dwa rodzaje utworów. Pierwsze to przeboje, które łatwo wlatują w ucho, natrętnie tkwią w głowie, człowiek budzi się nucąc refren, a potem zapomina o jego nędznym żywocie. Po latach poprzez nostalgię za czasami kiedy byłem młody, szczupły i piękny, przypominam sobie o ich istnieniu, po czym znowu popadają w niepamięć.
Drugi typ to utwory, które zaczynam dostrzegać po trzecim, piątym lub ósmym wysłuchaniu. Te zapamiętuję na lata. Te stanowią kanon mojej domowej płytoteki. Chwalę się nimi jak dobrą książką lub obrazem przed znajomymi – w myśl zasady – pokaż mi czego słuchasz, a powiem ci kim jesteś.

Co roku radiowa Trójka ogłasza konkurs na przebój wszech czasów. Przez lata Stairway to Heaven wygrywała konkurs w cuglach. I nic w tym dziwnego. Utwór Led Zeppelin uznawany jest powszechnie za pieśń, hymn, prawie że operę rockową.
Po raz pierwszy usłyszałem StH, w wieku 9 lat, puszczane przez sąsiada z magnetofonu szpulowego ZK 140T. On miał sprzęt grający, ja nie. Od razu riffy Page’a z drugiej części wstępu wbiły mi się do łba. Jakaś trudna do wyjaśnienia magia opanowała mnie od pierwszego wysłuchania.* Trochę mi przypominały motyw z franuskiego hiciora z tamtych lat -„żetem” czy jakoś tak. Harmonie jakie napisali wspólnie Panowie Page, Plant i Jones waliły z nóg. Ten kawałek jest doskonały pod każdym względem. Potem przyszły pierwsze nieśmiałe próby z gitarą klasyczną i wymiana z kumplami akordów: nie tak ośle, tu ten palec, a tu siódemka. Dalej przyszedł czas na tłumaczenie tekstu. I kolejny podziw. Dzisiaj trochę zalatuje tekst Planta żenadką wszesnohipisowską, ale ale, grafomani wszystkich krajów – czapki z głów.
Potem był punk, a później znowu powrót do bluesowych korzeni starego dobrego rocka. Co rusz odkrywałem w tym utworze coś nowego. Odtworzony raz, zapuszczałem ponownie wsłuchując się w wirtuozerię solówki Page’a i wyjącą syrenę Planta w końcówce utworu. A potem zobaczyłem kurwa to:

Reklama

Gnojek ma 6 lat i zmarnował mi 38 moich. Pora przejść na drugą stronę po schodach do nieba.

*Jakiś skretyniały pastor, odpowiednik naszego Rydzyka, przez lata twierdził, że w utworze jest ukryte satanistyczne przesłanie, nazywane maskowaniem od tyłu. Ten pajac nawet słyszał słowa: to my sweet satain. Trochę pomogły mu w tym okultystyczne zamiłowania Page’a i wypadki członków zespołu i ich rodzin.

Reklama

24 KOMENTARZE

  1. Eee. no co ty, nie przejmuj się

    Po pierwsze – demotek:

    Po drugie – co to za dzieciństwo:

    – Tato, ale ja chcę na podwórko…

    – Nie piernicz, ćwicz!

    – Ale ja chcę z kumplami!

    – A w dupę chcesz?! Ćwicz! Będziemy sławni!!

    Po trzecie – ta czternastolatka ma lepszy feeling

    I wreszcie po czwarte – gdyby nie net, umarłbyś spokojniejszy ; )))

     

    • Ale połyka nutki
      Po raz pierwszy chciałem się poddać jak obejrzałem koncert Jimmiego H.
      Po raz drugi jak obejrzałem pornola z czarnuchem.
      Teraz jest trzeci raz.

      Jak tak dalej pójdzie to będą nas utylizować w wieku 12 lat, bo do tego czasu szczeniaki wszystko wymyślą i zagrają. Całe szczęście, że wóda od 18 lat.

      • A właśnie
        “szczeniaki wszystko wymyślą i zagrają”

        No przecież nie! Zagrają, tak, wymyślą – nie! Page/Plant nie mieli 6 ani 8 lat, kiedy napisali i nagrali STH.

        Edit: Tak dla ilustracji, parę lat temu uczyłem się angielskiego na dość wysokim poziomie, w grupie byłem najstarszy, przeważały dzieciaki 16-18 lat. Te właśnie dzieciaki wspaniale łapały regułki, wkuwały słownictwo jak dzwon, wymowę miały doskonałą. Ale kiedy trzeba było powiedzieć albo napisać coś od siebie, dupa blada, proszę pana, historyjki klecone z czytanek, niewiele z życia. Po prostu za mało widziały i wiedziały, żeby dać z siebie coś więcej ponad świetne odtworzenie. Genialne dzieci – jak Mozart – są naprawdę wyjątkowe i rzadkie.

  2. Eee. no co ty, nie przejmuj się

    Po pierwsze – demotek:

    Po drugie – co to za dzieciństwo:

    – Tato, ale ja chcę na podwórko…

    – Nie piernicz, ćwicz!

    – Ale ja chcę z kumplami!

    – A w dupę chcesz?! Ćwicz! Będziemy sławni!!

    Po trzecie – ta czternastolatka ma lepszy feeling

    I wreszcie po czwarte – gdyby nie net, umarłbyś spokojniejszy ; )))

     

    • Ale połyka nutki
      Po raz pierwszy chciałem się poddać jak obejrzałem koncert Jimmiego H.
      Po raz drugi jak obejrzałem pornola z czarnuchem.
      Teraz jest trzeci raz.

      Jak tak dalej pójdzie to będą nas utylizować w wieku 12 lat, bo do tego czasu szczeniaki wszystko wymyślą i zagrają. Całe szczęście, że wóda od 18 lat.

      • A właśnie
        “szczeniaki wszystko wymyślą i zagrają”

        No przecież nie! Zagrają, tak, wymyślą – nie! Page/Plant nie mieli 6 ani 8 lat, kiedy napisali i nagrali STH.

        Edit: Tak dla ilustracji, parę lat temu uczyłem się angielskiego na dość wysokim poziomie, w grupie byłem najstarszy, przeważały dzieciaki 16-18 lat. Te właśnie dzieciaki wspaniale łapały regułki, wkuwały słownictwo jak dzwon, wymowę miały doskonałą. Ale kiedy trzeba było powiedzieć albo napisać coś od siebie, dupa blada, proszę pana, historyjki klecone z czytanek, niewiele z życia. Po prostu za mało widziały i wiedziały, żeby dać z siebie coś więcej ponad świetne odtworzenie. Genialne dzieci – jak Mozart – są naprawdę wyjątkowe i rzadkie.

  3. Toś mi brat!
    Oprócz słuchania, rzecz jasna, uwielbiam sobie pogrzebać w tekstach tych i innych. Odpowiedź na klasyczne pytanie: co poeta miał na myśli? bywa czasami nadzwyczaj interesująca. Ostatnio dla sportu zgłębiałam tajniki “Whiter Shade of Pale”. Szkoda, kurcze piórko, że czasu mam za mało, mogłabym w tym siedzieć godzinami.
    Najlepszego z Nowym Rokiem, Si Ejcz

  4. Toś mi brat!
    Oprócz słuchania, rzecz jasna, uwielbiam sobie pogrzebać w tekstach tych i innych. Odpowiedź na klasyczne pytanie: co poeta miał na myśli? bywa czasami nadzwyczaj interesująca. Ostatnio dla sportu zgłębiałam tajniki “Whiter Shade of Pale”. Szkoda, kurcze piórko, że czasu mam za mało, mogłabym w tym siedzieć godzinami.
    Najlepszego z Nowym Rokiem, Si Ejcz