Reklama

Jak już kiedyś pisałem, muzyki słucham od Sasa do Lasa i od Bacha do Ojstracha (Ojstracha może niekoniecznie, ale ry

Jak już kiedyś pisałem, muzyki słucham od Sasa do Lasa i od Bacha do Ojstracha (Ojstracha może niekoniecznie, ale rym pasował). Jak zorientować się w tym saskolaskim gąszczu? Oto jedna z zasad, którymi się kieruję: Lubię, kiedy muzyka mnie zaskakuje, kiedy konkretny utwór lub wykonawca uruchamia pewien kontekst. Najczęściej tak się dzieje w przypadku coverów. Cover, który zaskakuje? Co ty, chłopie, bredzisz? Przecież to już było! Powiedzą pewnie niektórzy. A jednak.

Są oczywiście covery, które nie zaskakują, wykonane mniej więcej w tym samym stylu, co oryginały. Przykład pierwszy z brzegu, dość ciężki: „War Pigs” w wykonaniu oryginalnym (Black Sabbath)…

Reklama

…i w moim ulubionym – Faith No More:

Coverów utworów rockowych i metalowych są zresztą setki i tysiące, im sławniejszy utwór, tym więcej naśladowców. Chociaż bywa i odwrotnie – ponowne nagranie pozwala poznać piosenkę rzeszom ludzi, którzy w ogóle nie zwróciliby na nią uwagi. Jak z kawałkiem „God Gave Rock’n’roll To You”, nagranym w 1973 roku przez brytyjską grupę Argent –

– a w 1991 roku odświeżonym przez hardrockowy Kiss jako „God Gave Rock’n’roll To You II”, przy czym jako autorzy wymienieni są muzycy z Kiss. Ocenę autorstwa i wkład obu zespołów pozostawiam słuchaczom…

Za ponowne nagrywanie tych samych utworów biorą się wszyscy – bez ograniczeń. Czasem więc efekty są przezabawne – jak w przypadku amerykańskiej grupy Hayseed Dixie, przerabiającej hardrockowe utwory na modłę bluegrassową, z szybkim rytmem i udziałem banjo. Panowie z HD, którzy używają w stosunku do swojej muzyki określenia „rockgrass”, zaczęli karierę od wydania płyty z coverami australijskiego AC/DC, w tym jednego z najsłynniejszych kawałków – „Highway To Hell”, który w oryginale brzmiał tak:

A w wykonaniu z Południa Stanów – tak:

Z wiekiem człowiek staje się coraz czulszy na uroki muzyki poważnej, sentyment do rocka jednak pozostaje. Dlatego też z przyjemnością odkryłem jakiś czas temu, że słowacki kompozytor, dyrygent i aranżer Peter Breiner, nagrał płytę z coverami Bitelsów, zaaranżowanymi w stylu wielkich kompozytorów baroku – Haendla, Vivaldiego i Bacha. No właśnie, czy taka na przykład „Lady Madonna” The Beatles (oryginał:

tak dla przypomnienia) w instrumentalnej aranżacji Breinera:

to jeszcze cover, czy już nowa jakość? Podobne pytanie nasuwa się podczas słuchania jednego z najsłynniejszych utworów The Doors – „Riders On The Storm”

w aranżacji Jeremy’ego “Jaza” Colemana, a w wykonaniu muzyków Praskiej Orkiestry Symfonicznej z Nigelem Kennedym (pierwsze skrzypce, oczywiście):

I Breiner, i Coleman nagrali również płyty z symfonicznymi aranżacjami innych klasyków rocka – Elvisa (Breiner), Led Zeppelin i Pink Floyd (Coleman). A jeżeli chodzi o ten ostatni zespół, to przychodzi mi na myśl jeden z moich wcześniejszych tekstów, w którym z braku miejsca pominąłem interesujące wykonanie doskonale znanego utworu „Money” z kultowego albumu „The Dark Side Of The Moon”

a mianowicie wykonanie bez jednego instrumentu – amerykańskiej grupy Voices On The Dark Side (która zresztą nagrała cały album w wersji a capella):

Całkiem spory się zrobił ten wpis – a przecież to tylko część tego, o co mi chodziło. W następnej odsłonie zajmę się tematem również dotyczącym rockowych coverów, ale w specyficznej odmianie – parodii, oczywiście na subiektywnie wybranych przykładach. Zapraszam po jeszcze!

__________

*) Tytuł pożyczony od jednej z ulubionych audycji poznańskiego radia AFERA.

Reklama

54 KOMENTARZE

  1. Jeszcze pamiętam
    Jeszcze pamiętam jak…„Riders On The Storm” w wykonaniu muzyków Praskiej Orkiestry Symfonicznej z Nigelem Kennedym (jeden z moich ulubieńców) i Voices On The Dark Side, album posiadam na własność. Pozostałe nie wszystkie, za te tym bardziej dziękuję Quackie.:)

    Serdecznie.:)

  2. Jeszcze pamiętam
    Jeszcze pamiętam jak…„Riders On The Storm” w wykonaniu muzyków Praskiej Orkiestry Symfonicznej z Nigelem Kennedym (jeden z moich ulubieńców) i Voices On The Dark Side, album posiadam na własność. Pozostałe nie wszystkie, za te tym bardziej dziękuję Quackie.:)

    Serdecznie.:)

  3. Dark side
    Ja tylko od siebie jeszcze dorzucę w pełni synchroniczny cały album "Dark Side of the moon" w wykonaniu Easy Star All-Stars pod wszystko mówiącym tytułem "Dub side of the moon".
    Może nie powalający, ale dobrze oddaje tezę "to samo ale nie to samo";)

    Uważam że obydwa albumy trzeba słuchać "od deski do deski", ale jako zajawke wklejam link (nie wiem czy robie to dobrze, po raz pierwszy cos wklejam):

    http://www.youtube.com/watch

    Pozdrawiam, Paprykarz

  4. Dark side
    Ja tylko od siebie jeszcze dorzucę w pełni synchroniczny cały album "Dark Side of the moon" w wykonaniu Easy Star All-Stars pod wszystko mówiącym tytułem "Dub side of the moon".
    Może nie powalający, ale dobrze oddaje tezę "to samo ale nie to samo";)

    Uważam że obydwa albumy trzeba słuchać "od deski do deski", ale jako zajawke wklejam link (nie wiem czy robie to dobrze, po raz pierwszy cos wklejam):

    http://www.youtube.com/watch

    Pozdrawiam, Paprykarz

  5. Wiosna po prostu
    Zaraz zrobiło się cieplej i bardziej zielono, choć na dworze pogoda nieciekawa. Smutno mi trochę, że dzisiaj lansuje się muzykę, która rani a nie leczy duszę, słuchana na dodatek z głośniczka telefonu komórkowego na cały regulator, wywołuje u mnie torsje. Nie jestem melomanem, lecz widzę jak firmy fonograficzne, w pogoni za zyskiem mordują w muzyce piękno. Jak to się stało, że aby zrobić karierę w branży muzycznej, trzeba mieć fajne sztuczne cycki i żwawo nimi potrząsać, tyłki też się tu liczą. Jakim cudem współczesna popularna muzyka nie nadaje się do słuchania, skąd takie marne gusta słuchaczy, może nikt już ich nie pyta o zdanie. Apel do rodziców, uczcie dzieci słuchania dobrej muzyki, obojętnie jaki gatunek byleby dobrze grali, pomoże im to w przyszłości dokonywać innych dobrych wyborów.

  6. Wiosna po prostu
    Zaraz zrobiło się cieplej i bardziej zielono, choć na dworze pogoda nieciekawa. Smutno mi trochę, że dzisiaj lansuje się muzykę, która rani a nie leczy duszę, słuchana na dodatek z głośniczka telefonu komórkowego na cały regulator, wywołuje u mnie torsje. Nie jestem melomanem, lecz widzę jak firmy fonograficzne, w pogoni za zyskiem mordują w muzyce piękno. Jak to się stało, że aby zrobić karierę w branży muzycznej, trzeba mieć fajne sztuczne cycki i żwawo nimi potrząsać, tyłki też się tu liczą. Jakim cudem współczesna popularna muzyka nie nadaje się do słuchania, skąd takie marne gusta słuchaczy, może nikt już ich nie pyta o zdanie. Apel do rodziców, uczcie dzieci słuchania dobrej muzyki, obojętnie jaki gatunek byleby dobrze grali, pomoże im to w przyszłości dokonywać innych dobrych wyborów.

  7. Knockin’
    Czesc. Przedtem, we wczesnych latach 90-tych grali toto rowniez Guns’n’Roses:
    http://www.youtube.com/watch?v=vcWTTs8QVRc aobo ostrzej
    http://www.youtube.com/watch?v=OqWnJgkwppI&feature=PlayList&p=9AB8A9D153C2FB51&playnext_from=PL&index=0&playnext=1

    Moja wowczas wczesno-nastoletnia corka sie tym zachwycala, ze to w ogole sa urodziny muzyki, wczesniej nie bylo nic znaczacego etc. etc., czyli za Slash z tym drugim kolesiem, Axl mu chyba bylo, cos na ksztalt stworzenia swiata odstawili.

    No to puscilem jej Boba Dylana, oryginalnie z plyty “Pat Garrett & Billy the Kid”, i pokazalem rok wydania…. 1973. Zaniemowila na troche. Mam te plytke, ale na sieci otwartego nie widze.

    Daje link do koncertowego nagrania w Paryzu 1984: http://www.youtube.com/watch?v=Dh9gKEraw_I

    A tu znowu Dylan razem z Marley’em i U2 http://www.youtube.com/watch?v=DJ_caQ6VEQM&feature=related

    Jest tez milion innych wykonan i coverow na youtube i podobnych.

    Pozdrawiam

  8. Knockin’
    Czesc. Przedtem, we wczesnych latach 90-tych grali toto rowniez Guns’n’Roses:
    http://www.youtube.com/watch?v=vcWTTs8QVRc aobo ostrzej
    http://www.youtube.com/watch?v=OqWnJgkwppI&feature=PlayList&p=9AB8A9D153C2FB51&playnext_from=PL&index=0&playnext=1

    Moja wowczas wczesno-nastoletnia corka sie tym zachwycala, ze to w ogole sa urodziny muzyki, wczesniej nie bylo nic znaczacego etc. etc., czyli za Slash z tym drugim kolesiem, Axl mu chyba bylo, cos na ksztalt stworzenia swiata odstawili.

    No to puscilem jej Boba Dylana, oryginalnie z plyty “Pat Garrett & Billy the Kid”, i pokazalem rok wydania…. 1973. Zaniemowila na troche. Mam te plytke, ale na sieci otwartego nie widze.

    Daje link do koncertowego nagrania w Paryzu 1984: http://www.youtube.com/watch?v=Dh9gKEraw_I

    A tu znowu Dylan razem z Marley’em i U2 http://www.youtube.com/watch?v=DJ_caQ6VEQM&feature=related

    Jest tez milion innych wykonan i coverow na youtube i podobnych.

    Pozdrawiam