Poprzez środki masowego przekazu dotarłem do jakiegoś donosu Michnika, który miał popełnić w niemieckiej gazecie, co samo w sobie dziwnym nie jest. Tak samo dziwne nie jest, że żydowski komunista z dziada pradziada uprawia swoją internacjonalistyczną demagogię, mnie to już ani nie rusza, ani nie skłania do odnalezienia źródła, nim się na temat donosu wypowiem. Jest jednak coś, co mnie dziwi i cieszy jednocześnie, mianowicie tak się tragikomicznie składa, że Michnik we własnej gazecie najwyraźniej wymienia kostki zapachowe w kiblu, bo ciężko o jakikolwiek inny ślad jego obecności. Normalnie sprawy wyglądają tak, że „legenda” dziennikarstwa, współwłaściciel i chyba ciągle naczelny albo jakaś inna szara eminencja redakcji, bryluje na pierwszych stronach. Michnika nie widać, nie słychać i tym sposobem nie czuć w GW w ogóle. Od wielkiego dzwonu coś tam się pojawia, ale to zwykle jest artykulik mdły, przeżuty dokumentnie przez tę samą frazeologię. Zupełnie inaczej wygląda Michnik na zewnątrz i tutaj wszędzie go pełno, co mogłoby świadczyć o sile Michnika, gdyby nie świadczyło o czymś zupełnie innym. Moim nieskromnym zdaniem powód absencji Michnika w GW wiąże się nie z siłą, ale upadkiem redaktora. Wiele, a prawdę pisząc wszystko wskazuje na to, że Michnik i wstydzi się i boi krzyknąć ze strony głównej GW, ponieważ wie, że natychmiast zostanie w Polsce zdemaskowany w każdym kłamstwie. Co więcej skończyły się czasy, kiedy Michnika demaskowały „oszołomy” w gazetach o nakładzie 5 tysięcy egzemplarzy, które utrzymywały się na rynku góra pół roku.
Michnik jak wiele inny kłamców i dętych autorytetów poległ od Internetu, to Internet sprawił, że strach się pokazać na własnych łamach, bo zaraz odczyta się 1000 replik i 10 tysięcy komentarzy, do których redaktor nie przywykł i nigdy nie przywyknie. Nie pierwszy raz Michnik, żeby sobie ulżyć na duszy i pocieszyć dawną niepodważalną legendą łaski prosi u obcych, dobija się o parę zdań w ramach terapii. Żadnego znaczenia nie ma, czy się najnowszą terapię Michnika odczytało, czy też nie odczytało, ponieważ Michnik nieustannie ma te same lęki. Wywiad dany Niemcom lub Ruskim, bo jakoś Żydzi z Nowego Yorku, pomimo pełnego serwilizmu Michnika, nie kwapią się do udostępniania łamów, podtrzymuje stan niegdysiejszej sławy. Dzięki podobnym zabiegom da się piórem podległych wyrobników wysmarować nieśmiertelną laudację: „W Polsce żadnego szacunku dla geniusza, tymczasem w świecie pełen prestiż”. Jeszcze 10 lat temu Michnika we własnej broszurze było pełno, jeszcze 10 lat temu redaktor rozdawał koncesje przy pomocy harcerskich metod szpiegowskich. Dziś Michnikowi pozostaje tylko jedno, poprosić o wywiad w niemieckiej prasie i podreperować obolałe ego wyśmiane w Polsce. Przestał redaktor pełnić rolę wodza, zszedł z barykady do podziemia i stamtąd się odszczekuje władzy, której nie ma, Polsce, której nie ma i Polakom, którzy nie istnieją. Wymyślił sobie Michnik, że żyje w Polsce rządzonej przez faszystów, gdzie po ulicach chodzą żydowscy komuniści, zmuszani do zakładania opasek z gwiazdą i młotem, a z megafonów płynie „nazistowska” propaganda medialnego giganta Radia Maryja.
Z jednej strony komedia, z drugiej dramat, bo myli się ten, kto odnajdzie w powyższym urojeniu przesadę, metaforę, zabieg stylistyczny. Nic podobnego, daję pełną gwarancję, że świat Michnika dokładnie tak wygląda, on rzeczywiście głęboko wierzy w religię, którą zbudował i jak każdy fanatyk gotów za swoją wiarę umrzeć. Jestem więcej niż pewien, że Michnik nie zaczyna dnia od lektury Gazety Wyborczej, czy oglądania Jarosława Kuźniara po licencjacie. On otwiera Gazetę Polskę, potem włącza Radio Maryja, przechodzi do Naszego Dziennika i dalej „wPolityce”, na końcu strony ONR, NOP i „Redwatch”. Pod koniec dnia redaktor jest przekonany, że za oknem biurowca przy Czerskiej widać getto, katolicy palą stosy, a wnuki Romana Dmowskiego zbijają ostatnie ławki dla żydowskich studentów UW. Nic w tej wizji nie zahacza o przesadę, każdy detal jest dopracowany i kultywowany i tylko w ostatnim przebłysku przytomności Michnika dopada niewielkie poczucie obciachu, które nie pozwala mu odprawiać guseł na łamach własnej gazety. Gdzieś w środku Michnik doskonale wie, że jego objawowa choroba drukowana w odcinkach, mogłaby ostatecznie pogrążyć i tak konający biuletyn. Wie też, że jest chory i wstydzi się swojego kalectwa, polegającego na całkowitym odejściu od realiów na rzecz guseł. Michnik stał się antypapieżem własnego kościoła, twórcą i najgorliwszym wyznawcą religii, której się najzwyczajniej w świecie wstydzi.
O tym jest cała
O tym jest cała "Michinkowszczyzna" Ziemkiewicza i w zasadzie ciężko poprawić po tej książce (niedawno ukazało się wznowienie), RAZ punktuje tam wszelkie łamańce semantyczne i łgarstwa zbratanej z komuchami "elity". Już wówczas upadek Michnika był ewidentny, o czym pisze we wstępie a także taka jest konkluzja książki. Polecam!
A mnie “Michnikowszczyzna”
A mnie "Michnikowszczyzna" nie przekonała. Sama książka jest ciekawa i warta uwagi. Wszystko co pisze Ziemkiewicz to prawda, do momentu kiedy RAZ dociera do motywacji kierujących Michnikiem. Zaczyna się wtedy tanie psychologizowanie. Niestety MK powielił ten błąd. Wyjaśnienie jest boleśnie proste i opisał je przed Ziemkiewiczem Łysiak. Michnik to agent. Robi co mu każą i inaczej nie może. Psychologia religie i własne kościoły nie mają tu nic do rzeczy.
Siła tej książki polega na
Siła tej książki polega na właśnie tym, że nie odleciała w żydowskie spiski i Michnika agenta (choć RAZ przytacza też taką interpretację i formalnie to nie da się jej podważyć) i przez to jest znacznie bardziej nieodparta także dla "umiarkowanego" czytelnika, o czym wielokrotnie się przekonywałem rozmawiając z takimi ludzmi (sam też bym się tak określił). To jest bomba logiczna podłożona pod całą michnikową formację ideową, stąd też przemilczanie tego tej pozycji. Choć mniej "kontrowersyjny" tytuł tez by pomógł w poszerzeniu kręgu odbiorców.
fatalny wstęp
No nie wiem, udało mi się tylko przebrnąć przez wstęp, gdzie Ziemkiewicz zaklina się, że nic osobiście do Michnika nie ma, nie jest antysemitą, nie wierzy w spiski i tad dalej. Pełna asekuracja.
Dlatego dałem se spokój z czytaniem, może niesłusznie.
Niesłusznie, zdecydowanie.
Niesłusznie, zdecydowanie. Zauważ że to jest jedna z niewielu publikacji krytycznych wobec Michnika za którą Michnik nie pozwał autora. Bo napisana wyjątkowo sprawnie, dużo faktów (w tym przemilczanych), dużo cytatów (w tym kompromitujących) i tak naprawdę to nawet królowi pozwów ciężko było się doczepić.
O tym jest cała
O tym jest cała "Michinkowszczyzna" Ziemkiewicza i w zasadzie ciężko poprawić po tej książce (niedawno ukazało się wznowienie), RAZ punktuje tam wszelkie łamańce semantyczne i łgarstwa zbratanej z komuchami "elity". Już wówczas upadek Michnika był ewidentny, o czym pisze we wstępie a także taka jest konkluzja książki. Polecam!
A mnie “Michnikowszczyzna”
A mnie "Michnikowszczyzna" nie przekonała. Sama książka jest ciekawa i warta uwagi. Wszystko co pisze Ziemkiewicz to prawda, do momentu kiedy RAZ dociera do motywacji kierujących Michnikiem. Zaczyna się wtedy tanie psychologizowanie. Niestety MK powielił ten błąd. Wyjaśnienie jest boleśnie proste i opisał je przed Ziemkiewiczem Łysiak. Michnik to agent. Robi co mu każą i inaczej nie może. Psychologia religie i własne kościoły nie mają tu nic do rzeczy.
Siła tej książki polega na
Siła tej książki polega na właśnie tym, że nie odleciała w żydowskie spiski i Michnika agenta (choć RAZ przytacza też taką interpretację i formalnie to nie da się jej podważyć) i przez to jest znacznie bardziej nieodparta także dla "umiarkowanego" czytelnika, o czym wielokrotnie się przekonywałem rozmawiając z takimi ludzmi (sam też bym się tak określił). To jest bomba logiczna podłożona pod całą michnikową formację ideową, stąd też przemilczanie tego tej pozycji. Choć mniej "kontrowersyjny" tytuł tez by pomógł w poszerzeniu kręgu odbiorców.
fatalny wstęp
No nie wiem, udało mi się tylko przebrnąć przez wstęp, gdzie Ziemkiewicz zaklina się, że nic osobiście do Michnika nie ma, nie jest antysemitą, nie wierzy w spiski i tad dalej. Pełna asekuracja.
Dlatego dałem se spokój z czytaniem, może niesłusznie.
Niesłusznie, zdecydowanie.
Niesłusznie, zdecydowanie. Zauważ że to jest jedna z niewielu publikacji krytycznych wobec Michnika za którą Michnik nie pozwał autora. Bo napisana wyjątkowo sprawnie, dużo faktów (w tym przemilczanych), dużo cytatów (w tym kompromitujących) i tak naprawdę to nawet królowi pozwów ciężko było się doczepić.
To może jakąś petycję do Kurskiego o przywrócenie michnika
do pracy?
Tusk publicznie ogłaszał ze cieszy się iż Kaczyński jest prezesem PiS. to może w rewanżu jakiś apel Kaczyńskiego do wyborców PO przed wyborami szefa PO? Trzeba sobie pomagać, cieżke czasy są.
Kto wie, może posłuchają i 90% posłusznei odda głos na Tuska?
To może jakąś petycję do Kurskiego o przywrócenie michnika
do pracy?
Tusk publicznie ogłaszał ze cieszy się iż Kaczyński jest prezesem PiS. to może w rewanżu jakiś apel Kaczyńskiego do wyborców PO przed wyborami szefa PO? Trzeba sobie pomagać, cieżke czasy są.
Kto wie, może posłuchają i 90% posłusznei odda głos na Tuska?
Ja z innej beczki
Blog Matki Kurki jest dla mnie wentylem normalności. Tylko się nie rozpłacz. Mam dużo wolnego czasu, z racji statusu człowieka wolnego. Moje stałe pozycje od rana to s24, wPolityce, Nowy Ekran (gdzie się udzielam), wyborcza i coś tam, coś tam.
Ale tylko od bloga MK oczekuję czegoś oryginalnego. Czegoś, co po dniu sztampy, rutyny i mielenia z pustego w próżne, pobudzi moje zrypane tyloma latami polityki, te rejony mózgu, które mnie zmotywują do napisania opinii w tym miejscu.
Michnik kończy jak tysiącletnia Rzesza. W strachu i nędzy. To żywy trup. Zajmijmy się żywymi.
Ja z innej beczki
Blog Matki Kurki jest dla mnie wentylem normalności. Tylko się nie rozpłacz. Mam dużo wolnego czasu, z racji statusu człowieka wolnego. Moje stałe pozycje od rana to s24, wPolityce, Nowy Ekran (gdzie się udzielam), wyborcza i coś tam, coś tam.
Ale tylko od bloga MK oczekuję czegoś oryginalnego. Czegoś, co po dniu sztampy, rutyny i mielenia z pustego w próżne, pobudzi moje zrypane tyloma latami polityki, te rejony mózgu, które mnie zmotywują do napisania opinii w tym miejscu.
Michnik kończy jak tysiącletnia Rzesza. W strachu i nędzy. To żywy trup. Zajmijmy się żywymi.
Uczcie się adepci historii i politologii
Tako rzecze dla Spiegla: „Uważam, że dobrze się stało, iż Polska podążyła drogą pojednania, a nie drogą zemsty i rewanżu". W tym kontekście zaznaczył, że był zwolennikiem Adenauera; że również on miał po wojnie kilka opcji do wyboru. Mógł ludzi ze swojego otoczenia, którzy byli zwolennikami Hitlera, wtrącić do więzień, albo zrobić z nich demokratów. "Wybrał drugą opcję". "Również nasza nowa Polska powinna być Polską wszystkich obywateli" .
Cudowna porównywalność faktów. Rzecz w tym, że Adolf nie wystąpił przeciw własnemu narodowi i podbił pół Europy, po to by mu zapewnić przestrzeń życiową, wiedziony chorą ideologią rasistowską. W rządy Adolfa był umoczony w mniejszym lub większym stopniu prawie cały naród, poza Żydami których kazał rozwałkować i nieliczną opozycją z pierwszych lat sprawowania władzy. Późniejszych Staufenbergów nie liczę, bo stali się „patriotami” jak dostali wpiernicz pod Stalingradem. Do dzisiaj trwają dyskusje jaki procent Niemców był umoczony w zbrodnie, a jaki jest współodpowiedzialny za wojnę i zbrodnie (my nic nie wiedzieli, nasze matki i ojcowie tyż). Tymczasem nasi dzielni komuniści zainstalowali się w Polsce poprzez NKWD i wystąpili przeciw narodowi, rozwałkowując tysiące patriotów i przykrywając, nieudolnie zresztą, sowiecką zbrodnię w Katyniu na polskiej inteligencji. PZPR jedyną przestrzeń życiową jaką zapewniała Polakom położona była na Kołymie, a potem w ciasnych ścianach Rakowieckiej. Polacy pod rządami totalitarnymi nie stawiali pieców w Europie i w przeciwieństwie do Niemców podejmowali próby zrzucenia totalitarnego systemu (o czym były opozycjonista chyba pamięta).
Wprost postaw społecznych obu narodów nie da się porównać, ale przyjmując, że 90% Niemców legitymizowało władzę Hitlera, w Polsce taką postawę przyjęło ok 10-15%, wliczając w to członków partii i niektórych członków ich rodzin. To są te różnice pomiędzy tym co miał do wyboru Adenauer, a Michnik w 1989 r.
I druga sprawa, której nie widzi Michnik. W Niemczech po wojnie gospodarkę budowano na dawnych prywatnych właścicielach. W Polsce znacjonalizowane duże majątki gospodarcze oddano w ręce towarzystwa z ferajny, które do dzisiaj funkcjonują dzięki państwowym zamówieniom lub zostały w co najmniej podejrzanych warunkach sprzedane. Tym, którzy dzisiaj jeszcze płacą podatki i którzy od podstaw budowali sami swoje firmy, utrzymując to gówniane państwo, funduje się kolejne obostrzenia skarbowo-prawne.
I na koniec. Niemcy mimo wszystko mieli sprawnie funkcjonujący aparat państwowy i biurokratyczny. Więc mieli podstawy budowy sprawnego państwa. W Polsce to było zawsze (od 1945 r.) sowieckie gównojadztwo, którego permanentna niesprawność jest dzisiaj podstawowym mankamentem.
Michnik wciąż sprawia wrażenie opozycjonisty, który gardzi niewzniosłymi ideami i nigdy nie splamił się za komuny staniem w kolejkach po mięso, bo od tego miał usłużne ciotki rewolucji. Dlatego chyba niewiele rozumie i pisze takie pierdoły: "Polityka w demokracji wymaga innych przesłanek psychologicznych. Walka z komunizmem była trochę jak wojna. Założyliśmy mundury, poszliśmy na front, a po zwycięstwie wielu z nas usunęło się w cień. Nikt z nas nie wiedział, że komunizm padnie na naszych oczach. Nagle na czele państwa stanęli ludzie tacy jak ja, którzy mieli inną biografię niż większość rodaków. Ale uprawianie polityki według zasad demokracji? Tego się nigdzie nie nauczyliśmy".
Uczcie się adepci historii i politologii
Tako rzecze dla Spiegla: „Uważam, że dobrze się stało, iż Polska podążyła drogą pojednania, a nie drogą zemsty i rewanżu". W tym kontekście zaznaczył, że był zwolennikiem Adenauera; że również on miał po wojnie kilka opcji do wyboru. Mógł ludzi ze swojego otoczenia, którzy byli zwolennikami Hitlera, wtrącić do więzień, albo zrobić z nich demokratów. "Wybrał drugą opcję". "Również nasza nowa Polska powinna być Polską wszystkich obywateli" .
Cudowna porównywalność faktów. Rzecz w tym, że Adolf nie wystąpił przeciw własnemu narodowi i podbił pół Europy, po to by mu zapewnić przestrzeń życiową, wiedziony chorą ideologią rasistowską. W rządy Adolfa był umoczony w mniejszym lub większym stopniu prawie cały naród, poza Żydami których kazał rozwałkować i nieliczną opozycją z pierwszych lat sprawowania władzy. Późniejszych Staufenbergów nie liczę, bo stali się „patriotami” jak dostali wpiernicz pod Stalingradem. Do dzisiaj trwają dyskusje jaki procent Niemców był umoczony w zbrodnie, a jaki jest współodpowiedzialny za wojnę i zbrodnie (my nic nie wiedzieli, nasze matki i ojcowie tyż). Tymczasem nasi dzielni komuniści zainstalowali się w Polsce poprzez NKWD i wystąpili przeciw narodowi, rozwałkowując tysiące patriotów i przykrywając, nieudolnie zresztą, sowiecką zbrodnię w Katyniu na polskiej inteligencji. PZPR jedyną przestrzeń życiową jaką zapewniała Polakom położona była na Kołymie, a potem w ciasnych ścianach Rakowieckiej. Polacy pod rządami totalitarnymi nie stawiali pieców w Europie i w przeciwieństwie do Niemców podejmowali próby zrzucenia totalitarnego systemu (o czym były opozycjonista chyba pamięta).
Wprost postaw społecznych obu narodów nie da się porównać, ale przyjmując, że 90% Niemców legitymizowało władzę Hitlera, w Polsce taką postawę przyjęło ok 10-15%, wliczając w to członków partii i niektórych członków ich rodzin. To są te różnice pomiędzy tym co miał do wyboru Adenauer, a Michnik w 1989 r.
I druga sprawa, której nie widzi Michnik. W Niemczech po wojnie gospodarkę budowano na dawnych prywatnych właścicielach. W Polsce znacjonalizowane duże majątki gospodarcze oddano w ręce towarzystwa z ferajny, które do dzisiaj funkcjonują dzięki państwowym zamówieniom lub zostały w co najmniej podejrzanych warunkach sprzedane. Tym, którzy dzisiaj jeszcze płacą podatki i którzy od podstaw budowali sami swoje firmy, utrzymując to gówniane państwo, funduje się kolejne obostrzenia skarbowo-prawne.
I na koniec. Niemcy mimo wszystko mieli sprawnie funkcjonujący aparat państwowy i biurokratyczny. Więc mieli podstawy budowy sprawnego państwa. W Polsce to było zawsze (od 1945 r.) sowieckie gównojadztwo, którego permanentna niesprawność jest dzisiaj podstawowym mankamentem.
Michnik wciąż sprawia wrażenie opozycjonisty, który gardzi niewzniosłymi ideami i nigdy nie splamił się za komuny staniem w kolejkach po mięso, bo od tego miał usłużne ciotki rewolucji. Dlatego chyba niewiele rozumie i pisze takie pierdoły: "Polityka w demokracji wymaga innych przesłanek psychologicznych. Walka z komunizmem była trochę jak wojna. Założyliśmy mundury, poszliśmy na front, a po zwycięstwie wielu z nas usunęło się w cień. Nikt z nas nie wiedział, że komunizm padnie na naszych oczach. Nagle na czele państwa stanęli ludzie tacy jak ja, którzy mieli inną biografię niż większość rodaków. Ale uprawianie polityki według zasad demokracji? Tego się nigdzie nie nauczyliśmy".
Wszystko to ch… pardon Michnik
u Was tez google leżą? Wojna?
To kara za brzydkie wyrazy pod adresem
u mnie działa…jeszcze
U mnie nie
Przepraszam Internet za brzydkie wyrazy, więcej nie będę. Poważnie; tego u mnie jeszcze nie grali. Mam wszystko inne, nie mam googli.
Dedykuję Tobie coś co widziałem i słyszałem na własne uszy
Sopot. To se ne wrati pane Hawranek!
https://www.youtube.com/watch?v=j9colHAECMA
Musisz być starszy od węgla
Ja się urodziłem dwa lata po jego występie, ale fakt te se nevrati
Tak, to prawda
jestem starszy od węgla. Sam widzisz co straciłeś. Tych lat nie odda nic. Tacy byliśmy wtedy, my młodzi, ale na pocieszenie dodam, że przełom lat 60/70 też zrodził niezłe modele:-) Dla takich jak ty ja stałem w kolejce po Bobofruty. Mam nadzieję, że było warto.
piękne czasy
Słabo pamiętam, bo byłem mały szczeniak.
Lata 60 były szare.
Wszystko było zużyte, odrapane, zniszczone, dziadowskie, wyślizgane, zdarte, poniemieckie, przedwojenne, zepsute, do dupy i tak dalej…
Uświadomiliśmy to sobie po latach
Ale wtedy rwaliśmy jak świeże wiśnie. Dziś człowiek tęskni, wraca… Do czego? No właśnie. Do źródła. Było po wojnie, inne czasy, cerowane skarpetki, zelowane buty, niemieckie bunkry… i co? Żyjemy. Dzięki za wyrozumiałość.
Jeszcze to
przywiane z trójmiejską bryzą:
https://www.youtube.com/watch?v=5fREfboFR4U
I to
https://www.youtube.com/watch?v=f5dsx122Ay4
Sentymenty młodości
W Santor nie gustuję zupełnie, choć ta z lat 60-tych to zupełnie inna Pani Irena, niż ze schyłkowego Gierka. A poza tym rozumiem siłę sentymentu. Sam cholera kupiłem ostatnio pierwszą płytę winylową Kombi (z muchą), chociaż uważam ich generalnie za badziew (zwłaszcza lata 80-te i Kombi II). No ale jak sobie przypomniałem z jaką nabożnoścą kładłem wystaną w Naszej Księgarni płytę na talerzu Emanuela, to trudno się było oprzeć.
Wszystko to ch… pardon Michnik
u Was tez google leżą? Wojna?
To kara za brzydkie wyrazy pod adresem
u mnie działa…jeszcze
U mnie nie
Przepraszam Internet za brzydkie wyrazy, więcej nie będę. Poważnie; tego u mnie jeszcze nie grali. Mam wszystko inne, nie mam googli.
Dedykuję Tobie coś co widziałem i słyszałem na własne uszy
Sopot. To se ne wrati pane Hawranek!
https://www.youtube.com/watch?v=j9colHAECMA
Musisz być starszy od węgla
Ja się urodziłem dwa lata po jego występie, ale fakt te se nevrati
Tak, to prawda
jestem starszy od węgla. Sam widzisz co straciłeś. Tych lat nie odda nic. Tacy byliśmy wtedy, my młodzi, ale na pocieszenie dodam, że przełom lat 60/70 też zrodził niezłe modele:-) Dla takich jak ty ja stałem w kolejce po Bobofruty. Mam nadzieję, że było warto.
piękne czasy
Słabo pamiętam, bo byłem mały szczeniak.
Lata 60 były szare.
Wszystko było zużyte, odrapane, zniszczone, dziadowskie, wyślizgane, zdarte, poniemieckie, przedwojenne, zepsute, do dupy i tak dalej…
Uświadomiliśmy to sobie po latach
Ale wtedy rwaliśmy jak świeże wiśnie. Dziś człowiek tęskni, wraca… Do czego? No właśnie. Do źródła. Było po wojnie, inne czasy, cerowane skarpetki, zelowane buty, niemieckie bunkry… i co? Żyjemy. Dzięki za wyrozumiałość.
Jeszcze to
przywiane z trójmiejską bryzą:
https://www.youtube.com/watch?v=5fREfboFR4U
I to
https://www.youtube.com/watch?v=f5dsx122Ay4
Sentymenty młodości
W Santor nie gustuję zupełnie, choć ta z lat 60-tych to zupełnie inna Pani Irena, niż ze schyłkowego Gierka. A poza tym rozumiem siłę sentymentu. Sam cholera kupiłem ostatnio pierwszą płytę winylową Kombi (z muchą), chociaż uważam ich generalnie za badziew (zwłaszcza lata 80-te i Kombi II). No ale jak sobie przypomniałem z jaką nabożnoścą kładłem wystaną w Naszej Księgarni płytę na talerzu Emanuela, to trudno się było oprzeć.
Zaufanie do “bękarta komunizmu”
Bękart? Jaki qrwa bękart,
Zaufanie do “bękarta komunizmu”
Bękart? Jaki qrwa bękart,
Michnik wygląda
mi bardziej na bezwzględnego manipulatora i pasjonata wszczynania zadym niż gorliwego wyznawcę.
Michnik wygląda
mi bardziej na bezwzględnego manipulatora i pasjonata wszczynania zadym niż gorliwego wyznawcę.