masz li postać kobiety na rydwanie
w towarzystwie aniołków z wieńcem laurowym
pewnie wyciągnięty palec wskazuje
jedynie słuszny cel
przepraszam o miła
masz li postać kobiety na rydwanie
w towarzystwie aniołków z wieńcem laurowym
pewnie wyciągnięty palec wskazuje
jedynie słuszny cel
przepraszam o miła
sama jesteś celem w sobie
celem jest ów palec
dotykasz nim najgłębszych zakamarków istnienia
postanowiłem cię odnaleźć by móc złożyć
należyty szacunek
zaglądam
do pełnych brzuchów dzieci szczęśliwych
żyją w dobrobycie ciepłego obiadu
lub siedzą skulone w plastikowych pojemnikach
z braku miejsca na koncie i w pokoju z telewizorem
do wynalazków dobrotliwych
karmią kości organy potrzebę lotu
ku konstelacjom bez wstawania co rano
łaskawe są względem znudzonych
tykaniem zegara
do znamienitych mów spisanych
dwoma językami
hieroglifami wtajemniczonych z budżetem
prostym wtajemniczonych z tłumem
do rytuałów nowoczesnych
trzymanie się jądra redystrybucji
spijanie słów w katatonicznym uwielbieniu
klękanie przed monarchą cyferek
wojewodą gładkich zdań
przed galopującymi obrazami błyszczącego jutra
i kiełkującego dzisiaj
podnoszę wieko oświeconego rozumu
nastąpiło niewielkie udoskonalenie narzędzi
piły stały się precyzyjne jak skalpel
młotki (których pod dostatkiem) uderzają z podwójną siłą
nie mogło zabraknąć bicza
atrybutu przyspieszenia
gdzie jesteś kochanico pionowej komunikacji
i mnogości pośredników
chłoszczesz ukryta w cieniu
słychać świszczące uderzenia
na szlaku zmiażdżonych pod rydwanem
dostrzegłem wreszcie jak pędzisz we mgle
twój piewca nie ujął najważniejszego
masz fizjonomię syntetycznej kukły wypełnionej trybikami
jesteś wspaniała w swojej sztuczności
z bluzgających tętnic opornych szadź purpurowa
osiada na sznurkach
strącana mimochodem gdy chciwość wraz z pychą
mocniej nimi szarpią