Reklama

Tekst bezwstydnie przeklejony z komentarza pod nodem 4667 – podobno tak można.

Złoto jest bardzo “polityczną” substancją. Jest bardzo silnie i odwrotnie skorelowane z dolarem. Jak dolar idzie w dół, złoto idzie w górę i odwrotnie.

Władza i banki robią co mogą żeby zbić cenę złota do najniższych poziomów (patrz: ilość krótkich pozycji na COMEX i http://www.gata.org) – dzięki temu mogą wydrukować więcej dolarów. Dd prawie 30 lat robią to skutecznie (dymając przy okazji frajerów na lokalnych “banieczkach”). Nie mam powodu wątpić w to że przez następne lata ten proceder nadal będzie działał (choć kto wie – wróżką nie jestem). Gold bugi od lat myślą że ten (kryminalny) proceder lada chwila pęknie i cena złota będzie w kosmosie, ja myślę że jak pęknie to władza po prostu zmieni reguły gry. Dlatego uważam nie ma się czym podniecywać.

Reklama

Ale ja widzę jeszcze jeden aspekt tej całej sprawy ze złotem. W dawnych czasach, gdy kapitalizm był kapitalizmem a nie korporacyjną kleptokracją (powiedzmy 100 lat temu) każdy szanujący się obywatel klasy średniej miał dobry zwyczaj dywersyfikowania swoich oszczędności. Obok starodawnych papierowych akcji czy staromodnych papierowych obligacji oraz pewnej ilości gotówki obywatel miał też pewną ilość realnego, konkretnego majątku. Na przykład jakiś kawałek kamienicy, gospodarstwa, jakiś rodzinny biznes. I do tego obowiązkowo pewną ilość złota i/lub srebra. Takiego prawdziwego, metalowago złota. Taki starodawny średniak z reguły miał więcej oszczędności niż długów.

Dzisiejszy przedstawiciel (zanikającej niestety) klasy średniej ma przede wszystkim garb w postaci kredytu na absurdalnie drogą nieruchomość, na konsumpcję, na prowadzenie swojego biznesu w skrajnie nieprzyjaznym przedsiębiorcom państwie. Ma pewną ilość wirtualnych pieniędzy na wirtualnym koncie w wirtualnym banku które codziennie tracą więcej niż bank płaci odsetek. Dzisiejszy średniak ma wirtualne konto emerytalne (które prawie na pewno pójdzie z dymem zanim doczeka się emerytury i w zamian dostanie jakiś państwowy ochłap), zaś nadmiar gotówki inwestuje w wirtualne akcje którymi zabawiają się cwaniaki pokroju Goldmana lub wirtualne obligacje państwowe które dają skandalicznie małe zyski i w dłuższym terminie grożą zawaleniem się (pomimo że są powszechnie uważane za bezpieczne – jakby nikt nie czytał dzisiaj książek o historii i ekonomii). Dzisiaj wszyscy chcą pożyczać i spekulować a nie pracować i oszczędzać. I żeby było śmiesznie te spekulacje nazywają “inwestycjami”. Zresztą, dzisiaj niewielu obywateli żyje bez garba w postaci kredytu, więc w sumie nie muszą się troszczyć o oszczędności bo i tak ich nie mają.

Pomimo starań władz i bankierów (głownie tych centralnych) i powszechnego medialnego bełkotu prezentującego złoto jako barbarzyński relikt (kiedy ceny są niskie) lub “złotą inwestycję” (kiedy ceny są wysokie i szukają frajerów), złoto zawsze będzie złotem. Czyli walutą a nie inwestycją. Środkiem do przechowywania kapitału a nie do jego pomnażania. Takie prawdziwe świecące a nie papierowy certyfikat. Dzisiaj jedni dostają gorączki na jego widok a inni szczerze nienawidzą ale to jest problem ludzi. Z dokładnością do lokalnych zawirowań ze złotem jest wszystko w porządku – od setek lat za jedną uncję można kupić porządny garnitur (a 500 lat temu jego odpowiednik).

To dzisiejsza wiara w “dywersyfikację” między wirtualne akcje i wirtualne obligacje jest perwersją. To że większość ludzi ma długi zamiast oszczędności jest problemem. Wciskanie kitu że im większy kredyt tym lepsze czasy jest oszustwem lub w najlepszym razie skrajną głupotą. Może kiedyś wróci normalny stan rzeczy – poznamy go między innymi po tym że każdy szanujący się obywatel jest raczej nad niż pod wodą, dorabia się produkując coś pożytecznego a nie “dymając” innych na giełdzie, zaś wśród oszczędności które posiada znajdzie się kilka prawdziwych złotych blaszek. I takiego stanu wszystkim forumowiczom życzę.

Reklama

13 KOMENTARZE

  1. @Boorack
    Daję sześć za klasyczne podejście do gospodarki.

    "Złoto jest bardzo "polityczną" substancją. Jest bardzo silnie i odwrotnie skorelowane z dolarem. Jak dolar idzie w dół, złoto idzie w górę i odwrotnie"
    Fakt, to jeszcze pamiątka z czasów systemu z Bretton Woods. Tamten system przestał już dawno funkcjonować, ale dolar nadal pozostaje światowym pieniądzem i surowce ( złoto, srebro, ropa ) wycenia się głównie w nim. Jeśli chodzi o zależność między złotem a dolarem, to "podażowcy" zaobserwowali kiedyś, że jest ono dobrym miernikiem oczekiwań inflacyjnych dla dolara.

    "każdy szanujący się obywatel klasy średniej miał dobry zwyczaj dywersyfikowania swoich oszczędności"
    Rozsądny zwyczaj, ładowanie wszystkich swoich oszczędności w jedną rzecz to duże ryzyko. O ile ma się te oszczędności.

    "Pomimo starań władz i bankierów (głownie tych centralnych) i powszechnego medialnego bełkotu prezentującego złoto jako barbarzyński relikt (kiedy ceny są niskie) lub "złotą inwestycję" (kiedy ceny są wysokie i szukają frajerów), złoto zawsze będzie złotem. Czyli walutą a nie inwestycją. Środkiem do przechowywania kapitału a nie do jego pomnażania"
    Zgadzam się. Można wprawdzie dyskutować z tym, czy złoto jest walutą, ale z tym, że jest ono środkiem przechowywania oszczędności, a nie inwestycją, zgadzam się w stu procentach.

    "Może kiedyś wróci normalny stan rzeczy – poznamy go między innymi po tym że każdy szanujący się obywatel jest raczej nad niż pod wodą"
    To niestety utopia. Teraz bardziej popularny jest pogląd, że oszczędzając ograniczamy "globalny popyt". Błędny pogląd, bo oszczędność to tylko odłożenie konsumpcji w czasie, ale popularny. Poza tym jakoś sobie nie wyobrażam, że po kilkudziesięciu latach wiecznej inflacji można tak po prostu wrócić do tego co było sto lat temu.

  2. @Boorack
    Daję sześć za klasyczne podejście do gospodarki.

    "Złoto jest bardzo "polityczną" substancją. Jest bardzo silnie i odwrotnie skorelowane z dolarem. Jak dolar idzie w dół, złoto idzie w górę i odwrotnie"
    Fakt, to jeszcze pamiątka z czasów systemu z Bretton Woods. Tamten system przestał już dawno funkcjonować, ale dolar nadal pozostaje światowym pieniądzem i surowce ( złoto, srebro, ropa ) wycenia się głównie w nim. Jeśli chodzi o zależność między złotem a dolarem, to "podażowcy" zaobserwowali kiedyś, że jest ono dobrym miernikiem oczekiwań inflacyjnych dla dolara.

    "każdy szanujący się obywatel klasy średniej miał dobry zwyczaj dywersyfikowania swoich oszczędności"
    Rozsądny zwyczaj, ładowanie wszystkich swoich oszczędności w jedną rzecz to duże ryzyko. O ile ma się te oszczędności.

    "Pomimo starań władz i bankierów (głownie tych centralnych) i powszechnego medialnego bełkotu prezentującego złoto jako barbarzyński relikt (kiedy ceny są niskie) lub "złotą inwestycję" (kiedy ceny są wysokie i szukają frajerów), złoto zawsze będzie złotem. Czyli walutą a nie inwestycją. Środkiem do przechowywania kapitału a nie do jego pomnażania"
    Zgadzam się. Można wprawdzie dyskutować z tym, czy złoto jest walutą, ale z tym, że jest ono środkiem przechowywania oszczędności, a nie inwestycją, zgadzam się w stu procentach.

    "Może kiedyś wróci normalny stan rzeczy – poznamy go między innymi po tym że każdy szanujący się obywatel jest raczej nad niż pod wodą"
    To niestety utopia. Teraz bardziej popularny jest pogląd, że oszczędzając ograniczamy "globalny popyt". Błędny pogląd, bo oszczędność to tylko odłożenie konsumpcji w czasie, ale popularny. Poza tym jakoś sobie nie wyobrażam, że po kilkudziesięciu latach wiecznej inflacji można tak po prostu wrócić do tego co było sto lat temu.

  3. @Boorack
    Daję sześć za klasyczne podejście do gospodarki.

    "Złoto jest bardzo "polityczną" substancją. Jest bardzo silnie i odwrotnie skorelowane z dolarem. Jak dolar idzie w dół, złoto idzie w górę i odwrotnie"
    Fakt, to jeszcze pamiątka z czasów systemu z Bretton Woods. Tamten system przestał już dawno funkcjonować, ale dolar nadal pozostaje światowym pieniądzem i surowce ( złoto, srebro, ropa ) wycenia się głównie w nim. Jeśli chodzi o zależność między złotem a dolarem, to "podażowcy" zaobserwowali kiedyś, że jest ono dobrym miernikiem oczekiwań inflacyjnych dla dolara.

    "każdy szanujący się obywatel klasy średniej miał dobry zwyczaj dywersyfikowania swoich oszczędności"
    Rozsądny zwyczaj, ładowanie wszystkich swoich oszczędności w jedną rzecz to duże ryzyko. O ile ma się te oszczędności.

    "Pomimo starań władz i bankierów (głownie tych centralnych) i powszechnego medialnego bełkotu prezentującego złoto jako barbarzyński relikt (kiedy ceny są niskie) lub "złotą inwestycję" (kiedy ceny są wysokie i szukają frajerów), złoto zawsze będzie złotem. Czyli walutą a nie inwestycją. Środkiem do przechowywania kapitału a nie do jego pomnażania"
    Zgadzam się. Można wprawdzie dyskutować z tym, czy złoto jest walutą, ale z tym, że jest ono środkiem przechowywania oszczędności, a nie inwestycją, zgadzam się w stu procentach.

    "Może kiedyś wróci normalny stan rzeczy – poznamy go między innymi po tym że każdy szanujący się obywatel jest raczej nad niż pod wodą"
    To niestety utopia. Teraz bardziej popularny jest pogląd, że oszczędzając ograniczamy "globalny popyt". Błędny pogląd, bo oszczędność to tylko odłożenie konsumpcji w czasie, ale popularny. Poza tym jakoś sobie nie wyobrażam, że po kilkudziesięciu latach wiecznej inflacji można tak po prostu wrócić do tego co było sto lat temu.

  4. @Boorack
    Daję sześć za klasyczne podejście do gospodarki.

    "Złoto jest bardzo "polityczną" substancją. Jest bardzo silnie i odwrotnie skorelowane z dolarem. Jak dolar idzie w dół, złoto idzie w górę i odwrotnie"
    Fakt, to jeszcze pamiątka z czasów systemu z Bretton Woods. Tamten system przestał już dawno funkcjonować, ale dolar nadal pozostaje światowym pieniądzem i surowce ( złoto, srebro, ropa ) wycenia się głównie w nim. Jeśli chodzi o zależność między złotem a dolarem, to "podażowcy" zaobserwowali kiedyś, że jest ono dobrym miernikiem oczekiwań inflacyjnych dla dolara.

    "każdy szanujący się obywatel klasy średniej miał dobry zwyczaj dywersyfikowania swoich oszczędności"
    Rozsądny zwyczaj, ładowanie wszystkich swoich oszczędności w jedną rzecz to duże ryzyko. O ile ma się te oszczędności.

    "Pomimo starań władz i bankierów (głownie tych centralnych) i powszechnego medialnego bełkotu prezentującego złoto jako barbarzyński relikt (kiedy ceny są niskie) lub "złotą inwestycję" (kiedy ceny są wysokie i szukają frajerów), złoto zawsze będzie złotem. Czyli walutą a nie inwestycją. Środkiem do przechowywania kapitału a nie do jego pomnażania"
    Zgadzam się. Można wprawdzie dyskutować z tym, czy złoto jest walutą, ale z tym, że jest ono środkiem przechowywania oszczędności, a nie inwestycją, zgadzam się w stu procentach.

    "Może kiedyś wróci normalny stan rzeczy – poznamy go między innymi po tym że każdy szanujący się obywatel jest raczej nad niż pod wodą"
    To niestety utopia. Teraz bardziej popularny jest pogląd, że oszczędzając ograniczamy "globalny popyt". Błędny pogląd, bo oszczędność to tylko odłożenie konsumpcji w czasie, ale popularny. Poza tym jakoś sobie nie wyobrażam, że po kilkudziesięciu latach wiecznej inflacji można tak po prostu wrócić do tego co było sto lat temu.

  5. @Boorack
    Daję sześć za klasyczne podejście do gospodarki.

    "Złoto jest bardzo "polityczną" substancją. Jest bardzo silnie i odwrotnie skorelowane z dolarem. Jak dolar idzie w dół, złoto idzie w górę i odwrotnie"
    Fakt, to jeszcze pamiątka z czasów systemu z Bretton Woods. Tamten system przestał już dawno funkcjonować, ale dolar nadal pozostaje światowym pieniądzem i surowce ( złoto, srebro, ropa ) wycenia się głównie w nim. Jeśli chodzi o zależność między złotem a dolarem, to "podażowcy" zaobserwowali kiedyś, że jest ono dobrym miernikiem oczekiwań inflacyjnych dla dolara.

    "każdy szanujący się obywatel klasy średniej miał dobry zwyczaj dywersyfikowania swoich oszczędności"
    Rozsądny zwyczaj, ładowanie wszystkich swoich oszczędności w jedną rzecz to duże ryzyko. O ile ma się te oszczędności.

    "Pomimo starań władz i bankierów (głownie tych centralnych) i powszechnego medialnego bełkotu prezentującego złoto jako barbarzyński relikt (kiedy ceny są niskie) lub "złotą inwestycję" (kiedy ceny są wysokie i szukają frajerów), złoto zawsze będzie złotem. Czyli walutą a nie inwestycją. Środkiem do przechowywania kapitału a nie do jego pomnażania"
    Zgadzam się. Można wprawdzie dyskutować z tym, czy złoto jest walutą, ale z tym, że jest ono środkiem przechowywania oszczędności, a nie inwestycją, zgadzam się w stu procentach.

    "Może kiedyś wróci normalny stan rzeczy – poznamy go między innymi po tym że każdy szanujący się obywatel jest raczej nad niż pod wodą"
    To niestety utopia. Teraz bardziej popularny jest pogląd, że oszczędzając ograniczamy "globalny popyt". Błędny pogląd, bo oszczędność to tylko odłożenie konsumpcji w czasie, ale popularny. Poza tym jakoś sobie nie wyobrażam, że po kilkudziesięciu latach wiecznej inflacji można tak po prostu wrócić do tego co było sto lat temu.

  6. Witaj!
    Czytałam już ten tekst w blogu JA, ale cieszę się , ze go tutaj wkleiłeś. to co piszesz jest faktycznie staromodne. Moja mama /76 lat/ twierdzi, że jej ojciec gdyby miał taki stan finansów jak dzisiejsi handlowcy popełnił by samobójstwo. Zresztą w ogóle nie rozumie jak można wszystko kupować na kredy jak w ogóle można tak żyć. DO banku chodziło się bardzo rzadko a pieniądze trzymało się w szufladzie lub w złocie.

  7. Witaj!
    Czytałam już ten tekst w blogu JA, ale cieszę się , ze go tutaj wkleiłeś. to co piszesz jest faktycznie staromodne. Moja mama /76 lat/ twierdzi, że jej ojciec gdyby miał taki stan finansów jak dzisiejsi handlowcy popełnił by samobójstwo. Zresztą w ogóle nie rozumie jak można wszystko kupować na kredy jak w ogóle można tak żyć. DO banku chodziło się bardzo rzadko a pieniądze trzymało się w szufladzie lub w złocie.

  8. Witaj!
    Czytałam już ten tekst w blogu JA, ale cieszę się , ze go tutaj wkleiłeś. to co piszesz jest faktycznie staromodne. Moja mama /76 lat/ twierdzi, że jej ojciec gdyby miał taki stan finansów jak dzisiejsi handlowcy popełnił by samobójstwo. Zresztą w ogóle nie rozumie jak można wszystko kupować na kredy jak w ogóle można tak żyć. DO banku chodziło się bardzo rzadko a pieniądze trzymało się w szufladzie lub w złocie.

  9. Witaj!
    Czytałam już ten tekst w blogu JA, ale cieszę się , ze go tutaj wkleiłeś. to co piszesz jest faktycznie staromodne. Moja mama /76 lat/ twierdzi, że jej ojciec gdyby miał taki stan finansów jak dzisiejsi handlowcy popełnił by samobójstwo. Zresztą w ogóle nie rozumie jak można wszystko kupować na kredy jak w ogóle można tak żyć. DO banku chodziło się bardzo rzadko a pieniądze trzymało się w szufladzie lub w złocie.

  10. Witaj!
    Czytałam już ten tekst w blogu JA, ale cieszę się , ze go tutaj wkleiłeś. to co piszesz jest faktycznie staromodne. Moja mama /76 lat/ twierdzi, że jej ojciec gdyby miał taki stan finansów jak dzisiejsi handlowcy popełnił by samobójstwo. Zresztą w ogóle nie rozumie jak można wszystko kupować na kredy jak w ogóle można tak żyć. DO banku chodziło się bardzo rzadko a pieniądze trzymało się w szufladzie lub w złocie.