Reklama

Tym razem „przedsi

Tym razem „przedsiębiorcy” zebrali się nie przy Pałacu Kultury, ale na Sadybie i będą rozkładać manele i handlować tu, bo tu im się podoba. Jak się nie ma co się lubi, no to trzeba wykreować co się ma. Nie mamy żelaznej Gośki na modlę angielską, dlatego będę z Hanki Gronkiewicz robił Waltz. Baba mi się podoba, nie to, że w tym sensie i nawet w innych nie bardzo, ale w jednym podoba mi się bardzo. Po KDT wzięła za twarz innych straganiarzy, co to siaty w pachy rozkładają w centrum Europy. Absolutnie mnie nie przekuje lament, że oni stanowiska pracy, że oni ciężko harują, a to gestapo ich leje.

Reklama

Nie ma, skończyło się, czasy robienia wiochy w środku Europy się skończyły. Znam ja tych „przedsiębiorców” od dziecka, wychowywałem się w takich klimatach, w mieścinie bazar, 30 kilometrów dalej bodaj największa giełda w Polsce, sławetny Lubin przy stadionie. Teraz to już może trochę inaczej wygląda, chociaż samochód tylko szaleniec może tam kupić, ale dawniej to dres lśnił na każdym kroku i przekręt jak leci. Wciskanie chłamu i zero odpowiedzialności. Żaden handel, żaden przedsiębiorca, cinkciarz na cinkciarzu i cwaniak, plus ci co w dziuplach auta rozkładali. Straciłeś kołpak? Jedź na giełdę na pewno biznesmen tanio ci sprzeda twoją własność.

Nie mam skończyło się, żadnych cwaniaków, żadnego chłamu, żadnych prowizorek i wciskanej tandety, żadnej bezkarności i nie nazywać mi tego handlem, bo to handel nie jest. Biedni ludzie na chleb zarabiają. Leciał taki biedny człowiek cztery razy chyba, na oczach kamery, do strażnika, w tle koledzy lecieli z „kurwami i gestapo”, a on, że mu matkę pobili i ta umiera. Matka mu chyba z pół godziny umierała, a ten latał i wykrzykiwał, że strażnik ma zadzwonić na pogotowie, gdyż jemu „konto wyszło” w telefonie.

Różne już widziałem reakcje synów na  widok umierających matek, ale bidni ciężko pracujący ludzie nigdy nie uzależniali życia swoich matek od darmowych minut w sieci operatora. Ten pajac w dresie biegał jak oszalały, zapomniał nawet gdzie ta matka umiera. W końcu zadzwonił strażnik po pogotowie, to się okazało, że mamusia ożyła i pogotowia sobie nie życzy. Nie udało się ze staruszką, odpalili dzieciaka. Przyleciała zapłakana matka, że dziecku rękę urwali, ręka złamana, Matko Boska, dziecko prawie zabite. Pokazał strażnik to dziecko, kark w dresie machający łapami, aż miło i tylko mu kamera blokowała cios z pół obrotu. Legia Pany!

Szczerze współczuję tym strażnikom, niestety i oni zwykle inteligencją nie grzeszą, ale szarpać się z takimi cwaniakami, którzy potem sprzedadzą pismakom rzewną historię o mamusi umierającej czy synu z urwaną kończyną, to naprawdę świętym trzeba być. Bogu dziękować zmienia się. Nawet najgłupsi demagodzy z PiS nie tknęli tej sprawy, media też już nie bardzo zainteresowane. Po KDT takie pałowanie już nie robi wrażenia i bardzo dobrze. Żelazna Hanka przełamała niemoc, spałowała raz a dobrze, następnych jęki już nie wyciskają łez. Przedsiębiorczość cinkciarska dresem okraszona, mnie to nie wzrusza, ani mamusia konająca, ani karczek kontuzjowany. Siedzi taka mamusia na moim bazarku w mieścinie, że się z przykładem odwołam do ulubionego czosnku. Świeży chiński czosnek z Biedronki diluje jako warzywo z działki. A stragan dalej używane pojedyncze i zbiorowe kołpaki tylko u syna biednej mamusi.

Wiem, wiem, żeby nie do jednego wora, bo ktoś tam zna babinkę co sobie ledwie przędzie i to wszystko bzdura co piszę. Też znam babinkę, moja żona kupuje u niej co roku krzaczki papryki i pomidorów. Siedzi sobie z boku bazaru, bo tam jej dresy miejsce wyznaczyły i właśnie w tym roku jej się pomyliło. Sprzedała żonie nie malinówki, ale jakieś ruskie pomidory. Dorwała żonę gdzieś po miesiącu na mieście i krzyczy, z drugiego końca ulicy: „Pani kochana”.  Dokołatała się na starym rowerze i zrzuca wyrzuty sumienia. Ona po nocach spać nie mogła, jej się pomyliło, że te pomidory nie takie. Żona wyjaśniła, że nic się nie stało, ten ogródek tylko hobby takie, ważne żeby urosły, nie ważne, że ruskie.

Żona do babiny wróci, historia ją wzruszyła, ale ta babina w życiu się nie odważy rozstawić swojego towaru przed Pałacem Kultury, ona na widoczne miejsce bazaru boi się wyjść. Wzruszam się z całą rodziną i wspieram wzruszające zarabianie na życie, ale tych cwaniaków co to dziękują kibolom Legii za wsparcie i takich jak ten, co mu darmowych minut na bezpłatny telefon do pogotowia zabrakło, to ja mam tam, gdzie im Żelazna Hanka słusznie skórę garbuje. Bić tak, żeby nie zabić, ale bić ile wlezie. Będę wzruszony jak po 3 laniu już żadnemu cwaniaczkowi nie przyjdzie do łaba patent na cinkciarski łatwy chleb, bo będzie widział, że się o parę siniaków na dupie można pomylić.  

Reklama

36 KOMENTARZE

  1. wojna o handel
    W Brukseli cała długaśna ulica w pobliżu gmachu Komisji Europejskiej zawalona straganami.
    Mają tam wszystko, za trzy euro kupiłem naszyjnik z wielgachnymi brylantami plus zegarek.
    W dodatku ulica nie wyłączona z ruchu, więc korek niemożebny.
    Czyli u nas ma być ordung jak w enerde, a na bazar trza będzie na Zachód jeździć niestety.

    • Europa
      można odnieść wrażenie, że co po niektórym Europa z Jewropą się pomyliła. Oczywiście nie odnosi się to w/w lecz jakby powszechnym tryndem jest likwidowanie (przenoszenie w nowe lepsze miejsce) tradycyjnych miejsc handlu w centrach bo np. parking będzie b. europejski.

  2. wojna o handel
    W Brukseli cała długaśna ulica w pobliżu gmachu Komisji Europejskiej zawalona straganami.
    Mają tam wszystko, za trzy euro kupiłem naszyjnik z wielgachnymi brylantami plus zegarek.
    W dodatku ulica nie wyłączona z ruchu, więc korek niemożebny.
    Czyli u nas ma być ordung jak w enerde, a na bazar trza będzie na Zachód jeździć niestety.

    • Europa
      można odnieść wrażenie, że co po niektórym Europa z Jewropą się pomyliła. Oczywiście nie odnosi się to w/w lecz jakby powszechnym tryndem jest likwidowanie (przenoszenie w nowe lepsze miejsce) tradycyjnych miejsc handlu w centrach bo np. parking będzie b. europejski.

  3. wojna o handel
    W Brukseli cała długaśna ulica w pobliżu gmachu Komisji Europejskiej zawalona straganami.
    Mają tam wszystko, za trzy euro kupiłem naszyjnik z wielgachnymi brylantami plus zegarek.
    W dodatku ulica nie wyłączona z ruchu, więc korek niemożebny.
    Czyli u nas ma być ordung jak w enerde, a na bazar trza będzie na Zachód jeździć niestety.

    • Europa
      można odnieść wrażenie, że co po niektórym Europa z Jewropą się pomyliła. Oczywiście nie odnosi się to w/w lecz jakby powszechnym tryndem jest likwidowanie (przenoszenie w nowe lepsze miejsce) tradycyjnych miejsc handlu w centrach bo np. parking będzie b. europejski.

  4. wojna o handel
    W Brukseli cała długaśna ulica w pobliżu gmachu Komisji Europejskiej zawalona straganami.
    Mają tam wszystko, za trzy euro kupiłem naszyjnik z wielgachnymi brylantami plus zegarek.
    W dodatku ulica nie wyłączona z ruchu, więc korek niemożebny.
    Czyli u nas ma być ordung jak w enerde, a na bazar trza będzie na Zachód jeździć niestety.

    • Europa
      można odnieść wrażenie, że co po niektórym Europa z Jewropą się pomyliła. Oczywiście nie odnosi się to w/w lecz jakby powszechnym tryndem jest likwidowanie (przenoszenie w nowe lepsze miejsce) tradycyjnych miejsc handlu w centrach bo np. parking będzie b. europejski.

  5. Ja Hrabini
    Ja słyszałła od stolicznyj znajomyj ,Dżulyett Straganowej,hrabini też zresztu, że Waltzmanowa jeszcze tegu roku si Odnowi w Duchoci,a na przyjszły rok planuji podmianky stolza prezydentuwego z Donałdem Ty.(Schymany i Kiejkuty potwierdzajom )

    Z ustatnyj chwiluni.
    Do grupy protestantyk, Szczykawyk z Radomnia i Piguł zy Danziga przyjszła Watzmanoawa przynoszonc zarekwirowany warszawskim Handlowcam "fige z makim z pasternakim "

  6. Ja Hrabini
    Ja słyszałła od stolicznyj znajomyj ,Dżulyett Straganowej,hrabini też zresztu, że Waltzmanowa jeszcze tegu roku si Odnowi w Duchoci,a na przyjszły rok planuji podmianky stolza prezydentuwego z Donałdem Ty.(Schymany i Kiejkuty potwierdzajom )

    Z ustatnyj chwiluni.
    Do grupy protestantyk, Szczykawyk z Radomnia i Piguł zy Danziga przyjszła Watzmanoawa przynoszonc zarekwirowany warszawskim Handlowcam "fige z makim z pasternakim "

  7. Ja Hrabini
    Ja słyszałła od stolicznyj znajomyj ,Dżulyett Straganowej,hrabini też zresztu, że Waltzmanowa jeszcze tegu roku si Odnowi w Duchoci,a na przyjszły rok planuji podmianky stolza prezydentuwego z Donałdem Ty.(Schymany i Kiejkuty potwierdzajom )

    Z ustatnyj chwiluni.
    Do grupy protestantyk, Szczykawyk z Radomnia i Piguł zy Danziga przyjszła Watzmanoawa przynoszonc zarekwirowany warszawskim Handlowcam "fige z makim z pasternakim "

  8. Ja Hrabini
    Ja słyszałła od stolicznyj znajomyj ,Dżulyett Straganowej,hrabini też zresztu, że Waltzmanowa jeszcze tegu roku si Odnowi w Duchoci,a na przyjszły rok planuji podmianky stolza prezydentuwego z Donałdem Ty.(Schymany i Kiejkuty potwierdzajom )

    Z ustatnyj chwiluni.
    Do grupy protestantyk, Szczykawyk z Radomnia i Piguł zy Danziga przyjszła Watzmanoawa przynoszonc zarekwirowany warszawskim Handlowcam "fige z makim z pasternakim "

  9. Handlowcy? Nie. To są obszczypłoty…
    Po drugiej stronie ulicy jest oficjalne targowisko z pełną infrastrukturą, tylko trzeba parę złotych za placowe zapłacić co się niektórym cwaniaczkom nie podoba. Wolą łamać prawo…
    A Hanka powinna mocniej w to cwaniactwo uderzyć, bo smród tylko i sterta śmieci po nich wieczorem zostaje.

  10. Handlowcy? Nie. To są obszczypłoty…
    Po drugiej stronie ulicy jest oficjalne targowisko z pełną infrastrukturą, tylko trzeba parę złotych za placowe zapłacić co się niektórym cwaniaczkom nie podoba. Wolą łamać prawo…
    A Hanka powinna mocniej w to cwaniactwo uderzyć, bo smród tylko i sterta śmieci po nich wieczorem zostaje.

  11. Handlowcy? Nie. To są obszczypłoty…
    Po drugiej stronie ulicy jest oficjalne targowisko z pełną infrastrukturą, tylko trzeba parę złotych za placowe zapłacić co się niektórym cwaniaczkom nie podoba. Wolą łamać prawo…
    A Hanka powinna mocniej w to cwaniactwo uderzyć, bo smród tylko i sterta śmieci po nich wieczorem zostaje.

  12. Handlowcy? Nie. To są obszczypłoty…
    Po drugiej stronie ulicy jest oficjalne targowisko z pełną infrastrukturą, tylko trzeba parę złotych za placowe zapłacić co się niektórym cwaniaczkom nie podoba. Wolą łamać prawo…
    A Hanka powinna mocniej w to cwaniactwo uderzyć, bo smród tylko i sterta śmieci po nich wieczorem zostaje.

  13. dziki zachód
    Przestrzegałbym jednak przed neofickim zapałem w budowie “Europy”. Bo wyjdzie schludna wykafelkowana trupiarnia jak za Odrą.
    W Hintersee można kupić chałupę za parę tysięcy euro, a chętnych niema, choć to 15 minut rowerem ze Szczecina. Jakiś klimat tam dziwny, nie pasuje ani miejscowym, ani Polakom.
    Za komuny jeżdziło się do Berlina Zachodniego zasmakować luzu, wolności, wypić piwo w parku jak typowy Niemiec, popatrzeć na gołe baby, zobaczyć, że “teren publiczny” oznacza miejsce gdzie wolnemu obywatelowi wolno więcej, a nie mniej, jak w Polsce. Natomiast własność prywatna jest święta.
    Na tym właśnie między innymi polega Europa.
    Parę lat temu obywatel Brukseli uwił sobie ze śmieci gniazdko w szczelinie między murami dwóch banków. Daszek zrobił z tektury, wnętrze wymościł śmieciami, i tak sobie żyje do tej pory. Policja mija go obojętnie.
    Nic mu nie mogą zrobić, bo to teren publiczny, należący do wszystkich.
    Drugi przykład:
    Biblioteka Parlamentu Europejskiego położona w ładnym parku. Brama stale otwarta, można tam łazić gdzie kto chce. Na trawnikach lezą obywatele wolnego świata, piją piwko, palą cygarety, dzieci ganiają po trawie, totalny luz sennego popołudnia.
    W Polsce coś takiego jest nie do pomyślenia, bo tu lud trza brać za pysk.

    • Przecież to są dwie różne
      Przecież to są dwie różne rzeczy. Chyba nikt o zdrowych zmysłach nie będzie postulował likwidacji Sukiennic, Jarmarku Dominikańskiego, czy estetycznych straganów na innych starówkach. Pisze tylko o cinkciarzach wywalających graty gdzie im się podoba, handlujących w syfie i syf po sobie pozostawiający. Po co jak zwykle uruchamiać wojnę postu z karnawałem? Nie mam nic przeciw bazarom nawet, lubię chodzić po chłamie, nawet na giełdzie w Lubinie znalazłem parę gadżetów do swojej chałupy, ale to nie o to chodzi. Chodzi o miejsce adekwatne do tego i straganiarzy, czy kupców, których należy odróżnić od cinkciarzy.

      • niby tak, ale..
        To istotnie są dwie rożne rzeczy, ale dla rajców miejskich – jeden czort. Baba z marchwią, malarz z malunkami własnej roboty, pan Wacek z przemyconymi papierosami, to wszystko jeden rodzaj przestępcy.
        Przestępstwo polega na zakłócaniu spokoju i psuciu pięknego krajobrazu.
        Bo najważniejsze żeby był porządek. Nie taki jak za Bismmarcka, tylko taki warszawski porządek, czyli jak za cara.

  14. dziki zachód
    Przestrzegałbym jednak przed neofickim zapałem w budowie “Europy”. Bo wyjdzie schludna wykafelkowana trupiarnia jak za Odrą.
    W Hintersee można kupić chałupę za parę tysięcy euro, a chętnych niema, choć to 15 minut rowerem ze Szczecina. Jakiś klimat tam dziwny, nie pasuje ani miejscowym, ani Polakom.
    Za komuny jeżdziło się do Berlina Zachodniego zasmakować luzu, wolności, wypić piwo w parku jak typowy Niemiec, popatrzeć na gołe baby, zobaczyć, że “teren publiczny” oznacza miejsce gdzie wolnemu obywatelowi wolno więcej, a nie mniej, jak w Polsce. Natomiast własność prywatna jest święta.
    Na tym właśnie między innymi polega Europa.
    Parę lat temu obywatel Brukseli uwił sobie ze śmieci gniazdko w szczelinie między murami dwóch banków. Daszek zrobił z tektury, wnętrze wymościł śmieciami, i tak sobie żyje do tej pory. Policja mija go obojętnie.
    Nic mu nie mogą zrobić, bo to teren publiczny, należący do wszystkich.
    Drugi przykład:
    Biblioteka Parlamentu Europejskiego położona w ładnym parku. Brama stale otwarta, można tam łazić gdzie kto chce. Na trawnikach lezą obywatele wolnego świata, piją piwko, palą cygarety, dzieci ganiają po trawie, totalny luz sennego popołudnia.
    W Polsce coś takiego jest nie do pomyślenia, bo tu lud trza brać za pysk.

    • Przecież to są dwie różne
      Przecież to są dwie różne rzeczy. Chyba nikt o zdrowych zmysłach nie będzie postulował likwidacji Sukiennic, Jarmarku Dominikańskiego, czy estetycznych straganów na innych starówkach. Pisze tylko o cinkciarzach wywalających graty gdzie im się podoba, handlujących w syfie i syf po sobie pozostawiający. Po co jak zwykle uruchamiać wojnę postu z karnawałem? Nie mam nic przeciw bazarom nawet, lubię chodzić po chłamie, nawet na giełdzie w Lubinie znalazłem parę gadżetów do swojej chałupy, ale to nie o to chodzi. Chodzi o miejsce adekwatne do tego i straganiarzy, czy kupców, których należy odróżnić od cinkciarzy.

      • niby tak, ale..
        To istotnie są dwie rożne rzeczy, ale dla rajców miejskich – jeden czort. Baba z marchwią, malarz z malunkami własnej roboty, pan Wacek z przemyconymi papierosami, to wszystko jeden rodzaj przestępcy.
        Przestępstwo polega na zakłócaniu spokoju i psuciu pięknego krajobrazu.
        Bo najważniejsze żeby był porządek. Nie taki jak za Bismmarcka, tylko taki warszawski porządek, czyli jak za cara.

  15. dziki zachód
    Przestrzegałbym jednak przed neofickim zapałem w budowie “Europy”. Bo wyjdzie schludna wykafelkowana trupiarnia jak za Odrą.
    W Hintersee można kupić chałupę za parę tysięcy euro, a chętnych niema, choć to 15 minut rowerem ze Szczecina. Jakiś klimat tam dziwny, nie pasuje ani miejscowym, ani Polakom.
    Za komuny jeżdziło się do Berlina Zachodniego zasmakować luzu, wolności, wypić piwo w parku jak typowy Niemiec, popatrzeć na gołe baby, zobaczyć, że “teren publiczny” oznacza miejsce gdzie wolnemu obywatelowi wolno więcej, a nie mniej, jak w Polsce. Natomiast własność prywatna jest święta.
    Na tym właśnie między innymi polega Europa.
    Parę lat temu obywatel Brukseli uwił sobie ze śmieci gniazdko w szczelinie między murami dwóch banków. Daszek zrobił z tektury, wnętrze wymościł śmieciami, i tak sobie żyje do tej pory. Policja mija go obojętnie.
    Nic mu nie mogą zrobić, bo to teren publiczny, należący do wszystkich.
    Drugi przykład:
    Biblioteka Parlamentu Europejskiego położona w ładnym parku. Brama stale otwarta, można tam łazić gdzie kto chce. Na trawnikach lezą obywatele wolnego świata, piją piwko, palą cygarety, dzieci ganiają po trawie, totalny luz sennego popołudnia.
    W Polsce coś takiego jest nie do pomyślenia, bo tu lud trza brać za pysk.

    • Przecież to są dwie różne
      Przecież to są dwie różne rzeczy. Chyba nikt o zdrowych zmysłach nie będzie postulował likwidacji Sukiennic, Jarmarku Dominikańskiego, czy estetycznych straganów na innych starówkach. Pisze tylko o cinkciarzach wywalających graty gdzie im się podoba, handlujących w syfie i syf po sobie pozostawiający. Po co jak zwykle uruchamiać wojnę postu z karnawałem? Nie mam nic przeciw bazarom nawet, lubię chodzić po chłamie, nawet na giełdzie w Lubinie znalazłem parę gadżetów do swojej chałupy, ale to nie o to chodzi. Chodzi o miejsce adekwatne do tego i straganiarzy, czy kupców, których należy odróżnić od cinkciarzy.

      • niby tak, ale..
        To istotnie są dwie rożne rzeczy, ale dla rajców miejskich – jeden czort. Baba z marchwią, malarz z malunkami własnej roboty, pan Wacek z przemyconymi papierosami, to wszystko jeden rodzaj przestępcy.
        Przestępstwo polega na zakłócaniu spokoju i psuciu pięknego krajobrazu.
        Bo najważniejsze żeby był porządek. Nie taki jak za Bismmarcka, tylko taki warszawski porządek, czyli jak za cara.

  16. dziki zachód
    Przestrzegałbym jednak przed neofickim zapałem w budowie “Europy”. Bo wyjdzie schludna wykafelkowana trupiarnia jak za Odrą.
    W Hintersee można kupić chałupę za parę tysięcy euro, a chętnych niema, choć to 15 minut rowerem ze Szczecina. Jakiś klimat tam dziwny, nie pasuje ani miejscowym, ani Polakom.
    Za komuny jeżdziło się do Berlina Zachodniego zasmakować luzu, wolności, wypić piwo w parku jak typowy Niemiec, popatrzeć na gołe baby, zobaczyć, że “teren publiczny” oznacza miejsce gdzie wolnemu obywatelowi wolno więcej, a nie mniej, jak w Polsce. Natomiast własność prywatna jest święta.
    Na tym właśnie między innymi polega Europa.
    Parę lat temu obywatel Brukseli uwił sobie ze śmieci gniazdko w szczelinie między murami dwóch banków. Daszek zrobił z tektury, wnętrze wymościł śmieciami, i tak sobie żyje do tej pory. Policja mija go obojętnie.
    Nic mu nie mogą zrobić, bo to teren publiczny, należący do wszystkich.
    Drugi przykład:
    Biblioteka Parlamentu Europejskiego położona w ładnym parku. Brama stale otwarta, można tam łazić gdzie kto chce. Na trawnikach lezą obywatele wolnego świata, piją piwko, palą cygarety, dzieci ganiają po trawie, totalny luz sennego popołudnia.
    W Polsce coś takiego jest nie do pomyślenia, bo tu lud trza brać za pysk.

    • Przecież to są dwie różne
      Przecież to są dwie różne rzeczy. Chyba nikt o zdrowych zmysłach nie będzie postulował likwidacji Sukiennic, Jarmarku Dominikańskiego, czy estetycznych straganów na innych starówkach. Pisze tylko o cinkciarzach wywalających graty gdzie im się podoba, handlujących w syfie i syf po sobie pozostawiający. Po co jak zwykle uruchamiać wojnę postu z karnawałem? Nie mam nic przeciw bazarom nawet, lubię chodzić po chłamie, nawet na giełdzie w Lubinie znalazłem parę gadżetów do swojej chałupy, ale to nie o to chodzi. Chodzi o miejsce adekwatne do tego i straganiarzy, czy kupców, których należy odróżnić od cinkciarzy.

      • niby tak, ale..
        To istotnie są dwie rożne rzeczy, ale dla rajców miejskich – jeden czort. Baba z marchwią, malarz z malunkami własnej roboty, pan Wacek z przemyconymi papierosami, to wszystko jeden rodzaj przestępcy.
        Przestępstwo polega na zakłócaniu spokoju i psuciu pięknego krajobrazu.
        Bo najważniejsze żeby był porządek. Nie taki jak za Bismmarcka, tylko taki warszawski porządek, czyli jak za cara.