Reklama


Kiedy redaktor Marciniak prowadził rozmowę z polskim mieszkańcem Oslo, na tle nadesłanych właśnie do telewizji TVN zdjęć, nie sprawiało to wszystko, ten wybuch i ta ulica usłana szkłem, wrażenia kolejnego zamachu. Nawet relacjonujący z miejsca zdarzenia, przypadkowy świadek, nie był pewien źródła eksplozji ani liczby ofiar. O zabitych nie było w ogóle mowy. Najwyżej o kilkunastu – kilkudziesięciu rannych. Co ciekawe, ani norweski korepondent – amator ani redaktor Marciniak nie byli pewni natury eksplozji przed siedzibą norweskiego premiera. Może to wybuch gazu – naprowadzał ,,światowiec” Marciniak z tefałenowskiego studia. Kiedy usłyszał, że tam gazowe kuchenki to wielka rzadkość, zaczął drążyć swojego ,,społecznego” korespondenta, w nadziei wykrycia innej przyczyny tajemniczej, jeszcze wtedy, eksplozji. Dało się wyczuć, w głosie redaktora Marciniaka, zniecierpliwienie niedostateczną ilością podawanych, z Oslo, szczegółów, a zwłaszcza liczbą przypuszczalnych ofiar. Sposób prowadzenia rozmowy oraz sposób zadawania pytań, sprawiały wrażenie jakby największym marzeniem redaktora Marciniaka było znaleźć się, teraz właśnie, przed zrujnowaną redakcją ,,Verdens Gang”. By poczuć zapach spalenizny i usłyszeć chrzęst, pękającego pod butami, szkła.
Bardzo ciekawy byłby, zapewne, wyraz twarzy i zachowanie telewizyjnego wymoczka, specjalisty od narzekań w towarzystwie kilku podstarzałych dam, w zetknięciu z prawdziwym zagrożeniem, prawdziwym dramatem i prawdziwą krwią. Bo właśnie żądnego krwi sprawiał wrażenie, wymuskany i wyżelowany, redaktor Marciniak. Zupełnie beznamiętny do tego. Tak bardzo beznamiętny, jakby pół zycia spędził na wojnach albo przynajmnie , jako policyjny fotograf.
Zupełne przeciwieństwo zaproszonego za chwilę Dożywotniego Eksperta Wszelkich Wybuchów i Wystrzałów. Tego samego, który wjechał Harleyem do telewizyjnego studia. Tego, który zasłynął tym, że postrzelił się na poligonie, za co dostał medal i wymyśloną legendę ,,nieustraszonego pogromcy terrorystów”. Więc wygolony na gładko Dożywotni Ekspert, wygodnie rozparty w swoim domowym fotelu, pozbawiony elementarnej wiedzy o wydarzeniach w dalekiej Norwegii, rozpracowywał zamachowców, ich powiązania oraz cele. Zupełnie zbyteczne, podstawowe dane, życzliwie podsuwał nie kto inny, jak wspomniany już redaktor Marciniak. Kiedy już tak wszystko z detalami, w najdrobniejszych szczegółach, nieustraszony ,,tropiciel terrorystów”, objaśnił mnie i całej Europie, spłynęła na mnie dodatkowa informacja, równie kojąca jak niewzruszona pewność i stoicki spokój antyterrorystycznych ,,ekspertów” – komunikat ABW.
Mianowicie ABW, zapewne najnowszym ale zupełnie okazyjnym Audi A6 Quattro, dokonało oglądu sytuacji w okolicy Pałacu Kultury, i na tej podstawie stwierdza co następuje :

Reklama

W obecnej chwili Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego nie odnotowuje informacji, które wskazywałyby na konieczność podniesienia w Polsce poziomu alertu antyterrorystycznego; sytuacja jest jednak monitorowana na bieżąco.

Nie ma to jak zapewnienia brata gangstera, który swego czasu ,,zachwiał rynkiem złota w Obwodzie Kaliningradzkim”, a dzisiaj wespół z ministrem spraw zagranicznych walczą dzielnie, na wszystkich europejskich forach, o wolny i nieskrępowany dostęp mafii rosyjskiej na ,,rynek polski”, i dalej, przez nasze terytorium, do reszty Europy.
Bo jeszcze jeden słowny wytrych, z dzisiejszych opowieści o norweskim dramacie i komentarzach o nim, utkwił w mojej pamięci : nic nie wskazywało, nie było żadnych sygnałów. Taki spokojny kraj, takie tolerancyjne społeczeństwo, takie spokojne Oslo.
Nikt nie wymachiwał nadajnikiem zdalnego detonatora, nikt nie przysłał kasety video do telewizyjnej stacji, nikt nie zadzwonił do radia ani na policję.
Ile to już razy słyszeliśmy – w Londynie i w Madrycie, żeby nie przywołać szoku wszystkich szoków z jedenastego września.
Więc zupełnie poważne pytanie brzmi : kiedy i jak?
Jeżeli uzna Pałac Kultury za symbol Warszawy albo całej Polski – to jeszcze pół biedy. Spełni tym samym marzenie naszego niezrównoważonego ministra spraw zagranicznych, który przy każdej okazji powtarzał ,,a Pałac Kultury należy zburzyć”. Co jednak, kiedy ludzie podobni do tych z Oslo i wyspy Utoya, postanowią wysadzić coś innego? W naszej, pretendującej do miana ,,stolicy Europy” – Warszawie.
Kto nas obroni, kto wykryje ewentualne przyszłe zagrożenie? Kto pokieruje, ewentualną, akcją ratunkową, a kto – błyskawicznym i profesjonalnym śledztwem.
Należy, bezwzględnie, postawić takie pytania dzisiaj, zważywszy na nasze polskie doświadczenia. Doświadczenia kompletnego bezwładu ,,tajnych służb”, a właściwie ich pełnego rozkładu. Sytuacji, nie do pomyślenia w żadnym cywilizowanym kraju, a dyktaturach – tym bardziej, że na czele Biura Ochrony Rządu stoi człowiek, którego jedyną kompetencją jest znajomość bazy transportowej i kilku ważnych osób, których był kierowcą. Służbą Kontrwywiadu Wojskowego dowodzi ktoś, kto utajnił jedynie swoje miejsce zamieszkania, bo o ,,tajnych bazach” i równie ,,tajnych” agentach, można sobie poczytać na oficjalnych stronach SKW. Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego pochłonięta jest bez reszty tropieniem ,,elementów wywrotowych” i ,,zabezpieczaniem” rosyjskich festiwali w Polsce. W tak zwanym międzyczasie, zajmuje się podsłuchami dziennikarzy do wykorzystania w prywatnym procesie wiceszefa ABW – pana Mąki.
Wakujące w policji etaty, w liczbie 7 tysięcy, zostaną obsadzone poprzez rekrutację w szkołach specjalnych, schroniskach młodzieży trudnej(dawniej ,,poprawczakach”), albo najzwyczajniej – jako alternatywę dla kary za wykroczenie lub przestepstwo o ,,małej szkodliwości społecznej”. Zważywszy na fakt, że komendant z Białołęki nie tylko brał udział w gangu fałszerzy ale również zamordował i poćwiartował człowieka.
Jedyną sprawną służbą, która się jawi jako wyspa spokoju na tym morzu chaosu, jest straż pożarna. I nie chodzi o remizy, którymi chwilowo zarządza mama wicepremiera Pawlaka, lecz o Państwową Straż Pożarną. Jest to jedyna zorganizowana służba na którą można liczyć.
Czy jest nadzieja, że taki scenariusz pozostanie tylko nic nie wartym i absurdalnym ,,czarnym scenariuszem”? Scenariuszem, który nawet w najmniejszym stopniu, nigdy się nie ziści.

P.S. Liczba ofiar norweskiej hekatomby sięgnęła 91. Dziewięćdziesiąt zupełnie przypadkowych i niewinnych ludzkich istnień.
I nawet ten straszliwy fakt nie mąci spokoju i pewności krajowych, podwórkowych ,,ekspertów”. Szczególnie tego jednego, najważniejszego – Dożywotniego Eksperta, który niestrudzenie przemierza wszystkie studia wszystkich telewizji. Tego samego, który wczoraj wyśmiewał ,,profesjonalizm” zamachowców, co się objawiać miało ,,zbyt małą liczbą ofiar wybuchu bomby”. Potwierdził to dzisiaj, już w mniej wygodnym fotelu. Jego wydumany ,,profesjonalizm” telewizyjnego eksperta, da się porównać jedynie, z równie ,,profesjonalną”, przywołaną na wstępie, relacją redaktora Marciniaka, opartą na komórkowym telefonie i korespondencie – amatorze z ulicy w Oslo.

Reklama

15 KOMENTARZE

  1. Tak, ten głód krwi jest
    Tak, ten głód krwi jest widoczny. Podtytuły głoszą triumfalnie “Są ofiary!”. Nareszcie!
    Już wyglądało, że lato będzie stracone, i z konieczności powrócą cielęta o dwóch głowach, przylecą marsjanie, potwór z jeziora przerwie emeryturę i mordercze kleszcze znów będą musiały pożerać turystów.

    • Dlatego tak się uczepiłem tego wątku z redaktorem Marciniakiem
      mydłkiem, który już dzisiaj, w swoim żywiole, w doborowym towarzystwie, z niezawodną minister(zapomniałem od czego) Piterą, zgodnie wyrokowali o chorobie Breivika. A wczoraj taki żal przebijał : dlaczego nie u nas?
      Natomiast ABWehra wzięła się ostro do pracy i uwaga uwaga: Bada związek KATASTROFY norweskiej z katastrofą smoleńską.
      To nie żart. To się dzieje naprawdę.

  2. Tak, ten głód krwi jest
    Tak, ten głód krwi jest widoczny. Podtytuły głoszą triumfalnie “Są ofiary!”. Nareszcie!
    Już wyglądało, że lato będzie stracone, i z konieczności powrócą cielęta o dwóch głowach, przylecą marsjanie, potwór z jeziora przerwie emeryturę i mordercze kleszcze znów będą musiały pożerać turystów.

    • Dlatego tak się uczepiłem tego wątku z redaktorem Marciniakiem
      mydłkiem, który już dzisiaj, w swoim żywiole, w doborowym towarzystwie, z niezawodną minister(zapomniałem od czego) Piterą, zgodnie wyrokowali o chorobie Breivika. A wczoraj taki żal przebijał : dlaczego nie u nas?
      Natomiast ABWehra wzięła się ostro do pracy i uwaga uwaga: Bada związek KATASTROFY norweskiej z katastrofą smoleńską.
      To nie żart. To się dzieje naprawdę.

  3. Tak, ten głód krwi jest
    Tak, ten głód krwi jest widoczny. Podtytuły głoszą triumfalnie “Są ofiary!”. Nareszcie!
    Już wyglądało, że lato będzie stracone, i z konieczności powrócą cielęta o dwóch głowach, przylecą marsjanie, potwór z jeziora przerwie emeryturę i mordercze kleszcze znów będą musiały pożerać turystów.

    • Dlatego tak się uczepiłem tego wątku z redaktorem Marciniakiem
      mydłkiem, który już dzisiaj, w swoim żywiole, w doborowym towarzystwie, z niezawodną minister(zapomniałem od czego) Piterą, zgodnie wyrokowali o chorobie Breivika. A wczoraj taki żal przebijał : dlaczego nie u nas?
      Natomiast ABWehra wzięła się ostro do pracy i uwaga uwaga: Bada związek KATASTROFY norweskiej z katastrofą smoleńską.
      To nie żart. To się dzieje naprawdę.