Reklama

Reklama

Ponieważ bezdyskusyjny zwycięzca ostatnich wyborów, pan Donald Tusk, łaskaw był ogłosić, że absolutnie nic się nie zmienia. Że wynik wyborów ani też dobre, demokratyczne obyczaje, nie obligują go do czegokolwiek, że wszystko zostaje jak było. To znaczy jakby wyborów nie było.
Te odkrywcze przemyślenia, łaskaw był pan premier wyjawić w ,,Polityce” Mieczysława Rakowskiego – równie wielkiego reformatora, tyle tylko, że polskiej wersji komunizmu, oraz równie wielkiego ,,liberała”, tyle, że komunistycznego. Nie ma w tych słowach żadnego cynizmu ani historycznej nieścisłości, bo redaktor Paradowska pamięta doskonale, i do tego z autopsji, nie tylko Edwarda Gierka, ale również Włądysława Gomułkę i Bolesława Bieruta. A kto wie, czy nie było jej w Chełmie 22 lipca 1944 roku, gdzie ponoć, po raz pierwszy pokazano ludowi Manifest PKWN napisany przez Stalina cztery dni wcześniej – w Moskwie.
Bardzo wymowne miejsce i równie wymowna autorka – pierwszego po wyborach – wywiadu premiera polskiego, niekomunistycznego, rządu.
To właśnie miejsce każe zapytać o wolność, rozumianą tutaj nad Wisłą, jako zrzucenie jarzma komunistycznej, lub jak chcą inni socjalistycznej niewoli. Wolności jako swobody wyboru, nie tylko politycznego, swobody wypowiedzi, więc wolności słowa, niezależnej od politycznych nacisków prasy, wolnego radia i równie wolnej telewizji. Wypada też wspomnieć, zapomniane już słowo, które swego czasu zrobiło furorę, mianowicie – pluralizm.
Wyznacznikiem wolności było również przerwanie ,,braterskich” związków z naszym wielkim wschodnim sąsiadem, zanim się rozpadł i podzielił na kilka, trochę już mniej ,,zaprzyjaźnionych” republik. Już sam fakt geograficznego ,,oddalenia” był dobrym pretekstem do osłabienia więzów.
Równie ważnym argumentem, w dyskusji o sensie wyborów, jest czas trwania ,,festiwalu Solidarności” – zaraz po pierwszych wolnych i demokratycznych wyborach w 1989 roku. To znaczy powrót komunistów do władzy już w 1993 roku, pod ledwie zmienioną nazwą ale tym samym,ponoć ,,na zawsze” skompromitowanym, przywództwem.
Wobec pytania głównego – o sens wyborów w Polsce, pytanie pomocnicze brzmi: czy potrzebna jest, większości Polakom, wolność, zdefiniowana jak wyżej?
Innymi słowy, czy na rynku towarów i usług, ,,towar wolność” cieszy się dużym popytem?
Czy jest dostępny w oryginale, czy jego trade mark podlega prawnej ochronie (jak znaki Nike,Reebok lub Adidas), czy ma zapewnioną dobrą ekspozycję i jeszcze lepszą reklamę?
Czy też zalega odległe półki i pokrywa się kurzem, w zaciemnionych kątach hipermarketu ,,Polska”?
Bo oprócz tych ,,mocno dyskusyjnych” i ,,niewymiernych wartości”, całą resztę kosztownego zamieszania, wyborczego zamieszania, daje się łatwo wycenić. Wydatki partii politycznych, według oficjalnych danych, sięgnęły kwoty 80 mln złotych, zaś PKW określiła koszty przeprowadzenia wyborów na ok. 90 mln złotych.
Konfrontując z tymi, wielkimi jednak pieniędzmi, stuprocentową niemal, zgodnośc wyników badania opinii społecznej, z późniejszymi, realnymi już, wynikami wyborów, wniosek nasuwa się jeden.
Zamiast kosztownych kampanii, uciążliwych reklam i ulotek, a jeszcze bardziej – trudów stawiania krzyżyków i całego tego zamieszania, żeby nie powiedzieć – mieszania ludziom w głowach, wystarczy jeden dobry sondaż. A najlepiej kilka. I wyliczona średnia arytmetyczna.
Bo, przyznają Państwo, w dobie kryzysu i potrzeby oszczędzania, to, zwłaszcza tutaj, w kraju nad Wisłą, zupełnie zbędna rozrzutność, breweria niemalże.
A wszelkie zawołania, rodem z innej epoki, możemy śmiało i bez żadnych skrupułów odrzucić, jako zupełnie zbędne i nieprzystające do współczesności – imponderabilia

Reklama

18 KOMENTARZE