Reklama

Będzie o sztuczkach, czarach i magicznych zaklęciach, którzy niektórzy bezkrytycznie nazywają ekonomią, a które z rzeczoną niewiele mają wspólnego.

Będzie o sztuczkach, czarach i magicznych zaklęciach, którzy niektórzy bezkrytycznie nazywają ekonomią, a które z rzeczoną niewiele mają wspólnego.
Ekonomia jest nauką, nauką mówiąc krótko, o gospodarowaniu. Darujmy sobie dokładną definicję, bo rzecz nie w formalnościach. Ekonomia jest nauką humanistyczną. W tym rozumieniu jest więc nauką o człowieku i jego wytworach, o społeczeństwie. Opisywanie i uogólnianie zjawisk dotyczących człowieka, społeczeństwa i ich zachowań (tu: związanych z realizowaniem działalności gospodarczej), przewidywanie, modelowanie jest zagadnieniem złożonym, a ujmowanie modeli ekonomicznych w karby modeli matematycznych (czy ściślej ekonometrycznych) ryzykowne i często obarczone dużym błędem. Dlaczego? Bo ludzkich zachowań nie da się ściśle ująć w modele matematyczne. Zbyt wiele zmiennych i korelacji między zmiennymi. I nie dajcie się zwieść magii filmu ?Piękny umysł?. Na potrzeby nagrody Nobla można sobie tworzyć teorie i modele, ale do zarządzania na codzień wykorzystać się tego nie da (pominę milczeniem konieczność zrozumienia złożonych teorii – na ten przykład racjonalnych zachowań – luminarzy noblowskich nagród).
Kto próbował bawić się w przewidywania popytu ten wie. Ja próbowałem i próbuję. Robię to w skali mikro. Buduję modele, odrzucam nieistotne zmienne, upraszczam, kalibruję, staram się minimalizować błąd, uwzględnić wszystkie istotne parametry, wyznaczyć trend (nie mylić z trądem) na przyszłe okresy. I co? I dupa blada. Prognozy i rzeczywistość rozjeżdżają mi się. Rzadko, ale jednak. Rzadko, nie dlatego, że taki fajny jestem i taki mądry. Ale dlatego, że mnie interesuje rynek mikro. Jeden produkt, a ściślej usługa.
Żeby mi szef dupy nie zawracał, że się rozminąłem z rzeczywistością stosuję uniki i wybiegi. Używam więc w prognozach słów magicznych: ?może?, ?prawdopodobnie?, ?o ile?, et cetera. Z jednej strony to dupochron, a z drugiej mówię szefowi jak jest. A jest tak, że np. nie jestem w stanie z dokładnością do +/-3% przewidzieć poziomu tak złożonego parametru jakim są przychody ze sprzedaży. Statystycznie tak, ale wnioskowanie statystyczne, to nie gwarancja, że będzie tak jak założyłem, wyliczyłem, oszacowałem. Bo o przychodach mojej firmy decydują ludzie: klienci i konkurenci. A ci często wbrew różnym teoriom, na małym rynku, w skali mikro, są nieprzewidywalni. Ktoś powie – rób badania marketingowe. Dziękuję, robię. Od 15 lat. Minimalizuję ? jak chcą teoretycy ? niepewność działania. Ja swoje, a konsumenci swoje. Cholera by to wzięła.

Tyle ja. A co robią magicy w skali makro? Makro, a więc skali wielokrotnie bardziej złożonej. Ja przewiduję przychody ze sprzedaży a oni PKB, dochody branży, kursy na giełdzie. Zostawmy budżet i jego pochodne. Spece z ministerstwa mają sprawdzone metody. Balcerowicz pozostawił w ministerstwie finansów paru naprawdę wysokiej klasy specjalistów.
Ja czepię się giełdy, czyli łańcuszka św. Liczykrupy lub piramidy naiwnych. Pamiętam jak w połowie lat 90-tych cała moja rodzina zainwestowała, a jakże. Padały wówczas pytania: no doradź jakie akcje mamy kupić, w co opłaca się inwestować? Lepiej Budimex czy Mostostal? Odpowiedź była krótka: walcie się, nie wiem. Co z ciebie za ekonomista, padało pytanie?oskarżenie. Dlaczego nie inwestujesz?
Bo po pierwsze primo ? nie mam za co (młodszym był i jeszcze na dorobku), a po drugie primo nie lubię, gdy sfera finansowa jest oderwana od sfery realnej ? filozofowałem.
Dzisiaj patrząc na bessę mogę siedzieć i zacierać łapki, odmawiając modlitwę Polaka z ?Dnia Świra?.

Reklama

Nie lubię giełdy i nie wierzę w giełdę. Taki ze mnie gówniany ekonomista. Nie lubię i nie wierzę, bo jak słucham co mają do powiedzenia analitycy giełdowi, jakim posługują się językiem, co tak naprawdę wynika z ich wypowiedzi, to wiem jedno – moje analizy przy ich bełkocie to Mozart przy Disco Polo (jak by to nie brzmiało bałwochwalczo).
Giełda to rynek, a rynek to podstawowy element prowadzenia działalności gospodarczej. Ale ten rynek (giełdowy) ma w sobie zbyt wiele z szarlatanerii, zagrywek nie fair (pomimo niezwykle ostrych zabezpieczeń i regulacji) zwłaszcza wobec małych inwestorów, żebym miał się w to bawić. Giełda ? pierwotnie źródło pieniędzy inwestycyjnych dla przedsiębiorstw ? zdominowana została przez macherów, magików, speców od czary-mary. Magia giełdy to szybki i łatwy zarobek. Zbyt wielu zapomina, że to także szybkie i łatwe sczyszczenie portfela. Dzisiejsza giełda przypomina bardziej zakłady bukmacherskie niż ekonomiczne źródło finansowania inwestycji.
Co to za ekonomia, gdy słyszę o nastrojach inwestorów jako głównym czynniku podejmowania decyzji inwestycyjnych. Jakie nastroje? Miesiączka? Muchy w nosie? Rozwolnienie? A co mają do powiedzenia sprawozdawcy giełdowi? Pokazują wykres np. WIG-u 20 i komentują: najpierw wzrosło a potem spadło. Cóż za specjalistyczna i wnikliwa analiza. Bo ja jestem ślepy i nie widzę tego na wykresie. I co? I już? To wszystko? A nie, jeszcze sakramentalne: dzisiaj na giełdzie powiało pesymizmem. Teraz to już cała analiza dnia giełdowego.
Jak moi klienci przestają kupować moje produkty, to ja najpierw sprawdzam skalę zjawiska, a potem badam dlaczego. Preferencje i zachowania konsumentów mnie interesują. A co mówią analitycy giełdowi? Że było optymistycznie albo pesymistycznie i już. No to fajnie. Miłej zabawy.
Ta sama zabawa na giełdach towarowych. Czym bowiem jest obstawianie opcji finansowych na giełdzie ropy naftowej na trzy lata do przodu? Jak pięknie wtopili ci, którzy uwierzyli, że pod koniec roku cena ropy sięgnie 200$ za baryłkę. Podobnie wtopili nasi rodzimi przedsiębiorcy bawiąc się w opcje walutowe. Takie są skutki chodzenia na skróty ladies and gentelmen. I proszę mi nie mówić, że nasi dzielni biznesmeni próbowali ograniczyć ryzyko zmian kursu złotówki. Bo jakby nie patrzeć każdy kij ma dwa końce, a wiara, że można się ubezpieczyć od wszystkiego jest wiarą idioty w świat bez wad.
Patrzą się więc mali naiwni jak na fixingu nagle wzrasta kurs akcji. Gapią się w słupki notowań jak za przeproszeniem ku.wa w portfel, drapią się po głowach i usiłują zrozumieć ? jakie do cholery prawidłowości rządzą tym rynkiem. Czemu dzisiaj PEKAO SA jest +2,56, a wczoraj był -3,87. Moja odpowiedź jest krótka i nieekonomiczna do końca bynajmniej: bo Pan makler zarabia jak obraca (nie panienki, bo wtedy wydaje). Pan Krótkookresowy Inwestor, zwany spekulantem, żyje gdy taniej kupuje a drożej sprzedaje. On żyje z różnicy kupił-sprzedał i w ostateczności może mieć w dupie piękny bilans przedsiębiorstwa i zapowiedzi inwestycyjne. Pan Krótkookresowy jak się uprze może udupić akcje firmy (a co za tym idzie firmę) lub zrobić kuku walucie danego państwa ? vide kurs złotówki przywiązany nie wiedzieć czemu do forinta. Bo tak się zachciało analitykom. Swoje decyzje ubiorą w piękne i puste słowa, że długookresowy (średniookresowy, krótkookresowy ? niepotrzebne skreślić) trend wskazuje, że…, albo bardziej magicznie: parametry makroekonomiczne wskazują, że…
Nasi dzielni analitycy codziennie zalewają nas dziesiątkami pseudoanaliz zmieniającej się codziennie sytuacji makroekonomicznej. Ja żeby wyliczyć najprostsze parametry potrzebuję dwa-trzy dni (i to po warunkiem, że pod ręką mam odpowiednie dane). Oni codziennie powołują się na tajemne wyniki analiz i prognoz i uzasadniają dlaczego dzisiaj udupili franka szwajcarskiego o 1,2% bełkotem o ?wskazaniach w skali makro? (konia z rzędem temu kto wie co to znaczy). A tak naprawdę chodzi o prostą sprawę. Uwaliliśmy waszą walutę, bo tak nam się podobało, bo mamy w obrocie wystarczająco dużo kasy żeby to zrobić i na tym zarobić. Bo dzisiaj obrót finansowy trwa 24 godziny na dobę. Kończy się w USA a zaczyna w Tokio. Ot i cała magia. Nie spisek żydostwa, cyklistów czy homomasonów. Stara jak świat chciwość (egoizm) ? ta, którą przywoływał Smith wyjaśniając mechanizm gospodarki rynkowej. Ta sama, która w USA pchnęła jednych do kupowania domów, na które nie było ich stać, a drugich do tworzenia lewarów finansowych do obracania nierzeczywistymi pieniędzmi.
Pierdut na rynku finansowym już pchnęło jednych ekonomistów ku Keynesowi i interwencji państwa, inni zastanawiają się czy jeszcze warto być liberałem. Śmieszne są te eskapady z prawej na lewą stronę. Lewicujący ekonomiści już odtrąbili zwycięstwo. Moim zdaniem nieco za wcześnie.
Ale jednego nie uda się ukryć. Miernoty płynącej z większości wyników analiz makroekonomicznych via giełda i analityków bankowych ze specjalnym uwzględnieniem PJ Morgan. Król okazał się nagi.
Jeżeli więc szanujecie swoją kasę patrzcie na te analizy i słuchajcie analityków z przymrużeniem oka (zwłaszcza tych, którzy codziennie objawiają się w TV i zaprzeczają bez mrugnięcia okiem swoim wczorajszym wywodom). W ostateczności możecie wziąć fusy i sami sobie powróżyć ? tam jest ukryta mądrość i wiedza tajemna.

P.S. Cytuję dzisiejszy Onet.pl
Co drugi Polak (55 %) jest gotów płacić wyższe rachunki za gaz, gdyby to był koszt uniezależnienia się Polski od dostaw z Rosji – wynika z sondażu przeprowadzonego przez GfK Polonia dla “Rzeczpospolitej”.
41 % ankietowanych nie wyraża gotowości do ponoszenia większych obciążeń finansowych za uniezależnienie się od rosyjskich dostaw gazu, a 4 % nie ma zdania w tej sprawie. 62 % ankietowanych widzi w uzależnieniu się od dostaw rosyjskiego gazu zagrożenie dla polskiej suwerenności. Takiego zagrożenia nie widzi 30 % badanych, a 8 % nie ma zdania w tej sprawie.
Sondaż wykonano 15 stycznia na grupie 500 Polaków.

Piękne. Tylko proszę mi jeszcze podać jaki był wśród badanych odsetek osób z gospodarstw domowych ogrzewanych gazem. Mniemam, że 100% w tym segmencie jest przeciwnych ponoszeniu dodatkowych obciążeń finansowych. Jestem pewien że ?gazowy patriotyzm? będzie odwrotnie proporcjonalny do wielkości płaconych rachunków za gaz. Stąd nadawanie wynikom sondażu charakteru testu na patriotyzm oświecony ? jak to można wyczytać między wierszami – jest manipulacją.

Reklama

40 KOMENTARZE

  1. “powiało pesymizmem” :)))
    Dzień dobry CH.

    Powiedziałabym – powiało szamaństwem.

    No wreszcie ktoś to powiedział otwartym tekstem, od kropki do kropki! Mówią o tym, co prawda, ale półgębkiem i zastrzegając się, że prawda, wicie, rozumicie.

    Mnie najbardziej podoba się, jak giełdowi mędrcy mówią w TVN CNBC, że “przebieg dzisiejszej sesji na WGPW zależy od danych makroekonomiczych z Ameryki albo do otwarcia sesji NYSE”, cytuję z pamięci, ale sens taki wlaśnie. No cóś pięknego po prostu: Wall Street busolą giełdy warszawskiej! Wiem, że “inwestorzy” to głównie stamtąd, ale żeby aż tak.
    Pozdrawiam.

  2. “powiało pesymizmem” :)))
    Dzień dobry CH.

    Powiedziałabym – powiało szamaństwem.

    No wreszcie ktoś to powiedział otwartym tekstem, od kropki do kropki! Mówią o tym, co prawda, ale półgębkiem i zastrzegając się, że prawda, wicie, rozumicie.

    Mnie najbardziej podoba się, jak giełdowi mędrcy mówią w TVN CNBC, że “przebieg dzisiejszej sesji na WGPW zależy od danych makroekonomiczych z Ameryki albo do otwarcia sesji NYSE”, cytuję z pamięci, ale sens taki wlaśnie. No cóś pięknego po prostu: Wall Street busolą giełdy warszawskiej! Wiem, że “inwestorzy” to głównie stamtąd, ale żeby aż tak.
    Pozdrawiam.

  3. “powiało pesymizmem” :)))
    Dzień dobry CH.

    Powiedziałabym – powiało szamaństwem.

    No wreszcie ktoś to powiedział otwartym tekstem, od kropki do kropki! Mówią o tym, co prawda, ale półgębkiem i zastrzegając się, że prawda, wicie, rozumicie.

    Mnie najbardziej podoba się, jak giełdowi mędrcy mówią w TVN CNBC, że “przebieg dzisiejszej sesji na WGPW zależy od danych makroekonomiczych z Ameryki albo do otwarcia sesji NYSE”, cytuję z pamięci, ale sens taki wlaśnie. No cóś pięknego po prostu: Wall Street busolą giełdy warszawskiej! Wiem, że “inwestorzy” to głównie stamtąd, ale żeby aż tak.
    Pozdrawiam.

  4. “powiało pesymizmem” :)))
    Dzień dobry CH.

    Powiedziałabym – powiało szamaństwem.

    No wreszcie ktoś to powiedział otwartym tekstem, od kropki do kropki! Mówią o tym, co prawda, ale półgębkiem i zastrzegając się, że prawda, wicie, rozumicie.

    Mnie najbardziej podoba się, jak giełdowi mędrcy mówią w TVN CNBC, że “przebieg dzisiejszej sesji na WGPW zależy od danych makroekonomiczych z Ameryki albo do otwarcia sesji NYSE”, cytuję z pamięci, ale sens taki wlaśnie. No cóś pięknego po prostu: Wall Street busolą giełdy warszawskiej! Wiem, że “inwestorzy” to głównie stamtąd, ale żeby aż tak.
    Pozdrawiam.

  5. “powiało pesymizmem” :)))
    Dzień dobry CH.

    Powiedziałabym – powiało szamaństwem.

    No wreszcie ktoś to powiedział otwartym tekstem, od kropki do kropki! Mówią o tym, co prawda, ale półgębkiem i zastrzegając się, że prawda, wicie, rozumicie.

    Mnie najbardziej podoba się, jak giełdowi mędrcy mówią w TVN CNBC, że “przebieg dzisiejszej sesji na WGPW zależy od danych makroekonomiczych z Ameryki albo do otwarcia sesji NYSE”, cytuję z pamięci, ale sens taki wlaśnie. No cóś pięknego po prostu: Wall Street busolą giełdy warszawskiej! Wiem, że “inwestorzy” to głównie stamtąd, ale żeby aż tak.
    Pozdrawiam.

  6. “powiało pesymizmem” :)))
    Dzień dobry CH.

    Powiedziałabym – powiało szamaństwem.

    No wreszcie ktoś to powiedział otwartym tekstem, od kropki do kropki! Mówią o tym, co prawda, ale półgębkiem i zastrzegając się, że prawda, wicie, rozumicie.

    Mnie najbardziej podoba się, jak giełdowi mędrcy mówią w TVN CNBC, że “przebieg dzisiejszej sesji na WGPW zależy od danych makroekonomiczych z Ameryki albo do otwarcia sesji NYSE”, cytuję z pamięci, ale sens taki wlaśnie. No cóś pięknego po prostu: Wall Street busolą giełdy warszawskiej! Wiem, że “inwestorzy” to głównie stamtąd, ale żeby aż tak.
    Pozdrawiam.

  7. “powiało pesymizmem” :)))
    Dzień dobry CH.

    Powiedziałabym – powiało szamaństwem.

    No wreszcie ktoś to powiedział otwartym tekstem, od kropki do kropki! Mówią o tym, co prawda, ale półgębkiem i zastrzegając się, że prawda, wicie, rozumicie.

    Mnie najbardziej podoba się, jak giełdowi mędrcy mówią w TVN CNBC, że “przebieg dzisiejszej sesji na WGPW zależy od danych makroekonomiczych z Ameryki albo do otwarcia sesji NYSE”, cytuję z pamięci, ale sens taki wlaśnie. No cóś pięknego po prostu: Wall Street busolą giełdy warszawskiej! Wiem, że “inwestorzy” to głównie stamtąd, ale żeby aż tak.
    Pozdrawiam.

  8. “powiało pesymizmem” :)))
    Dzień dobry CH.

    Powiedziałabym – powiało szamaństwem.

    No wreszcie ktoś to powiedział otwartym tekstem, od kropki do kropki! Mówią o tym, co prawda, ale półgębkiem i zastrzegając się, że prawda, wicie, rozumicie.

    Mnie najbardziej podoba się, jak giełdowi mędrcy mówią w TVN CNBC, że “przebieg dzisiejszej sesji na WGPW zależy od danych makroekonomiczych z Ameryki albo do otwarcia sesji NYSE”, cytuję z pamięci, ale sens taki wlaśnie. No cóś pięknego po prostu: Wall Street busolą giełdy warszawskiej! Wiem, że “inwestorzy” to głównie stamtąd, ale żeby aż tak.
    Pozdrawiam.

  9. “zaczął się od paniki na NYSE”
    Dzień dobry.
    To wiadomo, że od tego się zaczął, ale ja nie mówię o obecnym kryzysie. Wspomniane opinie “analityków” słyszę i czytam od wielu lat. I zastanawiam się, czy już nie czas najwyższy przyznać otwarcie, że WGPW to płyciutka kałuża, a nie jakiś tam potentat w regionie (bo o tym też słyszę). Megalomania, ot co.
    Pozdrawiam.

  10. “zaczął się od paniki na NYSE”
    Dzień dobry.
    To wiadomo, że od tego się zaczął, ale ja nie mówię o obecnym kryzysie. Wspomniane opinie “analityków” słyszę i czytam od wielu lat. I zastanawiam się, czy już nie czas najwyższy przyznać otwarcie, że WGPW to płyciutka kałuża, a nie jakiś tam potentat w regionie (bo o tym też słyszę). Megalomania, ot co.
    Pozdrawiam.

  11. “zaczął się od paniki na NYSE”
    Dzień dobry.
    To wiadomo, że od tego się zaczął, ale ja nie mówię o obecnym kryzysie. Wspomniane opinie “analityków” słyszę i czytam od wielu lat. I zastanawiam się, czy już nie czas najwyższy przyznać otwarcie, że WGPW to płyciutka kałuża, a nie jakiś tam potentat w regionie (bo o tym też słyszę). Megalomania, ot co.
    Pozdrawiam.

  12. “zaczął się od paniki na NYSE”
    Dzień dobry.
    To wiadomo, że od tego się zaczął, ale ja nie mówię o obecnym kryzysie. Wspomniane opinie “analityków” słyszę i czytam od wielu lat. I zastanawiam się, czy już nie czas najwyższy przyznać otwarcie, że WGPW to płyciutka kałuża, a nie jakiś tam potentat w regionie (bo o tym też słyszę). Megalomania, ot co.
    Pozdrawiam.

  13. “zaczął się od paniki na NYSE”
    Dzień dobry.
    To wiadomo, że od tego się zaczął, ale ja nie mówię o obecnym kryzysie. Wspomniane opinie “analityków” słyszę i czytam od wielu lat. I zastanawiam się, czy już nie czas najwyższy przyznać otwarcie, że WGPW to płyciutka kałuża, a nie jakiś tam potentat w regionie (bo o tym też słyszę). Megalomania, ot co.
    Pozdrawiam.

  14. “zaczął się od paniki na NYSE”
    Dzień dobry.
    To wiadomo, że od tego się zaczął, ale ja nie mówię o obecnym kryzysie. Wspomniane opinie “analityków” słyszę i czytam od wielu lat. I zastanawiam się, czy już nie czas najwyższy przyznać otwarcie, że WGPW to płyciutka kałuża, a nie jakiś tam potentat w regionie (bo o tym też słyszę). Megalomania, ot co.
    Pozdrawiam.

  15. “zaczął się od paniki na NYSE”
    Dzień dobry.
    To wiadomo, że od tego się zaczął, ale ja nie mówię o obecnym kryzysie. Wspomniane opinie “analityków” słyszę i czytam od wielu lat. I zastanawiam się, czy już nie czas najwyższy przyznać otwarcie, że WGPW to płyciutka kałuża, a nie jakiś tam potentat w regionie (bo o tym też słyszę). Megalomania, ot co.
    Pozdrawiam.

  16. “zaczął się od paniki na NYSE”
    Dzień dobry.
    To wiadomo, że od tego się zaczął, ale ja nie mówię o obecnym kryzysie. Wspomniane opinie “analityków” słyszę i czytam od wielu lat. I zastanawiam się, czy już nie czas najwyższy przyznać otwarcie, że WGPW to płyciutka kałuża, a nie jakiś tam potentat w regionie (bo o tym też słyszę). Megalomania, ot co.
    Pozdrawiam.

  17. Kupuj gdy jest tanio, sprzedawaj gdy jest drogo
    Ta zasada nigdy mnie nie zawiodła i tej zasady się obecnie trzymam. Próbowałem kiedyś również day tradingu oraz “typów” i bilans miałem dodatni, ale to nie była zasługa anali tylko szczęścia – tak to oceniam z dzisiejszej perspektwy. Natomiast muszę się z Tobą nie zgodzić co do oceny działań wielkich graczy. Lata temu również musiałem wstawiać do budżetu wielkość sprzedaży, ale problem był jeszcze większy, gdyż musieliśmy zaplanować również sprzedaż poszczególnych asortymentów. W dużym przedsiębiostwie wytwórczym jest to bardzo istotne, gdyż stanowi podstawę do zamówień zaopatrzeniowych, umów kooperacyjnych oraz środków produkcji. Taki plan sprzedaży posiadał jednak sprzężenie zwrotne. Aby zapewnić realizację planu, który uruchomił już przecież działania zaopatrzeniowo-organizacyjno-inwestycyjne, stosowane były wszelkie działania promocyjno-sprzedażowe, które czasami na pierwszy rzut oka wydawały się być bezsensowne. Oczywiście PR o tym słowem nie wpomniał. Sądzę (nie wiem), że panowie od dużych pieniędzy działają podobnie, a my słuchamy PR-anali z działu po drugiej stronie korytarza. Jakoś tak się dziwnie dzieje, że anale są zawsze z kimś związani.
    PS
    Zapomniałbym o premiach dla pracowników , które jeszcze bardziej komplikują możliwość zdroworozsądkowego poznania.
    PS2
    Trochę chaotycznie, ale próbuję właśnie piwo z browaru Altenburg – nooo … dobre jest

  18. Kupuj gdy jest tanio, sprzedawaj gdy jest drogo
    Ta zasada nigdy mnie nie zawiodła i tej zasady się obecnie trzymam. Próbowałem kiedyś również day tradingu oraz “typów” i bilans miałem dodatni, ale to nie była zasługa anali tylko szczęścia – tak to oceniam z dzisiejszej perspektwy. Natomiast muszę się z Tobą nie zgodzić co do oceny działań wielkich graczy. Lata temu również musiałem wstawiać do budżetu wielkość sprzedaży, ale problem był jeszcze większy, gdyż musieliśmy zaplanować również sprzedaż poszczególnych asortymentów. W dużym przedsiębiostwie wytwórczym jest to bardzo istotne, gdyż stanowi podstawę do zamówień zaopatrzeniowych, umów kooperacyjnych oraz środków produkcji. Taki plan sprzedaży posiadał jednak sprzężenie zwrotne. Aby zapewnić realizację planu, który uruchomił już przecież działania zaopatrzeniowo-organizacyjno-inwestycyjne, stosowane były wszelkie działania promocyjno-sprzedażowe, które czasami na pierwszy rzut oka wydawały się być bezsensowne. Oczywiście PR o tym słowem nie wpomniał. Sądzę (nie wiem), że panowie od dużych pieniędzy działają podobnie, a my słuchamy PR-anali z działu po drugiej stronie korytarza. Jakoś tak się dziwnie dzieje, że anale są zawsze z kimś związani.
    PS
    Zapomniałbym o premiach dla pracowników , które jeszcze bardziej komplikują możliwość zdroworozsądkowego poznania.
    PS2
    Trochę chaotycznie, ale próbuję właśnie piwo z browaru Altenburg – nooo … dobre jest

  19. Kupuj gdy jest tanio, sprzedawaj gdy jest drogo
    Ta zasada nigdy mnie nie zawiodła i tej zasady się obecnie trzymam. Próbowałem kiedyś również day tradingu oraz “typów” i bilans miałem dodatni, ale to nie była zasługa anali tylko szczęścia – tak to oceniam z dzisiejszej perspektwy. Natomiast muszę się z Tobą nie zgodzić co do oceny działań wielkich graczy. Lata temu również musiałem wstawiać do budżetu wielkość sprzedaży, ale problem był jeszcze większy, gdyż musieliśmy zaplanować również sprzedaż poszczególnych asortymentów. W dużym przedsiębiostwie wytwórczym jest to bardzo istotne, gdyż stanowi podstawę do zamówień zaopatrzeniowych, umów kooperacyjnych oraz środków produkcji. Taki plan sprzedaży posiadał jednak sprzężenie zwrotne. Aby zapewnić realizację planu, który uruchomił już przecież działania zaopatrzeniowo-organizacyjno-inwestycyjne, stosowane były wszelkie działania promocyjno-sprzedażowe, które czasami na pierwszy rzut oka wydawały się być bezsensowne. Oczywiście PR o tym słowem nie wpomniał. Sądzę (nie wiem), że panowie od dużych pieniędzy działają podobnie, a my słuchamy PR-anali z działu po drugiej stronie korytarza. Jakoś tak się dziwnie dzieje, że anale są zawsze z kimś związani.
    PS
    Zapomniałbym o premiach dla pracowników , które jeszcze bardziej komplikują możliwość zdroworozsądkowego poznania.
    PS2
    Trochę chaotycznie, ale próbuję właśnie piwo z browaru Altenburg – nooo … dobre jest

  20. Kupuj gdy jest tanio, sprzedawaj gdy jest drogo
    Ta zasada nigdy mnie nie zawiodła i tej zasady się obecnie trzymam. Próbowałem kiedyś również day tradingu oraz “typów” i bilans miałem dodatni, ale to nie była zasługa anali tylko szczęścia – tak to oceniam z dzisiejszej perspektwy. Natomiast muszę się z Tobą nie zgodzić co do oceny działań wielkich graczy. Lata temu również musiałem wstawiać do budżetu wielkość sprzedaży, ale problem był jeszcze większy, gdyż musieliśmy zaplanować również sprzedaż poszczególnych asortymentów. W dużym przedsiębiostwie wytwórczym jest to bardzo istotne, gdyż stanowi podstawę do zamówień zaopatrzeniowych, umów kooperacyjnych oraz środków produkcji. Taki plan sprzedaży posiadał jednak sprzężenie zwrotne. Aby zapewnić realizację planu, który uruchomił już przecież działania zaopatrzeniowo-organizacyjno-inwestycyjne, stosowane były wszelkie działania promocyjno-sprzedażowe, które czasami na pierwszy rzut oka wydawały się być bezsensowne. Oczywiście PR o tym słowem nie wpomniał. Sądzę (nie wiem), że panowie od dużych pieniędzy działają podobnie, a my słuchamy PR-anali z działu po drugiej stronie korytarza. Jakoś tak się dziwnie dzieje, że anale są zawsze z kimś związani.
    PS
    Zapomniałbym o premiach dla pracowników , które jeszcze bardziej komplikują możliwość zdroworozsądkowego poznania.
    PS2
    Trochę chaotycznie, ale próbuję właśnie piwo z browaru Altenburg – nooo … dobre jest

  21. Kupuj gdy jest tanio, sprzedawaj gdy jest drogo
    Ta zasada nigdy mnie nie zawiodła i tej zasady się obecnie trzymam. Próbowałem kiedyś również day tradingu oraz “typów” i bilans miałem dodatni, ale to nie była zasługa anali tylko szczęścia – tak to oceniam z dzisiejszej perspektwy. Natomiast muszę się z Tobą nie zgodzić co do oceny działań wielkich graczy. Lata temu również musiałem wstawiać do budżetu wielkość sprzedaży, ale problem był jeszcze większy, gdyż musieliśmy zaplanować również sprzedaż poszczególnych asortymentów. W dużym przedsiębiostwie wytwórczym jest to bardzo istotne, gdyż stanowi podstawę do zamówień zaopatrzeniowych, umów kooperacyjnych oraz środków produkcji. Taki plan sprzedaży posiadał jednak sprzężenie zwrotne. Aby zapewnić realizację planu, który uruchomił już przecież działania zaopatrzeniowo-organizacyjno-inwestycyjne, stosowane były wszelkie działania promocyjno-sprzedażowe, które czasami na pierwszy rzut oka wydawały się być bezsensowne. Oczywiście PR o tym słowem nie wpomniał. Sądzę (nie wiem), że panowie od dużych pieniędzy działają podobnie, a my słuchamy PR-anali z działu po drugiej stronie korytarza. Jakoś tak się dziwnie dzieje, że anale są zawsze z kimś związani.
    PS
    Zapomniałbym o premiach dla pracowników , które jeszcze bardziej komplikują możliwość zdroworozsądkowego poznania.
    PS2
    Trochę chaotycznie, ale próbuję właśnie piwo z browaru Altenburg – nooo … dobre jest

  22. Kupuj gdy jest tanio, sprzedawaj gdy jest drogo
    Ta zasada nigdy mnie nie zawiodła i tej zasady się obecnie trzymam. Próbowałem kiedyś również day tradingu oraz “typów” i bilans miałem dodatni, ale to nie była zasługa anali tylko szczęścia – tak to oceniam z dzisiejszej perspektwy. Natomiast muszę się z Tobą nie zgodzić co do oceny działań wielkich graczy. Lata temu również musiałem wstawiać do budżetu wielkość sprzedaży, ale problem był jeszcze większy, gdyż musieliśmy zaplanować również sprzedaż poszczególnych asortymentów. W dużym przedsiębiostwie wytwórczym jest to bardzo istotne, gdyż stanowi podstawę do zamówień zaopatrzeniowych, umów kooperacyjnych oraz środków produkcji. Taki plan sprzedaży posiadał jednak sprzężenie zwrotne. Aby zapewnić realizację planu, który uruchomił już przecież działania zaopatrzeniowo-organizacyjno-inwestycyjne, stosowane były wszelkie działania promocyjno-sprzedażowe, które czasami na pierwszy rzut oka wydawały się być bezsensowne. Oczywiście PR o tym słowem nie wpomniał. Sądzę (nie wiem), że panowie od dużych pieniędzy działają podobnie, a my słuchamy PR-anali z działu po drugiej stronie korytarza. Jakoś tak się dziwnie dzieje, że anale są zawsze z kimś związani.
    PS
    Zapomniałbym o premiach dla pracowników , które jeszcze bardziej komplikują możliwość zdroworozsądkowego poznania.
    PS2
    Trochę chaotycznie, ale próbuję właśnie piwo z browaru Altenburg – nooo … dobre jest

  23. Kupuj gdy jest tanio, sprzedawaj gdy jest drogo
    Ta zasada nigdy mnie nie zawiodła i tej zasady się obecnie trzymam. Próbowałem kiedyś również day tradingu oraz “typów” i bilans miałem dodatni, ale to nie była zasługa anali tylko szczęścia – tak to oceniam z dzisiejszej perspektwy. Natomiast muszę się z Tobą nie zgodzić co do oceny działań wielkich graczy. Lata temu również musiałem wstawiać do budżetu wielkość sprzedaży, ale problem był jeszcze większy, gdyż musieliśmy zaplanować również sprzedaż poszczególnych asortymentów. W dużym przedsiębiostwie wytwórczym jest to bardzo istotne, gdyż stanowi podstawę do zamówień zaopatrzeniowych, umów kooperacyjnych oraz środków produkcji. Taki plan sprzedaży posiadał jednak sprzężenie zwrotne. Aby zapewnić realizację planu, który uruchomił już przecież działania zaopatrzeniowo-organizacyjno-inwestycyjne, stosowane były wszelkie działania promocyjno-sprzedażowe, które czasami na pierwszy rzut oka wydawały się być bezsensowne. Oczywiście PR o tym słowem nie wpomniał. Sądzę (nie wiem), że panowie od dużych pieniędzy działają podobnie, a my słuchamy PR-anali z działu po drugiej stronie korytarza. Jakoś tak się dziwnie dzieje, że anale są zawsze z kimś związani.
    PS
    Zapomniałbym o premiach dla pracowników , które jeszcze bardziej komplikują możliwość zdroworozsądkowego poznania.
    PS2
    Trochę chaotycznie, ale próbuję właśnie piwo z browaru Altenburg – nooo … dobre jest

  24. Kupuj gdy jest tanio, sprzedawaj gdy jest drogo
    Ta zasada nigdy mnie nie zawiodła i tej zasady się obecnie trzymam. Próbowałem kiedyś również day tradingu oraz “typów” i bilans miałem dodatni, ale to nie była zasługa anali tylko szczęścia – tak to oceniam z dzisiejszej perspektwy. Natomiast muszę się z Tobą nie zgodzić co do oceny działań wielkich graczy. Lata temu również musiałem wstawiać do budżetu wielkość sprzedaży, ale problem był jeszcze większy, gdyż musieliśmy zaplanować również sprzedaż poszczególnych asortymentów. W dużym przedsiębiostwie wytwórczym jest to bardzo istotne, gdyż stanowi podstawę do zamówień zaopatrzeniowych, umów kooperacyjnych oraz środków produkcji. Taki plan sprzedaży posiadał jednak sprzężenie zwrotne. Aby zapewnić realizację planu, który uruchomił już przecież działania zaopatrzeniowo-organizacyjno-inwestycyjne, stosowane były wszelkie działania promocyjno-sprzedażowe, które czasami na pierwszy rzut oka wydawały się być bezsensowne. Oczywiście PR o tym słowem nie wpomniał. Sądzę (nie wiem), że panowie od dużych pieniędzy działają podobnie, a my słuchamy PR-anali z działu po drugiej stronie korytarza. Jakoś tak się dziwnie dzieje, że anale są zawsze z kimś związani.
    PS
    Zapomniałbym o premiach dla pracowników , które jeszcze bardziej komplikują możliwość zdroworozsądkowego poznania.
    PS2
    Trochę chaotycznie, ale próbuję właśnie piwo z browaru Altenburg – nooo … dobre jest