Reklama

Doktor: Proszę usiąść … Co panu dolega?
Pacjent: Ostatnio niezbyt dobrze się czuję, boli mnie głowa. Jestem jakiś taki ospały, apatyczny. Właściwie to nic mi się nie chce.

Doktor: Proszę usiąść … Co panu dolega?
Pacjent: Ostatnio niezbyt dobrze się czuję, boli mnie głowa. Jestem jakiś taki ospały, apatyczny. Właściwie to nic mi się nie chce.
D: Taak, występują jeszcze jakieś inne objawy?
P: Bo ja wiem. To chyba typowa depresja. Po prostu nie widzę sensu w tym co robię, tak ogólnie w życiu. Nic mnie nie cieszy i każdego wieczora myślę o śmierci, a no i nie chce mi się rano wstawać.
D: Taak, zaburzenia porannego wstawania. To brzmi poważnie. Proszę powiedzieć, jak długo taki stan trwa u pana?
P: Hmm, właściwie to odkąd pamiętam. Były momenty, kiedy naprawdę chciałem coś zdziałać, coś mnie cieszyło. Trwało to może parę tygodni, tak, mogę powiedzieć, że zaledwie parę tygodni w życiu byłem naprawdę szczęśliwy, bez tych okropnych myśli z tyłu głowy.
D: To raczej sprawa na kozetkę psychologa, nie dla lekarza pierwszego kontaktu. No ale zobaczę co mogę dla pana zrobić … Jakieś fizyczne objawy, może gorączka?
P: Nie, raczej tylko wysypka.
D: Rozumiem, proszę podwinąć rękaw, zmierzymy ciśnienie… w porządku. Proszę zdjąć koszulę i regularnie oddychać.
P: Hyy Wchch Hyy
D: Głębiej!
P: HYY WCHCHCHY HYY
D: Tak, hmm, coś jest na płucach, pali pan dużo?
P: Rzadko, głównie dla rozładowania silnego stresu albo na imprezach.
D: Proszę szeroko otworzyć usta… O tak, powiedzieć “AAA”
P: Aaekh, już głębiej nie mogę.
D: Proszę wypluć i popłukać.
P: Ale ma pan doktor dużego. Albo ja mam powiększone migdałki.
D: Taak… No a teraz zbadamy pana gardło, proszę ustawić się do światła i powiedzieć “AAA”
P: AAA
D:Tak jak myślałem! Moja sperma podświetla fragmenty pana gardła które są podrażnione alkoholem. Całość układa się w wielkie “O”-to moja Kaplica Sykstyńska. Yyy wracając do tematu, dużo pan pije?
P: Czasem, dla zabicia czasu, rozładowania stresu albo na imprezach.
D: Podejrzewam, że to może być forma wydłużonego samobójstwa i próba rozmiękczenia uciążliwej rzeczywistości. Proszę powiedzieć, czy wierzy pan w Boga?
P: Ależ skąd, w kościele nie byłem od wielu lat.
D: Tak też podejrzewałem. No cóż uważam, że wizyta u specjalisty nie będzie konieczna bowiem mam diagnozę. Otóż w czasopiśmie medycznym “Młody Frankenstein” czytałem o podobnym do pańskiego przypadku. Naukowy termin to chroniczna depresja poporodowa. Bardzo rzadki przypadek w naszym głęboko religijnym, konformistycznym i nastawionym na konsumpcję społeczeństwie.
P: Jak to się leczy panie doktorze?
D: Niestety, to śmiertelna i nieuleczalna choroba. Możemy jednak uśmierzyć jej objawy. Przy odpowiedniej kuracji pożyje pan jeszcze z 10 lat.
P: Czy na pewno nie ma dla mnie ratunku?
D: Coś panu wyjaśnię: Proszę, oto strona tego czasopisma. Widzi pan ten skan mózgu?
P: Aha.
D: Zapewne identycznie przedstawia się teraz pański. O ten świecący mocniej na czerwono obszar, proszę tu spojrzeć, to obszar pobudzenia filozoficznego. Choroba zwykle zaczyna się w tym miejscu już w dziecięcych latach. Początkowo ochoczo zadaje się pytania i poszukuje na nie odpowiedzi. Z dziecięcą fascynacją poznaje się świat. Odkrywa nauki ścisłe i poszukuje wzorców racjonalności. Jednak z czasem jednostka orientuje się, że nie jest w stanie zdobyć odpowiedzi na najważniejsze z pytań. Wtedy dochodzi do wzmożonej patologicznej aktywności tego tu ośrodka wątpliwości. Jednostka usilnie poszukuje odpowiedzi, ale krąży w kółko. Z czasem prowadzi to do przerostu ośrodka smutku, co przy sprzyjających temu niepowodzeniach życiowych, może doprowadzić nawet do samobójstwa. Jeżeli jednostka przetrwa pierwszy kryzys i podejmie bohatersko próbę kontynuacji życia, z czasem rozrasta się ośrodek zobojętnienia. Ośrodek ten, przytępia gwałtowność uczuć wiązanych z fundamentalnymi pytaniami o sens wszelkiego istnienia i rozróżnienie między dobrem a złem. Chorzy widząc rozdźwięk między własnym systemem wartości, a właściwie ich brakiem, a systemem wartości społeczeństwa, stają się pogardliwi i często, gdy mają dostęp do internetu uzewnętrzniają się w formie niszowych blogów. Próba zmiany społeczeństwa niemal zawsze kończy się odrzuceniem. Jednostka traci wszelką motywację do działania, a jej zachowania sprowadzają się do czysto mechanicznych odruchów. Większość tego typu pacjentów, na tym etapie choroby, prócz przypadków zakochanych, sięga po rozmaite używki, z czasem przechodząc do naprawdę twardych narkotyków. Podejrzewam, że ten etap ma pan jeszcze przed sobą, tak?
P: Yyy… Przepraszam, pytanie wyrwało mnie z zamyślenia, tak długo pan mówił. Czy ja? No, próbowało się różnych rzeczy, ale nie tych najgroźniejszych.
D: Spokojnie, podejrzewam, że do końca roku, będzie pan wciągał speedballe jak nie przymierzając pies yyy… karmę dla psów. Przestaną pana obchodzić wszelkie zagrożenia życia, skoro samo życie doszczętnie w pana oczach zblednie.
P: Ale czy nic nie da się zrobić, czy już nigdy nie będę szczęśliwy?
D: Jest pewna ryzykowna, eksperymentalna metoda przeznaczona dla prawdziwych desperatów.
P:Zrobię wszystko prócz lobotomii.
D: W takim razie mogę panu wypisać receptę na bardzo silne psychotropy do przedawkowania, ewentualnie broń palną, w ostateczności może pan użyć liny, ale to do kupienia bez recepty w sklepie budowlanym.
P: Dobrze, ale co mi to da?
D: Przy odrobinie szczęścia uniknie pan śmierci. W niektórych przypadkach takiego leczenia dochodziło nawet do fizycznego zaniku chorych rejonów mózgu. Mówię panu- otarcie się o śmierć naprawdę zmienia spojrzenie na życie.
P: To ja po namyśle poproszę o ten pistolet.
D: Proszę bardzo, oto recepta, oczywiście nieoficjalna. Powie pan z mrugnięciem okiem, że chce coś na ból istnienia. Gdy wezmą pana na zaplecze, wręczy pan aptekarzowi tę kartkę.
P: Naprawdę nie wiem jak panu dziękować, panie doktorze.
D: Drobiazg, cieszę się, że mogłem pomóc, niech pan da znać jak poszło.
P: Oczywiście, zadzwonię. Dowidzenia.
D: Oby:)

3 dni póżniej

Reklama

P: Halo, pan doktor? Pamięta mnie pan?
D: A tak, pacjent z silnym bólem głowy. Przeszło?
P: Jak ręką odjąć! Jest znacznie lepiej. Mówię panu, widziałem tunel i anioły. A potem obudziłem się w szpitalu i podawali mi dużo różnokolorowych pastylek. No i przyszedł do mnie ksiądz i mówił takie strasznie mądre rzeczy o Bogu i w ogóle.
D: No to bardzo się cieszę że się udało. Można wiedzieć co pan teraz zamierza?
P: Hmm, może znajdę jakąś pracę, ożenię się i będę żył szczęśliwie. No i jak najprzykładniej, by potem zasłużyć na życie wieczne.
D: No widzi pan, znalazł pan cel w życiu i wszystko się jakoś ułożyło. W takim razie proszę nie zapomnieć zapraszać mnie na wesela i chrzciny. Pozdrawiam serdecznie.

Doktor odłożył słuchawkę, po czym wstrzyknął sobie śmiertelną dawkę morfiny. Rozsiadł się wygodnie na fotelu wpatrując się w widok z okna gabinetu. W pobliskim parku przechadzały się młode matki z wózkami, wyraźnie czymś rozbawione. Za oknem było piękne wiosenn popołudnie. Doktor uśmiechnął się i zamknął oczy.

Reklama

2 KOMENTARZE