Reklama

Ciekawe rzeczy się dzieją kiedy wyjść z tak zwanej telewiz

Ciekawe rzeczy się dzieją kiedy wyjść z tak zwanej telewizji w stronę krwistego życia, gdzie krew krąży szybciej i jest krwią, nie lurą. Przy takim zabiegu przewraca się system wartości, żywy człowiek widzi, że telewizja kłamie, tylko jeszcze głośno boi się przyznać. Po południu w dzień targowy takie słyszy się rozmowy. Pani kochana, ja pani jak te od Rydzyka, powiem, że to złodziejstwo jest, ja tego Kaczora to bym parasolem nie tknęła, ale co prawdę powiedział, to powiedział. Z ludzi wariata robią, syn w Niemczech siedzi i tam takiego nie ma, żeby za cukrem ludzie latały, pół z tego kosztuje. W Niemcach taniej! Do czego to podobne, a w dzienniku propaganda jak za Urbana. Druga na to. I żebyś pani wiedziała, ja to już pod Bogiem pani powiem, że tym razem na Kaczora pójdę i zagłosuje, bo na złodziei patrzyć nie mogę. Pierwsza. A to już pani nie przesadzaj, ale złodziej każden jeden od Tuska, każden jeden i ten wariat jeszcze, gdzie takiego wariata na marszałka, taż to durne ten Niesioł, całkowicie. Trudno się nie zgodzić z dialogiem obu Pań, które nie w Biedronce, a na targu jak każdy rozsądny niezamożny klient kupują. Granda jest i chociaż na pierwszym planie jak zwykle zagląda się Kaczorowi w dziurawe zęby i wypomina, że jest prawiczkiem, to Tusk biega jak w ukropie, po tym jak miał skończyć żarty z hurtownikami cukru, teraz będzie interweniował w Europie. Przy tych wszystkich zabiegach propagandowych pochowali się magicy ekonomii, nie słychać pana Petru, nie słychać Balcerowicza, który liże rany, nagle rząd ma wpływ nie tylko na ceny krajowe, ale i europejskie. Gospodarka centralnie planowana i nad poziomy wylatująca, z krajowego planowania do europejskiego. Można w ten sposób robić medialnego wariata, ale w życiu krwistym, gdzie obieg krwi przyspiesza żarty się kończą. Rozmowy, które dotąd prowadzono w ścisłym rodzinnym gronie, tak jak kiedyś słuchano Radia Wolna Europa, przenoszą się na ulicę i bynajmniej nie rewolucji to początek, ale mam nadzieję, że normalności. Gdyby tego dziadka do bicia, przemielonego przez życie tłuczono za zasługi wówczas miałbym większą ochotę na przyłączenie się do linczujących, problem polega na tym, że Kaczora się tłucze z przyzwyczajenia. Kaczor jest jak „down” na długiej przerwie, w integracyjnej szkole. Kiedy jest nudno, gdy się zaliczyło pałę z kartkówki, podchodzi się do łatwego celu i pluje na plecy, bo w twarz nie ma odwagi i „tolerancji”. Wydawało się, że te czasy mamy już za sobą, że przynajmniej będzie się udawać jako taką przyzwoitość, jako taką obiektywność, ale nic podobnego, już można powiedzieć, że wszystko wraca do „normy”. Jedzie się w jakimś medialnym „felietonie” 55 sekund, na tle prześmiewczej muzyczki, z Kaczorem na pierwszym planie, a przez 5 sekund, jak się zdąży, przyznaje, że jednak jakiś tam problem jest. W ten sposób Kaczor gdyby nawet był geniuszem i oazą spokoju zostanie przerobiony na wariata, jak kiedyś Kuroń przez Urbana na klienta budki z piwem.


Siła telewizji jest olbrzymia i można się tym przerazić, ale gdy się oderwie od klawiatury, pójdzie na targ następuje coś w rodzaju pocieszenia, bo jak inaczej traktować przytomną rozmowę tak zwanych zwykłych ludzi? Dla mnie to fenomen, że przy tej skali ogłupiania, wstydliwie, z pewną taką nieśmiałością, ale ludzie widzą i mówią jak jest. A jak jest każdy widzi, tylko jeszcze nie każdy ma odwagę się odezwać. Trwa dialog między rzeczywistością i wykreowaną postawą życiową, która gwarantuje społeczną akceptację. Powstał silny konformistyczny wzorzec, który gwarantuje święty spokój. Kopnąć Kaczora, napluć na plecy i nikt nie zwróci uwagi, bo to głupi „down” pałętający się między normalnymi ludźmi, zamiast się schować w jakiejś działkowej altanie. Gdyby w tym kraju był chociaż jeden przyzwoity psycholog społeczny, mówię o tych telewizyjnych, powiedziałby o tym głośno, a nawet napisał rozprawę, ponieważ to jest fenomen, że w kraju demokratycznym, aktualizującym, z reguły bezmyślnie, dyrektywy europejskie, jakieś 70% mediów, co najmniej’, systematycznie linczuje opozycję, pozostawiając parasol na władzą. I to nie taki parasol jakim Bronek osłonił Merkel i wystawił na deszcz Sarkozy, tylko parasol z nierdzewnej stali powleczony teflonem. Z jednej strony sprawia to, że nieroby są nieprzemakalne, ale z drugiej lud widzi jak na dłoni wielki grzyb nad nierobami i powoli zaczyna nim bujać. Chciałbym poznać wewnętrzne sondaże PO, koniecznie PO, bo ich stać na solidne badania, ostatecznie może być PiS, oni z kolei na tym nie oszczędzają, żeby dowiedzieć się jak jest naprawdę. Zderzając telewizyjny Matrix z bazarowymi rozmowami, zgaduję remis. Kaczor z PiS jest na poziomie 30%, PO góra 32%. Taki wynik uzyskał Kaczor po absolutnej grze faul i rozgrywkach przy zielonym stoliku, przy równowadze medialnej, Tuska by już nie było, tym bardziej, że on w przeciwieństwie do Kaczora nie ma żadnej odporności na krytykę medialną. Kiedy zebrał parę klapsów schował się w alpejskich śniegach. Moim hasłem na mniejsze zło jest małą modyfikacja. Nie bój się powrotu PiS, bój się trwania PO!

Reklama

81 KOMENTARZE

    • mimo tego co napisałeś
      młodzi wykształceni z wielkich miast nie prędko zmienią zdanie. Miałem dzisiaj okazję rozmawiać z grupą takich. Rozmowa jakoś tak potoczyła się na tematy cukru i wiesz czym się ekscytowali,tym że powstał profil na Facebook-u na ten temat. “Prości” ludzie szybciej zmienią zdanie, bo odczuwają przy kasie , że jest coś nie teges. Niestety to chyba za mało.

      W mojej ocenie Polska potrzebuje tej zmiany jak kania deszczu. Czytałeś na moim blogu co bul wyprawia. Ma rację Kaczyński że stajemy się a raczej jesteśmy już w rosyjsko niemieckim kondominium. Potwierdzeniem tej diagnozy jest to, iż na szczytach władzy wraca mentalność niewolnika ( w wykonaniu ryżego, gajowego i ludzi z nimi związanych).

      Jednak żeby coś się zmieniło , żeby pokonać to całe zakłamane towarzystwo to potrzeba czegoś takiego co już powstało – w stanach. Potrzeba nam herbaty (Tee Party) i rozmowy przy niej o polityce.

      Jak pokonać coś co ma tak olbrzymią osłonę medialną?!!! Te tytuły (bo programów w tv i radio już nie ma), które jako tako opisują rzeczywistość nie wystarczą, aby zmyć teflon z her Tuska i red bul-a.

      Jeżeli Popaprańcy wygrają te wybory, to nawet gdyby za 4 lata PIS lub ktoś inny wygrał następne to będzie bardzo ciężko aby coś zmienić. Zbyt dużo ludzi na decyzyjnych stanowiskach będzie PO drugiej stronie barykady. Nie zapominajmy o osłonie medialnej.

      Zresztą tak naprawdę gwarancją na zmiany jest tylko i wyłącznie wygrana PIS-u i to w stylu węgierskim. Przy wygranej SLD nic ale to nic nie zmieni. Akcenty tylko będą inne.

      ps.Zresztą ciekawy pomysł – herbaciana partia. Co zrobić aby powstała i miała siłę wspomóc konieczne zmiany ( przy założeniu wygranej PIS-u , nacisk na Kaczyńskiego też będzie konieczny.)

    • mimo tego co napisałeś
      młodzi wykształceni z wielkich miast nie prędko zmienią zdanie. Miałem dzisiaj okazję rozmawiać z grupą takich. Rozmowa jakoś tak potoczyła się na tematy cukru i wiesz czym się ekscytowali,tym że powstał profil na Facebook-u na ten temat. “Prości” ludzie szybciej zmienią zdanie, bo odczuwają przy kasie , że jest coś nie teges. Niestety to chyba za mało.

      W mojej ocenie Polska potrzebuje tej zmiany jak kania deszczu. Czytałeś na moim blogu co bul wyprawia. Ma rację Kaczyński że stajemy się a raczej jesteśmy już w rosyjsko niemieckim kondominium. Potwierdzeniem tej diagnozy jest to, iż na szczytach władzy wraca mentalność niewolnika ( w wykonaniu ryżego, gajowego i ludzi z nimi związanych).

      Jednak żeby coś się zmieniło , żeby pokonać to całe zakłamane towarzystwo to potrzeba czegoś takiego co już powstało – w stanach. Potrzeba nam herbaty (Tee Party) i rozmowy przy niej o polityce.

      Jak pokonać coś co ma tak olbrzymią osłonę medialną?!!! Te tytuły (bo programów w tv i radio już nie ma), które jako tako opisują rzeczywistość nie wystarczą, aby zmyć teflon z her Tuska i red bul-a.

      Jeżeli Popaprańcy wygrają te wybory, to nawet gdyby za 4 lata PIS lub ktoś inny wygrał następne to będzie bardzo ciężko aby coś zmienić. Zbyt dużo ludzi na decyzyjnych stanowiskach będzie PO drugiej stronie barykady. Nie zapominajmy o osłonie medialnej.

      Zresztą tak naprawdę gwarancją na zmiany jest tylko i wyłącznie wygrana PIS-u i to w stylu węgierskim. Przy wygranej SLD nic ale to nic nie zmieni. Akcenty tylko będą inne.

      ps.Zresztą ciekawy pomysł – herbaciana partia. Co zrobić aby powstała i miała siłę wspomóc konieczne zmiany ( przy założeniu wygranej PIS-u , nacisk na Kaczyńskiego też będzie konieczny.)

    • mimo tego co napisałeś
      młodzi wykształceni z wielkich miast nie prędko zmienią zdanie. Miałem dzisiaj okazję rozmawiać z grupą takich. Rozmowa jakoś tak potoczyła się na tematy cukru i wiesz czym się ekscytowali,tym że powstał profil na Facebook-u na ten temat. “Prości” ludzie szybciej zmienią zdanie, bo odczuwają przy kasie , że jest coś nie teges. Niestety to chyba za mało.

      W mojej ocenie Polska potrzebuje tej zmiany jak kania deszczu. Czytałeś na moim blogu co bul wyprawia. Ma rację Kaczyński że stajemy się a raczej jesteśmy już w rosyjsko niemieckim kondominium. Potwierdzeniem tej diagnozy jest to, iż na szczytach władzy wraca mentalność niewolnika ( w wykonaniu ryżego, gajowego i ludzi z nimi związanych).

      Jednak żeby coś się zmieniło , żeby pokonać to całe zakłamane towarzystwo to potrzeba czegoś takiego co już powstało – w stanach. Potrzeba nam herbaty (Tee Party) i rozmowy przy niej o polityce.

      Jak pokonać coś co ma tak olbrzymią osłonę medialną?!!! Te tytuły (bo programów w tv i radio już nie ma), które jako tako opisują rzeczywistość nie wystarczą, aby zmyć teflon z her Tuska i red bul-a.

      Jeżeli Popaprańcy wygrają te wybory, to nawet gdyby za 4 lata PIS lub ktoś inny wygrał następne to będzie bardzo ciężko aby coś zmienić. Zbyt dużo ludzi na decyzyjnych stanowiskach będzie PO drugiej stronie barykady. Nie zapominajmy o osłonie medialnej.

      Zresztą tak naprawdę gwarancją na zmiany jest tylko i wyłącznie wygrana PIS-u i to w stylu węgierskim. Przy wygranej SLD nic ale to nic nie zmieni. Akcenty tylko będą inne.

      ps.Zresztą ciekawy pomysł – herbaciana partia. Co zrobić aby powstała i miała siłę wspomóc konieczne zmiany ( przy założeniu wygranej PIS-u , nacisk na Kaczyńskiego też będzie konieczny.)

  1. Ja dziś byłem świadkiem mniej
    Ja dziś byłem świadkiem mniej więcej takiej rozmowy: ojciec, lat trzydzieści coś tam, z wioski, marzący o byciu miastowym i najchętniej by zatłukł tę wioskę, która w nim siedzi, ale to mu się nigdy nie uda oraz syn, lat 14, z tej samej wioski, i który niczego z wiochy nie ma. Rzecz się dzieje przy FIFA.
    Ojciec: Ej, oszukujesz!
    Syn: Jak to? Przecież tu nie można! Sam oszukujesz, że oszukuję. Haha, z partii oszustów jesteś!
    Ojciec: Tak? To idź ponoś koszyk Kaczyńskiemu.
    Syn: Z partii złodziei, eeee.
    Ojciec: Oszołom jeden. Brata pochował na Wawelu, a na Krakowskim Przedmieściu kwiaty składa.
    Syn: Tato, ale to boli, no bul mówię ci.
    Ojciec: Nawet prawa jazdy nie ma.
    Syn: Emeryt, a gdzie twoje OFE?
    I w podobnym duchu jeszcze się tak trochę poprzepychali.
    ps.
    Mam wrażenie, że w TVN przestawiono wajchę i szanowny pan premier jest znowu cacy. Czy to tylko moje mylne wrażenie? A jeśli nie, to skąd ta odmiana?

  2. Ja dziś byłem świadkiem mniej
    Ja dziś byłem świadkiem mniej więcej takiej rozmowy: ojciec, lat trzydzieści coś tam, z wioski, marzący o byciu miastowym i najchętniej by zatłukł tę wioskę, która w nim siedzi, ale to mu się nigdy nie uda oraz syn, lat 14, z tej samej wioski, i który niczego z wiochy nie ma. Rzecz się dzieje przy FIFA.
    Ojciec: Ej, oszukujesz!
    Syn: Jak to? Przecież tu nie można! Sam oszukujesz, że oszukuję. Haha, z partii oszustów jesteś!
    Ojciec: Tak? To idź ponoś koszyk Kaczyńskiemu.
    Syn: Z partii złodziei, eeee.
    Ojciec: Oszołom jeden. Brata pochował na Wawelu, a na Krakowskim Przedmieściu kwiaty składa.
    Syn: Tato, ale to boli, no bul mówię ci.
    Ojciec: Nawet prawa jazdy nie ma.
    Syn: Emeryt, a gdzie twoje OFE?
    I w podobnym duchu jeszcze się tak trochę poprzepychali.
    ps.
    Mam wrażenie, że w TVN przestawiono wajchę i szanowny pan premier jest znowu cacy. Czy to tylko moje mylne wrażenie? A jeśli nie, to skąd ta odmiana?

  3. Ja dziś byłem świadkiem mniej
    Ja dziś byłem świadkiem mniej więcej takiej rozmowy: ojciec, lat trzydzieści coś tam, z wioski, marzący o byciu miastowym i najchętniej by zatłukł tę wioskę, która w nim siedzi, ale to mu się nigdy nie uda oraz syn, lat 14, z tej samej wioski, i który niczego z wiochy nie ma. Rzecz się dzieje przy FIFA.
    Ojciec: Ej, oszukujesz!
    Syn: Jak to? Przecież tu nie można! Sam oszukujesz, że oszukuję. Haha, z partii oszustów jesteś!
    Ojciec: Tak? To idź ponoś koszyk Kaczyńskiemu.
    Syn: Z partii złodziei, eeee.
    Ojciec: Oszołom jeden. Brata pochował na Wawelu, a na Krakowskim Przedmieściu kwiaty składa.
    Syn: Tato, ale to boli, no bul mówię ci.
    Ojciec: Nawet prawa jazdy nie ma.
    Syn: Emeryt, a gdzie twoje OFE?
    I w podobnym duchu jeszcze się tak trochę poprzepychali.
    ps.
    Mam wrażenie, że w TVN przestawiono wajchę i szanowny pan premier jest znowu cacy. Czy to tylko moje mylne wrażenie? A jeśli nie, to skąd ta odmiana?

  4. Marcowy wywiad ze znanym psychologiem społecznym
    P: Czego się Pan spodziewa po rozpoczętym właśnie badaniu? Czy tego, że tak niezwykłe wydarzenie jak katasrtofa TU-154 może mieć wpływ na nasze postrzeganie świata?

    O: Jestem przeciwnikiem tezy, że Polacy w kolejnych wyborach będą się kierować symbolami. Polacy, jeśli już w ogóle idą do wyborów, kierują się przede wszystkim stanem własnego portfela – tym obecnym i tym przewidywanym. Również na partie patrzą przez pryzmat portfela. Albo zaufają, że im ktoś dołoży grosza, a przynajmniej nie zabierze albo nie zaufają. I jest to decydujące kryterium.

    P: Zero romantyzmu.

    O: To co podważyło pozycję głównego rządzącego ugrupowania, czy nią zachwiało była dyskusja i awantura wokół OFE. W tym sporze medialnie wygrali przeciwnicy projektu rządowego. A wygrali hasłem: państwo próbuje przywłaszczyć wasze pieniądze, które gdzieś tam zgromadziliście. W dodatku sami rządzący nie byli zgodni w tej sprawi. To, ze sami do końca nie wiedzą jak to wszytko będzie przebiegało, podważ ich wiarygodność. Najważniejsze są więc niepokój o portfel i podważenie wiarygodności…

    P: A nie Smoleńsk
    O: Nie nie Smoleńsk……
    .
    .
    .
    .
    P: Kto wygra następne wybory?
    O: Ten, kto przekona Polaków, że nie stracą finansowo – albo stracą mniej – i przekona ich, że to co mówi, jest naprawdę wiarygodne.

    I moje uwagi:
    1. Jeśli powyższe tezy są prawdziwe to PO przegra z PISem.
    2. Powyższe tezy krążą już w mediach a to oznacza, że delikatnie mówiąc jest coś na rzeczy
    Zagadka na koniec dla tych co nie czytali wywiadu: kto pyta i kto odpowiada?

      • A mnie
        się wydaje, że w różnych okresach czasu podczas kolejnych wyborów elektorat kierował się różnymi przesłankami wrzucając kartkę do urny. Raz była to kwestia kłótliwośc na prawicy, kwestie życia poczętego, innym razem stosunek do UE, kiedyś równiez ekonomia była była jednym z tematów kampanii. Ogólnie politycy w naszym kraju tracili władzę z jednego powodu: rozczarowania wyborców. I tym razem wśród dotychczasowych wyborców PO zaczyna dominować rozczarowanie. To rozczarowanie zaczyna powoli przeważać nad niesmakiem z okresu rządów PiSu.

        Ps. A co do Mikkego to bardziej zaszkodził ruchowi konserwatywno liberalnemu niż mu pomógł. Był zbyt wyrazisty i bezkompromisowy. Wydaje mi się, że elektorat nie przepada za takimi politykami.
        Ps.2 Wywiad jest w Przekroju z 15 marca. Pytał Grzegorz Miecugow. Odpowiadał janusz Czapiński.

    • Wywiad z Januszem Czapińskim
      przeprowadził Grzegorz Miecugow.
      Czytałam w Przekroju. Red. naczelna Kararzyna Janowska. Poprawa od czasów Najsztuba.

      edit :
      W Przekroju przeczytałam
      Co do Korwina, to mnie się wydaje, że on nie chce tej władzy. Jak sie przyjrzeć temu, co robił dotychczas.

      • Kaczor nazywając Biedronkę sklepem dla najbiednieszych popełnił
        podwójny błąd. Tesco,Biedronka,Lidl itp to nie są sklepy dla biednych tylko dla półbogatych przeciętniaków! Zobaczcie, jakie parkingi przed swoimi marketami budują w/m sieci handlowe. Czy biedak przyjedzie na zakupy Daewoo,a właśnie posiadacze tej i podobnych marek są najbardzirj lojalnymi klientami tych sklepów dla ubogich?:) Nie wierzycie to popatrzcie na zaparkowane tam auta, a jak będziecie mieli szczęście to zobaczycie całą rodzinkę pakującą zakupy do bagażnika Nubiry, głowa rodziny:wąs, koszulka na naramkach, sandały i skarpetki podciągnięte prawie pod kolna,żona mimo,że zima już minęła i jest 17*C obowiązkowe futro i czapka z lisa 🙂 Faktycznie sklepy dla ubogich…intelektualnie:)

        • Ołóweczku, dzyń, dzyń pobudka.
          Czasy się zmieniły. Własny samochód dzisiaj to żaden luksus. Daewoo z lekka przechodzone kupujesz dzisiaj za magiczną kwotę 600-800 zł, na chodzie, z ważnym przeglądem. To co widzę pod Lidlem czy Biedronką to często takie właśnie dychawiczne samochody. Poza tym nie przesadzajmy. Około 30-40% klientów tych sklepów korzysta z komunikacji miejskiej. Sam słyszałem kobitkę w autobusie jak mówiła przed 1 listopada, że jedzie do dyskonta (tak się wyraziła) bo tam mają taniej świeczki o całe 10 gr na sztuce. W tzw, marketach masz cały przekrój społeczeństwa.

          No chyba, że dla ciebie bieda, to nurek śmietnikowy.

  5. Marcowy wywiad ze znanym psychologiem społecznym
    P: Czego się Pan spodziewa po rozpoczętym właśnie badaniu? Czy tego, że tak niezwykłe wydarzenie jak katasrtofa TU-154 może mieć wpływ na nasze postrzeganie świata?

    O: Jestem przeciwnikiem tezy, że Polacy w kolejnych wyborach będą się kierować symbolami. Polacy, jeśli już w ogóle idą do wyborów, kierują się przede wszystkim stanem własnego portfela – tym obecnym i tym przewidywanym. Również na partie patrzą przez pryzmat portfela. Albo zaufają, że im ktoś dołoży grosza, a przynajmniej nie zabierze albo nie zaufają. I jest to decydujące kryterium.

    P: Zero romantyzmu.

    O: To co podważyło pozycję głównego rządzącego ugrupowania, czy nią zachwiało była dyskusja i awantura wokół OFE. W tym sporze medialnie wygrali przeciwnicy projektu rządowego. A wygrali hasłem: państwo próbuje przywłaszczyć wasze pieniądze, które gdzieś tam zgromadziliście. W dodatku sami rządzący nie byli zgodni w tej sprawi. To, ze sami do końca nie wiedzą jak to wszytko będzie przebiegało, podważ ich wiarygodność. Najważniejsze są więc niepokój o portfel i podważenie wiarygodności…

    P: A nie Smoleńsk
    O: Nie nie Smoleńsk……
    .
    .
    .
    .
    P: Kto wygra następne wybory?
    O: Ten, kto przekona Polaków, że nie stracą finansowo – albo stracą mniej – i przekona ich, że to co mówi, jest naprawdę wiarygodne.

    I moje uwagi:
    1. Jeśli powyższe tezy są prawdziwe to PO przegra z PISem.
    2. Powyższe tezy krążą już w mediach a to oznacza, że delikatnie mówiąc jest coś na rzeczy
    Zagadka na koniec dla tych co nie czytali wywiadu: kto pyta i kto odpowiada?

      • A mnie
        się wydaje, że w różnych okresach czasu podczas kolejnych wyborów elektorat kierował się różnymi przesłankami wrzucając kartkę do urny. Raz była to kwestia kłótliwośc na prawicy, kwestie życia poczętego, innym razem stosunek do UE, kiedyś równiez ekonomia była była jednym z tematów kampanii. Ogólnie politycy w naszym kraju tracili władzę z jednego powodu: rozczarowania wyborców. I tym razem wśród dotychczasowych wyborców PO zaczyna dominować rozczarowanie. To rozczarowanie zaczyna powoli przeważać nad niesmakiem z okresu rządów PiSu.

        Ps. A co do Mikkego to bardziej zaszkodził ruchowi konserwatywno liberalnemu niż mu pomógł. Był zbyt wyrazisty i bezkompromisowy. Wydaje mi się, że elektorat nie przepada za takimi politykami.
        Ps.2 Wywiad jest w Przekroju z 15 marca. Pytał Grzegorz Miecugow. Odpowiadał janusz Czapiński.

    • Wywiad z Januszem Czapińskim
      przeprowadził Grzegorz Miecugow.
      Czytałam w Przekroju. Red. naczelna Kararzyna Janowska. Poprawa od czasów Najsztuba.

      edit :
      W Przekroju przeczytałam
      Co do Korwina, to mnie się wydaje, że on nie chce tej władzy. Jak sie przyjrzeć temu, co robił dotychczas.

      • Kaczor nazywając Biedronkę sklepem dla najbiednieszych popełnił
        podwójny błąd. Tesco,Biedronka,Lidl itp to nie są sklepy dla biednych tylko dla półbogatych przeciętniaków! Zobaczcie, jakie parkingi przed swoimi marketami budują w/m sieci handlowe. Czy biedak przyjedzie na zakupy Daewoo,a właśnie posiadacze tej i podobnych marek są najbardzirj lojalnymi klientami tych sklepów dla ubogich?:) Nie wierzycie to popatrzcie na zaparkowane tam auta, a jak będziecie mieli szczęście to zobaczycie całą rodzinkę pakującą zakupy do bagażnika Nubiry, głowa rodziny:wąs, koszulka na naramkach, sandały i skarpetki podciągnięte prawie pod kolna,żona mimo,że zima już minęła i jest 17*C obowiązkowe futro i czapka z lisa 🙂 Faktycznie sklepy dla ubogich…intelektualnie:)

        • Ołóweczku, dzyń, dzyń pobudka.
          Czasy się zmieniły. Własny samochód dzisiaj to żaden luksus. Daewoo z lekka przechodzone kupujesz dzisiaj za magiczną kwotę 600-800 zł, na chodzie, z ważnym przeglądem. To co widzę pod Lidlem czy Biedronką to często takie właśnie dychawiczne samochody. Poza tym nie przesadzajmy. Około 30-40% klientów tych sklepów korzysta z komunikacji miejskiej. Sam słyszałem kobitkę w autobusie jak mówiła przed 1 listopada, że jedzie do dyskonta (tak się wyraziła) bo tam mają taniej świeczki o całe 10 gr na sztuce. W tzw, marketach masz cały przekrój społeczeństwa.

          No chyba, że dla ciebie bieda, to nurek śmietnikowy.

  6. Marcowy wywiad ze znanym psychologiem społecznym
    P: Czego się Pan spodziewa po rozpoczętym właśnie badaniu? Czy tego, że tak niezwykłe wydarzenie jak katasrtofa TU-154 może mieć wpływ na nasze postrzeganie świata?

    O: Jestem przeciwnikiem tezy, że Polacy w kolejnych wyborach będą się kierować symbolami. Polacy, jeśli już w ogóle idą do wyborów, kierują się przede wszystkim stanem własnego portfela – tym obecnym i tym przewidywanym. Również na partie patrzą przez pryzmat portfela. Albo zaufają, że im ktoś dołoży grosza, a przynajmniej nie zabierze albo nie zaufają. I jest to decydujące kryterium.

    P: Zero romantyzmu.

    O: To co podważyło pozycję głównego rządzącego ugrupowania, czy nią zachwiało była dyskusja i awantura wokół OFE. W tym sporze medialnie wygrali przeciwnicy projektu rządowego. A wygrali hasłem: państwo próbuje przywłaszczyć wasze pieniądze, które gdzieś tam zgromadziliście. W dodatku sami rządzący nie byli zgodni w tej sprawi. To, ze sami do końca nie wiedzą jak to wszytko będzie przebiegało, podważ ich wiarygodność. Najważniejsze są więc niepokój o portfel i podważenie wiarygodności…

    P: A nie Smoleńsk
    O: Nie nie Smoleńsk……
    .
    .
    .
    .
    P: Kto wygra następne wybory?
    O: Ten, kto przekona Polaków, że nie stracą finansowo – albo stracą mniej – i przekona ich, że to co mówi, jest naprawdę wiarygodne.

    I moje uwagi:
    1. Jeśli powyższe tezy są prawdziwe to PO przegra z PISem.
    2. Powyższe tezy krążą już w mediach a to oznacza, że delikatnie mówiąc jest coś na rzeczy
    Zagadka na koniec dla tych co nie czytali wywiadu: kto pyta i kto odpowiada?

      • A mnie
        się wydaje, że w różnych okresach czasu podczas kolejnych wyborów elektorat kierował się różnymi przesłankami wrzucając kartkę do urny. Raz była to kwestia kłótliwośc na prawicy, kwestie życia poczętego, innym razem stosunek do UE, kiedyś równiez ekonomia była była jednym z tematów kampanii. Ogólnie politycy w naszym kraju tracili władzę z jednego powodu: rozczarowania wyborców. I tym razem wśród dotychczasowych wyborców PO zaczyna dominować rozczarowanie. To rozczarowanie zaczyna powoli przeważać nad niesmakiem z okresu rządów PiSu.

        Ps. A co do Mikkego to bardziej zaszkodził ruchowi konserwatywno liberalnemu niż mu pomógł. Był zbyt wyrazisty i bezkompromisowy. Wydaje mi się, że elektorat nie przepada za takimi politykami.
        Ps.2 Wywiad jest w Przekroju z 15 marca. Pytał Grzegorz Miecugow. Odpowiadał janusz Czapiński.

    • Wywiad z Januszem Czapińskim
      przeprowadził Grzegorz Miecugow.
      Czytałam w Przekroju. Red. naczelna Kararzyna Janowska. Poprawa od czasów Najsztuba.

      edit :
      W Przekroju przeczytałam
      Co do Korwina, to mnie się wydaje, że on nie chce tej władzy. Jak sie przyjrzeć temu, co robił dotychczas.

      • Kaczor nazywając Biedronkę sklepem dla najbiednieszych popełnił
        podwójny błąd. Tesco,Biedronka,Lidl itp to nie są sklepy dla biednych tylko dla półbogatych przeciętniaków! Zobaczcie, jakie parkingi przed swoimi marketami budują w/m sieci handlowe. Czy biedak przyjedzie na zakupy Daewoo,a właśnie posiadacze tej i podobnych marek są najbardzirj lojalnymi klientami tych sklepów dla ubogich?:) Nie wierzycie to popatrzcie na zaparkowane tam auta, a jak będziecie mieli szczęście to zobaczycie całą rodzinkę pakującą zakupy do bagażnika Nubiry, głowa rodziny:wąs, koszulka na naramkach, sandały i skarpetki podciągnięte prawie pod kolna,żona mimo,że zima już minęła i jest 17*C obowiązkowe futro i czapka z lisa 🙂 Faktycznie sklepy dla ubogich…intelektualnie:)

        • Ołóweczku, dzyń, dzyń pobudka.
          Czasy się zmieniły. Własny samochód dzisiaj to żaden luksus. Daewoo z lekka przechodzone kupujesz dzisiaj za magiczną kwotę 600-800 zł, na chodzie, z ważnym przeglądem. To co widzę pod Lidlem czy Biedronką to często takie właśnie dychawiczne samochody. Poza tym nie przesadzajmy. Około 30-40% klientów tych sklepów korzysta z komunikacji miejskiej. Sam słyszałem kobitkę w autobusie jak mówiła przed 1 listopada, że jedzie do dyskonta (tak się wyraziła) bo tam mają taniej świeczki o całe 10 gr na sztuce. W tzw, marketach masz cały przekrój społeczeństwa.

          No chyba, że dla ciebie bieda, to nurek śmietnikowy.

  7. A to ciekawe
    że nikomu nie przyszło zadać pytanie o Polski Cukier, który powstał z taką pompą w 2002 r. A tak miało być pięknie. Ale co będę strzępił jęzor, oddajmy głos zainteresowanym:

    Polski Cukier…”jest największym w Polsce i siódmym, co do wielkości, producentem cukru w Europie. Nasz udział w krajowym rynku wynosi blisko 40 procent, a pod względem przychodów ze sprzedaży i kapitału mieścimy się w pierwszej setce największych firm w Polsce. Od 30 września 2003 r. działamy jako jednolity ogólnopolski koncern, w którego skład wchodzi 7 Oddziałów, będących wcześniej odrębnymi spółkami akcyjnymi. Fabryki KSC S.A. to zakłady z wieloletnim doświadczeniem na rynku. Zlokalizowane na terenie pięciu województw przerabiają rocznie ok. 4 miliony ton buraków dostarczanych przez ok. 17 tysięcy plantatorów gospodarujących na ponad 78 tysiącach hektarów. Wszystkie produkują cukier odpowiadający normom europejskim, którego odbiorcami są zarówno uznane firmy polskie, jak i renomowane koncerny międzynarodowe.
    Od początku swojego istnienia Krajowa Spółka Cukrowa S.A. podejmuje wysiłki zmierzające do osiągnięcia wysokich standardów jakościowych i konkurencyjnej pozycji wobec firm zagranicznych. W tym celu w 2003 roku rozpoczęliśmy proces głębokiej restrukturyzacji zakładający obniżenie kosztów, poprawę rentowności i koncentrację produkcji w największych i najsilniejszych zakładach. Równolegle wdrażamy program kompleksowego doinwestowania polskich cukrowni…”

    Pewnie dzieci nie pamiętają ale pierwsze kartki w PRL wprowadzono nie na mięsko, ale na cukier właśnie. 1976 r. – to nie tylko Radom, to także karteczki na cukier – jako pierwsza jaskółka zwiastująca koniec epoki Gierka. Cukier jako probierz tego co dzieje się w gospodarce, a dzieje się do dupy moi mili.

    Kochajmy holdingi i monopole, bo oni kochają klientów. Mamy Polski Cukier, który właśnie uruchomił potężne rezerwy cukru, żeby cena rynkowa nie wzrastała (takie pitolenie słyszałem przez laty z ust PSL-owców, że tak właśnie będzie). Uj, nie ma rezerw? Uj, rodacy za dużo cukru jedzom. A to nie zdrowie.
    Mamy holding PKP. Muszę przypominać jak wygląda jakość usług w XXI w. firmy, która nie potrafi skoordynować rozkładów jazdy do niedawna własnych spółek?
    Za chwilę będą holdingi energetyczne i paliwowe. Potężne, narodowe, polskie jak kurwa jego mać. W czasie jak wy frajerzy będziecie śnić o potędze polskich holdingów, rzeczone będą was ruchać na kasie aż miło. Portfel będziecie mieli pusty, ale za to duma narodowa was rozsadzi.

    Ktoś krzyknie – inni też mają holdingi, narodowe i nierzadko państwowe jak najbardziej! A i owszem. Na ten przykład jak francuskim koncernom paliwowym zaczyna pojawiać się dno w zbiornikach, to kto by nie był przy władzy, natentychmiast wysyła zgrupowanie Mirage. To samo robią Hamerykańce i Brytyjczycy, choć u nich państwowości w tych holdingach tyle co kot napłakał. Powód jest jeden i ten sam. Bo w tych krajach, ci u władzy wiedzą, że jak ceny pójdą w górę to lud ich wysadzi w pizdu. Raz a dobrze. Wiedzą to holdingi, wiedzą to politycy. Dlatego te pierwsze mówią, żeby ceny były niskie musimy mieć obrót i pewność dostaw. Więc ci drudzy robią to, chwilowo zapominając o światowym pokoju. Druga taka okazja, żeby posunąć pyskatego psychopatę z Libii może się zdarzyć za kolejne 40 lat, więc kujmy żelazo póki gorące.

    A co robią polskie władze? Otóż ruchają swoich rodaków ile wlezie. Polak przyzwyczajony do podwyżek przez 50 lat komuny, więc nie fika za bardzo. Zarabiamy 30, 40 czasem 50% tego co w krajach starej Unii, a tymczasem ceny będące pod kontrolą państwowych, półpaństwowych czy prywatnych holdingów i dominujących spół (to nie błąd) oscylują w okolicach tych unijnych, a niekiedy je przewyższają. Działania tych pajaców od mocarstowowści przypominają mi przedwojenną Ligę Morską i Kolonialną, która na serio chciała zaanektować Liberię i chwilami Madagaskar na polską kolonię. Ubaw był po pachy.

    Nasi spece od budowy koncernów paliwowych kupili Możejki. Tak kupili, że ruscy im zrobili technologiczno-pożarowe kuku, a Litwini zrobią wszystko żeby polaczków posłać w piździec. Ale durnie nie nauczą się, że Litwa czy Ukraina to nie ten kierunek. Póki co będziemy bulić, a emerytów za parę lat wyślemy do pieca.

  8. A to ciekawe
    że nikomu nie przyszło zadać pytanie o Polski Cukier, który powstał z taką pompą w 2002 r. A tak miało być pięknie. Ale co będę strzępił jęzor, oddajmy głos zainteresowanym:

    Polski Cukier…”jest największym w Polsce i siódmym, co do wielkości, producentem cukru w Europie. Nasz udział w krajowym rynku wynosi blisko 40 procent, a pod względem przychodów ze sprzedaży i kapitału mieścimy się w pierwszej setce największych firm w Polsce. Od 30 września 2003 r. działamy jako jednolity ogólnopolski koncern, w którego skład wchodzi 7 Oddziałów, będących wcześniej odrębnymi spółkami akcyjnymi. Fabryki KSC S.A. to zakłady z wieloletnim doświadczeniem na rynku. Zlokalizowane na terenie pięciu województw przerabiają rocznie ok. 4 miliony ton buraków dostarczanych przez ok. 17 tysięcy plantatorów gospodarujących na ponad 78 tysiącach hektarów. Wszystkie produkują cukier odpowiadający normom europejskim, którego odbiorcami są zarówno uznane firmy polskie, jak i renomowane koncerny międzynarodowe.
    Od początku swojego istnienia Krajowa Spółka Cukrowa S.A. podejmuje wysiłki zmierzające do osiągnięcia wysokich standardów jakościowych i konkurencyjnej pozycji wobec firm zagranicznych. W tym celu w 2003 roku rozpoczęliśmy proces głębokiej restrukturyzacji zakładający obniżenie kosztów, poprawę rentowności i koncentrację produkcji w największych i najsilniejszych zakładach. Równolegle wdrażamy program kompleksowego doinwestowania polskich cukrowni…”

    Pewnie dzieci nie pamiętają ale pierwsze kartki w PRL wprowadzono nie na mięsko, ale na cukier właśnie. 1976 r. – to nie tylko Radom, to także karteczki na cukier – jako pierwsza jaskółka zwiastująca koniec epoki Gierka. Cukier jako probierz tego co dzieje się w gospodarce, a dzieje się do dupy moi mili.

    Kochajmy holdingi i monopole, bo oni kochają klientów. Mamy Polski Cukier, który właśnie uruchomił potężne rezerwy cukru, żeby cena rynkowa nie wzrastała (takie pitolenie słyszałem przez laty z ust PSL-owców, że tak właśnie będzie). Uj, nie ma rezerw? Uj, rodacy za dużo cukru jedzom. A to nie zdrowie.
    Mamy holding PKP. Muszę przypominać jak wygląda jakość usług w XXI w. firmy, która nie potrafi skoordynować rozkładów jazdy do niedawna własnych spółek?
    Za chwilę będą holdingi energetyczne i paliwowe. Potężne, narodowe, polskie jak kurwa jego mać. W czasie jak wy frajerzy będziecie śnić o potędze polskich holdingów, rzeczone będą was ruchać na kasie aż miło. Portfel będziecie mieli pusty, ale za to duma narodowa was rozsadzi.

    Ktoś krzyknie – inni też mają holdingi, narodowe i nierzadko państwowe jak najbardziej! A i owszem. Na ten przykład jak francuskim koncernom paliwowym zaczyna pojawiać się dno w zbiornikach, to kto by nie był przy władzy, natentychmiast wysyła zgrupowanie Mirage. To samo robią Hamerykańce i Brytyjczycy, choć u nich państwowości w tych holdingach tyle co kot napłakał. Powód jest jeden i ten sam. Bo w tych krajach, ci u władzy wiedzą, że jak ceny pójdą w górę to lud ich wysadzi w pizdu. Raz a dobrze. Wiedzą to holdingi, wiedzą to politycy. Dlatego te pierwsze mówią, żeby ceny były niskie musimy mieć obrót i pewność dostaw. Więc ci drudzy robią to, chwilowo zapominając o światowym pokoju. Druga taka okazja, żeby posunąć pyskatego psychopatę z Libii może się zdarzyć za kolejne 40 lat, więc kujmy żelazo póki gorące.

    A co robią polskie władze? Otóż ruchają swoich rodaków ile wlezie. Polak przyzwyczajony do podwyżek przez 50 lat komuny, więc nie fika za bardzo. Zarabiamy 30, 40 czasem 50% tego co w krajach starej Unii, a tymczasem ceny będące pod kontrolą państwowych, półpaństwowych czy prywatnych holdingów i dominujących spół (to nie błąd) oscylują w okolicach tych unijnych, a niekiedy je przewyższają. Działania tych pajaców od mocarstowowści przypominają mi przedwojenną Ligę Morską i Kolonialną, która na serio chciała zaanektować Liberię i chwilami Madagaskar na polską kolonię. Ubaw był po pachy.

    Nasi spece od budowy koncernów paliwowych kupili Możejki. Tak kupili, że ruscy im zrobili technologiczno-pożarowe kuku, a Litwini zrobią wszystko żeby polaczków posłać w piździec. Ale durnie nie nauczą się, że Litwa czy Ukraina to nie ten kierunek. Póki co będziemy bulić, a emerytów za parę lat wyślemy do pieca.

  9. A to ciekawe
    że nikomu nie przyszło zadać pytanie o Polski Cukier, który powstał z taką pompą w 2002 r. A tak miało być pięknie. Ale co będę strzępił jęzor, oddajmy głos zainteresowanym:

    Polski Cukier…”jest największym w Polsce i siódmym, co do wielkości, producentem cukru w Europie. Nasz udział w krajowym rynku wynosi blisko 40 procent, a pod względem przychodów ze sprzedaży i kapitału mieścimy się w pierwszej setce największych firm w Polsce. Od 30 września 2003 r. działamy jako jednolity ogólnopolski koncern, w którego skład wchodzi 7 Oddziałów, będących wcześniej odrębnymi spółkami akcyjnymi. Fabryki KSC S.A. to zakłady z wieloletnim doświadczeniem na rynku. Zlokalizowane na terenie pięciu województw przerabiają rocznie ok. 4 miliony ton buraków dostarczanych przez ok. 17 tysięcy plantatorów gospodarujących na ponad 78 tysiącach hektarów. Wszystkie produkują cukier odpowiadający normom europejskim, którego odbiorcami są zarówno uznane firmy polskie, jak i renomowane koncerny międzynarodowe.
    Od początku swojego istnienia Krajowa Spółka Cukrowa S.A. podejmuje wysiłki zmierzające do osiągnięcia wysokich standardów jakościowych i konkurencyjnej pozycji wobec firm zagranicznych. W tym celu w 2003 roku rozpoczęliśmy proces głębokiej restrukturyzacji zakładający obniżenie kosztów, poprawę rentowności i koncentrację produkcji w największych i najsilniejszych zakładach. Równolegle wdrażamy program kompleksowego doinwestowania polskich cukrowni…”

    Pewnie dzieci nie pamiętają ale pierwsze kartki w PRL wprowadzono nie na mięsko, ale na cukier właśnie. 1976 r. – to nie tylko Radom, to także karteczki na cukier – jako pierwsza jaskółka zwiastująca koniec epoki Gierka. Cukier jako probierz tego co dzieje się w gospodarce, a dzieje się do dupy moi mili.

    Kochajmy holdingi i monopole, bo oni kochają klientów. Mamy Polski Cukier, który właśnie uruchomił potężne rezerwy cukru, żeby cena rynkowa nie wzrastała (takie pitolenie słyszałem przez laty z ust PSL-owców, że tak właśnie będzie). Uj, nie ma rezerw? Uj, rodacy za dużo cukru jedzom. A to nie zdrowie.
    Mamy holding PKP. Muszę przypominać jak wygląda jakość usług w XXI w. firmy, która nie potrafi skoordynować rozkładów jazdy do niedawna własnych spółek?
    Za chwilę będą holdingi energetyczne i paliwowe. Potężne, narodowe, polskie jak kurwa jego mać. W czasie jak wy frajerzy będziecie śnić o potędze polskich holdingów, rzeczone będą was ruchać na kasie aż miło. Portfel będziecie mieli pusty, ale za to duma narodowa was rozsadzi.

    Ktoś krzyknie – inni też mają holdingi, narodowe i nierzadko państwowe jak najbardziej! A i owszem. Na ten przykład jak francuskim koncernom paliwowym zaczyna pojawiać się dno w zbiornikach, to kto by nie był przy władzy, natentychmiast wysyła zgrupowanie Mirage. To samo robią Hamerykańce i Brytyjczycy, choć u nich państwowości w tych holdingach tyle co kot napłakał. Powód jest jeden i ten sam. Bo w tych krajach, ci u władzy wiedzą, że jak ceny pójdą w górę to lud ich wysadzi w pizdu. Raz a dobrze. Wiedzą to holdingi, wiedzą to politycy. Dlatego te pierwsze mówią, żeby ceny były niskie musimy mieć obrót i pewność dostaw. Więc ci drudzy robią to, chwilowo zapominając o światowym pokoju. Druga taka okazja, żeby posunąć pyskatego psychopatę z Libii może się zdarzyć za kolejne 40 lat, więc kujmy żelazo póki gorące.

    A co robią polskie władze? Otóż ruchają swoich rodaków ile wlezie. Polak przyzwyczajony do podwyżek przez 50 lat komuny, więc nie fika za bardzo. Zarabiamy 30, 40 czasem 50% tego co w krajach starej Unii, a tymczasem ceny będące pod kontrolą państwowych, półpaństwowych czy prywatnych holdingów i dominujących spół (to nie błąd) oscylują w okolicach tych unijnych, a niekiedy je przewyższają. Działania tych pajaców od mocarstowowści przypominają mi przedwojenną Ligę Morską i Kolonialną, która na serio chciała zaanektować Liberię i chwilami Madagaskar na polską kolonię. Ubaw był po pachy.

    Nasi spece od budowy koncernów paliwowych kupili Możejki. Tak kupili, że ruscy im zrobili technologiczno-pożarowe kuku, a Litwini zrobią wszystko żeby polaczków posłać w piździec. Ale durnie nie nauczą się, że Litwa czy Ukraina to nie ten kierunek. Póki co będziemy bulić, a emerytów za parę lat wyślemy do pieca.