Reklama

Szkoda, że George Orwell nie miał przyjemności z Pawłem Kukizem i jego "Bezpartyjnymi Samorządowcami", bowiem miałby znacznie mniej pracy z napisaniem "Animal Farm" – wszystkie występujące w powieści świnie z Majorem, Napoleonem, Snowballem i Squealerem (Kukiz?) na czele wypowiadałyby tylko jedno, akcentowane i intonowane na tysiące różnorakich sposobów słowo "JOW".
O "Folwarku" właściwie wystarczy – poza jedną sugestią skierowaną do żyjących w Polsce AD 2015 owiec: nie idźcie na rzeź poprzedzoną referendum.
Ad rem:
PiS ma szansę na utworzenie jednopartyjnego gabinetu. 
To nie utopia, to Realpolitik.
Stąd strach odbierający resztki rozumu i pojawiające się coraz to "ciekawsze" sondaże dające JOW-owcom najwięcej miejsc w polskim parlamencie.
Stąd pokrętne i fałszywe tłumaczenia budżetowych subwencji dla partii, mające na celu wytworzyć wśród gawiedzi  wrażenie równości między finansowaniem partii i płaceniem pensji przebrzydłym partyjniakom.
Takich bzdur jest i będzie coraz więcej, bowiem szansa zmiany Konstytucji i wprowadzenia nad Wisłą systemu (bo to pewnie o ten system "antysystemowcom" chodzi) prezydenckiego może zaistnieć.
I tu najwięcej zależy od Dudy i Kaczyńskiego, a nie pompowanego medialnie Pawła Kukiza, który powinien (dla własnego dobra) przypomnieć sobie historię niejakiego Półpanka Pani Konopnickiej.
Ten system prezydencki może być ostatnią szansą na to, by nieco później można było  pochylić się nad projektami zmian ordynacji wyborczej, których celem nie będzie kolejna próba uprzywilejowania świń, tylko (między innymi) wyedukowanie owiec.

Reklama