Reklama

Z jednej strony mam pełen komfort, z drugiej spory dyskomfort.

Z jednej strony mam pełen komfort, z drugiej spory dyskomfort. Pierwszy raz zdarzyło się tak, że w jednym czasie mogę opisać jeden z ulubionych mechanizmów II PRL od strony teoretycznej i praktycznej. Dyskomfort zniweluję na samym początku, żeby nie męczyć Czytelników i siebie. Dla mnie koślawa replika http://kontrowersje.net/tresc/pan_redaktor_lis_ciagnie_kite_po_dnie , którą wyskrobał do mojego tekstu redaktor Lis, to takie wydarzenie, jak najnowszy narzeczony najgłośniejszej gwiazdy. Porównania użyłem bardzo precyzyjnie, by oddać istotę rzeczy. Kompletnie mnie nie obchodzą takie wydarzenia, ale jednocześnie nie sposób nie zauważyć sensacji, jaką Lis wywołał i to jest cholernie interesujące. Mnie i tym bardziej zdystansowanych obserwatorów zapewne zastanowiło jedno. Dlaczego redaktor Lis rzucił się z armatą na, co tu dużo mówić, wróbla? Według klasycznej szkoły PRLII, w takich przypadkach niezawodna jest gilotyna milczenia. Ucina się temat uznając za niegodny reakcji, co więcej ta metoda w moim przekonaniu jest nie tylko najbardziej skuteczna, ale najbardziej upokarzająca. Lis wystrzelił z armaty, co oznacza, że coś Lisa spłoszyło. Najprościej byłoby napisać, że trafiłem w słaby punkt http://kontrowersje.net/tresc/jaka_role_odegral_stefan_lis_w_akcji_elekcja_zorganizowanej_przez_czeslawa_kiszczaka, ale jak napisałem wyżej mnie nie podniecają takie „triumfy”, dlatego nie daję głowy, że tak właśnie było. Równie dobrze redaktor Lis mógł się napalić na hurt, urządzić „popisówkę”, pokazując jak to fachowcy rozprawiają się z opluwaczami internetowymi. Taki szpan przed środowiskiem, który wskaże drogę. Patrzcie, wystarczy gnojka namierzyć, ośmieszyć przezwiskiem, postraszyć policją i prokuratorem, a gnojek znika. Widzicie! Tak to się robi i oni wszyscy tacy odważni za monitorami. Nie mają sensu jakieś tam akcje naiwne, po prostu za mordę i spokój. Jeszcze inna interpretacja jest taka, że nadarzyła się fajna okazja, żeby kolejny raz pokazać „klasycznego pisowca”, no to Lis się na tę okazję rzucił. Trzy równorzędne hipotezy i czwarta która jest kompilacją wszystkich trzech.

Reklama

Gdy się okazało, że Lis ślepo trafił i to we wszystkich aspektach, bo po pierwsze „pisowiec” nie jest „pisowcem”, a kiedyś był wręcz „lisowcem”, po drugie się nie wystraszył, po trzecie coś chyba wie, po czwarte ośmieszył aż boli, spadła wtórna gilotyna milczenia. Pan redaktor pozamiatał własną śmieszność do archiwum, moją odpowiedź wykasował, natomiast mnie na swoim portalu uwiązał skryptami, które uniemożliwiają awansowanie komentarzy na czytelne miejsca. Innymi słowy zrobił wszystko, żeby urwać łeb sprawie i jednocześnie nie ośmieszyć się ostatecznie, kasując mnie na amen, co pewnie i tak nastąpi. Kończę już z dyskomfortem jednym istotnym zdaniem. Praktycznie i Wy, moi drodzy, i ja, mogliśmy się przekonać, że nie błądziliśmy dotąd, odgadując jak działa całe towarzycho. Właśnie ta zdobycz jest najcenniejsza. Lis pokazał rzeźnię, kuchnię propagandy, kręcenie kiełbasy i strach przed utratą biznesu. Z tym większym komfortem możemy wrócić nie do pojedynczego pęta, ale do całej masarni, by teoretycznie i praktycznie przeprowadzić kontrolę niczym Sanepid. Mnie się nasuwa kilka wniosków pokontrolnych. Od dłuższego czasu twierdzę, że towarzycho jest nerwowe, oni się gubią na banałach, takich błędów nie popełnia się na luzie i w pewnej swego przyszłości. O ile można tłumaczyć wpadkę nonszalancją, to późniejszej paniki tak tłumaczyć się nie da. Rozpaczliwy odwrót, smarkate zamiatanie sprawy, natychmiastowe odwracanie uwagi, następną publikacją pożal się Boże, o sukcesach naszych olimpijczyków, to jest strach, nie luz.

Pewnie się zgodzimy co do jednego, że siła rażenia takiego portalu jak kontrowersje.net jest praktycznie żadna, ba, Lisa portal to też nisza, w porównaniu z największymi. Co w takim razie wywołuje irracjonalne reakcje, panikę, śmieszność, „pobite gary”? Jeśli taki Lis kuty na trzy redakcje, najpierw wystawił, a potem podwinął kitę na widok wróbla, to w jakim stresie całe towarzycho musi żyć? W dużym, bardzo dużym, pruje się rzeczywistość, robi się ciasno w monotonii. Ludzie nie kupują tych samych treści w różnych tytułach. Kończy się paliwo Tuskowi, kończy się Lisowi, obaj panikują, obaj aranżują takie groteskowe akcje, że nie sposób uwierzyć w ich komfort. Tuska sponiewierał trzecioligowy działacz PSL, ostatecznie dobił syn działacza z regionalnej ARR. Dotąd Tusk nie schodził poniżej Ziobry i nawet Kurski się nie łapał na replikę. Dotąd Lis nie schodził poniżej Ziemkiewicza, w najgorszym wypadku Kanię opluł, teraz szarpie się i dostaje w dupę od amatora, którego w ogóle nie kojarzył. To nie młody Kalemba i nie ja, nagle wskoczyliśmy na szczyt, to Lis i Tusk leci na dno. Marudnie się upieram, ale zbyt dużo się dzieje dziwnie panicznego, żeby poprzestać na luźnym teoretyzowaniu. Praktycznie widać, że sprawy się sypią i ten mało znaczący epizod jest argumentem za wielką wsypą, nie przeciw wsypie. Ostatnim wnioskiem jest atak Nie pierwszy raz się przekonałem, że całe towarzycho robi pod siebie, gdy się orientują, że źle trafili, że dali się zwieść rutynie. Nigdy się nie można przed Lisami, Artymowiczami, Komorowskimi i całym towarzychem bronić, zawsze i wszędzie atakować, wcześniej wyrywając im kij. Tylko taka strategia przynosi efekty, nawet jeśli się z pozycji wróbla atakuje Lisy.

Reklama

10 KOMENTARZE

  1. A mnie w tym wkurza to
    że organ Sejmu, a Sejm uchwalił kodeks karny, zdecydował że Poseł ma prawo napaść dziennikarkę, bo poczuł się napastowany.

    Jednocześnie prokuratura wysyła do więzienia zwykłego Polaka, za to że napadł na dziennikarkę bo poczuł się napastowany.

    I żaden poseł ani żaden dziennikarz nie napisał do nadzorującego prokuraturę Seremeta, czemu prokuratura wysyła do więzienia za coś, co organ – autor kodeksu karnego uważa za słuszne działanie.

  2. A mnie w tym wkurza to
    że organ Sejmu, a Sejm uchwalił kodeks karny, zdecydował że Poseł ma prawo napaść dziennikarkę, bo poczuł się napastowany.

    Jednocześnie prokuratura wysyła do więzienia zwykłego Polaka, za to że napadł na dziennikarkę bo poczuł się napastowany.

    I żaden poseł ani żaden dziennikarz nie napisał do nadzorującego prokuraturę Seremeta, czemu prokuratura wysyła do więzienia za coś, co organ – autor kodeksu karnego uważa za słuszne działanie.

  3. A ja uważam…
    A ja uważam, że Ty Matko, nie wróbelkiem Jesteś, jeno sroczką – skrzeczącą tak, że lisom i innym hienom spokojnie spać się nie daje.
    Twój głos /sroczy krzyk/ jest tak donośny i roznosi się tak daleko, że trzeba go uciszyć ….
    Słuchając różnych polityków i publicystów można odnieść wrażenie, że Ciebie czytają, więc echo Twoich rad na blogu niesie się daleko i to jest niebezpieczne dla hien i lisów.
    Co do wątpliwej jakości red. Lisa, który wstydzi się swojego ojca, przypomniało mi się kazanie Proboszcza w mojej parafii, a powiedział na rekolekcjach dla rodziców tak: wystarczy, że popatrzę na wasze dzieci i powiem wam – KIM JESTEŚCIE !!!
    To się na ogół sprawdza.

  4. A ja uważam…
    A ja uważam, że Ty Matko, nie wróbelkiem Jesteś, jeno sroczką – skrzeczącą tak, że lisom i innym hienom spokojnie spać się nie daje.
    Twój głos /sroczy krzyk/ jest tak donośny i roznosi się tak daleko, że trzeba go uciszyć ….
    Słuchając różnych polityków i publicystów można odnieść wrażenie, że Ciebie czytają, więc echo Twoich rad na blogu niesie się daleko i to jest niebezpieczne dla hien i lisów.
    Co do wątpliwej jakości red. Lisa, który wstydzi się swojego ojca, przypomniało mi się kazanie Proboszcza w mojej parafii, a powiedział na rekolekcjach dla rodziców tak: wystarczy, że popatrzę na wasze dzieci i powiem wam – KIM JESTEŚCIE !!!
    To się na ogół sprawdza.