Reklama

Wcale bym się tak nie śmiał, jakoś nie m

Wcale bym się tak nie śmiał, jakoś nie mam większego problemu z wyobrażeniem sobie odpowiedniego wyroku i wtedy wszystko się poukłada jak należy. Nie żyjemy w Polsce, żyjemy w II PRL, a tutaj nie tylko wszystko jest możliwe, możliwie jest również niemożliwe i co gdzie indziej się nie zdarza. Pierwsza zadymka z „debatami” zażarła na kilka dni, teraz się jakoś wyrównuje, bo z każdej strony walą w Tuska i niezłe jaja sobie z „debaty” robią, no to czas na nowe zadymy w ramach 500 dni spokoju. W trybie wyborczym organizacja Chlebowskiego, Drzewieckiego i Ryszarda C., pozwie PiS za wyrażanie opinii, że PO nic nie robi przez cztery lata i jest najgorszym rządem. Zanim cokolwiek powiem, przed oczami staje mi dekoder i ta sama technika. Nie wiem czy jest jeden Polak w II PRL, który nie słyszałby podobnych opinii przez 20 lat kierowanych do WSZYSTKICH rządów i przez KAŻDĄ opozycję. No, ale mam casus dekodera Leppera. Nikt nie może wykluczyć, bo teoretycznie jest możliwe, zatem ten jakże okrąglutki dowód w sprawie da się bardzo prosto przerobić. To, że przez 20 lat kłamstwa były bezkarne, nie znaczy, że należy nadal przyzwalać na nieuczciwą debatę, skończmy z tym, zróbmy debatę merytoryczną. Gotowe! O tym, że podobną tezę należy wesprzeć kilkoma zgranymi nazwiskami, wspominać nie muszę. Natomiast przypomnę, że każdy kto odważy się wskazać na piramidalną bzdurę, zostanie opozycją pozaustrojową nie dorosłą do warunków dojrzałej demokracji. Nie wolno kłamać, koniec dyskusji i sąd orzeknie tę oczywistość, czego z kolei nie wolno komentować. Kolejny milowy krok w budowie właściwych relacji na gruncie troski o potrzeby suwerena. I teraz uwaga! W BUDOWIE, nie w bałaganie, w BUDOWIE! Po wyroku sądu jeśli suweren zechce powiedzieć, że w Polsce jest bałagan będzie się musiał ugryźć w plugawy ozór i poprawić na „budowę”. Takie jest prawo i dziób w ciup. Autostradę A2 mamy w budowie, 15 minutowe okienko mamy w budowie, oskarżone kozły ofiarne ze świętej pamięci SPLT-36, będą oskarżone za budowę organizacji lotu. Na kolei mamy budowę, w ZUS się buduje, trwają negocjacje w sprawie budowy z firmą Covec. W budowie jest komercjalizacja szpitali, likwidacja KRUS i podatek 3×15. Budowę można na rozciągnąć na dowolną dziedzinę życia w II PRL, gdzie okiem nie rzucić wszystko rozbudowane. Siły reakcji muszą zrozumieć, że jest jeden ustrój i cały czas trwa budowa twarzy systemu. Lada dzień ustrój nabierze ludzkiej twarzy i wtedy ostatecznie pozamyka się gęby karłom reakcji bez prawa jazdy i konta. Doświadczenie w uzasadnianiu podobnych swobód, telewizyjni mędrcy mają od czasów, gdy wypinali pierś po order budowniczych Wisłostrady. Im jest wszystko jedno jaki pan, byle ludzki i w ramach „wolnego” już rynku odpowiednio celował państwowymi dotacjami.

Reklama

Nie wiem czy jest sens milionowy raz tłumaczyć dlaczego to wszystko działa? Może tak po łebkach, czyli od profesorów zacznę. Taki co był w marcu docentem, a teraz profesorem ot choćby Nałęcz, czy Iwiński nie musi się już wstydzić tego co mówi. On jeden z drugim łepek jest przygotowany na każdą okazję i potwierdzenie każdej głupoty. Poziom argumentacji, język, „metafory”, to wszystko jest na pułapie gminu i w związku z tym następuje sprzężenie zwrotne. To co opowiada w telewizji awansowany docent marcowy gmin jest w stanie powtórzyć bez zająknięcia, a nawet sam sobie wymyślić i jeśli tak, to co odróżnia gmin od profesora? Nic! Ale jak nic? Nic równa się w górę, to nie docent profesor zdegradował się do chama, to chamy wyrosły na inteligencję. Wystarczy pokiwać głową jak gminny docent wyjaśnia zjawiska i już nawet nie trzeba kończyć liceum dla dorosłych. W tak krótkim czasie, przy tak niskich nakładach, gdzie gmin dostanie większą nobilitację? Im niżej w hierarchii młodości, wykształcenia i aglomeracji tym chętniej gmin sięga po awans, jak po wyprzedaż w Auchan. Nie jest powiedziane, że to norma, na przykład znam jednego zaocznego magistra, który mieszka na zadupiu rogatek i uważa, że docentów marcowych za gmin, od którego co najwyżej można się prasowania dżinsów na kant nauczyć. Aby wyjść z tego zaklętego kręgu trzeba mieć coś ponad cechy gminu: poczucie smaku, własnej wartości i przyzwoitości jak kto woli. Mam dziś bardzo analogiczną do pierwowzoru sytuację. W I PRL awans społeczny zapewniała czerwona książeczka, tylu analfabetów, którzy zostali brygadzistami ten umęczony kraj nie widział. W II PRL jest dokładnie tak samo, Hołdys pod podstawówce, Bartoszewski po małej maturze, zostali liderami inteligencji i niczego nie musieli się uczyć, wystarczy, że pokochał ich gmin.

PS Nie pamiętam, czy we wtorek już żebrałem, jeśli tak to przepraszam za powtórkę i proszę o kliknięcia.

Reklama

9 KOMENTARZE