Reklama

Ponieważ kiedyś ktoś zarzucił mi hipokryzję, a teraz temat doczekał się rozwinięcia (pewnie w wyniku analizy dekalogu by MK), zamierzam dorzucić 0.03PLN od siebie. Raz z resztą jużem dorzucało, ale padł mi komp a potem nie chciało mi się pisać jeszcze raz. Teraz więc z innej trochę beczki, ale w ten sam deseń.

Reklama

Szanowny/a Złotousty. Piszesz "czemu naigrywacie się z religii? to brak szacunku dla matek / babek" itd, na koniec przytaczasz historię o Cygance. No to odpowiem krok po kroku:

Po pierwsze

Nigdy nie naśmiewam się z religii, conajwyżej z niektórych, hmm.. naiwnych wierzeń. Istnieje różnica między wiarą i zabobonem. Zabobon jest gdy wierzysz że jak nie spluniesz przez lewe ramie to będziesz mieć pecha. Wiara jest gdy pomimo że znasz teorię ewolucji, wiesz co ma czlowiek w środku itepe, nadal wierzysz w jakąś wyższą siłę, która niekoniecznie zsyła na ciebie pecha gdy nie spluniesz.

Z ludycznego katolicyzmu polskiego też się nie naśmiewam. Bulwersuje mnie. W kilku aspektach, o których tu i ówdzie w różnych wpisach żem wspomniało. Aspekty te śmiało można nazwać grzechami, ponieważ mówimy w końcu (podobno) o ludziach wierzących. (Jak kiedyś żem wspomniało, ateista nie grzeszy, co nie oznacza bynajmniej że wszystko co robi jest OK).

  • Obłuda: Ten grzech jest raczej chyba cechą mentalności i to niekoniecznie polskiej, bo raczej zapożyczonej z bliskiego Zachodu. Generalnie chodzi o to, że "katol" (jak jużem wspominało, nie należy tego mylić z "katolikiem") literalnie wyciera sobie gębę religią, z którą ma mało wspólnego. Oczywiście, jest pierwszy by bronić Religii, gdy jest zagrożona np. tym, że ktoś przestanie uważać homoseksualistów za ohydnych zboczeńców, lub uzna, że nauczanie o innych religiach w gimnazjum jest OK. Jest pierwszy gdy trzeba postawić pomnik nieodżałowanemu Wojtyle, lub nazwać jego przybranym imieniem szkołę. Pierwszy potępi ciążę obcej nastolatki, pierwszy uzna że zgwałcona kobieta została zgwałcona z własnej winy. Powie że nie ma nic złego w nazwaniu Murzyna "brudasem", ale obrazi się o nazwanie pewnego zakonnika "pewnym księdzem". Z drugiej strony, sam bywa w kościele rzadko, czasem wręcz jest "ateistą, ale katolickim" — to kuriozum pojawiło się kiedyś na antenie RM. Do swojego boga nie modli sie, conajwyżej klepie wyuczone formułki gdy musi lub mu wypada. Czasem jest po rozwodzie, czasem nie płaci na alimenty. Ale on jest idealny, przecież to Polski Katolik.
  • Gniew i brak Miłości: Jakie przykazanie jest najważniejsze w naukach niejakiego Jezusa? To które on dał, a które ma być podsumowaniem dekalogu i wszystkiego co wcześniej i później sobie kapłani wymyślili. Tymczasem w występach publicznych przedstawicieli KK widzę zaprzeczenie tych idei. Żydzi won, pedały won, baby do garów, tu jest Polska Katolicka, a jak wam się nie podoba to wyp*. Jeszcze bym zrozumiało, gdyby głosicielami tych idei byli łysi młodzieńcy z nadmiarem testosteronu, szukający ujścia dla fizjologicznej agresji. Ale kiedy słyszę to od ludzi, którzy tak poza tym są OK, tylko jak im się "radyjko" lub ambona włącza, zaczynają chrzanić od rzeczy, zastanawiam się, co to ma wspólnego z chrześcijaństwem. Chrześcijanin owszem, może nienawidzić, ponieważ jest "tylko" człowiekiem. Ale powinien się tej nienawiści wstydzić i ją zwalczać, a nie robić z niej obiektu dumy. Będziesz miłował bliźniego… problem w tym, że Jezus powiedział, że wszystko co uchodzi za Homo Sapiens jest bliźnim, tudzież w wersji ekstremalnej, wszystko co żyje. Tymczasem "katol" dzieli ludzi na bliźnich i niebliźnich, przy czym ta pierwsza grupa jest mniejsza…
  • Nie będziesz miał bogów…: Ostatnio z okazji rodzinnej, byłom w kościele. Religia mi nie zabrania, więc czemu nie? Zaskoczyło mnie, że nie był to kościół Boga, ani nawet Jezusa, o tym trzecim, rysowanym jako gołąbek w ogóle nie wspominając, bo generalnie katolicy i "katolicy" rzadko go wspominają. Boga nie było w ogóle w symbolice, Mojżesz by się pewnie ucieszył, bo przecież nie wolno Jego przedstawiać. Jezus był, jako mały drewniany krzyżyk koło ołtarza i równie mało wyeksponowane tabernakulum. Jak kto się rozejrzał, dostrzegł jeszcze małe obrazki drogi krzyżowej, wstydliwie upchnięte na ścianach pośród witraży (o nich dalej). Na pierwszym miejscu była podróba prawosławnej ikony z Jasnej Góry (ok, tam też jest Jezus, ale wszscy zgodzimy się, że to dodatek). W jedynej nawie bocznej, też Maria, tym razem bez innych członków rodziny. Nabożeństwo też wzbogacone o modlitwy "maryjne" – wiem że to dozwolone, ale dziwne. No i wreszcie witraże. Motywy świętych, orzełków no i Marii, Jezus się nie załapał. Na każdym witrażu wyraźnie widoczny napis która rodzina dała na niego kasę, stanowiący jakieś 10% witraża. OK, rozumiem że darczyńców należy uhonorować, ale może nie tak wielkimi kulfonami? Mała tabliczka byłaby chyba lepsza i nie raziła. Tak odnosi się raczej wrażenie, że witraż ufundowano by zobaczyć własne nazwisko na nim. Podsumowując – 70% Marii i świętych, 10% księdza, 2% pychy własnej i reszta dla boga. Trochę mało.

Najbardziej jednak wkurza to, o czym piszą inni. To, że w Polsce robią z ciebie katolika nie pytając cię o zgodę (z resztą trudno by było w tym wieku), często też wbrew przekonaniom rodziców i rodziny, która z wiarą jest w zasadzie na bakier, ale robi to bo co ludzie powiedzą. Potem biorą z sufitu 98% katolików czy coś koło tego i na podstawie tej domagają się specjalnych przywilejów dla kościoła i duchownych, oraz zabronienia reszcie tego, co dany fundamentalista katolicki uzna za niestosowne, vide projekt całkowitego zakazu sztucznego zapłodnienia. Tymczasem ludzi zasługujących na miano katolików jest w tym kraju może 60% i liczę tu zarówno katolików jak i "katolików". Owszem, to dużo, ale co innego niż 98% – jest tu różnica pomiędzy "nieznaczna większość" a "w zasadzie wszyscy".

Po drugie

Należy rozróżnić katolików i "katolików". W zasadzie odcieni jest więcej, ale te dwa skrajne bieguny można zdefiniować jako:

  • różnicę między wiarą w judeochrześcijańskiego boga i przesłanie Jezusa, a wiarą w "świętych", "bozię", a przede wszystkim w księży i tworzoną przez nich "moralność", opartą wprawdzie na przykazaniach, ale czasem w wybitnie pokrętny sposób.
  • różnicę pomiędzy rzeczywistą wiarą, a trzymaniem się rytuałów i "moralności katolickiej" – z reguły obłudnie wymuszanej na innych z pominięciem siebie samego.

Można jeszcze dalej w ten deseń, ale te dwa wskaźniki wydają mi się najbardziej reprezentatywne. Jeśli, szanowny/a Złotousty jest tak jak piszesz na swój temat, to nie o tobie większość moich żalów, więc nie musisz się bronić. Mam wielu znajomych którzy są katolikami bez cudzysłowu. Większość krytykuje rzeczy które żem wspomniało powyżej.

Po trzecie

Nie przypominam sobie tekstów naśmiewających się z mszy. To raczej domena wojujących ateistów, którzy również wyśmieją nabożeństwo prawosławne, zdejmowanie butów w meczecie, ortodoksyjnego Żyda czy buddyjskich mnichów, którzy kręcąc młynkiem z zapisanymi modlitwami na ściankach automatycznie je "wypowiadają" i nie muszą już sobie zdzierać gardła. Zwykle jednak krytyjują to co mają najbliżej, bo najlepiej znają – to naturalne.

Ja krytykuję rzeczy okołokościelne, gdyż sama msza, poza tym że nie daje mi spać gdy jestem u rodziny, ani mię ziębi ani parzy. Masowe modlitwy klepane bez przekonania nie pasują do mojego podejścia do religijności, ale wiem też o ludziach którzy właśnie w grupie muszą się modlić i wtedy czują więź z bogiem – o gustach się nie dyskutuje.

Po czwarte

Z całym szacunkiem dla moich nieodżałowanych babć, nierzadko zdarzało im się pleść bzdury. Każdemu się zdarza. Należy odróżnić szacunek od bezwzględnego akceptowania wszystkiego jak leci. To, że nie zgadzam się z Tobą, chyba nie poczytujesz za brak szacunku?

Tradycja, rzecz piękna. Ale…

To z resztą temat na zupełnie inny wpis…

Reklama

39 KOMENTARZE

  1. Moja Kontrowersyjna deklaracja wolności.
    W temacie zmuszania i krytykowania.
    Informuję uprzejmie, że będę się naigrywała z czego mi się spodoba przyjmując odpowiedzialność za słowo i dając wszystkim prawo do konstruktywnej lub sarkastycznej krytyki moich dowcipasów lub ignorowania ich.
    W zamian obiecuję nie zakazywać nikomu niczego pozostawiając sobie jedynie prawo do wyrażania opinii i formułowania ocen – jeśli mi się będzie chciało.
    Deklaruję również jako temat tabu traktować Waszą prywatność i nie wykorzystywać podawanych przez Was na swój temat informacji jako argumentów “ad personam”.

    • Ja się z tobą zgadzam
      Ale są ludzie, którym nie podoba się naśmiewanie z ich wartości…
      Mi się nieco nie podoba jak ktoś komentuje mój wygląd, ale niestety nie mam na to paragrafu… Mimo to staram się nie urażać uczuć religijnych innych osób, bo uczucia niby rzecz ulotna, ale boli…

      • Ludzie są cudownie różnorodni.
        I nikomu nie podoba się naśmiewanie z jego uczuć i wartości, co nie znaczy, że wszyscy wytaczają działa w ich obronie. Ot, wzruszę ramionami lub zamyślę się nad różnorodnością w obrębie gatunku, przecież nikt mnie nie zmusza do udziału w dyskusji. Roszczę sobie tylko prawo do formułowania opinii, jeśli jednak najdzie mnie na to ochota.
        Jeśli postanowię unikać urażania wszelkich uczuć wszystkich tu piszących, będę skazana na totalną poprawność polityczną i wieczne domysły, co też by tu kogoś mogło ewentualnie urazić. Bo wskaż mi wyższość uczuć religijnych nad innymi uczuciami. Dlatego proponuję – nie róbmy listy tematów/uczuć tabu, zachowujmy minimum kultury osobistej i powstrzymujmy się od urażania tych wartości, które każdy z nas uznaje za warte ochrony – dla mnie to właśnie prywatność. Tylko jeśli jestem absolutnie pewna, że ktoś ma klasę i dystans do siebie i nie sprawiam mu przykrości przyjacielskim szturchnięciem, pozwalam sobie na nie. Z tego co widzę, większość tak ma.

  2. Moja Kontrowersyjna deklaracja wolności.
    W temacie zmuszania i krytykowania.
    Informuję uprzejmie, że będę się naigrywała z czego mi się spodoba przyjmując odpowiedzialność za słowo i dając wszystkim prawo do konstruktywnej lub sarkastycznej krytyki moich dowcipasów lub ignorowania ich.
    W zamian obiecuję nie zakazywać nikomu niczego pozostawiając sobie jedynie prawo do wyrażania opinii i formułowania ocen – jeśli mi się będzie chciało.
    Deklaruję również jako temat tabu traktować Waszą prywatność i nie wykorzystywać podawanych przez Was na swój temat informacji jako argumentów “ad personam”.

    • Ja się z tobą zgadzam
      Ale są ludzie, którym nie podoba się naśmiewanie z ich wartości…
      Mi się nieco nie podoba jak ktoś komentuje mój wygląd, ale niestety nie mam na to paragrafu… Mimo to staram się nie urażać uczuć religijnych innych osób, bo uczucia niby rzecz ulotna, ale boli…

      • Ludzie są cudownie różnorodni.
        I nikomu nie podoba się naśmiewanie z jego uczuć i wartości, co nie znaczy, że wszyscy wytaczają działa w ich obronie. Ot, wzruszę ramionami lub zamyślę się nad różnorodnością w obrębie gatunku, przecież nikt mnie nie zmusza do udziału w dyskusji. Roszczę sobie tylko prawo do formułowania opinii, jeśli jednak najdzie mnie na to ochota.
        Jeśli postanowię unikać urażania wszelkich uczuć wszystkich tu piszących, będę skazana na totalną poprawność polityczną i wieczne domysły, co też by tu kogoś mogło ewentualnie urazić. Bo wskaż mi wyższość uczuć religijnych nad innymi uczuciami. Dlatego proponuję – nie róbmy listy tematów/uczuć tabu, zachowujmy minimum kultury osobistej i powstrzymujmy się od urażania tych wartości, które każdy z nas uznaje za warte ochrony – dla mnie to właśnie prywatność. Tylko jeśli jestem absolutnie pewna, że ktoś ma klasę i dystans do siebie i nie sprawiam mu przykrości przyjacielskim szturchnięciem, pozwalam sobie na nie. Z tego co widzę, większość tak ma.

  3. Moja Kontrowersyjna deklaracja wolności.
    W temacie zmuszania i krytykowania.
    Informuję uprzejmie, że będę się naigrywała z czego mi się spodoba przyjmując odpowiedzialność za słowo i dając wszystkim prawo do konstruktywnej lub sarkastycznej krytyki moich dowcipasów lub ignorowania ich.
    W zamian obiecuję nie zakazywać nikomu niczego pozostawiając sobie jedynie prawo do wyrażania opinii i formułowania ocen – jeśli mi się będzie chciało.
    Deklaruję również jako temat tabu traktować Waszą prywatność i nie wykorzystywać podawanych przez Was na swój temat informacji jako argumentów “ad personam”.

    • Ja się z tobą zgadzam
      Ale są ludzie, którym nie podoba się naśmiewanie z ich wartości…
      Mi się nieco nie podoba jak ktoś komentuje mój wygląd, ale niestety nie mam na to paragrafu… Mimo to staram się nie urażać uczuć religijnych innych osób, bo uczucia niby rzecz ulotna, ale boli…

      • Ludzie są cudownie różnorodni.
        I nikomu nie podoba się naśmiewanie z jego uczuć i wartości, co nie znaczy, że wszyscy wytaczają działa w ich obronie. Ot, wzruszę ramionami lub zamyślę się nad różnorodnością w obrębie gatunku, przecież nikt mnie nie zmusza do udziału w dyskusji. Roszczę sobie tylko prawo do formułowania opinii, jeśli jednak najdzie mnie na to ochota.
        Jeśli postanowię unikać urażania wszelkich uczuć wszystkich tu piszących, będę skazana na totalną poprawność polityczną i wieczne domysły, co też by tu kogoś mogło ewentualnie urazić. Bo wskaż mi wyższość uczuć religijnych nad innymi uczuciami. Dlatego proponuję – nie róbmy listy tematów/uczuć tabu, zachowujmy minimum kultury osobistej i powstrzymujmy się od urażania tych wartości, które każdy z nas uznaje za warte ochrony – dla mnie to właśnie prywatność. Tylko jeśli jestem absolutnie pewna, że ktoś ma klasę i dystans do siebie i nie sprawiam mu przykrości przyjacielskim szturchnięciem, pozwalam sobie na nie. Z tego co widzę, większość tak ma.

  4. I jedno małe wtrącenie.
    Nie krytykujemy Żydów, Muzułmanów itd. bo to nie oni okradają nas z naszych pieniędzy, które zamiast na szkoły, szpitale i tym podobne trafiają do kieszeni kościoła. Żydzi, Muzułmanie i inni nie pchają nam się z butami do domów, łóżek i innych miejsc, prubując ustawowo narzucić nam swoje poglądy.
    Fajny tekst.

    • Tu wielu polemizowałoby
      Istnieją krążące tu i ówdzie teorie, że to właśnie Żydzi okradają nas najbardziej. Ale raczej chodzi tu chyba o narodowość, a nie religię, choć u nich to dość mocno powiązane. Poza tym pomimo kilkuset lat prób, teorii nie udało się udowodnić, więc albo to nieprawda, albo są cwańsi od udowadniających.

      Co do mułzułmanów (podobnie jak katolicy to nie nacja, więc piszemy z małej) sprawa jest bardziej skomplikowana. Wielu katolickich i europejskich publicystów ostrzega przed “eurabią” i islamizacją Europy i trochę racji mają. Temat jednak jest nieco bardziej skomplikowany… Z drugiej strony akurat w Polsze mułzułmanów mamy od kilku wieków i jakoś da się z nimi wytrzymać, więc problem też jest lekko przesadzony. A że od czasu do czasu ktoś nawróci się z jednej fanatycznej religii na inną – w czym rzecz?

      • Próbowano już ostatecznie rozwiązać kwestię żydowską.
        Teorii spiskowych bym więc nie tykał, a słusznie piszesz że to kwestia narodowości, nie religii. Wielu Żydów do synagogi nie chadza. na szabas leje, ale tożsamość narodową odczuwa. Co do muzułmanów słusznie, piszemy z małej litery, rozpędziłem się. Co do zalewu islamu… Temat rzeka, ale nie w tym kontekście, który porusza złotousty.
        Weźmy za przykład sąsiadów z Niemiec. Co by nie powiedzieć o mieszkających tam Turkach np. to stawiają soje meczety z własnych składek i nie doją państwa jak kościół u nas. Nie wpieprzają się w życie rdzennych Niemców. Nie rządają wprowadzenia szariatu. Doją za to socjal, nic nie wnosząc do społeczeństwa, poza wąsami i chustami (to uogólnienie i żart, ale tylko trochę). Ale to już zupełnie inna historia.

          • Nie uwierzę drogi panie.
            Bo nie wyczytałem tego na murze, a wiem od samych Niemców, a znam ich sporo i nie są to ludzie, którzy by bajki opowiadali, albo kierowali się uprzedzeniami rasowymi. To jest w Niemczech poważny problem. Nie tylko kasa, ale ogólnie, brak asymilacji, wykształcenia, przestępczość. Jasne że są i pozytywy, jak choćby drobny handel i słynne donery 🙂 Ale ogólnie jest nieszczególnie.

  5. I jedno małe wtrącenie.
    Nie krytykujemy Żydów, Muzułmanów itd. bo to nie oni okradają nas z naszych pieniędzy, które zamiast na szkoły, szpitale i tym podobne trafiają do kieszeni kościoła. Żydzi, Muzułmanie i inni nie pchają nam się z butami do domów, łóżek i innych miejsc, prubując ustawowo narzucić nam swoje poglądy.
    Fajny tekst.

    • Tu wielu polemizowałoby
      Istnieją krążące tu i ówdzie teorie, że to właśnie Żydzi okradają nas najbardziej. Ale raczej chodzi tu chyba o narodowość, a nie religię, choć u nich to dość mocno powiązane. Poza tym pomimo kilkuset lat prób, teorii nie udało się udowodnić, więc albo to nieprawda, albo są cwańsi od udowadniających.

      Co do mułzułmanów (podobnie jak katolicy to nie nacja, więc piszemy z małej) sprawa jest bardziej skomplikowana. Wielu katolickich i europejskich publicystów ostrzega przed “eurabią” i islamizacją Europy i trochę racji mają. Temat jednak jest nieco bardziej skomplikowany… Z drugiej strony akurat w Polsze mułzułmanów mamy od kilku wieków i jakoś da się z nimi wytrzymać, więc problem też jest lekko przesadzony. A że od czasu do czasu ktoś nawróci się z jednej fanatycznej religii na inną – w czym rzecz?

      • Próbowano już ostatecznie rozwiązać kwestię żydowską.
        Teorii spiskowych bym więc nie tykał, a słusznie piszesz że to kwestia narodowości, nie religii. Wielu Żydów do synagogi nie chadza. na szabas leje, ale tożsamość narodową odczuwa. Co do muzułmanów słusznie, piszemy z małej litery, rozpędziłem się. Co do zalewu islamu… Temat rzeka, ale nie w tym kontekście, który porusza złotousty.
        Weźmy za przykład sąsiadów z Niemiec. Co by nie powiedzieć o mieszkających tam Turkach np. to stawiają soje meczety z własnych składek i nie doją państwa jak kościół u nas. Nie wpieprzają się w życie rdzennych Niemców. Nie rządają wprowadzenia szariatu. Doją za to socjal, nic nie wnosząc do społeczeństwa, poza wąsami i chustami (to uogólnienie i żart, ale tylko trochę). Ale to już zupełnie inna historia.

          • Nie uwierzę drogi panie.
            Bo nie wyczytałem tego na murze, a wiem od samych Niemców, a znam ich sporo i nie są to ludzie, którzy by bajki opowiadali, albo kierowali się uprzedzeniami rasowymi. To jest w Niemczech poważny problem. Nie tylko kasa, ale ogólnie, brak asymilacji, wykształcenia, przestępczość. Jasne że są i pozytywy, jak choćby drobny handel i słynne donery 🙂 Ale ogólnie jest nieszczególnie.

  6. I jedno małe wtrącenie.
    Nie krytykujemy Żydów, Muzułmanów itd. bo to nie oni okradają nas z naszych pieniędzy, które zamiast na szkoły, szpitale i tym podobne trafiają do kieszeni kościoła. Żydzi, Muzułmanie i inni nie pchają nam się z butami do domów, łóżek i innych miejsc, prubując ustawowo narzucić nam swoje poglądy.
    Fajny tekst.

    • Tu wielu polemizowałoby
      Istnieją krążące tu i ówdzie teorie, że to właśnie Żydzi okradają nas najbardziej. Ale raczej chodzi tu chyba o narodowość, a nie religię, choć u nich to dość mocno powiązane. Poza tym pomimo kilkuset lat prób, teorii nie udało się udowodnić, więc albo to nieprawda, albo są cwańsi od udowadniających.

      Co do mułzułmanów (podobnie jak katolicy to nie nacja, więc piszemy z małej) sprawa jest bardziej skomplikowana. Wielu katolickich i europejskich publicystów ostrzega przed “eurabią” i islamizacją Europy i trochę racji mają. Temat jednak jest nieco bardziej skomplikowany… Z drugiej strony akurat w Polsze mułzułmanów mamy od kilku wieków i jakoś da się z nimi wytrzymać, więc problem też jest lekko przesadzony. A że od czasu do czasu ktoś nawróci się z jednej fanatycznej religii na inną – w czym rzecz?

      • Próbowano już ostatecznie rozwiązać kwestię żydowską.
        Teorii spiskowych bym więc nie tykał, a słusznie piszesz że to kwestia narodowości, nie religii. Wielu Żydów do synagogi nie chadza. na szabas leje, ale tożsamość narodową odczuwa. Co do muzułmanów słusznie, piszemy z małej litery, rozpędziłem się. Co do zalewu islamu… Temat rzeka, ale nie w tym kontekście, który porusza złotousty.
        Weźmy za przykład sąsiadów z Niemiec. Co by nie powiedzieć o mieszkających tam Turkach np. to stawiają soje meczety z własnych składek i nie doją państwa jak kościół u nas. Nie wpieprzają się w życie rdzennych Niemców. Nie rządają wprowadzenia szariatu. Doją za to socjal, nic nie wnosząc do społeczeństwa, poza wąsami i chustami (to uogólnienie i żart, ale tylko trochę). Ale to już zupełnie inna historia.

          • Nie uwierzę drogi panie.
            Bo nie wyczytałem tego na murze, a wiem od samych Niemców, a znam ich sporo i nie są to ludzie, którzy by bajki opowiadali, albo kierowali się uprzedzeniami rasowymi. To jest w Niemczech poważny problem. Nie tylko kasa, ale ogólnie, brak asymilacji, wykształcenia, przestępczość. Jasne że są i pozytywy, jak choćby drobny handel i słynne donery 🙂 Ale ogólnie jest nieszczególnie.

  7. awersje do religii mialem od zawsze;-))acz dopiero duzo pozniej
    postanowilem zerwac z tym co sie kloci z historia i zdrowym rozsadkiem;-))Moja mama(wierzaca) byla zawsze dumna z tego ze odkrylem milosc do literatury w podstawowce;-))ksiedzu na religii juz sie to nie podobalo!!!!Poprostu jak czegos niewiem lub mam niejasnosc odnosnie jakiegos zagadnienia to najprosciej zapytac;-)) Przezylem kilku typow w sukienkach nie przejmujac sie tym co maja do powiedzenia,dzis mam sumienie czyste.Idiotow czy debilow nie toleruje!!!Wierze w siebie i ucze sie caly czas mimo 37 lat,ale dobrze mi z tym!!!;-))Pozdrawiam;-))

  8. awersje do religii mialem od zawsze;-))acz dopiero duzo pozniej
    postanowilem zerwac z tym co sie kloci z historia i zdrowym rozsadkiem;-))Moja mama(wierzaca) byla zawsze dumna z tego ze odkrylem milosc do literatury w podstawowce;-))ksiedzu na religii juz sie to nie podobalo!!!!Poprostu jak czegos niewiem lub mam niejasnosc odnosnie jakiegos zagadnienia to najprosciej zapytac;-)) Przezylem kilku typow w sukienkach nie przejmujac sie tym co maja do powiedzenia,dzis mam sumienie czyste.Idiotow czy debilow nie toleruje!!!Wierze w siebie i ucze sie caly czas mimo 37 lat,ale dobrze mi z tym!!!;-))Pozdrawiam;-))

  9. awersje do religii mialem od zawsze;-))acz dopiero duzo pozniej
    postanowilem zerwac z tym co sie kloci z historia i zdrowym rozsadkiem;-))Moja mama(wierzaca) byla zawsze dumna z tego ze odkrylem milosc do literatury w podstawowce;-))ksiedzu na religii juz sie to nie podobalo!!!!Poprostu jak czegos niewiem lub mam niejasnosc odnosnie jakiegos zagadnienia to najprosciej zapytac;-)) Przezylem kilku typow w sukienkach nie przejmujac sie tym co maja do powiedzenia,dzis mam sumienie czyste.Idiotow czy debilow nie toleruje!!!Wierze w siebie i ucze sie caly czas mimo 37 lat,ale dobrze mi z tym!!!;-))Pozdrawiam;-))