Reklama

Na stadionie narodo

Na stadionie narodowym ze wszystkich muraw odrzuconych przez UEFA powstał kopiec, a na nim grupa Mostostal SA zbudowała lepiankę, przejmując plac budowy po Kulczyk Holding, który wcześniej obiecał dokończyć chałupkę porzuconą przez Hydrobudowę. Wokół chałupki biega 20 wolontariuszy z Danielem Olbrychskim, prowadzony przez Borysa Szyca. Każdy z wolontariuszy, wyłączywszy Krzyśka Maternę, otrzymał 12 średnich krajowych, zgodnie ze sepcustawą przegłosowaną na zamówienie Narodowego Centrum Olimpizmu. Krzysiek dostał odprawę w wysokości 14 średnich krajowych, na skutek żadnego konfliktu, po którym dyrekcję nad widowiskiem przejął Zbyszek Hołdys. Chałupka już po chwili zamienia się w stodołę, modyfikacji dokonała Polbudowa, przejmując stan surowy od Budimexu. Stodoła płonie, Czesław Niemen śpiewa, gaz dostarcza PGNiG na mocy specjalnej umowy z Gazprom. Z płonących zgliszczy powstaje wielki napis JEDWABNE, a młodszy Stuhr czyta fragmenty „Sąsiadów” Tomasza Grossa. Dzieci z sierocińca w Piasecznie pozyskane w wyniku przetargu zorganizowanego przez urząd marszałkowski, jeszcze pod przewodnictwem marszałka Struzika, a obecnie transparentnie prowadzony przez narzeczonego córki Juli Pitery, układają ze swoich młodych ciał biało-czerwoną ekspiację: PRZEPRASZAMY. Nagle, spod ziemi wyrastają surowe konstrukcje kominów, wykonane w Bombardierze Wrocław, na surowiec farbę nakłada Polifarb, poprawia Nobiles. Tymczasem do pałacu prezydenckiego podlatuje Eurokopter GOPR ze Stanisławem Mikulskim. Maszyna ląduje na zniczach przed pałacową bramą, Stanisław Mikulski w mundurze Bundeswery zmierza pewnym krokiem do pałacowego salonu. Prezydent Komorowski siedzi odwrócony tyłem, nad nim pochyla się żona, właśnie piszą kondolencje dla japońskich ofiar trzęsienia ziemi.

Reklama

Helikopter odlatuje, na pokład zaprasza kapitan Wrona, generał Pakulski w ogóle się nie wtrąca do oficjalnych procedur, państwo zdaje egzamin. Bez najmniejszych nacisków, we mgle konfetti prezydent ląduje na spadochronie, po drodze mija i pozdrawia Donalda Tuska, który w czynie społecznym kończy malowanie komina. Teraz już wiadomo, że prezydent przyleciał tym samym śmigłowcem, który razem z Donaldem Tuskiem patrolował przejezdne i ekranowe autostrady, druga maszyna jest remontowana w zakładach Łady. Wisłą płynie motorówka, w niej Lech Wałęsa trzyma wielką fajkę, nikt nie wie dlaczego fajkę, ta tajemnica ma się wyjaśnić już za kilkanaście minut. Otwiera się dach narodowego stadionu, MKOl wydał zgodę, i z góry spływa hologram Jana Pawła II, wykonany przez grupę ITI z wykorzystaniem wąskich kadrów Telewizji Polskiej z lat 70-tych. Tomasz Raczek pociąga za sznurek i JPII okrywa się tęczową flagą, równocześnie Kazimiera Szczuka i doktor Środa w towarzystwie Piaska brawurowo wykonują utwór „Prawie do nieba wzięłaś mnie”. Ta część widowiska poświęcona jest kulturze i sztuce, na stadionowym ekranie majaczą kadry z filmu „Lotna”, ułan siecze szablą niemiecki czołg, Maryla Rodowicz śpiewa „Małgośkę”, Kuba Wojewódzki wkłada polskie flagi w kupy, które wypadły z gaci nazistów sieczonych szablą. Na szpitalnych łóżkach, dzieci wolontariuszy grających w pierwszej scenie czytają pod kołdrą bajki o wujku, który rozdawał cukierki.

Wiecznie młoda pisarka Masłowska odczytuje najnowszy rekord Jurka Owsiaka i już po chwili każde dziecko zmyka się w inkubatorze, a okulary na zmęczone złym światłem oczy, dostaje gratis. Lech Wałęsa dopływa do brzegu, oddaje fajkę Stefanowi Niesiołowskiemu, Stefan uśmiechnięty od ucha do ucha podaje fajkę Ewie Kopacz, a ta zakopuje się w ziemi na kilka metrów i wynurza swoje umęczone oblicze przed samym stadionem, gdzie fajka trafia w godne ręce Adama Michnika. I co teraz? Gdzie jest znicz? Czy to Adam Michnik zapali znicz? Nikt w Polsce szykującej się na przywitanie światowych gości nie ma odwagi zapalić znicza, który jednoznacznie kojarzy się ze zniczami. Adam Michnik podaje fajkę do Czesława Kiszczaka, ten wręcza ją Wojciechowi Jaruzelskiemu, Jerzy Urban ogłasza igrzyska za otwarte i w końcu fajka pokoju płonie, po tym jak Aleksander Kwaśniewski przypala generałowi Wolskiemu. Koniec części artystycznej, teraz na stadion wchodzą delegacje poszczególnych krajów i po raz pierwszy zostaje złamana tradycja olimpijska. Próżno wypatrywać delegacji greckiej, na czele idzie drużyna z Izraela, flagę niesie Seweryn Blumsztajn, a na fladze złotą nitką szyta deklaracja wolności: „Pierdolę nie rodzę”. W ostatnich szeregach izraelscy sportowcy zaopatrzeni w pasiaste uniformy i gwizdki z logo Gazety Wyborczej krzyczą: „Polskie obozy koncentracyjne, w sensie geograficznym”. I prawie wszystko by się udało, gdyby w ostatniej chwili nie odezwała się inspirowana przez polskich faszystów grupa kiboli wyjąca: „Nic się nie stało, Polacy nic się nie stało”.

Reklama

8 KOMENTARZE

  1. I tylko czujne oko
    I tylko czujne oko zasiadającego w loży prezydenckiej Władymira Putina odnotowało drobny incydent kiedy grupka greckich kiboli ubrana w spartańskie kominiarki obrzuciła pestkami z oliwek maszerującą defiladowym krokiem reprezentację Niemiec. Brawurowa akcja komandosów z OSP pod dowództwem nadbrygadiera Waldemara Pawlaka pozwoliła uniknąć międzynarodowego skandalu. Greccy kibole zostali doprowadzeni przed oblicze sądu gdzie sędzia Anna Maria Wesołowska w trybie przyspieszonym nakazała wydalenie Greków ze strefy euro.Wyrok został wykonany za pomocą nadmuchiwanych Rosomaków. Campbell triumfował, jego słowa "nie jedźcie do Polski bo zostaniecie zrobieni w balona" okazały się prorocze.

  2. I tylko czujne oko
    I tylko czujne oko zasiadającego w loży prezydenckiej Władymira Putina odnotowało drobny incydent kiedy grupka greckich kiboli ubrana w spartańskie kominiarki obrzuciła pestkami z oliwek maszerującą defiladowym krokiem reprezentację Niemiec. Brawurowa akcja komandosów z OSP pod dowództwem nadbrygadiera Waldemara Pawlaka pozwoliła uniknąć międzynarodowego skandalu. Greccy kibole zostali doprowadzeni przed oblicze sądu gdzie sędzia Anna Maria Wesołowska w trybie przyspieszonym nakazała wydalenie Greków ze strefy euro.Wyrok został wykonany za pomocą nadmuchiwanych Rosomaków. Campbell triumfował, jego słowa "nie jedźcie do Polski bo zostaniecie zrobieni w balona" okazały się prorocze.