Reklama

Wszystko różni polskich polityków, wszystko, nie ma takiej rzeczy, kt&oacute

Wszystko różni polskich polityków, wszystko, nie ma takiej rzeczy, która by nie różniła z wyjątkiem dwóch miłości. Miłości do esbeckich klimatów i kościoła katolickiego. W tych dwóch romansach jest pełna zgoda, chociaż miliony średniaków i przeciętniaków dopatrują się radykalnych różnic. Żaden poważnie myślący o władzy polityk nie zlekceważy kościoła katolickiego i esbecji wraz z TW. Można oczywiście przywoływać legendę nocnej zmiany, ale skoro już sięgamy tak daleko, to sięgnijmy dalej i przypomnijmy, że Kaczyńscy o Bolku wiedzieli od lat kilkunastu i kancelistami Bolka i podwładnymi totalnej esbeckiej wywłoki „Mnietka”, mimo wszystko zostali, rzecz jasna dla dobra ojczyzny. Tak się dzieje, bo jak jeden mąż u władzy esbecja i kościół jest dla władzy złożona z kościoła i esbecji właściwej oraz z księży patriotów i esbeków naszej sprawy. Dokończę Kaczyńskich i PiS, skoro już zacząłem od nich. Z Kaczyńskimi też mamy do czynienia z pewnym nieuprawnionym mitem założycielskim. Bolka wspomniałem, a trzeba jeszcze dodać kilka akcji, jak Jasiński, Kryże, Kornatowski, Kaczmarek, Krauze.

Reklama

Dobrze, zgoda i faktem jest, że akurat Kaczyńscy może najmniej w tym względzie i tych gorszych odstrzelili, ale nie należy się oszukiwać. Dość wspomnieć Rydzyka, słusznie zdiagnozowanego esbekiem, nie przez kogo innego jak prezesa Jarosława, bo u Rydzyka od esbeków i kagiebistów aż gęsto, z TW Nowakiem na czele. Gdyby tego było mało, to przypomnę, że za czasów rządów PiS lustracja była tłumiona. Żadne olaboga, dokładnie tak było, owszem jakieś wygodne pojedyncze teczki poleciały w eter, ale proszę sobie przypomnieć cyrki z teczkami Kaczyńskiego, Urbańskiego i w końcu największy hit z udupieniem Sakowicza-Zalewskiego, który został łagodnie mówiąc chłodno potraktowany przez ŚP Lecha Kaczyńskiego. Wprawdzie jako rekompensatę moralną Lech odstrzelił sobie biskupa co miał być szefem Warszawy, ale umówmy się, że PiS skutecznie blokował lustrację, zwłaszcza kościoła katolickiego. Związków PiS z kościołem katolickim nie będę udowadniał, jest oczywisty i zażyły.

Druga w kolejce SLD, no tu z kolei daruję sobie udowadnianie związków z esbecją, żeby wejść do tej koterii trzeba przysiąc na Boga wierność esbekom. Partia przesiąknięta na wskroś tymi klimatami, nic, dosłownie nic w tej partii nigdy się nie wydarzyło bez udziału esbecji. A i ta sprawa Oleksego jak na moje oko bardziej była wewnętrzną walką w SLD niż Milczanowskiego robotą, w każdym razie takiemu Kwaśniewskiemu i Milerowi Olin tylko pomógł. Jeśli zaś chodzi o słynny antyklerykalizm SLD, to cała beczka śmiechu. Wszystkie uroczystości za prezydentury Kwaśniewskiego i nawet rządów Milera odbywały się z udziałem purpuratów i SLD ma nawet swoich biskupów, dość wspomnieć Życińskiego. O podróżach Olka „papamobile”, o wizytach Jolki w Watykanie i o podpisanym konkordacie, czy ustawie antyaborcyjnie wspominam dla porządku. Ścisłe związki SLD z kościołem gwarantowały tej partii władzę. Wtedy gdy nie walczyli z kościołem mieli władzę, gdy jakieś beztalencia polityczne typu Napieralski i Senyszyn ruszyły na katedry, SLD zjechało do symbolicznej obecności w polityce. Siła SLD to było ścisłe partnerstwo z kościołem. Ze swej strony gwarantowali dochody kościołowi i oczywiście spokój od teczek, w zamian z ambony nieliczni straszyli Jaruzelskim, a inni nawet msze za zdrowie i poprawę wzroku odprawiali.

Ostatnia i oby to już była stała tendencja, jest PO. Odkąd lider ateista i liberał Donald Edward Palikot wyrzekł się szatana i ożenił jak Pan Bóg przykazał, 20 lat po ślubie, mówienie o partii PO jako partii laickiej i liberalnej nie śmieszy już nawet najgłupszych wyznawców partii. PO z klerem żyje nie gorzej niż PiS i jeszcze bardziej o wpływy w episkopacie zabiega. Jak sądzę jest drugim po PiS klientem kościoła, ale i niekoniecznie musi tak być, może już nawet przegoniła PiS. Wyznawcy kościoła łagiewnickiego niewątpliwie maja po swojej stronie tuzów kleru, Pieronka, Gulbinowicza i kilku innych. Są równie zdolnymi ministrantami jak koledzy z wrogiej formacji. O kontaktach z esbecja można na kilkadziesiąt stron, tu odsyłam do blogu Korwina Mikke, on ma na ten temat głęboką wiedzę i dzieli się równie chędogo. Ale, żeby nie było, że się lenię, to Olechowski z Miodowiczem i Bondarykiem, wraz ze swoimi szemranymi mecenasami i innymi biznesmenami co to są zapleczem liberałów powinni wystarczyć. Z PO jest bardzo podobnie jak z SLD, tylko troszkę odwrócone proporcje, mimo wszystko więcej klerykalizmu mniej esbecji, ale tak naprawdę to są rozważania na poziomie aptekarskim, tym bardziej, że zarówno esbecja jak i kler są formacjami obrotowymi i zawsze trzymają z władzą, zatem PO bez wątpienia w tej chwili jest na topie. Zresztą nic innego jak przymierze kleru i esbecji Komorowskiego posadziło na tronie, przypomnę, że bandyta Jaruzelski z bandytą Kiszczakiem i Urbanem w pierwszej turze szli na Bronka.

No ale po co ja o tym wszystkim? Ile można w kółko o tym samym. Ja nie o tym samym, ja po prostu 1000 raz przypominam skąd się biorą potem takie rewelacje, że przez blisko 10 lat jeden esbek do spółki z episkopatem w trzech kolejnych rządach: SLD, PiS i PO, skroili tak zwany narodowy majątek na 20 miliardów? Nie podniecam się esbecją i klerykalizacją kraju, podniecam się zawsze tym samym, znów orżnięto frajerów czyli społeczeństwo na ciężką kasę, z krzyżem i teczkami w tle. 20 miliardów, to będzie z 10 stadionów na przykład, albo kawałek porządnej autostrady, komputery w szkołach i takie tam pierdoły. I na czym rzecz polegała? No nie na tym jak to ma się kroić następna afera czyli reprywatyzacja kamienic „Indian” z Nowego Yorku na mieniu, które zgarnęła komuna, czyli w dużej mierze rodacy Indian. Nie na tym, że się oddało prawowitym właścicielom, ale na tym, że kościół z esbekami odzyskiwał mienie, które kilka wieków wcześniej ukradł dziesięcinami i innym świętopietrzem, albo w karty wygrał z Radziwiłłami i ODSPRZEDAWAŁ z zyskiem.

Esbek brał w łapę, szedł do komisji, która działała przy trzech kolejnych zakochanych w kościele i esbecji rządach, odpalał działkę, komisja wydawała opinię, od której NIE BYŁO ODWOŁANIA i tym sposobem zdobywało się wyborców jak stada baranów. 20 miliardów i ani Ziobro, ani Piwnik, ani Ćwiąkalski z Czumą pojęcia nie mieli. Dlatego mnie tak strasznie śmieszy, że przyjdzie nowa władza i zrobi porządek z kościołem, albo z esbecją i TW. Nie ma takiej partii w Polsce, która z dwoma mafijnymi organizacjami chciałby zrobić porządek. Teoretycznie są takie co chcą zrobić porządek z esbekami lub kościołem, ale jak tylko padną sakramentalne słowa: „będą dla mnie zawsze najwyższym nakazem (tak mi dopomóż Bóg)”, ministerstwa i przetargi wypełniają się esbeckimi i TW ekspertami, a uroczystości mienią się od purpurowych beretów. Tak w ramach wartości dodanej, na koniec pragnę zapewnić, że nowa „partia” przygłupa z Biłgoraja, która zaczyna od antyklerykalnej wojny, na samej esbecji i to trzeciego garnituru powyżej promila nie podskoczy. Amen towarzysze.
 

Reklama

34 KOMENTARZE

  1. Króciutko tylko
    Nie będę się odnosił do szczegółów, lecz tylko do preambuły artykułu. Otóż co do miłości do esbeckich klimatów – przyjmowanej jako pewnik,.. i słusznie. Zdaniem moim jest tak, że esbecki klimat jest ideałem klimatu politycznego – obrządku wschodniego. A jest tak niestety, że zwolenników tego obrządku u nas nie brakuje. Co więcej widocznym jest, że ich przybywa i przybywać będzie, zaś przyczyną słabnięcie wpływów US w Europie.

  2. Króciutko tylko
    Nie będę się odnosił do szczegółów, lecz tylko do preambuły artykułu. Otóż co do miłości do esbeckich klimatów – przyjmowanej jako pewnik,.. i słusznie. Zdaniem moim jest tak, że esbecki klimat jest ideałem klimatu politycznego – obrządku wschodniego. A jest tak niestety, że zwolenników tego obrządku u nas nie brakuje. Co więcej widocznym jest, że ich przybywa i przybywać będzie, zaś przyczyną słabnięcie wpływów US w Europie.

    • Toż ja Droga Solano powtarzam uparcie , kto rządzi
      tym nieszczęsnym krajem : kurwa i złodziej , a Wy na to , że zionę nienawiścią albo że prawicowy oszołom…
      Cóż innego można skonstatować kiedy się patrzy na Mira Drzewieckiego rozpartego w PIERWSZYM RZĘDZIE ław sejmowych /połowa lipca 2010/ , dobrego agenta SB – w ławach rządowych , z całą gromadą wytrawnych złodziei.
      Cóż innego mogę napisać o powrocie do wspomnianych pierwszych rzędów złodziei złapanych za rękę – co w polskich warunkach jest wydarzeniem bez precedensu.
      Kurwa i złodziej rządzą.
      Kurwa to stary kapuś esbecki , który ,,nikomu nie szkodził” , a do tego kradnie subtelniej od zlodzieja. Są też kurwy /męskie/ , które dając dupy na lewo i prawo dostały swoje upragnione stanowiska. I to im wystacza.Taki ,,zaszczyt” – on tylko rządzi. On nie kradnie. To kolega.

      • Drogi Ojcze milicjancie
        Drogi Ojcze milicjancie pamiętam Twoje poprzednie w tym względzie krytyczne wypowiedzi, które tak jak i obecna są trafne i celnie określają istniejący stan rzeczy. Z tym tylko, że strasznie pesymistyczna ta krytyka. Jest wszakże coś takiego jak krytyka konstruktywna, może by podjąć próby chociażby sformułowania tego rodzaju krytyki.

      • Ojcze!
        Tak było chyba zawsze. Za wiki:

        – Panie Marszałku, a jaki program tej partii?
        – Najprostszy z możliwych. Bić kurwy i złodziei, mości hrabio.
        * Opis: rozmowa hrabiego Skrzyńskiego z Piłsudskim na temat możliwości założenia przez Piłsudskiego partii politycznej.

        Ciekawe jest, że być może historia potoczyłaby się inaczej, gdyby nie… kobieta. Rywalizował o nią Piłsudski z Dmowskim. Być może obaj się od niej czegoś uczyli, bo była nie byle kim, być może to właśnie ona rozgrywała politykę, będąc żoną. Maria Piłsudska, zwana “Piękną Panią”.

        Jeśli dzieje się coś, czego nie da się wyjaśnić rozumem – szukaj kobiety. Takie francuskie powiedzenie.

        Pa!

    • Toż ja Droga Solano powtarzam uparcie , kto rządzi
      tym nieszczęsnym krajem : kurwa i złodziej , a Wy na to , że zionę nienawiścią albo że prawicowy oszołom…
      Cóż innego można skonstatować kiedy się patrzy na Mira Drzewieckiego rozpartego w PIERWSZYM RZĘDZIE ław sejmowych /połowa lipca 2010/ , dobrego agenta SB – w ławach rządowych , z całą gromadą wytrawnych złodziei.
      Cóż innego mogę napisać o powrocie do wspomnianych pierwszych rzędów złodziei złapanych za rękę – co w polskich warunkach jest wydarzeniem bez precedensu.
      Kurwa i złodziej rządzą.
      Kurwa to stary kapuś esbecki , który ,,nikomu nie szkodził” , a do tego kradnie subtelniej od zlodzieja. Są też kurwy /męskie/ , które dając dupy na lewo i prawo dostały swoje upragnione stanowiska. I to im wystacza.Taki ,,zaszczyt” – on tylko rządzi. On nie kradnie. To kolega.

      • Drogi Ojcze milicjancie
        Drogi Ojcze milicjancie pamiętam Twoje poprzednie w tym względzie krytyczne wypowiedzi, które tak jak i obecna są trafne i celnie określają istniejący stan rzeczy. Z tym tylko, że strasznie pesymistyczna ta krytyka. Jest wszakże coś takiego jak krytyka konstruktywna, może by podjąć próby chociażby sformułowania tego rodzaju krytyki.

      • Ojcze!
        Tak było chyba zawsze. Za wiki:

        – Panie Marszałku, a jaki program tej partii?
        – Najprostszy z możliwych. Bić kurwy i złodziei, mości hrabio.
        * Opis: rozmowa hrabiego Skrzyńskiego z Piłsudskim na temat możliwości założenia przez Piłsudskiego partii politycznej.

        Ciekawe jest, że być może historia potoczyłaby się inaczej, gdyby nie… kobieta. Rywalizował o nią Piłsudski z Dmowskim. Być może obaj się od niej czegoś uczyli, bo była nie byle kim, być może to właśnie ona rozgrywała politykę, będąc żoną. Maria Piłsudska, zwana “Piękną Panią”.

        Jeśli dzieje się coś, czego nie da się wyjaśnić rozumem – szukaj kobiety. Takie francuskie powiedzenie.

        Pa!

  3. Dziennik pisany nocą Herling-Grudziński, 15 maja 1999
    Nie przypuszczałem, że kiedykolwiek wysłucham uważnie, nawet z odcieniem aprobaty, Kiszczaka. Na co mi zeszło! Przyczyną jest zapewne moja stara antypatia do Orszulika. Zanim o niej opowiem, zajmę się otrzymanym wycinkiem. Czytam w artykule Kiszczaka: “Dotychczas strona rządowa nie nagłaśniała faktu, że ostateczna wersja dekretu Rady Państwa o wprowadzeniu stanu wojennego była współredagowana przez przedstawicieli Kościoła. Fakt taki miał rzeczywiście miejsce”. Nadawca listu z wycinkiem podkreślił te dwa zdania czerwonym ołówkiem i dopisał na marginesie: “Gdybyśmy – ja i moi towarzysze z ČSolidarnościÇ – o tym wiedzieli, wystąpilibyśmy z Kościoła”. Intuicja podszeptuje mi, że ręce kościelne maczane we “współredagowaniu dekretu o stanie wojennym” (wzniosłe wtręty patriotyczno-narodowe) reprezentował głównie ksiądz Orszulik. Miał słabość do władców komunistycznych, podobał mu się ich krewki radykalizm w postępowaniu. Tu właśnie tkwi źródło mojej antypatii. Dokładnej daty nie pamiętam, ale w każdym razie było to po powstaniu KOR. Orszulik, jako rzecznik prasowy Episkopatu, podsuflował władzom oryginalny pomysł: wyrzucenie z Polski “trockistów” Kuronia i Michnika. Pracowałem wtedy w Kulturze, Giedroyc poprosił mnie o krótką redakcyjną wypowiedź o tym niepoczytalnym wyskoku Orszulika. Pisałem ją drżąc z oburzenia, była więc zapewne ostra.

    W kilka lat później (tu już pamiętam dokładnie datę: czerwiec 1989) byłem na międzynarodowym kolokwium w Cortonie, ślicznym miasteczku dokładnie na granicy Umbrii i Toskanii. Tam spotkałem bliskiego mi bardzo Michnika, okazało się niebawem, że było to spotkanie ostatnie. Wieczorem, w opustoszałej już sali hotelu, zasiedliśmy do “długiej rodaków rozmowy” przy butelce wódki. Przyjazna rozmowa trwała prawie całą noc, wysuszyliśmy całą butelkę, ale zgrzytem w niej był jeden incydent. W pewnym momencie Adam, dość zawsze rozsmakowany w samochwalstwie, wykrztusił swoim miłym postrzępionym głosem: “Wyobraź sobie, że ksiądz Orszulik powiada do mnie: mów mi Alojzy”. Na co ja: “Mam nadzieję, że odmówiłeś. Przecież to on domagał się wyrzucenia cię z Polski, wraz z Kuroniem. To ja napisałem na ten temat anonimowy komentarz redakcyjny w Kulturze”. Nasz piękny spadkobierca Łukasińskiego (wówczas) spłonął rumieńcem i burknął: “Nie można być aż tak pamiętliwym”.

    Nasz piękny spadkobierca Łukasińskiego (niegdyś) nie znosi “pamiętliwości”, natomiast uwielbia bruderszafty, jak filatelista znaczki pocztowe albo pensjonarka autografy amantów filmowych. Czasem zadaję sobie pytanie, czy naczelny punkt programu politycznego Gazety Wyborczej nie sprowadza się do jednego wielkiego bruderszaftu wszystkich Polaków, niezależnie od tzw. różnic ideowych. “Mówmy sobie wszyscy ty, kochani, mówmy sobie ty, a reszta jakoś się ułoży na lewym boku”.

  4. Dziennik pisany nocą Herling-Grudziński, 15 maja 1999
    Nie przypuszczałem, że kiedykolwiek wysłucham uważnie, nawet z odcieniem aprobaty, Kiszczaka. Na co mi zeszło! Przyczyną jest zapewne moja stara antypatia do Orszulika. Zanim o niej opowiem, zajmę się otrzymanym wycinkiem. Czytam w artykule Kiszczaka: “Dotychczas strona rządowa nie nagłaśniała faktu, że ostateczna wersja dekretu Rady Państwa o wprowadzeniu stanu wojennego była współredagowana przez przedstawicieli Kościoła. Fakt taki miał rzeczywiście miejsce”. Nadawca listu z wycinkiem podkreślił te dwa zdania czerwonym ołówkiem i dopisał na marginesie: “Gdybyśmy – ja i moi towarzysze z ČSolidarnościÇ – o tym wiedzieli, wystąpilibyśmy z Kościoła”. Intuicja podszeptuje mi, że ręce kościelne maczane we “współredagowaniu dekretu o stanie wojennym” (wzniosłe wtręty patriotyczno-narodowe) reprezentował głównie ksiądz Orszulik. Miał słabość do władców komunistycznych, podobał mu się ich krewki radykalizm w postępowaniu. Tu właśnie tkwi źródło mojej antypatii. Dokładnej daty nie pamiętam, ale w każdym razie było to po powstaniu KOR. Orszulik, jako rzecznik prasowy Episkopatu, podsuflował władzom oryginalny pomysł: wyrzucenie z Polski “trockistów” Kuronia i Michnika. Pracowałem wtedy w Kulturze, Giedroyc poprosił mnie o krótką redakcyjną wypowiedź o tym niepoczytalnym wyskoku Orszulika. Pisałem ją drżąc z oburzenia, była więc zapewne ostra.

    W kilka lat później (tu już pamiętam dokładnie datę: czerwiec 1989) byłem na międzynarodowym kolokwium w Cortonie, ślicznym miasteczku dokładnie na granicy Umbrii i Toskanii. Tam spotkałem bliskiego mi bardzo Michnika, okazało się niebawem, że było to spotkanie ostatnie. Wieczorem, w opustoszałej już sali hotelu, zasiedliśmy do “długiej rodaków rozmowy” przy butelce wódki. Przyjazna rozmowa trwała prawie całą noc, wysuszyliśmy całą butelkę, ale zgrzytem w niej był jeden incydent. W pewnym momencie Adam, dość zawsze rozsmakowany w samochwalstwie, wykrztusił swoim miłym postrzępionym głosem: “Wyobraź sobie, że ksiądz Orszulik powiada do mnie: mów mi Alojzy”. Na co ja: “Mam nadzieję, że odmówiłeś. Przecież to on domagał się wyrzucenia cię z Polski, wraz z Kuroniem. To ja napisałem na ten temat anonimowy komentarz redakcyjny w Kulturze”. Nasz piękny spadkobierca Łukasińskiego (wówczas) spłonął rumieńcem i burknął: “Nie można być aż tak pamiętliwym”.

    Nasz piękny spadkobierca Łukasińskiego (niegdyś) nie znosi “pamiętliwości”, natomiast uwielbia bruderszafty, jak filatelista znaczki pocztowe albo pensjonarka autografy amantów filmowych. Czasem zadaję sobie pytanie, czy naczelny punkt programu politycznego Gazety Wyborczej nie sprowadza się do jednego wielkiego bruderszaftu wszystkich Polaków, niezależnie od tzw. różnic ideowych. “Mówmy sobie wszyscy ty, kochani, mówmy sobie ty, a reszta jakoś się ułoży na lewym boku”.

  5. skąd to się bierze?
    Nie rozumiem tylko skąd się bierze to uzależnienie władzy.
    W przypadku ubecji można to jakoś racjonalnie wytłumaczyć, ale co z klerem?
    Dlaczego każdy rząd tak się boi Kościoła? Jego wpływ na społeczeństwo jest raczej przeceniany. Ludzie tutejsi owszem lubią katolicyzm, ale swoje utopione w nim pieniądze lubią co najmniej tak samo mocno.
    Wpływ propagandowy, jakieś porywanie narodu do walki z władzą też jest taki sobie.
    Pamiętam jak kardynał Wyszyński grzmiał z Jasnej Góry aby wreszcie zakończyły się strajki sierpniowe, i jakoś nie zadziałało.
    Skąd ten strach i ta uległość?

      • cholera wie
        Raczej nie to. Jakieś haki na władze pewnie leżą w parafialnych papierach, ale to za mało.
        Powiedzmy że nagle rząd wsadza do ciupy prymasa za przekręty. A co na to społeczeństwo? Społeczeństwo na to: “no patrz pan, ciekawa sprawa, trzeba telewizor włączyć”.
        Rozumiem, że Kościołowi zawsze zależy na dobrych układach z aktualną władzą, ale dlaczego to umiłowanie jest wzajemne?

    • Pamiętasz ,,Psy”? Scenę z paleniem teczek SB?
      Kondrat mówi ,,Już go miałem na widelcu ” o księdzu który miał ,,rodzinę” . Wrzucając teczkę do ogniska ,,niech cię ogień piekielny” czy jakoś tak.
      Ale nie wszyscy palili wszystkie teczki z przepastnych archwów bezpieki. Było wielu inteligentnych i przewidujących esbeków – zabrali najlepsze kawałki do domu.Na czarną godzinę. Kiedy przyszły chude lata 90-91 , powyciągali – komu trzeba pod nos.
      Niektórzy poszli na skróty – wprost do biskupa , po forsę.
      Wystarczy spojrzeć na osławioną ,,komisję” (złodziejsko-esbecką) i masz pełen obraz.

      • no no
        Może te układy partyjno-kościelne już się zaczęły w latach 50?
        Stal hartowała się podczas pierwszych przesłuchiwań księży za Stalina.
        Wtedy społeczeństwo było nieporównanie bardziej związane z Kościołem niż teraz plus działanie resztek bojaźni bożej w komuchach odziedziczone po przodkach.
        Nie, odpada, jacy to w końcu byli przodkowie..
        Ciągle jednak nie widzę tych haków na rząd ukrytych w kuriewnych papierach.

    • Wydaje mi się, że jednak nie
      Wydaje mi się, że jednak nie jest przeceniany. Wieś nadal słucha proboszcza. Co z tego, że już nie cała? Kardynał jest daleko i grzmi do niewielu, proboszcz za płotem i NAUCZA co tydzień. A 60% wystarczy, żeby przerżnąć każde wybory.

    • Bierze się stąd, że ręka rękę
      Bierze się stąd, że ręka rękę myje. Komisję majątkową przy MSWiA dla kościoła powołano w 1989. Więc gdy mówimy o głosie KK w tym kontekscie, to musimy patrzeć z perspektywy 20 lat. I co tu dużo mówić, głos KK nie przechodził bez echa. Deal był prosty: my pozwolimy wam robić ciche interesy, nie ruszamy pedofilstwa i życia ‘rodzinnego’ kleru. W zamian dostojnik kościła (nawet TW) niech powie jaka ta cała lustracja jest be, niechrześcijańska i w ogóle, szepnie cieplej o tym i owym, pobłogosławi jak trzeba. Swoją drogą w powstrzymaniu lustracji totalnej była zbieżność interesów. Co spotkało ks. Isakowicza-Zaleskiego? Omal nie zepsuł całego geszeftu; sprawa się rypła dopiero teraz.

  6. skąd to się bierze?
    Nie rozumiem tylko skąd się bierze to uzależnienie władzy.
    W przypadku ubecji można to jakoś racjonalnie wytłumaczyć, ale co z klerem?
    Dlaczego każdy rząd tak się boi Kościoła? Jego wpływ na społeczeństwo jest raczej przeceniany. Ludzie tutejsi owszem lubią katolicyzm, ale swoje utopione w nim pieniądze lubią co najmniej tak samo mocno.
    Wpływ propagandowy, jakieś porywanie narodu do walki z władzą też jest taki sobie.
    Pamiętam jak kardynał Wyszyński grzmiał z Jasnej Góry aby wreszcie zakończyły się strajki sierpniowe, i jakoś nie zadziałało.
    Skąd ten strach i ta uległość?

      • cholera wie
        Raczej nie to. Jakieś haki na władze pewnie leżą w parafialnych papierach, ale to za mało.
        Powiedzmy że nagle rząd wsadza do ciupy prymasa za przekręty. A co na to społeczeństwo? Społeczeństwo na to: “no patrz pan, ciekawa sprawa, trzeba telewizor włączyć”.
        Rozumiem, że Kościołowi zawsze zależy na dobrych układach z aktualną władzą, ale dlaczego to umiłowanie jest wzajemne?

    • Pamiętasz ,,Psy”? Scenę z paleniem teczek SB?
      Kondrat mówi ,,Już go miałem na widelcu ” o księdzu który miał ,,rodzinę” . Wrzucając teczkę do ogniska ,,niech cię ogień piekielny” czy jakoś tak.
      Ale nie wszyscy palili wszystkie teczki z przepastnych archwów bezpieki. Było wielu inteligentnych i przewidujących esbeków – zabrali najlepsze kawałki do domu.Na czarną godzinę. Kiedy przyszły chude lata 90-91 , powyciągali – komu trzeba pod nos.
      Niektórzy poszli na skróty – wprost do biskupa , po forsę.
      Wystarczy spojrzeć na osławioną ,,komisję” (złodziejsko-esbecką) i masz pełen obraz.

      • no no
        Może te układy partyjno-kościelne już się zaczęły w latach 50?
        Stal hartowała się podczas pierwszych przesłuchiwań księży za Stalina.
        Wtedy społeczeństwo było nieporównanie bardziej związane z Kościołem niż teraz plus działanie resztek bojaźni bożej w komuchach odziedziczone po przodkach.
        Nie, odpada, jacy to w końcu byli przodkowie..
        Ciągle jednak nie widzę tych haków na rząd ukrytych w kuriewnych papierach.

    • Wydaje mi się, że jednak nie
      Wydaje mi się, że jednak nie jest przeceniany. Wieś nadal słucha proboszcza. Co z tego, że już nie cała? Kardynał jest daleko i grzmi do niewielu, proboszcz za płotem i NAUCZA co tydzień. A 60% wystarczy, żeby przerżnąć każde wybory.

    • Bierze się stąd, że ręka rękę
      Bierze się stąd, że ręka rękę myje. Komisję majątkową przy MSWiA dla kościoła powołano w 1989. Więc gdy mówimy o głosie KK w tym kontekscie, to musimy patrzeć z perspektywy 20 lat. I co tu dużo mówić, głos KK nie przechodził bez echa. Deal był prosty: my pozwolimy wam robić ciche interesy, nie ruszamy pedofilstwa i życia ‘rodzinnego’ kleru. W zamian dostojnik kościła (nawet TW) niech powie jaka ta cała lustracja jest be, niechrześcijańska i w ogóle, szepnie cieplej o tym i owym, pobłogosławi jak trzeba. Swoją drogą w powstrzymaniu lustracji totalnej była zbieżność interesów. Co spotkało ks. Isakowicza-Zaleskiego? Omal nie zepsuł całego geszeftu; sprawa się rypła dopiero teraz.