Reklama

Równo trzydzieści lat minęło, odkąd ruski generał przebrany w mundur ludowego wojska uznał, że w związku z zagorzeniem wojną ze wschodu, on sam wywoła wojnę z narodem i wykona zadanie z większą precyzją bojową. Tę legendę o zewnętrznym zagrożeniu, przez trzydzieści lat sprzedawano żyjącym i pamiętającym tamten czas Polakom. Mit ruskiego generała sprzedał się rewelacyjnie jak na numer tego kalibru i przeprowadzony na „żywca”. Był czas, że więcej niż połowa świadków historii, nie tych, którzy się urodzili po fakcie, uznawało racje generała w całości. Miał ruski funkcjonariusz urok osobisty, był postawny, wyglądał na statecznego, przy tym przemycał dawny ziemiański czar, a na deser osobistego wdzięku napoił konia morską wodą. Dopiero po trzydziestu latach prawda zaczęła się przebijać, przebijanie się prawdy najłatwiej poznać po tym, że prawdą zaczynają operować ci, którzy mają wiele do stracenia. Pierwszy raz widziałem kilku popularnych, zawsze obecnych w telewizji, jak śmiało rozprawiali o tym, że cała tajemnica stanu wojennego polegała na siłowym, prymitywnym utrzymaniu władzy, nie żadnym patriotyzmie i likwidacji zewnętrznych zagrożeń. Tej odwagi nie byłoby w tak spektakularnej postaci, gdyby nie dwie okoliczności. Pierwszą jest konający ruski generał, który już się zwyczajnie nie liczy, drugą seria ujawnionych dokumentów, nie przez jakiś wyśmiany IPN, ale na przykład archiwa NATO. Dodałbym jeszcze trzecią okoliczność, mianowicie wymianę pokoleń. Stan wojenny był tragedią, barbarzyństwem zorganizowanym przez komunistyczną juntę i wielkiej nie potrzeba wiedzy, aby dojść do oczywistych wniosków, cała reszta jest miejską legendą lub ludowym podaniem. Zamęczonego tematu nie dotykałbym, zwłaszcza w okresie, gdy wielu bierze się za podsumowanie roku, ale zaskoczyły mnie ostatnie ruchy na górze w kwestii, bardziej zamęczonej tragedii, w której zagrożenie radziecką interwencją nie ustaje.

Reklama

Znów zaczęły się jakieś chaotyczne ruchy wokół Smoleńska, a ponieważ nie należę do ludzi specjalnie cierpliwych nie potrzebuję trzydziestu lat na obalenie legendy o stalowej brzozie, beczce na wysokości 5,1 metra wykonanej w ułamkach sekund, skrzydła, które po zderzeniu i przecięciu pnia (30 do 40 cm), odskakuje na 111 metrów, że o przemarszu statecznika nie wspomnę. Przyznam się jednak, że jestem zmasakrowany obstrzałem propagandy. Nie chcę popełnić niewybaczalnego głupstwa, stawiając oś symetrii między ruską i rządową dezinformacją, a często rozpaczliwymi próbami dociekania prawdy na amatorską rękę, które kończyły się kompromitacją, niemniej obustronny ostrzał pokaleczył mnie ciężko. Ostatnio staram się czytać i analizować tylko szczegóły techniczne, czego wcześniej nie robiłem. Zmieniłem zdanie, ponieważ zachęcił mnie bezpiecznik w innym samolocie. Po zbadaniu tego przypadku stwierdzam, że potrafiłbym z zamkniętymi oczami, chociaż ani razu nie siedziałem w samolocie, uruchomić system awaryjnego wypuszczania podwozia Boeinga 767, o ile cała rzecz ma polegać na wciśnięciu bezpiecznika, a potem jednego guzika. Na trzeźwo i po pijaku mogę wypuszczać, za lądowanie jeszcze się nie biorę, ale za próbne podejście Tu-154M wezmę się od zaraz. Nie potrzebuję żadnego ILS, zamykam oczy, wchłaniam 1,5 promila, wykonuję tę słynną aktywację, która polega na wciśnięciu dwóch guzików: “zachod” i “glis”, potem wciskam wielki czerwony guz na wolancie, montowany od 1968 roku i jestem mistrzem odchodzenia na automacie, ponieważ żaden mistrz pilotażu nic innego wykonać, przy tym manewrze, nie może.

Tyle techniki, cały UCHOD, teraz już chyba tylko pół beczki na wysokości 5,1 metra, tyle grzbietu TU-154M, który według ekspertów miał wytrzymałość pomiędzy tekturą falistą i szkłem hartowanym, dlatego w bagnie rozsypał się na 1000 kawałków. Wystarczy baśniowych wątków za całą legendę. Nie potrzebuję żadnych rozmów z kokpitu, kto tak kogo miał za ułana, który sobie chlapnął i jak bardzo pierwszy pasażer naciskał na stery. Tych kilka „przyczyn” zawartych w ruskich i polskich raportach, według mojej wiedzy, nabytej podczas zdawkowej lektury rozmaitych instrukcji i objaśnień do czego co służy, nie pozwalają mi wierzyć w ruską Aurorę i polską bujdę na resorach. Naprawdę polecam wszystkim zmęczonym, przejrzenie kilku akapitów, a gdzie akapitów, kilku zdań, chociażby w opisie kokpitu TU 154M, ale również w raporcie Millera, gwarantuję, że „odchodzić na automacie”, można się nauczyć w kilkanaście sekund, jedynie dla bezpieczeństwa trzeba sobie utrwalić nazwy i kolejność „aktywowania” TRZECH GUZIKÓW. Przy odrobinie wysiłku i niewielkiej inwestycji w podręcznik fizyki z II klasy gimnazjum, dowiedzieć się można, że 80 tonowy samolot o rozpiętości skrzydeł wynoszącej 36 metrów, nie może obrócić się wokół własnej osi o 180 stopni i w czasie kilku sekund położyć się na plecach. Kto twierdzi inaczej musi podać nowe prawo fizyki albo dostanie pałę w gimnazjum. Cała fasada zbudowana z kolejno pojawiających się spisków i sensacji nie ma najmniejszego znaczenia. Raporty MAK i Millera, to są śmieci, nie żadne wyjaśnienie katastrofy, nie wiem czy wystarczy trzydzieści lat, aby znieść legendę beczki i brzozy, wiem natomiast, że żadnego naukowego, czy choćby tylko rzetelnego wyjaśnienia przyczyn katastrofy nie było, bo być nie mogło. Gdyby wyjaśnienie zaistniało, obudzilibyśmy się ze snu idioty i wylądowali w zupełnie innym kraju. W związku z powyższym, tyle mnie obchodzą stenogramy z krakowskiego instytutu, co zdjęcia z “ukrytej kamery” GW na Okęciu. Wszystkie resztki dowodów i materiałów źródłowych są w rekach bajkopisarzy, co oznacza, że lada dzień staną się narzędziem propagandy, nie żadnym dowodem, w nieistniejącej sprawie.

PS O dłuższego czasu jestem konsekwentny, ale nieco się czuję samotny.

Reklama

42 KOMENTARZE

  1. Czekałem chyba 9 lat na ,,prawdziwe motywy” generała
    przebranego w polski mundur. Na ,,prawdziwą” prawdę o 13 grudnia, bo wiadomym było, nawet największym ,,wichrzycielom” i ,,wrogom ustroju”, że dokonał tego z przystawioną do głowy TT-ką. Przystawioną przez Andropowa albo Ustinowa.
    Ten pierwszy wywiad w ,,wolnej Polsce” zrobił bodajże Meretik. Starszy pan, bez munduru więc po cywilu, na tle półek z książkami. Mówi spokojnie, ani słowa o internacjonalnym socjazmie, nic o markzizmie-leninizmie. Za to wiele o patriotyzmie i o tym, że zapobiegł wojnie domowej. Oraz ,,bratniej pomocy”, która tuż przy granicach tylko czekała na sygnał. Wiadomo skąd.
    I – teraz moment kulminacyjny – przedstawia dowody.
    WYCINKI Z GAZET. Nie byle jakich : z Trybuny Ludu i Żołnierza Wolności.
    Wtedy – w 1990 roku – dotarło do mnie, że to sowiecka kukła, że to ulepszona wersja agenta NKWD ,,Tomasza” Bieruta. Dossier Wolskiego wypłynęło później.
    Co się tyczy jego postawy, którą się starsze zetempówki podniecały – miał od zawsze problemy z kregosłupem i nosił gorset.
    Natomiast prawdy o smoleńskiej katastrofie, co tak naprawdę się stało w decydujących sekundach lotu, nie poznamy nigdy. Bo jej ukryciem są, zgodnie, zainteresowani Tusk z Komorowskim i Putinem. Całe nasze wojskowe lotnictwo też milczy wstrzemięźliwie, chroniąc swój posowiecki bardak. Podobnie jak cały ten – nie wart nawet kawałka tupolewa – BOR. A banda kretynów (tzn prezydenckich urzędników) czekających na ,,płycie” Siewiernyj? Z koordynatorem ,,Orsomem”.
    Nawet apel garstki naukowców, o wyjaśnienie mechaniki defragmentacji kadłuba na setki tysięcy części – przeszedł bez echa. Bo mogłoby się okazać, że najwięksi specjaliści od aerodynamiki i duralu, to autorzy programu spadającej ,,Irydy”.
    Więc tych zainteresowanych ciszą, szybkim zakończeniem ,,grzebania”, czy wreszcie, dezinformacją i skierowaniem śledztwa na manowce – jest bez liku.
    Bo – jak żeśmy tu wielokroć pisali – ten posowiecki tupolew w smoleńskim błocie, to kwintesencja ,,państwa” polskiego.

  2. Czekałem chyba 9 lat na ,,prawdziwe motywy” generała
    przebranego w polski mundur. Na ,,prawdziwą” prawdę o 13 grudnia, bo wiadomym było, nawet największym ,,wichrzycielom” i ,,wrogom ustroju”, że dokonał tego z przystawioną do głowy TT-ką. Przystawioną przez Andropowa albo Ustinowa.
    Ten pierwszy wywiad w ,,wolnej Polsce” zrobił bodajże Meretik. Starszy pan, bez munduru więc po cywilu, na tle półek z książkami. Mówi spokojnie, ani słowa o internacjonalnym socjazmie, nic o markzizmie-leninizmie. Za to wiele o patriotyzmie i o tym, że zapobiegł wojnie domowej. Oraz ,,bratniej pomocy”, która tuż przy granicach tylko czekała na sygnał. Wiadomo skąd.
    I – teraz moment kulminacyjny – przedstawia dowody.
    WYCINKI Z GAZET. Nie byle jakich : z Trybuny Ludu i Żołnierza Wolności.
    Wtedy – w 1990 roku – dotarło do mnie, że to sowiecka kukła, że to ulepszona wersja agenta NKWD ,,Tomasza” Bieruta. Dossier Wolskiego wypłynęło później.
    Co się tyczy jego postawy, którą się starsze zetempówki podniecały – miał od zawsze problemy z kregosłupem i nosił gorset.
    Natomiast prawdy o smoleńskiej katastrofie, co tak naprawdę się stało w decydujących sekundach lotu, nie poznamy nigdy. Bo jej ukryciem są, zgodnie, zainteresowani Tusk z Komorowskim i Putinem. Całe nasze wojskowe lotnictwo też milczy wstrzemięźliwie, chroniąc swój posowiecki bardak. Podobnie jak cały ten – nie wart nawet kawałka tupolewa – BOR. A banda kretynów (tzn prezydenckich urzędników) czekających na ,,płycie” Siewiernyj? Z koordynatorem ,,Orsomem”.
    Nawet apel garstki naukowców, o wyjaśnienie mechaniki defragmentacji kadłuba na setki tysięcy części – przeszedł bez echa. Bo mogłoby się okazać, że najwięksi specjaliści od aerodynamiki i duralu, to autorzy programu spadającej ,,Irydy”.
    Więc tych zainteresowanych ciszą, szybkim zakończeniem ,,grzebania”, czy wreszcie, dezinformacją i skierowaniem śledztwa na manowce – jest bez liku.
    Bo – jak żeśmy tu wielokroć pisali – ten posowiecki tupolew w smoleńskim błocie, to kwintesencja ,,państwa” polskiego.

  3. Czekałem chyba 9 lat na ,,prawdziwe motywy” generała
    przebranego w polski mundur. Na ,,prawdziwą” prawdę o 13 grudnia, bo wiadomym było, nawet największym ,,wichrzycielom” i ,,wrogom ustroju”, że dokonał tego z przystawioną do głowy TT-ką. Przystawioną przez Andropowa albo Ustinowa.
    Ten pierwszy wywiad w ,,wolnej Polsce” zrobił bodajże Meretik. Starszy pan, bez munduru więc po cywilu, na tle półek z książkami. Mówi spokojnie, ani słowa o internacjonalnym socjazmie, nic o markzizmie-leninizmie. Za to wiele o patriotyzmie i o tym, że zapobiegł wojnie domowej. Oraz ,,bratniej pomocy”, która tuż przy granicach tylko czekała na sygnał. Wiadomo skąd.
    I – teraz moment kulminacyjny – przedstawia dowody.
    WYCINKI Z GAZET. Nie byle jakich : z Trybuny Ludu i Żołnierza Wolności.
    Wtedy – w 1990 roku – dotarło do mnie, że to sowiecka kukła, że to ulepszona wersja agenta NKWD ,,Tomasza” Bieruta. Dossier Wolskiego wypłynęło później.
    Co się tyczy jego postawy, którą się starsze zetempówki podniecały – miał od zawsze problemy z kregosłupem i nosił gorset.
    Natomiast prawdy o smoleńskiej katastrofie, co tak naprawdę się stało w decydujących sekundach lotu, nie poznamy nigdy. Bo jej ukryciem są, zgodnie, zainteresowani Tusk z Komorowskim i Putinem. Całe nasze wojskowe lotnictwo też milczy wstrzemięźliwie, chroniąc swój posowiecki bardak. Podobnie jak cały ten – nie wart nawet kawałka tupolewa – BOR. A banda kretynów (tzn prezydenckich urzędników) czekających na ,,płycie” Siewiernyj? Z koordynatorem ,,Orsomem”.
    Nawet apel garstki naukowców, o wyjaśnienie mechaniki defragmentacji kadłuba na setki tysięcy części – przeszedł bez echa. Bo mogłoby się okazać, że najwięksi specjaliści od aerodynamiki i duralu, to autorzy programu spadającej ,,Irydy”.
    Więc tych zainteresowanych ciszą, szybkim zakończeniem ,,grzebania”, czy wreszcie, dezinformacją i skierowaniem śledztwa na manowce – jest bez liku.
    Bo – jak żeśmy tu wielokroć pisali – ten posowiecki tupolew w smoleńskim błocie, to kwintesencja ,,państwa” polskiego.

  4. mit polskiej głupoty narodowej
    Jeśli jakaś bajka pasuje każdej kolejnej władzy to może trwać wiecznie. Tak jest np z utrwaloną w w mózgach bujdą o zaborach wywołanych jakoby nadmiarem wolności obywatelskich. Podczas gdy w rzeczywistości liberum veto i inne ciekawe polskie wynalazki dały nam 300 lat istnienia jako bogate mocarstwo.
    System działał świetnie, a plony zbóż mieliśmy grubo wyższe niż Niemcy. Wszystko padło gdy elita postanowiła sprzedać kraj Europie za grubą łapówkę i fajne posady. Kanalie rządowe pracowały dla Rosji, Prus, Anglii, Francji, czyli dla naszych odwiecznych sojuszników.
    Wpojenie ludowi że przyczyną wszelkich nieszczęść kraju jest wolność obywateli stało się celem każdej panującej bandy.

    • Chlor, trafiles w sedno sprawy.
      Bez przerwy przypomina sie nam zabory i jak negatywna role odegralo w nich Liberum Veto, ale mam wrazenie, ze to tylko po to aby nas dolowac i trzymac w zapomnieniu okres ponad trzystu lat kiedy liczyl sie z nami kazdy i to Liberum Veto, bylo podstawa wolnosci dla szlachty bez wzgledu na majatek i wiare, ktora dla wielu w Europie byla marzeniem. Prawda o Liberum veto jest tak bardzo sfalszowana, jak liczba ofiar Hiszpanskiej Inkwizycji i po co ona byla. Nic nie zaklamuje historii, jak ignorancja. Zalamuje brak podstawowej wiedzy historycznej o naszej historii u rodakow w kraju. Potrzebna jest praca od podstaw. Falszowanie historii swojego kraju w jedna, czy druga strone jest karygodne. Nie bojmy sie prawdy.

  5. mit polskiej głupoty narodowej
    Jeśli jakaś bajka pasuje każdej kolejnej władzy to może trwać wiecznie. Tak jest np z utrwaloną w w mózgach bujdą o zaborach wywołanych jakoby nadmiarem wolności obywatelskich. Podczas gdy w rzeczywistości liberum veto i inne ciekawe polskie wynalazki dały nam 300 lat istnienia jako bogate mocarstwo.
    System działał świetnie, a plony zbóż mieliśmy grubo wyższe niż Niemcy. Wszystko padło gdy elita postanowiła sprzedać kraj Europie za grubą łapówkę i fajne posady. Kanalie rządowe pracowały dla Rosji, Prus, Anglii, Francji, czyli dla naszych odwiecznych sojuszników.
    Wpojenie ludowi że przyczyną wszelkich nieszczęść kraju jest wolność obywateli stało się celem każdej panującej bandy.

    • Chlor, trafiles w sedno sprawy.
      Bez przerwy przypomina sie nam zabory i jak negatywna role odegralo w nich Liberum Veto, ale mam wrazenie, ze to tylko po to aby nas dolowac i trzymac w zapomnieniu okres ponad trzystu lat kiedy liczyl sie z nami kazdy i to Liberum Veto, bylo podstawa wolnosci dla szlachty bez wzgledu na majatek i wiare, ktora dla wielu w Europie byla marzeniem. Prawda o Liberum veto jest tak bardzo sfalszowana, jak liczba ofiar Hiszpanskiej Inkwizycji i po co ona byla. Nic nie zaklamuje historii, jak ignorancja. Zalamuje brak podstawowej wiedzy historycznej o naszej historii u rodakow w kraju. Potrzebna jest praca od podstaw. Falszowanie historii swojego kraju w jedna, czy druga strone jest karygodne. Nie bojmy sie prawdy.

  6. mit polskiej głupoty narodowej
    Jeśli jakaś bajka pasuje każdej kolejnej władzy to może trwać wiecznie. Tak jest np z utrwaloną w w mózgach bujdą o zaborach wywołanych jakoby nadmiarem wolności obywatelskich. Podczas gdy w rzeczywistości liberum veto i inne ciekawe polskie wynalazki dały nam 300 lat istnienia jako bogate mocarstwo.
    System działał świetnie, a plony zbóż mieliśmy grubo wyższe niż Niemcy. Wszystko padło gdy elita postanowiła sprzedać kraj Europie za grubą łapówkę i fajne posady. Kanalie rządowe pracowały dla Rosji, Prus, Anglii, Francji, czyli dla naszych odwiecznych sojuszników.
    Wpojenie ludowi że przyczyną wszelkich nieszczęść kraju jest wolność obywateli stało się celem każdej panującej bandy.

    • Chlor, trafiles w sedno sprawy.
      Bez przerwy przypomina sie nam zabory i jak negatywna role odegralo w nich Liberum Veto, ale mam wrazenie, ze to tylko po to aby nas dolowac i trzymac w zapomnieniu okres ponad trzystu lat kiedy liczyl sie z nami kazdy i to Liberum Veto, bylo podstawa wolnosci dla szlachty bez wzgledu na majatek i wiare, ktora dla wielu w Europie byla marzeniem. Prawda o Liberum veto jest tak bardzo sfalszowana, jak liczba ofiar Hiszpanskiej Inkwizycji i po co ona byla. Nic nie zaklamuje historii, jak ignorancja. Zalamuje brak podstawowej wiedzy historycznej o naszej historii u rodakow w kraju. Potrzebna jest praca od podstaw. Falszowanie historii swojego kraju w jedna, czy druga strone jest karygodne. Nie bojmy sie prawdy.

  7. Co do generała…
    Jedyne ciekawe to rezultat ewentualnych badań genetycznych tego osobnika. Co prawda, po ewentualnych badaniach trzeba będzie w rezultat – bez względu na to jaki to będzie rezultat – uwierzyć, to może być trudne. Bardzo trudne nawet. Podkreślam, bez względu na rezultat.

    Co do 13 grudnia i kwestii pistoletu. Jak dotąd nie natknąłem się na jakikolwiek argument za lub przeciw. Istniejące wywołują we mnie odruch “kury szczać prowadzać…” odnośnie publicystów. Historia polityczna ostatnich 20 lat zdaje się wskazywać na sensowność rozwiązania. Ale tylko zdaje się, jako że wszystkie inne opcje to SF.

  8. Co do generała…
    Jedyne ciekawe to rezultat ewentualnych badań genetycznych tego osobnika. Co prawda, po ewentualnych badaniach trzeba będzie w rezultat – bez względu na to jaki to będzie rezultat – uwierzyć, to może być trudne. Bardzo trudne nawet. Podkreślam, bez względu na rezultat.

    Co do 13 grudnia i kwestii pistoletu. Jak dotąd nie natknąłem się na jakikolwiek argument za lub przeciw. Istniejące wywołują we mnie odruch “kury szczać prowadzać…” odnośnie publicystów. Historia polityczna ostatnich 20 lat zdaje się wskazywać na sensowność rozwiązania. Ale tylko zdaje się, jako że wszystkie inne opcje to SF.

  9. Co do generała…
    Jedyne ciekawe to rezultat ewentualnych badań genetycznych tego osobnika. Co prawda, po ewentualnych badaniach trzeba będzie w rezultat – bez względu na to jaki to będzie rezultat – uwierzyć, to może być trudne. Bardzo trudne nawet. Podkreślam, bez względu na rezultat.

    Co do 13 grudnia i kwestii pistoletu. Jak dotąd nie natknąłem się na jakikolwiek argument za lub przeciw. Istniejące wywołują we mnie odruch “kury szczać prowadzać…” odnośnie publicystów. Historia polityczna ostatnich 20 lat zdaje się wskazywać na sensowność rozwiązania. Ale tylko zdaje się, jako że wszystkie inne opcje to SF.