Reklama

-NO, KOCHANI, ZBIÓRKA !!! ZA CHWILĘ WSIADAMY !!! Kifimbo, drogi chłopcze, bądź tak miły i sprawdź, czy nikogo nie brakuje.

– W tej chwili, panie profesorze.

Reklama

– Kipanga, mój drogi, czy ta łódź nie jest dla nas za duża?

– Czekamy jeszcze na dwie grupy, panie profesorze, jedną z Afganistanu, i jedną z Syrii. Powinny tu być lada chwila… O, właśnie nadjeżdżają, Uhuru jest jak zwykle punktualny. No, skoro wszyscy już są, to możemy wsiadać- proszę nie zapomnieć kamizelek ratunkowych. Panie profesorze, zapraszam na dziób, stąd będzie pan miał najlepszy widok.

– Dziękuję, mój drogi, dziękuję… Ale tu są jeszcze dwa miejsca? Czy ktoś będzie mi towarzyszył?

– Tak, panie profesorze, będzie z nami podróżować jeszcze dwóch dżentelmenów- to opiekunowie tamtych dwóch grup.

– Ludzie na poziomie, mam nadzieję?

– Ręczę za nich, panie profesorze. Już są… Zapraszam do zajęcia miejsc. Pozwolą panowie, że dokonam prezentacji- pan profesor Mobutu Mbutu Utu z Uniwersytutu… och, najmocniej przepraszam… z UniwersyTEtu imienia Boko Haram, Nigeria…

– Miło mi…

– Pan docent doktor Abdeslem abn ibn bim Salabim, Dżalalalala…labadzki Uniwersytet Pirotechniczny, Afganistan…

– To dla mnie zaszczyt…

– Oraz pan magister inżynier Aminullach Farid Fistas, Wyższa Szkoła Inżynieryjno- Dżichadystyczna w Aleppo, Syria.

– Cała przyjemność po mojej stronie…

– A więc, skoro formalnościom stało się zadość, pozwolą panowie, że ich opuszczę i udam się do steru- mamy dość napięte terminy, sami panowie rozumieją- tysiące czekają, a dzień krótki, jak to mawiał mój pradziadek po zdobyciu Chartumu, podrzynając gardła Anglikom. Gdyby panowie czegoś potrzebowali, wystarczy zawołać.

– Tak, tak, mój drogi, oczywiście, dziękujemy bardzo… Bardzo miły chłopak, ten nasz przewoźnik, mój były student, nawiasem mówiąc… A więc, panowie, wyruszamy- czyż to nie ekscytujące? Przyznam szczerze, że nie mogłem się już doczekać. A pan, docencie Abdeslem, jak pan się czuje?

– Zaiste, profesorze Mobutu, to bardzo podniosła chwila, wręcz cały drżę… Pan, panie magistrze, również, jak mniemam, odczuwa silne emocje?

– To mało powiedziane, szanowny panie docencie. Bo proszę sobie wyobrazić- my, skromne sługi nauki, niesiemy płomień oświaty na dziki, europejski ląd, gdzie miliony pogrążonych w mroku tubylców z utęsknieniem wyczekują naszego przybycia, ba, wręcz nas wzywają. Czyż możemy im więc odmówić? Nie, zdecydowanie nie !!! Naszym obowiązkiem jest zanieść im naszą wiedzę, niczym lampę Alladyna, z której wyskoczy dżinn mądrości- wystarczy potrzeć. I powiem panom, że zamierzam trzeć tak mocno, aż posypią się iskry, od których cały ten nieszczęsny kontynent stanie w ogniu naszego oświecenia !!!

– Cóż za wspaniała przemowa, jaki duch- jestem pod ogromnym wrażeniem pańskiego zapału. A propos- jaka jest pańska specjalizacja?

– Samochody. Głównie dostawcze. Zamierzam przeprowadzić badania dotyczące wpływu licznych zderzeń z miękkimi obiektami dwónożnymi na sprawność zespołów trakcyjnych pojazdów różnych marek w celu wyboru tych najbardziej wydajnych i odpornych na uszkodzenia. Mam nadzieję, że dzięki moim badaniom uda się podnieść liczbę ofiarozderzeń z jednego, półkilometrowego przejazdu, z około 100 do 200, a kto wie, może i do 300, oraz wydłużenie przebytego odcinka do kilometra, z proporcjonalnym wzrostem udanych interakcji, bez utraty kontroli nad pojazdem.

– Bardzo ambitnie, panie magistrze- ale jak już podnosić kwalifikacje, to dlaczego nie na najwyższy poziom? Gratuluję serdecznie…

– Serdecznie dziękuję…

– A pańska grupa?

– Och, sami doświadczeni kierowcy, elita moich studentów. Być może widział pan w internecie ich popisy, gdy ścigają po drogach samochody z niewiernymi, do których potem ich koledzy- studenci otwierają ogień?

– Ależ oczywiście, że widziałem- i byłem pod ogromnym wrażeniem, mój drogi Faridzie Fistasie…

– Dla przyjaciół „Ford Fiesta”…

– Słucham?

– „Ford Fiesta”. Taki przydomek, od nazwiska… No wie pan- Farid Fistas- Ford Fiesta…

– Ten, kto to wymyślił, musiał mieć ogromne poczucie humoru.

– To prawda- i zachował je aż do samej śmierci, czyli przez następne 30 sekund. No, ale przylgnęło jak krew do maczety, i już zostało, a nawet bawi, tym bardziej, że pasuje do moich zamiłowań i pracy naukowej.

– A pan, panie docencie bim Salabim, czym pan zamierza się zajmować po przybyciu na miejsce?

– Och, moją specjalnością są wysokie ciśnienia, i ich wpływ na tkanki miękkie oraz kościec gatunku Homo Europae w zależności od odległości od epicentrum wystąpienia nagłego, wybuchowego, jego wzrostu. Zamierzam przeprowadzić z moimi studentami wiele prób terenowych w różnych warunkach środowiskowych, od dużych zgromadzeń publicznych na otwartych przestrzeniach, po zamknięte pomieszczenia, czyli warunki, że się tak wyrażę, klubowe.

– Ma pan bardzo liczną grupę.

– To prawda, ale to wynika ze specyfiki badań. Wie pan, profesorze, kiedy członek grupy badawczej zakłada na siebie pas szachida i naciska guzik, trudno oczekiwać, by był potem w stanie wziąć udział w kolejnym eksperymencie- stąd tak duża liczba studentów. Mam też pewne obawy co do ich przygotowania- bo o ile teorię wszyscy zaliczyli na ocenę celującą, o tyle praktyki… No cóż, nie ma co ukrywać- żaden ze studentów, którzy przystąpili do egzaminu praktycznego, nie uzyskał zaliczenia… Nie, żeby im zabrakło zapału- co to, to nie, wszyscy wręcz eksplodowali entuzjazmem- ale wystapił pewien problem natury technicznej z wpisami do indeksów.

– No tak, o tym nie pomyślałem… Życzę panu powodzenia, mimo wszystko.

– Bardzo dziękuję. Nie ukrywam, że w związku z trudnościami, jakie przewiduję w mojej pracy, liczę na dofinansowanie ze strony tambylczych organizacji- Rada Europy już zadeklarowała grant naukowy w wysokości dwóch milionów euro, ale cóż to za pieniądze w dzisiejszych czasach… A pan, profesorze Mobutu, w jaki sposób zamierza ubogacić ciemnych europejczyków? Czym pan się zajmuje?

– Ja, szanowni panowie, jestem socjologiem. Od wielu lat prowadzę badania nad wpływem gwałtownych, ekstremalnych zachowań jednostek na niestabilne emocjonalnie i pozbawione oparcia ideowo- kulturalnego grupy społeczne. Mam już opracowane wyniki podobnych badań, jakie prowadziłem w Afryce i na Bliskim Wschodzie- między innymi w panów krajach- i część z nich wydałem nawet drukiem- być może panowie czytali? „Dżichad a ewolucja- czy przetrwają najszybsi?”-, ale teraz chciałbym rozszerzyć pole badawcze, w celach porównawczych, również o terytoria tak zwanej „cywilizacji zachodniej”. Spodziewam się bardzo ciekawych wyników…

– Zaraz, zaraz, panie profesorze, „Dżichad a ewolucja…”- ależ oczywiście, że czytałem !!! My w Syrii wręcz bazujemy na tej pracy, przygotowując kolejne eksperymenty !!! Przecież to fundamentalne dzieło !!! Żaden z moich studentów nie zasiądzie za kierownicą zanim nie zda egzaminu ze znajomości tego opracowania !!! I to pan jest jego autorem? Od lat marzyłem o tym, by spotkać człowieka, który w tak genialny sposób wykazał zależność między spadkiem ilości osób z nadwagą, a wzrostem momentu obrotowego we współczesnych silnikach samochodowych !!! To dla mnie prawdziwy zaszczyt móc podróżować z panem na jednej łodzi. Ale dlaczego nie podpisał pan swego dzieła? Czyżby wrodzona skromność?

– Poniekąd, szanowny panie magistrze…

– Ford Fiesta, jeśli wyświadczy mi pan tą przyjemność…

– Jestem zaszczycony, szanowny Fordzie Fiesto…No więc poniekąd skromność, ale również ostrożność- w dzisiejszych czasach nie wiadomo, czy to, co krąży nad głową, to jeszcze marabut, czy już dron z hellfire'ami pod skrzydłami…

– Rzeczywiście, ci zachodni barbarzyńcy nie mają za grosz szacunku dla naszej pracy naukowej- sam straciłem niedawno pół rocznika studentów na obozie integracyjnym w Dolinie Bekaa… W tej sytuacji pańska ostrożność jest ze wszech miar uzasadniona.

– No właśnie, no właśnie, zero poszanowania…

– Hmm, jeśli pozwolą panowie, że włączę się do rozmowy…

– Tak, mój drogi Kipango?

– Przysłuchując się rozmowie panów, doszedłem do wniosku, że wasze zainteresowania się uzupełniają, ba, że możecie, panowie, odnieść ogromne korzyści ze współpracy…

– Co mówisz, drogi chłopcze? Ależ… Ależ tak !!! Rzeczywiście !!! Kipango, jesteś genialny !!! No właśnie, Kipango, dlaczego porzuciłeś studia na ostatnim roku? Tak wspaniale się zapowiadałeś- nie było nikogo, kto by tak jak ty operował jednocześnie maczetą i kałasznikowem.

– Względy rodzinne, panie profesorze- moja żona numer cztery po raz siódmy zaszła w ciążę.

– No tak, no tak… Które to już dziecko?

– Piętnasty syn, panie profesorze.

– A ile córek?

– A kto by tam liczył.

– Rzeczywiście. Gratuluję, mój drogi, gratuluję. A co teraz robi twoja rodzina? Nadal są w Nigerii?

– Ależ nie, panie profesorze. Od dwóch lat wszyscy mieszkają we Francji, na zasiłku. Ostatnio musiałem kupić nowy dom w Biarritz, bo ten w Saint- Tropez już nie wystarczał. A i ten wkrótce będzie za mały- cóż to jest marne trzy tysiące metrów kwadratowych dla trzydziestu osób?

– Faktycznie, lepianka… Ale wracając do twego pomysłu, drogi Kipango- to masz rację. Panowie, faktycznie, nasza współpraca mogłaby bardzo pozytywnie wpłynąć na nasze badania !!! Po przybyciu na miejsce musimy koniecznie nawiązać kontakt. Panie docencie, dokąd wiedzie pan swoje stadko?

– Do Szwecji. Tam mamy już przygotowane odpowiednie laboratoria, przeszkolony personel, całe dzielnice, do których nie wjeżdża ani policja, ani straż pożarna, bez względu na ilość dymu i głośność wybuchów, nieuniknionych przy moich badaniach.

– A pan, drogi Fordzie Fiesto?

– Anglia. Moi asystenci, którzy są tam już od pewnego czasu, przeprowadzili nawet kilka niezwykle obiecujących prób terenowych na londyńskich mostach i ulicach, z bardzo interesującymi wynikami, więc będę kontynuował ich dzieło, tym bardziej, że tamtejszy burmistrz, swój chłop, za każdym razem bardzo skutecznie uspokaja obiekty doświadczalne, co bardzo pozytywnie wpływa na kolejne próby- za każdym razem płoszą się tak samo realistycznie, jakby byli zupełnie zaskoczeni.

– To fantastycznie !!! Ja z kolei wybieram się do Belgii, do samej Brukseli. W dzielnicy Molenbeek czekają już na nas kwatery i odpowiednie zaplecze logistyczne, a tamtejsza społeczność gwarantuje całkowite bezpieczeństwo. No i bezpośrednia bliskość najważniejszych instytucji unijnych daje niepowtarzalne możliwości obserwacji zachowań i reakcji tubylczych władz na nasze projekty naukowe. Nie ukrywam, że liczę też na bezpośredni udział w ich posiedzeniach- ale to dopiero za kilka lat, gdy „demokratycznie” wprowadzimy swoich przedstawicieli do ich struktur- cóż za wspaniała szansa dla socjologa- móc obserwować z tak bliska obiekty swoich eksperymentów… Jak już mówiłem, wprost nie mogę się doczekać. Och, moi drodzy, jaką wspaniałą wymianę naukową mamy do zaproponowania tym biednym, zacofanym w rozwoju, Europejczykom…

– Ale przyzna pan, panie profesorze, że, jak na razie, dość jednostronną- to znaczy my, ze swej strony, wysyłamy całe miliony naszych studentów i pracowników naukowych, sam kwiat młodzieży, ale do nas raczej europejscy ludzie nauki nie przyjeżdżają. A czyż nie taka jest idea erasmusa? Wymiana?

– Och, to tylko do czasu, szanowny panie docencie, do czasu- gdy już przejmiemy kontrolę nad tym dzikim zachodem, i ustanowimy tam naszą postępową ideologię, sprowadzimy do naszych krajów tysiące białych uczonych i studentów. Ja sam planuję sprowadzić do Lagos kilkanaście białowłosych studentek- powinienem uzyskać za nie niezłe przebicie na tamtejszym targu.

– Panowie…

– Tak, Kipango, drogi chłopcze?

– Przepraszam, że znowu przeszkadzam, ale właśnie zauważyłem na horyzoncie okręt Frontexu, jak zwykle punktualny, i prosiłbym o przygotowanie się do przeokrętowania. Jeśli będą panowie tak mili, i poproszą swoich podopiecznych o sprawdzenie, czy nie pozostały im jakieś zapomniane dokumenty tożsamości, byłbym zobowiązany…

– Ależ oczywiście… Kifimbo !!! Przypomnij, proszę, chłopcom, żeby opróżnili kieszenie ze wszystkiego, co mogłoby sugerować, kim są. Aha, i jeszcze powiedz im, żeby na każde pytanie o imię odpowiadali „Ahmed”. Ci biali tak się cieszą, kiedy słyszą słowo „Ahmed”, żal pozbawiać ich tej odrobiny prostej radości… No cóż, panowie, nasza wspólna, nadzwyczaj przyjemna, podróż, zdaje się dobiegać końca, ale przecież pozostaniemy w kontakcie? Oto mój mail- Mobutu.małpa.mbutu…Co to? Słyszycie, panowie, ten dźwięk? Kipango?

– Proszę się uspokoić, panie profesorze, to tylko dron poszukiwawczy z okrętu Frontexu- mamy tą usługę wykupioną w pakiecie, właśnie robią nam zdjęcie.

– Zdjęcie? Będziemy mieli wspólne, pamiątkowe, zdjęcie? Panowie, cóż za niepowtarzalna okazja- proszę, byśmy wszyscy spojrzeli w obiektyw i powiedzieli „ nadciąga multi- kulti”. UWAGA- TRZY, CZTERY- „NADCIĄGA MULTI- KULTI !!!”

 

Reklama

8 KOMENTARZE

    • Szanowny Pan, jak widzę,

      Szanowny Pan, jak widzę, jeszcze nie ubogacony- przodująca nauka muzułmańska poszła ostatnio zdecydowanie do przodu i dopuszcza łączenie pisowni oryginalnej ze wzorcami krajów potencjalnie anektowanych…WRÓÓÓĆ…łaskawie przyjętych w obręb cywilizacji pokoju 🙂 Oczywiście żartuję (korzystam z tego, że wolno). Faktycznie, ma Pan rację- dziękuję za zwrócenie uwagi- i za dobre słowo.

      • Tak, czcigodny Autorze, to

        Tak, czcigodny Autorze, to doświadczenie ubogacenia jeszcze przede mną – i chyba już nic po nim. Niedawno "odkryłem" Pana blog i jestem pełen uznania, zwłaszcza za wpis z 30.08. Chciałbym umieć tak pisać. Serdecznie pozdrawiam – Jerzy

        • Dziękuję za dobre słowo.

          Dziękuję za dobre słowo. Jeżeli chciałby Pan przeczytać to, co jeszcze "popełniłem", zapraszam na forum interii. Znajdzie Pan tam również tematy "osobnika" ( 🙂 ), piszącego pod nickiem "Piotruchg", obecnego również tutaj, choć pod innym awatarem- na interii biało- czerwone koło- który skomentował mój powyższy "reportaż", jak również całą "paczkę" znajomych, również na pióro nie chorujących- polecam i zapraszam. Z dyskusji, jakie wywiązują się pod zakładanymi tematami, aż iskry lecą 🙂 Również serdecznie pozdrawiam. RF1.

    • Szanowny Pan, jak widzę,

      Szanowny Pan, jak widzę, jeszcze nie ubogacony- przodująca nauka muzułmańska poszła ostatnio zdecydowanie do przodu i dopuszcza łączenie pisowni oryginalnej ze wzorcami krajów potencjalnie anektowanych…WRÓÓÓĆ…łaskawie przyjętych w obręb cywilizacji pokoju 🙂 Oczywiście żartuję (korzystam z tego, że wolno). Faktycznie, ma Pan rację- dziękuję za zwrócenie uwagi- i za dobre słowo.

      • Tak, czcigodny Autorze, to

        Tak, czcigodny Autorze, to doświadczenie ubogacenia jeszcze przede mną – i chyba już nic po nim. Niedawno "odkryłem" Pana blog i jestem pełen uznania, zwłaszcza za wpis z 30.08. Chciałbym umieć tak pisać. Serdecznie pozdrawiam – Jerzy

        • Dziękuję za dobre słowo.

          Dziękuję za dobre słowo. Jeżeli chciałby Pan przeczytać to, co jeszcze "popełniłem", zapraszam na forum interii. Znajdzie Pan tam również tematy "osobnika" ( 🙂 ), piszącego pod nickiem "Piotruchg", obecnego również tutaj, choć pod innym awatarem- na interii biało- czerwone koło- który skomentował mój powyższy "reportaż", jak również całą "paczkę" znajomych, również na pióro nie chorujących- polecam i zapraszam. Z dyskusji, jakie wywiązują się pod zakładanymi tematami, aż iskry lecą 🙂 Również serdecznie pozdrawiam. RF1.