Reklama

Zanim wdowom i dzieciom obeschły łzy. Zanim się najbliżsi i przyjaciele zdążyli pozbierać po utracie tych, których szczątki długo walały się w smoleńskim błocie.

Zanim wdowom i dzieciom obeschły łzy. Zanim się najbliżsi i przyjaciele zdążyli pozbierać po utracie tych, których szczątki długo walały się w smoleńskim błocie. Zanim Polakom szczęki opadły ze zdumienia… zafarbowany na bruneta, podający się za absolwenta Akademii Górniczo-Hutniczej ,,generał” brygady remontowej i kierownik garażu Janicki dostał awans. Wprawdzie nie został marszałkiem a ,,jedynie” generałem dywizji. W świetle jego ,,dokonań” tuż przed 10.04. jak i zaraz po, był to policzek wymierzony rodzinom ofiar, był ten awans obelgą dla całej armii, pozbawionej – w katastrofie tupolewa – dowódców.
Coś się jednak zmieniło i nad ciemno farbowaną głową generała dywizji BOR-u zbierają się ciemne chmury.
Najpierw ktoś kwestionuje górniczo-hutnicze wykształcenie ,,generała” Janickiego, by teraz, prokuratura, zaczęła wysyłać sygnały, że ochrona ś.p. Lecha Kaczyńskiego na płycie lotniska Siewiernyj, oraz całej katyńskiej wizyty – nie była jednak doskonała i profesjonalna. Po prostu nie było jej wcale, ale dochodzenie prokuratorskie nie jest jeszcze na tym etapie. Nie wiadomo również, czy do takiej konkluzji dojdzie, lub choćby zbliżonej.
Ważne jednak, że jest. Że ktoś się tą grandą zwaną ,,ochrona prezydenta” zajął – http://www.wiadomosci24.pl/artykul/bor_nie_dopelnil_obowiazkow_w_smolensku_prokuratura_bada_216103–2.html.
Bo tak na poważnie, to było o tym, na tym Portalu, już dawno temu:

http://kontrowersje.net/tresc/dlaczego_kierowca_zmiennik_mietka_wachowskiego_powinien_zostac_na_stanowisku_generala_i_szefa

Reklama

http://kontrowersje.net/tresc/na_miejscu_komorowskiego_nie_ruszalbym_sie_spod_zyrandoladopoki_general_debil_jest_szefem_bor

Reklama

18 KOMENTARZE

  1. Ja mam kompletnie inne wrażenie
    1. Znaleziono kozła ofiarnego, i to takiego, co w dłuższej perspektywie się rozmyje (“Jak BOR miał cokolwiek zrobić przed lądowaniem?”)
    2. Stworzono wrażenie, że władza nadal zajmuje się sprawą katastrofy smoleńskiej.
    3. Czy nie najważniejsze – połączono zgrabnie w całość wizytę Premiera z 7.04 i niedoszłą wizytę Prezydenta z 10.04, dzięki czemu “Premier jest również stroną pokrzywdzoną w sprawie” (!!!). Majstersztyk PR.

    • Ależ quackie – nie chodzi nawet o tego ociężałego umysłowo
      kierowcę Wałęsy, syna kierowcy rektora AGH(wcale nie trzeba wielkich koneksji dla zrobienia wielkiej kariery w PRL-RP).To, co on wygaduje publicznie i to, że nie miał, co przyznał otwarcie, pojęcia kto leciał tupolewem do Katynia – dyskwalifikuje go dożywotnio z wszelkich fiunkcji związanych z bezpieczeństwem kogokolwiek i czegokolwiek.
      Natomiast winni są WSZYSCY prawdziwi BOR-owcy, którzy widzieli na oczy listę pasażerów feralnego Tu154M 101.
      Znam szczegóły tego, jak JEDNA(tylko) osoba i do tego kobieta usiłowała obudzić kogoś w tym wielkim domu wariatów i pobudzić wyobraźnię – zaraz po przeczytaniu listy pasażerów. Nikt nie zareagował – ani w BOR-ze ani w Kancelarii Prezydenta, ani w Sztabie Generalnym.
      Druga sprawa – co zrobili urzędnicy ,,wierni Prezydentowi” oczekujący na płycie ,,lotniska” Siewiernyj, kiedy się zorientowali, że oprócz nich nie ma NIKOGO, a Ił-76M (ten z ,,ochroną” albo ,,z samochodami”) prawie się rozbija?
      Wiemy tylko, czym zainteresowany był stary sowiecki agent ,,Orsom” Turowski, ale ambasador RP Bahr? Chyba dysponuje to ,,państwo” jakąś własną łacznością z Warszawą? Wystarczyło : dziadu – nie ląduj!

      • Tylko czy w kompetencjach BOR-u
        jest wpływanie na listę pasażerów? Już pomijam, co mógł o tym sądzić śp. Prezydent lub jego doradcy, w kontekście “umniejszania rangi” poprzez wycinanie członków delegacji (“kto tu jest zwierzchnikiem?”). Teraz, po fakcie, oczywiście każdy jest pewny, że tak, że powinien interweniować ktoś kompetentny, ale wtedy? Gdy wszyscy mieli przed oczami tylko bieżące, na krótką metę, przepychanki pomiędzy rządem a Prezydentem?

        Poza tym mam wrażenie, że mówimy o dwóch różnych aspektach tego samego wydarzenia (działań prokuratury), rzecz ujmując metaforą samochodową: Ty o urządzeniach służących bezpieczeństwu, ja o lakierze i chromach na rurze wydechowej.

        • Nie zwracaj uwagi na takie, wymyślone ad hoc, argumenty
          że ,,my som nie od tego”…
          A od czego? Panowie debile o mózgach wielkości orzecha włoskiego i z nieodwracalnymi zmianami nadużywania alkoholu.
          Bo nie było nigdzie takiej katastrofy. I nigdy nie będzie.
          Gdybyś zobaczył jak lata Miedwiediew(pierwszy samolot prezydenckiej ,,eskadry” jest rozpoznawczy) albo jego 2 tysiące ludzi, którzy w Warszawie robili co chcieli i o nic nie pytali – a polactwo dziennikarskie pełne zachwytów, a w TVN – to orgazmy i spazmy.
          Więc BOR to jest prawie 2 tysiące ludzi. Jeżeli nawet dowódca jest trochę opóźniony, to jeżeli nie zastępca ale dowódca operacji albo odpowiedzialny musi dysponować wiedzą i doświadczeniem. I zrobić REKONESANS przed wylotem ORAZ podzielić grupę urzędników i oficerów WP – na mniejsze, choćby tylko dwie.
          Jeżeli, w chwili wylotu Prezydenta RP nie ma na Okęciu ani szefa ochrony, ani nawet nikt (z BOR-u) nie zarejestrował pożegnania ani startu, nikt nie wie również dlaczego podmieniono Jak-a 40, ani dlaczego nikt z biura ,,ochrony” nie oczekiwał na płycie w Smoleńsku, a ci, którzy byli w Katyniu nie mieli broni – to jak to nazwać?

          • OM,
            będę szczerze (i pozytywnie) zdziwiony, jeżeli to śledztwo przyniesie jakiekolwiek rozstrzygnięcia w sprawach, o których piszesz. IMHO podstawowym celem jego ogłoszenia jest PR-owy punkt numer 3 z mojego pierwszego komentarza. Natomiast jeżeli faktycznie polecą jakiekolwiek głowy, to na bezpiecznie niskim poziomie -> kozioł ofiarny.

          • Głowy raczej nie polecą (chyba, że w górę jak balony)
            bo nie po to dostał awans na generała dywizji, żeby go teraz sponiewierać i udowodnić, że za jego awansem stoją jemu podobni.Lub, nie daj Boże, pan prezydent.
            Liczę bardziej na rozdmuchanie sprawy odpowiedzialności BOR-u i temu, czym ta instytucja jest. Od czasów Bolka i hutnika Sobotki jest przechowalnią dzieci władzy oraz dalekich kuzynów, dla których nie starczyło posad w ministerstwach. Albo też, mają, z trudem zdobyte, świadectwa szkoły podstawowej. Dla dorosłych:-)
            Ad.3 masz rację, to genialna zbitka, klasyka.
            I na koniec – jak to ongiś było, żeby móc ocenić skalę degrengolady BOR-u:

            Wiemy, jak wyglądają, a przynajmniej jak powinny wyglądać kulisy przygotowań do wizyty prezydenta czy premiera w obcym kraju. Kiedy 15 lat temu na lotnisku w Smoleńsku lądował samolot z Aleksandrem Kwaśniewskim (57 l.), wszystko było dopięte na ostatni guzik – opowiada nam były prezydent. Dla głowy polskiego państwa zalano nawet betonem zdewastowany pas startowy. Szczegóły tamtej wizyty zdradza osoba z ówczesnego kierownictwa Biura Ochrony Rządu. I przyznaje, że zeszłoroczne przeloty do Katynia premiera Donalda Tuska (54 l.) i prezydenta Lecha Kaczyńskiego (61 l.) zostały źle przygotowane.

            Wizyta Kwaśniewskiego była szykowana ponad trzy miesiące. Sprawdzono każdy element wyposażenia lotniska w Smoleńsku, zapadła nawet decyzja o remoncie pas lotniska Siewiernyj. – Inaczej do tej wizyty by nie doszło – mówi “Faktowi” osoba z ówczesnych władz BOR. – Aż trudno mi uwierzyć, że mogło być inaczej – tak nasz rozmówca komentuje doniesienia o zaniechaniach, o które prokuratura podejrzewa BOR przygotowujący wizyty w 2010 r. 7 kwietnia 2010 r. delegacja z premierem szczęśliwie wylądowała. Lot z 10 kwietnia okazał się tragiczny – zginęło 96 osób.

            Prezydent Kwaśniewski lądował w Smoleńsku w 1996 r. – Na trzy miesiące przez terminem do Rosji poleciała grupa rekonesansowa – opowiada nasz rozmówca z BOR. – Sprawdzone zostało calusieńskie lotnisko Siewiernyj. Nie było takiej możliwości, by jakikolwiek sprzęt nie działał, czy był uszkodzony. Nasi funkcjonariusze z linijką w ręku mierzyli cały pas startowy. Okazało się, że jego część wymagała remontu. Dlatego natychmiast zadecydowaliśmy, ze Rosjanie muszą wylać nową nawierzchnię. Zrobili to z przekazanych przez Polskę pieniędzy. Musieli tez dokonać wymiany wszystkiego, co budziło nasze wątpliwości, włącznie z każdą żaróweczką czy guzikiem – relacjonuje tamte wydarzenia nasz rozmówca.

            Ochrona pod bronią

            Zupełnie inaczej też niż w 2010 r. wyglądała kwestia ochrony prezydenta Kwaśniewskiego. – Naszych agentów było mniej więcej tyle samo, co Rosjan – kilkadziesiąt osób – opowiada nam funkcjonariusz. – Oczywiście, że mieli broń – dodaje, gdy przypominamy, że podczas kwietniowych wizyt BOR nie miał broni, bo zakazali tego Rosjanie. Przed wizytą prezydenta Kaczyńskiego oficerowie ochrony nie czekali na niego na płycie lotniska, tylko w oddalonym o kilkanaście kilometrów Katyniu. – Nie wyobrażam sobie takiej sytuacji – mówi nasz rozmówca.

  2. Ja mam kompletnie inne wrażenie
    1. Znaleziono kozła ofiarnego, i to takiego, co w dłuższej perspektywie się rozmyje (“Jak BOR miał cokolwiek zrobić przed lądowaniem?”)
    2. Stworzono wrażenie, że władza nadal zajmuje się sprawą katastrofy smoleńskiej.
    3. Czy nie najważniejsze – połączono zgrabnie w całość wizytę Premiera z 7.04 i niedoszłą wizytę Prezydenta z 10.04, dzięki czemu “Premier jest również stroną pokrzywdzoną w sprawie” (!!!). Majstersztyk PR.

    • Ależ quackie – nie chodzi nawet o tego ociężałego umysłowo
      kierowcę Wałęsy, syna kierowcy rektora AGH(wcale nie trzeba wielkich koneksji dla zrobienia wielkiej kariery w PRL-RP).To, co on wygaduje publicznie i to, że nie miał, co przyznał otwarcie, pojęcia kto leciał tupolewem do Katynia – dyskwalifikuje go dożywotnio z wszelkich fiunkcji związanych z bezpieczeństwem kogokolwiek i czegokolwiek.
      Natomiast winni są WSZYSCY prawdziwi BOR-owcy, którzy widzieli na oczy listę pasażerów feralnego Tu154M 101.
      Znam szczegóły tego, jak JEDNA(tylko) osoba i do tego kobieta usiłowała obudzić kogoś w tym wielkim domu wariatów i pobudzić wyobraźnię – zaraz po przeczytaniu listy pasażerów. Nikt nie zareagował – ani w BOR-ze ani w Kancelarii Prezydenta, ani w Sztabie Generalnym.
      Druga sprawa – co zrobili urzędnicy ,,wierni Prezydentowi” oczekujący na płycie ,,lotniska” Siewiernyj, kiedy się zorientowali, że oprócz nich nie ma NIKOGO, a Ił-76M (ten z ,,ochroną” albo ,,z samochodami”) prawie się rozbija?
      Wiemy tylko, czym zainteresowany był stary sowiecki agent ,,Orsom” Turowski, ale ambasador RP Bahr? Chyba dysponuje to ,,państwo” jakąś własną łacznością z Warszawą? Wystarczyło : dziadu – nie ląduj!

      • Tylko czy w kompetencjach BOR-u
        jest wpływanie na listę pasażerów? Już pomijam, co mógł o tym sądzić śp. Prezydent lub jego doradcy, w kontekście “umniejszania rangi” poprzez wycinanie członków delegacji (“kto tu jest zwierzchnikiem?”). Teraz, po fakcie, oczywiście każdy jest pewny, że tak, że powinien interweniować ktoś kompetentny, ale wtedy? Gdy wszyscy mieli przed oczami tylko bieżące, na krótką metę, przepychanki pomiędzy rządem a Prezydentem?

        Poza tym mam wrażenie, że mówimy o dwóch różnych aspektach tego samego wydarzenia (działań prokuratury), rzecz ujmując metaforą samochodową: Ty o urządzeniach służących bezpieczeństwu, ja o lakierze i chromach na rurze wydechowej.

        • Nie zwracaj uwagi na takie, wymyślone ad hoc, argumenty
          że ,,my som nie od tego”…
          A od czego? Panowie debile o mózgach wielkości orzecha włoskiego i z nieodwracalnymi zmianami nadużywania alkoholu.
          Bo nie było nigdzie takiej katastrofy. I nigdy nie będzie.
          Gdybyś zobaczył jak lata Miedwiediew(pierwszy samolot prezydenckiej ,,eskadry” jest rozpoznawczy) albo jego 2 tysiące ludzi, którzy w Warszawie robili co chcieli i o nic nie pytali – a polactwo dziennikarskie pełne zachwytów, a w TVN – to orgazmy i spazmy.
          Więc BOR to jest prawie 2 tysiące ludzi. Jeżeli nawet dowódca jest trochę opóźniony, to jeżeli nie zastępca ale dowódca operacji albo odpowiedzialny musi dysponować wiedzą i doświadczeniem. I zrobić REKONESANS przed wylotem ORAZ podzielić grupę urzędników i oficerów WP – na mniejsze, choćby tylko dwie.
          Jeżeli, w chwili wylotu Prezydenta RP nie ma na Okęciu ani szefa ochrony, ani nawet nikt (z BOR-u) nie zarejestrował pożegnania ani startu, nikt nie wie również dlaczego podmieniono Jak-a 40, ani dlaczego nikt z biura ,,ochrony” nie oczekiwał na płycie w Smoleńsku, a ci, którzy byli w Katyniu nie mieli broni – to jak to nazwać?

          • OM,
            będę szczerze (i pozytywnie) zdziwiony, jeżeli to śledztwo przyniesie jakiekolwiek rozstrzygnięcia w sprawach, o których piszesz. IMHO podstawowym celem jego ogłoszenia jest PR-owy punkt numer 3 z mojego pierwszego komentarza. Natomiast jeżeli faktycznie polecą jakiekolwiek głowy, to na bezpiecznie niskim poziomie -> kozioł ofiarny.

          • Głowy raczej nie polecą (chyba, że w górę jak balony)
            bo nie po to dostał awans na generała dywizji, żeby go teraz sponiewierać i udowodnić, że za jego awansem stoją jemu podobni.Lub, nie daj Boże, pan prezydent.
            Liczę bardziej na rozdmuchanie sprawy odpowiedzialności BOR-u i temu, czym ta instytucja jest. Od czasów Bolka i hutnika Sobotki jest przechowalnią dzieci władzy oraz dalekich kuzynów, dla których nie starczyło posad w ministerstwach. Albo też, mają, z trudem zdobyte, świadectwa szkoły podstawowej. Dla dorosłych:-)
            Ad.3 masz rację, to genialna zbitka, klasyka.
            I na koniec – jak to ongiś było, żeby móc ocenić skalę degrengolady BOR-u:

            Wiemy, jak wyglądają, a przynajmniej jak powinny wyglądać kulisy przygotowań do wizyty prezydenta czy premiera w obcym kraju. Kiedy 15 lat temu na lotnisku w Smoleńsku lądował samolot z Aleksandrem Kwaśniewskim (57 l.), wszystko było dopięte na ostatni guzik – opowiada nam były prezydent. Dla głowy polskiego państwa zalano nawet betonem zdewastowany pas startowy. Szczegóły tamtej wizyty zdradza osoba z ówczesnego kierownictwa Biura Ochrony Rządu. I przyznaje, że zeszłoroczne przeloty do Katynia premiera Donalda Tuska (54 l.) i prezydenta Lecha Kaczyńskiego (61 l.) zostały źle przygotowane.

            Wizyta Kwaśniewskiego była szykowana ponad trzy miesiące. Sprawdzono każdy element wyposażenia lotniska w Smoleńsku, zapadła nawet decyzja o remoncie pas lotniska Siewiernyj. – Inaczej do tej wizyty by nie doszło – mówi “Faktowi” osoba z ówczesnych władz BOR. – Aż trudno mi uwierzyć, że mogło być inaczej – tak nasz rozmówca komentuje doniesienia o zaniechaniach, o które prokuratura podejrzewa BOR przygotowujący wizyty w 2010 r. 7 kwietnia 2010 r. delegacja z premierem szczęśliwie wylądowała. Lot z 10 kwietnia okazał się tragiczny – zginęło 96 osób.

            Prezydent Kwaśniewski lądował w Smoleńsku w 1996 r. – Na trzy miesiące przez terminem do Rosji poleciała grupa rekonesansowa – opowiada nasz rozmówca z BOR. – Sprawdzone zostało calusieńskie lotnisko Siewiernyj. Nie było takiej możliwości, by jakikolwiek sprzęt nie działał, czy był uszkodzony. Nasi funkcjonariusze z linijką w ręku mierzyli cały pas startowy. Okazało się, że jego część wymagała remontu. Dlatego natychmiast zadecydowaliśmy, ze Rosjanie muszą wylać nową nawierzchnię. Zrobili to z przekazanych przez Polskę pieniędzy. Musieli tez dokonać wymiany wszystkiego, co budziło nasze wątpliwości, włącznie z każdą żaróweczką czy guzikiem – relacjonuje tamte wydarzenia nasz rozmówca.

            Ochrona pod bronią

            Zupełnie inaczej też niż w 2010 r. wyglądała kwestia ochrony prezydenta Kwaśniewskiego. – Naszych agentów było mniej więcej tyle samo, co Rosjan – kilkadziesiąt osób – opowiada nam funkcjonariusz. – Oczywiście, że mieli broń – dodaje, gdy przypominamy, że podczas kwietniowych wizyt BOR nie miał broni, bo zakazali tego Rosjanie. Przed wizytą prezydenta Kaczyńskiego oficerowie ochrony nie czekali na niego na płycie lotniska, tylko w oddalonym o kilkanaście kilometrów Katyniu. – Nie wyobrażam sobie takiej sytuacji – mówi nasz rozmówca.

  3. Ja mam kompletnie inne wrażenie
    1. Znaleziono kozła ofiarnego, i to takiego, co w dłuższej perspektywie się rozmyje (“Jak BOR miał cokolwiek zrobić przed lądowaniem?”)
    2. Stworzono wrażenie, że władza nadal zajmuje się sprawą katastrofy smoleńskiej.
    3. Czy nie najważniejsze – połączono zgrabnie w całość wizytę Premiera z 7.04 i niedoszłą wizytę Prezydenta z 10.04, dzięki czemu “Premier jest również stroną pokrzywdzoną w sprawie” (!!!). Majstersztyk PR.

    • Ależ quackie – nie chodzi nawet o tego ociężałego umysłowo
      kierowcę Wałęsy, syna kierowcy rektora AGH(wcale nie trzeba wielkich koneksji dla zrobienia wielkiej kariery w PRL-RP).To, co on wygaduje publicznie i to, że nie miał, co przyznał otwarcie, pojęcia kto leciał tupolewem do Katynia – dyskwalifikuje go dożywotnio z wszelkich fiunkcji związanych z bezpieczeństwem kogokolwiek i czegokolwiek.
      Natomiast winni są WSZYSCY prawdziwi BOR-owcy, którzy widzieli na oczy listę pasażerów feralnego Tu154M 101.
      Znam szczegóły tego, jak JEDNA(tylko) osoba i do tego kobieta usiłowała obudzić kogoś w tym wielkim domu wariatów i pobudzić wyobraźnię – zaraz po przeczytaniu listy pasażerów. Nikt nie zareagował – ani w BOR-ze ani w Kancelarii Prezydenta, ani w Sztabie Generalnym.
      Druga sprawa – co zrobili urzędnicy ,,wierni Prezydentowi” oczekujący na płycie ,,lotniska” Siewiernyj, kiedy się zorientowali, że oprócz nich nie ma NIKOGO, a Ił-76M (ten z ,,ochroną” albo ,,z samochodami”) prawie się rozbija?
      Wiemy tylko, czym zainteresowany był stary sowiecki agent ,,Orsom” Turowski, ale ambasador RP Bahr? Chyba dysponuje to ,,państwo” jakąś własną łacznością z Warszawą? Wystarczyło : dziadu – nie ląduj!

      • Tylko czy w kompetencjach BOR-u
        jest wpływanie na listę pasażerów? Już pomijam, co mógł o tym sądzić śp. Prezydent lub jego doradcy, w kontekście “umniejszania rangi” poprzez wycinanie członków delegacji (“kto tu jest zwierzchnikiem?”). Teraz, po fakcie, oczywiście każdy jest pewny, że tak, że powinien interweniować ktoś kompetentny, ale wtedy? Gdy wszyscy mieli przed oczami tylko bieżące, na krótką metę, przepychanki pomiędzy rządem a Prezydentem?

        Poza tym mam wrażenie, że mówimy o dwóch różnych aspektach tego samego wydarzenia (działań prokuratury), rzecz ujmując metaforą samochodową: Ty o urządzeniach służących bezpieczeństwu, ja o lakierze i chromach na rurze wydechowej.

        • Nie zwracaj uwagi na takie, wymyślone ad hoc, argumenty
          że ,,my som nie od tego”…
          A od czego? Panowie debile o mózgach wielkości orzecha włoskiego i z nieodwracalnymi zmianami nadużywania alkoholu.
          Bo nie było nigdzie takiej katastrofy. I nigdy nie będzie.
          Gdybyś zobaczył jak lata Miedwiediew(pierwszy samolot prezydenckiej ,,eskadry” jest rozpoznawczy) albo jego 2 tysiące ludzi, którzy w Warszawie robili co chcieli i o nic nie pytali – a polactwo dziennikarskie pełne zachwytów, a w TVN – to orgazmy i spazmy.
          Więc BOR to jest prawie 2 tysiące ludzi. Jeżeli nawet dowódca jest trochę opóźniony, to jeżeli nie zastępca ale dowódca operacji albo odpowiedzialny musi dysponować wiedzą i doświadczeniem. I zrobić REKONESANS przed wylotem ORAZ podzielić grupę urzędników i oficerów WP – na mniejsze, choćby tylko dwie.
          Jeżeli, w chwili wylotu Prezydenta RP nie ma na Okęciu ani szefa ochrony, ani nawet nikt (z BOR-u) nie zarejestrował pożegnania ani startu, nikt nie wie również dlaczego podmieniono Jak-a 40, ani dlaczego nikt z biura ,,ochrony” nie oczekiwał na płycie w Smoleńsku, a ci, którzy byli w Katyniu nie mieli broni – to jak to nazwać?

          • OM,
            będę szczerze (i pozytywnie) zdziwiony, jeżeli to śledztwo przyniesie jakiekolwiek rozstrzygnięcia w sprawach, o których piszesz. IMHO podstawowym celem jego ogłoszenia jest PR-owy punkt numer 3 z mojego pierwszego komentarza. Natomiast jeżeli faktycznie polecą jakiekolwiek głowy, to na bezpiecznie niskim poziomie -> kozioł ofiarny.

          • Głowy raczej nie polecą (chyba, że w górę jak balony)
            bo nie po to dostał awans na generała dywizji, żeby go teraz sponiewierać i udowodnić, że za jego awansem stoją jemu podobni.Lub, nie daj Boże, pan prezydent.
            Liczę bardziej na rozdmuchanie sprawy odpowiedzialności BOR-u i temu, czym ta instytucja jest. Od czasów Bolka i hutnika Sobotki jest przechowalnią dzieci władzy oraz dalekich kuzynów, dla których nie starczyło posad w ministerstwach. Albo też, mają, z trudem zdobyte, świadectwa szkoły podstawowej. Dla dorosłych:-)
            Ad.3 masz rację, to genialna zbitka, klasyka.
            I na koniec – jak to ongiś było, żeby móc ocenić skalę degrengolady BOR-u:

            Wiemy, jak wyglądają, a przynajmniej jak powinny wyglądać kulisy przygotowań do wizyty prezydenta czy premiera w obcym kraju. Kiedy 15 lat temu na lotnisku w Smoleńsku lądował samolot z Aleksandrem Kwaśniewskim (57 l.), wszystko było dopięte na ostatni guzik – opowiada nam były prezydent. Dla głowy polskiego państwa zalano nawet betonem zdewastowany pas startowy. Szczegóły tamtej wizyty zdradza osoba z ówczesnego kierownictwa Biura Ochrony Rządu. I przyznaje, że zeszłoroczne przeloty do Katynia premiera Donalda Tuska (54 l.) i prezydenta Lecha Kaczyńskiego (61 l.) zostały źle przygotowane.

            Wizyta Kwaśniewskiego była szykowana ponad trzy miesiące. Sprawdzono każdy element wyposażenia lotniska w Smoleńsku, zapadła nawet decyzja o remoncie pas lotniska Siewiernyj. – Inaczej do tej wizyty by nie doszło – mówi “Faktowi” osoba z ówczesnych władz BOR. – Aż trudno mi uwierzyć, że mogło być inaczej – tak nasz rozmówca komentuje doniesienia o zaniechaniach, o które prokuratura podejrzewa BOR przygotowujący wizyty w 2010 r. 7 kwietnia 2010 r. delegacja z premierem szczęśliwie wylądowała. Lot z 10 kwietnia okazał się tragiczny – zginęło 96 osób.

            Prezydent Kwaśniewski lądował w Smoleńsku w 1996 r. – Na trzy miesiące przez terminem do Rosji poleciała grupa rekonesansowa – opowiada nasz rozmówca z BOR. – Sprawdzone zostało calusieńskie lotnisko Siewiernyj. Nie było takiej możliwości, by jakikolwiek sprzęt nie działał, czy był uszkodzony. Nasi funkcjonariusze z linijką w ręku mierzyli cały pas startowy. Okazało się, że jego część wymagała remontu. Dlatego natychmiast zadecydowaliśmy, ze Rosjanie muszą wylać nową nawierzchnię. Zrobili to z przekazanych przez Polskę pieniędzy. Musieli tez dokonać wymiany wszystkiego, co budziło nasze wątpliwości, włącznie z każdą żaróweczką czy guzikiem – relacjonuje tamte wydarzenia nasz rozmówca.

            Ochrona pod bronią

            Zupełnie inaczej też niż w 2010 r. wyglądała kwestia ochrony prezydenta Kwaśniewskiego. – Naszych agentów było mniej więcej tyle samo, co Rosjan – kilkadziesiąt osób – opowiada nam funkcjonariusz. – Oczywiście, że mieli broń – dodaje, gdy przypominamy, że podczas kwietniowych wizyt BOR nie miał broni, bo zakazali tego Rosjanie. Przed wizytą prezydenta Kaczyńskiego oficerowie ochrony nie czekali na niego na płycie lotniska, tylko w oddalonym o kilkanaście kilometrów Katyniu. – Nie wyobrażam sobie takiej sytuacji – mówi nasz rozmówca.