Reklama

Neologizm przyjmuje się tylko wtedy, gdy nosi dwie cechy, po pierwsze wzbogaca język, po drugie trudno go zastąpić synonimem. Szpagaciarze prawdopodobnie neologizmem nigdy nie będą, bo sam twórca przyznaje, że z powodzeniem da się zastąpić ten wynalazek całym szeregiem znanych słów, z tym, że większość z nich powszechnie uważana jest za obelżywe. Wyprodukowałem sobie nowy termin, żeby oddać istotę rzeczy oraz charakteru, unikając przy tym zbędnego ładunku emocjonalnego. Na początek zdefiniuję szpagaciarza i będzie to definicja opisowa. Idzie sobie normalny człowiek ulicą i widzi jak byczek okłada kobietę, reakcja normalnego człowieka na taki widok zawsze jest jednoznaczna – oburzenie i potępienie byczka. Idzie sobie bydlak ulicą i widzi to samo, reakcja bydlaka jest zawsze taka sama – przypi…l jej mocniej. Idzie sobie szpagaciarz, widzi co się dzieje i reaguje w charakterystyczny dla siebie sposób – obie strony mają swoje racje i swoje za uszami, owszem byczek nie powinien bić kobiety, ale ona mogłaby się jednak lepiej bronić. Opisowa definicja szpagaciarza to uniwersum, które da się przyłożyć i zastosować do każdej okoliczności i osoby. Szpagaciarz ambiwalentne uczucia zachowa w czasie narodzin dziecka, bo to jednak trochę mało estetycznie wygląda i marudził będzie przy stosunku płciowym, który prócz dostarczania przyjemności marnotrawi energię. Takie spojrzenie na rzeczy, w swej istocie dość oczywiste, zapewnia szpagaciarzowi poczucie oryginalności i co najważniejsze obiektywizmu. Jeśli istnieje jakieś jedno określenie godne samego szpagaciarza to jest nim właśnie obiektywizm.

Przejawy obiektywizmu wyglądają prawie tak samo jak definicja szpagaciarza, ale jest jedna drobna różnica, mianowicie pojawia się zaimek osobowy „ja”. Inni to są fanatycy idei, nakręcani przekazem swoich guru, natomiast JA jestem obiektywny szpagaciarz, Mnie (od ja) szpagacirzowi nie straszne klany, sekty i ugrupowania, JA szpagaciarz wiem swoje i widzę to, czego szara masa się boi lub nie potrafi dostrzec. Zdarzają się jednak i to wcale nierzadko, całkowicie odmienne zachowania szpagaciarzy, które swoim radykalizmem wręcz przeczą definicji i jestestwu. Jeśli szpagaciarz jest byczkiem poniewierającym kobietę, to „jego osoba” popisuje się wówczas dystansem i figurą retoryczną, zwracającą uwagę na ważne problemy społeczne. Gdy szpagaciarz jest kobietą okładaną przez byczka, wtedy pada ofiarą fanatyzmu i żadnych niuansów w swojej tragedii nie dostrzega. Mówiąc prościej, szpagaciarzowi odechciewa się szpagatu i staje na równe nogi, gdy filozoficznie nie przygląda się nierównym pojedynkom, ale sam dostaje kopa w jaja. Zmienia się w takich okolicznościach perspektywa, postawa i stosunek do rzeczywistości. Nie jest zatem tak do końca jasne, co w głowie szpagaciarza siedzi i na ile jego zachowania determinowane są wolą, a na ile koniecznością utrzymania się… tutaj wpisać właściwą aspirację.

Reklama

Znam jednego szpagaciarza niemal osobiście, to znaczy widzieliśmy się oko w oko, ale szpagaciarz dostał zeza i nie raczył rozpoznać. Z tej niespełnionej znajomości, co i rusz wynikają zabawne scenki, w których szpagaciarz udaje głupiego przed mną i sobą samym. Szanowny szpagaciarzu, zdecydowanie zawodowcu, nie amatorze, złóż nóżki zanim dostaniesz kopa w jaja. Maluczkim możesz pokazywać sztuczki magiczne, ale dla mnie „twoja osoba” to żadna tajemnica, tylko czysta definicja. W poniedziałek piszesz, że twój naczelny to bandyta, który sprzedał twoich kolegów dziennikarzy i tu się z tobą zgadzam, ale we wtorek wracasz do redakcji po 20 tysięcy pensji i w pozycji zadniej pochylonej mówisz coś o rozsadzaniu od środka. W środę opuszczasz portal krakowski, bo właśnie dostałeś od portalu niemieckiego wyższe stawki za komentowanie tych samych rozkroków. Przeginasz z lansem i wylatujesz, by w już w piątek trafić z powrotem do Krakowa i pisać za wcześniejszą stawkę.

No i wreszcie przychodzi sobota, twój ulubiony czas, kiedy rozchylasz swoje szpagaty i odsłaniasz klejnoty, aby klienci Biedronki i Empiku nie zapomnieli o wszystkich publicystycznych pozycjach: od przodu, od tyłu i na boku. Obiektywnie ci powiem szpagaciarzu, że sprawy mają się tak. Czuję się nie tylko radykałem, ale fanatycznym fanatykiem i będę w sekcie głosił wielkość guru, ale tylko z jednego powodu – dokoła sami gówniarze polityczni, tacy jak ty, twoi koledzy i twoi płatnicy. Jak najbardziej tępię i tępić będę szpagaciarzy, żeby tej zakaźnej choroby roznoszonej drogą płciową nie rozprzestrzeniać. Co do tego, kto komu może wyjaśniać, imponować, nauczać, to mam niewzruszoną satysfakcję. Nigdy nie dałem tego, czym ty szpagaciarzu zrobiłeś karierę w Biedronce, ustawiając to coś w różnych kierunkach i pozycjach. Jestem radykalną dziewicą, a tobie byle cieć z cinkciarzem, przy śmietniku, zrobili z dupy inwestycję. My radykałowie damy radę!

Reklama

40 KOMENTARZE

  1. Szpagaciarstwo a polityka i jednostka
    Jak się wychodzi na honorowym radykaliźmie działań i poglądów wykazuje historia. Żeby wziąć kilka narodów w obiektyw ocen; Francuzi, Niemcy, Żydzi i Polacy. O ruskich nie będę gadał bo i oni nie gadają o ideałach tylko trą dupę słabymi. Chociaż nie, również i im się zdarzało szpagaciarstwo. Oczywiście w wymiarze eschatologicznym moralność zwycięża, musi doń wystarczyć materiału na ofiary. Naród musi odróść biologicznie być dostatecznie silnym na upust krwi. Podobnie rzecz się ma z jednostkami. Trzeba brać pod rozwagę własny pogrzeb. Idzie człowiek ulicą widzi akcję osiłka z kobietą, w pierwszym odruchu pojawia się impet działania i w warunkach pełnej swobody wyboru środków i praw dobiera się odpowiednią pałę lub cokolwiek godnego łysego łba, gdy argumenty fizyczne nie równoważą bicepsów osiłka, i pierwszą myślą jest imperatyw zaje….skur…..na gdyż nie dobity zabije mnie. Zanim jednak podejmiemy ostateczność biegnie film analizujący sytuację tj. żeby się nie wpierniczyć między futrynę a drzwi, oraz żeby dobór środków zmieścił się w tzw. obronie koniecznej. Gdy byłem nastoletnim gniewnym, stanąłem w obronie bitych 3 kolegów, bitych przez dwóch pewniejszych swego oddziaływania, ja wkroczyłem, koledzy dali dyla ja zostałem na placu boju, było podobno równo, mnie wyrwali połowę tapiru z tyłu łepetyny i rozkwasili nochal, jednemu z nich wsadziłbym scyzoryk w oko, gardło miał już podcharatane, gdyby nie interwencja ulicy byłbym siedział. Wnioski z wydarzenia wyciągnąłem na całe życie, najpierw myślenie a następnie działanie w zgodzie z zasadą; jak zaciskasz pięść i demonstrujesz interwencję musisz być pewny że przeciwnika zabijesz, w razie konieczności.
    Powracając do szpagaciarstwa w polityce. Właśnie nad nami jest kilka szpagatów, podnosząc wzrok ku górze można dostrzec wiszące ciężkie jaja dwóch czarnych orłów, widać w tym również inne jądra w czerwono białe pasy. W Europie powstaje cały kontredans szpagatowego ustawiania swoich interesów. A gdzie pośród wszystkich my z naszym honorem ? o szpagaciarstwie pisanym przez autora ? Nie wiele się da powiedzieć ot jest, było i będzie się rodzić kurestwo w przyrodzie. Taki urok ewolucji i jej najtrwalszych ogniw przetrwania. Szlachetność niestety ginie wraz ze zmieniającą się na niekorzyść aurą i zanieczyszczeniem wszystkiego co nas otacza, z zasraniem wszelkich norm włącznie.

    • właśnie dobiegła mnie wiadomość
      Pawełek zrobił szpagat i obraca się na własnym fiucie o 360 stopni. Nie ma żadnej zmiany stwierdził na konwencji ruchu swego imienia. Siedzę i kiwam głową w zadumie. Patrzę na jego facjatę i rozważam co on ma we łbie.

      • We łbie ma raczej…kasę.
        Z tego, jak pamiętam, zawsze walił w rządzących, jednocześnie puszczając oko do opozycji.
        Niezależnie kto rządził, a kto był w opozycji.
        To zdaje się jego sposób na istnienie.
        Jest jakaś niemoralna sprzedajność w tym co robi.
        Może i raczej chyba znacznie więcej niż niemoralność…
        Dla mnie RAZ przestał istnieć.

  2. Szpagaciarstwo a polityka i jednostka
    Jak się wychodzi na honorowym radykaliźmie działań i poglądów wykazuje historia. Żeby wziąć kilka narodów w obiektyw ocen; Francuzi, Niemcy, Żydzi i Polacy. O ruskich nie będę gadał bo i oni nie gadają o ideałach tylko trą dupę słabymi. Chociaż nie, również i im się zdarzało szpagaciarstwo. Oczywiście w wymiarze eschatologicznym moralność zwycięża, musi doń wystarczyć materiału na ofiary. Naród musi odróść biologicznie być dostatecznie silnym na upust krwi. Podobnie rzecz się ma z jednostkami. Trzeba brać pod rozwagę własny pogrzeb. Idzie człowiek ulicą widzi akcję osiłka z kobietą, w pierwszym odruchu pojawia się impet działania i w warunkach pełnej swobody wyboru środków i praw dobiera się odpowiednią pałę lub cokolwiek godnego łysego łba, gdy argumenty fizyczne nie równoważą bicepsów osiłka, i pierwszą myślą jest imperatyw zaje….skur…..na gdyż nie dobity zabije mnie. Zanim jednak podejmiemy ostateczność biegnie film analizujący sytuację tj. żeby się nie wpierniczyć między futrynę a drzwi, oraz żeby dobór środków zmieścił się w tzw. obronie koniecznej. Gdy byłem nastoletnim gniewnym, stanąłem w obronie bitych 3 kolegów, bitych przez dwóch pewniejszych swego oddziaływania, ja wkroczyłem, koledzy dali dyla ja zostałem na placu boju, było podobno równo, mnie wyrwali połowę tapiru z tyłu łepetyny i rozkwasili nochal, jednemu z nich wsadziłbym scyzoryk w oko, gardło miał już podcharatane, gdyby nie interwencja ulicy byłbym siedział. Wnioski z wydarzenia wyciągnąłem na całe życie, najpierw myślenie a następnie działanie w zgodzie z zasadą; jak zaciskasz pięść i demonstrujesz interwencję musisz być pewny że przeciwnika zabijesz, w razie konieczności.
    Powracając do szpagaciarstwa w polityce. Właśnie nad nami jest kilka szpagatów, podnosząc wzrok ku górze można dostrzec wiszące ciężkie jaja dwóch czarnych orłów, widać w tym również inne jądra w czerwono białe pasy. W Europie powstaje cały kontredans szpagatowego ustawiania swoich interesów. A gdzie pośród wszystkich my z naszym honorem ? o szpagaciarstwie pisanym przez autora ? Nie wiele się da powiedzieć ot jest, było i będzie się rodzić kurestwo w przyrodzie. Taki urok ewolucji i jej najtrwalszych ogniw przetrwania. Szlachetność niestety ginie wraz ze zmieniającą się na niekorzyść aurą i zanieczyszczeniem wszystkiego co nas otacza, z zasraniem wszelkich norm włącznie.

    • właśnie dobiegła mnie wiadomość
      Pawełek zrobił szpagat i obraca się na własnym fiucie o 360 stopni. Nie ma żadnej zmiany stwierdził na konwencji ruchu swego imienia. Siedzę i kiwam głową w zadumie. Patrzę na jego facjatę i rozważam co on ma we łbie.

      • We łbie ma raczej…kasę.
        Z tego, jak pamiętam, zawsze walił w rządzących, jednocześnie puszczając oko do opozycji.
        Niezależnie kto rządził, a kto był w opozycji.
        To zdaje się jego sposób na istnienie.
        Jest jakaś niemoralna sprzedajność w tym co robi.
        Może i raczej chyba znacznie więcej niż niemoralność…
        Dla mnie RAZ przestał istnieć.

  3. Określenie szpagaciarz odbieram jako
    coś uniwersalnego, dającego się odnieść do konkretnej grupy osób. Mniej oryginalnie, ale bardziej obrazowo, użyłbym określenia: rozkraczeni. Za młodu często słyszałem określenie: inteligencja szpagatowa, być może bierze się to właśnie z tej figury gimnastycznej. Rozkraczyć potrafi sie każdy, w przypadku szpagatu wymaga to ćwiczeń i wysiłku.

  4. Określenie szpagaciarz odbieram jako
    coś uniwersalnego, dającego się odnieść do konkretnej grupy osób. Mniej oryginalnie, ale bardziej obrazowo, użyłbym określenia: rozkraczeni. Za młodu często słyszałem określenie: inteligencja szpagatowa, być może bierze się to właśnie z tej figury gimnastycznej. Rozkraczyć potrafi sie każdy, w przypadku szpagatu wymaga to ćwiczeń i wysiłku.

  5. fanatyczna bezstronność daje etaty
    Nie rozpoznaję całej tej niby prawicowej menażerii dziennikarskiej. Ziemkiewicza z wyglądu, owszem, bo już za późnej komuny siedział w telewizorze. Reszta, to nagminnie spotykane w internecie nazwiska które nic mi nie mówią. To są zawodowcy, czyli ludzie żyjący z dotacji, fundacji krajowych i obcych, z budżetu państwa tutejszego lub innego. Najchętniej z tego wszystkiego jednocześnie. W każdym razie tłusty etat to podstawa.
    Może akurat Ziemkiewicz coś zarobił własnym sumptem, bo książki przecie pisze. No ale nie wyrobiwszy sobie legitymacji celebryty dzięki występom w TV, nic by nie sprzedał.
    Nie wiem czy tekst dotyczy akurat jego, pasuje do większości osobników tej formacji.

    • Kiedy się przyjrzeć uważnie, to oni
      są ze sobą po imieniu, uczestniczą we wspólnych imprezach towarzyskich vide grill u Kunia z udziałem RAZ-a itp. itd.
      Dla nas, zwykłych zjadaczy chleba, najbezpieczniej jest nie ufać żadnemu z nich. Linie podziału przebiagają sztucznie, na podobieństwo krajów afrykańskich, podzielonych stosownie do interesów kolonistów.

  6. fanatyczna bezstronność daje etaty
    Nie rozpoznaję całej tej niby prawicowej menażerii dziennikarskiej. Ziemkiewicza z wyglądu, owszem, bo już za późnej komuny siedział w telewizorze. Reszta, to nagminnie spotykane w internecie nazwiska które nic mi nie mówią. To są zawodowcy, czyli ludzie żyjący z dotacji, fundacji krajowych i obcych, z budżetu państwa tutejszego lub innego. Najchętniej z tego wszystkiego jednocześnie. W każdym razie tłusty etat to podstawa.
    Może akurat Ziemkiewicz coś zarobił własnym sumptem, bo książki przecie pisze. No ale nie wyrobiwszy sobie legitymacji celebryty dzięki występom w TV, nic by nie sprzedał.
    Nie wiem czy tekst dotyczy akurat jego, pasuje do większości osobników tej formacji.

    • Kiedy się przyjrzeć uważnie, to oni
      są ze sobą po imieniu, uczestniczą we wspólnych imprezach towarzyskich vide grill u Kunia z udziałem RAZ-a itp. itd.
      Dla nas, zwykłych zjadaczy chleba, najbezpieczniej jest nie ufać żadnemu z nich. Linie podziału przebiagają sztucznie, na podobieństwo krajów afrykańskich, podzielonych stosownie do interesów kolonistów.

  7. Ja przepraszam Piotrze, Matko Kurko
    ale sobie ten tekst przeczytałem w stylu: Krótkiego kursu Mniemanologii Stosowanej Jana Tadeusza Stanisławskiego. I dopiero, przy specyficznym dla pierwowzoru akcenetowaniu fraz, wychodzi "głębia" tych racji i dywagacji szpagaciarzy.  Jaka szkoda, że przez 27 lat np. Jacek Federowicz nie był uprzejmy przygotowaać Dyrekcyji Cyrku we w Budowie, tak jakby tamta, nowa dyrekcja: UD, AWS i PO, mówiąc głosem Kolegi Kuchmistrza, to nie były miękkie fajeeee.
    Ech, z wiekiem flaczeje ostrze satyryków, tak jak i potencja do sprawowania rządu dusz wśród młodych wielbicielek. Mnie jako wielbiciela o ustalonej płci też to dotyczy w stopniu intelekteualnyo-platonicznyttych Za "60 min na godzinę" dam się pokroić, za "Fajny fim wczoraj widziałem" tyż, za piosenki nieodżawłowanego Jana Kaczmarka krwi sobie upuszczę proporcjonalnie do długości do trwania każdego kawałka, zq Młodą Lekarę na rubiueży – przejedzdzie mniwe Tirem z ładunkiem nadmanaganianiu potasu

    Yyyy, nie rozchodzi mnie sięn

  8. Ja przepraszam Piotrze, Matko Kurko
    ale sobie ten tekst przeczytałem w stylu: Krótkiego kursu Mniemanologii Stosowanej Jana Tadeusza Stanisławskiego. I dopiero, przy specyficznym dla pierwowzoru akcenetowaniu fraz, wychodzi "głębia" tych racji i dywagacji szpagaciarzy.  Jaka szkoda, że przez 27 lat np. Jacek Federowicz nie był uprzejmy przygotowaać Dyrekcyji Cyrku we w Budowie, tak jakby tamta, nowa dyrekcja: UD, AWS i PO, mówiąc głosem Kolegi Kuchmistrza, to nie były miękkie fajeeee.
    Ech, z wiekiem flaczeje ostrze satyryków, tak jak i potencja do sprawowania rządu dusz wśród młodych wielbicielek. Mnie jako wielbiciela o ustalonej płci też to dotyczy w stopniu intelekteualnyo-platonicznyttych Za "60 min na godzinę" dam się pokroić, za "Fajny fim wczoraj widziałem" tyż, za piosenki nieodżawłowanego Jana Kaczmarka krwi sobie upuszczę proporcjonalnie do długości do trwania każdego kawałka, zq Młodą Lekarę na rubiueży – przejedzdzie mniwe Tirem z ładunkiem nadmanaganianiu potasu

    Yyyy, nie rozchodzi mnie sięn

  9. Pozwolę sobie na polemikę
    Moim zdaniem to nie jest szpagarciarstwo, ale nieustanna walka tzw. "jastrzębi i gołębi". Inaczej: tych, którzy uważają, że najlepiej dla PiSu będzie jak Kaczor włączy piąty bieg i zaorze wszystko TK, Komisję, Unię itp. a drudzy, że trzeba się dogadywać, pozyskiwać nowe grupy z  tzw. środka. itd.
    Na pewno to na czym nam powinno zależać to uzyskanie przez PiS w następnych wyborach samodzielnej większości konstytucyjnej a tego nie da się zrobić poprzez poszerzenie bazy elektoratu.
    I tu jest pytanie, jak to zrobić? Działać na ostro czy łagodnie?
    Co do RAZa czy red. Warzechy to nie od dziś wiadomo, że nie popierają bezkrytycznie JK.
    red. Ziemkiewicz jako endek ma inne poglądy na instytucje państwa od PiSu a red. Warzecha jako "wolnościowiec" ma odmienne poglądy na gospodarkę i tyle. Można powiedzieć, że to było kwestią czasu, kiedy ich drogi zaczną się rozchodzić.

  10. Pozwolę sobie na polemikę
    Moim zdaniem to nie jest szpagarciarstwo, ale nieustanna walka tzw. "jastrzębi i gołębi". Inaczej: tych, którzy uważają, że najlepiej dla PiSu będzie jak Kaczor włączy piąty bieg i zaorze wszystko TK, Komisję, Unię itp. a drudzy, że trzeba się dogadywać, pozyskiwać nowe grupy z  tzw. środka. itd.
    Na pewno to na czym nam powinno zależać to uzyskanie przez PiS w następnych wyborach samodzielnej większości konstytucyjnej a tego nie da się zrobić poprzez poszerzenie bazy elektoratu.
    I tu jest pytanie, jak to zrobić? Działać na ostro czy łagodnie?
    Co do RAZa czy red. Warzechy to nie od dziś wiadomo, że nie popierają bezkrytycznie JK.
    red. Ziemkiewicz jako endek ma inne poglądy na instytucje państwa od PiSu a red. Warzecha jako "wolnościowiec" ma odmienne poglądy na gospodarkę i tyle. Można powiedzieć, że to było kwestią czasu, kiedy ich drogi zaczną się rozchodzić.