Reklama

Takie słowa jak: Polska, Ojczyzna, Bóg, patri

Takie słowa jak: Polska, Ojczyzna, Bóg, patriotyzm, są mi obojętne, zupełnie, ale to zupełnie nie są mi do życia potrzebne. Konsekwencją mojej obojętności jest oczywiście to, że ja na dźwięk tych słów nie dostaję lawiną emocji, żadnych emocji, tych wzniosłych, ale też negatywnych. Dlaczego miałobym się irytować, czy też oburzać czymś co jest mi całkowicie obojętne? Pytanie jest z gatunku tych, na które człowiek rozgarnięty nie odpowiada i dlatego nie będę odpowiadał. Odpowiem na inne pytanie. Odpowiem na pytanie dlaczego ludzie, którzy fałszywie deklarują to co przed chwilą zadeklarowałem prawdziwie mówią od rzeczy zapewniając o swojej obojętności, kłamią po prostu. Nie lubię mówić o ludziach jako masie, wolę powiedzieć o człowieku i dziś opowiem o profesorze Hartmanie. Zwykle coś mi tam wpada w ręce co profesor pisze, ostatnio mi wpadło jakieś parę miesięcy temu, że Polacy mają jakieś różne fobie i tak dalej, no jak to profesor Hartman, pewnie jechał przez Łódź Fabryczna, zobaczył napis na kolejowym nasypie i od razu go poderwało, od razu zobaczył morze czaszek, zatem musiał odreagować publicystycznie.

Reklama

Tym razem profesora nie tylko czytałem, ale widziałem, miałem okazję skonfrontować człowieka z tym co człowiek opowiada. Ten człowiek nie raz i nie dwa opowiadał o niesamowitym dystansie do wyżej wymienionych słów, które dla jednych są świętością, dla innych egzaltacją, a dla mnie po prostu słowami. Ciekawa rzecz, profesor Hartman za każdym razem jak padało słowo Polska, Ojczyzna, katolik, naród, robił takie dziwne obroty na krześle. Za każdym razem podskakiwał na krześle, obracał głową, a w punkcie kulminacyjnym gdy padło naraz kilka słów, profesor Hartman podskoczył na krześle, zawinął się jakoś tak cudacznie w powietrzu, do tego potrząsnął głową i opadając zdążył jeszcze chwycić się za poły marynarki. Opadł, dzięki Bogu na siedzisko, nie na oparcie, ale za to wykrzywioną twarzą, może lądowanie nie było miękkie. Nie chciałbym sięgać po metafizykę, czy nawet okultyzm, z reguły jestem racjonalistą, człowiekiem myślącym, niemniej zachowanie profesora Hartmana jako żywo przypominało sceny z filmów Romana Polańskiego. Profesor Hartman nie mniej, nie więcej, ale dokładnie i akuratnie zachowywał się tak, jak wyznawca pewnej religii, czy też kultu zwanego satanizmem, kiedy pokazać mu hostię, albo przelecieć po twarzy święconą wodą.

Profesor Hartman parował, wił się, rękoma opędzał, jak satanista od święconej wody. Muszę powiedzieć, że mnie podobne emocje są obce. Widzę na przykład księdza w TV i czasami to sobie nawet lubię posłuchać, ciekawi mnie odmienny horyzont, ciekawi mnie też coś innego, mianowicie wolna perspektywa. Wolna rozumiem rusycyzmem swobodna, nie tempem. Przez całe lata patrzyłem na księdza jako posłańca Boga, byłem katolikiem, miałem taki obowiązek religijny. Dziś patrzę na księdza z wolnej perspektywy i to są zupełnie inne doświadczenia, naprawdę lubię sobie posłuchać księdza, napiłbym się chętnie z księdzem mszalnego wina i pogadał do świtu, każdy o swojej filozoficznej wrażliwości. Nie inaczej mam na przykład z patriotami, bardzo chciałby pogadać, powiedzmy z Jarosławem Kaczyńskim, ale tak sam na sam, żeby poznać człowieka nie wizerunek. Chciałbym, żeby mi opowiedział co on rozumie, przez to i owo, absolutnie nie czułbym się zagrożony spazmami, chociaż wiem, że w kwestii choćby AK nie mielibyśmy szans się dogadać i o to właśnie by mi chodziło, aby pogadać, dogaduje się najlepiej ze sobą.

Tak sobie pomyślałem, że zaraz wpadnę we własne sidła, aby uniknąć tego przykrego zdarzenia, śpieszę powiedzieć, że z profesorem Hartmanem również chętnie pogadam i nie obróci mnie w powietrzu, chociaż wiem, że to wszystko nieprawda, to wszystko kłamstwo co mówi profesor Hartman. Takie słowa jak Polska, Bóg i tak dalej są dla niego ogromnie ważne, część tych słów jest dla profesora Hartamana śmiertelnym zagrożeniem, dla jego patriotyzmu, dla jego Ojczyny, dla jego Boga, dla jego narodu i dla jego religii. Gdy profesor Hartmanm słyszy Polska, podskakuje na krześle, ponieważ natychmiast mu się uruchamia patriotyzm i myśli o tym, że w tym podłym kraju niedaleko Krakowa jest cmentarz jego narodu, zapomina w uniesieniu, kto zamordował. Gdy profesor Hartman słyszy Ojczyzna, to sobie myśli, że zaraz ktoś go będzie wyganiał, chociaż zapomniał, że wyganiali ci, których profesor akurat rozgrzesza. Gdy profesor słyszy o katolickiej religii, natychmiast prosi Boga, który go wybrał, aby zrobił z tym porządek. Wszystkie te słowa są dla profesora Hartmana śmiertelnie ważne, to są słowa na śmierć i życie, profesor będzie walczył o te słowa do upadłego. Będzie się dziać tak dlatego, że profesor jest żarliwym patriotą, głęboko religijnym, ekstremalnie przywiązany do narodu tylko, że profesor ma jedną wadę.

Jest nieśmiały, a dokładnie rzecz biorąc jest straszliwie wstydliwy, on się wstydzi przyznać jaki kraj jest jego Ojczyzną, jaki naród jego narodem, jaki Bóg jego Bogiem. Człowiek gdy się wstydzi, również się lęka i w efekcie nim rzuca. Profesor Hartman całym swoim ciałem krzyczy, że nie o Polskę chodzi, nie o katolicyzm, nie Jezusa Chrystusa i nie o Polaków, chodzi mu o inny naród oraz jedyną religię i najlepiej gdyby ktoś za profesora powiedział o co i kogo chodzi, bo sam nie da rady. Ulżyłbym profesorowi w cierpieniu, ale po pierwsze mnie rozterki z gatunku patriotyzm, religia, narody, ojczyzny, są obojętne i nie chce się w to angażować na poziomie terapii. Po drugie nie ma głupich, znam profesora Hartmana i wiem, że on tylko na to czeka, żebym powiedział za niego, a wtedy znów go w patriotycznym uniesieniu obróci w powietrzu i jeszcze przypadkiem uderzę go nosem w pięść i nigdy się nie wytłumaczę ze swojej ksenofobii. Profesorze, dowagi! Na pana miejscu powiedziałbym wszystko, bo nie wszystkich swoich rodaków i nie całej swojej ojczyzny musi się pan wstydzić. Gorzej z religią, tu jako człowiek z zewnątrz muszę przyznać, że jest zdecydowanie bardziej obciachowa niż katolicyzm, ale z tym się da żyć, albo można się ochrzcić, jeśli już ateizmu pan nie uznaje.

Reklama

14 KOMENTARZE

  1. Jesli czlowiek ma juz tak, ze musi nalezec do jakiejs nacji
    To ja rozumiem, dlaczego Ci co nie chca powiedziec glosno kim Oni sa. Z jakiegos osobistego powodu, nie lubia tych, co nie maja takich problemow z przynalezeniem i mowieniem o tym otwarcie. Chip on the shoulder, tak to nazywaja angielskojezyczni, ale czy jest takie okreslenie w jezyku polskim?

  2. Jesli czlowiek ma juz tak, ze musi nalezec do jakiejs nacji
    To ja rozumiem, dlaczego Ci co nie chca powiedziec glosno kim Oni sa. Z jakiegos osobistego powodu, nie lubia tych, co nie maja takich problemow z przynalezeniem i mowieniem o tym otwarcie. Chip on the shoulder, tak to nazywaja angielskojezyczni, ale czy jest takie okreslenie w jezyku polskim?

  3. Alergia jest też na inne rzeczy
    Mnie skręca jak słyszę “prawdziwy Polak”, “prawdziwy katolik” itp. Znaczy się, każdy kto nie zasługuje na ten przymiotnik jest z prawa de Morgana (tertium non datur) nieprawdziwy. Znaczy fałszywy, kłamca, oszust. Pewnie agent, bo po co innego ktoś miałby udawać Polaka i katolika?
    Nic dziwnego, że jak słyszę o prawdziwych Polakach i genetycznych patriotach to odruchowo wybieram się w stronę przeciwną. Bo jaki ze mnie prawdziwy Polak? Mam długie czarne włosy, śniadą cerę i pewne niepolskie pochodzenie, choć akurat nie z narodu pana profesora, a szkoda bo ponoć oni rządzą światem, a ja bym sobie chętnie porządziło, uważam że mam lepsze pomysły niż reszta i chciało bym sprawdzić je na żywym organizmie. Nie głosuję na PiS, a po ostatnich latach w zasadzie chyba postawię kropkę jeszcze przed “na PiS” a jak będzie trzeba, zwyczajem swych przodków zagłosuję – nogami.
    Też mnie rzuca jak słyszę o Polakach patriotach, bo od takich patriotów już zdarzyło mi się oberwać, a także oberwać osobie w moim towarzystwie, choć przynajmniej jedno z nas powinno być dla “prawdziwego polaka” nietykalne, bo ponoć kobiet się nie bije. Nie byliśmy też agresywni, chyba że za agresję można uznać, że “ostentacyjnie” nie wyglądaliśmy jak prawdziwi polacy patrioci. Taki dziwny kraj, że jak spotkasz “patriotę” to zastanawiasz się kiedy w przysłowiowy ryj dostaniesz, liberalizm to obelga i zaraza, przedsiębiorca to złodziej i kombinator, kibic innej drużyny to żyd, a żyd to już samo nie wiem co, a jak ktoś odnosi się do ludzi prawych i uczciwych, to automatycznie spora część ludzi zakłada że to nie do nich, choć czasem określenie to pasowałoby do nich bardziej niż do prawdziwego targetu wypowiedzi. No i “prawo” i “sprawiedliwość” to obciach, choć wszyscy domagają się sprawiedliwości, a w miarę możliwości też prawa, choć z tym bywa różnie. Nic więc dziwnego, że profesor podskakuje, zwłaszcza, gdy nawet taki obojętny na kwestie narodowe komentator zastanawia się, czy przypadkiem profesor sobie facjaty o jego przypadkową pięść złośliwie nie rozbije i nie oskarży go o antycośtam (tłumacząc na polski – niechęć do ludzi etnicznie pochodzących z regionu Azji Mniejszej, w tym większości ludów arabskich).

    • W Berlinie dostałem
      W Berlinie dostałem wpierdziel od Waszych do dziś nie wiem za co. Tak jest ze wszystkim, wychowywałem się wśród Cyganów, z przykrością stwierdzam, że 95% z nich to byli lokalni bandyci, złodzieje, w najlepszym razie nygusy traktujące jak ścierę swoje żony. Mnie ciągle fascynuje jedno, że tak naprawę żaden światły i liberalny człowiek nie uzna za obciach kiedy się jedzie po Polaku i katoliku. Jest to jedyny przypadek wśród “dobrego towarzystwa”, który nie wzbudza pochrząkiwania i nerwowych ruchów. Żyd, Cygan, kaleka i homo, wszyscy są modni. Nie wiem jak wyglądasz, ale do łba by mi nie przyszło, żeby Cię walić w ryj, mało tego chętnie bym się z Tobą napił i pogadał lubię inteligentnych ludzi, ale nie mogę powiedzieć, że 95% Cyganów w moim rodzinnym mieście nie należał się wpierdol, albo więzienie, należało się. Możesz się obrazić, ale to nie jest atak na Ciebie, czy “twoich”, ale obrona faktami. Mimo to żaden z nich nigdy nie dostał ode mnie, a okradali mnie i mordę obijali regularnie. Nie jest kwestią Żyd, Cygan, kwestię jest człowiek/idiota. Hartman jest idiotą, większość Cyganów w moim mieście to bandyci, Ty jesteś człowiek.

  4. Alergia jest też na inne rzeczy
    Mnie skręca jak słyszę “prawdziwy Polak”, “prawdziwy katolik” itp. Znaczy się, każdy kto nie zasługuje na ten przymiotnik jest z prawa de Morgana (tertium non datur) nieprawdziwy. Znaczy fałszywy, kłamca, oszust. Pewnie agent, bo po co innego ktoś miałby udawać Polaka i katolika?
    Nic dziwnego, że jak słyszę o prawdziwych Polakach i genetycznych patriotach to odruchowo wybieram się w stronę przeciwną. Bo jaki ze mnie prawdziwy Polak? Mam długie czarne włosy, śniadą cerę i pewne niepolskie pochodzenie, choć akurat nie z narodu pana profesora, a szkoda bo ponoć oni rządzą światem, a ja bym sobie chętnie porządziło, uważam że mam lepsze pomysły niż reszta i chciało bym sprawdzić je na żywym organizmie. Nie głosuję na PiS, a po ostatnich latach w zasadzie chyba postawię kropkę jeszcze przed “na PiS” a jak będzie trzeba, zwyczajem swych przodków zagłosuję – nogami.
    Też mnie rzuca jak słyszę o Polakach patriotach, bo od takich patriotów już zdarzyło mi się oberwać, a także oberwać osobie w moim towarzystwie, choć przynajmniej jedno z nas powinno być dla “prawdziwego polaka” nietykalne, bo ponoć kobiet się nie bije. Nie byliśmy też agresywni, chyba że za agresję można uznać, że “ostentacyjnie” nie wyglądaliśmy jak prawdziwi polacy patrioci. Taki dziwny kraj, że jak spotkasz “patriotę” to zastanawiasz się kiedy w przysłowiowy ryj dostaniesz, liberalizm to obelga i zaraza, przedsiębiorca to złodziej i kombinator, kibic innej drużyny to żyd, a żyd to już samo nie wiem co, a jak ktoś odnosi się do ludzi prawych i uczciwych, to automatycznie spora część ludzi zakłada że to nie do nich, choć czasem określenie to pasowałoby do nich bardziej niż do prawdziwego targetu wypowiedzi. No i “prawo” i “sprawiedliwość” to obciach, choć wszyscy domagają się sprawiedliwości, a w miarę możliwości też prawa, choć z tym bywa różnie. Nic więc dziwnego, że profesor podskakuje, zwłaszcza, gdy nawet taki obojętny na kwestie narodowe komentator zastanawia się, czy przypadkiem profesor sobie facjaty o jego przypadkową pięść złośliwie nie rozbije i nie oskarży go o antycośtam (tłumacząc na polski – niechęć do ludzi etnicznie pochodzących z regionu Azji Mniejszej, w tym większości ludów arabskich).

    • W Berlinie dostałem
      W Berlinie dostałem wpierdziel od Waszych do dziś nie wiem za co. Tak jest ze wszystkim, wychowywałem się wśród Cyganów, z przykrością stwierdzam, że 95% z nich to byli lokalni bandyci, złodzieje, w najlepszym razie nygusy traktujące jak ścierę swoje żony. Mnie ciągle fascynuje jedno, że tak naprawę żaden światły i liberalny człowiek nie uzna za obciach kiedy się jedzie po Polaku i katoliku. Jest to jedyny przypadek wśród “dobrego towarzystwa”, który nie wzbudza pochrząkiwania i nerwowych ruchów. Żyd, Cygan, kaleka i homo, wszyscy są modni. Nie wiem jak wyglądasz, ale do łba by mi nie przyszło, żeby Cię walić w ryj, mało tego chętnie bym się z Tobą napił i pogadał lubię inteligentnych ludzi, ale nie mogę powiedzieć, że 95% Cyganów w moim rodzinnym mieście nie należał się wpierdol, albo więzienie, należało się. Możesz się obrazić, ale to nie jest atak na Ciebie, czy “twoich”, ale obrona faktami. Mimo to żaden z nich nigdy nie dostał ode mnie, a okradali mnie i mordę obijali regularnie. Nie jest kwestią Żyd, Cygan, kwestię jest człowiek/idiota. Hartman jest idiotą, większość Cyganów w moim mieście to bandyci, Ty jesteś człowiek.

  5. Tak w zasadzie, chodzi zawsze o pojęcie prawdy
    http://www.tvp.pl/publicystyka/tematyka-spoleczna/warto-rozmawiac/wideo/20052010-2300/1724908

    Prawda to sąd zgodny z rzeczywistością, to definicja klasyczna.
    Prawda to sąd przynoszący korzyść, toto z judaizmu się wywodzi.

    Stąd, jak to ładnie Bloom zauważył http://kontrowersje.net/tresc/judeochrzescijanstwo_mit , chodzi o “innych ludzi mówiących o innych rzeczach do innych ludzi”.

    Nie wydaje mi się by była jakaś możliwość porozumienia, jako że ewolucja od “ludzia” do “człowieka” leży, jak się zdaje, i poza możliwościami i poza interesami prof. Hartmana.

  6. Tak w zasadzie, chodzi zawsze o pojęcie prawdy
    http://www.tvp.pl/publicystyka/tematyka-spoleczna/warto-rozmawiac/wideo/20052010-2300/1724908

    Prawda to sąd zgodny z rzeczywistością, to definicja klasyczna.
    Prawda to sąd przynoszący korzyść, toto z judaizmu się wywodzi.

    Stąd, jak to ładnie Bloom zauważył http://kontrowersje.net/tresc/judeochrzescijanstwo_mit , chodzi o “innych ludzi mówiących o innych rzeczach do innych ludzi”.

    Nie wydaje mi się by była jakaś możliwość porozumienia, jako że ewolucja od “ludzia” do “człowieka” leży, jak się zdaje, i poza możliwościami i poza interesami prof. Hartmana.