Reklama

W niemieckim dzienniku „Fakt” jeden baran, znany ze swoich wyczynów na podobnym poziomie, postanowił zapolować i pożreć Smoka. Jak wiadomo, baran nie działa w pojedynkę, ale jest zwierzęciem stadnym, dlatego pomysł podsunął mu inny baran o imieniu Mirek, z kancelarii jeszcze innego barana, którego nazywają Bolek. Za wymienionymi baranami poszło już całe stado i tak od rana, polują i próbują pożreć @Smoka!

Na pierwszy rzut oka widać, że w tej bajce nic się nie zgadza, w bajkach Smoki pożerały dziewice, z braku laku mężatki i wdowy, z kolei ze Smokami walczyli rycerze, ewentualnie szewcy. W bajkowej wersji „Faktu”, pomimo wielu zakutych łbów pośród bajkopisarzy, rycerza nie uświadczymy, no i zachowanie @Smoka też jest nietypowe. @Smok żeruje w Internecie i nie ma zamiaru wyjść z pieczary. Chociaż dostał kuszące danie z całego stada wypełnionego jadem i siarką, to nie skusił się na połknięcie ani jednego babrana. Pokorny i cierpliwy to @Smok, jak owieczka, co tym bardziej doprowadza stado baranów do wściekłości.

Reklama

Niestety prócz kupy śmiechu są też ofiary, stado baranów polując na internetowego @Smoka, rykoszetem ustrzeliło Bogu ducha winnego człowieka, którym okazał się radny PiS z Gliwic. Radny został nazwany @Smokiem, a @Smok radnym i w tym wszystkim pogubiły się nie tylko stada baranów, ale najbardziej roztropne łosie, jelenie, sarny, dziki, lisy, borsuki, kuny, jenoty, wilki i rysie. Z ptaków: kuropatwy, bażanty, dzikie kaczki, gęsi, łyski, bekasy i cietrzewie. Co tu dużo mówić, zrobił się z bajki „Faktu” straszny „Pożar w burdelu”, co jest akurat normą u niemieckiego wydawcy i zatrudnionego tam personelu.

W niemieckim dzienniku i innych tego typu mediach, można przeczytać jeszcze bardziej nieprawdopodobne bajki, niż historia barana, który usiłował pożreć @Smoka. W „Fakcie” pali się non stop, a personel za parę gorszy „uprawia dziennikarstwo” w miejscach publicznych. Trudno zgadnąć, jakie zakończenie będzie miała ta najnowsza dobranocka przygotowana przez barany dla baranów, w każdym razie radny z Gliwic oświadczył, że jest postacią z innej bajki i wobec personelu oraz przybytku wyciągnie stosowne morały.

Tak to się właśnie dzieje, gdy stadu zabraknie pasterza lub pasterzy jest zbyt wielu i każdy w skórze wilka. Powiadają ludzie, że stado baranów zupełnie się pogubiło w oczekiwaniu na rycerza, który ma przybyć na białym koniu, ale to też fantazja bez ładu i składu. Z rycerza ów “pasterz” ma tylko czub na rudym łbie i na całym świecie nie ma takiego kowala, co by potrafił podkuć konia na biegunach. Będą się dalej stada baranów paść codzienną dawką głupoty i płonnej nadziei, z czego się śmieją Smoki i pozostałe bajkowe postaci, bo ludzie tych bajeczek już od dawna nie czytają i nie słuchają.

Reklama

4 KOMENTARZE

  1. Ja bym z tego nie kpił. To

    Ja bym z tego nie kpił. To nie są barany to raczej stado hien. Lincz medialny jaki jest w stanie zorganizować takie stado naprawdę może mniej stabilnego emocjonalnie człowieka mocno poturbować. A jeśli jeszcze żyje on w przekonaniu, że oto zgnoił go autentyczny "spontaniczny głos ludu" a nie zorganizowana, przeszkolona i zaprawiona w tym grupa hien internetowych do nieszczęścia jeden krok. Kiedyś znajomego na pewnym forum coś takiego dopadło. Dyskusja zdemolowana, facet przybity do podłogi, z dużym deficytem dobrej oceny własnej osoby, przekaz do kanału. A dumny uczestnik stadnego ataku oświadcza mi, że znajomy powinien być dumny bo raczył go zjechać sam guru. Były dziennikarz pewnej gazety. Nie powinno to dziwić, licencja na gazetę jest na modłę "Prawdy" z ZSRR, nabyta zresztą podczas wizyty naczelnego w Moskwie. I skopiowanie komanda Putinowskich trolli w necie jest prostą konsekwecją tego rodowodu. No takie geny i nic nie poradzisz.

  2. Ja bym z tego nie kpił. To

    Ja bym z tego nie kpił. To nie są barany to raczej stado hien. Lincz medialny jaki jest w stanie zorganizować takie stado naprawdę może mniej stabilnego emocjonalnie człowieka mocno poturbować. A jeśli jeszcze żyje on w przekonaniu, że oto zgnoił go autentyczny "spontaniczny głos ludu" a nie zorganizowana, przeszkolona i zaprawiona w tym grupa hien internetowych do nieszczęścia jeden krok. Kiedyś znajomego na pewnym forum coś takiego dopadło. Dyskusja zdemolowana, facet przybity do podłogi, z dużym deficytem dobrej oceny własnej osoby, przekaz do kanału. A dumny uczestnik stadnego ataku oświadcza mi, że znajomy powinien być dumny bo raczył go zjechać sam guru. Były dziennikarz pewnej gazety. Nie powinno to dziwić, licencja na gazetę jest na modłę "Prawdy" z ZSRR, nabyta zresztą podczas wizyty naczelnego w Moskwie. I skopiowanie komanda Putinowskich trolli w necie jest prostą konsekwecją tego rodowodu. No takie geny i nic nie poradzisz.