Reklama

Puzzli nie cierpię, ale złożone problemy kocham. Wtajemniczeni, emeryci i takie nieroby, jak ja, wiedzą o co chodzi po kilku tytułowanych słowach. Zapracowanym przybliżę najnowsze wydarzenie, którym żyje brać dziennikarska. Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich, czyli jedyna środowiskowa organizacja w Polsce, którą zarządzają „niepokorni”, wydało coroczny werdykt w antykonkursie „Hiena Roku”. Tegorocznymi laureatami ex aequo zostali: Wojciech Czuchnowski i Piotr Stasiński. No i w czym problem chciałoby się głośno krzyczeć? Można się kłócić i dopatrywać niesprawiedliwości, bo jest z kogo wybierać, choćby pierwsza z brzegu Kublik, czy Sobieniowski nadawaliby się idealnie, ale nie w tym rzecz. Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich nie wybrało źle, gorzej, że dało ciała przy uzasadnieniu. „Hienę Roku” przyznano funkcjonariuszom GW za brak solidarności i kpienie z dziennikarzy „niepokornych”, którym rozmaite instytucje i dziwni ludzie uniemożliwili pracę i co więcej poszczuli policją, tudzież ochroną. Czuchnowski to taki Sobieniowski i Lis razem wzięci, ale akurat ze szczuciem dziennikarzy, relacjonujących protest w PKW nie miał nic wspólnego, przeciwnie dwa razy stanął w obronie kolegów po fachu. Pierwszy raz właśnie w sprawie PKW, a drugi raz, nie uwierzycie Państwo, po skandalicznym i dresiarskim zachowaniu Owsiaka, który kazał wyrzucić z konferencji Michała Rachonia. Radykałowie powiedzą, że nie ma większego problemu, przecież Czuchnowski za całokształt powinien dostać „Hienę Roku”. Sam jestem radykałem i zgodzę się, że za całokształt tak, ale nie za coś, czego nie zrobił. Nagradzanie i karanie za czyny nie popełnione to czysty komunizm, dlatego mojej zgodny na takie niechlujstwo nie ma.

Reklama

Dotąd siedziałem cicho i nadal nie zamierzam głośno krzyczeć na „niepokornych”, bo nie dam się wciągnąć do wora, w którym siedzą eksperci „wszystko jedno”. Ci fachowcy twierdzą, że „niepokorni”, czy Czerska z Wiertniczą, to wszystko jedno. Zdecydowanie nie wszystko jedno i to z bardzo prostej przyczyny. Jedni zarabiają na lewicowości, drudzy na prawicowości, co jest normalne, tak powinno być. Bieda siedzi gdzie indziej i to jest właśnie punkt wspólny środowiska. Miałem do czynienia z kilkunastoma dziennikarzami i tylko dwóch mnie zawstydziło, a jeden tak bardzo, że wymienię Jego nazwisko, to Bogdan Zalewski. Ów fenomen dziennikarstwa przystępując do wywiadu wiedział więcej o historii, kulturze i religiach opisanych w powieści „Berek” niż sam autor. I proszę mi wierzyć, że tacy dziennikarze i takie wywiady w realiach RPIII są czymś wyjątkowym. Pozostali mistrzowie pióra i klawiatury cechują się niebywałym niechlujstwem, które z jednej strony wynika z pogoni za newsem, o czym bardzo uczciwie mówił Łukasz Warzecha, ale z drugiej jest zwykłym intelektualnym lenistwem. Panowie z SDP polecieli skrótem ideologicznym, skoro Czucznowski to na pewno szczuł na Rachonia. No, nie, sam się dziwię, jednak nie szczuł tylko bronił. Niechlujstwo i schemat ideologiczny jest przekleństwem „środowiska” i tutaj rzeczywiście wszystko jedno kto jest kim.

Klepanie w klawiaturę na oślep to nic innego, jak kpina z Czytelnika, innymi słowy dyskwalifikacja i wyrok dla każdego piszącego. Rozumiem, że jeden się mógł machnąć, ale całe Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich? Wszyscy nie wiedzieli, co jest grane i nie kojarzyli najbardziej oczywistych faktów? Niestety w takiej sytuacji wypadałoby, skądinąd zwykłego funkcjonariusza, nie dziennikarza, przeprosić i nie za niewinność, tylko za własną ignorancję i lenistwo intelektualne. Nigdy nie lubiłem tandety i dla tandety nie mam litości, dodatkowo nabrałem pokory po pięciu wokandach i następnych czekających w kolejce. Pokora nie polega na strachu, ograniczaniu swobody wypowiedzi, ale na dbałości o jakość w taki sposób, żeby żaden mecenas i sąd nie mieli szans. To działa mniej więcej tak, jak cenzura w PRL, której niepodważalnym skutkiem ubocznym była właśnie jakość słowa. Satyrycy, pisarze, muzycy, omijając cenzurę tworzyli genialne metafory, paralele, porównania, alegorie. Dziś idzie się na rympał, wali prosto z mostu i ani to śmieszne, ani poważne, dodatkowo byle jakie. Wszystkim według zasług i z rzeczowym uzasadnieniem, to jest jedyna sprawiedliwa i sensowna technologia przyznawania kar i nagród, jednocześnie zasrany obowiązek każdego, kto się w przestrzeni publicznej porusza.

PS Mogę się pochwalić i jednocześnie pochwalić Nas? I tak pochwalę. „Berek” ma kolejny dodruk, to już nie są żarty, to są tysiące „Berków” pod strzechami.

Reklama

36 KOMENTARZE

  1. “Pierwszy raz właśnie w
    "Pierwszy raz właśnie w sprawie PKW, a drugi raz, nie uwierzycie Państwo, po skandalicznym i dresiarskim zachowaniu Owsiaka, który kazał wyrzucić z konferencji Michała Rachonia."

    Tutaj  jest powód "nagrody" wobec nieposłuszeństwa dla "ich" władzy. 

  2. “Pierwszy raz właśnie w
    "Pierwszy raz właśnie w sprawie PKW, a drugi raz, nie uwierzycie Państwo, po skandalicznym i dresiarskim zachowaniu Owsiaka, który kazał wyrzucić z konferencji Michała Rachonia."

    Tutaj  jest powód "nagrody" wobec nieposłuszeństwa dla "ich" władzy. 

  3. W kwestii formalnej
    A dlaczego żadnej nagrody nie dostał Piotr Wielgucki za sprowadzenie do parteru świeckiego świętego Jerzego O.? I nie robię tu "dobrze" gospodarzowi, bo prawie żaden z nagrodzonych dziennikarzy nie wykonał ćwierci roboty w zeszłym roku, co autor "Berka" (choć nie o niego tu chodzi). To jest to właśnie lenistwo, niechlujstwo, które wyżej zostało opisane na innym przykładzie. Troszkę śmieszno, troszkę smutno… Mając do dyspozycji dużo więcej narzędzi niż np. niżej podpisany, żaden z "niepokornych" nie wpadł na pomysł "dopychania Laska kolanem", jak mówi wspomniany w tekście Rachoń. Tak, chwalę się, bo po wygranym procesie, po niewykonaniu przez Laska postanowień WSA w Warszawie, zamierzam sporządzić zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa i wniosek o ukaranie kłamczucha grzywną. Po co o tym piszę? Bo wkurwia mnie ta "martyrologia" made by "niepokorni". I zgadzam się z autorem. 

    Pzdr.

  4. W kwestii formalnej
    A dlaczego żadnej nagrody nie dostał Piotr Wielgucki za sprowadzenie do parteru świeckiego świętego Jerzego O.? I nie robię tu "dobrze" gospodarzowi, bo prawie żaden z nagrodzonych dziennikarzy nie wykonał ćwierci roboty w zeszłym roku, co autor "Berka" (choć nie o niego tu chodzi). To jest to właśnie lenistwo, niechlujstwo, które wyżej zostało opisane na innym przykładzie. Troszkę śmieszno, troszkę smutno… Mając do dyspozycji dużo więcej narzędzi niż np. niżej podpisany, żaden z "niepokornych" nie wpadł na pomysł "dopychania Laska kolanem", jak mówi wspomniany w tekście Rachoń. Tak, chwalę się, bo po wygranym procesie, po niewykonaniu przez Laska postanowień WSA w Warszawie, zamierzam sporządzić zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa i wniosek o ukaranie kłamczucha grzywną. Po co o tym piszę? Bo wkurwia mnie ta "martyrologia" made by "niepokorni". I zgadzam się z autorem. 

    Pzdr.

  5. Niechlujstwo,
    amatorszczyzna i niedouczenie. Tak mi się coś wydaje, że po uzyskaniu statusu "niepokornych, który nota bene przyznają sobie sami i we własnym gronie, panowie spoczęli na laurach. Odcinają kupony, liczą razy i rachują doznane krzywdy, być może kiedyś tam przydadzą się w momencie kiedy "nasi" wrócą triumfalnie do radia i telewizji. Jedni przepisują od drugich, często gęsto pasożytują na pracy blogerów, choćby i autora tego bloga. Taka smutna prawda. Śp. Maciej Rybiński czy nieodżałowany Melchhior Wańkowicz, gdyby żyli to łapaliby się za głowy ze sromoty.

  6. Niechlujstwo,
    amatorszczyzna i niedouczenie. Tak mi się coś wydaje, że po uzyskaniu statusu "niepokornych, który nota bene przyznają sobie sami i we własnym gronie, panowie spoczęli na laurach. Odcinają kupony, liczą razy i rachują doznane krzywdy, być może kiedyś tam przydadzą się w momencie kiedy "nasi" wrócą triumfalnie do radia i telewizji. Jedni przepisują od drugich, często gęsto pasożytują na pracy blogerów, choćby i autora tego bloga. Taka smutna prawda. Śp. Maciej Rybiński czy nieodżałowany Melchhior Wańkowicz, gdyby żyli to łapaliby się za głowy ze sromoty.

    • Ach….ich ta wewnętrzna
      Ach….ich ta wewnętrzna wiara. I POrachunki 🙂

      "Żydowscy rzemieślnicy, żydowscy rybacy są waszymi nauczycielami i waszymi świętymi z niezliczonymi wyrzeźbionymi postaciami w niezliczonych katedrach wzniesionych dla ich pamięci. Żydowska dziewczyna jest waszym ideałem macierzyństwa i dziewictwa. Żydowski zbuntowany prorok jest centralną figurą w waszych religijnych modlitwach. My zlikwidowaliśmy waszych bogów, odstawiliśmy waszą rasowa spuściznę i zastąpiliśmy ja naszym bogiem i naszymi tradycjami. Żaden podbój w historii nie może być nawet porównywalnym z tym czystym i sprawnym opanowaniem was!"

      Marcus Eli Ravage – osobisty biograf klanu Rothschildów o chrześcijaństwie

    • Ach….ich ta wewnętrzna
      Ach….ich ta wewnętrzna wiara. I POrachunki 🙂

      "Żydowscy rzemieślnicy, żydowscy rybacy są waszymi nauczycielami i waszymi świętymi z niezliczonymi wyrzeźbionymi postaciami w niezliczonych katedrach wzniesionych dla ich pamięci. Żydowska dziewczyna jest waszym ideałem macierzyństwa i dziewictwa. Żydowski zbuntowany prorok jest centralną figurą w waszych religijnych modlitwach. My zlikwidowaliśmy waszych bogów, odstawiliśmy waszą rasowa spuściznę i zastąpiliśmy ja naszym bogiem i naszymi tradycjami. Żaden podbój w historii nie może być nawet porównywalnym z tym czystym i sprawnym opanowaniem was!"

      Marcus Eli Ravage – osobisty biograf klanu Rothschildów o chrześcijaństwie