Reklama

Wracałam właśnie z biblioteki i spotkałam go w korytarzu.

Wracałam właśnie z biblioteki i spotkałam go w korytarzu. Szedł wspierając się na lasce, jedno skrzydło, przewiązane chustą trójkątną wlokło się po posadzce, wzrok jakiś nieobecny, włosy – dawniej tak piękne i złote sterczały jak badyli i, czy mi się zdaje, były jakieś osmalone czy splamione czymś brunatnym? To był jasny anioł Gammael!
– O rany, Gammael!– krzyknęłam. Spojrzał przytomniej, rozejrzał się wokół i szepnął :
– Chodźmy stąd – szybko wskoczyliśmy do mojego miejsca wiecznego odpoczywania. Gammael skinął ręką, ale zamiast fotela pokazał się zydelek na trzech nogach. Spojrzał ze wstrętem.
– To dlatego, że byłem ranny w rękę i nie jest już tak precyzyjna, poproszę o piwo.

Ustąpiłam mu swojego fotela, bo jak ktoś tak sponiewierany miałby siedzieć na zydelku i zaserwowałam Kasztelana niepasteryzowanego.
– Dzisiejsza wojna to dno – oświadczył z mocą, odstawiając pustą szklankę. – Można jeszcze jedno?
– Pewnie, że można. Jaka wojna?
– Wojna może wybuchnąć w każdej chwili. Zostałem powołany i wysłany na granicę. Tam były incydenty! Oni strzelają z broni palnej, tych ziemskich wynalazków. Kiedyś walczyło się na miecze, byłem w tym mistrzem. Ostatecznie łuki, ale nie te jakieś garłacze, hakownice czy arkebuzy. Skrzydło mi tym przetrącili. W rękę oberwałem rykoszetem.
– Ale ja nic nie wiem, tu się nic nie mówi… Że ktoś nastaje i incydenty na granicy?
– A pewnie, to ich metoda. Same sukcesy, pokój, przyjaźń, stabilna sytuacja i w ogóle sielanka. Zawsze mówiłem, że Diabły się organizują, że się gdzieś urządziły! Teraz tak się rozzuchwaliły, ze plączą się w pobliżu granic, a nawet je przekraczają. Dlatego nas powołali. I wysłali, oczywiście uzbrojonych w miecze. Nawet się nie zainteresowali jak sprawa wygląda. O wszechwiedzeniu mówią, a nic nie wiedzą. Kwatery do niczego, wyżywienie, że psa bym nie poczęstował, a dowództwo – to już słów nie mam. Chodziliśmy na patrole z tymi mieczami, a do tych czortów nie dawało się przecież podejść na długość miecza. Z daleka walili do nas z tej broni palnej. Deltael, świetny łucznik ustrzelił dwóch, to jak do niego jakiś wygarnął z arkebuza, to tylko pierze zawirowało. A dowództwo sobie nawzajem przypina ordery za bohaterstwo, im większe straty po naszej stronie, tym więcej tych orderów.
– Bój się Boga, a co na to Bóg?!
– Pewnie mu nie mówią. Albo bagatelizują. On jest osaczony przez te wszystkie sześcioskrzydłe Serafiny, czteroskrzydłe Cherubiny, Trony, Panowania, Moce, Władze, Zwierzchności – już oni tam cedzą i preparują te wiadomości. Żeby jeszcze jakieś Archanioły dowodziły, mogłoby być lepiej, bo to fachowcy. Ale nie, zwykłe anioły z dziewiątego chóru, jak ja, co to w najlepszym razie stróżami bywali. Niektórzy to potrafią się urządzić – dodał.
– Zaraz, a jest tu jakiś szpital? Przecież rannymi ktoś powinien się opiekować, opatrzyć rany…
– Tu jest Raj. Wszystko się samo się goi. Po co szpital?
Poruszył się gwałtownie i chlabas, bezwładne skrzydło opadło na podłogę, bo się chusta trójkątna zsunęła. Zaczął je zbierać, posykując z bólu.
– Poczekaj, nastawię ci to skrzydło, umiem. Studiowałam anatomię zwierząt – tu spojrzał na mnie zdumiony – może trochę boleć, ale postaram się, żeby to nie trwało długo. Zresztą masz jeszcze jedno piwo.
Miejsce zwichnięcia znalazłam szybko, ale wstawienie główki kości w panewkę okazało się trudniejsze, niż myślałam. W końcu anielskie skrzydło było o wiele większe, niż skrzydło gęsi, które preparowaliśmy w prosektorium na Wydziale Weterynarii, wtedy jeszcze na Grochowie. W końcu musiałam pomóc sobie kolanem. Gammael znosił to dzielnie, na przemian posykiwał i popijał piwo. W końcu udało się, złożyłam skrzydło i zabezpieczyłam porządnie chustą trójkątną.
– A rękę gimnastykuj.
Obiecał, że będzie gimnastykował, pożegnał się i poszedł.

Reklama
Reklama

18 KOMENTARZE

  1. Odkładałam czytanie na potem,
    Odkładałam czytanie na potem, w naiwności swej wierząc, że o Raju, to se poczytam jak mnie dopadnie i się Nim wesprę. I co? I nico! Rozwinęłam zamoczone, poszarpane wiatrem, iście jesiennym, skrzydła, przyleciałam, przeczytałam i… Lądowanie na znajomej glebie zabolało.:( Tam tak samo jak Tu. Jeszcze trochę i stwierdzę, że SAMO się goi też tak jak TU, bo kolejki i brak funduszy, i… ci co rządzą też odcięci od realiów… Raj upolityczniony to już nie Raj! Czas na rewolucję w Raju! Potem rewolucja zje własne dzieci i będzie luźniej we Wszechświecie.
    Dobrze, że chociaż piwo jest. Na zdrowie, za zdrowie zatem.:))

  2. Odkładałam czytanie na potem,
    Odkładałam czytanie na potem, w naiwności swej wierząc, że o Raju, to se poczytam jak mnie dopadnie i się Nim wesprę. I co? I nico! Rozwinęłam zamoczone, poszarpane wiatrem, iście jesiennym, skrzydła, przyleciałam, przeczytałam i… Lądowanie na znajomej glebie zabolało.:( Tam tak samo jak Tu. Jeszcze trochę i stwierdzę, że SAMO się goi też tak jak TU, bo kolejki i brak funduszy, i… ci co rządzą też odcięci od realiów… Raj upolityczniony to już nie Raj! Czas na rewolucję w Raju! Potem rewolucja zje własne dzieci i będzie luźniej we Wszechświecie.
    Dobrze, że chociaż piwo jest. Na zdrowie, za zdrowie zatem.:))

  3. Odkładałam czytanie na potem,
    Odkładałam czytanie na potem, w naiwności swej wierząc, że o Raju, to se poczytam jak mnie dopadnie i się Nim wesprę. I co? I nico! Rozwinęłam zamoczone, poszarpane wiatrem, iście jesiennym, skrzydła, przyleciałam, przeczytałam i… Lądowanie na znajomej glebie zabolało.:( Tam tak samo jak Tu. Jeszcze trochę i stwierdzę, że SAMO się goi też tak jak TU, bo kolejki i brak funduszy, i… ci co rządzą też odcięci od realiów… Raj upolityczniony to już nie Raj! Czas na rewolucję w Raju! Potem rewolucja zje własne dzieci i będzie luźniej we Wszechświecie.
    Dobrze, że chociaż piwo jest. Na zdrowie, za zdrowie zatem.:))