Reklama

Raj, ciąg dalszy, odc. Czwarty

Miałam dziś nic nie robić i nawet umawiałam się z Psiaporą, że ma wolne, ale przyszedł. Przeprosił, ale, jak powiedział, nadarzyła się okazja,  zdobył sprzęt grający  i przyszedł go zainstalować. Technics, używany, ale w bardzo dobrym stanie. Płyty można wypożyczać, zresztą książki i filmy też. Bibliotekę prowadza aniołowie. Jak znajdzie DVD, to tez zainstaluje.

Reklama

Bardzo sprawnie połączył tuner, całkiem przyzwoite kolumny i CD. Sprzęt wyglądał na normalny, ziemski. Gdzie podłączy zasilanie , tu nie ma żadnych gniazdek. Nigdzie nie podłączył. Włączało się moim pilotem wszystko. No, coś takiego.

 – Bo energia tu jest wszędzie – objaśnił – i maszyny ją asymilują. Tylko włączyć pilotem trzeba.

Jeszcze mi ustawił szybkie wybieranie do biblioteki i poszedł, życząc miłego dnia.

Najpierw śniadanie czy połączenie z biblioteką? Chyba miło by było jeść i słuchać – tylko czego?

 VI Beethovena byłaby dobra : Allegro ma non troppo. Obudzenie się pogodnych uczuć po przybyciu na wieś. Do tego twarożek ze szczypiorkiem, kromeczka pełnoziarnistego chleba, herbata, albo bawarka, może jeszcze troszkę konfitur na spodeczku? Albo miód?

No to wybieramy bibliotekę. Miły głos pyta, czym może służyć. Nie W CZYM POMÓC ale CZYM SŁUŻYĆ. Mówię o płycie. Jest, oczywiście. Czy przyjdę, czy ktoś ma przynieść. Chętnie bym przyszła, ale czy trafię? Oczywiście, to bardzo łatwe. Trzeba wstać i iść przed siebie. Na końcu będą drzwi z napisem, BIBLIOTEKA.

Okazało się niedaleko. Za drzwiami była zarówno biblioteka, gdzie można było czytać przy stolikach jak i wypożyczalnia. Poszłam do wypożyczalni. Obsługiwała anielica, bo to na pewno była anielica a nie anioł. Od znanego mi Gammaela różniła się tym, że patrzała nie gdzieś na wskroś, ale na mnie. I uśmiechała się. Zapytałam o katalog. Ona jest katalogiem. I od razu zaczęła wymieniać wszystkie wykonania VI, które można wypożyczyć, nawet takie, które na ziemi nie miały jeszcze premiery. Jeśli chcę, to może mi wydrukować? – Nie, dziękuję. A można o coś jeszcze zapytać? – Bardzo proszę –  Jak trafię z powrotem do mojego miejsca wiecznego odpoczywania?  – Trzeba wyjść z Biblioteko i iść przed siebie. Na końcu drogi będzie moje miejsce.

Oczywiście. Proste. Faktycznie w ten sposób dotarłam z powrotem. Włożyłam płytę do compaktu i już miałam włączyć, ale zastanowiłam się, czy nie będę sąsiadom przeszkadzać. Czy mam jakichś sąsiadów? Jak się dowiedzieć?

Trzeba zastukać. Jak się stuka w mgłę? Zwyczajnie – podeszłam krok do przodu i zgiętym palcem zastukałam, tak jak się stuka w drzwi. Stuk, stuk, rozległo się i zaraz potem – Proszę – więc nacisnęłam klamkę, której nie było i uchyliłam drzwi. Za drzwiami był taki sam biały fotel, jak mój,  Siedział na nim jakiś sympatycznie wyglądający jegomość. Oburącz trzymał spory kawałek gruyera i obgryzał go drobnymi kęsami – Cześć – zawołał na powitanie i pomachał tym serem – znamy się, jestem G. Może po śniadaniu pójdziemy na spacer? Nie byłem jeszcze w Ogrodach – No pewnie, bardzo chętnie. Andante molto moss.o Scena nad strumieniem

Po śniadaniu więc wyruszyliśmy. Jak się idzie do Ogrodu? Trzeba iść przed siebie, aż się dojdzie do drzwi, za którymi jest taras z którego po schodach można zejść do Ogrodu.

Zainteresowała nas kępa drzew, pinii jak się zdaje. Drzewa tworzyły piękną kompozycję na tle białych skał i ciemnobłękitnego nieba. Kiedy podeszliśmy bliżej zobaczyliśmy je w całej urodzie. Parasolowate korony i duże szyszki jakby przylepione do gałęzi. Allegro. Wesoła zabawa wieśniaków

 – Lubisz orzeszki piniowe? Zapytałam – Jasne, że lubię – to rozejrzyj się, czy nikt nie patrzy, a ja zerwę kilka tych szyszek. Kiedy już je miałam i połowę wręczyłam G. nagle nie wiadomo skąd rozległ się głos jak trąba jerychońska i stanął przed nami pałający gniewem anioł z mieczem w dłoni. Głupia sprawa. Allegro. Burza

 – Proszę Cherubina, zaszło nieporozumienie – zaczęłam, ale przerwał mi – WON – wrzasnął i machnął mieczem, aż świsnęło. Złapałam G. za rękaw i pociągnęłam w kierunku, który rozgniewany anioł wskazywał palcem.

G się opierał:

– Przecież to nie żadne drzewo wiadomości, tylko pinia

– Chcesz z nim dyskutować, to najpierw popatrz, co on ma w ręku

– I co mi zrobi tym mieczem, przecież jestem duszą – odpowiedział G.

– Nie wiem ale wolę nie próbować.

G szedł milcząc obok. Kątem oka zobaczyłam, że wepchnął sobie do ust całą garść świeżo wyłuskanych orzeszków piniowych.

 Przeszła nam chęć dalszego zwiedzania Ogrodu więc wróciliśmy do  Rajskiego Pałacu.

Sprawa wyjaśniła się, kiedy poszłam do biblioteki zwrócić płytę. Nie popełniliśmy żadnego grzechu. Można spożywać wszystkie owoce z Rajskiego Ogrodu. Drzewo Wiadomości jest w starej części Ogrodu, do którego wchodzi się tylko z przewodnikiem, poza tym  jest ogrodzone, więc nawet przez roztargnienie nie da się zerwać z niego owocu. A ten anioł był aniołem japońskim i po prostu ćwiczył iaido.

Ale lepiej nie podchodzić do nich zbyt blisko.

Allegretto. Pieśń pastuszka – radosne i dziękczynne uczucia po burzy.

Reklama

20 KOMENTARZE