Reklama

Agencje podały, że dzisiaj tj. 15 maja 2012 roku pierwsza dama – Anna Komorowska spotka się z Lubow Kowalioua, matką skazanego na śmierć i rozstrzelanego Uładzisłaua Kowalioua.

Agencje podały, że dzisiaj tj. 15 maja 2012 roku pierwsza dama – Anna Komorowska spotka się z Lubow Kowalioua, matką skazanego na śmierć i rozstrzelanego Uładzisłaua Kowalioua. Kowaliou przyznał się do zamachu w mińskim metrze, w wyniku którego zginęło 15 osób a 160 zostało rannych. Łukaszenka nie skorzystał z prawa łaski, wyrok wykonano. Jednak, zgodnie z białoruskim prawem, nie oddano ciała rodzinie, ani nie podano miejsca pochówku. I o to właśnie walczy Lubow Kowalioua. I w tym właśnie celu przyjechała do Polski. Prosić panią Komorowską o pomoc w odnalezieniu grobu syna.
Mam w związku z tym wydarzeniem, mam nieskromną prośbę a właściwie pytanie : czy nie wie pani gdzie został pochowany mężczyzna z poniższej fotografii?

Reklama

Chodzi o Witolda Pileckiego.Rotmistrza Witolda Pileckiego – aresztowanego 8 maja 1947 roku i po ciężkim śledztwie skazanego na śmierć 15 maja 1948 roku. O jego śmierci wiadomo tylko, że został zamordowany strzałem w tył głowy, przez UB-eckiego kata – Śmietańskiego. Ale kiedy, dokładnie, ani gdzie został pochowany – nie wiadomo do dzisiaj.
I dlatego zwracam się do pani, jako osoby najbardziej kompetentnej, choćby tylko z jednego powodu – Hany Rojer i Jana Dziadzi. Albo też – Józefy Deptuły Jana Dembowskiego. To jest wciąż dwoje tych samych ludzi. Wiadomo, była wojna.Jak wojna to konspiracja. Jedni w AK, drudzy w UB.
Więc – jak pani wspomniała – próbowali ,,coś zrobić po tamtej stronie” i dlatego całe swoje życie , Józefa i Jan, oddali Urzędowi Bezpieczeństwa. Tam się poznali i tam pobrali. Co prawda Jan Dziadzia wstąpił do UB w 1948 roku a dopiero za rok został pełnowartościowym pracownikiem resortu, więc być może nie brał udziału w ,,badaniach” oraz ,,obróbce” Rotmistrza Pileckiego. O których to, tak mówił na ostatnim widzeniu z żoną : Oświęcim to była igraszka.
Ale, być może, pani Hana, to znaczy Józefa, widziała gdzieś człowieka z fotografii, albo słyszała od innych pracowników Urzędu Bezpieczeństwa, coś na temat miejsca każni i pochówku.
Gdyby pani prezydentowa była łaskawa pokazać fotografię Witolda Pileckiego z odpowiednią sugestią – pułkownikowi UB Dziadzi vel Dembowskiemu – na pewno sobie przypomni. Tym bardziej, że jak słyszałem od samego małżonka pani prezydentowej, pomagał w pisaniu magisterskiej pracy, więc pamięć ma znakomitą.
Gdyby więc zechciała pani, z łaski swojej, zrobić mały interwju rodzinny w tej sprawie, nie tylko ja będę wdzięczny. Ale, być może, cała Polska.
I odpadnie, panu prezydentowi, chociaż jeden kłopot. Z tym małym krzykaczem i jego zadymiarzami, którzy co miesiąc zakłócają spokój. Państwa najbardziej.Państwa Komorowskich.
Więc gdyby się ta kwestia wreszcie wyjaśniła, znaleźliby sobie nowe miejsce do palenia świeczek i nową trasę pochodów.
Więc chyba warto?

Reklama