Reklama

Właśnie zakończyła się debata o „hejcie”, która odbyła się w Muzeum Polin z udziałem samych specjalistów w tej dziedzinie, pełnych profesjonalistów z Jurkiem Owsiakiem na czele. Obok Owsiaka zasiadł rzecznik Adam Bodnar, Zbigniew Hołdys i lewicowi prezesi fundacji, które walczą o to, aby każdy katolik sponiewierany przez „osobę transpłciową” odpowiedział za to przed sądem. Debata wyglądała tak, że lepsze towarzystwo przemówiło do ludu, aby lud nie „hejtował” lepszego towarzystwa, bo to lepsze towarzystwo bardzo boli. Przy czym trzeba odnotować, że prelegent Owsiak obiektywnie zauważył swój problem z “hejtem”, za co był wielokrotnie i niesprawiedliwie osądzany.

Po prelekcjach, przez jakieś 20 minut, lud, a właściwie grupka na widowni, mogła lepszemu towarzystwu zadać pytania. Pierwszy wyrwał się „prawicowiec” i zapytał, czy powinno się karać za inwektywę „faszysta”? Pytanie wywołało kompletną konsternację, spurpurowiał i trochę nieswojo poczuł się prelegent Owsiak, który faszystami i zapachem komór Auschwitz wyzwał połowę swoich krytyków, ale sprawę załatwił Hołdys. Pan Zbyszek wyrwał mikrofon i krzyknął, że „prawicowiec” zabrał głos nieproszony i w takim trybie rozmawiać nie będziemy. „Zhejtowany” „prawicowiec” uniżenie przeprosił, po czym Hołdys, nie proszony o głos, kontynuował swoją opowieść o tym, jak to jest w Ameryce i w szkole jego syna.

Reklama

Było też pytanie przedstawicielki Ochotniczej Straży Pożarnej: „Dlaczego Jurek Owsiak i Fundacja WOŚP są tak fantastyczni?”. Uczestnik festynu „Przystanek Woodstock” poprosił o bis debaty, a pewna pani rozemocjonowana konstytucyjnie, opowiedziała jak została „zhejtowana” przez „pisowca”, na posiedzeniu Rady miasta Warszawa. Na końcu uczestnicy zrobili sobie wspólne zdjęcie ze znanym społecznikiem Mateuszem K. i wysłuchali covera w wykonaniu Kasi Nosowskiej pt. „Arahja”, czym Jurek Owsiak katuje na wszystkich spotkaniach od jakichś dwóch lat.

Cudowne spotkanie utrzymane w miłej atmosferze, merytoryczna debata, która z pewnością zaowocuje poprawą jakości, ale w tym wszystkim jest jeden wielki zgrzyt. Wczoraj o godzinie 16.10, po dwóch tygodniach od zgłoszenia, Jurek Owsiak przysłał mi potwierdzenie zaproszenia na spotkanie hejterów i niestety nie przybyłem. Nic mnie nie usprawiedliwia, ani 500 km podróży w jedną stronę, ani brak operatywności, co nie pozwoliło zabezpieczyć domu na wypadek wizyty fanów Jurka Owsiaka, choć miałem na to pół nocy.

Straciłem z własnej winy okazję, aby wysłuchać na żywo, co specjaliści od hejtu mają starego do powiedzenia i nawet nie musiałbym zadawać pytań, bo jeden „prawicowiec” wykorzystał limit. Przepraszam Jurku Owsiaku za absencję, ale za pokutę obiecuję, że 7 maja na rozprawie z prywatnego aktu oskarżenia Krystyny Pawłowicz, w roli świadka, stawię się na pewno. Tak, że spotkamy się i pogadamy o “hejcie” na pewno. No chyba, że Jurku Owsiaku nie będziesz po raz szósty mógł przybyć do sądu, pomimo wezwania nie o 16.10, ale na 3 miesiące wcześniej, bo akurat urlop w Omanie albo sianokosy przy domku letniskowym.

Reklama

4 KOMENTARZE