Reklama

Większość zleceń jest w Polsce t

Większość zleceń jest w Polsce tak czytelna, że odkrywanie Ameryki w tej, czy innej sprawie splendoru nie przydaje. Ale przecież nie dla sławy się stuka po klawiaturze, tylko dla idei niestety, poza tym z banalnego zlecenia można poukładać szerszy obraz, wydaje mi się, że akurat w tej sprawie dość oryginalny. Podejrzewam, że niewielu Czytelników poczuje się zaskoczonych, gdy napiszę, że na Grześka poszło zlecenie. Którego? Ano tak, oczywiście. Na Grześka Napieralskiego, bo Grzesiek Schetyna się czai póki co. Od kilku dni trwa łapanka i na to są twarde dowody, nie jakieś tam przypuszczenia. Gdyby mnie obudzić o czwartej nad ranem, czyli po godzinie snu i zadać głupie pytanie: „Który polityk występował z dziećmi w kampanii?”, odpowiedziałbym: „Czarny Obama…. i biały Napieralski”. Wiedzę w tym względzie czerpię z telewizyjnych obrazków, bo naturalnie opracowań akademickich na ten temat mnie czytałem. To z kolei oznacza, że widok Napieralskiego z dziećmi od dawnego czasu był obecny i nawet powszechny, normalka, że tak powiem. Osobnym tematem jest, jak spoglądać na takie zabiegi i tu być może zaskoczę co bardziej wrażliwych. Powiada się, że to wykorzystywanie dzieci do brudnej polityki, reklamy i tak dalej. Może i dobrze się powiada, ale z drugiej, społecznej, strony jakoś nie podniecam się drobnomieszczańsko tym, że biedne dzieci. Nie wiem czy takie biedne, niektóre dzieci za to, żeby się dostać do TV oddałby rodziców i to o rodzicach świadczy. Zgoda, skrajny przykład i w dodatku nie przystający do ostatniego rodzinnego występu Napieralskiego, ponieważ cała Polska miała okazję zobaczyć jak córki Napieralskiego miały kwaśne, często przerażone miny. I tu dochodzimy do mojej oceny zjawiska. Jak wszystko, pokazywanie się z dziećmi w TV ma swoje rozsądne i głupie ramy. Warunkiem wstępnym jest chęć i wola samych dzieci, istnieją rodzice, którzy na przykład zabraniają dzieciom chodzić na pogrzeby. Intencja jest jasna, bo to trauma i tak dalej. Też zgoda, do dziś pamiętam jak musiałem całować nieżyjącego dziadka, mało przyjemne doświadczenie. Niemniej między jedną i drugą skrajnością jest tak zwany rozsądny środek. Pewnie, że nie cztero, czy pięciolatka ciągać za karawanem, chociaż i to jest kwestią indywidualną, ale już ośmiolatka i wyżej, w moim najgłębszym odczuciu należy oswajać z tym co ludzkie, by w dorosłym życiu nie doznał szoku. Użyłem tego drastycznego przykładu tylko po to, by pokazać pewne rzeczy, które są niezależne od nas. Tak zwane osoby publiczne non stop spotykają się z atakami mediów. Gdybym był medialny przynajmniej raz zabrałbym swoje dziecko przed kamery, w jednym celu, aby pokazać jak to działa i jak niewiele jest warte. Wytłumaczyć raz i obrazowo, pokazać różnicę między tym jacy jesteśmy, a jak nas kłamliwie i na własne potrzeby pokazują. Napieralski takich intencji nie miał, to jasne, ale całe te tłumy, potem zbulwersowanych pismaków i podglądaczy odstawiły numer na poziomie ostatniego paparazzi.

Reklama

Często powtarzam, że warto oglądać TVN24, bo tam są tak zwane relacje na żywo, czyli materiały źródłowe, nie zmontowane. Widziałem jak na dłoni, dlaczego Panny Napieralskie minki miały kwaśne i momentami przerażone. Powód był banalny, tabuny pismaków i kamerzystów otoczyły szczelnym wianuszkiem niepełną rodzinę, kamery i mikrofony fruwały nad głowami przerażonych dzieci. Głośne charakterystyczne krzyki: „tutaj, tutaj”, „do nas, do nas”. Córki Napieralskiego można zobaczyć co najmniej w kilku filmach z kampanii, one nie debiutowały przed kamerą. Na wcześniejszych odcinkach, z cyklu „Tata polityk” bawią się świetnie i są jak córki Obamy, dumne z tatusia. Sam Napieralski poza tym, że zrobił ustawkę, w czasie tej sesji w podbramkowych sytuacjach zachował się jak na ojca przystało, reagował na prośby dzieci i spełniał je. Z tego materiału zleceniobiorcy zmontowali dramatyczne sceny, które wcześniej przez nich zostały sprowokowane. I na koniec odcinka najfajniejsza rzecz, przygotowany przez TVN24 materiał, który był już poszatkowanym wyciskaczem łez, natychmiast skomentowały wszystkie usłużne ratlerki z Kolendą-Zalewską i polityczną prostytutką numer jeden, czyli redaktorem Kuźniarem. Oboje podniecali się skandalicznym filmikiem i zachowaniem Napieralskiego, Tak się składa, że widziałem relację w kilku stacjach, TVP zachowała się prawie przyzwoicie, Polsat pół na pół, największy medialny syf, najbardziej dramatyczne sceny zmontował TVN. Po opisie całego zlecenia, można wrócić do oceny, kto i jak się podle zachował. Napieralski zrobił to, co się robi na całym świecie, można patrzeć na zachowanie Napieralskiego rozmaicie, nie wnikam w indywidualne postrzeganie. Media, te „informacyjne” zachowały się jak ostanie bulwarówki i pokazały jak zostało zamówione. Nikomu nie trzeba tłumaczyć, że z tego materiału można było zrobić laurkę. Scen, w których córki Napieralskiego uciekały od hien, nie było tak wiele, a końcowa scena: „tato chodźmy do samochodu” i potem rzut na ramiona ojca, jest klasyką dziecięcych zachowań w sytuacji dla dzieci nużącej. To wszystko zostało obrobione jak trzeba, by potem drobnomieszczańskie towarzycho z TVN, mogło się podniecać i sprzedawać poloty o Napieralskim.

Nie trudno się domyślić, że obciachowa postać Napieralskiego zupełnie mi powiewa, Książe nie z mojej bajki, natomiast zlecenie robi wrażenie. Dlaczego? Ano dlatego, że takie zlecenie musiało paść z góry, takiego numeru nie może sobie zrobić byle reporter24, góra zatwierdzała i pilnowała szczegółów. Z tego jasny wniosek jak mechanizm działa. Idzie zlecenie wprost, „zróbcie Napieralskiego” i Walter z Solorzem nie pytają za ile, bo ten układ jest trwały, dziś ja tobie, jutro ty mnie. Napieralski dostał po łbie, najbardziej boleśnie, ponieważ własnymi dziećmi, potem tłumaczył się z tego na konferencji, inteligentnie i chyba nawet autentycznie, ale tego już nikt nie pokazał. Za to pokazano drugi materiał, jak „kibole” z młodzieżówki PO pacyfikują następną konferencję Napieralskiego. Dwa obrazki jakie poszły w świat pokazały Napieralskiego jako fatalnego ojca i takiego, który chce Polsce zabrać 9 miliardów. Swoją drogą kiedyś tu liczyliśmy ile taki tablet do szkół by kosztował, nie pamiętam jaki był wynik, ale zdaje się, że góra dwa miliardy. Wiadomo, że partia „liberałów” musi policzyć koszty własne, ale przede wszystkim wiadomo, że ta kwota wzięta z sufitu zostanie narodowi w głowie, a Napieralski nie miał żadnych szans, aby to podważyć, zaatakowany od tyłu bejzbolem. Z mielenia przewodniczącego Napieralskiego płyną dwa morały. Po pierwsze „lepsze towarzycho” jest już tak ustawione przy PO i tak się boi zmiany „ludzkiego pana”, że w panice przyjmuje każdą robotę. Drugi morał jest taki, że Napieralski i tak Bogu niech dziękuje, bo jak będzie grzeczny, a już jest, nawet po takim numerze, to po wyborach zlecenia zostanie zamknięte. Taki Kaczor i PiS, dopiero mają wesoło, z nimi się „jedzie” na zleceniu stałym, w tej robocie nie potrzeba już żadnych konsultacji, zainteresowane strony porozumiewają się bez słów. Mnie w tej całej zabawie interesuje tylko jedno. W każdym społeczeństwie jest taka cienka czerwona linia. Nawet jak się kogoś strasznie nie lubi, a kogoś innego na wyrost lubi, w pewnym momencie, po kolejnym przegięciu wajchy w pokazywaniu jednych i drugich następuje cofka. Człowiek jest jednak przede wszystkim organizmem i intuicyjnie, tudzież fizjologiczne reaguje na pewne skrajne bodźce. Pytanie, czy ten przechył dla większości osiągnął już odpowiedni poziom? Czy większości wylewa się uszami telewizyjna bajka, w której kotek zawsze dostaje po łbie od myszki. Dla mnie taki poziom został już parokrotnie przekroczony i wielokrotnie obiegany w kółko. Z tego co obserwuję wielu już reaguje podobnie, ale ciągle nikt nie wie, jak wielu? Tego dowiemy się 9 października.

PS Nie wiem dlaczego nie ma kliknięć, mnie pozostaje konsekwentnie żebrać.

Reklama

18 KOMENTARZE

  1. Za to zamówień na Tuska nie trzeba bo ten się sam podkłada 🙂

    "Trzeciorzedny Tusk

    "Libijska żyła złota" tak huknęła dzisiaj rano na pierwszej stronie Wyborcza, opisując paryską konferencję "Przyjaciele Libii".

    Problem: aktualny przewodniczący rady Unii Europejskiej, Donald Tusk, zaprezentował się trzeciorzędnie. Gdzie jest Tusk?!

    Rano gruchnęło: http://wyborcza.pl/1,75248,10218040,Libijska_zyla_zlota.html

    Po czczej gadaninie na temat "irackich kontraktów" w latach 2003-2004, możemy być teraz skazani na równie czczą gadaninę o "libijskich kontraktach". Co prawda Libia była za czasów PRLu żyłą złota dla kilku polskich firm, w tym dla Exbudu, na którym wizjonerzy ITI zrobili świetny biznes: http://monsieurb.nowyekran.pl/post/13683,bielecki-i-balcerowicz-w-cieniu-fozz Ale czasy się zmieniły. Do tego sprawa libijskiej żyły złota dla Polski zaczyna się bardzo źle: przewodniczący Rady Unii Europejskiej Donald Tusk, zrobił się dyskretny i niewidzialny na wczorajszej konferencji w Paryżu. Widać go w trzecim rzędzie, i widać tylko same wilcze oczka. Prawdopodobnie polska dyplomacja jest zdana tylko na Twittera Sikorskiego."

    Jakoś rzeczywiście nasze media nie wyeksponowały kolejnych "Himalajów dyplomacji", ale może to dlatego, że sam Donaldu Tusku za bardzo sam się nie wyeksponował. Teraz w ramach "roboczego" weekendu szybki kurs na Litwę bo ma chłop taki zapierdol, że nie ma kiedy taczki załadować.

    • W ogólnym zamieszaniu wokół Libii
      i nieustającym ,,karnawale wolności”, umykają rzeczy najistotniejsze. Taki np szczegół jak flaga powstańców – dawnej monarchii, w miejsce zielonej jak ,,zielona książeczka” Kaddafiego.
      Albo bezpieczniacy Kaddafiego w ,,nowej władzy”. Idiota Sikorski pcha się tam z milionem i ofertą szkolenia policji, oczekując ,,udziału polskich firm w odbudowie Libii”. Albo nie wie albo udaje głupiego – wszystko już dawno podzielone(Francuzi biorą 33% ).

      • Ale może za to mamy prawo
        Ale może za to mamy prawo mieć nadzieję, że w oferowanym przez pana Tuska humanitarnym pakiecie pomocowym znajdzie się pani Ewa minister Kopacz, jako szef misji medycznej? Daliśmy Irakowi kasjera Belkę, dajmy Libii higienistkę!
        Pozdrowienia

    • Chwała bogu, że pan Tusk leci
      Chwała bogu, że pan Tusk leci na Litwę “na pusto”, to może przynajmniej nic nie załatwi. Bo ja prawdę mówiąc nie znam i nie czuję problemu ucisku Polaków, których jest na Litwie podobno 7 %. Ale może dzięki temu zdanie poniższe wprawia mnie w słuszne zdumienie:
      “Program nauczania litewskiego w szkołach mniejszości ma być taki sam jak w szkołach litewskich, co ma podnieść znajomość tego języka wśród uczniów pochodzenia polskiego czy rosyjskiego. Ale już za dwa lata będą oni zdawać maturę z litewskiego tak jak rdzenni Litwini. Zdaniem lituanistów, aby zdać taką maturę, uczniowie szkół mniejszości potrzebują co najmniej pięciu lat nauczania.” ( GW) .Oraz obrazek obejrzany w wsi24, jak to 17-letni Polak w garniturku skarży się, że chociaż dobrze zna litewski, to matury w języku litewskim nie będzie w stanie zdać. To jak to jest, drugie pokolenia mieszka w państwie, w którym język urzędowy to litewski, a on nie zna go w stopniu pozwalającym na zdanie egzaminu państwowego? A może Polacy na Litwie to po prostu katolicka, tradycyjna polska ciemnota, pielęgnująca swój obskurantyzm pod płaszczykiem wartości narodowych, przekonana, że paciorek i “Boże coś Polskę” starczy za całą nowoczesną edukację? Coś mi tu śmierdzi, Niemiec opolski też nie godo po polsku? Polacy to chyba mają genetycznie zakodowane pragnienie bycia najgorzej wykształconą grupą etniczną w nowej/starej/ lub utraconej ojczyźnie.

  2. Za to zamówień na Tuska nie trzeba bo ten się sam podkłada 🙂

    "Trzeciorzedny Tusk

    "Libijska żyła złota" tak huknęła dzisiaj rano na pierwszej stronie Wyborcza, opisując paryską konferencję "Przyjaciele Libii".

    Problem: aktualny przewodniczący rady Unii Europejskiej, Donald Tusk, zaprezentował się trzeciorzędnie. Gdzie jest Tusk?!

    Rano gruchnęło: http://wyborcza.pl/1,75248,10218040,Libijska_zyla_zlota.html

    Po czczej gadaninie na temat "irackich kontraktów" w latach 2003-2004, możemy być teraz skazani na równie czczą gadaninę o "libijskich kontraktach". Co prawda Libia była za czasów PRLu żyłą złota dla kilku polskich firm, w tym dla Exbudu, na którym wizjonerzy ITI zrobili świetny biznes: http://monsieurb.nowyekran.pl/post/13683,bielecki-i-balcerowicz-w-cieniu-fozz Ale czasy się zmieniły. Do tego sprawa libijskiej żyły złota dla Polski zaczyna się bardzo źle: przewodniczący Rady Unii Europejskiej Donald Tusk, zrobił się dyskretny i niewidzialny na wczorajszej konferencji w Paryżu. Widać go w trzecim rzędzie, i widać tylko same wilcze oczka. Prawdopodobnie polska dyplomacja jest zdana tylko na Twittera Sikorskiego."

    Jakoś rzeczywiście nasze media nie wyeksponowały kolejnych "Himalajów dyplomacji", ale może to dlatego, że sam Donaldu Tusku za bardzo sam się nie wyeksponował. Teraz w ramach "roboczego" weekendu szybki kurs na Litwę bo ma chłop taki zapierdol, że nie ma kiedy taczki załadować.

    • W ogólnym zamieszaniu wokół Libii
      i nieustającym ,,karnawale wolności”, umykają rzeczy najistotniejsze. Taki np szczegół jak flaga powstańców – dawnej monarchii, w miejsce zielonej jak ,,zielona książeczka” Kaddafiego.
      Albo bezpieczniacy Kaddafiego w ,,nowej władzy”. Idiota Sikorski pcha się tam z milionem i ofertą szkolenia policji, oczekując ,,udziału polskich firm w odbudowie Libii”. Albo nie wie albo udaje głupiego – wszystko już dawno podzielone(Francuzi biorą 33% ).

      • Ale może za to mamy prawo
        Ale może za to mamy prawo mieć nadzieję, że w oferowanym przez pana Tuska humanitarnym pakiecie pomocowym znajdzie się pani Ewa minister Kopacz, jako szef misji medycznej? Daliśmy Irakowi kasjera Belkę, dajmy Libii higienistkę!
        Pozdrowienia

    • Chwała bogu, że pan Tusk leci
      Chwała bogu, że pan Tusk leci na Litwę “na pusto”, to może przynajmniej nic nie załatwi. Bo ja prawdę mówiąc nie znam i nie czuję problemu ucisku Polaków, których jest na Litwie podobno 7 %. Ale może dzięki temu zdanie poniższe wprawia mnie w słuszne zdumienie:
      “Program nauczania litewskiego w szkołach mniejszości ma być taki sam jak w szkołach litewskich, co ma podnieść znajomość tego języka wśród uczniów pochodzenia polskiego czy rosyjskiego. Ale już za dwa lata będą oni zdawać maturę z litewskiego tak jak rdzenni Litwini. Zdaniem lituanistów, aby zdać taką maturę, uczniowie szkół mniejszości potrzebują co najmniej pięciu lat nauczania.” ( GW) .Oraz obrazek obejrzany w wsi24, jak to 17-letni Polak w garniturku skarży się, że chociaż dobrze zna litewski, to matury w języku litewskim nie będzie w stanie zdać. To jak to jest, drugie pokolenia mieszka w państwie, w którym język urzędowy to litewski, a on nie zna go w stopniu pozwalającym na zdanie egzaminu państwowego? A może Polacy na Litwie to po prostu katolicka, tradycyjna polska ciemnota, pielęgnująca swój obskurantyzm pod płaszczykiem wartości narodowych, przekonana, że paciorek i “Boże coś Polskę” starczy za całą nowoczesną edukację? Coś mi tu śmierdzi, Niemiec opolski też nie godo po polsku? Polacy to chyba mają genetycznie zakodowane pragnienie bycia najgorzej wykształconą grupą etniczną w nowej/starej/ lub utraconej ojczyźnie.

  3. Za to zamówień na Tuska nie trzeba bo ten się sam podkłada 🙂

    "Trzeciorzedny Tusk

    "Libijska żyła złota" tak huknęła dzisiaj rano na pierwszej stronie Wyborcza, opisując paryską konferencję "Przyjaciele Libii".

    Problem: aktualny przewodniczący rady Unii Europejskiej, Donald Tusk, zaprezentował się trzeciorzędnie. Gdzie jest Tusk?!

    Rano gruchnęło: http://wyborcza.pl/1,75248,10218040,Libijska_zyla_zlota.html

    Po czczej gadaninie na temat "irackich kontraktów" w latach 2003-2004, możemy być teraz skazani na równie czczą gadaninę o "libijskich kontraktach". Co prawda Libia była za czasów PRLu żyłą złota dla kilku polskich firm, w tym dla Exbudu, na którym wizjonerzy ITI zrobili świetny biznes: http://monsieurb.nowyekran.pl/post/13683,bielecki-i-balcerowicz-w-cieniu-fozz Ale czasy się zmieniły. Do tego sprawa libijskiej żyły złota dla Polski zaczyna się bardzo źle: przewodniczący Rady Unii Europejskiej Donald Tusk, zrobił się dyskretny i niewidzialny na wczorajszej konferencji w Paryżu. Widać go w trzecim rzędzie, i widać tylko same wilcze oczka. Prawdopodobnie polska dyplomacja jest zdana tylko na Twittera Sikorskiego."

    Jakoś rzeczywiście nasze media nie wyeksponowały kolejnych "Himalajów dyplomacji", ale może to dlatego, że sam Donaldu Tusku za bardzo sam się nie wyeksponował. Teraz w ramach "roboczego" weekendu szybki kurs na Litwę bo ma chłop taki zapierdol, że nie ma kiedy taczki załadować.

    • W ogólnym zamieszaniu wokół Libii
      i nieustającym ,,karnawale wolności”, umykają rzeczy najistotniejsze. Taki np szczegół jak flaga powstańców – dawnej monarchii, w miejsce zielonej jak ,,zielona książeczka” Kaddafiego.
      Albo bezpieczniacy Kaddafiego w ,,nowej władzy”. Idiota Sikorski pcha się tam z milionem i ofertą szkolenia policji, oczekując ,,udziału polskich firm w odbudowie Libii”. Albo nie wie albo udaje głupiego – wszystko już dawno podzielone(Francuzi biorą 33% ).

      • Ale może za to mamy prawo
        Ale może za to mamy prawo mieć nadzieję, że w oferowanym przez pana Tuska humanitarnym pakiecie pomocowym znajdzie się pani Ewa minister Kopacz, jako szef misji medycznej? Daliśmy Irakowi kasjera Belkę, dajmy Libii higienistkę!
        Pozdrowienia

    • Chwała bogu, że pan Tusk leci
      Chwała bogu, że pan Tusk leci na Litwę “na pusto”, to może przynajmniej nic nie załatwi. Bo ja prawdę mówiąc nie znam i nie czuję problemu ucisku Polaków, których jest na Litwie podobno 7 %. Ale może dzięki temu zdanie poniższe wprawia mnie w słuszne zdumienie:
      “Program nauczania litewskiego w szkołach mniejszości ma być taki sam jak w szkołach litewskich, co ma podnieść znajomość tego języka wśród uczniów pochodzenia polskiego czy rosyjskiego. Ale już za dwa lata będą oni zdawać maturę z litewskiego tak jak rdzenni Litwini. Zdaniem lituanistów, aby zdać taką maturę, uczniowie szkół mniejszości potrzebują co najmniej pięciu lat nauczania.” ( GW) .Oraz obrazek obejrzany w wsi24, jak to 17-letni Polak w garniturku skarży się, że chociaż dobrze zna litewski, to matury w języku litewskim nie będzie w stanie zdać. To jak to jest, drugie pokolenia mieszka w państwie, w którym język urzędowy to litewski, a on nie zna go w stopniu pozwalającym na zdanie egzaminu państwowego? A może Polacy na Litwie to po prostu katolicka, tradycyjna polska ciemnota, pielęgnująca swój obskurantyzm pod płaszczykiem wartości narodowych, przekonana, że paciorek i “Boże coś Polskę” starczy za całą nowoczesną edukację? Coś mi tu śmierdzi, Niemiec opolski też nie godo po polsku? Polacy to chyba mają genetycznie zakodowane pragnienie bycia najgorzej wykształconą grupą etniczną w nowej/starej/ lub utraconej ojczyźnie.