Reklama

Maciusiu jesteś już duży, masz 7 latek, przyszedł czas, żebyśmy porozmawiali o ważnych sprawach.

Maciusiu jesteś już duży, masz 7 latek, przyszedł czas, żebyśmy porozmawiali o ważnych sprawach. Nie Maciusiu, nie o tym skąd się biorą dzieci, nie ważne skąd się biorą, ważne, kto może dzieci adoptować. Teraz tatuś opowie Maciusiowi poprawnie polityczną bajeczkę o życiu. Pewnego razu w dalekim kraju, który musimy szanować, żyły dwa pingwinki, które maja prawo do godności i zachowania naturalnego środowiska. Pingwinki były afroamerykańsko-białe, ponieważ kolor skóry nie ma najmniejszego znaczenia. Któregoś dnia pingwinki przytargały do gniazda jajko znalezione na paradzie równości. Tatuś pingwinek i tatuś pingwinek wysiadywali jajko na zmianę, co nie znaczy, że nie mieli szacunku dla organizacji feministycznych i emancypacji kobiet, przeciwnie głębokim szacunkiem tatusiowie darzyli innych rodziców, to znaczy mamusię i mamusię wysiadujące swoje jajeczka.

Po 9 miesiącach wysiadywania jajeczka na świat przyszła mała tchórzofretka. Tatuś pingwinek i tatuś pingwinek strasznie się ucieszyli, że ich dziecko urodziło się zdrowe i w ogóle nie przejmowali się gatunkiem dziecka, gdyż tatusiowie nie byli rasistami. Tuż po narodzinach małej tchórzofretki odwiedził tatusiów pingwinków wujek i ochrzcił dziewczynkę w obrządku kościoła Scientologów, co bardzo ucieszyło tolerancyjnych religijnie tatusiów. Chrzestną małej tchórzofretki została ciocia Rahela znany Rabin z Palestyny, a ojcem chrzestnym ksiądz Małgorzata z Belfastu. Mała tchórzofretka rosła jak na drożdżach, głownie za sprawą naturalnej diety. Mała tchórzofretka żywiła się jajeczkami heteroseksualnych i katolickich pingwinków i trudno mieć o to do niej pretensje, taka jest po prostu natura tchórzofretki. Poza tym tchórzofretka uważała, że prawo do aborcji powinno być powszechne, tak powszechne, że aborcji może dokonać każdy tolerancyjny gatunek, co to właśnie przechodził obok zacofanego ciemnogrodzkiego gniazdka.

Reklama

Niestety stado pingwinków, heteroseksualnych fanatyków religijnych, ksenofobów i homofobów, nie pozwoliło małej tchórzofretce na swobodny wybór diety. Podstępnie, ciemną nocą uprowadziły mała tchórzofretkę i utopiły w oceanie nienawiści do wszystkiego co obce. Tatusiowie pingwinki popadły w depresję i zaczęły zażywać miękkie narkotyki, tatusiowie czuły się molestowane i poddawane mobbingowi ich życie po utracie małej tchórzofretki stało się piekłem. Coraz częściej heteroseksualne stado pingwinków dawało tatusiom do zrozumienia, że nie życzy sobie, aby tatusiowie jeździły na platformie w lateksowych strojach biskupów. Tatusiowie pingwinki zaczęły się dusić w kołtuńskim środowisku nietolerancyjnych pingwinów, zabraniających wolności słowa, przekonań i prawa do zgromadzeń. W końcu zaszczute pingwinki postanowiły dokonać eutanazji.

Zgłosiły się w tej sprawie do lekarza, białego heteroseksualisty, i w ostatnim życzeniu zgłosiły prośbę, aby ich pogrzeb był konkordatowy i odbył się w obrządku satanistycznym na pobliskim cmentarzu katolickim. Zacofany lekarz odmówił wykonania eutanazji, nie zgodził się również na kompromisową propozycję aborcji. I tak pingwinki były zmuszone żyć w świecie pełnym nienawiści i przechodziły to piekło na ziemi, godnie znosząc średniowieczne realia polarnego braku demokracji. Koniec bajki.

Widzisz Maciusiu, morał z tej bajki jest taki, że świat jest strasznie zły dla tego ja z tatusiem, my dwaj tatusiowie, co pragnę wyraźnie podkreślić, zrobimy wszystko, aby cię uchronić przed ciemnogrodem. Dziś może nie zrozumiesz tych gorzkich słów, jakie za chwile usłyszysz, ale dzięki tym słowom w przyszłości wyrośniesz na przyzwoitego geja. Otóż kochany Maciusiu, jak cię kur*a jeszcze raz zobaczę na podwórku z białymi, heteroseksualnymi, katolickimi dziewczynkami, to ci nogi z dupy powyrywam.

Reklama

298 KOMENTARZE

  1. Dla mnie ten tekst
    jest wyjątkowo niesmaczny. I do tego nie mam pojęcia co MK chciał przekazać. To ma być kpina z poprawności politycznej? Czy z mniejszości (seksualnych bądź jakichkolwiek innych) ?

    Może i z poprawności, i wtedy się zgadzam, bo poprawność na siłę, to poroniony pomysł. Ale z tego tekstu cieknie kpiną z ludzi, którzy w jakiś sposób odstają od “społecznych norm”, czymkolwiek by te normy nie były. A szczerze mówiąc, w takim kontekście, na samo słowo “norma” niedobrze mi się robi.

    Odbieram ten tekst również jako kpinę z tolerancji – nie z poprawności politycznej. A to ze względu na formę tekstu, na sposób w jaki się odnosisz do tych pingwinów chociażby.

    Nie rozumiesz tych środowisk i nie rozumiesz po co są bajki o pingwinach. A jeśli nie rozumiesz, to nie kpij. Chcesz kpić, to najpierw spróbuj zrozumieć.

    • Ten tekst jest kpiną z głupoty
      to najkrócej, a w rozwinięciu z ideologicznego fanatyzmu, z szantażowania “tolerancją”, ze sprowadzania spraw prostych do spraw życia i śmierci na barykadzie. Mówiąc jeszcze inaczej, różnica między homoseksualistą, a ciotą jest taka jak między kapłanem i Rydzykiem. Kapłan zajmuje się owieczkami, Rydzyk, czy inny Biedroń baranami. Biedronia od Rydzyka odróżnia ornat, jeden ma w przekreślone gwiazdy Dawida, drugi w różowe pingwinki. Czym się różni kretyńska bajeczka o pingwinku od teletubisia z czerwoną torebką? Jeśli wciskaniem głupawych bajek o pingwinkach 7 latków ma się uczyć szacunku do odmienności seksualnych, to niech się “edukatorzy” trzepną w zakute łby. Więcej powiem, ostro będę protestował przeciw robieniu mojemu dziecku wody z mózgu i wypłacę każdemu walczącemu o “tolerancję” dużą bańkę w gotówce jeśli moje dziecko powie chociaż jedno złe słowo o jakiejkolwiek mniejszości, nie tylko seksualnej. Nie życzę sobie aby napakowani ideologią kretyni zajmowali się edukacją moich dzieci, obojętnie czy to jest kretyn spod znaku RM, czy kretyn w lateksie na przyczepie. Szacunek do człowieka, każdego człowieka można zbudować tylko inteligencją, nie propagandowymi i do tego kompletnie kretyńskimi ulotkami. Nikt mnie nie musi uczyć szacunku do homoseksualistów, natomiast do ideologicznych ciot szacunku nie mam i mieć nie będę, to oni w dużej mierze odpowiadają za brak tolerancji, propagując radykalizm “tolerancyjny”.

      • No dobrze
        Jest jeszcze jedna różnica między Biedroniem a Rydzykiem. Rydzyk walczy by mu nie zabrali, a Biedroń walczy by coś dopiero zyskać. Zgadzam się, że parady równości w formie w jakiej często się je ogląda wpływają zwykle negatywnie na wizerunek danej mniejszości w oczach społeczeństwa. Mogą mieć jednak pewne przebicie polityczne, o czym pisałem w innej odpowiedzi.

        Chwała Ci za to, że wychowujesz/masz zamiar wychować swoje dzieci w duchu tolerancji dla wszystkich mniejszości. Dokładnie tak jak ja. Ale zwróć uwagę, że nie każdy tak do sprawy podchodzi. I, co gorsza, jest tak w większej części społeczeństwa. Czasami wręczy wychowuje się dzieci w duchu nietolerancji. Za to jest tolerancja dla nadużywania alkoholu, trzaskania żon butelkami po głowach i tym podobnych spraw. Jak taki homoseksualista, czy chodzący tyłem z przymusu ma zyskać tolerancję człowieka, który myli homoseksualizm z pedofilią, twierdzi, że homoseksualizm się nabywa w drodze wychowania albo wręcz jest wyborem własnym?

        • Oczywiście edukacja
          Coś co się kiedyś nazywało wychowaniem seksualnym, czy innym PDŻ, a zostało zastąpione fikcyjną etyką jeśli uczeń nie wybiera religii. Coś co ma szerokie poparcie społeczne i nie budzi skrajnych emocji. Na pewno uważasz, że warto walczyć o edukację w rozsądnym rozumieniu, nie o radykalizm postaw. Instrukcja obsługi odbytu kolportowana w liceach, to są akcje propagandowe na najniższym poziomie, to jest sztandar cioty Biedronia, który robi wszystko, aby homofobia się szerzyła. Lekcje prowadzone przez psychologów, seksuologów i innych wychowawców przygotowanych do zajęć jak najbardziej. Ale ciotce Biedroniowi i innym Rydzykom wara od mojego dziecka.

          • magiczne słowo tolerancja
            Mi się wydaje, że mówi się o tolerancji, tam gdzie jej nie ma. Twój tekst jest oczywiście dobrym tego przykładem, w tym sensie, że prawidłowo wytknąłeś to zjawisko. A co do edukacji to ja jestem przeciw edukacji seksualnej, psychologowej, do życia w rodzinie czy jak to inaczej nazwać, bo zamiast tego powinno być więcej matematyki, tak matematyki, a nie jakiegoś gówna napchać do szkoły, które i tak nic nie daje. Bo czy drecha bijącego mordy przechodniom da się nauczyć tolerancji. To jest przerzucanie odpowiedzialności rodziców na szkołę.

          • Matematyka, Janie
            Każdemu przyda się wychowanie seksualne a matematyka większości się nie przyda. W tym sensie mimo, że matematykę lubiłem, lubię i mnie akurat dramatycznie się przydaje, to uważam że wychowanie seksualne jest od matematyki ważniejsze. A jeszcze ważniejsze są dobre, profesjonalne lekcje wychowania fizycznego, conajmniej 10 godzin tygodniowo.

  2. Dla mnie ten tekst
    jest wyjątkowo niesmaczny. I do tego nie mam pojęcia co MK chciał przekazać. To ma być kpina z poprawności politycznej? Czy z mniejszości (seksualnych bądź jakichkolwiek innych) ?

    Może i z poprawności, i wtedy się zgadzam, bo poprawność na siłę, to poroniony pomysł. Ale z tego tekstu cieknie kpiną z ludzi, którzy w jakiś sposób odstają od “społecznych norm”, czymkolwiek by te normy nie były. A szczerze mówiąc, w takim kontekście, na samo słowo “norma” niedobrze mi się robi.

    Odbieram ten tekst również jako kpinę z tolerancji – nie z poprawności politycznej. A to ze względu na formę tekstu, na sposób w jaki się odnosisz do tych pingwinów chociażby.

    Nie rozumiesz tych środowisk i nie rozumiesz po co są bajki o pingwinach. A jeśli nie rozumiesz, to nie kpij. Chcesz kpić, to najpierw spróbuj zrozumieć.

    • Ten tekst jest kpiną z głupoty
      to najkrócej, a w rozwinięciu z ideologicznego fanatyzmu, z szantażowania “tolerancją”, ze sprowadzania spraw prostych do spraw życia i śmierci na barykadzie. Mówiąc jeszcze inaczej, różnica między homoseksualistą, a ciotą jest taka jak między kapłanem i Rydzykiem. Kapłan zajmuje się owieczkami, Rydzyk, czy inny Biedroń baranami. Biedronia od Rydzyka odróżnia ornat, jeden ma w przekreślone gwiazdy Dawida, drugi w różowe pingwinki. Czym się różni kretyńska bajeczka o pingwinku od teletubisia z czerwoną torebką? Jeśli wciskaniem głupawych bajek o pingwinkach 7 latków ma się uczyć szacunku do odmienności seksualnych, to niech się “edukatorzy” trzepną w zakute łby. Więcej powiem, ostro będę protestował przeciw robieniu mojemu dziecku wody z mózgu i wypłacę każdemu walczącemu o “tolerancję” dużą bańkę w gotówce jeśli moje dziecko powie chociaż jedno złe słowo o jakiejkolwiek mniejszości, nie tylko seksualnej. Nie życzę sobie aby napakowani ideologią kretyni zajmowali się edukacją moich dzieci, obojętnie czy to jest kretyn spod znaku RM, czy kretyn w lateksie na przyczepie. Szacunek do człowieka, każdego człowieka można zbudować tylko inteligencją, nie propagandowymi i do tego kompletnie kretyńskimi ulotkami. Nikt mnie nie musi uczyć szacunku do homoseksualistów, natomiast do ideologicznych ciot szacunku nie mam i mieć nie będę, to oni w dużej mierze odpowiadają za brak tolerancji, propagując radykalizm “tolerancyjny”.

      • No dobrze
        Jest jeszcze jedna różnica między Biedroniem a Rydzykiem. Rydzyk walczy by mu nie zabrali, a Biedroń walczy by coś dopiero zyskać. Zgadzam się, że parady równości w formie w jakiej często się je ogląda wpływają zwykle negatywnie na wizerunek danej mniejszości w oczach społeczeństwa. Mogą mieć jednak pewne przebicie polityczne, o czym pisałem w innej odpowiedzi.

        Chwała Ci za to, że wychowujesz/masz zamiar wychować swoje dzieci w duchu tolerancji dla wszystkich mniejszości. Dokładnie tak jak ja. Ale zwróć uwagę, że nie każdy tak do sprawy podchodzi. I, co gorsza, jest tak w większej części społeczeństwa. Czasami wręczy wychowuje się dzieci w duchu nietolerancji. Za to jest tolerancja dla nadużywania alkoholu, trzaskania żon butelkami po głowach i tym podobnych spraw. Jak taki homoseksualista, czy chodzący tyłem z przymusu ma zyskać tolerancję człowieka, który myli homoseksualizm z pedofilią, twierdzi, że homoseksualizm się nabywa w drodze wychowania albo wręcz jest wyborem własnym?

        • Oczywiście edukacja
          Coś co się kiedyś nazywało wychowaniem seksualnym, czy innym PDŻ, a zostało zastąpione fikcyjną etyką jeśli uczeń nie wybiera religii. Coś co ma szerokie poparcie społeczne i nie budzi skrajnych emocji. Na pewno uważasz, że warto walczyć o edukację w rozsądnym rozumieniu, nie o radykalizm postaw. Instrukcja obsługi odbytu kolportowana w liceach, to są akcje propagandowe na najniższym poziomie, to jest sztandar cioty Biedronia, który robi wszystko, aby homofobia się szerzyła. Lekcje prowadzone przez psychologów, seksuologów i innych wychowawców przygotowanych do zajęć jak najbardziej. Ale ciotce Biedroniowi i innym Rydzykom wara od mojego dziecka.

          • magiczne słowo tolerancja
            Mi się wydaje, że mówi się o tolerancji, tam gdzie jej nie ma. Twój tekst jest oczywiście dobrym tego przykładem, w tym sensie, że prawidłowo wytknąłeś to zjawisko. A co do edukacji to ja jestem przeciw edukacji seksualnej, psychologowej, do życia w rodzinie czy jak to inaczej nazwać, bo zamiast tego powinno być więcej matematyki, tak matematyki, a nie jakiegoś gówna napchać do szkoły, które i tak nic nie daje. Bo czy drecha bijącego mordy przechodniom da się nauczyć tolerancji. To jest przerzucanie odpowiedzialności rodziców na szkołę.

  3. Dla mnie ten tekst
    jest wyjątkowo niesmaczny. I do tego nie mam pojęcia co MK chciał przekazać. To ma być kpina z poprawności politycznej? Czy z mniejszości (seksualnych bądź jakichkolwiek innych) ?

    Może i z poprawności, i wtedy się zgadzam, bo poprawność na siłę, to poroniony pomysł. Ale z tego tekstu cieknie kpiną z ludzi, którzy w jakiś sposób odstają od “społecznych norm”, czymkolwiek by te normy nie były. A szczerze mówiąc, w takim kontekście, na samo słowo “norma” niedobrze mi się robi.

    Odbieram ten tekst również jako kpinę z tolerancji – nie z poprawności politycznej. A to ze względu na formę tekstu, na sposób w jaki się odnosisz do tych pingwinów chociażby.

    Nie rozumiesz tych środowisk i nie rozumiesz po co są bajki o pingwinach. A jeśli nie rozumiesz, to nie kpij. Chcesz kpić, to najpierw spróbuj zrozumieć.

    • Ten tekst jest kpiną z głupoty
      to najkrócej, a w rozwinięciu z ideologicznego fanatyzmu, z szantażowania “tolerancją”, ze sprowadzania spraw prostych do spraw życia i śmierci na barykadzie. Mówiąc jeszcze inaczej, różnica między homoseksualistą, a ciotą jest taka jak między kapłanem i Rydzykiem. Kapłan zajmuje się owieczkami, Rydzyk, czy inny Biedroń baranami. Biedronia od Rydzyka odróżnia ornat, jeden ma w przekreślone gwiazdy Dawida, drugi w różowe pingwinki. Czym się różni kretyńska bajeczka o pingwinku od teletubisia z czerwoną torebką? Jeśli wciskaniem głupawych bajek o pingwinkach 7 latków ma się uczyć szacunku do odmienności seksualnych, to niech się “edukatorzy” trzepną w zakute łby. Więcej powiem, ostro będę protestował przeciw robieniu mojemu dziecku wody z mózgu i wypłacę każdemu walczącemu o “tolerancję” dużą bańkę w gotówce jeśli moje dziecko powie chociaż jedno złe słowo o jakiejkolwiek mniejszości, nie tylko seksualnej. Nie życzę sobie aby napakowani ideologią kretyni zajmowali się edukacją moich dzieci, obojętnie czy to jest kretyn spod znaku RM, czy kretyn w lateksie na przyczepie. Szacunek do człowieka, każdego człowieka można zbudować tylko inteligencją, nie propagandowymi i do tego kompletnie kretyńskimi ulotkami. Nikt mnie nie musi uczyć szacunku do homoseksualistów, natomiast do ideologicznych ciot szacunku nie mam i mieć nie będę, to oni w dużej mierze odpowiadają za brak tolerancji, propagując radykalizm “tolerancyjny”.

      • No dobrze
        Jest jeszcze jedna różnica między Biedroniem a Rydzykiem. Rydzyk walczy by mu nie zabrali, a Biedroń walczy by coś dopiero zyskać. Zgadzam się, że parady równości w formie w jakiej często się je ogląda wpływają zwykle negatywnie na wizerunek danej mniejszości w oczach społeczeństwa. Mogą mieć jednak pewne przebicie polityczne, o czym pisałem w innej odpowiedzi.

        Chwała Ci za to, że wychowujesz/masz zamiar wychować swoje dzieci w duchu tolerancji dla wszystkich mniejszości. Dokładnie tak jak ja. Ale zwróć uwagę, że nie każdy tak do sprawy podchodzi. I, co gorsza, jest tak w większej części społeczeństwa. Czasami wręczy wychowuje się dzieci w duchu nietolerancji. Za to jest tolerancja dla nadużywania alkoholu, trzaskania żon butelkami po głowach i tym podobnych spraw. Jak taki homoseksualista, czy chodzący tyłem z przymusu ma zyskać tolerancję człowieka, który myli homoseksualizm z pedofilią, twierdzi, że homoseksualizm się nabywa w drodze wychowania albo wręcz jest wyborem własnym?

        • Oczywiście edukacja
          Coś co się kiedyś nazywało wychowaniem seksualnym, czy innym PDŻ, a zostało zastąpione fikcyjną etyką jeśli uczeń nie wybiera religii. Coś co ma szerokie poparcie społeczne i nie budzi skrajnych emocji. Na pewno uważasz, że warto walczyć o edukację w rozsądnym rozumieniu, nie o radykalizm postaw. Instrukcja obsługi odbytu kolportowana w liceach, to są akcje propagandowe na najniższym poziomie, to jest sztandar cioty Biedronia, który robi wszystko, aby homofobia się szerzyła. Lekcje prowadzone przez psychologów, seksuologów i innych wychowawców przygotowanych do zajęć jak najbardziej. Ale ciotce Biedroniowi i innym Rydzykom wara od mojego dziecka.

          • magiczne słowo tolerancja
            Mi się wydaje, że mówi się o tolerancji, tam gdzie jej nie ma. Twój tekst jest oczywiście dobrym tego przykładem, w tym sensie, że prawidłowo wytknąłeś to zjawisko. A co do edukacji to ja jestem przeciw edukacji seksualnej, psychologowej, do życia w rodzinie czy jak to inaczej nazwać, bo zamiast tego powinno być więcej matematyki, tak matematyki, a nie jakiegoś gówna napchać do szkoły, które i tak nic nie daje. Bo czy drecha bijącego mordy przechodniom da się nauczyć tolerancji. To jest przerzucanie odpowiedzialności rodziców na szkołę.

          • Matematyka, Janie
            Każdemu przyda się wychowanie seksualne a matematyka większości się nie przyda. W tym sensie mimo, że matematykę lubiłem, lubię i mnie akurat dramatycznie się przydaje, to uważam że wychowanie seksualne jest od matematyki ważniejsze. A jeszcze ważniejsze są dobre, profesjonalne lekcje wychowania fizycznego, conajmniej 10 godzin tygodniowo.

  4. Dla mnie ten tekst
    jest wyjątkowo niesmaczny. I do tego nie mam pojęcia co MK chciał przekazać. To ma być kpina z poprawności politycznej? Czy z mniejszości (seksualnych bądź jakichkolwiek innych) ?

    Może i z poprawności, i wtedy się zgadzam, bo poprawność na siłę, to poroniony pomysł. Ale z tego tekstu cieknie kpiną z ludzi, którzy w jakiś sposób odstają od “społecznych norm”, czymkolwiek by te normy nie były. A szczerze mówiąc, w takim kontekście, na samo słowo “norma” niedobrze mi się robi.

    Odbieram ten tekst również jako kpinę z tolerancji – nie z poprawności politycznej. A to ze względu na formę tekstu, na sposób w jaki się odnosisz do tych pingwinów chociażby.

    Nie rozumiesz tych środowisk i nie rozumiesz po co są bajki o pingwinach. A jeśli nie rozumiesz, to nie kpij. Chcesz kpić, to najpierw spróbuj zrozumieć.

    • Ten tekst jest kpiną z głupoty
      to najkrócej, a w rozwinięciu z ideologicznego fanatyzmu, z szantażowania “tolerancją”, ze sprowadzania spraw prostych do spraw życia i śmierci na barykadzie. Mówiąc jeszcze inaczej, różnica między homoseksualistą, a ciotą jest taka jak między kapłanem i Rydzykiem. Kapłan zajmuje się owieczkami, Rydzyk, czy inny Biedroń baranami. Biedronia od Rydzyka odróżnia ornat, jeden ma w przekreślone gwiazdy Dawida, drugi w różowe pingwinki. Czym się różni kretyńska bajeczka o pingwinku od teletubisia z czerwoną torebką? Jeśli wciskaniem głupawych bajek o pingwinkach 7 latków ma się uczyć szacunku do odmienności seksualnych, to niech się “edukatorzy” trzepną w zakute łby. Więcej powiem, ostro będę protestował przeciw robieniu mojemu dziecku wody z mózgu i wypłacę każdemu walczącemu o “tolerancję” dużą bańkę w gotówce jeśli moje dziecko powie chociaż jedno złe słowo o jakiejkolwiek mniejszości, nie tylko seksualnej. Nie życzę sobie aby napakowani ideologią kretyni zajmowali się edukacją moich dzieci, obojętnie czy to jest kretyn spod znaku RM, czy kretyn w lateksie na przyczepie. Szacunek do człowieka, każdego człowieka można zbudować tylko inteligencją, nie propagandowymi i do tego kompletnie kretyńskimi ulotkami. Nikt mnie nie musi uczyć szacunku do homoseksualistów, natomiast do ideologicznych ciot szacunku nie mam i mieć nie będę, to oni w dużej mierze odpowiadają za brak tolerancji, propagując radykalizm “tolerancyjny”.

      • No dobrze
        Jest jeszcze jedna różnica między Biedroniem a Rydzykiem. Rydzyk walczy by mu nie zabrali, a Biedroń walczy by coś dopiero zyskać. Zgadzam się, że parady równości w formie w jakiej często się je ogląda wpływają zwykle negatywnie na wizerunek danej mniejszości w oczach społeczeństwa. Mogą mieć jednak pewne przebicie polityczne, o czym pisałem w innej odpowiedzi.

        Chwała Ci za to, że wychowujesz/masz zamiar wychować swoje dzieci w duchu tolerancji dla wszystkich mniejszości. Dokładnie tak jak ja. Ale zwróć uwagę, że nie każdy tak do sprawy podchodzi. I, co gorsza, jest tak w większej części społeczeństwa. Czasami wręczy wychowuje się dzieci w duchu nietolerancji. Za to jest tolerancja dla nadużywania alkoholu, trzaskania żon butelkami po głowach i tym podobnych spraw. Jak taki homoseksualista, czy chodzący tyłem z przymusu ma zyskać tolerancję człowieka, który myli homoseksualizm z pedofilią, twierdzi, że homoseksualizm się nabywa w drodze wychowania albo wręcz jest wyborem własnym?

        • Oczywiście edukacja
          Coś co się kiedyś nazywało wychowaniem seksualnym, czy innym PDŻ, a zostało zastąpione fikcyjną etyką jeśli uczeń nie wybiera religii. Coś co ma szerokie poparcie społeczne i nie budzi skrajnych emocji. Na pewno uważasz, że warto walczyć o edukację w rozsądnym rozumieniu, nie o radykalizm postaw. Instrukcja obsługi odbytu kolportowana w liceach, to są akcje propagandowe na najniższym poziomie, to jest sztandar cioty Biedronia, który robi wszystko, aby homofobia się szerzyła. Lekcje prowadzone przez psychologów, seksuologów i innych wychowawców przygotowanych do zajęć jak najbardziej. Ale ciotce Biedroniowi i innym Rydzykom wara od mojego dziecka.

          • magiczne słowo tolerancja
            Mi się wydaje, że mówi się o tolerancji, tam gdzie jej nie ma. Twój tekst jest oczywiście dobrym tego przykładem, w tym sensie, że prawidłowo wytknąłeś to zjawisko. A co do edukacji to ja jestem przeciw edukacji seksualnej, psychologowej, do życia w rodzinie czy jak to inaczej nazwać, bo zamiast tego powinno być więcej matematyki, tak matematyki, a nie jakiegoś gówna napchać do szkoły, które i tak nic nie daje. Bo czy drecha bijącego mordy przechodniom da się nauczyć tolerancji. To jest przerzucanie odpowiedzialności rodziców na szkołę.

          • Matematyka, Janie
            Każdemu przyda się wychowanie seksualne a matematyka większości się nie przyda. W tym sensie mimo, że matematykę lubiłem, lubię i mnie akurat dramatycznie się przydaje, to uważam że wychowanie seksualne jest od matematyki ważniejsze. A jeszcze ważniejsze są dobre, profesjonalne lekcje wychowania fizycznego, conajmniej 10 godzin tygodniowo.

  5. Dla mnie ten tekst
    jest wyjątkowo niesmaczny. I do tego nie mam pojęcia co MK chciał przekazać. To ma być kpina z poprawności politycznej? Czy z mniejszości (seksualnych bądź jakichkolwiek innych) ?

    Może i z poprawności, i wtedy się zgadzam, bo poprawność na siłę, to poroniony pomysł. Ale z tego tekstu cieknie kpiną z ludzi, którzy w jakiś sposób odstają od “społecznych norm”, czymkolwiek by te normy nie były. A szczerze mówiąc, w takim kontekście, na samo słowo “norma” niedobrze mi się robi.

    Odbieram ten tekst również jako kpinę z tolerancji – nie z poprawności politycznej. A to ze względu na formę tekstu, na sposób w jaki się odnosisz do tych pingwinów chociażby.

    Nie rozumiesz tych środowisk i nie rozumiesz po co są bajki o pingwinach. A jeśli nie rozumiesz, to nie kpij. Chcesz kpić, to najpierw spróbuj zrozumieć.

    • Ten tekst jest kpiną z głupoty
      to najkrócej, a w rozwinięciu z ideologicznego fanatyzmu, z szantażowania “tolerancją”, ze sprowadzania spraw prostych do spraw życia i śmierci na barykadzie. Mówiąc jeszcze inaczej, różnica między homoseksualistą, a ciotą jest taka jak między kapłanem i Rydzykiem. Kapłan zajmuje się owieczkami, Rydzyk, czy inny Biedroń baranami. Biedronia od Rydzyka odróżnia ornat, jeden ma w przekreślone gwiazdy Dawida, drugi w różowe pingwinki. Czym się różni kretyńska bajeczka o pingwinku od teletubisia z czerwoną torebką? Jeśli wciskaniem głupawych bajek o pingwinkach 7 latków ma się uczyć szacunku do odmienności seksualnych, to niech się “edukatorzy” trzepną w zakute łby. Więcej powiem, ostro będę protestował przeciw robieniu mojemu dziecku wody z mózgu i wypłacę każdemu walczącemu o “tolerancję” dużą bańkę w gotówce jeśli moje dziecko powie chociaż jedno złe słowo o jakiejkolwiek mniejszości, nie tylko seksualnej. Nie życzę sobie aby napakowani ideologią kretyni zajmowali się edukacją moich dzieci, obojętnie czy to jest kretyn spod znaku RM, czy kretyn w lateksie na przyczepie. Szacunek do człowieka, każdego człowieka można zbudować tylko inteligencją, nie propagandowymi i do tego kompletnie kretyńskimi ulotkami. Nikt mnie nie musi uczyć szacunku do homoseksualistów, natomiast do ideologicznych ciot szacunku nie mam i mieć nie będę, to oni w dużej mierze odpowiadają za brak tolerancji, propagując radykalizm “tolerancyjny”.

      • No dobrze
        Jest jeszcze jedna różnica między Biedroniem a Rydzykiem. Rydzyk walczy by mu nie zabrali, a Biedroń walczy by coś dopiero zyskać. Zgadzam się, że parady równości w formie w jakiej często się je ogląda wpływają zwykle negatywnie na wizerunek danej mniejszości w oczach społeczeństwa. Mogą mieć jednak pewne przebicie polityczne, o czym pisałem w innej odpowiedzi.

        Chwała Ci za to, że wychowujesz/masz zamiar wychować swoje dzieci w duchu tolerancji dla wszystkich mniejszości. Dokładnie tak jak ja. Ale zwróć uwagę, że nie każdy tak do sprawy podchodzi. I, co gorsza, jest tak w większej części społeczeństwa. Czasami wręczy wychowuje się dzieci w duchu nietolerancji. Za to jest tolerancja dla nadużywania alkoholu, trzaskania żon butelkami po głowach i tym podobnych spraw. Jak taki homoseksualista, czy chodzący tyłem z przymusu ma zyskać tolerancję człowieka, który myli homoseksualizm z pedofilią, twierdzi, że homoseksualizm się nabywa w drodze wychowania albo wręcz jest wyborem własnym?

        • Oczywiście edukacja
          Coś co się kiedyś nazywało wychowaniem seksualnym, czy innym PDŻ, a zostało zastąpione fikcyjną etyką jeśli uczeń nie wybiera religii. Coś co ma szerokie poparcie społeczne i nie budzi skrajnych emocji. Na pewno uważasz, że warto walczyć o edukację w rozsądnym rozumieniu, nie o radykalizm postaw. Instrukcja obsługi odbytu kolportowana w liceach, to są akcje propagandowe na najniższym poziomie, to jest sztandar cioty Biedronia, który robi wszystko, aby homofobia się szerzyła. Lekcje prowadzone przez psychologów, seksuologów i innych wychowawców przygotowanych do zajęć jak najbardziej. Ale ciotce Biedroniowi i innym Rydzykom wara od mojego dziecka.

          • magiczne słowo tolerancja
            Mi się wydaje, że mówi się o tolerancji, tam gdzie jej nie ma. Twój tekst jest oczywiście dobrym tego przykładem, w tym sensie, że prawidłowo wytknąłeś to zjawisko. A co do edukacji to ja jestem przeciw edukacji seksualnej, psychologowej, do życia w rodzinie czy jak to inaczej nazwać, bo zamiast tego powinno być więcej matematyki, tak matematyki, a nie jakiegoś gówna napchać do szkoły, które i tak nic nie daje. Bo czy drecha bijącego mordy przechodniom da się nauczyć tolerancji. To jest przerzucanie odpowiedzialności rodziców na szkołę.

          • Matematyka, Janie
            Każdemu przyda się wychowanie seksualne a matematyka większości się nie przyda. W tym sensie mimo, że matematykę lubiłem, lubię i mnie akurat dramatycznie się przydaje, to uważam że wychowanie seksualne jest od matematyki ważniejsze. A jeszcze ważniejsze są dobre, profesjonalne lekcje wychowania fizycznego, conajmniej 10 godzin tygodniowo.

  6. Rzecz gustu.

    Dla mnie tekst jest bardzo smaczny i podany gustownie. Może dlatego, że ja jestem krokodyl i skórę mam grubą, albo może dlatego, że w zwichrowaniu swoim, pier.olę się z hipopotamem więc bardzo chciałbym, żeby cały świat wiedział o naszej miłości, popierał ją a nawet propagował i uznał wreszcie za godną szacunku, polecając do naśladowania i wpisując w kanon dobrych obyczajów.

    • Dlaczego
      mam propagować Twoją miłość? Jesteś hipopotamoseksualny? Ok. Mi to szczerze mówiąc nie przeszkadza. Nie zamierzam jednak tego naśladować. Jakoś hipopotamy mi nie podchodzą. Nawet te ludzkie, szczerze mówiąc.

      Kpisz za Kurką z poprawności politycznej? A sam ją zachowujesz, nie wypowiadając się wprost, tylko używając metafor. Napisz wprost o co Ci chodzi, to możemy podyskutować. Na razie to mi jest Ciebie żal.

        • Uważasz
          że bajka o pingwinku jest wyciąganiem tajemnic alkowy, tak?

          Sam uważam za idiotyczne, parady równości na których biega się w lateksie. Ale jednak jest to forma pokazania, że takie środowiska jak homoseksualiści istnieją. Jest to jednak forma walki politycznej, nawet nie o jakieś uprawnienia, ale właśnie o tolerancję, której nie ma. I bo choć z punktu widzenia statystyki zjawiska, o których dyskutujemy, nie są normalne, dlatego, że dotyczą mniejszości, o tyle z punktu widzenia globalnego już są. A to dlatego, że takie zjawiska istnieją. I mniejszości nie są traktowane w sposób jaki powinien obowiązywać w demokracji. Z jednej strony jest to brak tolerancji w społeczeństwie – to trudniejsze zagadnienie i nie da się go rozwiązać ot tak. Tu problem leży w wychowaniu. Z drugiej strony jest to sposób traktowania takich osób przez aparat państwowy, służby, itp. Do tego dochodzi całkowita nieświadomość dotycząca takich zjawisk. Stereotypy, mity, bardzo często powielane i propagowane przez polityków. I powielanie stereotypów jest już dużo groźniejsze w skutkach niż nawet z pozoru bezsensowne parady. Na paradę nie musisz iść, prawda? Nikt Ci tego oglądać nie każe.

          • Hipokryzja czy brak świadomości
            Bajka o dwóch pingwinach ma ‘prostować’ kłamstwa na temat pederastów i lesbijek. Robienie tego za pomocą kłamstwa i poniżania innych … to mentalność Kalego.

            Kłamstwem jest znalezienie jajka, z którego może wykluć się pisklę.

            Przyjęcie, że jajko było niechciane i zostało porzucone jest poniżaniem normalnych związków.

            Dlaczego mówi się, że związki pederastów będą wychowywać dziewczynki (a lesbijki chłopców). Czyżby sami wiedzieli, ze propagowanie układu on+on+chłopiec to pętla na szyję misternego planu robienia wody z mózgu większości społeczeństwa.

          • Eh
            Porzucanie jajka jest poniżaniem normalnych związków? Ciekaw jestem skąd się biorą te wszystkie dzieci w domach dziecka. Myślę, że to bardziej poniża normalne związki. Nie przesadzajmy może, co?

            Kłamstwem znalezienie jajka? No cóż, to tak jak w punkcie wyżej.

            Powiem Ci, że nie mam pojęcia, czy wychowanie ma wpływ na orientację seksualną. Nawet nie znam gejów, jedynie kilka lesbijek. Nie tak dobrze jednak, żeby o tym z nimi rozmawiać. Nie mam zdania na temat legalizacji związków homoseksualnych. Poza może jednym punktem. Takim, że one już są i wychowują dzieci. I będą, niezależnie od prawa. Uznanie takich związków byłoby jedynie usankcjonowaniem stanu obecnego. Większe wątpliwości mam właśnie co do adopcji, bo tak jak napisałem na początku, nie wiem czy wychowanie ma wpływ na orientację seksualną. I na razie pozostanę bez zdania.

            Jednak mniejszości mają prawo walczyć o większą tolerancję, o wyedukowanie społeczeństwa i o przystosowanie aparatu państwowego. Być może bajka o pingwinku jest przegięciem, nie czytałem jej, ale fakt braku tolerancji w Polsce pozostaje faktem.

          • tolerancja to jak ciąża
            albo się ją ma albo nie. Nie można być trochę w ciąży, tak jak nie można być trochę tolerancyjnym. Mniejszość ma prawo do poszanowania jako jednostka ludzka. Każda mniejszość ma prawo domagać się przestrzegania prawa człowieka (naturalne, niezbywalne, nienaruszalne, niepodzielne). Inne prawa, w tym obywatelskie są z nadania władzy i są uwarunkowane kulturowo, społecznie, socjalnie i politycznie. Żądanie prawa adopcji dzieci jest tylko uprawnieniem osób spełniających ściśle określone kryteria prawnie uregulowane. Tym samym adopcja jako taka w żadem sposób nie należy do katalogu praw człowieka (brak nienaruszalności). To czy suweren udzieli prawa adopcji pederastom/lesbijkom jest jego wolną wolą i nie ma nic wspólnego z tolerancją lub jej brakiem.

            O dzieciach w domach dziecka odsyłam do odpowiedzi wyżej.

            Z przyrodniczego punktu widzenia nie ma możliwości znalezienia porzuconego jajka pingwiniego (w ich naturalnym środowisku) z którego może wykluć się pisklę. Bajkowe kłamstwo tworzy stereotyp. W założeniach bajka ma walczyć z innym stereotypem. Nie dostrzegasz w tym hipokryzji?

            ps.
            Twoja teza jakoby w Polsce był brak tolerancji powoduje, że i TY jesteś, z tej definicji, nietolerancyjny.

  7. Rzecz gustu.

    Dla mnie tekst jest bardzo smaczny i podany gustownie. Może dlatego, że ja jestem krokodyl i skórę mam grubą, albo może dlatego, że w zwichrowaniu swoim, pier.olę się z hipopotamem więc bardzo chciałbym, żeby cały świat wiedział o naszej miłości, popierał ją a nawet propagował i uznał wreszcie za godną szacunku, polecając do naśladowania i wpisując w kanon dobrych obyczajów.

    • Dlaczego
      mam propagować Twoją miłość? Jesteś hipopotamoseksualny? Ok. Mi to szczerze mówiąc nie przeszkadza. Nie zamierzam jednak tego naśladować. Jakoś hipopotamy mi nie podchodzą. Nawet te ludzkie, szczerze mówiąc.

      Kpisz za Kurką z poprawności politycznej? A sam ją zachowujesz, nie wypowiadając się wprost, tylko używając metafor. Napisz wprost o co Ci chodzi, to możemy podyskutować. Na razie to mi jest Ciebie żal.

        • Uważasz
          że bajka o pingwinku jest wyciąganiem tajemnic alkowy, tak?

          Sam uważam za idiotyczne, parady równości na których biega się w lateksie. Ale jednak jest to forma pokazania, że takie środowiska jak homoseksualiści istnieją. Jest to jednak forma walki politycznej, nawet nie o jakieś uprawnienia, ale właśnie o tolerancję, której nie ma. I bo choć z punktu widzenia statystyki zjawiska, o których dyskutujemy, nie są normalne, dlatego, że dotyczą mniejszości, o tyle z punktu widzenia globalnego już są. A to dlatego, że takie zjawiska istnieją. I mniejszości nie są traktowane w sposób jaki powinien obowiązywać w demokracji. Z jednej strony jest to brak tolerancji w społeczeństwie – to trudniejsze zagadnienie i nie da się go rozwiązać ot tak. Tu problem leży w wychowaniu. Z drugiej strony jest to sposób traktowania takich osób przez aparat państwowy, służby, itp. Do tego dochodzi całkowita nieświadomość dotycząca takich zjawisk. Stereotypy, mity, bardzo często powielane i propagowane przez polityków. I powielanie stereotypów jest już dużo groźniejsze w skutkach niż nawet z pozoru bezsensowne parady. Na paradę nie musisz iść, prawda? Nikt Ci tego oglądać nie każe.

          • Hipokryzja czy brak świadomości
            Bajka o dwóch pingwinach ma ‘prostować’ kłamstwa na temat pederastów i lesbijek. Robienie tego za pomocą kłamstwa i poniżania innych … to mentalność Kalego.

            Kłamstwem jest znalezienie jajka, z którego może wykluć się pisklę.

            Przyjęcie, że jajko było niechciane i zostało porzucone jest poniżaniem normalnych związków.

            Dlaczego mówi się, że związki pederastów będą wychowywać dziewczynki (a lesbijki chłopców). Czyżby sami wiedzieli, ze propagowanie układu on+on+chłopiec to pętla na szyję misternego planu robienia wody z mózgu większości społeczeństwa.

          • Eh
            Porzucanie jajka jest poniżaniem normalnych związków? Ciekaw jestem skąd się biorą te wszystkie dzieci w domach dziecka. Myślę, że to bardziej poniża normalne związki. Nie przesadzajmy może, co?

            Kłamstwem znalezienie jajka? No cóż, to tak jak w punkcie wyżej.

            Powiem Ci, że nie mam pojęcia, czy wychowanie ma wpływ na orientację seksualną. Nawet nie znam gejów, jedynie kilka lesbijek. Nie tak dobrze jednak, żeby o tym z nimi rozmawiać. Nie mam zdania na temat legalizacji związków homoseksualnych. Poza może jednym punktem. Takim, że one już są i wychowują dzieci. I będą, niezależnie od prawa. Uznanie takich związków byłoby jedynie usankcjonowaniem stanu obecnego. Większe wątpliwości mam właśnie co do adopcji, bo tak jak napisałem na początku, nie wiem czy wychowanie ma wpływ na orientację seksualną. I na razie pozostanę bez zdania.

            Jednak mniejszości mają prawo walczyć o większą tolerancję, o wyedukowanie społeczeństwa i o przystosowanie aparatu państwowego. Być może bajka o pingwinku jest przegięciem, nie czytałem jej, ale fakt braku tolerancji w Polsce pozostaje faktem.

  8. Rzecz gustu.

    Dla mnie tekst jest bardzo smaczny i podany gustownie. Może dlatego, że ja jestem krokodyl i skórę mam grubą, albo może dlatego, że w zwichrowaniu swoim, pier.olę się z hipopotamem więc bardzo chciałbym, żeby cały świat wiedział o naszej miłości, popierał ją a nawet propagował i uznał wreszcie za godną szacunku, polecając do naśladowania i wpisując w kanon dobrych obyczajów.

    • Dlaczego
      mam propagować Twoją miłość? Jesteś hipopotamoseksualny? Ok. Mi to szczerze mówiąc nie przeszkadza. Nie zamierzam jednak tego naśladować. Jakoś hipopotamy mi nie podchodzą. Nawet te ludzkie, szczerze mówiąc.

      Kpisz za Kurką z poprawności politycznej? A sam ją zachowujesz, nie wypowiadając się wprost, tylko używając metafor. Napisz wprost o co Ci chodzi, to możemy podyskutować. Na razie to mi jest Ciebie żal.

        • Uważasz
          że bajka o pingwinku jest wyciąganiem tajemnic alkowy, tak?

          Sam uważam za idiotyczne, parady równości na których biega się w lateksie. Ale jednak jest to forma pokazania, że takie środowiska jak homoseksualiści istnieją. Jest to jednak forma walki politycznej, nawet nie o jakieś uprawnienia, ale właśnie o tolerancję, której nie ma. I bo choć z punktu widzenia statystyki zjawiska, o których dyskutujemy, nie są normalne, dlatego, że dotyczą mniejszości, o tyle z punktu widzenia globalnego już są. A to dlatego, że takie zjawiska istnieją. I mniejszości nie są traktowane w sposób jaki powinien obowiązywać w demokracji. Z jednej strony jest to brak tolerancji w społeczeństwie – to trudniejsze zagadnienie i nie da się go rozwiązać ot tak. Tu problem leży w wychowaniu. Z drugiej strony jest to sposób traktowania takich osób przez aparat państwowy, służby, itp. Do tego dochodzi całkowita nieświadomość dotycząca takich zjawisk. Stereotypy, mity, bardzo często powielane i propagowane przez polityków. I powielanie stereotypów jest już dużo groźniejsze w skutkach niż nawet z pozoru bezsensowne parady. Na paradę nie musisz iść, prawda? Nikt Ci tego oglądać nie każe.

          • Hipokryzja czy brak świadomości
            Bajka o dwóch pingwinach ma ‘prostować’ kłamstwa na temat pederastów i lesbijek. Robienie tego za pomocą kłamstwa i poniżania innych … to mentalność Kalego.

            Kłamstwem jest znalezienie jajka, z którego może wykluć się pisklę.

            Przyjęcie, że jajko było niechciane i zostało porzucone jest poniżaniem normalnych związków.

            Dlaczego mówi się, że związki pederastów będą wychowywać dziewczynki (a lesbijki chłopców). Czyżby sami wiedzieli, ze propagowanie układu on+on+chłopiec to pętla na szyję misternego planu robienia wody z mózgu większości społeczeństwa.

          • Eh
            Porzucanie jajka jest poniżaniem normalnych związków? Ciekaw jestem skąd się biorą te wszystkie dzieci w domach dziecka. Myślę, że to bardziej poniża normalne związki. Nie przesadzajmy może, co?

            Kłamstwem znalezienie jajka? No cóż, to tak jak w punkcie wyżej.

            Powiem Ci, że nie mam pojęcia, czy wychowanie ma wpływ na orientację seksualną. Nawet nie znam gejów, jedynie kilka lesbijek. Nie tak dobrze jednak, żeby o tym z nimi rozmawiać. Nie mam zdania na temat legalizacji związków homoseksualnych. Poza może jednym punktem. Takim, że one już są i wychowują dzieci. I będą, niezależnie od prawa. Uznanie takich związków byłoby jedynie usankcjonowaniem stanu obecnego. Większe wątpliwości mam właśnie co do adopcji, bo tak jak napisałem na początku, nie wiem czy wychowanie ma wpływ na orientację seksualną. I na razie pozostanę bez zdania.

            Jednak mniejszości mają prawo walczyć o większą tolerancję, o wyedukowanie społeczeństwa i o przystosowanie aparatu państwowego. Być może bajka o pingwinku jest przegięciem, nie czytałem jej, ale fakt braku tolerancji w Polsce pozostaje faktem.

          • tolerancja to jak ciąża
            albo się ją ma albo nie. Nie można być trochę w ciąży, tak jak nie można być trochę tolerancyjnym. Mniejszość ma prawo do poszanowania jako jednostka ludzka. Każda mniejszość ma prawo domagać się przestrzegania prawa człowieka (naturalne, niezbywalne, nienaruszalne, niepodzielne). Inne prawa, w tym obywatelskie są z nadania władzy i są uwarunkowane kulturowo, społecznie, socjalnie i politycznie. Żądanie prawa adopcji dzieci jest tylko uprawnieniem osób spełniających ściśle określone kryteria prawnie uregulowane. Tym samym adopcja jako taka w żadem sposób nie należy do katalogu praw człowieka (brak nienaruszalności). To czy suweren udzieli prawa adopcji pederastom/lesbijkom jest jego wolną wolą i nie ma nic wspólnego z tolerancją lub jej brakiem.

            O dzieciach w domach dziecka odsyłam do odpowiedzi wyżej.

            Z przyrodniczego punktu widzenia nie ma możliwości znalezienia porzuconego jajka pingwiniego (w ich naturalnym środowisku) z którego może wykluć się pisklę. Bajkowe kłamstwo tworzy stereotyp. W założeniach bajka ma walczyć z innym stereotypem. Nie dostrzegasz w tym hipokryzji?

            ps.
            Twoja teza jakoby w Polsce był brak tolerancji powoduje, że i TY jesteś, z tej definicji, nietolerancyjny.

  9. Rzecz gustu.

    Dla mnie tekst jest bardzo smaczny i podany gustownie. Może dlatego, że ja jestem krokodyl i skórę mam grubą, albo może dlatego, że w zwichrowaniu swoim, pier.olę się z hipopotamem więc bardzo chciałbym, żeby cały świat wiedział o naszej miłości, popierał ją a nawet propagował i uznał wreszcie za godną szacunku, polecając do naśladowania i wpisując w kanon dobrych obyczajów.

    • Dlaczego
      mam propagować Twoją miłość? Jesteś hipopotamoseksualny? Ok. Mi to szczerze mówiąc nie przeszkadza. Nie zamierzam jednak tego naśladować. Jakoś hipopotamy mi nie podchodzą. Nawet te ludzkie, szczerze mówiąc.

      Kpisz za Kurką z poprawności politycznej? A sam ją zachowujesz, nie wypowiadając się wprost, tylko używając metafor. Napisz wprost o co Ci chodzi, to możemy podyskutować. Na razie to mi jest Ciebie żal.

        • Uważasz
          że bajka o pingwinku jest wyciąganiem tajemnic alkowy, tak?

          Sam uważam za idiotyczne, parady równości na których biega się w lateksie. Ale jednak jest to forma pokazania, że takie środowiska jak homoseksualiści istnieją. Jest to jednak forma walki politycznej, nawet nie o jakieś uprawnienia, ale właśnie o tolerancję, której nie ma. I bo choć z punktu widzenia statystyki zjawiska, o których dyskutujemy, nie są normalne, dlatego, że dotyczą mniejszości, o tyle z punktu widzenia globalnego już są. A to dlatego, że takie zjawiska istnieją. I mniejszości nie są traktowane w sposób jaki powinien obowiązywać w demokracji. Z jednej strony jest to brak tolerancji w społeczeństwie – to trudniejsze zagadnienie i nie da się go rozwiązać ot tak. Tu problem leży w wychowaniu. Z drugiej strony jest to sposób traktowania takich osób przez aparat państwowy, służby, itp. Do tego dochodzi całkowita nieświadomość dotycząca takich zjawisk. Stereotypy, mity, bardzo często powielane i propagowane przez polityków. I powielanie stereotypów jest już dużo groźniejsze w skutkach niż nawet z pozoru bezsensowne parady. Na paradę nie musisz iść, prawda? Nikt Ci tego oglądać nie każe.

          • Hipokryzja czy brak świadomości
            Bajka o dwóch pingwinach ma ‘prostować’ kłamstwa na temat pederastów i lesbijek. Robienie tego za pomocą kłamstwa i poniżania innych … to mentalność Kalego.

            Kłamstwem jest znalezienie jajka, z którego może wykluć się pisklę.

            Przyjęcie, że jajko było niechciane i zostało porzucone jest poniżaniem normalnych związków.

            Dlaczego mówi się, że związki pederastów będą wychowywać dziewczynki (a lesbijki chłopców). Czyżby sami wiedzieli, ze propagowanie układu on+on+chłopiec to pętla na szyję misternego planu robienia wody z mózgu większości społeczeństwa.

          • Eh
            Porzucanie jajka jest poniżaniem normalnych związków? Ciekaw jestem skąd się biorą te wszystkie dzieci w domach dziecka. Myślę, że to bardziej poniża normalne związki. Nie przesadzajmy może, co?

            Kłamstwem znalezienie jajka? No cóż, to tak jak w punkcie wyżej.

            Powiem Ci, że nie mam pojęcia, czy wychowanie ma wpływ na orientację seksualną. Nawet nie znam gejów, jedynie kilka lesbijek. Nie tak dobrze jednak, żeby o tym z nimi rozmawiać. Nie mam zdania na temat legalizacji związków homoseksualnych. Poza może jednym punktem. Takim, że one już są i wychowują dzieci. I będą, niezależnie od prawa. Uznanie takich związków byłoby jedynie usankcjonowaniem stanu obecnego. Większe wątpliwości mam właśnie co do adopcji, bo tak jak napisałem na początku, nie wiem czy wychowanie ma wpływ na orientację seksualną. I na razie pozostanę bez zdania.

            Jednak mniejszości mają prawo walczyć o większą tolerancję, o wyedukowanie społeczeństwa i o przystosowanie aparatu państwowego. Być może bajka o pingwinku jest przegięciem, nie czytałem jej, ale fakt braku tolerancji w Polsce pozostaje faktem.

          • tolerancja to jak ciąża
            albo się ją ma albo nie. Nie można być trochę w ciąży, tak jak nie można być trochę tolerancyjnym. Mniejszość ma prawo do poszanowania jako jednostka ludzka. Każda mniejszość ma prawo domagać się przestrzegania prawa człowieka (naturalne, niezbywalne, nienaruszalne, niepodzielne). Inne prawa, w tym obywatelskie są z nadania władzy i są uwarunkowane kulturowo, społecznie, socjalnie i politycznie. Żądanie prawa adopcji dzieci jest tylko uprawnieniem osób spełniających ściśle określone kryteria prawnie uregulowane. Tym samym adopcja jako taka w żadem sposób nie należy do katalogu praw człowieka (brak nienaruszalności). To czy suweren udzieli prawa adopcji pederastom/lesbijkom jest jego wolną wolą i nie ma nic wspólnego z tolerancją lub jej brakiem.

            O dzieciach w domach dziecka odsyłam do odpowiedzi wyżej.

            Z przyrodniczego punktu widzenia nie ma możliwości znalezienia porzuconego jajka pingwiniego (w ich naturalnym środowisku) z którego może wykluć się pisklę. Bajkowe kłamstwo tworzy stereotyp. W założeniach bajka ma walczyć z innym stereotypem. Nie dostrzegasz w tym hipokryzji?

            ps.
            Twoja teza jakoby w Polsce był brak tolerancji powoduje, że i TY jesteś, z tej definicji, nietolerancyjny.

  10. Rzecz gustu.

    Dla mnie tekst jest bardzo smaczny i podany gustownie. Może dlatego, że ja jestem krokodyl i skórę mam grubą, albo może dlatego, że w zwichrowaniu swoim, pier.olę się z hipopotamem więc bardzo chciałbym, żeby cały świat wiedział o naszej miłości, popierał ją a nawet propagował i uznał wreszcie za godną szacunku, polecając do naśladowania i wpisując w kanon dobrych obyczajów.

    • Dlaczego
      mam propagować Twoją miłość? Jesteś hipopotamoseksualny? Ok. Mi to szczerze mówiąc nie przeszkadza. Nie zamierzam jednak tego naśladować. Jakoś hipopotamy mi nie podchodzą. Nawet te ludzkie, szczerze mówiąc.

      Kpisz za Kurką z poprawności politycznej? A sam ją zachowujesz, nie wypowiadając się wprost, tylko używając metafor. Napisz wprost o co Ci chodzi, to możemy podyskutować. Na razie to mi jest Ciebie żal.

        • Uważasz
          że bajka o pingwinku jest wyciąganiem tajemnic alkowy, tak?

          Sam uważam za idiotyczne, parady równości na których biega się w lateksie. Ale jednak jest to forma pokazania, że takie środowiska jak homoseksualiści istnieją. Jest to jednak forma walki politycznej, nawet nie o jakieś uprawnienia, ale właśnie o tolerancję, której nie ma. I bo choć z punktu widzenia statystyki zjawiska, o których dyskutujemy, nie są normalne, dlatego, że dotyczą mniejszości, o tyle z punktu widzenia globalnego już są. A to dlatego, że takie zjawiska istnieją. I mniejszości nie są traktowane w sposób jaki powinien obowiązywać w demokracji. Z jednej strony jest to brak tolerancji w społeczeństwie – to trudniejsze zagadnienie i nie da się go rozwiązać ot tak. Tu problem leży w wychowaniu. Z drugiej strony jest to sposób traktowania takich osób przez aparat państwowy, służby, itp. Do tego dochodzi całkowita nieświadomość dotycząca takich zjawisk. Stereotypy, mity, bardzo często powielane i propagowane przez polityków. I powielanie stereotypów jest już dużo groźniejsze w skutkach niż nawet z pozoru bezsensowne parady. Na paradę nie musisz iść, prawda? Nikt Ci tego oglądać nie każe.

          • Hipokryzja czy brak świadomości
            Bajka o dwóch pingwinach ma ‘prostować’ kłamstwa na temat pederastów i lesbijek. Robienie tego za pomocą kłamstwa i poniżania innych … to mentalność Kalego.

            Kłamstwem jest znalezienie jajka, z którego może wykluć się pisklę.

            Przyjęcie, że jajko było niechciane i zostało porzucone jest poniżaniem normalnych związków.

            Dlaczego mówi się, że związki pederastów będą wychowywać dziewczynki (a lesbijki chłopców). Czyżby sami wiedzieli, ze propagowanie układu on+on+chłopiec to pętla na szyję misternego planu robienia wody z mózgu większości społeczeństwa.

          • Eh
            Porzucanie jajka jest poniżaniem normalnych związków? Ciekaw jestem skąd się biorą te wszystkie dzieci w domach dziecka. Myślę, że to bardziej poniża normalne związki. Nie przesadzajmy może, co?

            Kłamstwem znalezienie jajka? No cóż, to tak jak w punkcie wyżej.

            Powiem Ci, że nie mam pojęcia, czy wychowanie ma wpływ na orientację seksualną. Nawet nie znam gejów, jedynie kilka lesbijek. Nie tak dobrze jednak, żeby o tym z nimi rozmawiać. Nie mam zdania na temat legalizacji związków homoseksualnych. Poza może jednym punktem. Takim, że one już są i wychowują dzieci. I będą, niezależnie od prawa. Uznanie takich związków byłoby jedynie usankcjonowaniem stanu obecnego. Większe wątpliwości mam właśnie co do adopcji, bo tak jak napisałem na początku, nie wiem czy wychowanie ma wpływ na orientację seksualną. I na razie pozostanę bez zdania.

            Jednak mniejszości mają prawo walczyć o większą tolerancję, o wyedukowanie społeczeństwa i o przystosowanie aparatu państwowego. Być może bajka o pingwinku jest przegięciem, nie czytałem jej, ale fakt braku tolerancji w Polsce pozostaje faktem.

          • tolerancja to jak ciąża
            albo się ją ma albo nie. Nie można być trochę w ciąży, tak jak nie można być trochę tolerancyjnym. Mniejszość ma prawo do poszanowania jako jednostka ludzka. Każda mniejszość ma prawo domagać się przestrzegania prawa człowieka (naturalne, niezbywalne, nienaruszalne, niepodzielne). Inne prawa, w tym obywatelskie są z nadania władzy i są uwarunkowane kulturowo, społecznie, socjalnie i politycznie. Żądanie prawa adopcji dzieci jest tylko uprawnieniem osób spełniających ściśle określone kryteria prawnie uregulowane. Tym samym adopcja jako taka w żadem sposób nie należy do katalogu praw człowieka (brak nienaruszalności). To czy suweren udzieli prawa adopcji pederastom/lesbijkom jest jego wolną wolą i nie ma nic wspólnego z tolerancją lub jej brakiem.

            O dzieciach w domach dziecka odsyłam do odpowiedzi wyżej.

            Z przyrodniczego punktu widzenia nie ma możliwości znalezienia porzuconego jajka pingwiniego (w ich naturalnym środowisku) z którego może wykluć się pisklę. Bajkowe kłamstwo tworzy stereotyp. W założeniach bajka ma walczyć z innym stereotypem. Nie dostrzegasz w tym hipokryzji?

            ps.
            Twoja teza jakoby w Polsce był brak tolerancji powoduje, że i TY jesteś, z tej definicji, nietolerancyjny.

  11. ale o co chodzi?
    Instrukcja penetrowania odbytnicy się w szkołach nie kolportuje jak trzeba, to teraz nasze dzieci poczytają o pingwinach? Wszystko to kasa, o czym niegdysiejszy konflikt Biedronia z Niemcem nas przekonał.
    Jak założymy stowarzyszenie chodzących do tyłu i zaczniemy głośno krzyczeć o prześladowaniach przez chodzących do przodu, to może również jakaś kasa skapnie. Ot jakiś tam sposób na życie jest, tylko po co zaraz tyle szumu.

    • Wykazujesz tą odpowiedzią
      klasyczny brak zrozumienia tematu, problemu i ludzi.

      Po pierwsze, czegoś takiego jak np. homoseksualizm się nie wybiera. Tak jak nie wybiera się płci mózgu i kalectwa. Jeśli byś chodził tyłem, dlatego, że tak masz i nie potrafisz inaczej, byłbyś mniejszością. Może prześladowaną, może miałbyś problem z wejściem do urzędu, bo schody nie byłyby dostosowane dla takich jak Ty. Może lekarz odmówiłby Ci leczenia. A może dostałbyś od jakiegoś niewyżytego skinhead’a za to, że odważyłeś się przejść tyłem. A co jakiś czas byś słyszał “przed plecami” określenie “dupniak”, “dupek” albo coś takiego, no… dlatego, że chodzisz dupą do przodu.

      W każdym razie Twoje porównanie jest chybione.

      • Przeczytaj dokładnie morał MK
        Chodzi mniej więcej o to, że łatwo niektórym w walce o tolerancję złamać jej zasady. Ja tam chciałbym, aby tolerowano również tych, co czegoś tam nie chcą tolerować. To po pierwsze.
        A po drugie, to zgadzam się, że co komu do domu jak chata nie jego. Jak nie chcesz wchodzić w moją prywatność, to zachowaj i swoją w dyskrecji. A robienie z prywatności hasła na rewolucyjnych sztandarach jest kampanią na rzecz kasy. Nazwijmy rzecz po imieniu i tyle.

        • Popadasz w paradoks, Grisza
          >Ja tam chciałbym, aby tolerowano również tych, co czegoś tam nie chcą tolerować.

          Super, w takim razie tolerujmy również Ku Klux Klan, czy islamskich fundamentalistów. Bo przecież to ich wola katować Murzynów czy wysadzać się na dworcu. Wiem, przykład ekstremalny, ale celowo.
          O prywatności w kontekście orientacji seksualnej Jiima pisało już raz i nie będzie spamować cytując same siebie.

          Ale zgadzam się, że chodzi o kasę. No i autopromocję.

          • Stephen Hawking
            Czy masz odwagę drążyć publicznie wszelkie implikacje życia małżeńskiego i rozwodu tegoż? Czy to jest właściwe i w końcu, czy warto?
            Tak jak MK o ekstremach (teczek Macierewicza czy przyjaźni Michnika) nie chce dyskutować, tak i Twój przykład jest niedyskutowalny. Gdzieś tam jest sumienie ale, jak słusznie zauważyłeś, jest też tak zwane publiczne przyzwolenie. Zgoda, to ostatnie nie jest właściwą miarą rzeczy, bo tłum kocha egzekucje, mimo, że każdy w tłumie twierdzi, że są mało schludne.
            Ot, temat na dysertację filozoficzną bardziej, a nie na uliczne przegony i medialne burze. Taka Karma być odmieńcem, chciało by się skwitować.

          • coś mam odpowiedzieć
            Nie wiem czy chodziło Ci o S. Hawkinga w tym kontekście, czy mój stosunek jako taki do tolerancji.

            No to najpierw to pierwsze.
            Jiima napisało (chyba tak powinienem się zwrócić, jeśli źle, przepraszam):
            “…o niepełnosprawnych i tym, że oczekuje się od nich, że będą aseksualni, bo jak się zwiążą z kimś, to taki “kalika” zrobi z takiego “związanego” swojego darmowego opiekuna, słowem, zrujnuje mu życie i obciąży swoim kalectwem”

            Zrozumiałem, że w pewien sposób nawiązuje do odmienności niepełnosprawnego w porównaniu do odmienności seksualnej. I tak mi Hawking przyszedł do głowy, że dociekanie historii i motywów z jakich ktoś wyszedł za niego za mąż, a potem się rozwiódł jest podobnie nieetyczne jak dociekanie konsekwencji czyjeś personalnej odmienności seksualnej. Ma to oczywiście związek z drugą sprawą, a mianowicie ogólnie rozumianej tolerancji odmienności.

            Czyli myśl druga.

            Tak zwane społeczeństwo zawsze odmienność wytyka. Obojętnie jaką. Jak ktoś w grupie będzie ponadprzeciętnie inteligentny, to też będzie gnojony. Pytanie, czy odmieniec może wszelkimi sposobami walczyć o akceptację, o równouprawnienie, o życzliwą obojętność w końcu. Moja odpowiedź brzmi, niestety nie. Nie da się użyć każdej metody, bo może się okazać obosieczną, albo krzywdzącą dla wszystkich. Stąd nawiązanie do Karmy, do cierpliwego znoszenia swojego losu. I dlatego tekst MK jest mądry, bo o takich różnych granicach i ich przekraczaniach mówi. Mówi o etyce odmieńca, o tym co może być jej granicą. Dla mnie osobiście trzeba by się zastanowić nad znaczeniem i rozumieniem słowa tolerancja. No to tak obrazowo. Dla mnie to słowo, to taka właśnie obosieczna broń, składająca się w zasadzie z samej klingi. Ktokolwiek za nią chwyci, aby nią walczyć, sam zawsze się pokaleczy. Zawsze można znaleść przykłady i kontrprzykłady. Przypadki rażącej krzywdy i bezczelnego cynizmu. Dlatego to temat dla filozofów, etyków, moralistów, a nie dyskusji ulicznych. A jak ktoś wywleka odmienność na ulice i walczy o jej tolerancję, to budzi to mój niesmak i podejrzenie, że chodzi mu tak naprawdę nie o jakieś tam ogólne, czy szczególne dobro. W przypadku pana Biedronia nie mam wątpliwości, niestety.

          • chyba jednak jest
            Zresztą przeciętny homoseksualista też nie jest, więc dlaczego ktoś ma w jego imieniu twierdzić, że jest prześladowany?

          • No, jest
            Publikacje naukowe i popularnonaukowe, obecność w charakterze eksperta w programach informacyjnych (publicystyka w CNN i różne produkcje Discovery Channel, żeby wspomnieć o źródłach, które kojarzę z TV), a nawet – tu nie chciałbym przekłamać – zdaje się, że firmowanie swoją osobą i nazwiskiem serii książek? To chyba wystarczy żeby być osobą publiczną?

          • Nie żartujemy.
            Stephen Hawking jest osobą publiczną. Jego imieniem są nazwane pewne teorie kosmologiczne. Jest współczesnym Einsteinem, przełamującym schematy. Jego wybitność czyni go obywatelem świata. Widziałem firm, w którym prezentował urzadzenie służące mu do komunikacji ze światem, twierdząc, że to jedyny ratunek dla ludzi odizolowanych od społeczeństwa tego typu kalectwem. Jest przykładem wielkości ducha nad marnością ciała.
            Dlatego tym bardziej jego życie prywatne, w tym upodobania seksualne, nie powinny być przedmiotem publicznych dociekań. Na tym przykładzie wyraźnie widać groźbę zdzierania zasłony prywatności.

          • Też tak czasami myślę, jak
            Też tak czasami myślę, jak widzę psujący się świat. Tomek Beksiński przewidział (wprawdzie Bonda, a nie prezydenta).

            A tak naprawdę, to o co Ci chodzi?

      • Ech, obaj macie racje
        Ty, że tego się nie wybiera. Owszem, nie wybiera się.
        Problem w czymś innym. Czytało jeden świetny artykuł w GW o niepełnosprawnych i tym, że oczekuje się od nich, że będą aseksualni, bo jak się zwiążą z kimś, to taki “kalika” zrobi z takiego “związanego” swojego darmowego opiekuna, słowem, zrujnuje mu życie i obciąży swoim kalectwem. Bulwersujące i głupie, ale Jiima czytało jeden taki artykuł. O lesbijkach czytało ze dwa razy, za to o gejach co i rusz. A to o pingwinach, a to o nie dopuszczonym do użytku podręczniku za unijną kasę, a to o zakazie pedałowania, o paradach nie wspominając. Nawet wśród homoseksualistów faceci wychodzą na ważniejszych.
        Cała ta zadyma wychodzi mi na tanią autopromocję i nic więcej. Tanią ze strony promujacego, bo UE pewnie będzie to kosztować i to sporo. Wypromuje się grafoman od pingwinów, wypromuje się paru “lewicowych” i “postępowych” polityków, “działaczy społecznych” i pismaków i co to da? Moim zdaniem nic, dwóch tatusiów nie wyda się bardziej naturalne nikomu, a kasę ktoś dostanie.

  12. ale o co chodzi?
    Instrukcja penetrowania odbytnicy się w szkołach nie kolportuje jak trzeba, to teraz nasze dzieci poczytają o pingwinach? Wszystko to kasa, o czym niegdysiejszy konflikt Biedronia z Niemcem nas przekonał.
    Jak założymy stowarzyszenie chodzących do tyłu i zaczniemy głośno krzyczeć o prześladowaniach przez chodzących do przodu, to może również jakaś kasa skapnie. Ot jakiś tam sposób na życie jest, tylko po co zaraz tyle szumu.

    • Wykazujesz tą odpowiedzią
      klasyczny brak zrozumienia tematu, problemu i ludzi.

      Po pierwsze, czegoś takiego jak np. homoseksualizm się nie wybiera. Tak jak nie wybiera się płci mózgu i kalectwa. Jeśli byś chodził tyłem, dlatego, że tak masz i nie potrafisz inaczej, byłbyś mniejszością. Może prześladowaną, może miałbyś problem z wejściem do urzędu, bo schody nie byłyby dostosowane dla takich jak Ty. Może lekarz odmówiłby Ci leczenia. A może dostałbyś od jakiegoś niewyżytego skinhead’a za to, że odważyłeś się przejść tyłem. A co jakiś czas byś słyszał “przed plecami” określenie “dupniak”, “dupek” albo coś takiego, no… dlatego, że chodzisz dupą do przodu.

      W każdym razie Twoje porównanie jest chybione.

      • Przeczytaj dokładnie morał MK
        Chodzi mniej więcej o to, że łatwo niektórym w walce o tolerancję złamać jej zasady. Ja tam chciałbym, aby tolerowano również tych, co czegoś tam nie chcą tolerować. To po pierwsze.
        A po drugie, to zgadzam się, że co komu do domu jak chata nie jego. Jak nie chcesz wchodzić w moją prywatność, to zachowaj i swoją w dyskrecji. A robienie z prywatności hasła na rewolucyjnych sztandarach jest kampanią na rzecz kasy. Nazwijmy rzecz po imieniu i tyle.

        • Popadasz w paradoks, Grisza
          >Ja tam chciałbym, aby tolerowano również tych, co czegoś tam nie chcą tolerować.

          Super, w takim razie tolerujmy również Ku Klux Klan, czy islamskich fundamentalistów. Bo przecież to ich wola katować Murzynów czy wysadzać się na dworcu. Wiem, przykład ekstremalny, ale celowo.
          O prywatności w kontekście orientacji seksualnej Jiima pisało już raz i nie będzie spamować cytując same siebie.

          Ale zgadzam się, że chodzi o kasę. No i autopromocję.

          • Stephen Hawking
            Czy masz odwagę drążyć publicznie wszelkie implikacje życia małżeńskiego i rozwodu tegoż? Czy to jest właściwe i w końcu, czy warto?
            Tak jak MK o ekstremach (teczek Macierewicza czy przyjaźni Michnika) nie chce dyskutować, tak i Twój przykład jest niedyskutowalny. Gdzieś tam jest sumienie ale, jak słusznie zauważyłeś, jest też tak zwane publiczne przyzwolenie. Zgoda, to ostatnie nie jest właściwą miarą rzeczy, bo tłum kocha egzekucje, mimo, że każdy w tłumie twierdzi, że są mało schludne.
            Ot, temat na dysertację filozoficzną bardziej, a nie na uliczne przegony i medialne burze. Taka Karma być odmieńcem, chciało by się skwitować.

          • coś mam odpowiedzieć
            Nie wiem czy chodziło Ci o S. Hawkinga w tym kontekście, czy mój stosunek jako taki do tolerancji.

            No to najpierw to pierwsze.
            Jiima napisało (chyba tak powinienem się zwrócić, jeśli źle, przepraszam):
            “…o niepełnosprawnych i tym, że oczekuje się od nich, że będą aseksualni, bo jak się zwiążą z kimś, to taki “kalika” zrobi z takiego “związanego” swojego darmowego opiekuna, słowem, zrujnuje mu życie i obciąży swoim kalectwem”

            Zrozumiałem, że w pewien sposób nawiązuje do odmienności niepełnosprawnego w porównaniu do odmienności seksualnej. I tak mi Hawking przyszedł do głowy, że dociekanie historii i motywów z jakich ktoś wyszedł za niego za mąż, a potem się rozwiódł jest podobnie nieetyczne jak dociekanie konsekwencji czyjeś personalnej odmienności seksualnej. Ma to oczywiście związek z drugą sprawą, a mianowicie ogólnie rozumianej tolerancji odmienności.

            Czyli myśl druga.

            Tak zwane społeczeństwo zawsze odmienność wytyka. Obojętnie jaką. Jak ktoś w grupie będzie ponadprzeciętnie inteligentny, to też będzie gnojony. Pytanie, czy odmieniec może wszelkimi sposobami walczyć o akceptację, o równouprawnienie, o życzliwą obojętność w końcu. Moja odpowiedź brzmi, niestety nie. Nie da się użyć każdej metody, bo może się okazać obosieczną, albo krzywdzącą dla wszystkich. Stąd nawiązanie do Karmy, do cierpliwego znoszenia swojego losu. I dlatego tekst MK jest mądry, bo o takich różnych granicach i ich przekraczaniach mówi. Mówi o etyce odmieńca, o tym co może być jej granicą. Dla mnie osobiście trzeba by się zastanowić nad znaczeniem i rozumieniem słowa tolerancja. No to tak obrazowo. Dla mnie to słowo, to taka właśnie obosieczna broń, składająca się w zasadzie z samej klingi. Ktokolwiek za nią chwyci, aby nią walczyć, sam zawsze się pokaleczy. Zawsze można znaleść przykłady i kontrprzykłady. Przypadki rażącej krzywdy i bezczelnego cynizmu. Dlatego to temat dla filozofów, etyków, moralistów, a nie dyskusji ulicznych. A jak ktoś wywleka odmienność na ulice i walczy o jej tolerancję, to budzi to mój niesmak i podejrzenie, że chodzi mu tak naprawdę nie o jakieś tam ogólne, czy szczególne dobro. W przypadku pana Biedronia nie mam wątpliwości, niestety.

          • chyba jednak jest
            Zresztą przeciętny homoseksualista też nie jest, więc dlaczego ktoś ma w jego imieniu twierdzić, że jest prześladowany?

          • No, jest
            Publikacje naukowe i popularnonaukowe, obecność w charakterze eksperta w programach informacyjnych (publicystyka w CNN i różne produkcje Discovery Channel, żeby wspomnieć o źródłach, które kojarzę z TV), a nawet – tu nie chciałbym przekłamać – zdaje się, że firmowanie swoją osobą i nazwiskiem serii książek? To chyba wystarczy żeby być osobą publiczną?

          • Nie żartujemy.
            Stephen Hawking jest osobą publiczną. Jego imieniem są nazwane pewne teorie kosmologiczne. Jest współczesnym Einsteinem, przełamującym schematy. Jego wybitność czyni go obywatelem świata. Widziałem firm, w którym prezentował urzadzenie służące mu do komunikacji ze światem, twierdząc, że to jedyny ratunek dla ludzi odizolowanych od społeczeństwa tego typu kalectwem. Jest przykładem wielkości ducha nad marnością ciała.
            Dlatego tym bardziej jego życie prywatne, w tym upodobania seksualne, nie powinny być przedmiotem publicznych dociekań. Na tym przykładzie wyraźnie widać groźbę zdzierania zasłony prywatności.

          • Też tak czasami myślę, jak
            Też tak czasami myślę, jak widzę psujący się świat. Tomek Beksiński przewidział (wprawdzie Bonda, a nie prezydenta).

            A tak naprawdę, to o co Ci chodzi?

      • Ech, obaj macie racje
        Ty, że tego się nie wybiera. Owszem, nie wybiera się.
        Problem w czymś innym. Czytało jeden świetny artykuł w GW o niepełnosprawnych i tym, że oczekuje się od nich, że będą aseksualni, bo jak się zwiążą z kimś, to taki “kalika” zrobi z takiego “związanego” swojego darmowego opiekuna, słowem, zrujnuje mu życie i obciąży swoim kalectwem. Bulwersujące i głupie, ale Jiima czytało jeden taki artykuł. O lesbijkach czytało ze dwa razy, za to o gejach co i rusz. A to o pingwinach, a to o nie dopuszczonym do użytku podręczniku za unijną kasę, a to o zakazie pedałowania, o paradach nie wspominając. Nawet wśród homoseksualistów faceci wychodzą na ważniejszych.
        Cała ta zadyma wychodzi mi na tanią autopromocję i nic więcej. Tanią ze strony promujacego, bo UE pewnie będzie to kosztować i to sporo. Wypromuje się grafoman od pingwinów, wypromuje się paru “lewicowych” i “postępowych” polityków, “działaczy społecznych” i pismaków i co to da? Moim zdaniem nic, dwóch tatusiów nie wyda się bardziej naturalne nikomu, a kasę ktoś dostanie.

  13. ale o co chodzi?
    Instrukcja penetrowania odbytnicy się w szkołach nie kolportuje jak trzeba, to teraz nasze dzieci poczytają o pingwinach? Wszystko to kasa, o czym niegdysiejszy konflikt Biedronia z Niemcem nas przekonał.
    Jak założymy stowarzyszenie chodzących do tyłu i zaczniemy głośno krzyczeć o prześladowaniach przez chodzących do przodu, to może również jakaś kasa skapnie. Ot jakiś tam sposób na życie jest, tylko po co zaraz tyle szumu.

    • Wykazujesz tą odpowiedzią
      klasyczny brak zrozumienia tematu, problemu i ludzi.

      Po pierwsze, czegoś takiego jak np. homoseksualizm się nie wybiera. Tak jak nie wybiera się płci mózgu i kalectwa. Jeśli byś chodził tyłem, dlatego, że tak masz i nie potrafisz inaczej, byłbyś mniejszością. Może prześladowaną, może miałbyś problem z wejściem do urzędu, bo schody nie byłyby dostosowane dla takich jak Ty. Może lekarz odmówiłby Ci leczenia. A może dostałbyś od jakiegoś niewyżytego skinhead’a za to, że odważyłeś się przejść tyłem. A co jakiś czas byś słyszał “przed plecami” określenie “dupniak”, “dupek” albo coś takiego, no… dlatego, że chodzisz dupą do przodu.

      W każdym razie Twoje porównanie jest chybione.

      • Przeczytaj dokładnie morał MK
        Chodzi mniej więcej o to, że łatwo niektórym w walce o tolerancję złamać jej zasady. Ja tam chciałbym, aby tolerowano również tych, co czegoś tam nie chcą tolerować. To po pierwsze.
        A po drugie, to zgadzam się, że co komu do domu jak chata nie jego. Jak nie chcesz wchodzić w moją prywatność, to zachowaj i swoją w dyskrecji. A robienie z prywatności hasła na rewolucyjnych sztandarach jest kampanią na rzecz kasy. Nazwijmy rzecz po imieniu i tyle.

        • Popadasz w paradoks, Grisza
          >Ja tam chciałbym, aby tolerowano również tych, co czegoś tam nie chcą tolerować.

          Super, w takim razie tolerujmy również Ku Klux Klan, czy islamskich fundamentalistów. Bo przecież to ich wola katować Murzynów czy wysadzać się na dworcu. Wiem, przykład ekstremalny, ale celowo.
          O prywatności w kontekście orientacji seksualnej Jiima pisało już raz i nie będzie spamować cytując same siebie.

          Ale zgadzam się, że chodzi o kasę. No i autopromocję.

          • Stephen Hawking
            Czy masz odwagę drążyć publicznie wszelkie implikacje życia małżeńskiego i rozwodu tegoż? Czy to jest właściwe i w końcu, czy warto?
            Tak jak MK o ekstremach (teczek Macierewicza czy przyjaźni Michnika) nie chce dyskutować, tak i Twój przykład jest niedyskutowalny. Gdzieś tam jest sumienie ale, jak słusznie zauważyłeś, jest też tak zwane publiczne przyzwolenie. Zgoda, to ostatnie nie jest właściwą miarą rzeczy, bo tłum kocha egzekucje, mimo, że każdy w tłumie twierdzi, że są mało schludne.
            Ot, temat na dysertację filozoficzną bardziej, a nie na uliczne przegony i medialne burze. Taka Karma być odmieńcem, chciało by się skwitować.

          • coś mam odpowiedzieć
            Nie wiem czy chodziło Ci o S. Hawkinga w tym kontekście, czy mój stosunek jako taki do tolerancji.

            No to najpierw to pierwsze.
            Jiima napisało (chyba tak powinienem się zwrócić, jeśli źle, przepraszam):
            “…o niepełnosprawnych i tym, że oczekuje się od nich, że będą aseksualni, bo jak się zwiążą z kimś, to taki “kalika” zrobi z takiego “związanego” swojego darmowego opiekuna, słowem, zrujnuje mu życie i obciąży swoim kalectwem”

            Zrozumiałem, że w pewien sposób nawiązuje do odmienności niepełnosprawnego w porównaniu do odmienności seksualnej. I tak mi Hawking przyszedł do głowy, że dociekanie historii i motywów z jakich ktoś wyszedł za niego za mąż, a potem się rozwiódł jest podobnie nieetyczne jak dociekanie konsekwencji czyjeś personalnej odmienności seksualnej. Ma to oczywiście związek z drugą sprawą, a mianowicie ogólnie rozumianej tolerancji odmienności.

            Czyli myśl druga.

            Tak zwane społeczeństwo zawsze odmienność wytyka. Obojętnie jaką. Jak ktoś w grupie będzie ponadprzeciętnie inteligentny, to też będzie gnojony. Pytanie, czy odmieniec może wszelkimi sposobami walczyć o akceptację, o równouprawnienie, o życzliwą obojętność w końcu. Moja odpowiedź brzmi, niestety nie. Nie da się użyć każdej metody, bo może się okazać obosieczną, albo krzywdzącą dla wszystkich. Stąd nawiązanie do Karmy, do cierpliwego znoszenia swojego losu. I dlatego tekst MK jest mądry, bo o takich różnych granicach i ich przekraczaniach mówi. Mówi o etyce odmieńca, o tym co może być jej granicą. Dla mnie osobiście trzeba by się zastanowić nad znaczeniem i rozumieniem słowa tolerancja. No to tak obrazowo. Dla mnie to słowo, to taka właśnie obosieczna broń, składająca się w zasadzie z samej klingi. Ktokolwiek za nią chwyci, aby nią walczyć, sam zawsze się pokaleczy. Zawsze można znaleść przykłady i kontrprzykłady. Przypadki rażącej krzywdy i bezczelnego cynizmu. Dlatego to temat dla filozofów, etyków, moralistów, a nie dyskusji ulicznych. A jak ktoś wywleka odmienność na ulice i walczy o jej tolerancję, to budzi to mój niesmak i podejrzenie, że chodzi mu tak naprawdę nie o jakieś tam ogólne, czy szczególne dobro. W przypadku pana Biedronia nie mam wątpliwości, niestety.

          • chyba jednak jest
            Zresztą przeciętny homoseksualista też nie jest, więc dlaczego ktoś ma w jego imieniu twierdzić, że jest prześladowany?

          • No, jest
            Publikacje naukowe i popularnonaukowe, obecność w charakterze eksperta w programach informacyjnych (publicystyka w CNN i różne produkcje Discovery Channel, żeby wspomnieć o źródłach, które kojarzę z TV), a nawet – tu nie chciałbym przekłamać – zdaje się, że firmowanie swoją osobą i nazwiskiem serii książek? To chyba wystarczy żeby być osobą publiczną?

          • Nie żartujemy.
            Stephen Hawking jest osobą publiczną. Jego imieniem są nazwane pewne teorie kosmologiczne. Jest współczesnym Einsteinem, przełamującym schematy. Jego wybitność czyni go obywatelem świata. Widziałem firm, w którym prezentował urzadzenie służące mu do komunikacji ze światem, twierdząc, że to jedyny ratunek dla ludzi odizolowanych od społeczeństwa tego typu kalectwem. Jest przykładem wielkości ducha nad marnością ciała.
            Dlatego tym bardziej jego życie prywatne, w tym upodobania seksualne, nie powinny być przedmiotem publicznych dociekań. Na tym przykładzie wyraźnie widać groźbę zdzierania zasłony prywatności.

          • Też tak czasami myślę, jak
            Też tak czasami myślę, jak widzę psujący się świat. Tomek Beksiński przewidział (wprawdzie Bonda, a nie prezydenta).

            A tak naprawdę, to o co Ci chodzi?

      • Ech, obaj macie racje
        Ty, że tego się nie wybiera. Owszem, nie wybiera się.
        Problem w czymś innym. Czytało jeden świetny artykuł w GW o niepełnosprawnych i tym, że oczekuje się od nich, że będą aseksualni, bo jak się zwiążą z kimś, to taki “kalika” zrobi z takiego “związanego” swojego darmowego opiekuna, słowem, zrujnuje mu życie i obciąży swoim kalectwem. Bulwersujące i głupie, ale Jiima czytało jeden taki artykuł. O lesbijkach czytało ze dwa razy, za to o gejach co i rusz. A to o pingwinach, a to o nie dopuszczonym do użytku podręczniku za unijną kasę, a to o zakazie pedałowania, o paradach nie wspominając. Nawet wśród homoseksualistów faceci wychodzą na ważniejszych.
        Cała ta zadyma wychodzi mi na tanią autopromocję i nic więcej. Tanią ze strony promujacego, bo UE pewnie będzie to kosztować i to sporo. Wypromuje się grafoman od pingwinów, wypromuje się paru “lewicowych” i “postępowych” polityków, “działaczy społecznych” i pismaków i co to da? Moim zdaniem nic, dwóch tatusiów nie wyda się bardziej naturalne nikomu, a kasę ktoś dostanie.

  14. ale o co chodzi?
    Instrukcja penetrowania odbytnicy się w szkołach nie kolportuje jak trzeba, to teraz nasze dzieci poczytają o pingwinach? Wszystko to kasa, o czym niegdysiejszy konflikt Biedronia z Niemcem nas przekonał.
    Jak założymy stowarzyszenie chodzących do tyłu i zaczniemy głośno krzyczeć o prześladowaniach przez chodzących do przodu, to może również jakaś kasa skapnie. Ot jakiś tam sposób na życie jest, tylko po co zaraz tyle szumu.

    • Wykazujesz tą odpowiedzią
      klasyczny brak zrozumienia tematu, problemu i ludzi.

      Po pierwsze, czegoś takiego jak np. homoseksualizm się nie wybiera. Tak jak nie wybiera się płci mózgu i kalectwa. Jeśli byś chodził tyłem, dlatego, że tak masz i nie potrafisz inaczej, byłbyś mniejszością. Może prześladowaną, może miałbyś problem z wejściem do urzędu, bo schody nie byłyby dostosowane dla takich jak Ty. Może lekarz odmówiłby Ci leczenia. A może dostałbyś od jakiegoś niewyżytego skinhead’a za to, że odważyłeś się przejść tyłem. A co jakiś czas byś słyszał “przed plecami” określenie “dupniak”, “dupek” albo coś takiego, no… dlatego, że chodzisz dupą do przodu.

      W każdym razie Twoje porównanie jest chybione.

      • Przeczytaj dokładnie morał MK
        Chodzi mniej więcej o to, że łatwo niektórym w walce o tolerancję złamać jej zasady. Ja tam chciałbym, aby tolerowano również tych, co czegoś tam nie chcą tolerować. To po pierwsze.
        A po drugie, to zgadzam się, że co komu do domu jak chata nie jego. Jak nie chcesz wchodzić w moją prywatność, to zachowaj i swoją w dyskrecji. A robienie z prywatności hasła na rewolucyjnych sztandarach jest kampanią na rzecz kasy. Nazwijmy rzecz po imieniu i tyle.

        • Popadasz w paradoks, Grisza
          >Ja tam chciałbym, aby tolerowano również tych, co czegoś tam nie chcą tolerować.

          Super, w takim razie tolerujmy również Ku Klux Klan, czy islamskich fundamentalistów. Bo przecież to ich wola katować Murzynów czy wysadzać się na dworcu. Wiem, przykład ekstremalny, ale celowo.
          O prywatności w kontekście orientacji seksualnej Jiima pisało już raz i nie będzie spamować cytując same siebie.

          Ale zgadzam się, że chodzi o kasę. No i autopromocję.

          • Stephen Hawking
            Czy masz odwagę drążyć publicznie wszelkie implikacje życia małżeńskiego i rozwodu tegoż? Czy to jest właściwe i w końcu, czy warto?
            Tak jak MK o ekstremach (teczek Macierewicza czy przyjaźni Michnika) nie chce dyskutować, tak i Twój przykład jest niedyskutowalny. Gdzieś tam jest sumienie ale, jak słusznie zauważyłeś, jest też tak zwane publiczne przyzwolenie. Zgoda, to ostatnie nie jest właściwą miarą rzeczy, bo tłum kocha egzekucje, mimo, że każdy w tłumie twierdzi, że są mało schludne.
            Ot, temat na dysertację filozoficzną bardziej, a nie na uliczne przegony i medialne burze. Taka Karma być odmieńcem, chciało by się skwitować.

          • coś mam odpowiedzieć
            Nie wiem czy chodziło Ci o S. Hawkinga w tym kontekście, czy mój stosunek jako taki do tolerancji.

            No to najpierw to pierwsze.
            Jiima napisało (chyba tak powinienem się zwrócić, jeśli źle, przepraszam):
            “…o niepełnosprawnych i tym, że oczekuje się od nich, że będą aseksualni, bo jak się zwiążą z kimś, to taki “kalika” zrobi z takiego “związanego” swojego darmowego opiekuna, słowem, zrujnuje mu życie i obciąży swoim kalectwem”

            Zrozumiałem, że w pewien sposób nawiązuje do odmienności niepełnosprawnego w porównaniu do odmienności seksualnej. I tak mi Hawking przyszedł do głowy, że dociekanie historii i motywów z jakich ktoś wyszedł za niego za mąż, a potem się rozwiódł jest podobnie nieetyczne jak dociekanie konsekwencji czyjeś personalnej odmienności seksualnej. Ma to oczywiście związek z drugą sprawą, a mianowicie ogólnie rozumianej tolerancji odmienności.

            Czyli myśl druga.

            Tak zwane społeczeństwo zawsze odmienność wytyka. Obojętnie jaką. Jak ktoś w grupie będzie ponadprzeciętnie inteligentny, to też będzie gnojony. Pytanie, czy odmieniec może wszelkimi sposobami walczyć o akceptację, o równouprawnienie, o życzliwą obojętność w końcu. Moja odpowiedź brzmi, niestety nie. Nie da się użyć każdej metody, bo może się okazać obosieczną, albo krzywdzącą dla wszystkich. Stąd nawiązanie do Karmy, do cierpliwego znoszenia swojego losu. I dlatego tekst MK jest mądry, bo o takich różnych granicach i ich przekraczaniach mówi. Mówi o etyce odmieńca, o tym co może być jej granicą. Dla mnie osobiście trzeba by się zastanowić nad znaczeniem i rozumieniem słowa tolerancja. No to tak obrazowo. Dla mnie to słowo, to taka właśnie obosieczna broń, składająca się w zasadzie z samej klingi. Ktokolwiek za nią chwyci, aby nią walczyć, sam zawsze się pokaleczy. Zawsze można znaleść przykłady i kontrprzykłady. Przypadki rażącej krzywdy i bezczelnego cynizmu. Dlatego to temat dla filozofów, etyków, moralistów, a nie dyskusji ulicznych. A jak ktoś wywleka odmienność na ulice i walczy o jej tolerancję, to budzi to mój niesmak i podejrzenie, że chodzi mu tak naprawdę nie o jakieś tam ogólne, czy szczególne dobro. W przypadku pana Biedronia nie mam wątpliwości, niestety.

          • chyba jednak jest
            Zresztą przeciętny homoseksualista też nie jest, więc dlaczego ktoś ma w jego imieniu twierdzić, że jest prześladowany?

          • No, jest
            Publikacje naukowe i popularnonaukowe, obecność w charakterze eksperta w programach informacyjnych (publicystyka w CNN i różne produkcje Discovery Channel, żeby wspomnieć o źródłach, które kojarzę z TV), a nawet – tu nie chciałbym przekłamać – zdaje się, że firmowanie swoją osobą i nazwiskiem serii książek? To chyba wystarczy żeby być osobą publiczną?

          • Nie żartujemy.
            Stephen Hawking jest osobą publiczną. Jego imieniem są nazwane pewne teorie kosmologiczne. Jest współczesnym Einsteinem, przełamującym schematy. Jego wybitność czyni go obywatelem świata. Widziałem firm, w którym prezentował urzadzenie służące mu do komunikacji ze światem, twierdząc, że to jedyny ratunek dla ludzi odizolowanych od społeczeństwa tego typu kalectwem. Jest przykładem wielkości ducha nad marnością ciała.
            Dlatego tym bardziej jego życie prywatne, w tym upodobania seksualne, nie powinny być przedmiotem publicznych dociekań. Na tym przykładzie wyraźnie widać groźbę zdzierania zasłony prywatności.

          • Też tak czasami myślę, jak
            Też tak czasami myślę, jak widzę psujący się świat. Tomek Beksiński przewidział (wprawdzie Bonda, a nie prezydenta).

            A tak naprawdę, to o co Ci chodzi?

      • Ech, obaj macie racje
        Ty, że tego się nie wybiera. Owszem, nie wybiera się.
        Problem w czymś innym. Czytało jeden świetny artykuł w GW o niepełnosprawnych i tym, że oczekuje się od nich, że będą aseksualni, bo jak się zwiążą z kimś, to taki “kalika” zrobi z takiego “związanego” swojego darmowego opiekuna, słowem, zrujnuje mu życie i obciąży swoim kalectwem. Bulwersujące i głupie, ale Jiima czytało jeden taki artykuł. O lesbijkach czytało ze dwa razy, za to o gejach co i rusz. A to o pingwinach, a to o nie dopuszczonym do użytku podręczniku za unijną kasę, a to o zakazie pedałowania, o paradach nie wspominając. Nawet wśród homoseksualistów faceci wychodzą na ważniejszych.
        Cała ta zadyma wychodzi mi na tanią autopromocję i nic więcej. Tanią ze strony promujacego, bo UE pewnie będzie to kosztować i to sporo. Wypromuje się grafoman od pingwinów, wypromuje się paru “lewicowych” i “postępowych” polityków, “działaczy społecznych” i pismaków i co to da? Moim zdaniem nic, dwóch tatusiów nie wyda się bardziej naturalne nikomu, a kasę ktoś dostanie.

  15. ale o co chodzi?
    Instrukcja penetrowania odbytnicy się w szkołach nie kolportuje jak trzeba, to teraz nasze dzieci poczytają o pingwinach? Wszystko to kasa, o czym niegdysiejszy konflikt Biedronia z Niemcem nas przekonał.
    Jak założymy stowarzyszenie chodzących do tyłu i zaczniemy głośno krzyczeć o prześladowaniach przez chodzących do przodu, to może również jakaś kasa skapnie. Ot jakiś tam sposób na życie jest, tylko po co zaraz tyle szumu.

    • Wykazujesz tą odpowiedzią
      klasyczny brak zrozumienia tematu, problemu i ludzi.

      Po pierwsze, czegoś takiego jak np. homoseksualizm się nie wybiera. Tak jak nie wybiera się płci mózgu i kalectwa. Jeśli byś chodził tyłem, dlatego, że tak masz i nie potrafisz inaczej, byłbyś mniejszością. Może prześladowaną, może miałbyś problem z wejściem do urzędu, bo schody nie byłyby dostosowane dla takich jak Ty. Może lekarz odmówiłby Ci leczenia. A może dostałbyś od jakiegoś niewyżytego skinhead’a za to, że odważyłeś się przejść tyłem. A co jakiś czas byś słyszał “przed plecami” określenie “dupniak”, “dupek” albo coś takiego, no… dlatego, że chodzisz dupą do przodu.

      W każdym razie Twoje porównanie jest chybione.

      • Przeczytaj dokładnie morał MK
        Chodzi mniej więcej o to, że łatwo niektórym w walce o tolerancję złamać jej zasady. Ja tam chciałbym, aby tolerowano również tych, co czegoś tam nie chcą tolerować. To po pierwsze.
        A po drugie, to zgadzam się, że co komu do domu jak chata nie jego. Jak nie chcesz wchodzić w moją prywatność, to zachowaj i swoją w dyskrecji. A robienie z prywatności hasła na rewolucyjnych sztandarach jest kampanią na rzecz kasy. Nazwijmy rzecz po imieniu i tyle.

        • Popadasz w paradoks, Grisza
          >Ja tam chciałbym, aby tolerowano również tych, co czegoś tam nie chcą tolerować.

          Super, w takim razie tolerujmy również Ku Klux Klan, czy islamskich fundamentalistów. Bo przecież to ich wola katować Murzynów czy wysadzać się na dworcu. Wiem, przykład ekstremalny, ale celowo.
          O prywatności w kontekście orientacji seksualnej Jiima pisało już raz i nie będzie spamować cytując same siebie.

          Ale zgadzam się, że chodzi o kasę. No i autopromocję.

          • Stephen Hawking
            Czy masz odwagę drążyć publicznie wszelkie implikacje życia małżeńskiego i rozwodu tegoż? Czy to jest właściwe i w końcu, czy warto?
            Tak jak MK o ekstremach (teczek Macierewicza czy przyjaźni Michnika) nie chce dyskutować, tak i Twój przykład jest niedyskutowalny. Gdzieś tam jest sumienie ale, jak słusznie zauważyłeś, jest też tak zwane publiczne przyzwolenie. Zgoda, to ostatnie nie jest właściwą miarą rzeczy, bo tłum kocha egzekucje, mimo, że każdy w tłumie twierdzi, że są mało schludne.
            Ot, temat na dysertację filozoficzną bardziej, a nie na uliczne przegony i medialne burze. Taka Karma być odmieńcem, chciało by się skwitować.

          • coś mam odpowiedzieć
            Nie wiem czy chodziło Ci o S. Hawkinga w tym kontekście, czy mój stosunek jako taki do tolerancji.

            No to najpierw to pierwsze.
            Jiima napisało (chyba tak powinienem się zwrócić, jeśli źle, przepraszam):
            “…o niepełnosprawnych i tym, że oczekuje się od nich, że będą aseksualni, bo jak się zwiążą z kimś, to taki “kalika” zrobi z takiego “związanego” swojego darmowego opiekuna, słowem, zrujnuje mu życie i obciąży swoim kalectwem”

            Zrozumiałem, że w pewien sposób nawiązuje do odmienności niepełnosprawnego w porównaniu do odmienności seksualnej. I tak mi Hawking przyszedł do głowy, że dociekanie historii i motywów z jakich ktoś wyszedł za niego za mąż, a potem się rozwiódł jest podobnie nieetyczne jak dociekanie konsekwencji czyjeś personalnej odmienności seksualnej. Ma to oczywiście związek z drugą sprawą, a mianowicie ogólnie rozumianej tolerancji odmienności.

            Czyli myśl druga.

            Tak zwane społeczeństwo zawsze odmienność wytyka. Obojętnie jaką. Jak ktoś w grupie będzie ponadprzeciętnie inteligentny, to też będzie gnojony. Pytanie, czy odmieniec może wszelkimi sposobami walczyć o akceptację, o równouprawnienie, o życzliwą obojętność w końcu. Moja odpowiedź brzmi, niestety nie. Nie da się użyć każdej metody, bo może się okazać obosieczną, albo krzywdzącą dla wszystkich. Stąd nawiązanie do Karmy, do cierpliwego znoszenia swojego losu. I dlatego tekst MK jest mądry, bo o takich różnych granicach i ich przekraczaniach mówi. Mówi o etyce odmieńca, o tym co może być jej granicą. Dla mnie osobiście trzeba by się zastanowić nad znaczeniem i rozumieniem słowa tolerancja. No to tak obrazowo. Dla mnie to słowo, to taka właśnie obosieczna broń, składająca się w zasadzie z samej klingi. Ktokolwiek za nią chwyci, aby nią walczyć, sam zawsze się pokaleczy. Zawsze można znaleść przykłady i kontrprzykłady. Przypadki rażącej krzywdy i bezczelnego cynizmu. Dlatego to temat dla filozofów, etyków, moralistów, a nie dyskusji ulicznych. A jak ktoś wywleka odmienność na ulice i walczy o jej tolerancję, to budzi to mój niesmak i podejrzenie, że chodzi mu tak naprawdę nie o jakieś tam ogólne, czy szczególne dobro. W przypadku pana Biedronia nie mam wątpliwości, niestety.

          • chyba jednak jest
            Zresztą przeciętny homoseksualista też nie jest, więc dlaczego ktoś ma w jego imieniu twierdzić, że jest prześladowany?

          • No, jest
            Publikacje naukowe i popularnonaukowe, obecność w charakterze eksperta w programach informacyjnych (publicystyka w CNN i różne produkcje Discovery Channel, żeby wspomnieć o źródłach, które kojarzę z TV), a nawet – tu nie chciałbym przekłamać – zdaje się, że firmowanie swoją osobą i nazwiskiem serii książek? To chyba wystarczy żeby być osobą publiczną?

          • Nie żartujemy.
            Stephen Hawking jest osobą publiczną. Jego imieniem są nazwane pewne teorie kosmologiczne. Jest współczesnym Einsteinem, przełamującym schematy. Jego wybitność czyni go obywatelem świata. Widziałem firm, w którym prezentował urzadzenie służące mu do komunikacji ze światem, twierdząc, że to jedyny ratunek dla ludzi odizolowanych od społeczeństwa tego typu kalectwem. Jest przykładem wielkości ducha nad marnością ciała.
            Dlatego tym bardziej jego życie prywatne, w tym upodobania seksualne, nie powinny być przedmiotem publicznych dociekań. Na tym przykładzie wyraźnie widać groźbę zdzierania zasłony prywatności.

          • Też tak czasami myślę, jak
            Też tak czasami myślę, jak widzę psujący się świat. Tomek Beksiński przewidział (wprawdzie Bonda, a nie prezydenta).

            A tak naprawdę, to o co Ci chodzi?

      • Ech, obaj macie racje
        Ty, że tego się nie wybiera. Owszem, nie wybiera się.
        Problem w czymś innym. Czytało jeden świetny artykuł w GW o niepełnosprawnych i tym, że oczekuje się od nich, że będą aseksualni, bo jak się zwiążą z kimś, to taki “kalika” zrobi z takiego “związanego” swojego darmowego opiekuna, słowem, zrujnuje mu życie i obciąży swoim kalectwem. Bulwersujące i głupie, ale Jiima czytało jeden taki artykuł. O lesbijkach czytało ze dwa razy, za to o gejach co i rusz. A to o pingwinach, a to o nie dopuszczonym do użytku podręczniku za unijną kasę, a to o zakazie pedałowania, o paradach nie wspominając. Nawet wśród homoseksualistów faceci wychodzą na ważniejszych.
        Cała ta zadyma wychodzi mi na tanią autopromocję i nic więcej. Tanią ze strony promujacego, bo UE pewnie będzie to kosztować i to sporo. Wypromuje się grafoman od pingwinów, wypromuje się paru “lewicowych” i “postępowych” polityków, “działaczy społecznych” i pismaków i co to da? Moim zdaniem nic, dwóch tatusiów nie wyda się bardziej naturalne nikomu, a kasę ktoś dostanie.

  16. Bajka rzeczywiście głupawa, ale…
    By nie było wątpliwości, mam na myśli oryginał. Pastisz może być jedynie na podobnym poziomie, więc się nie wypowiadam. Gryzie mnie jedynie zakończenie. Owszem, zgadzam się że w “katolickim” i “moralnym” kraju, “pedały” będą miały “wp*dol” za sam fakt bycia, a jak przypadkiem będą miały swoje dziecko (bo z adopcji za diabła ciężkiego nie dostaną), obstawi ich tłum szpiegów większy niż opozycjonistę w PRL, by w zależności od pracodawcy zabrać dziecko / zabrać mieszkanie / nakręcić reportaż dla “(nie) warto rozmawiać” / napisać pełen oburzenia artykuł o pozostałych szpiegujących (z nadmienieniem że jednak geje dziecko biją).
    Zgadzam się że mniejszości, zwłaszcza te bite, mają tendencję do postawy “my kontra świat”. Zaczynając od najstarszych historycznie “chłopców do bicia” – Żydów, poprzez Cyganów, Murzynów, feministki i tzw. “mniejszości seksualne” po zwolenników teorii spiskowych Macierewicza i Kaczyńskiego, grupy te całkowicie akceptują i pogłębiają granicę wytyczoną przez “onych” z tym że w ich mniemaniu to “oni” stoją tam gdzie ZOMO. Widziało gejów traktujących pogardliwie “heteryków”, zwłaszcza kobiety, widziało Żydów uważających, że przyzwoitość nie ma zastosowania do gojów (o Romach z którymi jestem spokrewnione przez lojalność nie wspomnę). Oczywiście, nie jest to reguła bez wyjątków, te wyjątki z resztą w niektórych wymienionych grupach stanowią większość (znam kilku normalnych, wykształconych fanów PiS, znam paru gejów i żaden nie jeżdzi na berlińskich paradach w lateksowym stroju biskupa, co do Murzynów nie znam ich aż tylu by z autopsji powiedzieć że to zupełnie normalni ludzie w większości przypadków, ale zakładam że tak jest. W każdym razie znam trochę Żydów, więcej zna moja przyjaciółka która pracowała w Camp America i nasze odczucia są podobne – żaden z nich nie przypomina Szlangbauma z “Lalki”). Problem w tym, że gej który nie jeździ z pejczem na ciężarówce podczas parady, to gej którego nie ma w telewizji, podobnie mułzułmanin który nie planuje wysadzać wieżowców w NY. Tymczasem większość mułzułman nie planuje wysadzać, gdyby było na odwrót w NY zabrakłoby wieżowców.
    O czym to ja? Acha, chodzi mi o to, że ta bajka nie jest politycznie poprawna. Jest ekstremistyczna, pokazuje postawę skrajną. Zaraz dać gejom prawo do adopcji, bo to fajni ludzie, ładnie tańczą na tych ciężarówkach. Nie zastanawiać się nad tym, co z tego wyjdzie. Tymczasem jedna moja przyjaciółka zauważyła to samo co Kurka – owszem, geje to normalni ludzie, mogliby opiekować się dziećmi. Problem w tym, że nie teraz i nie tutaj. Bo tutaj takie dziecko będzie miało prze*bane. Dziecko z dwoma tatusiami oberwie od dzieci w szkole i od ich rodziców. Będzie freakiem, a jeśli nie dajcie bogowie będzie chłopcem, dojdą złośliwe usmieszki, uwagi i podejrzenia odnośnie tego PO CO tym “pedałom” to dziecko. W związku z tym, ja, tolerancyjne, postępowe i liberalne Jiima mówię “nie” takim inicjatywom tu i teraz. Bo jedyne co można zrobić z takimi dziećmi to wsadzić je wszystkie do jednej szkoły gdzie każdy ma dwóch tatusiów lub dwie mamusie, najlepiej z rodzieleniem jednych i drugich od siebie (na wszelki wypadek). A to sensownym pomysłem na pewno nie da się nazwać. Jiima wyrosło z dala od podwórka i dzieciaków (nie z powodu posiadania dwóch tatusiów, ani nie dlatego że wyrastało w “lepszych miejscach”, ale to temat na inną historię) i wie jak potem miało przegwizdane w szkole. Zna też innych którzy byli freakami z powodów bardziej błahych niż dwóch tatusiów i wie że nie jest wyjątkiem w dziedzinie “te co miały przechlapane w szkole”. Żadna ustawa tego nie zmieni, może tylko pogorszyć sprawę.
    Nie zgadzam się tylko z dwiema rzeczami. Raz z MK że “cudowne dziecko dwóch pedałów” będzie wychowywane na takiego jak jego tatusiowie. Raczej w świetle najnowszych badań samo będzie miało większe predyspozycje do takich zachowań (orientacja seksualna nie jest ani w 100% genetycznie uwarunkowana jak wmawiają nam działacze gejowscy, ani w 100% zachowaniem nabytym i wyleczalnym psychoterapią jak wciskają niektórzy nawiedzeni katole, lecz wypadkową kilku czynników, co oznacza, że SĄ geje którzy mogą zmienić upodobania dzięki psychoterapii, ale nie stanowią oni nawet większości przypadków). Ale w sumie co nam do tego?
    Dwa, odnośnie wypowiedzi mówiących “ja tam do łóżka nikomu nie zaglądam”. Chwali się. Ale problem w czymś innym – z różnych upodobań seksualnych, orientacja akurat jest widoczna również poza łóżkiem. Jiima nie jest szczególnie zachwycone ostentacyjnym okazywaniem sobie uczuć przez niektórych (czasem podchodzących pod grę wstępną), ale nie da się uczuć nie okazywać w ogóle, w każdym razie to nienaturalne. Będąc gejem musisz albo udawać, albo ujawnić się, lesbijki mają trochę łatwiej bo kobieta jest jak wiadomo emocjonalna i przytulające się panienki mogą być równie dobrze zwykłymi heteroseksualnymi psiapsiółkami. Oczywiście do czasu, prędzej czy później ludzie się pokapują co i jak… Orientacja seksualna to nie kwestia tego czy lubisz na jeźdźca czy na pieska, czy codziennie czy raz w roku. To wpływa na całe twoje życie, a nie tylko na to z kim chodzisz do łóżka.

  17. Bajka rzeczywiście głupawa, ale…
    By nie było wątpliwości, mam na myśli oryginał. Pastisz może być jedynie na podobnym poziomie, więc się nie wypowiadam. Gryzie mnie jedynie zakończenie. Owszem, zgadzam się że w “katolickim” i “moralnym” kraju, “pedały” będą miały “wp*dol” za sam fakt bycia, a jak przypadkiem będą miały swoje dziecko (bo z adopcji za diabła ciężkiego nie dostaną), obstawi ich tłum szpiegów większy niż opozycjonistę w PRL, by w zależności od pracodawcy zabrać dziecko / zabrać mieszkanie / nakręcić reportaż dla “(nie) warto rozmawiać” / napisać pełen oburzenia artykuł o pozostałych szpiegujących (z nadmienieniem że jednak geje dziecko biją).
    Zgadzam się że mniejszości, zwłaszcza te bite, mają tendencję do postawy “my kontra świat”. Zaczynając od najstarszych historycznie “chłopców do bicia” – Żydów, poprzez Cyganów, Murzynów, feministki i tzw. “mniejszości seksualne” po zwolenników teorii spiskowych Macierewicza i Kaczyńskiego, grupy te całkowicie akceptują i pogłębiają granicę wytyczoną przez “onych” z tym że w ich mniemaniu to “oni” stoją tam gdzie ZOMO. Widziało gejów traktujących pogardliwie “heteryków”, zwłaszcza kobiety, widziało Żydów uważających, że przyzwoitość nie ma zastosowania do gojów (o Romach z którymi jestem spokrewnione przez lojalność nie wspomnę). Oczywiście, nie jest to reguła bez wyjątków, te wyjątki z resztą w niektórych wymienionych grupach stanowią większość (znam kilku normalnych, wykształconych fanów PiS, znam paru gejów i żaden nie jeżdzi na berlińskich paradach w lateksowym stroju biskupa, co do Murzynów nie znam ich aż tylu by z autopsji powiedzieć że to zupełnie normalni ludzie w większości przypadków, ale zakładam że tak jest. W każdym razie znam trochę Żydów, więcej zna moja przyjaciółka która pracowała w Camp America i nasze odczucia są podobne – żaden z nich nie przypomina Szlangbauma z “Lalki”). Problem w tym, że gej który nie jeździ z pejczem na ciężarówce podczas parady, to gej którego nie ma w telewizji, podobnie mułzułmanin który nie planuje wysadzać wieżowców w NY. Tymczasem większość mułzułman nie planuje wysadzać, gdyby było na odwrót w NY zabrakłoby wieżowców.
    O czym to ja? Acha, chodzi mi o to, że ta bajka nie jest politycznie poprawna. Jest ekstremistyczna, pokazuje postawę skrajną. Zaraz dać gejom prawo do adopcji, bo to fajni ludzie, ładnie tańczą na tych ciężarówkach. Nie zastanawiać się nad tym, co z tego wyjdzie. Tymczasem jedna moja przyjaciółka zauważyła to samo co Kurka – owszem, geje to normalni ludzie, mogliby opiekować się dziećmi. Problem w tym, że nie teraz i nie tutaj. Bo tutaj takie dziecko będzie miało prze*bane. Dziecko z dwoma tatusiami oberwie od dzieci w szkole i od ich rodziców. Będzie freakiem, a jeśli nie dajcie bogowie będzie chłopcem, dojdą złośliwe usmieszki, uwagi i podejrzenia odnośnie tego PO CO tym “pedałom” to dziecko. W związku z tym, ja, tolerancyjne, postępowe i liberalne Jiima mówię “nie” takim inicjatywom tu i teraz. Bo jedyne co można zrobić z takimi dziećmi to wsadzić je wszystkie do jednej szkoły gdzie każdy ma dwóch tatusiów lub dwie mamusie, najlepiej z rodzieleniem jednych i drugich od siebie (na wszelki wypadek). A to sensownym pomysłem na pewno nie da się nazwać. Jiima wyrosło z dala od podwórka i dzieciaków (nie z powodu posiadania dwóch tatusiów, ani nie dlatego że wyrastało w “lepszych miejscach”, ale to temat na inną historię) i wie jak potem miało przegwizdane w szkole. Zna też innych którzy byli freakami z powodów bardziej błahych niż dwóch tatusiów i wie że nie jest wyjątkiem w dziedzinie “te co miały przechlapane w szkole”. Żadna ustawa tego nie zmieni, może tylko pogorszyć sprawę.
    Nie zgadzam się tylko z dwiema rzeczami. Raz z MK że “cudowne dziecko dwóch pedałów” będzie wychowywane na takiego jak jego tatusiowie. Raczej w świetle najnowszych badań samo będzie miało większe predyspozycje do takich zachowań (orientacja seksualna nie jest ani w 100% genetycznie uwarunkowana jak wmawiają nam działacze gejowscy, ani w 100% zachowaniem nabytym i wyleczalnym psychoterapią jak wciskają niektórzy nawiedzeni katole, lecz wypadkową kilku czynników, co oznacza, że SĄ geje którzy mogą zmienić upodobania dzięki psychoterapii, ale nie stanowią oni nawet większości przypadków). Ale w sumie co nam do tego?
    Dwa, odnośnie wypowiedzi mówiących “ja tam do łóżka nikomu nie zaglądam”. Chwali się. Ale problem w czymś innym – z różnych upodobań seksualnych, orientacja akurat jest widoczna również poza łóżkiem. Jiima nie jest szczególnie zachwycone ostentacyjnym okazywaniem sobie uczuć przez niektórych (czasem podchodzących pod grę wstępną), ale nie da się uczuć nie okazywać w ogóle, w każdym razie to nienaturalne. Będąc gejem musisz albo udawać, albo ujawnić się, lesbijki mają trochę łatwiej bo kobieta jest jak wiadomo emocjonalna i przytulające się panienki mogą być równie dobrze zwykłymi heteroseksualnymi psiapsiółkami. Oczywiście do czasu, prędzej czy później ludzie się pokapują co i jak… Orientacja seksualna to nie kwestia tego czy lubisz na jeźdźca czy na pieska, czy codziennie czy raz w roku. To wpływa na całe twoje życie, a nie tylko na to z kim chodzisz do łóżka.

  18. Bajka rzeczywiście głupawa, ale…
    By nie było wątpliwości, mam na myśli oryginał. Pastisz może być jedynie na podobnym poziomie, więc się nie wypowiadam. Gryzie mnie jedynie zakończenie. Owszem, zgadzam się że w “katolickim” i “moralnym” kraju, “pedały” będą miały “wp*dol” za sam fakt bycia, a jak przypadkiem będą miały swoje dziecko (bo z adopcji za diabła ciężkiego nie dostaną), obstawi ich tłum szpiegów większy niż opozycjonistę w PRL, by w zależności od pracodawcy zabrać dziecko / zabrać mieszkanie / nakręcić reportaż dla “(nie) warto rozmawiać” / napisać pełen oburzenia artykuł o pozostałych szpiegujących (z nadmienieniem że jednak geje dziecko biją).
    Zgadzam się że mniejszości, zwłaszcza te bite, mają tendencję do postawy “my kontra świat”. Zaczynając od najstarszych historycznie “chłopców do bicia” – Żydów, poprzez Cyganów, Murzynów, feministki i tzw. “mniejszości seksualne” po zwolenników teorii spiskowych Macierewicza i Kaczyńskiego, grupy te całkowicie akceptują i pogłębiają granicę wytyczoną przez “onych” z tym że w ich mniemaniu to “oni” stoją tam gdzie ZOMO. Widziało gejów traktujących pogardliwie “heteryków”, zwłaszcza kobiety, widziało Żydów uważających, że przyzwoitość nie ma zastosowania do gojów (o Romach z którymi jestem spokrewnione przez lojalność nie wspomnę). Oczywiście, nie jest to reguła bez wyjątków, te wyjątki z resztą w niektórych wymienionych grupach stanowią większość (znam kilku normalnych, wykształconych fanów PiS, znam paru gejów i żaden nie jeżdzi na berlińskich paradach w lateksowym stroju biskupa, co do Murzynów nie znam ich aż tylu by z autopsji powiedzieć że to zupełnie normalni ludzie w większości przypadków, ale zakładam że tak jest. W każdym razie znam trochę Żydów, więcej zna moja przyjaciółka która pracowała w Camp America i nasze odczucia są podobne – żaden z nich nie przypomina Szlangbauma z “Lalki”). Problem w tym, że gej który nie jeździ z pejczem na ciężarówce podczas parady, to gej którego nie ma w telewizji, podobnie mułzułmanin który nie planuje wysadzać wieżowców w NY. Tymczasem większość mułzułman nie planuje wysadzać, gdyby było na odwrót w NY zabrakłoby wieżowców.
    O czym to ja? Acha, chodzi mi o to, że ta bajka nie jest politycznie poprawna. Jest ekstremistyczna, pokazuje postawę skrajną. Zaraz dać gejom prawo do adopcji, bo to fajni ludzie, ładnie tańczą na tych ciężarówkach. Nie zastanawiać się nad tym, co z tego wyjdzie. Tymczasem jedna moja przyjaciółka zauważyła to samo co Kurka – owszem, geje to normalni ludzie, mogliby opiekować się dziećmi. Problem w tym, że nie teraz i nie tutaj. Bo tutaj takie dziecko będzie miało prze*bane. Dziecko z dwoma tatusiami oberwie od dzieci w szkole i od ich rodziców. Będzie freakiem, a jeśli nie dajcie bogowie będzie chłopcem, dojdą złośliwe usmieszki, uwagi i podejrzenia odnośnie tego PO CO tym “pedałom” to dziecko. W związku z tym, ja, tolerancyjne, postępowe i liberalne Jiima mówię “nie” takim inicjatywom tu i teraz. Bo jedyne co można zrobić z takimi dziećmi to wsadzić je wszystkie do jednej szkoły gdzie każdy ma dwóch tatusiów lub dwie mamusie, najlepiej z rodzieleniem jednych i drugich od siebie (na wszelki wypadek). A to sensownym pomysłem na pewno nie da się nazwać. Jiima wyrosło z dala od podwórka i dzieciaków (nie z powodu posiadania dwóch tatusiów, ani nie dlatego że wyrastało w “lepszych miejscach”, ale to temat na inną historię) i wie jak potem miało przegwizdane w szkole. Zna też innych którzy byli freakami z powodów bardziej błahych niż dwóch tatusiów i wie że nie jest wyjątkiem w dziedzinie “te co miały przechlapane w szkole”. Żadna ustawa tego nie zmieni, może tylko pogorszyć sprawę.
    Nie zgadzam się tylko z dwiema rzeczami. Raz z MK że “cudowne dziecko dwóch pedałów” będzie wychowywane na takiego jak jego tatusiowie. Raczej w świetle najnowszych badań samo będzie miało większe predyspozycje do takich zachowań (orientacja seksualna nie jest ani w 100% genetycznie uwarunkowana jak wmawiają nam działacze gejowscy, ani w 100% zachowaniem nabytym i wyleczalnym psychoterapią jak wciskają niektórzy nawiedzeni katole, lecz wypadkową kilku czynników, co oznacza, że SĄ geje którzy mogą zmienić upodobania dzięki psychoterapii, ale nie stanowią oni nawet większości przypadków). Ale w sumie co nam do tego?
    Dwa, odnośnie wypowiedzi mówiących “ja tam do łóżka nikomu nie zaglądam”. Chwali się. Ale problem w czymś innym – z różnych upodobań seksualnych, orientacja akurat jest widoczna również poza łóżkiem. Jiima nie jest szczególnie zachwycone ostentacyjnym okazywaniem sobie uczuć przez niektórych (czasem podchodzących pod grę wstępną), ale nie da się uczuć nie okazywać w ogóle, w każdym razie to nienaturalne. Będąc gejem musisz albo udawać, albo ujawnić się, lesbijki mają trochę łatwiej bo kobieta jest jak wiadomo emocjonalna i przytulające się panienki mogą być równie dobrze zwykłymi heteroseksualnymi psiapsiółkami. Oczywiście do czasu, prędzej czy później ludzie się pokapują co i jak… Orientacja seksualna to nie kwestia tego czy lubisz na jeźdźca czy na pieska, czy codziennie czy raz w roku. To wpływa na całe twoje życie, a nie tylko na to z kim chodzisz do łóżka.

  19. Bajka rzeczywiście głupawa, ale…
    By nie było wątpliwości, mam na myśli oryginał. Pastisz może być jedynie na podobnym poziomie, więc się nie wypowiadam. Gryzie mnie jedynie zakończenie. Owszem, zgadzam się że w “katolickim” i “moralnym” kraju, “pedały” będą miały “wp*dol” za sam fakt bycia, a jak przypadkiem będą miały swoje dziecko (bo z adopcji za diabła ciężkiego nie dostaną), obstawi ich tłum szpiegów większy niż opozycjonistę w PRL, by w zależności od pracodawcy zabrać dziecko / zabrać mieszkanie / nakręcić reportaż dla “(nie) warto rozmawiać” / napisać pełen oburzenia artykuł o pozostałych szpiegujących (z nadmienieniem że jednak geje dziecko biją).
    Zgadzam się że mniejszości, zwłaszcza te bite, mają tendencję do postawy “my kontra świat”. Zaczynając od najstarszych historycznie “chłopców do bicia” – Żydów, poprzez Cyganów, Murzynów, feministki i tzw. “mniejszości seksualne” po zwolenników teorii spiskowych Macierewicza i Kaczyńskiego, grupy te całkowicie akceptują i pogłębiają granicę wytyczoną przez “onych” z tym że w ich mniemaniu to “oni” stoją tam gdzie ZOMO. Widziało gejów traktujących pogardliwie “heteryków”, zwłaszcza kobiety, widziało Żydów uważających, że przyzwoitość nie ma zastosowania do gojów (o Romach z którymi jestem spokrewnione przez lojalność nie wspomnę). Oczywiście, nie jest to reguła bez wyjątków, te wyjątki z resztą w niektórych wymienionych grupach stanowią większość (znam kilku normalnych, wykształconych fanów PiS, znam paru gejów i żaden nie jeżdzi na berlińskich paradach w lateksowym stroju biskupa, co do Murzynów nie znam ich aż tylu by z autopsji powiedzieć że to zupełnie normalni ludzie w większości przypadków, ale zakładam że tak jest. W każdym razie znam trochę Żydów, więcej zna moja przyjaciółka która pracowała w Camp America i nasze odczucia są podobne – żaden z nich nie przypomina Szlangbauma z “Lalki”). Problem w tym, że gej który nie jeździ z pejczem na ciężarówce podczas parady, to gej którego nie ma w telewizji, podobnie mułzułmanin który nie planuje wysadzać wieżowców w NY. Tymczasem większość mułzułman nie planuje wysadzać, gdyby było na odwrót w NY zabrakłoby wieżowców.
    O czym to ja? Acha, chodzi mi o to, że ta bajka nie jest politycznie poprawna. Jest ekstremistyczna, pokazuje postawę skrajną. Zaraz dać gejom prawo do adopcji, bo to fajni ludzie, ładnie tańczą na tych ciężarówkach. Nie zastanawiać się nad tym, co z tego wyjdzie. Tymczasem jedna moja przyjaciółka zauważyła to samo co Kurka – owszem, geje to normalni ludzie, mogliby opiekować się dziećmi. Problem w tym, że nie teraz i nie tutaj. Bo tutaj takie dziecko będzie miało prze*bane. Dziecko z dwoma tatusiami oberwie od dzieci w szkole i od ich rodziców. Będzie freakiem, a jeśli nie dajcie bogowie będzie chłopcem, dojdą złośliwe usmieszki, uwagi i podejrzenia odnośnie tego PO CO tym “pedałom” to dziecko. W związku z tym, ja, tolerancyjne, postępowe i liberalne Jiima mówię “nie” takim inicjatywom tu i teraz. Bo jedyne co można zrobić z takimi dziećmi to wsadzić je wszystkie do jednej szkoły gdzie każdy ma dwóch tatusiów lub dwie mamusie, najlepiej z rodzieleniem jednych i drugich od siebie (na wszelki wypadek). A to sensownym pomysłem na pewno nie da się nazwać. Jiima wyrosło z dala od podwórka i dzieciaków (nie z powodu posiadania dwóch tatusiów, ani nie dlatego że wyrastało w “lepszych miejscach”, ale to temat na inną historię) i wie jak potem miało przegwizdane w szkole. Zna też innych którzy byli freakami z powodów bardziej błahych niż dwóch tatusiów i wie że nie jest wyjątkiem w dziedzinie “te co miały przechlapane w szkole”. Żadna ustawa tego nie zmieni, może tylko pogorszyć sprawę.
    Nie zgadzam się tylko z dwiema rzeczami. Raz z MK że “cudowne dziecko dwóch pedałów” będzie wychowywane na takiego jak jego tatusiowie. Raczej w świetle najnowszych badań samo będzie miało większe predyspozycje do takich zachowań (orientacja seksualna nie jest ani w 100% genetycznie uwarunkowana jak wmawiają nam działacze gejowscy, ani w 100% zachowaniem nabytym i wyleczalnym psychoterapią jak wciskają niektórzy nawiedzeni katole, lecz wypadkową kilku czynników, co oznacza, że SĄ geje którzy mogą zmienić upodobania dzięki psychoterapii, ale nie stanowią oni nawet większości przypadków). Ale w sumie co nam do tego?
    Dwa, odnośnie wypowiedzi mówiących “ja tam do łóżka nikomu nie zaglądam”. Chwali się. Ale problem w czymś innym – z różnych upodobań seksualnych, orientacja akurat jest widoczna również poza łóżkiem. Jiima nie jest szczególnie zachwycone ostentacyjnym okazywaniem sobie uczuć przez niektórych (czasem podchodzących pod grę wstępną), ale nie da się uczuć nie okazywać w ogóle, w każdym razie to nienaturalne. Będąc gejem musisz albo udawać, albo ujawnić się, lesbijki mają trochę łatwiej bo kobieta jest jak wiadomo emocjonalna i przytulające się panienki mogą być równie dobrze zwykłymi heteroseksualnymi psiapsiółkami. Oczywiście do czasu, prędzej czy później ludzie się pokapują co i jak… Orientacja seksualna to nie kwestia tego czy lubisz na jeźdźca czy na pieska, czy codziennie czy raz w roku. To wpływa na całe twoje życie, a nie tylko na to z kim chodzisz do łóżka.

  20. Bajka rzeczywiście głupawa, ale…
    By nie było wątpliwości, mam na myśli oryginał. Pastisz może być jedynie na podobnym poziomie, więc się nie wypowiadam. Gryzie mnie jedynie zakończenie. Owszem, zgadzam się że w “katolickim” i “moralnym” kraju, “pedały” będą miały “wp*dol” za sam fakt bycia, a jak przypadkiem będą miały swoje dziecko (bo z adopcji za diabła ciężkiego nie dostaną), obstawi ich tłum szpiegów większy niż opozycjonistę w PRL, by w zależności od pracodawcy zabrać dziecko / zabrać mieszkanie / nakręcić reportaż dla “(nie) warto rozmawiać” / napisać pełen oburzenia artykuł o pozostałych szpiegujących (z nadmienieniem że jednak geje dziecko biją).
    Zgadzam się że mniejszości, zwłaszcza te bite, mają tendencję do postawy “my kontra świat”. Zaczynając od najstarszych historycznie “chłopców do bicia” – Żydów, poprzez Cyganów, Murzynów, feministki i tzw. “mniejszości seksualne” po zwolenników teorii spiskowych Macierewicza i Kaczyńskiego, grupy te całkowicie akceptują i pogłębiają granicę wytyczoną przez “onych” z tym że w ich mniemaniu to “oni” stoją tam gdzie ZOMO. Widziało gejów traktujących pogardliwie “heteryków”, zwłaszcza kobiety, widziało Żydów uważających, że przyzwoitość nie ma zastosowania do gojów (o Romach z którymi jestem spokrewnione przez lojalność nie wspomnę). Oczywiście, nie jest to reguła bez wyjątków, te wyjątki z resztą w niektórych wymienionych grupach stanowią większość (znam kilku normalnych, wykształconych fanów PiS, znam paru gejów i żaden nie jeżdzi na berlińskich paradach w lateksowym stroju biskupa, co do Murzynów nie znam ich aż tylu by z autopsji powiedzieć że to zupełnie normalni ludzie w większości przypadków, ale zakładam że tak jest. W każdym razie znam trochę Żydów, więcej zna moja przyjaciółka która pracowała w Camp America i nasze odczucia są podobne – żaden z nich nie przypomina Szlangbauma z “Lalki”). Problem w tym, że gej który nie jeździ z pejczem na ciężarówce podczas parady, to gej którego nie ma w telewizji, podobnie mułzułmanin który nie planuje wysadzać wieżowców w NY. Tymczasem większość mułzułman nie planuje wysadzać, gdyby było na odwrót w NY zabrakłoby wieżowców.
    O czym to ja? Acha, chodzi mi o to, że ta bajka nie jest politycznie poprawna. Jest ekstremistyczna, pokazuje postawę skrajną. Zaraz dać gejom prawo do adopcji, bo to fajni ludzie, ładnie tańczą na tych ciężarówkach. Nie zastanawiać się nad tym, co z tego wyjdzie. Tymczasem jedna moja przyjaciółka zauważyła to samo co Kurka – owszem, geje to normalni ludzie, mogliby opiekować się dziećmi. Problem w tym, że nie teraz i nie tutaj. Bo tutaj takie dziecko będzie miało prze*bane. Dziecko z dwoma tatusiami oberwie od dzieci w szkole i od ich rodziców. Będzie freakiem, a jeśli nie dajcie bogowie będzie chłopcem, dojdą złośliwe usmieszki, uwagi i podejrzenia odnośnie tego PO CO tym “pedałom” to dziecko. W związku z tym, ja, tolerancyjne, postępowe i liberalne Jiima mówię “nie” takim inicjatywom tu i teraz. Bo jedyne co można zrobić z takimi dziećmi to wsadzić je wszystkie do jednej szkoły gdzie każdy ma dwóch tatusiów lub dwie mamusie, najlepiej z rodzieleniem jednych i drugich od siebie (na wszelki wypadek). A to sensownym pomysłem na pewno nie da się nazwać. Jiima wyrosło z dala od podwórka i dzieciaków (nie z powodu posiadania dwóch tatusiów, ani nie dlatego że wyrastało w “lepszych miejscach”, ale to temat na inną historię) i wie jak potem miało przegwizdane w szkole. Zna też innych którzy byli freakami z powodów bardziej błahych niż dwóch tatusiów i wie że nie jest wyjątkiem w dziedzinie “te co miały przechlapane w szkole”. Żadna ustawa tego nie zmieni, może tylko pogorszyć sprawę.
    Nie zgadzam się tylko z dwiema rzeczami. Raz z MK że “cudowne dziecko dwóch pedałów” będzie wychowywane na takiego jak jego tatusiowie. Raczej w świetle najnowszych badań samo będzie miało większe predyspozycje do takich zachowań (orientacja seksualna nie jest ani w 100% genetycznie uwarunkowana jak wmawiają nam działacze gejowscy, ani w 100% zachowaniem nabytym i wyleczalnym psychoterapią jak wciskają niektórzy nawiedzeni katole, lecz wypadkową kilku czynników, co oznacza, że SĄ geje którzy mogą zmienić upodobania dzięki psychoterapii, ale nie stanowią oni nawet większości przypadków). Ale w sumie co nam do tego?
    Dwa, odnośnie wypowiedzi mówiących “ja tam do łóżka nikomu nie zaglądam”. Chwali się. Ale problem w czymś innym – z różnych upodobań seksualnych, orientacja akurat jest widoczna również poza łóżkiem. Jiima nie jest szczególnie zachwycone ostentacyjnym okazywaniem sobie uczuć przez niektórych (czasem podchodzących pod grę wstępną), ale nie da się uczuć nie okazywać w ogóle, w każdym razie to nienaturalne. Będąc gejem musisz albo udawać, albo ujawnić się, lesbijki mają trochę łatwiej bo kobieta jest jak wiadomo emocjonalna i przytulające się panienki mogą być równie dobrze zwykłymi heteroseksualnymi psiapsiółkami. Oczywiście do czasu, prędzej czy później ludzie się pokapują co i jak… Orientacja seksualna to nie kwestia tego czy lubisz na jeźdźca czy na pieska, czy codziennie czy raz w roku. To wpływa na całe twoje życie, a nie tylko na to z kim chodzisz do łóżka.

  21. Wolałbym
    abyś zamiast wyznaczania mojego poziomu tolerancji czytał tekst i go rozumiał, a naprawdę nie jest trudny. Niewiele z tego tekstu zrozumiałeś, dlatego nie bierz się za wskaźniki, bo nie masz danych. Nic mnie tak nie irytuje jak próby edukacji w wykonaniu ludzi, którym się nie chce nawet przeczytać tego co komentują. Po sposobie dość błyskotliwego wypowiadania się wnioskuję, że nie masz problemów z myśleniem, problem masz z czytaniem.

    • A właśnie
      wbrew pozorom ten tekst wcale nie jest taki łatwy. Tobie może się tak wydawać, bo doskonale znasz swoje poglądy. Jeśli byśmy my znali, z łatwością byśmy stwierdzili, które zdania to ironia, a które są wyrażeniem zdania wprost. Możemy założyć, że tekst nie jest wyrażeniem opinii autora tylko bazą do dyskusji i nad nim dyskutować. Jeśli założymy, że wyraża opinię autora, to mamy prawo odnosić się w naszym niezrozumieniu do autora i jego poglądów, a jednocześnie oczekiwać wyjaśnień, czy uszczegółowień.

      Możesz, powiedzmy, oczekiwać w tym miejscu, wystarczającego poziomu inteligencji do zrozumienia Twojego tekstu. Ale nie możesz przecież oczekiwać, że wszyscy myślą w sposób do Twojego podobny (nie mam na myśli poglądów).

      • hmmmm
        w brew pozorom ten tekst jest łatwy, wystarczyło go jedynie osadzić w kontekście, nie doszukiwał się ideologicznych fajerwerków lecz spojrzeć na niego poprzez perspektywę pingwinich newsów, chyba już dwudniowych. szukając w nim ideologi dojdziemy do sytuacji że nie będzie tolerancji dla wrogów tolerancji i nie będzie tolerancji dla zwolenników tolerancji. Obie sytuacje są ekstremalne, obie niosą w sobie piętno braku tolerancji właśnie. Może to mało mądre ale jedynie na tyle mnie stać

  22. Wolałbym
    abyś zamiast wyznaczania mojego poziomu tolerancji czytał tekst i go rozumiał, a naprawdę nie jest trudny. Niewiele z tego tekstu zrozumiałeś, dlatego nie bierz się za wskaźniki, bo nie masz danych. Nic mnie tak nie irytuje jak próby edukacji w wykonaniu ludzi, którym się nie chce nawet przeczytać tego co komentują. Po sposobie dość błyskotliwego wypowiadania się wnioskuję, że nie masz problemów z myśleniem, problem masz z czytaniem.

    • A właśnie
      wbrew pozorom ten tekst wcale nie jest taki łatwy. Tobie może się tak wydawać, bo doskonale znasz swoje poglądy. Jeśli byśmy my znali, z łatwością byśmy stwierdzili, które zdania to ironia, a które są wyrażeniem zdania wprost. Możemy założyć, że tekst nie jest wyrażeniem opinii autora tylko bazą do dyskusji i nad nim dyskutować. Jeśli założymy, że wyraża opinię autora, to mamy prawo odnosić się w naszym niezrozumieniu do autora i jego poglądów, a jednocześnie oczekiwać wyjaśnień, czy uszczegółowień.

      Możesz, powiedzmy, oczekiwać w tym miejscu, wystarczającego poziomu inteligencji do zrozumienia Twojego tekstu. Ale nie możesz przecież oczekiwać, że wszyscy myślą w sposób do Twojego podobny (nie mam na myśli poglądów).

      • hmmmm
        w brew pozorom ten tekst jest łatwy, wystarczyło go jedynie osadzić w kontekście, nie doszukiwał się ideologicznych fajerwerków lecz spojrzeć na niego poprzez perspektywę pingwinich newsów, chyba już dwudniowych. szukając w nim ideologi dojdziemy do sytuacji że nie będzie tolerancji dla wrogów tolerancji i nie będzie tolerancji dla zwolenników tolerancji. Obie sytuacje są ekstremalne, obie niosą w sobie piętno braku tolerancji właśnie. Może to mało mądre ale jedynie na tyle mnie stać

  23. Wolałbym
    abyś zamiast wyznaczania mojego poziomu tolerancji czytał tekst i go rozumiał, a naprawdę nie jest trudny. Niewiele z tego tekstu zrozumiałeś, dlatego nie bierz się za wskaźniki, bo nie masz danych. Nic mnie tak nie irytuje jak próby edukacji w wykonaniu ludzi, którym się nie chce nawet przeczytać tego co komentują. Po sposobie dość błyskotliwego wypowiadania się wnioskuję, że nie masz problemów z myśleniem, problem masz z czytaniem.

    • A właśnie
      wbrew pozorom ten tekst wcale nie jest taki łatwy. Tobie może się tak wydawać, bo doskonale znasz swoje poglądy. Jeśli byśmy my znali, z łatwością byśmy stwierdzili, które zdania to ironia, a które są wyrażeniem zdania wprost. Możemy założyć, że tekst nie jest wyrażeniem opinii autora tylko bazą do dyskusji i nad nim dyskutować. Jeśli założymy, że wyraża opinię autora, to mamy prawo odnosić się w naszym niezrozumieniu do autora i jego poglądów, a jednocześnie oczekiwać wyjaśnień, czy uszczegółowień.

      Możesz, powiedzmy, oczekiwać w tym miejscu, wystarczającego poziomu inteligencji do zrozumienia Twojego tekstu. Ale nie możesz przecież oczekiwać, że wszyscy myślą w sposób do Twojego podobny (nie mam na myśli poglądów).

      • hmmmm
        w brew pozorom ten tekst jest łatwy, wystarczyło go jedynie osadzić w kontekście, nie doszukiwał się ideologicznych fajerwerków lecz spojrzeć na niego poprzez perspektywę pingwinich newsów, chyba już dwudniowych. szukając w nim ideologi dojdziemy do sytuacji że nie będzie tolerancji dla wrogów tolerancji i nie będzie tolerancji dla zwolenników tolerancji. Obie sytuacje są ekstremalne, obie niosą w sobie piętno braku tolerancji właśnie. Może to mało mądre ale jedynie na tyle mnie stać

  24. Wolałbym
    abyś zamiast wyznaczania mojego poziomu tolerancji czytał tekst i go rozumiał, a naprawdę nie jest trudny. Niewiele z tego tekstu zrozumiałeś, dlatego nie bierz się za wskaźniki, bo nie masz danych. Nic mnie tak nie irytuje jak próby edukacji w wykonaniu ludzi, którym się nie chce nawet przeczytać tego co komentują. Po sposobie dość błyskotliwego wypowiadania się wnioskuję, że nie masz problemów z myśleniem, problem masz z czytaniem.

    • A właśnie
      wbrew pozorom ten tekst wcale nie jest taki łatwy. Tobie może się tak wydawać, bo doskonale znasz swoje poglądy. Jeśli byśmy my znali, z łatwością byśmy stwierdzili, które zdania to ironia, a które są wyrażeniem zdania wprost. Możemy założyć, że tekst nie jest wyrażeniem opinii autora tylko bazą do dyskusji i nad nim dyskutować. Jeśli założymy, że wyraża opinię autora, to mamy prawo odnosić się w naszym niezrozumieniu do autora i jego poglądów, a jednocześnie oczekiwać wyjaśnień, czy uszczegółowień.

      Możesz, powiedzmy, oczekiwać w tym miejscu, wystarczającego poziomu inteligencji do zrozumienia Twojego tekstu. Ale nie możesz przecież oczekiwać, że wszyscy myślą w sposób do Twojego podobny (nie mam na myśli poglądów).

      • hmmmm
        w brew pozorom ten tekst jest łatwy, wystarczyło go jedynie osadzić w kontekście, nie doszukiwał się ideologicznych fajerwerków lecz spojrzeć na niego poprzez perspektywę pingwinich newsów, chyba już dwudniowych. szukając w nim ideologi dojdziemy do sytuacji że nie będzie tolerancji dla wrogów tolerancji i nie będzie tolerancji dla zwolenników tolerancji. Obie sytuacje są ekstremalne, obie niosą w sobie piętno braku tolerancji właśnie. Może to mało mądre ale jedynie na tyle mnie stać

  25. Wolałbym
    abyś zamiast wyznaczania mojego poziomu tolerancji czytał tekst i go rozumiał, a naprawdę nie jest trudny. Niewiele z tego tekstu zrozumiałeś, dlatego nie bierz się za wskaźniki, bo nie masz danych. Nic mnie tak nie irytuje jak próby edukacji w wykonaniu ludzi, którym się nie chce nawet przeczytać tego co komentują. Po sposobie dość błyskotliwego wypowiadania się wnioskuję, że nie masz problemów z myśleniem, problem masz z czytaniem.

    • A właśnie
      wbrew pozorom ten tekst wcale nie jest taki łatwy. Tobie może się tak wydawać, bo doskonale znasz swoje poglądy. Jeśli byśmy my znali, z łatwością byśmy stwierdzili, które zdania to ironia, a które są wyrażeniem zdania wprost. Możemy założyć, że tekst nie jest wyrażeniem opinii autora tylko bazą do dyskusji i nad nim dyskutować. Jeśli założymy, że wyraża opinię autora, to mamy prawo odnosić się w naszym niezrozumieniu do autora i jego poglądów, a jednocześnie oczekiwać wyjaśnień, czy uszczegółowień.

      Możesz, powiedzmy, oczekiwać w tym miejscu, wystarczającego poziomu inteligencji do zrozumienia Twojego tekstu. Ale nie możesz przecież oczekiwać, że wszyscy myślą w sposób do Twojego podobny (nie mam na myśli poglądów).

      • hmmmm
        w brew pozorom ten tekst jest łatwy, wystarczyło go jedynie osadzić w kontekście, nie doszukiwał się ideologicznych fajerwerków lecz spojrzeć na niego poprzez perspektywę pingwinich newsów, chyba już dwudniowych. szukając w nim ideologi dojdziemy do sytuacji że nie będzie tolerancji dla wrogów tolerancji i nie będzie tolerancji dla zwolenników tolerancji. Obie sytuacje są ekstremalne, obie niosą w sobie piętno braku tolerancji właśnie. Może to mało mądre ale jedynie na tyle mnie stać

  26. Obserwacje własne Jiima akurat zna
    Owszem, są geje którzy są nietolerancyjni, gardzą “heterykami”, a kobietami w szczególności. Nazwisk rzucać nie będę, z resztą nie są to osoby publiczne więc nazwiska nie wiele dadzą. Dodam, że są to również osoby które głośno wrzeszczą gdy dostrzegą jakiekolwiek “nietolerancyjne” zachowanie z drugiej strony.
    Nie mówię że wszyscy geje są tacy. Znam też takich którzy poza innymi upodobaniami są zupełnie normalni i nie mają do nikogo pretensji że kocha inaczej niż oni. Ale zauważyło wszędzie pewną zbieżność – najgłośniej wrzeszczy “Murzynów biją” ten Murzyn który sam bije białych za to że są biali.

  27. Obserwacje własne Jiima akurat zna
    Owszem, są geje którzy są nietolerancyjni, gardzą “heterykami”, a kobietami w szczególności. Nazwisk rzucać nie będę, z resztą nie są to osoby publiczne więc nazwiska nie wiele dadzą. Dodam, że są to również osoby które głośno wrzeszczą gdy dostrzegą jakiekolwiek “nietolerancyjne” zachowanie z drugiej strony.
    Nie mówię że wszyscy geje są tacy. Znam też takich którzy poza innymi upodobaniami są zupełnie normalni i nie mają do nikogo pretensji że kocha inaczej niż oni. Ale zauważyło wszędzie pewną zbieżność – najgłośniej wrzeszczy “Murzynów biją” ten Murzyn który sam bije białych za to że są biali.

  28. Obserwacje własne Jiima akurat zna
    Owszem, są geje którzy są nietolerancyjni, gardzą “heterykami”, a kobietami w szczególności. Nazwisk rzucać nie będę, z resztą nie są to osoby publiczne więc nazwiska nie wiele dadzą. Dodam, że są to również osoby które głośno wrzeszczą gdy dostrzegą jakiekolwiek “nietolerancyjne” zachowanie z drugiej strony.
    Nie mówię że wszyscy geje są tacy. Znam też takich którzy poza innymi upodobaniami są zupełnie normalni i nie mają do nikogo pretensji że kocha inaczej niż oni. Ale zauważyło wszędzie pewną zbieżność – najgłośniej wrzeszczy “Murzynów biją” ten Murzyn który sam bije białych za to że są biali.

  29. Obserwacje własne Jiima akurat zna
    Owszem, są geje którzy są nietolerancyjni, gardzą “heterykami”, a kobietami w szczególności. Nazwisk rzucać nie będę, z resztą nie są to osoby publiczne więc nazwiska nie wiele dadzą. Dodam, że są to również osoby które głośno wrzeszczą gdy dostrzegą jakiekolwiek “nietolerancyjne” zachowanie z drugiej strony.
    Nie mówię że wszyscy geje są tacy. Znam też takich którzy poza innymi upodobaniami są zupełnie normalni i nie mają do nikogo pretensji że kocha inaczej niż oni. Ale zauważyło wszędzie pewną zbieżność – najgłośniej wrzeszczy “Murzynów biją” ten Murzyn który sam bije białych za to że są biali.

  30. Obserwacje własne Jiima akurat zna
    Owszem, są geje którzy są nietolerancyjni, gardzą “heterykami”, a kobietami w szczególności. Nazwisk rzucać nie będę, z resztą nie są to osoby publiczne więc nazwiska nie wiele dadzą. Dodam, że są to również osoby które głośno wrzeszczą gdy dostrzegą jakiekolwiek “nietolerancyjne” zachowanie z drugiej strony.
    Nie mówię że wszyscy geje są tacy. Znam też takich którzy poza innymi upodobaniami są zupełnie normalni i nie mają do nikogo pretensji że kocha inaczej niż oni. Ale zauważyło wszędzie pewną zbieżność – najgłośniej wrzeszczy “Murzynów biją” ten Murzyn który sam bije białych za to że są biali.

  31. Przyłączam się do pytania Macieja Kobyły -o co właściwie chodzi?
    Metaforą jakiego zjawiska społecznego jest tchórzofretka zjadająca dzieci (nienarodzone) zdrowych katolickich pingwinów? Chyba tylko ludowej mitologii “uważajta ludzie na pedałów, bo rzucą urok, dzieci wam spedalą i mleko wam skiśnie”.

    Mnie fakt że mogą żyć koło siebie ludzie różnych wyznań, nawet o dziwnych nazwach, nawet – o zgrozo – z kapłaństwem kobiet, jakoś nie chce wydać się ani śmieszny, ani groteskowy. Na tle zachodniego świata to raczej monokatolicka Polska jest ciekawym przypadkiem.

    Czy panowie “nie jestem homofobem ale…” mogą przestać mnie epatować jakimiś obejrzanymi w relacjach z Berlina TV lateksowymi biskupami?* Byłem parę razy na marszach równości i nie widziałem ani kawałka lateksu, ani jednego fałszywego (ani prawdziwego) biskupa.

    Teksty MK o tolerancji i homofobii zdają się redukować do stwierdzenia: “Gejom w zasadzie należy się tolerancja, ale jak zechcą o nią walczyć, albo korzystać z niej poza własną sypialnią, to sami sobie są winni swoim radykalizmem”.

    *zaznaczam że pociąg do lateksu (bądź strojów pontyfikalnych) nie wywołuje u mnie lęku, nie narusza mi uczuć itp. Mam tylko dość nadużywania go w debatach o tolerancji.

  32. Przyłączam się do pytania Macieja Kobyły -o co właściwie chodzi?
    Metaforą jakiego zjawiska społecznego jest tchórzofretka zjadająca dzieci (nienarodzone) zdrowych katolickich pingwinów? Chyba tylko ludowej mitologii “uważajta ludzie na pedałów, bo rzucą urok, dzieci wam spedalą i mleko wam skiśnie”.

    Mnie fakt że mogą żyć koło siebie ludzie różnych wyznań, nawet o dziwnych nazwach, nawet – o zgrozo – z kapłaństwem kobiet, jakoś nie chce wydać się ani śmieszny, ani groteskowy. Na tle zachodniego świata to raczej monokatolicka Polska jest ciekawym przypadkiem.

    Czy panowie “nie jestem homofobem ale…” mogą przestać mnie epatować jakimiś obejrzanymi w relacjach z Berlina TV lateksowymi biskupami?* Byłem parę razy na marszach równości i nie widziałem ani kawałka lateksu, ani jednego fałszywego (ani prawdziwego) biskupa.

    Teksty MK o tolerancji i homofobii zdają się redukować do stwierdzenia: “Gejom w zasadzie należy się tolerancja, ale jak zechcą o nią walczyć, albo korzystać z niej poza własną sypialnią, to sami sobie są winni swoim radykalizmem”.

    *zaznaczam że pociąg do lateksu (bądź strojów pontyfikalnych) nie wywołuje u mnie lęku, nie narusza mi uczuć itp. Mam tylko dość nadużywania go w debatach o tolerancji.

  33. Przyłączam się do pytania Macieja Kobyły -o co właściwie chodzi?
    Metaforą jakiego zjawiska społecznego jest tchórzofretka zjadająca dzieci (nienarodzone) zdrowych katolickich pingwinów? Chyba tylko ludowej mitologii “uważajta ludzie na pedałów, bo rzucą urok, dzieci wam spedalą i mleko wam skiśnie”.

    Mnie fakt że mogą żyć koło siebie ludzie różnych wyznań, nawet o dziwnych nazwach, nawet – o zgrozo – z kapłaństwem kobiet, jakoś nie chce wydać się ani śmieszny, ani groteskowy. Na tle zachodniego świata to raczej monokatolicka Polska jest ciekawym przypadkiem.

    Czy panowie “nie jestem homofobem ale…” mogą przestać mnie epatować jakimiś obejrzanymi w relacjach z Berlina TV lateksowymi biskupami?* Byłem parę razy na marszach równości i nie widziałem ani kawałka lateksu, ani jednego fałszywego (ani prawdziwego) biskupa.

    Teksty MK o tolerancji i homofobii zdają się redukować do stwierdzenia: “Gejom w zasadzie należy się tolerancja, ale jak zechcą o nią walczyć, albo korzystać z niej poza własną sypialnią, to sami sobie są winni swoim radykalizmem”.

    *zaznaczam że pociąg do lateksu (bądź strojów pontyfikalnych) nie wywołuje u mnie lęku, nie narusza mi uczuć itp. Mam tylko dość nadużywania go w debatach o tolerancji.

  34. Przyłączam się do pytania Macieja Kobyły -o co właściwie chodzi?
    Metaforą jakiego zjawiska społecznego jest tchórzofretka zjadająca dzieci (nienarodzone) zdrowych katolickich pingwinów? Chyba tylko ludowej mitologii “uważajta ludzie na pedałów, bo rzucą urok, dzieci wam spedalą i mleko wam skiśnie”.

    Mnie fakt że mogą żyć koło siebie ludzie różnych wyznań, nawet o dziwnych nazwach, nawet – o zgrozo – z kapłaństwem kobiet, jakoś nie chce wydać się ani śmieszny, ani groteskowy. Na tle zachodniego świata to raczej monokatolicka Polska jest ciekawym przypadkiem.

    Czy panowie “nie jestem homofobem ale…” mogą przestać mnie epatować jakimiś obejrzanymi w relacjach z Berlina TV lateksowymi biskupami?* Byłem parę razy na marszach równości i nie widziałem ani kawałka lateksu, ani jednego fałszywego (ani prawdziwego) biskupa.

    Teksty MK o tolerancji i homofobii zdają się redukować do stwierdzenia: “Gejom w zasadzie należy się tolerancja, ale jak zechcą o nią walczyć, albo korzystać z niej poza własną sypialnią, to sami sobie są winni swoim radykalizmem”.

    *zaznaczam że pociąg do lateksu (bądź strojów pontyfikalnych) nie wywołuje u mnie lęku, nie narusza mi uczuć itp. Mam tylko dość nadużywania go w debatach o tolerancji.

  35. Przyłączam się do pytania Macieja Kobyły -o co właściwie chodzi?
    Metaforą jakiego zjawiska społecznego jest tchórzofretka zjadająca dzieci (nienarodzone) zdrowych katolickich pingwinów? Chyba tylko ludowej mitologii “uważajta ludzie na pedałów, bo rzucą urok, dzieci wam spedalą i mleko wam skiśnie”.

    Mnie fakt że mogą żyć koło siebie ludzie różnych wyznań, nawet o dziwnych nazwach, nawet – o zgrozo – z kapłaństwem kobiet, jakoś nie chce wydać się ani śmieszny, ani groteskowy. Na tle zachodniego świata to raczej monokatolicka Polska jest ciekawym przypadkiem.

    Czy panowie “nie jestem homofobem ale…” mogą przestać mnie epatować jakimiś obejrzanymi w relacjach z Berlina TV lateksowymi biskupami?* Byłem parę razy na marszach równości i nie widziałem ani kawałka lateksu, ani jednego fałszywego (ani prawdziwego) biskupa.

    Teksty MK o tolerancji i homofobii zdają się redukować do stwierdzenia: “Gejom w zasadzie należy się tolerancja, ale jak zechcą o nią walczyć, albo korzystać z niej poza własną sypialnią, to sami sobie są winni swoim radykalizmem”.

    *zaznaczam że pociąg do lateksu (bądź strojów pontyfikalnych) nie wywołuje u mnie lęku, nie narusza mi uczuć itp. Mam tylko dość nadużywania go w debatach o tolerancji.

  36. Jak osłabić kontrowersyjność ( przewrotne !)
    Przyznam, że czytając pierwszy raz miałem odczucia podobne do Kobyły. Przeglądnąwszy komentarze ( z przypisami ) zrozumiałem, w czym problem – w braku odniesienia !
    Otóż nie śledzę aktualności amerykańskiego rynku bajek, nawet onet czy interię ostatnio coraz rzadziej przeglądam. Nie znałem więc oryginału, do którego się odwołujesz i rzeczywiście nie wiedziałem, o co ci chodzi.
    Poznawszy oryginał ( dzięki, Starszy, za link ! ), rozumiem intencję i pastisz mi się spodobał.
    Być może nawiązując do faktów o podobnym poziomie istotności, warto by jako motto zamieścić odsyłacz do komentowanej treści ? Trochę to strzelanie w stopę, bo zmniejsza kontrowersyjność, ale może wzrost zrozumienia mógłby to zrekompensować.
    Pozdrawiam – Tetryk

  37. Jak osłabić kontrowersyjność ( przewrotne !)
    Przyznam, że czytając pierwszy raz miałem odczucia podobne do Kobyły. Przeglądnąwszy komentarze ( z przypisami ) zrozumiałem, w czym problem – w braku odniesienia !
    Otóż nie śledzę aktualności amerykańskiego rynku bajek, nawet onet czy interię ostatnio coraz rzadziej przeglądam. Nie znałem więc oryginału, do którego się odwołujesz i rzeczywiście nie wiedziałem, o co ci chodzi.
    Poznawszy oryginał ( dzięki, Starszy, za link ! ), rozumiem intencję i pastisz mi się spodobał.
    Być może nawiązując do faktów o podobnym poziomie istotności, warto by jako motto zamieścić odsyłacz do komentowanej treści ? Trochę to strzelanie w stopę, bo zmniejsza kontrowersyjność, ale może wzrost zrozumienia mógłby to zrekompensować.
    Pozdrawiam – Tetryk

  38. Jak osłabić kontrowersyjność ( przewrotne !)
    Przyznam, że czytając pierwszy raz miałem odczucia podobne do Kobyły. Przeglądnąwszy komentarze ( z przypisami ) zrozumiałem, w czym problem – w braku odniesienia !
    Otóż nie śledzę aktualności amerykańskiego rynku bajek, nawet onet czy interię ostatnio coraz rzadziej przeglądam. Nie znałem więc oryginału, do którego się odwołujesz i rzeczywiście nie wiedziałem, o co ci chodzi.
    Poznawszy oryginał ( dzięki, Starszy, za link ! ), rozumiem intencję i pastisz mi się spodobał.
    Być może nawiązując do faktów o podobnym poziomie istotności, warto by jako motto zamieścić odsyłacz do komentowanej treści ? Trochę to strzelanie w stopę, bo zmniejsza kontrowersyjność, ale może wzrost zrozumienia mógłby to zrekompensować.
    Pozdrawiam – Tetryk

  39. Jak osłabić kontrowersyjność ( przewrotne !)
    Przyznam, że czytając pierwszy raz miałem odczucia podobne do Kobyły. Przeglądnąwszy komentarze ( z przypisami ) zrozumiałem, w czym problem – w braku odniesienia !
    Otóż nie śledzę aktualności amerykańskiego rynku bajek, nawet onet czy interię ostatnio coraz rzadziej przeglądam. Nie znałem więc oryginału, do którego się odwołujesz i rzeczywiście nie wiedziałem, o co ci chodzi.
    Poznawszy oryginał ( dzięki, Starszy, za link ! ), rozumiem intencję i pastisz mi się spodobał.
    Być może nawiązując do faktów o podobnym poziomie istotności, warto by jako motto zamieścić odsyłacz do komentowanej treści ? Trochę to strzelanie w stopę, bo zmniejsza kontrowersyjność, ale może wzrost zrozumienia mógłby to zrekompensować.
    Pozdrawiam – Tetryk

  40. Jak osłabić kontrowersyjność ( przewrotne !)
    Przyznam, że czytając pierwszy raz miałem odczucia podobne do Kobyły. Przeglądnąwszy komentarze ( z przypisami ) zrozumiałem, w czym problem – w braku odniesienia !
    Otóż nie śledzę aktualności amerykańskiego rynku bajek, nawet onet czy interię ostatnio coraz rzadziej przeglądam. Nie znałem więc oryginału, do którego się odwołujesz i rzeczywiście nie wiedziałem, o co ci chodzi.
    Poznawszy oryginał ( dzięki, Starszy, za link ! ), rozumiem intencję i pastisz mi się spodobał.
    Być może nawiązując do faktów o podobnym poziomie istotności, warto by jako motto zamieścić odsyłacz do komentowanej treści ? Trochę to strzelanie w stopę, bo zmniejsza kontrowersyjność, ale może wzrost zrozumienia mógłby to zrekompensować.
    Pozdrawiam – Tetryk

  41. Korekta dotycząca Stephen’a Hawking’a
    Każdy dobry fizyk dobrze zna matematykę, ale to nie znaczy, że kiedy
    postrzegany jest, jako geniusz fizyki, od razu przysługuje mu miano
    geniusza matematycznego.
    Stephen Hawking wykłada matematykę stosowaną w Cambridge,
    bo tak zarabia na życie.
    Natomiast postrzegany jest NIE jako genialny matematyk, lecz jako
    wybitny fizyk teoretyk zajmujący się problemami z dziedziny kosmologii
    i kwantowej grawitacji w odniesieniu do tzw. czarnych dziur.

    Stephen Hawking NIE jest sparaliżowany od urodzenia.
    Choroba, która go dotknęła jest chorobą rozwojową (stopniowo, przez lata
    nasilającą się) i nazywa się stwardnieniem zanikowym bocznym.
    Polega ona na stopniowym mnożeniu się uszkodzeń nerwów.
    Na kompletne sparaliżowanie osobnika działaniem tej choroby trzeba
    czasem nawet kilku dziesiątek lat.

  42. Korekta dotycząca Stephen’a Hawking’a
    Każdy dobry fizyk dobrze zna matematykę, ale to nie znaczy, że kiedy
    postrzegany jest, jako geniusz fizyki, od razu przysługuje mu miano
    geniusza matematycznego.
    Stephen Hawking wykłada matematykę stosowaną w Cambridge,
    bo tak zarabia na życie.
    Natomiast postrzegany jest NIE jako genialny matematyk, lecz jako
    wybitny fizyk teoretyk zajmujący się problemami z dziedziny kosmologii
    i kwantowej grawitacji w odniesieniu do tzw. czarnych dziur.

    Stephen Hawking NIE jest sparaliżowany od urodzenia.
    Choroba, która go dotknęła jest chorobą rozwojową (stopniowo, przez lata
    nasilającą się) i nazywa się stwardnieniem zanikowym bocznym.
    Polega ona na stopniowym mnożeniu się uszkodzeń nerwów.
    Na kompletne sparaliżowanie osobnika działaniem tej choroby trzeba
    czasem nawet kilku dziesiątek lat.

  43. Korekta dotycząca Stephen’a Hawking’a
    Każdy dobry fizyk dobrze zna matematykę, ale to nie znaczy, że kiedy
    postrzegany jest, jako geniusz fizyki, od razu przysługuje mu miano
    geniusza matematycznego.
    Stephen Hawking wykłada matematykę stosowaną w Cambridge,
    bo tak zarabia na życie.
    Natomiast postrzegany jest NIE jako genialny matematyk, lecz jako
    wybitny fizyk teoretyk zajmujący się problemami z dziedziny kosmologii
    i kwantowej grawitacji w odniesieniu do tzw. czarnych dziur.

    Stephen Hawking NIE jest sparaliżowany od urodzenia.
    Choroba, która go dotknęła jest chorobą rozwojową (stopniowo, przez lata
    nasilającą się) i nazywa się stwardnieniem zanikowym bocznym.
    Polega ona na stopniowym mnożeniu się uszkodzeń nerwów.
    Na kompletne sparaliżowanie osobnika działaniem tej choroby trzeba
    czasem nawet kilku dziesiątek lat.

  44. Korekta dotycząca Stephen’a Hawking’a
    Każdy dobry fizyk dobrze zna matematykę, ale to nie znaczy, że kiedy
    postrzegany jest, jako geniusz fizyki, od razu przysługuje mu miano
    geniusza matematycznego.
    Stephen Hawking wykłada matematykę stosowaną w Cambridge,
    bo tak zarabia na życie.
    Natomiast postrzegany jest NIE jako genialny matematyk, lecz jako
    wybitny fizyk teoretyk zajmujący się problemami z dziedziny kosmologii
    i kwantowej grawitacji w odniesieniu do tzw. czarnych dziur.

    Stephen Hawking NIE jest sparaliżowany od urodzenia.
    Choroba, która go dotknęła jest chorobą rozwojową (stopniowo, przez lata
    nasilającą się) i nazywa się stwardnieniem zanikowym bocznym.
    Polega ona na stopniowym mnożeniu się uszkodzeń nerwów.
    Na kompletne sparaliżowanie osobnika działaniem tej choroby trzeba
    czasem nawet kilku dziesiątek lat.

  45. Korekta dotycząca Stephen’a Hawking’a
    Każdy dobry fizyk dobrze zna matematykę, ale to nie znaczy, że kiedy
    postrzegany jest, jako geniusz fizyki, od razu przysługuje mu miano
    geniusza matematycznego.
    Stephen Hawking wykłada matematykę stosowaną w Cambridge,
    bo tak zarabia na życie.
    Natomiast postrzegany jest NIE jako genialny matematyk, lecz jako
    wybitny fizyk teoretyk zajmujący się problemami z dziedziny kosmologii
    i kwantowej grawitacji w odniesieniu do tzw. czarnych dziur.

    Stephen Hawking NIE jest sparaliżowany od urodzenia.
    Choroba, która go dotknęła jest chorobą rozwojową (stopniowo, przez lata
    nasilającą się) i nazywa się stwardnieniem zanikowym bocznym.
    Polega ona na stopniowym mnożeniu się uszkodzeń nerwów.
    Na kompletne sparaliżowanie osobnika działaniem tej choroby trzeba
    czasem nawet kilku dziesiątek lat.

  46. Ja Hrabini…
    Paczaj Bartoszko jak si zbiegnełła okuliczność. Mniałła ja szkrabnunć coś o Gayach
    a Pan Kurczyński odgadnuł moj zapend literackij i sam napisał.To chuć na konic wstawi swoji przemyśliwani.
    W zielonym gayu ptaszki si maju
    Ptaszki si maju ,pod yaworym.

  47. Ja Hrabini…
    Paczaj Bartoszko jak si zbiegnełła okuliczność. Mniałła ja szkrabnunć coś o Gayach
    a Pan Kurczyński odgadnuł moj zapend literackij i sam napisał.To chuć na konic wstawi swoji przemyśliwani.
    W zielonym gayu ptaszki si maju
    Ptaszki si maju ,pod yaworym.

  48. Ja Hrabini…
    Paczaj Bartoszko jak si zbiegnełła okuliczność. Mniałła ja szkrabnunć coś o Gayach
    a Pan Kurczyński odgadnuł moj zapend literackij i sam napisał.To chuć na konic wstawi swoji przemyśliwani.
    W zielonym gayu ptaszki si maju
    Ptaszki si maju ,pod yaworym.

  49. Ja Hrabini…
    Paczaj Bartoszko jak si zbiegnełła okuliczność. Mniałła ja szkrabnunć coś o Gayach
    a Pan Kurczyński odgadnuł moj zapend literackij i sam napisał.To chuć na konic wstawi swoji przemyśliwani.
    W zielonym gayu ptaszki si maju
    Ptaszki si maju ,pod yaworym.

  50. Ja Hrabini…
    Paczaj Bartoszko jak si zbiegnełła okuliczność. Mniałła ja szkrabnunć coś o Gayach
    a Pan Kurczyński odgadnuł moj zapend literackij i sam napisał.To chuć na konic wstawi swoji przemyśliwani.
    W zielonym gayu ptaszki si maju
    Ptaszki si maju ,pod yaworym.

  51. Wytłumacz dziecku, że bajkowe jajko to co innego niż jajko
    Mówisz o rodzimych ‘bidulcach’ zapominając, że bajka ma być ponadnarodowa. Autor (o tym jestem przekonany) tyle wiedział o ‘bidulcach’, co Afrykańczyk o sposobie ścielenia posłania w iglo.
    Drugim absurdem (ale jakże nośnym) jest teza jakoby pederaści byli zainteresowani adopcją dzieci z ‘bidulców’.
    Trzecim to przekonanie, że dzieci z ‘bidulców’ NIKT z normalnych rodzin nie chce. Odsyłam do źródeł (adopcja zagraniczna). W naszym prawie są istotne ograniczenia dla takich adopcji. Największą szansę mają dzieci ciężko i nieuleczanie chore.

    Wtręt o katolicyzmie jest przejawem twojego braku tolerancji dla wiary (w tym przypadku katolickiej). Skąd założenie, że pederasta lub lesbijka nie może być katolikiem?

    Na koniec. Idealizujesz wizerunek pederastów i lesbijek. Być może robisz to nieświadomie pod wpływem medialnej papki, którą starają się niektórzy karmić. Przeciwstawiasz dobrych ‘kochających inaczej’ onymi wstrętnymi katolickimi rodzinami patologicznymi. Sam jestem ciekawy jak wygląda statystycznie przemoc, zdrada, porzucanie w normalnych rodzinach oraz w związkach pederastów i lesbijek. Śmiem twierdzić, że odsetek zachowań negatywnych jest co najmniej porównywalny.

  52. Wytłumacz dziecku, że bajkowe jajko to co innego niż jajko
    Mówisz o rodzimych ‘bidulcach’ zapominając, że bajka ma być ponadnarodowa. Autor (o tym jestem przekonany) tyle wiedział o ‘bidulcach’, co Afrykańczyk o sposobie ścielenia posłania w iglo.
    Drugim absurdem (ale jakże nośnym) jest teza jakoby pederaści byli zainteresowani adopcją dzieci z ‘bidulców’.
    Trzecim to przekonanie, że dzieci z ‘bidulców’ NIKT z normalnych rodzin nie chce. Odsyłam do źródeł (adopcja zagraniczna). W naszym prawie są istotne ograniczenia dla takich adopcji. Największą szansę mają dzieci ciężko i nieuleczanie chore.

    Wtręt o katolicyzmie jest przejawem twojego braku tolerancji dla wiary (w tym przypadku katolickiej). Skąd założenie, że pederasta lub lesbijka nie może być katolikiem?

    Na koniec. Idealizujesz wizerunek pederastów i lesbijek. Być może robisz to nieświadomie pod wpływem medialnej papki, którą starają się niektórzy karmić. Przeciwstawiasz dobrych ‘kochających inaczej’ onymi wstrętnymi katolickimi rodzinami patologicznymi. Sam jestem ciekawy jak wygląda statystycznie przemoc, zdrada, porzucanie w normalnych rodzinach oraz w związkach pederastów i lesbijek. Śmiem twierdzić, że odsetek zachowań negatywnych jest co najmniej porównywalny.

  53. Wytłumacz dziecku, że bajkowe jajko to co innego niż jajko
    Mówisz o rodzimych ‘bidulcach’ zapominając, że bajka ma być ponadnarodowa. Autor (o tym jestem przekonany) tyle wiedział o ‘bidulcach’, co Afrykańczyk o sposobie ścielenia posłania w iglo.
    Drugim absurdem (ale jakże nośnym) jest teza jakoby pederaści byli zainteresowani adopcją dzieci z ‘bidulców’.
    Trzecim to przekonanie, że dzieci z ‘bidulców’ NIKT z normalnych rodzin nie chce. Odsyłam do źródeł (adopcja zagraniczna). W naszym prawie są istotne ograniczenia dla takich adopcji. Największą szansę mają dzieci ciężko i nieuleczanie chore.

    Wtręt o katolicyzmie jest przejawem twojego braku tolerancji dla wiary (w tym przypadku katolickiej). Skąd założenie, że pederasta lub lesbijka nie może być katolikiem?

    Na koniec. Idealizujesz wizerunek pederastów i lesbijek. Być może robisz to nieświadomie pod wpływem medialnej papki, którą starają się niektórzy karmić. Przeciwstawiasz dobrych ‘kochających inaczej’ onymi wstrętnymi katolickimi rodzinami patologicznymi. Sam jestem ciekawy jak wygląda statystycznie przemoc, zdrada, porzucanie w normalnych rodzinach oraz w związkach pederastów i lesbijek. Śmiem twierdzić, że odsetek zachowań negatywnych jest co najmniej porównywalny.

  54. Wytłumacz dziecku, że bajkowe jajko to co innego niż jajko
    Mówisz o rodzimych ‘bidulcach’ zapominając, że bajka ma być ponadnarodowa. Autor (o tym jestem przekonany) tyle wiedział o ‘bidulcach’, co Afrykańczyk o sposobie ścielenia posłania w iglo.
    Drugim absurdem (ale jakże nośnym) jest teza jakoby pederaści byli zainteresowani adopcją dzieci z ‘bidulców’.
    Trzecim to przekonanie, że dzieci z ‘bidulców’ NIKT z normalnych rodzin nie chce. Odsyłam do źródeł (adopcja zagraniczna). W naszym prawie są istotne ograniczenia dla takich adopcji. Największą szansę mają dzieci ciężko i nieuleczanie chore.

    Wtręt o katolicyzmie jest przejawem twojego braku tolerancji dla wiary (w tym przypadku katolickiej). Skąd założenie, że pederasta lub lesbijka nie może być katolikiem?

    Na koniec. Idealizujesz wizerunek pederastów i lesbijek. Być może robisz to nieświadomie pod wpływem medialnej papki, którą starają się niektórzy karmić. Przeciwstawiasz dobrych ‘kochających inaczej’ onymi wstrętnymi katolickimi rodzinami patologicznymi. Sam jestem ciekawy jak wygląda statystycznie przemoc, zdrada, porzucanie w normalnych rodzinach oraz w związkach pederastów i lesbijek. Śmiem twierdzić, że odsetek zachowań negatywnych jest co najmniej porównywalny.

  55. Od przodu poprosze, nie od tylu.
    Nie chce wnikajac tu ani w dywagacje, czy koniecznie trzeba – jak Miastowy – uzywac slowa “pederasta”, ktore opiera sie na pewnym przeklamaniu i nabralo odcienia pogardliwie-obrazliwego.

    Nie chce tez tutaj roztrzasac, czy adopcja przez pary homoseksualne to cos dobrego, czy nie.

    Wydaje mi sie jednak sensowne patrzenie na sprawe takiej adopcji (wszelkiej adopcji) nie od strony praw, przywilejow czy zachcianek doroslych, lecz raczej pod katem dziecka jako strony slabszej, rzadko pytanej o zdanie i ryzykujacej uprzedmiotowieniem.

    Przez adopcje, podobnie zreszta jak przez naturalne rodzicielstwo, nie nabywa sie moim zdaniem zadnych “praw”, nabywa sie tylko obowiazki i odpowiedzialnosc. I jeszcze, owszem, pewne kompetencje, ale kompetencje to nie prawa, to wyposazenie do wykonania obowiazkow.

    “Prawa” z tytulu rodzicielstwa nabywa sie znacznie pozniej i warunkowo – tylko o tyle, o ile dzieci, juz dorosle, zechca nam je przyznac – zwykle w uznaniu tego, co my dalismy im wczesniej.
    Czyli a) musimy im cos faktycznie dac, b) wsrod tego “czegos”, cosmy im dali, musi znalezc sie rowniez umiejetnosc spostrzezenia, ze komus cos zawdzieczamy i jestesmy winni.

    Innymi slowy – rodzicielstwo naturalne czy adopcyjne to jedna z tych spraw, do ktorych nie nalezy podchodzic, nomen omen, od tylu.

    Pozdrawiam

    • Ewolucja słów
      Jakkolwiek by nie nazywać, to zawsze znajdą się tacy, którym będzie się to pejoratywnie kojarzyło. Napisać pedał – źle, pederasta – niedobrze, na pisanie ‘kochający inaczej’ namówić się nie dam.
      Pederastia była w historii ludzkości znana od dawna i akceptowana. Była elementem życia w starożytnej Grecji również publicznego. To, że nie przetrwała, nie wytrzymała próby czasu o czymś świadczy.

      • Wybaczysz, jak na Miastowego…
        …to zasob wyrazow bliskoznacznych pokazales niebogaty…

        Pederasta, pedal, i poza tym juz tylko “kochajacy inaczej”?

        Nie jestem homoseksualista, nie jestem zwolennikiem nazywania zwiazkow gejowskich “malzenstwami” czy przyznawania im prawa do adopcji.
        Ale mam paru kumpli homoseksualnych, nie, nie tych wojujacych, tych chcacych zyc spokojnie, a czasem traktowanych z buta (przebite opony, jakies paskudztwo na drzwiach lub wycieraczce etc.).

        I wyznam szczerze, wole miec ich za kumpli niz takich heteroseksualistow, ktorzy ze slow, jakie maja do wyboru wobec innych, ktorzy im osobiscie w niczym nie zawinili, intencjonalnie lub tylko z glupoty wybieraja slowa nacechowane pogarda.

        Pogarda dla innych tylko dlatego, ze sa inni, to wg mnie odchylenie od normy wstretniejsze, bo dajace sie kontrolowac, ergo umyslne.

        Pozdrawiam

        • ważniejsza treść czy forma?
          Wiele nieporozumień bierze się właśnie z tego, że w imię poprawności politycznej prokuruje się coraz to nowe określenia, często bzdurne. Nazwanie kastrata eunuchem nie jest żadną obelgą – jest stwierdzeniem faktu, nazwanie mężczyzny zdolnego do spłodzenia dziecka eunuchem jest obelgą, gdyż zasadza się na kłamstwie.

          Podałeś życiowy przykład i na jego podstawie uogólniasz. Można i tak. Tylko, że w tej konwencji również znam przykłady z życia, gdzie lesbijka i pederasta funkcjonują w otoczeniu przez nikogo nie nękani. Uczestniczą w życiu towarzyskim. Na tym przykładzie mógłbym uogólnić, że problemu nie ma. Tylko czy taki pogląd byłby uprawniony i oparty na reprezentatywnym badaniu.

  56. Od przodu poprosze, nie od tylu.
    Nie chce wnikajac tu ani w dywagacje, czy koniecznie trzeba – jak Miastowy – uzywac slowa “pederasta”, ktore opiera sie na pewnym przeklamaniu i nabralo odcienia pogardliwie-obrazliwego.

    Nie chce tez tutaj roztrzasac, czy adopcja przez pary homoseksualne to cos dobrego, czy nie.

    Wydaje mi sie jednak sensowne patrzenie na sprawe takiej adopcji (wszelkiej adopcji) nie od strony praw, przywilejow czy zachcianek doroslych, lecz raczej pod katem dziecka jako strony slabszej, rzadko pytanej o zdanie i ryzykujacej uprzedmiotowieniem.

    Przez adopcje, podobnie zreszta jak przez naturalne rodzicielstwo, nie nabywa sie moim zdaniem zadnych “praw”, nabywa sie tylko obowiazki i odpowiedzialnosc. I jeszcze, owszem, pewne kompetencje, ale kompetencje to nie prawa, to wyposazenie do wykonania obowiazkow.

    “Prawa” z tytulu rodzicielstwa nabywa sie znacznie pozniej i warunkowo – tylko o tyle, o ile dzieci, juz dorosle, zechca nam je przyznac – zwykle w uznaniu tego, co my dalismy im wczesniej.
    Czyli a) musimy im cos faktycznie dac, b) wsrod tego “czegos”, cosmy im dali, musi znalezc sie rowniez umiejetnosc spostrzezenia, ze komus cos zawdzieczamy i jestesmy winni.

    Innymi slowy – rodzicielstwo naturalne czy adopcyjne to jedna z tych spraw, do ktorych nie nalezy podchodzic, nomen omen, od tylu.

    Pozdrawiam

    • Ewolucja słów
      Jakkolwiek by nie nazywać, to zawsze znajdą się tacy, którym będzie się to pejoratywnie kojarzyło. Napisać pedał – źle, pederasta – niedobrze, na pisanie ‘kochający inaczej’ namówić się nie dam.
      Pederastia była w historii ludzkości znana od dawna i akceptowana. Była elementem życia w starożytnej Grecji również publicznego. To, że nie przetrwała, nie wytrzymała próby czasu o czymś świadczy.

      • Wybaczysz, jak na Miastowego…
        …to zasob wyrazow bliskoznacznych pokazales niebogaty…

        Pederasta, pedal, i poza tym juz tylko “kochajacy inaczej”?

        Nie jestem homoseksualista, nie jestem zwolennikiem nazywania zwiazkow gejowskich “malzenstwami” czy przyznawania im prawa do adopcji.
        Ale mam paru kumpli homoseksualnych, nie, nie tych wojujacych, tych chcacych zyc spokojnie, a czasem traktowanych z buta (przebite opony, jakies paskudztwo na drzwiach lub wycieraczce etc.).

        I wyznam szczerze, wole miec ich za kumpli niz takich heteroseksualistow, ktorzy ze slow, jakie maja do wyboru wobec innych, ktorzy im osobiscie w niczym nie zawinili, intencjonalnie lub tylko z glupoty wybieraja slowa nacechowane pogarda.

        Pogarda dla innych tylko dlatego, ze sa inni, to wg mnie odchylenie od normy wstretniejsze, bo dajace sie kontrolowac, ergo umyslne.

        Pozdrawiam

        • ważniejsza treść czy forma?
          Wiele nieporozumień bierze się właśnie z tego, że w imię poprawności politycznej prokuruje się coraz to nowe określenia, często bzdurne. Nazwanie kastrata eunuchem nie jest żadną obelgą – jest stwierdzeniem faktu, nazwanie mężczyzny zdolnego do spłodzenia dziecka eunuchem jest obelgą, gdyż zasadza się na kłamstwie.

          Podałeś życiowy przykład i na jego podstawie uogólniasz. Można i tak. Tylko, że w tej konwencji również znam przykłady z życia, gdzie lesbijka i pederasta funkcjonują w otoczeniu przez nikogo nie nękani. Uczestniczą w życiu towarzyskim. Na tym przykładzie mógłbym uogólnić, że problemu nie ma. Tylko czy taki pogląd byłby uprawniony i oparty na reprezentatywnym badaniu.

  57. Od przodu poprosze, nie od tylu.
    Nie chce wnikajac tu ani w dywagacje, czy koniecznie trzeba – jak Miastowy – uzywac slowa “pederasta”, ktore opiera sie na pewnym przeklamaniu i nabralo odcienia pogardliwie-obrazliwego.

    Nie chce tez tutaj roztrzasac, czy adopcja przez pary homoseksualne to cos dobrego, czy nie.

    Wydaje mi sie jednak sensowne patrzenie na sprawe takiej adopcji (wszelkiej adopcji) nie od strony praw, przywilejow czy zachcianek doroslych, lecz raczej pod katem dziecka jako strony slabszej, rzadko pytanej o zdanie i ryzykujacej uprzedmiotowieniem.

    Przez adopcje, podobnie zreszta jak przez naturalne rodzicielstwo, nie nabywa sie moim zdaniem zadnych “praw”, nabywa sie tylko obowiazki i odpowiedzialnosc. I jeszcze, owszem, pewne kompetencje, ale kompetencje to nie prawa, to wyposazenie do wykonania obowiazkow.

    “Prawa” z tytulu rodzicielstwa nabywa sie znacznie pozniej i warunkowo – tylko o tyle, o ile dzieci, juz dorosle, zechca nam je przyznac – zwykle w uznaniu tego, co my dalismy im wczesniej.
    Czyli a) musimy im cos faktycznie dac, b) wsrod tego “czegos”, cosmy im dali, musi znalezc sie rowniez umiejetnosc spostrzezenia, ze komus cos zawdzieczamy i jestesmy winni.

    Innymi slowy – rodzicielstwo naturalne czy adopcyjne to jedna z tych spraw, do ktorych nie nalezy podchodzic, nomen omen, od tylu.

    Pozdrawiam

    • Ewolucja słów
      Jakkolwiek by nie nazywać, to zawsze znajdą się tacy, którym będzie się to pejoratywnie kojarzyło. Napisać pedał – źle, pederasta – niedobrze, na pisanie ‘kochający inaczej’ namówić się nie dam.
      Pederastia była w historii ludzkości znana od dawna i akceptowana. Była elementem życia w starożytnej Grecji również publicznego. To, że nie przetrwała, nie wytrzymała próby czasu o czymś świadczy.

      • Wybaczysz, jak na Miastowego…
        …to zasob wyrazow bliskoznacznych pokazales niebogaty…

        Pederasta, pedal, i poza tym juz tylko “kochajacy inaczej”?

        Nie jestem homoseksualista, nie jestem zwolennikiem nazywania zwiazkow gejowskich “malzenstwami” czy przyznawania im prawa do adopcji.
        Ale mam paru kumpli homoseksualnych, nie, nie tych wojujacych, tych chcacych zyc spokojnie, a czasem traktowanych z buta (przebite opony, jakies paskudztwo na drzwiach lub wycieraczce etc.).

        I wyznam szczerze, wole miec ich za kumpli niz takich heteroseksualistow, ktorzy ze slow, jakie maja do wyboru wobec innych, ktorzy im osobiscie w niczym nie zawinili, intencjonalnie lub tylko z glupoty wybieraja slowa nacechowane pogarda.

        Pogarda dla innych tylko dlatego, ze sa inni, to wg mnie odchylenie od normy wstretniejsze, bo dajace sie kontrolowac, ergo umyslne.

        Pozdrawiam

        • ważniejsza treść czy forma?
          Wiele nieporozumień bierze się właśnie z tego, że w imię poprawności politycznej prokuruje się coraz to nowe określenia, często bzdurne. Nazwanie kastrata eunuchem nie jest żadną obelgą – jest stwierdzeniem faktu, nazwanie mężczyzny zdolnego do spłodzenia dziecka eunuchem jest obelgą, gdyż zasadza się na kłamstwie.

          Podałeś życiowy przykład i na jego podstawie uogólniasz. Można i tak. Tylko, że w tej konwencji również znam przykłady z życia, gdzie lesbijka i pederasta funkcjonują w otoczeniu przez nikogo nie nękani. Uczestniczą w życiu towarzyskim. Na tym przykładzie mógłbym uogólnić, że problemu nie ma. Tylko czy taki pogląd byłby uprawniony i oparty na reprezentatywnym badaniu.

  58. Od przodu poprosze, nie od tylu.
    Nie chce wnikajac tu ani w dywagacje, czy koniecznie trzeba – jak Miastowy – uzywac slowa “pederasta”, ktore opiera sie na pewnym przeklamaniu i nabralo odcienia pogardliwie-obrazliwego.

    Nie chce tez tutaj roztrzasac, czy adopcja przez pary homoseksualne to cos dobrego, czy nie.

    Wydaje mi sie jednak sensowne patrzenie na sprawe takiej adopcji (wszelkiej adopcji) nie od strony praw, przywilejow czy zachcianek doroslych, lecz raczej pod katem dziecka jako strony slabszej, rzadko pytanej o zdanie i ryzykujacej uprzedmiotowieniem.

    Przez adopcje, podobnie zreszta jak przez naturalne rodzicielstwo, nie nabywa sie moim zdaniem zadnych “praw”, nabywa sie tylko obowiazki i odpowiedzialnosc. I jeszcze, owszem, pewne kompetencje, ale kompetencje to nie prawa, to wyposazenie do wykonania obowiazkow.

    “Prawa” z tytulu rodzicielstwa nabywa sie znacznie pozniej i warunkowo – tylko o tyle, o ile dzieci, juz dorosle, zechca nam je przyznac – zwykle w uznaniu tego, co my dalismy im wczesniej.
    Czyli a) musimy im cos faktycznie dac, b) wsrod tego “czegos”, cosmy im dali, musi znalezc sie rowniez umiejetnosc spostrzezenia, ze komus cos zawdzieczamy i jestesmy winni.

    Innymi slowy – rodzicielstwo naturalne czy adopcyjne to jedna z tych spraw, do ktorych nie nalezy podchodzic, nomen omen, od tylu.

    Pozdrawiam

    • Ewolucja słów
      Jakkolwiek by nie nazywać, to zawsze znajdą się tacy, którym będzie się to pejoratywnie kojarzyło. Napisać pedał – źle, pederasta – niedobrze, na pisanie ‘kochający inaczej’ namówić się nie dam.
      Pederastia była w historii ludzkości znana od dawna i akceptowana. Była elementem życia w starożytnej Grecji również publicznego. To, że nie przetrwała, nie wytrzymała próby czasu o czymś świadczy.

      • Wybaczysz, jak na Miastowego…
        …to zasob wyrazow bliskoznacznych pokazales niebogaty…

        Pederasta, pedal, i poza tym juz tylko “kochajacy inaczej”?

        Nie jestem homoseksualista, nie jestem zwolennikiem nazywania zwiazkow gejowskich “malzenstwami” czy przyznawania im prawa do adopcji.
        Ale mam paru kumpli homoseksualnych, nie, nie tych wojujacych, tych chcacych zyc spokojnie, a czasem traktowanych z buta (przebite opony, jakies paskudztwo na drzwiach lub wycieraczce etc.).

        I wyznam szczerze, wole miec ich za kumpli niz takich heteroseksualistow, ktorzy ze slow, jakie maja do wyboru wobec innych, ktorzy im osobiscie w niczym nie zawinili, intencjonalnie lub tylko z glupoty wybieraja slowa nacechowane pogarda.

        Pogarda dla innych tylko dlatego, ze sa inni, to wg mnie odchylenie od normy wstretniejsze, bo dajace sie kontrolowac, ergo umyslne.

        Pozdrawiam

        • ważniejsza treść czy forma?
          Wiele nieporozumień bierze się właśnie z tego, że w imię poprawności politycznej prokuruje się coraz to nowe określenia, często bzdurne. Nazwanie kastrata eunuchem nie jest żadną obelgą – jest stwierdzeniem faktu, nazwanie mężczyzny zdolnego do spłodzenia dziecka eunuchem jest obelgą, gdyż zasadza się na kłamstwie.

          Podałeś życiowy przykład i na jego podstawie uogólniasz. Można i tak. Tylko, że w tej konwencji również znam przykłady z życia, gdzie lesbijka i pederasta funkcjonują w otoczeniu przez nikogo nie nękani. Uczestniczą w życiu towarzyskim. Na tym przykładzie mógłbym uogólnić, że problemu nie ma. Tylko czy taki pogląd byłby uprawniony i oparty na reprezentatywnym badaniu.

  59. z glowy..
    tolerancja pingwinow czy myszy=nietolerancji kotow i psow,proste jak mowi Arcystrateg Jezykoznawca-jak budowa cepa;
    innosc zawsze budzi ciekawosc-opozycje wobec,brak zainteresowania czy odmowe akceptacji;
    wazne jest wobec tego,ze ten kto decyduje sie wywlekac swoja innosc,powinien wiedziec dlaczego to robi,i czego moze sie spodziewac;np;zdziwienia,sprzeciwu etc.Pisano o tym wiele,i ktos kto chce zeby zagladac pod jego kolderke,powinien zdawac sobie sprawe z tego ,ze nie kazdy robi to tak samo i nie musi tego akceptowac,i budowac na czesc tego “oltarzy”;
    Zawsze mnie dziwi,ze jakis Raczek czy inny krab”oznajmia,ze.. robi to tak a nie inaczej!.”,ze co? mam plakac,smiac sie czy dolaczyc?!
    Zwaracanie glowy.

  60. z glowy..
    tolerancja pingwinow czy myszy=nietolerancji kotow i psow,proste jak mowi Arcystrateg Jezykoznawca-jak budowa cepa;
    innosc zawsze budzi ciekawosc-opozycje wobec,brak zainteresowania czy odmowe akceptacji;
    wazne jest wobec tego,ze ten kto decyduje sie wywlekac swoja innosc,powinien wiedziec dlaczego to robi,i czego moze sie spodziewac;np;zdziwienia,sprzeciwu etc.Pisano o tym wiele,i ktos kto chce zeby zagladac pod jego kolderke,powinien zdawac sobie sprawe z tego ,ze nie kazdy robi to tak samo i nie musi tego akceptowac,i budowac na czesc tego “oltarzy”;
    Zawsze mnie dziwi,ze jakis Raczek czy inny krab”oznajmia,ze.. robi to tak a nie inaczej!.”,ze co? mam plakac,smiac sie czy dolaczyc?!
    Zwaracanie glowy.

  61. z glowy..
    tolerancja pingwinow czy myszy=nietolerancji kotow i psow,proste jak mowi Arcystrateg Jezykoznawca-jak budowa cepa;
    innosc zawsze budzi ciekawosc-opozycje wobec,brak zainteresowania czy odmowe akceptacji;
    wazne jest wobec tego,ze ten kto decyduje sie wywlekac swoja innosc,powinien wiedziec dlaczego to robi,i czego moze sie spodziewac;np;zdziwienia,sprzeciwu etc.Pisano o tym wiele,i ktos kto chce zeby zagladac pod jego kolderke,powinien zdawac sobie sprawe z tego ,ze nie kazdy robi to tak samo i nie musi tego akceptowac,i budowac na czesc tego “oltarzy”;
    Zawsze mnie dziwi,ze jakis Raczek czy inny krab”oznajmia,ze.. robi to tak a nie inaczej!.”,ze co? mam plakac,smiac sie czy dolaczyc?!
    Zwaracanie glowy.

  62. z glowy..
    tolerancja pingwinow czy myszy=nietolerancji kotow i psow,proste jak mowi Arcystrateg Jezykoznawca-jak budowa cepa;
    innosc zawsze budzi ciekawosc-opozycje wobec,brak zainteresowania czy odmowe akceptacji;
    wazne jest wobec tego,ze ten kto decyduje sie wywlekac swoja innosc,powinien wiedziec dlaczego to robi,i czego moze sie spodziewac;np;zdziwienia,sprzeciwu etc.Pisano o tym wiele,i ktos kto chce zeby zagladac pod jego kolderke,powinien zdawac sobie sprawe z tego ,ze nie kazdy robi to tak samo i nie musi tego akceptowac,i budowac na czesc tego “oltarzy”;
    Zawsze mnie dziwi,ze jakis Raczek czy inny krab”oznajmia,ze.. robi to tak a nie inaczej!.”,ze co? mam plakac,smiac sie czy dolaczyc?!
    Zwaracanie glowy.

  63. Tomasz Raczek i Marcin
    Tomasz Raczek i Marcin Szczygielski na wczorajszej uroczystości Róże Gali 2008, która odbyła się w warszawskim Teatrze Narodowym, zwyciężyli w kategorii Piękne Pary.

    Tomasz Raczek odbierając statuetkę z rąk Kazimiery Szczuki powiedział: "Ta nagroda znaczy dla nas bardzo dużo! Od tej pory już nikt nie będzie mógł powiedzieć, że Polska jest krajem homofobów. To bardzo ważny moment dla ludzi w całej Polsce. Zarówno tych, którzy są tolerancyjni, jak i zagorzałych przeciwników homoseksualizmu. Może to skłoni ich do ponownego zastanowienia się nad swoimi poglądami. Może zobaczą w nas normalnych ludzi, którzy chcą kochać i tworzyć związki".

  64. Tomasz Raczek i Marcin
    Tomasz Raczek i Marcin Szczygielski na wczorajszej uroczystości Róże Gali 2008, która odbyła się w warszawskim Teatrze Narodowym, zwyciężyli w kategorii Piękne Pary.

    Tomasz Raczek odbierając statuetkę z rąk Kazimiery Szczuki powiedział: "Ta nagroda znaczy dla nas bardzo dużo! Od tej pory już nikt nie będzie mógł powiedzieć, że Polska jest krajem homofobów. To bardzo ważny moment dla ludzi w całej Polsce. Zarówno tych, którzy są tolerancyjni, jak i zagorzałych przeciwników homoseksualizmu. Może to skłoni ich do ponownego zastanowienia się nad swoimi poglądami. Może zobaczą w nas normalnych ludzi, którzy chcą kochać i tworzyć związki".

  65. Tomasz Raczek i Marcin
    Tomasz Raczek i Marcin Szczygielski na wczorajszej uroczystości Róże Gali 2008, która odbyła się w warszawskim Teatrze Narodowym, zwyciężyli w kategorii Piękne Pary.

    Tomasz Raczek odbierając statuetkę z rąk Kazimiery Szczuki powiedział: "Ta nagroda znaczy dla nas bardzo dużo! Od tej pory już nikt nie będzie mógł powiedzieć, że Polska jest krajem homofobów. To bardzo ważny moment dla ludzi w całej Polsce. Zarówno tych, którzy są tolerancyjni, jak i zagorzałych przeciwników homoseksualizmu. Może to skłoni ich do ponownego zastanowienia się nad swoimi poglądami. Może zobaczą w nas normalnych ludzi, którzy chcą kochać i tworzyć związki".

  66. Tomasz Raczek i Marcin
    Tomasz Raczek i Marcin Szczygielski na wczorajszej uroczystości Róże Gali 2008, która odbyła się w warszawskim Teatrze Narodowym, zwyciężyli w kategorii Piękne Pary.

    Tomasz Raczek odbierając statuetkę z rąk Kazimiery Szczuki powiedział: "Ta nagroda znaczy dla nas bardzo dużo! Od tej pory już nikt nie będzie mógł powiedzieć, że Polska jest krajem homofobów. To bardzo ważny moment dla ludzi w całej Polsce. Zarówno tych, którzy są tolerancyjni, jak i zagorzałych przeciwników homoseksualizmu. Może to skłoni ich do ponownego zastanowienia się nad swoimi poglądami. Może zobaczą w nas normalnych ludzi, którzy chcą kochać i tworzyć związki".

  67. ano nie przetrwała
    Czy to jest ‘miły’ sposób spędzenia czasu, to zależy od preferencji. Pederastia w starożytnej formie nie przetrwała – w tamtych czasach było przekonanie, że godząc się na współżycie z nauczycielem w zamian ma się możliwość chłonięcia części jego wiedzy (ciekawe, że nikt nie zastanowił się co chłonie mistrz). Uważano to za uzupełnienie nauki! (to była dopiero przewrotność i hipokryzja)

  68. ano nie przetrwała
    Czy to jest ‘miły’ sposób spędzenia czasu, to zależy od preferencji. Pederastia w starożytnej formie nie przetrwała – w tamtych czasach było przekonanie, że godząc się na współżycie z nauczycielem w zamian ma się możliwość chłonięcia części jego wiedzy (ciekawe, że nikt nie zastanowił się co chłonie mistrz). Uważano to za uzupełnienie nauki! (to była dopiero przewrotność i hipokryzja)

  69. ano nie przetrwała
    Czy to jest ‘miły’ sposób spędzenia czasu, to zależy od preferencji. Pederastia w starożytnej formie nie przetrwała – w tamtych czasach było przekonanie, że godząc się na współżycie z nauczycielem w zamian ma się możliwość chłonięcia części jego wiedzy (ciekawe, że nikt nie zastanowił się co chłonie mistrz). Uważano to za uzupełnienie nauki! (to była dopiero przewrotność i hipokryzja)

  70. ano nie przetrwała
    Czy to jest ‘miły’ sposób spędzenia czasu, to zależy od preferencji. Pederastia w starożytnej formie nie przetrwała – w tamtych czasach było przekonanie, że godząc się na współżycie z nauczycielem w zamian ma się możliwość chłonięcia części jego wiedzy (ciekawe, że nikt nie zastanowił się co chłonie mistrz). Uważano to za uzupełnienie nauki! (to była dopiero przewrotność i hipokryzja)

  71. sięgnij po ambitniejszą literaturę
    Uczta Platona:
    “Przecież tacy młodzi panowie, jak tylko który podrośnie, zaraz się poświęca karierze politycznej, a kiedy który jest już dojrzałym mężczyzną, poświęca się wówczas pederastii, niewiele dbając o żonę i o robienie dzieci. W celibacie żyje każdy, a jeden drugiemu wystarcza. Otóż tak w ogólności pederastia i czuła przyjaźń z mężczyznami powstaje w nas na tle przywiązania do tego, co jest nam samym pokrewne.”

    “I jest u nas rzeczywiście taki pogląd przyjęty, że gdy się ktoś oddaje drugiemu, bo wierzy, że się za jego sprawą stanie lepszym, mądrzejszym czy dzielniejszym w jakim innym kierunku, wówczas taka dobrowolna niewola ani nie uwłacza nikomu, ani za podłe nie uchodzi pochlebstwo.”

    Zwróć uwagę, że Platon widzi zagrożenia wynikające z pederastii: brak dzieci, zniewolenie, upodlenie. Trudno go nazwać jednak homofobem.

  72. sięgnij po ambitniejszą literaturę
    Uczta Platona:
    “Przecież tacy młodzi panowie, jak tylko który podrośnie, zaraz się poświęca karierze politycznej, a kiedy który jest już dojrzałym mężczyzną, poświęca się wówczas pederastii, niewiele dbając o żonę i o robienie dzieci. W celibacie żyje każdy, a jeden drugiemu wystarcza. Otóż tak w ogólności pederastia i czuła przyjaźń z mężczyznami powstaje w nas na tle przywiązania do tego, co jest nam samym pokrewne.”

    “I jest u nas rzeczywiście taki pogląd przyjęty, że gdy się ktoś oddaje drugiemu, bo wierzy, że się za jego sprawą stanie lepszym, mądrzejszym czy dzielniejszym w jakim innym kierunku, wówczas taka dobrowolna niewola ani nie uwłacza nikomu, ani za podłe nie uchodzi pochlebstwo.”

    Zwróć uwagę, że Platon widzi zagrożenia wynikające z pederastii: brak dzieci, zniewolenie, upodlenie. Trudno go nazwać jednak homofobem.

  73. sięgnij po ambitniejszą literaturę
    Uczta Platona:
    “Przecież tacy młodzi panowie, jak tylko który podrośnie, zaraz się poświęca karierze politycznej, a kiedy który jest już dojrzałym mężczyzną, poświęca się wówczas pederastii, niewiele dbając o żonę i o robienie dzieci. W celibacie żyje każdy, a jeden drugiemu wystarcza. Otóż tak w ogólności pederastia i czuła przyjaźń z mężczyznami powstaje w nas na tle przywiązania do tego, co jest nam samym pokrewne.”

    “I jest u nas rzeczywiście taki pogląd przyjęty, że gdy się ktoś oddaje drugiemu, bo wierzy, że się za jego sprawą stanie lepszym, mądrzejszym czy dzielniejszym w jakim innym kierunku, wówczas taka dobrowolna niewola ani nie uwłacza nikomu, ani za podłe nie uchodzi pochlebstwo.”

    Zwróć uwagę, że Platon widzi zagrożenia wynikające z pederastii: brak dzieci, zniewolenie, upodlenie. Trudno go nazwać jednak homofobem.

  74. sięgnij po ambitniejszą literaturę
    Uczta Platona:
    “Przecież tacy młodzi panowie, jak tylko który podrośnie, zaraz się poświęca karierze politycznej, a kiedy który jest już dojrzałym mężczyzną, poświęca się wówczas pederastii, niewiele dbając o żonę i o robienie dzieci. W celibacie żyje każdy, a jeden drugiemu wystarcza. Otóż tak w ogólności pederastia i czuła przyjaźń z mężczyznami powstaje w nas na tle przywiązania do tego, co jest nam samym pokrewne.”

    “I jest u nas rzeczywiście taki pogląd przyjęty, że gdy się ktoś oddaje drugiemu, bo wierzy, że się za jego sprawą stanie lepszym, mądrzejszym czy dzielniejszym w jakim innym kierunku, wówczas taka dobrowolna niewola ani nie uwłacza nikomu, ani za podłe nie uchodzi pochlebstwo.”

    Zwróć uwagę, że Platon widzi zagrożenia wynikające z pederastii: brak dzieci, zniewolenie, upodlenie. Trudno go nazwać jednak homofobem.