Reklama

W polityce, jak w przyrodzie istnieją ż

W polityce, jak w przyrodzie istnieją żelazne reguły gry i jeśli się do nich nie stosujesz, zwyczajnie giniesz. Zdarza się, że wybitni przedstawiciele gatunku, w nadzwyczajnych okolicznościach, łamią reguły przejawiając tym samym oznaki geniuszu, ale to są zjawiska niezwykle rzadkie, wyjątki potwierdzające regułę, cała reszta ginie w mękach. Jedna z żelaznych reguł brzmi: „albo my ich albo oni nas”. Zaledwie po kilku dniach, od słynnej dyskusji wokół bojkotu Ukrainy, widać, że Kaczyński, który przestrzega reguł politycznej gry, zdystansował wszystkich smarkatych, od Tuska, przez Komorowskiego, po Ziobro. Gdy się mówi wszem wobec, że nam Polakom nie wypada bojkotować towarzysza z Ukrainy, to się potem smarkaty jeden z drugim musi obudzić z łapką w nocniku. Rezygnując z narzędzi politycznych, trzeba się wybierać w świat z gołymi rękami i co gorsze już na początku podróży można dostać drzwiami w nos. Tak też zrobił Janukowycz, bez najmniejszego sentymentu i gestu politycznego wobec frajerów: Tuska i Komorowskiego, pokazał, że w Jałcie z politykami trzecioligowymi nie ma o czym rozmawiać. Więcej pokazał, dla Janukowycza spotkanie w tak nędznym składzie byłoby spektakularnym okazaniem słabości, oznaczałyby tyle, że jego politykę akceptuje trzeci polityczny świat, natomiast światowi liderzy Janukowycza ignorują. W efekcie polityczni smarkacze, którym się wydawało, że jakimś tam „listem” lub innym wystąpieniem, efektownie popyskują i osiągną wielki sukces, zostali ośmieszeni. Założenie było proste, pojechać do Jałty rzucić bon motem w stylu Millera, z którego w Polsce zrobi się rozbuchaną propagandę dyplomatycznego sukcesu. Zapomnieli smarkaci, od Kuźniara, przez Nałęcza, aż po Komorowskiego, jak parę tygodni temu, przysłowiowego łacha zdarła z Komorowskiego prezydent Litwy, mówiąc wprost, że kwestie dotyczące NATO rozgrywają się w Waszyngtonie, nie w Budzie Ruskiej. Tak działa polityka i tak działa przyroda.

Reklama

Analizie słów Kaczyńskiego towarzyszyły te same argumenty, które każdego dojrzałego polityka wprawiają w dobry humor. Czy nam wypada, czy nam nie wypada? Czy nie powinniśmy okazać wdzięczności Ukrainie, bo to ukraiński złodziej ze złodziejami UEFA za łapówki załatwił nam igrzyska? To są dywagacje poniżej poziomu kozy, kury, a nawet mszycy. Wymienione zwierzątka nigdy się nie będą rozwodzić nad wrażliwością wilka, lisa i mrówki, tylko dlatego, że w nadzwyczajnych okolicznościach nażarty lis incydentalnie machnie łapą na kurnik, a skonana mrówka raz jeden nie wydoi mszycy. U tych prostych zwierzątek strategia polityczna opiera się na instynkcie, nie na jakimś wydumanym sentymencie. Skoro już Bozia rozumu nie dała, Komorowski z Kuźniarem, powinni przynajmniej zachować instynkt, choćby na poziomie kury, a z czasem uczyć się od naczelnych. Pani Merkel i pan Gauck, po tym jak zapowiedzieli bojkot Ukrainy, ostentacyjnie pogonili córkę pani Tymoszenko i nie ma w Niemczech publicystycznych wywodów w stylu Żakowskiego, Paradowskiej, czy Wrońskiego. Tam nikt nie pyta, co sobie na Ukrainie o Niemcach pomyślą, czy nie daj Boże jakieś organizacje „gejowskie” lub od spraw zabijania życia poczętego, nie podniosą alarmu nad prawami człowieka. Kiedy trzeba Merkel i Gauck urządzają cyrk z wolną Ukrainą, a gdy się to im nie opłaca, gonią Tymoszenkównę, w tak ostentacyjny sposób, jak to tylko możliwe. Pytania w Niemczech są zupełnie inne niż w Polsce i jestem pewien, że podstawowe brzmi: „No dobrze, ale po co nam europejska Ukraina?”. O to, po starej enerdowskiej znajomości, spytała Merkel Gaucka i Gauck Merkel.

Europejska Ukraina oznacza dla Niemców dwa wielkie polityczne garby. Przede wszystkim pogorszenie stosunków z Ruskimi, rozchwianie rury z gazem i wielkich interesów na linii Berlin – Moskwa. Po wtóre istnieje wielkie ryzyko, że europejska Ukraina będzie się dobijać do konającej UE, co oznacza sięganie do kieszeni niemieckich podatników i to tuż przed wyborami. Chodzi tylko o wpisowe, które Niemcy muszą wypłacić, aby za kilka lat doić. Te legendy, że Niemcy utrzymują wschodnie kraje UE są dla czytelników Żakowskiego. Rzecz się rozgrywa o słynny „spichlerz europy”, czyli ukraińskie czarnoziemy, które z dotacjami UE mogłyby wykończyć rolnictwo niemieckie i francuskie. Połączyłem te dwa sposoby funkcjonowania w przyrodzie, żeby pokazać, kto w polityce jest kurą, a kto lisem, kogo się doi, a kto jest dojony. W Polsce jeden smarkacz z drugim gówniarzem ma dylematy niczym pani Dulska, co ludzie powiedzą, i żeby się tylko nie wydało z kim służąca zaszła w ciążę. W świecie wielkiej polityki myśli się o tym jak upolować, wydoić i wdrapać się na sam szczyt łańcucha pokarmowego. Nie wiem ile ma zębów, ponoć już założył konto i chyba dalej mieszka z matką staruszką. Wiem, jedno, że w Polsce jest w tej chwili tylko jeden polityk, który często nieudolnie, czasami w fatalnej formie, ale zawsze stara się być lisem nie kurą i zawsze stosuje żelazne reguły politycznej gry. Nazywa się Jarosław Kaczyński i politycznie bije o kilka klas rodzimych smarkaczy. Widać to na wielu przykładach, ostatnim jest strategia polityczna wobec Ukrainy. Ani mi prezes brat, ani swat, nadal uważam, że jest kompletnym nieudacznikiem jeśli chodzi o budowanie wizerunku, co we współczesnej polityce jest bezwzględnym warunkiem sukcesu. Natomiast w polityce rozumianej klasycznie jest Kaczyński, długo nic, a potem reszta gówniarzy: Tusk, Komorowski, Ziobro.

Reklama

15 KOMENTARZE

  1. gówniarze: Tusk, Komorowski, Ziobro
    -Komorowski z Kuźniarem, powinni przynajmniej zachować instynkt, choćby na poziomie kury…

    no cóż w sprawie kur, jak POwiedział klasyk tym panom to
    "kury wyprowadzać szczać a nie POlitykę robić"

    -…Janukowycz, bez najmniejszego sentymentu i gestu politycznego wobec frajerów: Tuska i Komorowskiego, pokazał, że w Jałcie z politykami trzecioligowymi nie ma o czym rozmawiać…

    ileż to już razy te nasze jewropejskie tuzy POlityczne stały PO niewłaściwej stronie "toalety" ze ściśniętymi kolanami.
    Nic do głowy nie wchodzi czy nie ma tam miejsca?

  2. gówniarze: Tusk, Komorowski, Ziobro
    -Komorowski z Kuźniarem, powinni przynajmniej zachować instynkt, choćby na poziomie kury…

    no cóż w sprawie kur, jak POwiedział klasyk tym panom to
    "kury wyprowadzać szczać a nie POlitykę robić"

    -…Janukowycz, bez najmniejszego sentymentu i gestu politycznego wobec frajerów: Tuska i Komorowskiego, pokazał, że w Jałcie z politykami trzecioligowymi nie ma o czym rozmawiać…

    ileż to już razy te nasze jewropejskie tuzy POlityczne stały PO niewłaściwej stronie "toalety" ze ściśniętymi kolanami.
    Nic do głowy nie wchodzi czy nie ma tam miejsca?

  3. gówniarze: Tusk, Komorowski, Ziobro
    -Komorowski z Kuźniarem, powinni przynajmniej zachować instynkt, choćby na poziomie kury…

    no cóż w sprawie kur, jak POwiedział klasyk tym panom to
    "kury wyprowadzać szczać a nie POlitykę robić"

    -…Janukowycz, bez najmniejszego sentymentu i gestu politycznego wobec frajerów: Tuska i Komorowskiego, pokazał, że w Jałcie z politykami trzecioligowymi nie ma o czym rozmawiać…

    ileż to już razy te nasze jewropejskie tuzy POlityczne stały PO niewłaściwej stronie "toalety" ze ściśniętymi kolanami.
    Nic do głowy nie wchodzi czy nie ma tam miejsca?

  4. dobrze że chyba nie dożyjemy
    Całkiem ciekawie straszysz.
    Kraje nowo przyjęte nie współpracują ze sobą, gdyż ich role i przyszłe losy Unia widzi różnie, stąd mają one w w wielu miejscach rozbieżne interesy.
    Łotwa z Estonią są pod opieką Szwecji i Finlandii. Podobnie chce się załapać Litwa, ale z marnym skutkiem.
    Węgry, Czechy i Słowację Unia traktuje poważnie, jak pełnoprawne, niemal suwerenne kraje Zachodu.
    Bułgarią i Rumunią nikt na razie się nie interesuje.
    Chyba najbardziej parszywą funkcję ma spełnić Polska, kraj do zaorania, oddany do swobodnej decyzji Niemcom i Ruskim. Początkowo dostarczyciel taniej siły roboczej, później teren zsyłki szczególnie uciążliwych imigrantów.
    Jedyna nadzieja w tym, że te wszystkie plany szlag trafi.

  5. dobrze że chyba nie dożyjemy
    Całkiem ciekawie straszysz.
    Kraje nowo przyjęte nie współpracują ze sobą, gdyż ich role i przyszłe losy Unia widzi różnie, stąd mają one w w wielu miejscach rozbieżne interesy.
    Łotwa z Estonią są pod opieką Szwecji i Finlandii. Podobnie chce się załapać Litwa, ale z marnym skutkiem.
    Węgry, Czechy i Słowację Unia traktuje poważnie, jak pełnoprawne, niemal suwerenne kraje Zachodu.
    Bułgarią i Rumunią nikt na razie się nie interesuje.
    Chyba najbardziej parszywą funkcję ma spełnić Polska, kraj do zaorania, oddany do swobodnej decyzji Niemcom i Ruskim. Początkowo dostarczyciel taniej siły roboczej, później teren zsyłki szczególnie uciążliwych imigrantów.
    Jedyna nadzieja w tym, że te wszystkie plany szlag trafi.

  6. dobrze że chyba nie dożyjemy
    Całkiem ciekawie straszysz.
    Kraje nowo przyjęte nie współpracują ze sobą, gdyż ich role i przyszłe losy Unia widzi różnie, stąd mają one w w wielu miejscach rozbieżne interesy.
    Łotwa z Estonią są pod opieką Szwecji i Finlandii. Podobnie chce się załapać Litwa, ale z marnym skutkiem.
    Węgry, Czechy i Słowację Unia traktuje poważnie, jak pełnoprawne, niemal suwerenne kraje Zachodu.
    Bułgarią i Rumunią nikt na razie się nie interesuje.
    Chyba najbardziej parszywą funkcję ma spełnić Polska, kraj do zaorania, oddany do swobodnej decyzji Niemcom i Ruskim. Początkowo dostarczyciel taniej siły roboczej, później teren zsyłki szczególnie uciążliwych imigrantów.
    Jedyna nadzieja w tym, że te wszystkie plany szlag trafi.