Reklama

Nie pamiętam, którą to już kampanię opisuję i analizuję, ale doskonale pamiętam, jakie grzechy naiwności popełniałem na początku. Dokładnie takie same, które ujawniają się za każdym razem, gdy rozpoczynają się nowe wybory. Wszystkich błędów analizował nie będę, ale dwa podstawowe przypomnę. Z moich obserwacji wynika, że jakieś 80% piszących o kampanii zapomina, że coś takiego jak przepływ elektoratu jest procesem trudniejszym niż wyjście polskiej reprezentacji piłkarskiej z grupy na mistrzostwach świata. Po drugie, mniej więcej w takich samych proporcjach komentatorzy polują na „gejmczendżery”. Każda, dosłownie każda bzdura, natychmiast urasta do rangi zwrotu w kampanii wyborczej.

Na niecałe dwa tygodnie przed wyborami nic się w zachowaniach wyborczych i publicystycznych nie zmieniło. Dalej czytamy i słyszymy, że słowa Czarnka odebrały szansę Andrzejowi Dudzie na drugą kadencję i jest to taka sama prawda, jak to, że Matka Kurka odebrał Owsiakowi szansę na organizację kolejnej hucpy „świątecznej” z puszkami w tle. Inną modną ostatnio brednią są głosy Polonii, która nigdy o żadnym wyniku wyborów nie zdecydowała i długo jeszcze nie zdecyduje, z bardzo prostego powodu. 300 tysięcy głosów, przy 18 milionach głosujących, to jest 1,6% do podziału, czyli poniżej błędu statystycznego. I nigdy też nie zdarzyło się tak, aby jakikolwiek kandydat na prezydenta wygrał różnicą większą niż 25%. W 2015 roku Andrzej Duda od Polonii dostał 56%, przeciwnik Komorowski 44%. Biorąc pod uwagę opisany wyżej proces przepływu elektoratu, możemy mówić o odwróceniu tych proporcji, w najgorszym razie o różnicy 20%, co w głosach daje 60 tysięcy, czyli 0,3% w skali wszystkich głosów.

Reklama

Oczywiście twórcy absurdalnych tez będą ich bronić do końca, z pominięciem prostych i liczbowych faktów, które zastąpią magicznymi zaklęciami: „liczy się każdy głos”. Liczą się miliony i setki tysięcy głosów, bo takie wartości zdecydują o zwycięstwie. Dlatego znacznie większe znaczenie ma to, jak zagłosują wyborcy pozostałych kandydatów, czy nawet poszczególne województwa, niż głosy całej Polonii. Ostatni miarodajny wynik preferencji wyborczych to wybory parlamentarne z 2019 roku. Na początek jako ciekawostkę podam, że gdyby cały PiS był w wyborach senackich kandydatem na prezydenta, to wygrałby wybory w I turze z wynikiem 45%. Co więcej PiS w senacie dostał więcej głosów niż w sejmie, wprawdzie różnica to zaledwie 50 tysięcy, ale fakt pozostaje faktem. Od wyborów parlamentarnych minęło trochę więcej niż pół roku i w ciemno można założyć, że w tym czasie przepływ elektoratu pomiędzy dwoma głównymi siłami nie przekroczył 2-3%, bo niby z jakiego powodu miałby być większy?

Pierwsza do głowy przychodzi „pandemia”, ale jako najbardziej ostry krytyk „pandemii” i działań PiS z tego okresu, nie jestem w stanie dostrzec strat politycznych, jakie rzekomo partia rządząca poniosła. Większość Polaków uważa, że została uratowana przed Bergamo, poza tym temat przycichł i praktycznie nie ma znaczenia dla kampanii wyborczej. Jeśli nie pandemia, to co? Akcje Giertycha i Czuchnowskiego? Przerabialiśmy i wiemy, że zawsze PiS pomagały, a nie szkodziły. Masowe przepływy elektoratu następują wyłącznie wówczas, gdy partia rządząca kompletnie się kompromituje patrz: AWS, SLD, PO albo/i wtedy, gdy powstaje „nowa siła” z poparciem starych mecenasów. Z żadnym takim przypadkiem nie mamy do czynienia. PiS przez pół roku nie stracił poparcia, z kolei Hołownia, który mógłby robić za „nowość”, to stały koloryt i połowa siły Kukiza. Co w takim razie mówią nam ostatnie wiarygodne liczby? Sprawdźmy! PiS 8 051 935, POKO 5 060 355, Lewica 2 319 94, PSL 1 578 523, Konfederacja Wolność 1 256 953.

Wyniki parlamentarne, z wyłączeniem Lewicy, gdzie wbrew pozorom znajdziemy spory elektorat konserwatywny obyczajowo i socjalny (dinozaury z PRL), mniej więcej pasują do obecnych sondaży. Pozostaje jedna niewiadoma – frekwencja. Załóżmy, że będzie trochę wyższa niż 62% i 18 678 457 głosów, jak to miąło miejsce w 2019 roku. Zaokrąglam do 19 000 000 i prostym dzieleniem na pół uzyskujemy wartość 9,5 miliona głosów koniecznych do wygrania wyborów prezydenckich. Jak widać na powyższym obrazku Andrzej Duda powinien poprawić wynik PiS o 1,5 miliona głosów, natomiast Trzaskowskiemu brakuje 4,5 miliona, co oznacza poprawienie wyniku POKO prawie o 100%. Andrzej Duda musi przekonać połowę wyborców PSL (750 tys), 30% Konfederacji (400 tys), 10% Lewicy (230 tysięcy). Trochę brakuje? Tak, ale pamiętajmy, że mamy kandydata Hołownię i około 1,8 miliona głosów, z czego znów wystarczy odbić 10-20%. A teraz niech sobie wszyscy „eksperci” i „media” policzą skąd Trzaskowski weźmie 4,5 miliona głosów?

Reklama

22 KOMENTARZE

  1. Mnie zaskoczyła pozytywnie

    Mnie zaskoczyła pozytywnie jeszcze jedna rzecz. Duda stał się bardziej wyrazisty. Kiedyś by sobie nie pozwolił na #Cykor do Tuska lub tak jasne deklaracje sprzeciwu wobec lgbt. Poza tym, że opozycja dała mu te naboje, to chyba jego sztab zrobił jakieś badania. Myślę, że ta wyrazistość doda mu wyborców. Temat lgbt zadziała, jak imigranci .

  2. Mnie zaskoczyła pozytywnie

    Mnie zaskoczyła pozytywnie jeszcze jedna rzecz. Duda stał się bardziej wyrazisty. Kiedyś by sobie nie pozwolił na #Cykor do Tuska lub tak jasne deklaracje sprzeciwu wobec lgbt. Poza tym, że opozycja dała mu te naboje, to chyba jego sztab zrobił jakieś badania. Myślę, że ta wyrazistość doda mu wyborców. Temat lgbt zadziała, jak imigranci .

  3. Duda próbuje powtórzyć manewr

    Duda próbuje powtórzyć manewr sprzed pięciu lat z odwołaniem się do wyborcy prawicowego, o nastawieniu patriotycznym i koserwatywnych poglądach. Tyle, że w tym miejscu nie ma już niszy. Tutaj jest teraz Konfederacja, a w wyborach prezydenkich Krzysztof Bosak, dla wielu odkrycie tej kampanii. Elektorat, który zwrócił się w tę stronę został bezczelnie oszukany przez PiS i Dudę. Pomijając lewicową politykę prowadzoną w nijaki centrystyczny sposób, PiS i jego kandydat nie potrafili nawet utrzymać swojego pseudopatriotycznego sztafażu, jakim mamili Polaków w 2015.

    Ustawienie sporu na linii LGBT jest bardzo sprytne. Nie wydaje się jednak, żeby wystarczyło do pozyskania głosów z tej strony. Nie staje temu na przeszkodzie tylko złość, że znowu PiS chce coś ugrać na zasadzie nic wam nie damy, ale i tak nie macie wyboru. A potem i tak się na was wypniemy, jak w sprawie imigracji sprzed 5 lat, ale też aneksu, ekshumacji w Jedwabnem, pochówku ofiar wołyńskich, 447, Łuku Triumfalnego Bitwy Warszawskiej, kwoty wolnej, uproszczenia systemu podatkowego itd, itp, niezliczone przykłady.

    Po prostu, prawica nie jest od użerania się z dewiantami. Takie płytkie akcyjne myślenie wystarcza nienawidzącym się nawzajem plemionom lemingów i pelikanów, ale na to szkoda czasu ludzi, którzy już mają po dziurki w nosie durnych przepychanek. Program wyborczy Krzyszotofa Bosaka obejmue 27 przemyślanych, spójnych ze sobą, gotowych rozwiązań dla polskiego ustroju i gospodarki. Za tym trzeba głosować, kto jest świadomy. A tych mniej zainteresowanych szczegółami przekonuje niespotykany do tej pory w naszej polityce spokojny sposób jej uprawiania. I to budzi zainteresowanie zarówno dotychczasowych wyborców PiS, jak i PO czy innych ugrupowań.

    • Cały problem polega na tym,

      Cały problem polega na tym, jak przekonać dodatkowe 8 milionów wyborców do głosowania na Bosaka. Nie zawsze jakość kandydata przekłada się na wynik wyborów. Liczy się też zaplecze, nad którym prawica narodowa będzie musiała jeszcze sporo popracować.

      Co do drugiej tury to będziecie musieli wybrać między pozostaniem w domu lub Dudą. Trzaskowski reprezentuje obcą cywilizację i dla prawicowców nie wchodzi w grę.

      • Patrząc realnie to tu nie

        Patrząc realnie to tu nie chodzi o 8 milionów głosów na Bosaka tylko o pojawienie się rzeczywistej alternatywy po prawej stronie, której (względnie) dobry Bosaka bardzo będzie sprzyjać.
        Tego PiS boi się jak ognia bo do tej pory sytuację miał absolutnie komfortową – prawicowy elektorat można było lekceważyć do woli bo i tak "nie miał na kogo głosować". Stąd się biorą takie skoordynowane akcje jak ostatnio – wypuszczenie Wilka dla ośmieszenia Konfederacji, a zaraz potem nagłe zaostrzenie retoryki przez pana Dudę.
        Po blisko 5 latach rządów i roztaczania parasola ochronnego nad wszelkiej maści lewactwem PiS ma poważny problem z wiarygodnością więc trudno powiedzieć czy kolejny raz uda się nabrać ludzi na ten sam numer z pustą retoryką.

        Do tego PiS jest między młotem i kowadłem.
        Z jednej strony musi ściśle wykonywać instrukcje mocodawców, którzy na całą cywilizację łacińskią reagują wręcz alergicznie, a z drugiej musi do siebie jakoś przekonywać elektorat prawicowy. Do tej pory ten rozkrok udawało się załatwiać samym tylko wzniosłym gadaniem przy zupełnie odwrotnych realnych działaniach, ale ten czas powoli chyba się już kończy.

         

  4. Duda próbuje powtórzyć manewr

    Duda próbuje powtórzyć manewr sprzed pięciu lat z odwołaniem się do wyborcy prawicowego, o nastawieniu patriotycznym i koserwatywnych poglądach. Tyle, że w tym miejscu nie ma już niszy. Tutaj jest teraz Konfederacja, a w wyborach prezydenkich Krzysztof Bosak, dla wielu odkrycie tej kampanii. Elektorat, który zwrócił się w tę stronę został bezczelnie oszukany przez PiS i Dudę. Pomijając lewicową politykę prowadzoną w nijaki centrystyczny sposób, PiS i jego kandydat nie potrafili nawet utrzymać swojego pseudopatriotycznego sztafażu, jakim mamili Polaków w 2015.

    Ustawienie sporu na linii LGBT jest bardzo sprytne. Nie wydaje się jednak, żeby wystarczyło do pozyskania głosów z tej strony. Nie staje temu na przeszkodzie tylko złość, że znowu PiS chce coś ugrać na zasadzie nic wam nie damy, ale i tak nie macie wyboru. A potem i tak się na was wypniemy, jak w sprawie imigracji sprzed 5 lat, ale też aneksu, ekshumacji w Jedwabnem, pochówku ofiar wołyńskich, 447, Łuku Triumfalnego Bitwy Warszawskiej, kwoty wolnej, uproszczenia systemu podatkowego itd, itp, niezliczone przykłady.

    Po prostu, prawica nie jest od użerania się z dewiantami. Takie płytkie akcyjne myślenie wystarcza nienawidzącym się nawzajem plemionom lemingów i pelikanów, ale na to szkoda czasu ludzi, którzy już mają po dziurki w nosie durnych przepychanek. Program wyborczy Krzyszotofa Bosaka obejmue 27 przemyślanych, spójnych ze sobą, gotowych rozwiązań dla polskiego ustroju i gospodarki. Za tym trzeba głosować, kto jest świadomy. A tych mniej zainteresowanych szczegółami przekonuje niespotykany do tej pory w naszej polityce spokojny sposób jej uprawiania. I to budzi zainteresowanie zarówno dotychczasowych wyborców PiS, jak i PO czy innych ugrupowań.

    • Cały problem polega na tym,

      Cały problem polega na tym, jak przekonać dodatkowe 8 milionów wyborców do głosowania na Bosaka. Nie zawsze jakość kandydata przekłada się na wynik wyborów. Liczy się też zaplecze, nad którym prawica narodowa będzie musiała jeszcze sporo popracować.

      Co do drugiej tury to będziecie musieli wybrać między pozostaniem w domu lub Dudą. Trzaskowski reprezentuje obcą cywilizację i dla prawicowców nie wchodzi w grę.

      • Patrząc realnie to tu nie

        Patrząc realnie to tu nie chodzi o 8 milionów głosów na Bosaka tylko o pojawienie się rzeczywistej alternatywy po prawej stronie, której (względnie) dobry Bosaka bardzo będzie sprzyjać.
        Tego PiS boi się jak ognia bo do tej pory sytuację miał absolutnie komfortową – prawicowy elektorat można było lekceważyć do woli bo i tak "nie miał na kogo głosować". Stąd się biorą takie skoordynowane akcje jak ostatnio – wypuszczenie Wilka dla ośmieszenia Konfederacji, a zaraz potem nagłe zaostrzenie retoryki przez pana Dudę.
        Po blisko 5 latach rządów i roztaczania parasola ochronnego nad wszelkiej maści lewactwem PiS ma poważny problem z wiarygodnością więc trudno powiedzieć czy kolejny raz uda się nabrać ludzi na ten sam numer z pustą retoryką.

        Do tego PiS jest między młotem i kowadłem.
        Z jednej strony musi ściśle wykonywać instrukcje mocodawców, którzy na całą cywilizację łacińskią reagują wręcz alergicznie, a z drugiej musi do siebie jakoś przekonywać elektorat prawicowy. Do tej pory ten rozkrok udawało się załatwiać samym tylko wzniosłym gadaniem przy zupełnie odwrotnych realnych działaniach, ale ten czas powoli chyba się już kończy.

         

  5. Kto zagwarantuje, że w ogóle

    Kto zagwarantuje, że w ogóle ktoś z opozycji zagłosuje za Dudą.Przykładem jest chociażby Konfederacja. Niby partia wysoce patriotyczna, a nienawiść do PIS-u jest podsycana przez jej szefów bez przerwy, ale także przez zapraszanych do portalu wRealu i Mediów Narodowych gości. Wręcz potępia się każdego, kto nie hejtuje PIS, nawet sącząc niebywałe wprost kłamstwa.Podobna dyscyplina panuje w innych partiach opozycyjnych, poparta kłamliwymi "faktami" o politykach PIS i samym rządzie.

    Chciałabym się mylić, ale jest jeszcze jeden punkt decydujący o wygranej. Otórz PKW dodała kilka punktów do kodeksu wyborczego umożliwiających fałszerstwa na dużą skalę. Można odsłuchać wywiad z Panem Dybowskim szefem RKW. Czy sztab oszustów i kłamców nie skorzysta z takiej okazji? Pytanie retoryczne.

  6. Kto zagwarantuje, że w ogóle

    Kto zagwarantuje, że w ogóle ktoś z opozycji zagłosuje za Dudą.Przykładem jest chociażby Konfederacja. Niby partia wysoce patriotyczna, a nienawiść do PIS-u jest podsycana przez jej szefów bez przerwy, ale także przez zapraszanych do portalu wRealu i Mediów Narodowych gości. Wręcz potępia się każdego, kto nie hejtuje PIS, nawet sącząc niebywałe wprost kłamstwa.Podobna dyscyplina panuje w innych partiach opozycyjnych, poparta kłamliwymi "faktami" o politykach PIS i samym rządzie.

    Chciałabym się mylić, ale jest jeszcze jeden punkt decydujący o wygranej. Otórz PKW dodała kilka punktów do kodeksu wyborczego umożliwiających fałszerstwa na dużą skalę. Można odsłuchać wywiad z Panem Dybowskim szefem RKW. Czy sztab oszustów i kłamców nie skorzysta z takiej okazji? Pytanie retoryczne.

  7. @autor

    @autor

    no moze nie 4.5 miliona, ale sporo glosow moze przyniesc brak dymisji Glinskiego i dyrektora Obozu w Oswiecimiu chocby za zatrzymanie marszu upamitniajacego pierwszy transport Polakow z Tarnowa! Takii maly kamyczek,ktory rozpocznie lawine zmiatajaca aktulnego Prezydenta  Patryiote ,wydaje sie calkiem realnym !

  8. @autor

    @autor

    no moze nie 4.5 miliona, ale sporo glosow moze przyniesc brak dymisji Glinskiego i dyrektora Obozu w Oswiecimiu chocby za zatrzymanie marszu upamitniajacego pierwszy transport Polakow z Tarnowa! Takii maly kamyczek,ktory rozpocznie lawine zmiatajaca aktulnego Prezydenta  Patryiote ,wydaje sie calkiem realnym !