Reklama

Trzy dni wtłaczania do głów „największej afery”, a efekt znów taki sam. Opublikowano właśnie najnowszy sondaż, w którym

PiS zgodnie z moją tezą nie traci, ale zyskuje poparcie społeczne

Reklama

, pomimo ofensywy medialnej wokół „hejtu” na sędziów. Założę się, że w tej chwili we wszystkich redakcjach i gabinetach politycznych opozycji fruwa jedno pytanie: „Ku..a, ale jak to możliwe?”. Za pytaniem pojawia się seria inwektyw o ciemnym ludzie, pijanej tłuszczy, której wystarczy 500+ i nie mają pojęcia o świętych wartościach europejskich oraz tęczowej tolerancji.

Gdy już się nakręcą swoimi „zdrowaśkami”, przychodzi czas na wyciągnięcie wniosków. I co wyciągają? To samo, w kółko to samo. Reakcją na brak reakcji społecznej jest dołożenie większej liczby przymiotników, groźnych i smutnych min, katastroficznych ekspertyz i moralnych uniesień. „Standardy białoruskie” musiały ustąpić miejsca „metodom stalinowskim”, „zagrożenie demokracji” zostało wypchnięte, przez „totalitaryzm gorszy niż w Turcji”. O tym wszystkim mówi partia, której sekretarz, szef klubu i były minister mają zarzuty, a dwóch akty oskarżenia i wszyscy zostali jedynkami na liście wyborczej. O tym mówi partia, której szef kampanii jest zamieszany w wielką aferę łapówkarską i stworzenie „farmy trolli”. O tym mówią skompromitowani: Matczak, Sadurski, Rzepliński, w studiach skompromitowanych: Lisów, Żakowskich, Olejników. Nad całością czuwa TVN, telewizja Kamila Durczoka i inne „redakcje”, które przez lata kryły gigantyczne afery i broniły aferzystów.

Takie jest tło i okoliczności niemocy całego towarzystwa, ale oni nie są w stanie przebrnąć przez ten pierwszy etap ustalenia przyczyn porażki, to do sedna nie doją nigdy, nawet jeśli im sedno podać na tacy, co właśnie zamierzam zrobić. Odpowiedź na pytanie „Ku..a, ale jak to możliwe?”, jest więcej niż banalna. Ludzie mają to głęboko z tyłu, gdy się „elita żre”, owszem mogą się podniecać, mogą plotkować, mogą w niektórych przypadkach oburzać, ale na końcu zawsze zostaje jedna myśl. Co ja z tego mam, co ja na tym tracę lub zyskuję? Co tracą Polacy na wojnie sędziowskiego środowiska? Kompletnie nic! Jaka im się dzieje krzywda? Absolutnie żadna, wręcz przeciwnie wielu poczuło satysfakcję, że w końcu i na „kastę” przyszedł czas – nich się wyrzynają.

Kowalski pojęcia nie miał kto to jest Piebiak, o pozostałych nazwiskach sędziów słyszy pierwszy raz i co gorsze nie da się z nich zrobić „Misiewiczów”, bo się nie rymują. Toporna socjotechnika próbująca przełożyć „hejt” wobec sędziów na prześladowanie „każdego obywatela” przez Ziobro, jest tak abstrakcyjna, że ludzie nawet nie wiedzą o co chodzi. Żonglowanie tymi samymi frazesami, uniesieniami, wzmożeniami, jest tak skuteczne, jak próba przekonania miłośników disco polo do słuchania współczesnego jazzu. Po raz 1567 podjęto „temat rewolucyjny”, który w najmniejszym stopniu nie ociera się o krzywdę i co więcej zainteresowania „zwykłego człowieka”. Ani przedmiot, ani podmioty „rewolucji” nie kojarzą się z niczym dobrym i potrzebnym. Podsumowanie suwerena jest jedno: „niech się wyrzynają tam na górze, co mnie to obchodzi”.

Cały czas puszczają tę samą płytę i niby pojawiają się nowe przeboje, to słowa i melodia wykuwa się na identycznym kopycie. PiS nie traci, a zyskuje poparcie, bo przez lata nie skrzywdził „zwykłych” ludzi, tylko wyciągnął ich z upodlenia zarówno w sensie ekonomicznym, jaki społecznym. PiS nie krzywdzi i nie szmaci „zwykłego człowiek”, nie wywyższa się nie wykazuje swoje przewagi intelektualnej, wielkomiejskiego obycia, nie drwi z ludzi. PiS wokół „zwykłych ludzi”, ich potrzeb, godności, szacunku dla nich, zbudował swoją siłę, żeby nie powiedzieć potęgę.

Dopóki PiS będzie dbał o „zwykłego człowieka”, będzie „zwykłego człowieka” traktował jak równego sobie partnera i reprezentował interesy „zwykłych ludzi”, to „elity” mogą być wbijane na pal, ćwiartowane żywcem albo zsyłane na Syberię i żadnej rewolucji nie zobaczymy. Tego prostego mechanizmu „elity” nie są w stanie pojąć, bo takie to są „elity”.

Reklama

20 KOMENTARZE

  1. Afera pt. jeden sędzia

    Afera pt. jeden sędzia obsmarowuje drugiego sędziego, raczej nikogo nie rusza. Zwykły kalizm stosowany, jak „nasz” sędzia bryzga błotem to jest dobrze. Jak błotko poleci na nas to jest koniec świata. Dmuchana z oszczerskiej afera nt. farmy trolli też nosi znamiona kalizmu stosowanego. Przez  całe dekady środowisko prawnicze w głębokim tyle miało obywateli dzięki którym otrzymywali pensje. Bezwstydnie kręcili lody gdzie i jak się dało. Przeginając prawo jak im było wygodnie. Rolując pokrzywdzonych na bezczelnego maxa. Przyglądając się tej postawie nie mogę pobyć się wrażenia, że oni nadal zachowują się tak jak by siedzieli tu nad Wisłą na "ruskich bagnetach". I nie musieli się liczyć z "ciemnym ludem". A lud miał już tego tak bardzo dosyć, że scenariusz "palenia komisariatów" w odniesieniu do sądów miał i ma szansę się ziścić. Być może sam pierwszy walnę mołotowa w "przesąd rodzinny" w "tem kraju" jak już do tego dojdzie. Panowie sędziowie chyba nie zdają sobie sprawy jak ludzie mają dość obecnej kasty. Po latach obojętności i wzgardy z jaką kasta traktowała zwykłych ludzi oczekiwanie z jej strony, że ktoś przejmie się jej zranionym ego jest wręcz komiczne. Oczekiwania ludzi są wręcz odwrotne! I zdaje się aby je zrealizować i zaspokoić głód sprawiedliwości w tym względzie należało by wrócić do niesłusznie być może zarzuconej instytucji pręgierza i chłosty publicznej. Obraz zadartej togi i chłostanego tyłka w przypadku paru prawników którzy obecnie brylują byłby zaiste bezcenną dla społeczeństwa terapią.

  2. Afera pt. jeden sędzia

    Afera pt. jeden sędzia obsmarowuje drugiego sędziego, raczej nikogo nie rusza. Zwykły kalizm stosowany, jak „nasz” sędzia bryzga błotem to jest dobrze. Jak błotko poleci na nas to jest koniec świata. Dmuchana z oszczerskiej afera nt. farmy trolli też nosi znamiona kalizmu stosowanego. Przez  całe dekady środowisko prawnicze w głębokim tyle miało obywateli dzięki którym otrzymywali pensje. Bezwstydnie kręcili lody gdzie i jak się dało. Przeginając prawo jak im było wygodnie. Rolując pokrzywdzonych na bezczelnego maxa. Przyglądając się tej postawie nie mogę pobyć się wrażenia, że oni nadal zachowują się tak jak by siedzieli tu nad Wisłą na "ruskich bagnetach". I nie musieli się liczyć z "ciemnym ludem". A lud miał już tego tak bardzo dosyć, że scenariusz "palenia komisariatów" w odniesieniu do sądów miał i ma szansę się ziścić. Być może sam pierwszy walnę mołotowa w "przesąd rodzinny" w "tem kraju" jak już do tego dojdzie. Panowie sędziowie chyba nie zdają sobie sprawy jak ludzie mają dość obecnej kasty. Po latach obojętności i wzgardy z jaką kasta traktowała zwykłych ludzi oczekiwanie z jej strony, że ktoś przejmie się jej zranionym ego jest wręcz komiczne. Oczekiwania ludzi są wręcz odwrotne! I zdaje się aby je zrealizować i zaspokoić głód sprawiedliwości w tym względzie należało by wrócić do niesłusznie być może zarzuconej instytucji pręgierza i chłosty publicznej. Obraz zadartej togi i chłostanego tyłka w przypadku paru prawników którzy obecnie brylują byłby zaiste bezcenną dla społeczeństwa terapią.

  3. Elity to mam wyrżnęli Niemcy

    Elity to mam wyrżnęli Niemcy i Sowieci. To co mamy obecnie to jakieś ich nieliczne, niedobite resztki pomieszane z kolaborantami, pieszczochami i reliktami PRL. Proces tworzenia prawdziwych elit Wolnej Polski potrwa jeszcze kilkadziesiąt lat.

    Obecni "elitarni" są tego świadomi, stąd ten cały ryk i frustracja.

    • Proces włączenia do “elity”

      Proces włączenia do "elity" polegał na pokazaniu jawnej pogardy wobec ludności miejsowej oraz nieograniczonej fascynacji tym co przynieśli kolonizatorzy. Jak można oczekiwać, że ci ludzie teraz pokażą szacunek Polakom? I tak się kręcą za swoim ogonem…

  4. Elity to mam wyrżnęli Niemcy

    Elity to mam wyrżnęli Niemcy i Sowieci. To co mamy obecnie to jakieś ich nieliczne, niedobite resztki pomieszane z kolaborantami, pieszczochami i reliktami PRL. Proces tworzenia prawdziwych elit Wolnej Polski potrwa jeszcze kilkadziesiąt lat.

    Obecni "elitarni" są tego świadomi, stąd ten cały ryk i frustracja.

    • Proces włączenia do “elity”

      Proces włączenia do "elity" polegał na pokazaniu jawnej pogardy wobec ludności miejsowej oraz nieograniczonej fascynacji tym co przynieśli kolonizatorzy. Jak można oczekiwać, że ci ludzie teraz pokażą szacunek Polakom? I tak się kręcą za swoim ogonem…

  5. Problem nie w tym czy PiS
    Problem nie w tym czy PiS wygra wybory bo wygra.Cała gra idzie o pozbawienie PiS większości bezwzględnej .PiS zmuszony do koalicji z jakąkolwiek odmianą szumowin społecznych przezywanych”opozycją”,szybko skończy jak w roku 2007.

  6. Problem nie w tym czy PiS
    Problem nie w tym czy PiS wygra wybory bo wygra.Cała gra idzie o pozbawienie PiS większości bezwzględnej .PiS zmuszony do koalicji z jakąkolwiek odmianą szumowin społecznych przezywanych”opozycją”,szybko skończy jak w roku 2007.