Reklama

Z tym Szopenem kurwa je

Z tym Szopenem kurwa jego mać, to jest naprawdę klasyka „oświecenia”. Co i rusz przeprowadza się akcje pod tytułem: „dość sztywniactwa” i zaprzęga jakiegoś luzaka pedałkowatego, żeby zrobił nowe spojrzenie. Takie nowe spojrzenie jest zgranym pomysłem jak wenezuelski odcinek telenoweli, tudzież Leonardo DiCaprio jako Romeo. Bierze się klasykę, a przypomnę wszystkim co im się zdarza nie rozgraniczać interpretacji od profanacji oraz gówniarzom wyjaśniam, że klasyka to jest dzieło, a dzieło ma to do siebie, że spłodził je mistrz i gówniarz powinien się przed tym pokłonić albo tego nie ruszać. Za swobodną interpretację dzieła mistrza może się wziąć tylko ktoś, kto jest blisko albo ponad mistrza i Jego dzieło, w każdym innym wypadku jest to gówniarza malowanie gwoździem po kiblach. Na wszelkie argumenta, że swoboda artystyczna, że świeża myśl, odpowiedź mam jedną i zawarłem ją powyżej i nie przemawiają do mnie debaty i telefony w programach na żywo. Zdarzają się cuda, na przykład „Lot nad kukułczym gniazdem” w swobodnej interpretacji filmowej był dziełem, chociaż pełne prawo żyjącego autora do obrony pierwotnej legendy stało się już… legendą właśnie. Ktoś, stworzył Coś tak wielkiego, że przetrwało wieki i pokolenia i ja nie tylko urywałbym jaja za swobodne interpretacje „artystyczne” ministerialnym wyrobnikom od Szopena, ale każdemu gówniarzowi, co z beztroską profanuje dzieło. Taki samochód jak Porsche 911 jest sztuką i widział nie jednego garażowca jak profanował to dzieło. Ilu urodziło się w Polsce po Szopenie, którzy byli więksi, genialniejsi od Szopena? Nie znam takiego, zatem jak mi się byle pedałkowaty gówniarz bierze za tak prostacką interpretację dzieł mistrza, to mną potrząsa, bo w tym nie ma żadnej swobody i tego osławionego luzu, to jest tylko i wyłącznie gówniarza grafomania. Szopen gaworzący ze skinheadem i dający koncert w pierdlu? A proszę bardzo! Jeśli jest taki mistrz, który z tak banalnego pomysłu potrafi zrobić dzieło, niechaj się bierze, ale płatne po ukończeniu i zależne od wyników. Ale kiedy się z góry płaci gówniarzowi, a potem widzi się te wierszyki skopiowane z miejskich sraczy, no to krew się gotuje po wszystkich „liberalnych” krytykach.

Tyle tylko, że w tym wszystkim działa pewien ideologiczny zaśpiew, oto Szopena i Mickiewicza można obsrać, gdyż to takie „typowo polskie” passe, ale do obsrywania typowo niemieckiego Goethe, który przez 30 lat pisał Fausta albo Bacha i jego Fugi, nie ma chętnych, a przecież też nie trendy i eksploatowane do znudzenia. Nikomu w Polsce nie przyjdzie do głowy, żeby z Dostojewskiego Zbrodni i kary zrobić 13 Posterunek, z Tristana i Izoldy, M jak miłość, albo nawet i z kultowej Seksmisji – Kiepskich. Jak tylko słyszy się Szopen i Mickiewicz, to natychmiast pojawia się seria zgranych dowcipów, sloganów i jakieś takie zażenowanie. Jako tako orientuję się w muzyce i coś tam coś sobie piszę, dlatego powtórzę raz jeszcze, aby mi pokazać większego muzyka zrodzonego z tej ziemi niż Szopen i większego poetę niż Mickiewicz, wtedy pogadamy o swobodzie artystycznej gówniarzy. I to rzecz pierwsza, zarazem elementarna, od tego wszystko się zaczyna i właściwie może skończyć. Druga rzecz to kontekst całej tej irytującej sprawy. Kontekst jest taki, że nie swobodny artysta, ale ministerstwo i nie na wolny rynek, ale do niemieckich szkół miał trafić rynsztok i wcale nie o chuja z kurwą tu chodzi, tylko o ściek intelektualny. Wszystko to miało trafić w ramach promocji POLSKI, nie Szopena, bo Szopen to klasyka, a nie polędwica sopocka. Chciałbym zapytać tych wszystkich luzaków, czy rozumieją słowo promocja, obojętnie czego? Domyślam się, że to ze wspomnianą paszą dla ludzi się kojarzy i ratami 0%. No niech zostanie na tym poziomie. Co się dzieje w takiej promocji? W promocji z gówna robi się ambrozję, nigdy odwrotnie. Bierze się gówno, opakowuje w przepiękne kolorowe iluminacje i sprzedaje jako niebotyczną jakość z dożywotnią gwarancją. Zawsze i wszędzie tak się robi z wyjątkiem swobody artystycznej gówniarzy, gdzie jest odwrotnie. Gówniarz bierze dzieło i opakowuje w gówno, by potem do spółki z innymi gówniarzami krzyczeć o nowym kierunku w sztuce.


Kolejny aspekt. Na rynku jest coś takiego jak segment, bardziej profesjonalnie mówi się target, chodzi o to, że kieruje się konkretne oferty do konkretnych ludzi. Na przykład nie sprzedaje się pyłków kwiatowych alergikom, nie liczy na wielkie zyski w domach spokojnej starości przy rozprowadzaniu łyżworolek i trafia się w zapotrzebowanie zleceniodawcy. Rzecz polega na tym, że jak do studia reklamy zgłasza się właścicielka przedszkola z Piaseczna, aby przygotowali reklamówki dla rodziców, zapewniające o solidności i bezpieczeństwie przedszkola, to się nie klei w Photoshopie zabawy milusińskich w lekarza i nie podpisuje wyrazami jakie się słyszy na każdej dużej przerwie, mimo że to wszystko z życia wzięte. Przedszkolanka ma biznes, chce go zareklamować i oczekuje skuteczności, a nie gówniarskich wizji artystycznych. Żadna zarabiająca na siebie agencja nie odwaliłaby takiego numeru przedszkolance, ale wystarczy ministerstwo, Szopen i pedałkowaty gówniarz, który dostał zamówienie publicznie pod ladą i robi się cyrk z kurwą, chujem, pierdlem, polskim łysym faszystą i złodziejami niemieckich samochodów, czyli polskimi recydywistami. Takie gówno reklamuje się następnie jako polski koncert muzyki Szopena sprzedaje obraz europejskiego sąsiada do niemieckich szkół. W ramach promocji? Co zatem polskiego się wypromowało? Polski stereotyp, kurwa na kurwie, złodziej na złodzieju, łysi bandyci i Bóg wie co w tym towarzystwie raczy robić francuski Chopin. Pomijając wszelkie aspekty kulturowe, estetyczne, wraz z gównianymi wizjami gówniarzy, a pozostawiając jedno kryterium, mianowicie profesjonalizm, tych pedałkowatych gnojków powinien zdmuchnąć z powierzchni wolny rynek, nie za profanację, za świętokradztwo i nawet nie za kurwę z cweloholokaustem, ale za fuszerkę, za tandetnie wykonane zlecenie. Tymczasem mam dziwne przeświadczenie, że gnojki nie tylko nie znikną z rynku, ale zrobią się sławni męczennicy, tudzież celebryci jak Ukrainka Ołena od rury You can dance, takie oryginały. Aleksander Fredro napisał piękną kurwę z chujem, porywając się na Mickiewicza, jak dorośniesz pedałkowaty gówniarzu do tego poziomu, to możesz próbować, ale ty nie dorośniesz do poziomu Mniszkówny, dlatego jedynym orężem gówniarza jest strzelanie gównem w brąz. Mnie to rusza, bo ja najbardziej nienawidzę tandety, patriotyzm i świętości mam w dupie.

Reklama
Reklama

18 KOMENTARZE

  1. gdzie można go zobaczyć?
    Mam prawie identyczne zdanie na temat reklamowania Polski w świecie, ale z jednym dodatkiem: komiks ten, jakże niesłuszny, bluźnierczy i ohydny (piszę to w ciemno bo ja też go nie widziałem) ma być możliwy do obejrzenia i kupienia w internecie, empiku czy gdzieś tam.

    • Szczerze mówiąc, to gdyby nie
      Szczerze mówiąc, to gdyby nie ten chuj szopena, gdyby nie ta “afera” to pies z kulawą nogą by nie słyszał o tym dziele. I tak pewnie miało zostać, zamówienie raczej poszło pod stołem w trybie “negocjacji bez ogłoszenia” (ustawa PZP to dopuszcza, wałki się kręcą jak w maglu). A tymczasem mamy rozgłos, reklamę, marketing – czyli to co każdy rzemieślnik lubi najbardziej.

    • Wyczytało mi się, że cały
      Wyczytało mi się, że cały nakład ma być zniszczony, czyli kupić, dostać się tego nie da. Pałętają się po sieci obrazki dające przedsmak tego czym “pachnie” to “dzieło” a w szczególe to jeden jego rozdział traktujący o tym jak jakiś tam ktoś, podobny do Szopena, przyjeżdża do więzienia w towarzystwie skinhead`a żeby dać koncert dla osadzonych. To miało usprawiedliwić język tamże użyty. Wybaczysz, że nie zacytuję?
      Pozostaje pytanie. Kto za to zapłaci? W sumie detal…

      PS: W tv mówiło, że ten, kto odpowiadał za to coś, już w MSZ nie pracuje. Zrozumiałam to tak, że Nie nasza wina, nie odpowiadamy za to, ufaliśmy, że najlepsi z najlepszych stworzą najlepsze dzieło. Zapłaciliśmy z góry a oni nam tak. Przepraszamy.

      PS2: Smaczku temu “wydarzeniu” dodaje info, że komiks miał trafić PODOBNO przede wszystkim do szkół.

  2. gdzie można go zobaczyć?
    Mam prawie identyczne zdanie na temat reklamowania Polski w świecie, ale z jednym dodatkiem: komiks ten, jakże niesłuszny, bluźnierczy i ohydny (piszę to w ciemno bo ja też go nie widziałem) ma być możliwy do obejrzenia i kupienia w internecie, empiku czy gdzieś tam.

    • Szczerze mówiąc, to gdyby nie
      Szczerze mówiąc, to gdyby nie ten chuj szopena, gdyby nie ta “afera” to pies z kulawą nogą by nie słyszał o tym dziele. I tak pewnie miało zostać, zamówienie raczej poszło pod stołem w trybie “negocjacji bez ogłoszenia” (ustawa PZP to dopuszcza, wałki się kręcą jak w maglu). A tymczasem mamy rozgłos, reklamę, marketing – czyli to co każdy rzemieślnik lubi najbardziej.

    • Wyczytało mi się, że cały
      Wyczytało mi się, że cały nakład ma być zniszczony, czyli kupić, dostać się tego nie da. Pałętają się po sieci obrazki dające przedsmak tego czym “pachnie” to “dzieło” a w szczególe to jeden jego rozdział traktujący o tym jak jakiś tam ktoś, podobny do Szopena, przyjeżdża do więzienia w towarzystwie skinhead`a żeby dać koncert dla osadzonych. To miało usprawiedliwić język tamże użyty. Wybaczysz, że nie zacytuję?
      Pozostaje pytanie. Kto za to zapłaci? W sumie detal…

      PS: W tv mówiło, że ten, kto odpowiadał za to coś, już w MSZ nie pracuje. Zrozumiałam to tak, że Nie nasza wina, nie odpowiadamy za to, ufaliśmy, że najlepsi z najlepszych stworzą najlepsze dzieło. Zapłaciliśmy z góry a oni nam tak. Przepraszamy.

      PS2: Smaczku temu “wydarzeniu” dodaje info, że komiks miał trafić PODOBNO przede wszystkim do szkół.

  3. gdzie można go zobaczyć?
    Mam prawie identyczne zdanie na temat reklamowania Polski w świecie, ale z jednym dodatkiem: komiks ten, jakże niesłuszny, bluźnierczy i ohydny (piszę to w ciemno bo ja też go nie widziałem) ma być możliwy do obejrzenia i kupienia w internecie, empiku czy gdzieś tam.

    • Szczerze mówiąc, to gdyby nie
      Szczerze mówiąc, to gdyby nie ten chuj szopena, gdyby nie ta “afera” to pies z kulawą nogą by nie słyszał o tym dziele. I tak pewnie miało zostać, zamówienie raczej poszło pod stołem w trybie “negocjacji bez ogłoszenia” (ustawa PZP to dopuszcza, wałki się kręcą jak w maglu). A tymczasem mamy rozgłos, reklamę, marketing – czyli to co każdy rzemieślnik lubi najbardziej.

    • Wyczytało mi się, że cały
      Wyczytało mi się, że cały nakład ma być zniszczony, czyli kupić, dostać się tego nie da. Pałętają się po sieci obrazki dające przedsmak tego czym “pachnie” to “dzieło” a w szczególe to jeden jego rozdział traktujący o tym jak jakiś tam ktoś, podobny do Szopena, przyjeżdża do więzienia w towarzystwie skinhead`a żeby dać koncert dla osadzonych. To miało usprawiedliwić język tamże użyty. Wybaczysz, że nie zacytuję?
      Pozostaje pytanie. Kto za to zapłaci? W sumie detal…

      PS: W tv mówiło, że ten, kto odpowiadał za to coś, już w MSZ nie pracuje. Zrozumiałam to tak, że Nie nasza wina, nie odpowiadamy za to, ufaliśmy, że najlepsi z najlepszych stworzą najlepsze dzieło. Zapłaciliśmy z góry a oni nam tak. Przepraszamy.

      PS2: Smaczku temu “wydarzeniu” dodaje info, że komiks miał trafić PODOBNO przede wszystkim do szkół.