Reklama

Bogu dziękować nie jestem politykiem i nigdy nie będę, między innymi dlatego, że nie potrafię kłamać, co w polityce jest nieodzowne i w najlepszym razie nazywa się dyplomacją. Nie jestem też dziennikarzem, w znaczeniu formalnym, nie mam legitymacji, nie należę do żadnych stowarzyszeń, jedyna „skaza” to publikowanie autorskich felietonów do kilku tytułów, gdzie nigdy nie zmieniono mi nawet przecinka. Skoro już poleciałem z laudacją „mojej osoby”, to dokończę dzieło. Śmiem twierdzić, że ze statusem wariata i „hejtera” dotykam tych tematów i obszarów, o których większość boi się myśleć, no i między innymi takim obszarem są polityczne nominacje, absolutny temat tabu, pomimo całej oczywistości. Ściślej chodzi o polityczne nominacje do „niezależnych” sądów.

Dość! Zarówno laudacji, jak i hipokryzji. Całe bagno w „wymiarze sprawiedliwości”, a teraz zalążki anarchii, wzięły się tylko i wyłącznie z politycznych nominacji. Sama polityka i sądownictwo od zawsze stanowiły jedność, przenikały się wzajemnie, wykańczały, kontrolowały, robiły biznesy. Nigdzie na świecie nikomu nie uda się znaleźć tak zwanego niezależnego sądu, nawet jeśli znajdą się pojedynczy sędziowie, co w przyrodzie występuje, sam znam kilku, to nic nie są w stanie samotnie zrobić. Jeden sprawiedliwy może wydać mądry wyrok, kierując się literą prawa i doświadczeniem życiowym, ale wystarczy wnieść apelację i z mądrego wyroku nie zostaną wióry. Największy problemem polskiego wymiaru „sprawiedliwości” nie są nominacje polityczne, ale jakość i korzenie „polityczne”. Krótko mówiąc i bez żadnych sensacji, mamy sądy PRL-u, nie za sprawą jednego Piotrowicza i nie za sprawą sędziów z nominacjami peerelowskimi, który to problem biologia prawie rozwiązała.

Reklama

Wszystko rozbija się o coś, co niektórzy brzydko nazywają chowem wsobnym. Dokładnych statystyk podać się nie da, jednak bardzo ostrożne wskazanie, że 60% sędziów jest drugim i trzecim pokoleniem, mniej lub bardziej związanym z peerelowskim aparatem władzy, nie będzie żadną przesadą. Najgorsze z możliwych nominacje i konotacje polityczne, z czym nie sposób zrobić porządku na zasadzie „wszyscy won”. Niestety potrzeba pokoleń, żeby to rozdanie peerelowskie zniwelować i zamienić na… nowe rozdanie polityczne. Jako człowiek, który ma o politykach jak najgorsze zdanie, z nielicznymi wyjątkami, powinienem się trzymać naiwności w postaci „niezależnych sądów”. Owszem byłby to ideał, rzeczywiście sprawiedliwe sądy w bajkowej postaci powinny być całkowicie oderwane od polityki i co więcej mieć nad politykami kontrolę. Problem w tym, że sądy z krwi i kości nigdy takimi nie były i nie będą. Pozostaje zatem postawić na takie uzależnienie polityczne, które wyrządzi najmniejsze szkody narodowi.

Godzinami opinia publiczna dywaguje kto jest czyj i za kim stoi, mnie natomiast wystarczy prosta weryfikacja. Czy sędzia nominowany przez określoną siłę polityczną wyrządził krzywdę „prostemu człowiekowi”, ukradł miliardy, ma powiązanie z najbardziej wpływowymi mafiami, grupami, celebrytami, kastami, czy też jest przez wymienionych zwalczany. Gwarantuję, że nie ma bardziej dokładnej weryfikacji od powyżej opisanej, nie ma i nigdy nie będzie. Gdy się przyłoży tę matrycę do Krystyny Pawłowicz, wychodzi nam zgodność z oryginałem na poziomie 100 na 100. Nieco gorzej wygląda to w przypadku Stanisława Piotrowicza i nie tyle o przeszłość w PRL-u chodzi, bo z jednej nawróconej owieczki, szczutej nieludzko przez wilki, więcej radości niż z całego stada pozerów, ale chodzi o osobisty stosunek Piotrowicza do własnej przeszłości. Proszę wybaczyć, jednak określenie typu „mam piękny życiorys”, „potrzebni byli tacy, jak ja, aby mogła działać opozycja”, zwyczajnie rażą. Niemniej Piotrowicz ma tę podstawową zaletę, że jest znienawidzony przez „najgorszy sort”, co daje mu 80/100.

Niezmiernie się cieszę, że PiS nie baczył na „marketingowe” aspekty nominacji, ale postawił na ludzi jednoznacznie kojarzonych jako wrogowie obecnego układu politycznego w sądownictwie. Cieszy mnie, ponieważ inna droga do uzdrawiania sądownictwa na miarę możliwości i realiów, nie istnieje. W politycznych nominacjach zło pojawia się wtedy, gdy politycy z sędziami reprezentują gangi i „elity”, jeśli reprezentują naród i nie czynią narodowi krzywdy, to nic mądrzejszego jeszcze nikomu się nie udało i nie uda wymyślić. Proste, do bólu szczere i prawdziwe.

Reklama

16 KOMENTARZE

  1. Wiele miesięcy PiS stracił

    Wiele miesięcy PiS stracił bijąc się o skład Trybunału Konstytucyjnego. Udało się. Spodziewaliśmy się więc wyroków umacniających "dobrą zmianę", i co – i nic. Teraz wydaje się jakby ktoś wyłączył tę maszynę. Czyżby już porzucono chęć transformacji kraju, zadowalając się lepszą wersją "ciepłej wody w kranie"?

    Może nowo powołani sędziowie wniosą tam trochę ożywienia. Zawsze można mieć nadzieję…

  2. Wiele miesięcy PiS stracił

    Wiele miesięcy PiS stracił bijąc się o skład Trybunału Konstytucyjnego. Udało się. Spodziewaliśmy się więc wyroków umacniających "dobrą zmianę", i co – i nic. Teraz wydaje się jakby ktoś wyłączył tę maszynę. Czyżby już porzucono chęć transformacji kraju, zadowalając się lepszą wersją "ciepłej wody w kranie"?

    Może nowo powołani sędziowie wniosą tam trochę ożywienia. Zawsze można mieć nadzieję…

  3. jeśli sędziowie wzajemnie

    jeśli sędziowie wzajemnie kwestionują i unieważniają swoje orzeczenia, wyroki (czy jak im tam), to można je zupełnie zignorować (?), wszystkie (?). A jak jest z wykonywalnością tychże wyroków? Też można będzie zignorować?

  4. jeśli sędziowie wzajemnie

    jeśli sędziowie wzajemnie kwestionują i unieważniają swoje orzeczenia, wyroki (czy jak im tam), to można je zupełnie zignorować (?), wszystkie (?). A jak jest z wykonywalnością tychże wyroków? Też można będzie zignorować?

  5. jeśli sędziowie wzajemnie

    jeśli sędziowie wzajemnie kwestionują i unieważniają swoje orzeczenia, wyroki (czy jak im tam), to można je zupełnie zignorować (?), wszystkie (?). A jak jest z wykonywalnością tychże wyroków? Też można będzie zignorować?

  6. jeśli sędziowie wzajemnie

    jeśli sędziowie wzajemnie kwestionują i unieważniają swoje orzeczenia, wyroki (czy jak im tam), to można je zupełnie zignorować (?), wszystkie (?). A jak jest z wykonywalnością tychże wyroków? Też można będzie zignorować?

  7. Bardzo sie ciesze, ze pani

    Bardzo sie ciesze, ze pani Krystyna Pawlowicz i pan Stanislaw Piotrowicz sa juz w TK!

    Wspaniali, odwazni ludzie i rownie wspaniali politycy! (owszem, przycisnieci do sciany przez dziennikarskie scierwa, "popelniali bledy", ale trzeba ich zrozumiec…tez sa ludzmi!

    Gratuluje Im i zycze dobrej pracy dla naszej Ojczyzny!

     

  8. Bardzo sie ciesze, ze pani

    Bardzo sie ciesze, ze pani Krystyna Pawlowicz i pan Stanislaw Piotrowicz sa juz w TK!

    Wspaniali, odwazni ludzie i rownie wspaniali politycy! (owszem, przycisnieci do sciany przez dziennikarskie scierwa, "popelniali bledy", ale trzeba ich zrozumiec…tez sa ludzmi!

    Gratuluje Im i zycze dobrej pracy dla naszej Ojczyzny!