Reklama

Uwielbiam gdy drużynowy jest wśród nas i opowiada starodawne dzieje.

Uwielbiam gdy drużynowy jest wśród nas i opowiada starodawne dzieje. Najbardziej lubię opowieści weteranów, mógłbym godzinami słuchać jak dziadek opowiada jak było przed i w czasie wojny. Mam też inne zboczenie, są tacy ludzie, starsi już, którzy mają niesamowity głos, sama barwa przyprawia o dreszcze. Rzecz jest indywidualna, na mnie tak działało dwóch panów: Małachowski i Kobyliński. W ogóle mnie nie interesowało co mówią, sam głos mi wystarczył. Jedna i druga dewiacja bierze w łeb, gdy drużynowy mlaska o swoim heroizmie, a harcerka ma wielkie brzuszysko, łysienie plackowate i patrzały z denek po peerelowskiej oranżadzie. Tak mniej więcej widzę wywiad Hołdysa z Jaruzelskim. O bohaterze wywiadu wiadomo już wszystko, jego legendarny szlak bojowy nie skończył się w Berlinie, ale generał zdobył jeszcze w latach 60-tych Pragę, potem miasta na Pomorzu, a pod koniec generalskiej kariery parę kopalń. Tej treści w wywiadzie jest mało, nie wiem czy harcerka nie spytała, czy dziadunio nie miał śmiałości. Za to do woli można poczytać, o Syberii, biedzie, zdobycznym Walterze, bo jakżeby inaczej. Pamiętam z podstawówki, gdy na apele dostarczano starych zbowidowców, z tej lepszej, gdyż ludowej armii, oni też snuli smętne gawędy o tym jak żołnierz radziecki całował matki Polki w ręce, wręczał kwiaty, a one spłakane oddawały ostatni bochenek chleba, żeby wystarczyło do samego Berlina. W pewnym wieku rożne rzeczy uchodzą, ma prawo dziadunio plątać wojny z armiami i ma prawo dzieciak słuchać bajek z otwartą buzię. Gorzej gdy dziadunio chrzani jak zawsze i doskonale wie co robi, a sześćdziesięcioletnia brzuchata harcerka opuszcza szczękę. Nie wiem może są jacyś amatorzy takich gawęd, mnie jakoś zmuliło po fragmentach, szczególnie wzruszyłem się gdy pan generał chciał popełnić samobójstwo, ponieważ nie mógł unieść ciężaru odpowiedzialności za stan wojenny. Ta dziejowa konieczność, o której powtarza przed każdym sądem, nie dała biedakowi spać po nocach, piękny konflikt psychologiczny. Wygląda to mniej więcej tak, jakby człowiek nie mógł spać po nocach, z tego powodu, że uratował drugiemu człowiekowi życie. Przygniatająca odpowiedzialność, nie każdy może udźwignąć takie brzemię. Fragmentów wyciskających łzy jest znacznie więcej, tylko nie bardzo wiadomo w jakiej kategorii te łzy ulokować, mnie się raczej ze śmiechu puściły. Pan generał nic nie wiedział o Popiełuszce i jak zapewnił już się nigdy nie dowiemy, ale w żadnym razie nie przeszkodziło to, zbowidowcowi, autoryzować fotkę z papieżem. Jedna z wielkich legend głosi, że sam papież nazwał ruskiego generała patriotą. Też bym się pokusił o takie stwierdzenie, Jaruzelski rzeczywiście był wybitnym radzieckim patriotą, w dość klasycznym antysemickim i szpiclowskim wydaniu.

Reklama

Jeszcze parę ściskających za serce gawęd usłyszała brzuchata harcerka, a dziadunio nie żałował dowcipu, modli się, żeby dożyć szczęśliwego końca wszystkich procesów, przed niezawisłymi sądami. Jeden wyrok już padł, w Trybunale Konstytucyjnym, wyrok uzasadnia bezsenne noce i skłonności samobójcze generała. Stan wojenny był nielegalny nawet w peerelowskich realiach konstytucyjnych, z preambułą wierności ZSRR. Tak czy owak wszystko wskazuje na to, że dzieci jeszcze za życia generała będą śpiewać o nim pieśni, sam pan Hołdys na pewno chętnie ułoży parę chwytów, a pani Szymborska napisze refren, bo zwrotki to chyba lepiej układa Młynarski. Wielki polski patriota generał Jaruzelski, skoro już ma być ten wioskowy patriotyzm, niech ma chociaż europejską twarz i nie ma się co wstydzić, że wschodnioeuropejską. Jak ma już być honor, to niech będzie towarzysz Kiszczak, jak ma być Bóg, to Aleksander Kwaśniewski wzięty przez papieża na stopa, a jeśli chodzi o ojczyznę, no to tutaj już wiadomo, więcej unii w Unii. Jak tak sobie patrzę na te gwiazdy komuny i „opozycji”, to się zastanawiam o co oni się tak naprawdę tłukli? Na mój łeb mieli po prostu różną wrażliwość na te same „wartości”. No i jeszcze na koniec się okazało „kto jest winien za Hołdysa”. W związku z tym ogłaszam wielki konkurs! Kto pierwszy odgadnie nazwisko kata Hołdysa otrzyma „empetrójkę” ze znanym hitem znanego drużynowego.

PS Jak co poniedziałek pokornie żebrzę o klikanie.

Reklama

12 KOMENTARZE

  1. Opowieści o katach Hołdysa są mało znane
    A w każdym razie inne, niż jesteśmy do nich przyzwyczajeni. "Jak tak sobie patrzę na te gwiazdy komuny i „opozycji”, to się zastanawiam o co oni się tak naprawdę tłukli? Na mój łeb mieli po prostu różną wrażliwość na te same „wartości”." Polecam dokument Aliny Czerniakowskiej, który nigdy nie dostał „zielonego światła" na emisję w mediach publicznych – bo wtedy ktoś byłby już winien, ale "za Czerniakowską". W dzisiejszych czasach, które tak mało się różnią od dawniejszych.

    Jest w nim kilka smaczków, na które warto zwrócić uwagę.

  2. Opowieści o katach Hołdysa są mało znane
    A w każdym razie inne, niż jesteśmy do nich przyzwyczajeni. "Jak tak sobie patrzę na te gwiazdy komuny i „opozycji”, to się zastanawiam o co oni się tak naprawdę tłukli? Na mój łeb mieli po prostu różną wrażliwość na te same „wartości”." Polecam dokument Aliny Czerniakowskiej, który nigdy nie dostał „zielonego światła" na emisję w mediach publicznych – bo wtedy ktoś byłby już winien, ale "za Czerniakowską". W dzisiejszych czasach, które tak mało się różnią od dawniejszych.

    Jest w nim kilka smaczków, na które warto zwrócić uwagę.

  3. Opowieści o katach Hołdysa są mało znane
    A w każdym razie inne, niż jesteśmy do nich przyzwyczajeni. "Jak tak sobie patrzę na te gwiazdy komuny i „opozycji”, to się zastanawiam o co oni się tak naprawdę tłukli? Na mój łeb mieli po prostu różną wrażliwość na te same „wartości”." Polecam dokument Aliny Czerniakowskiej, który nigdy nie dostał „zielonego światła" na emisję w mediach publicznych – bo wtedy ktoś byłby już winien, ale "za Czerniakowską". W dzisiejszych czasach, które tak mało się różnią od dawniejszych.

    Jest w nim kilka smaczków, na które warto zwrócić uwagę.

  4. To znaczy, że Chołdys nie ma na opłacenie psiej kliniki
    którą to epatuje motłoch. Że niby on z doborowego towarzystwa, że on teraz ,,warszawka” – ta, która ma kierowcę, au pair do dzieci i weterynarza z psychologiem do psa.
    Chołdys – ten chuj co na kolanach do Jaruzelskiego. Bo żadnych wywiadów ten stary agent SmierSza nie udziela. On tylko koncesjonowanym żurnalistom układa pytania, na które sam, wcześniej, odpowiedział. Na usprawiedliwienie Chołdysa należy przypomnieć skutki długotrwałej choroby alkoholowej – zryty mózg i wątroba.
    Jest to również maleńki przyczynek do upadku wszelkich norm w tym śmiesznym kraju, a honoru to można szukać pod deską klozetową.

  5. To znaczy, że Chołdys nie ma na opłacenie psiej kliniki
    którą to epatuje motłoch. Że niby on z doborowego towarzystwa, że on teraz ,,warszawka” – ta, która ma kierowcę, au pair do dzieci i weterynarza z psychologiem do psa.
    Chołdys – ten chuj co na kolanach do Jaruzelskiego. Bo żadnych wywiadów ten stary agent SmierSza nie udziela. On tylko koncesjonowanym żurnalistom układa pytania, na które sam, wcześniej, odpowiedział. Na usprawiedliwienie Chołdysa należy przypomnieć skutki długotrwałej choroby alkoholowej – zryty mózg i wątroba.
    Jest to również maleńki przyczynek do upadku wszelkich norm w tym śmiesznym kraju, a honoru to można szukać pod deską klozetową.

  6. To znaczy, że Chołdys nie ma na opłacenie psiej kliniki
    którą to epatuje motłoch. Że niby on z doborowego towarzystwa, że on teraz ,,warszawka” – ta, która ma kierowcę, au pair do dzieci i weterynarza z psychologiem do psa.
    Chołdys – ten chuj co na kolanach do Jaruzelskiego. Bo żadnych wywiadów ten stary agent SmierSza nie udziela. On tylko koncesjonowanym żurnalistom układa pytania, na które sam, wcześniej, odpowiedział. Na usprawiedliwienie Chołdysa należy przypomnieć skutki długotrwałej choroby alkoholowej – zryty mózg i wątroba.
    Jest to również maleńki przyczynek do upadku wszelkich norm w tym śmiesznym kraju, a honoru to można szukać pod deską klozetową.