Reklama

Ktoś, kto się zna, przekazał mi tak po cichu, że Jego zdaniem „Resortowe dzieci” to bardzo ważna książka, niestety fatalnie napisana. Odpowiedziałem, że nie czytałem, ale broniłem w ciemno, ponieważ życiorysy bohaterów są mi od dawna znane i pomimo wszelkich błędów każda wizyta tej wiedzy pod strzechą ma swoje błogosławione znaczenie. Jestem gotów przyjąć dawkę zarzutów z hipokryzją na czele, tylko to się zawsze lekko rzuca, ale chętnych, żeby zrobić lepiej i z definicji zostać zgnojonym od mediów, przez polityków, aż po sądy, jakoś nie widzę. Ochoczo i bez hipokryzji za krytykę wziął się redaktor Robert Mazurek, ma prawo i z tego, co mi przekazał człowiek znający się na rzeczy, ma też podstawy. Gorzej, że zamiast krytyki wyszło efekciarstwo i tandeta moralna – dwa grzechy śmiertelne inteligenta. Zaliczył redaktor Mazurek, którego skądinąd uważam za błyskotliwego dziennikarza, moralne uniesienie w stylu Moniki Olejnik płaczącej nad losem księdza Malińskiego, ale tak to z indywidualnościami bywa, że czasami popłyną w poszukiwaniu odrębności na siłę. Mazurek popłynął wyjątkowo brudnym nurtem, żeby nie powiedzieć ściekiem i chciałbym się do tego odnieść konkretnie, przywołując na wstępie przypadek samego Mazurka. Swego czasu, gdy Pan redaktor popadł był w nieliche tarapaty, z powodu swojej wypowiedzi na temat rocznicy Smoleńska, usiadłem przed klawiaturą i napisałem tekst w obronie redaktora. Chodziło o to, że Mazurkowi nie spodobała się estetyka niektórych radykalnych zachowań przed Pałacem Prezydenckim i miał odwagę głośno o tym powiedzieć, chociaż całkiem niepotrzebnie ze swoich zwykłych słów uczynił manifest: „Z tymi ludźmi nigdy więcej”, bo kogo to obchodzi. Stał się wówczas Mazurek bohaterem Czerskiej i zwierzyną łowną dla środowiska prawicy, a powód owego stanu rzeczy był tak prostacki, jak zabieg Mazurka, który On sam zastosował wobec Kani.

Reklama

Porywczy koledzy z prawicy zaczęli Mazurkowi tłumaczyć, że jego słowa niczym się nie różnią od występów pajaca z Biłgoraja, Kutza, czy Wojewódzkiego. Ciężkie to były chwile dla redaktora, ale jak widać nauki ze swojego przypadku nie wyciągnął żadnej i po czasie wrzucił Kanię i paru innych redaktorów do tego samego wora, do którego sam był wrzucany. Efekciarstwo i tandeta moralna, Panie Mazurek, żal patrzeć na ten wywiad i właśnie dlatego, że Kania rzeczywiście została ośmieszona, tylko to było ośmieszenie w stylu „hej, lala bucik Ci się, rozpier…a”. Brutalne i ostateczne socjotechniki są dopuszczalne, ale w moim przekonaniu należy je zachować dla wybranych. Gdy mam zamiar wbić w glebę ostatnie bydlę, to nie zastanawiam się, czy idę do boju ze szpadą, czy z widłami. Zupełnie inaczej wygląda pojedynek z przeciwnikiem, który się prosi o guza, ale jednak zachowuje pewne standardy cywilizowanego pojedynku. Kania zdecydowanie należy do tej drugiej kategorii i mimo to Mazurek, ku uciesze resortowej gawiedzi, wbił Pani redaktor widły w dupę. Tak walczy Ohara, nie Bruce Lee. Pojedynki dziennikarskie mnie nie interesują, niemniej obok czegoś tak marnego i szkodliwego trudno przejść obojętnie i dlatego odpowiem za Kanię, również z tego powodu, że zaskoczony Mazurkiem uzbrojonym w widły, na gorąco również nie wypadłbym lepiej i pewnie poległbym od ciosu w dupę. Czy to satysfakcja dla Mazurka? Nie wiem, mam nadzieję, że nie, w przeciwnym razie musiałbym zupełnie zmienić o Nim zdanie.

Mazurek: Współautor „Resortowych dzieci”, wiceprezes radia za PiS, Jerzy Targalski prócz tego, że był zaangażowany w opozycję, sam należał do PZPR. (…) Przecież pisząc taką książkę Targalski wznosi się na Himalaje hipokryzji i komizmu.

Wielgucki: Dmowski był deputowanym Dumy, Sobieski stał po stronie Radziwiłła i Szwedów, Paweł kiedyś był Szawłem. Znasz zapewne takie słowo jak dziedzictwo i konflikt pokoleń. Jeśli masz problem ze zrozumieniem terminu „Resortowe dzieci”, to chętnie, w przystępny sposób, podam i Tobie i wszystkim usiłującym bawić się ten sposób, prostą definicję. „Resortowe dzieci” są dziedzicami, spadkobiercami ideologicznymi, ale też metodologicznymi swoich rodziców. Ich kariery oparte są na kontynuacji marnych życiorysów i jeszcze marniejszych zachowań rodziców, które są powszechnie znane i opierają się na selekcji negatywnej. Zootechnik Olejnik nigdy nie zostałaby gwiazdą numer jeden radia i telewizji, gdy tata ubek nie umieścił jej w „Trójce” i gdyby inne dzieci umieszczone przez podobnych rodziców w podobnych miejscach nie broniły tego mechanizmu awansu. „Resortowe dzieci” dostały się na szczyt idąc po moralnym dnie, a dziś wygłaszają homilie, że to bardzo brzydko komuś wytykać przeszłość i zaglądać w życiorysy. Wpisujesz się w tę tandetą moralną i intelektualną idealnie, stosując argumentację na poziomie Kazimierza Pawlaka: „Czy Ty strzelasz, czy do Ciebie strzelają, jeden huk”. Dostawałem w „d” za ostry protest przeciw wybielaniu życiorysu Rajmunda Kaczyńskiego i tworzenie nowych paradygmatów bohaterskiego akowca, który szkolił pezetpeerowskie kadry i był w tym do bólu niepodległościowy. Uważam, że fakt jest królem wszelkiej analizy, natomiast niewygodny fakt jest królem doskonałej analizy. Sam jestem wnukiem nawet nie „partyjnego”, ale stalinowca i synem sekretarza PZPR.

Bogu dziękować przed dziadkiem uciekałem od dziecka, ojca widziałem ze trzy razy trzeźwego i nie był dla mnie żadnym autorytetem. Wychowywała mnie bogobojna Mama, urobiona po łokcie kobieta i przewodnicząca Solidarności. Wychowała mnie, z kluczem na szyi, ulica i dziadkowie repatrianci, dla których praca, Bóg i ostatni grosz oddany dzieciom do dziś jest sensem życia. Wszystkie te brednie, że wychowujesz się w oderwaniu od genów i najbliższego otoczenia są tylko bredniami peerelowskich psychologów. Byłbym śmieciem, bez Matki, Dziadków i „ulicy” i LO, gdzie odebrałem szkołę życia. Pisałbym teraz po pijaku o radosnym życiu za komuny i rechotał z „polskiej martyrologii”. Ciągnąłem i dalej ciągnę za sobą geny ojca, to był inteligentny pijak, który spieprzył życie sobie i rodzinie, bywało, że wpadałem w te koleiny i kusiło mnie, żeby tam zostać – tego nie wymażesz. To nie jest żaden problem, żeby mnie położyć na kozetce, ale w ocenie politycznej i historycznej nikomu nie są potrzebne podobne wiwisekcje, które zawsze trącają tanim melodramatem. Z drugiej strony tak właśnie wygląda brutalna genetyczna i socjalizacyjna prawda. Wychowałeś się w konkretach, to będziesz je za sobą ciągnął i tylko buntem nie dziedzictwem możesz się wyrwać. Subtelna różnica między mną i Olejnik polega na tym, że ona jako dziedziczka PRL stoi na świeczniku i zmienia buty dwa razy dziennie, a ja dostaję w dupę za swój bunt pokoleń. Poważna różnica polega na tym, że dla mnie stalinizm i PRL to syf, który budował mój dzidek i wspierał mój ojciec, dla „resortowych” to: „takie były czasy i nikomu nie wolno oceniać ludzi”. Targalski, gdyby miał jaja zrobiłby wstęp do książki i podałby wszystkie fakty ze swojego życiorysu, z odpowiednim komentarzem autorskim. O to można mieć do niego pretensje, ale nie o to, co usiłujesz zrobić nie tylko z nim, mieszając buntowników z dziedzicami. Kiłę i trądzik da się wrzucić do dermatologii, wypada jednak wiedzieć, jakie są przyczyny wykwitów skórnych, w przeciwnym razie stawia się takie diagnozy, jaką postawiłeś w swoich pytaniach.

Reklama

26 KOMENTARZE

  1. Ciekawe co bardziej przeszkadza estecie Mazurkowi
    Nazwisko Targalskiego na okładce czy liczba sprzedanych egzemplarzy, która zamyka się (na razie) liczbą 110 tys.? Gdyby na okładce było nazwisko Misia Uszatka, to książka nabrałaby większej wartości? A może gdyby rozeszła się w znikomym nakładzie kilkunastu tysięcy, dołączana za darmo do Gazety Polskiej, to Mazurek poczułby ulgę? Jak się chce psa uderzyć, to kij się zawsze znajdzie.
    PS. właśnie za oknem słyszę huk petard, to Budyń Adamowicz za nasze pieniądze robi sobie kampanię wyborczą z Owsiakiem w tle.

  2. Ciekawe co bardziej przeszkadza estecie Mazurkowi
    Nazwisko Targalskiego na okładce czy liczba sprzedanych egzemplarzy, która zamyka się (na razie) liczbą 110 tys.? Gdyby na okładce było nazwisko Misia Uszatka, to książka nabrałaby większej wartości? A może gdyby rozeszła się w znikomym nakładzie kilkunastu tysięcy, dołączana za darmo do Gazety Polskiej, to Mazurek poczułby ulgę? Jak się chce psa uderzyć, to kij się zawsze znajdzie.
    PS. właśnie za oknem słyszę huk petard, to Budyń Adamowicz za nasze pieniądze robi sobie kampanię wyborczą z Owsiakiem w tle.

  3. Oryginalność na siłę,
    Oryginalność na siłę, sprawiedliwość skonstruowana na wzór cepa, niezależność w bezpiecznych granicach.

    Takie to już mamy to nasze środowisko "niezależne", dzięki czemu salon jeszcze się trzyma i zapewne długo trzymać będzie.

    Przypomniał mi się wywiad, jaki przeprowadził tenże Mazurek z Kazikiem (dla wSieci).

    Obaj panowie pozują na męczenników, bo są uznawani za oszołomów smoleńskich, podczas gdy oni po prostu "nie wiedzą, jak było". No jeden profesor mówi, że było tak, a drugi, że zupełnie inaczej, a skąd oni, biedni laicy, mogą wiedzieć, który ma rację. No to oni po prostu nie wiedzą. Cóż za uczciwość intelektualna, jaka odwaga, jaka determinacja, by znosić obelgi i szykany!

    A że tym sposobem zrównują tych, którzy narażając się na autentyczne nagonki, zagrożenie utratą pracy itp. wydrapują skrawki prawdy mając do dyspozycji minimalne środki z tymi, którzy przy aplauzie salonu łżą w żywe oczy – to panów niezależnych nie niepokoi.

    Przypomniał mi się RAZ, który w apogeum mendialnego ujadania na zespół parlamentarny postawił w jednym szeregu Macierewicza z Laskiem.

    Przypominają mi się ci wszyscy niezależni (w dużej mierze od rozumu i przyzwoitości), którzy pomstując na zgniliznę systemu Tuska, za żadną cenę nie odpuszczą Kaczyńskiemu, że jest wodzem swojej partii. Ci dla których Tusk to Donald, a Kaczyński to Kaczor. Dla których PO to mafia, ale PIS to sekta. Ci którzy krytykują "wszystkich po równo".  

    Bawcie się tak dalej.

  4. Oryginalność na siłę,
    Oryginalność na siłę, sprawiedliwość skonstruowana na wzór cepa, niezależność w bezpiecznych granicach.

    Takie to już mamy to nasze środowisko "niezależne", dzięki czemu salon jeszcze się trzyma i zapewne długo trzymać będzie.

    Przypomniał mi się wywiad, jaki przeprowadził tenże Mazurek z Kazikiem (dla wSieci).

    Obaj panowie pozują na męczenników, bo są uznawani za oszołomów smoleńskich, podczas gdy oni po prostu "nie wiedzą, jak było". No jeden profesor mówi, że było tak, a drugi, że zupełnie inaczej, a skąd oni, biedni laicy, mogą wiedzieć, który ma rację. No to oni po prostu nie wiedzą. Cóż za uczciwość intelektualna, jaka odwaga, jaka determinacja, by znosić obelgi i szykany!

    A że tym sposobem zrównują tych, którzy narażając się na autentyczne nagonki, zagrożenie utratą pracy itp. wydrapują skrawki prawdy mając do dyspozycji minimalne środki z tymi, którzy przy aplauzie salonu łżą w żywe oczy – to panów niezależnych nie niepokoi.

    Przypomniał mi się RAZ, który w apogeum mendialnego ujadania na zespół parlamentarny postawił w jednym szeregu Macierewicza z Laskiem.

    Przypominają mi się ci wszyscy niezależni (w dużej mierze od rozumu i przyzwoitości), którzy pomstując na zgniliznę systemu Tuska, za żadną cenę nie odpuszczą Kaczyńskiemu, że jest wodzem swojej partii. Ci dla których Tusk to Donald, a Kaczyński to Kaczor. Dla których PO to mafia, ale PIS to sekta. Ci którzy krytykują "wszystkich po równo".  

    Bawcie się tak dalej.

  5. Wychowałeś się w konkretach, to będziesz je za sobą ciągnął i ty
    lko buntem a nie dzeidzictwem mozesz sie wyrwac"

    no ladnie, rok sie dopiero zaczal a tu Kurka  juz z takimi perelkami. nie wiem czy Mazurek doceni, bo to gosc jak ww, ktory sili sie na oryginalnosc, ale ja wpisuje se to zdanie  jako motto na nadchodzace miesiace.

  6. Wychowałeś się w konkretach, to będziesz je za sobą ciągnął i ty
    lko buntem a nie dzeidzictwem mozesz sie wyrwac"

    no ladnie, rok sie dopiero zaczal a tu Kurka  juz z takimi perelkami. nie wiem czy Mazurek doceni, bo to gosc jak ww, ktory sili sie na oryginalnosc, ale ja wpisuje se to zdanie  jako motto na nadchodzace miesiace.

  7. Oni są za to karani przez czytelników!
    Ziemkiewicz za Smoleńsk i za poparcie Gowina dostaje straszliwie po dupie.
    Lisicki (największa dupa wołowa dziennikarstwa) zmniejszył sprzedaż swojego pisma po wpisie na s24 o "najmniej prawdopodobnym zamachu" (nieprawdopodobnie wkurzył swoich dotychczasowych czytelników). Prawdopodobnie jest to najgorsza dla autora internetowego tekstu w Polsce reperkusja jaką odnotowano (Do Rzeczy jest cały czas na kursie spadkowym – autorzy tego "sukcesu": Ziemkiewicz i Lisicki).
    Mazurek już obrywa, bo czytam i słyszę o reakcjach.
    Ludzie szybko wyciągają wnioski – Hajdarowicz Uważam Rze załatwił w dwa tygodnie, a Rzepa w ostatnich 14 miesiącach spadła o prawie 40 procent.
    Jak należy uważać choćby w sprawie wątpliwości sam przekonałeś się zapewne jak byłeś szeroko cytowany przez pancerniaków brzozowych swoimi wątpliwościami chwilowymi co do pracy zespołu Cieszewskiego – natomiast faktu, że "wróciłeś" oczywiście pancerniaki już nie odnotowały. 
    Mazurek się załatwił.

  8. Oni są za to karani przez czytelników!
    Ziemkiewicz za Smoleńsk i za poparcie Gowina dostaje straszliwie po dupie.
    Lisicki (największa dupa wołowa dziennikarstwa) zmniejszył sprzedaż swojego pisma po wpisie na s24 o "najmniej prawdopodobnym zamachu" (nieprawdopodobnie wkurzył swoich dotychczasowych czytelników). Prawdopodobnie jest to najgorsza dla autora internetowego tekstu w Polsce reperkusja jaką odnotowano (Do Rzeczy jest cały czas na kursie spadkowym – autorzy tego "sukcesu": Ziemkiewicz i Lisicki).
    Mazurek już obrywa, bo czytam i słyszę o reakcjach.
    Ludzie szybko wyciągają wnioski – Hajdarowicz Uważam Rze załatwił w dwa tygodnie, a Rzepa w ostatnich 14 miesiącach spadła o prawie 40 procent.
    Jak należy uważać choćby w sprawie wątpliwości sam przekonałeś się zapewne jak byłeś szeroko cytowany przez pancerniaków brzozowych swoimi wątpliwościami chwilowymi co do pracy zespołu Cieszewskiego – natomiast faktu, że "wróciłeś" oczywiście pancerniaki już nie odnotowały. 
    Mazurek się załatwił.

  9. MAZUREK
    Problem z nim jest trochę taki chyba, że on widocznie musi mieć się z kim napić w sobotę wieczorem a jeśli nie napije się z Zalewskim lub z innym z niepokornych to przy barze napatoczy się ktoś z rządowych – a głupio tak jakoś się narażać, tłuamczyć i potem samemu przy barze dulczyć…
    Kania i Targalski tego problemu nie mają skoro napisali książkę, która pewnie ma wady ale oddaje cały wielopokoleniowy system zarządzania poglądami i emocjami oraz kierowania ich w odpowiednim kierunku.

  10. MAZUREK
    Problem z nim jest trochę taki chyba, że on widocznie musi mieć się z kim napić w sobotę wieczorem a jeśli nie napije się z Zalewskim lub z innym z niepokornych to przy barze napatoczy się ktoś z rządowych – a głupio tak jakoś się narażać, tłuamczyć i potem samemu przy barze dulczyć…
    Kania i Targalski tego problemu nie mają skoro napisali książkę, która pewnie ma wady ale oddaje cały wielopokoleniowy system zarządzania poglądami i emocjami oraz kierowania ich w odpowiednim kierunku.

  11. trudno uwierzyc
    Az mi trudno uwierzyc, ze czlowiek o tak przenikliwej inteligencji, jak R. Mazurek  nie zrozumial, na czym polega "resortowosc" w rozumieniu autorow ksiazki. Prostackie utozsamianie "resortowosci" z rodzinnymi powiazaniami z komuna jest oczywiscie bardzo wygodne dla gazecianowyborczych krytykow "Dzieci", ale przeciez tutaj chodzi o cos zupelnie innego. Moze intencja Mazurka bylo danie Kani szansy, by to wytlumaczyc?

  12. trudno uwierzyc
    Az mi trudno uwierzyc, ze czlowiek o tak przenikliwej inteligencji, jak R. Mazurek  nie zrozumial, na czym polega "resortowosc" w rozumieniu autorow ksiazki. Prostackie utozsamianie "resortowosci" z rodzinnymi powiazaniami z komuna jest oczywiscie bardzo wygodne dla gazecianowyborczych krytykow "Dzieci", ale przeciez tutaj chodzi o cos zupelnie innego. Moze intencja Mazurka bylo danie Kani szansy, by to wytlumaczyc?

  13. Mam tę książkę
    To nie jest powieść, którą się czyta jednym tchem. Tak jak MK większość faktów dotyczących konkretnych osób jest mi znana. Tę książkę można traktować jako kompendium wiedzy, gdyż zawiera skorowidz – jest człowiek, szukasz w spisie i masz wynik, fakty, skany dokumentów.

  14. Mam tę książkę
    To nie jest powieść, którą się czyta jednym tchem. Tak jak MK większość faktów dotyczących konkretnych osób jest mi znana. Tę książkę można traktować jako kompendium wiedzy, gdyż zawiera skorowidz – jest człowiek, szukasz w spisie i masz wynik, fakty, skany dokumentów.