Reklama

Gdy otwieram buzię rozum wkłada mi w usta słowa, których nigdy nie wypowiedziałem. Chodziło po głowie mi o to, aby język giętki zatkał gębę na kłódkę. Myśl wymaga skupienia i ciszy. Kto mądrością milczy nigdy nie palnie głupstwa. Zostają głupie miny, przelewane na papier w formie zdjęć, z nich żadna forma pisarska. Tu widzę pole do popisu. Milczę, ale piszę. Jako człowiek kulturalny piszę z zamkniętą buzią, rozdziawienie pozostawiam czytającym. Ostrzegam jednak przed muchami, coś się ku mnie kręcą. Niejedna wpadła mi już w oko, kręcić nosem nie będę, do buzi też se nie pozwolę.

Reklama

Rozumiem teraz, dlaczego milczenie jest złote. Pisz sobie jak śpisz, tylko nie mów do mnie z otwartymi ustami. Pochwaliłbym się swoim milczeniem, ale jak? Co za ironia losu. Gdyby ludzie wiedzieli, co się wtedy ze mną dzieje. Potrafię milczeć jak nikt, bo kto mi udowodni? Może jakiś konkursik? Oceniamy na podstawie wyrazów twarzy… To może jednak nie. A jak zwycięzca się wygada? Pewnie głupi. Kto wybiera srebrąz?

Mógłbym też milczeć ironicznie, przekornie cały czas klepać, ale wszystkim rozpowiedziałem, że wyrosłem z tego. Może to nie jest zły pomysł? Ostatecznie palenie rzuca się przynajmniej kilka razy z rzędu. Palenie fajek boli, ja w każdym razie długo nie wytrzymałem, koledzy zwątpili. Stare czasy, teraz są nowe, co chwila się zmieniają. Kiedyś się na nie załapię. Kto powiedział, że trzeba umieć chodzić, by latać? Może da się chodzenie przeskoczyć? Milczę, leżę, żyję. Piszę, ale przy milczeniu to głupstwo. Przy milczącym leżeniu – konieczność. Bo ten śmiały wybór to także uświadomiona konieczność. Czuję się wtedy wolny, bo potrafię milczeć o wszystkim i na każdy temat. Czy znam się, czy się nie znam, milczę jednakowo. No, zmienia się wyraz twarzy, ale trzeba się znać, żeby poznać. O ciemność na szczęście nietrudno. Mnie moja ciemność nie poraża.

I niech mi teraz zarzuci ktoś kłamstwo.

Reklama

33 KOMENTARZE

  1. Dzień dobry,
    a z Panem jeszcze lepszy. Otóż nie mam za wiele czasu ostatnimi dniami, troszkę lepiej wieczorami, ale tylko troszkę, niemniej dla Pana zawsze znajdę. Chciałem napisać, że Pańskie milczenie bardzo miło się czyta i można sobie tylko życzyć, żeby inni potrafili równie artystycznie milczeć. Chociaż nie, nie “równie”, umówmy się na “porównywalnie”, w końcu komuś ten srebrąz musi przypaść.

    Aha, czy mam rozumieć, że jak Pan uparcie otwiera oczy, to uszy Panu dla odmiany kwitną?

    Podlizuję się Panu zamaszyście!

    • Dzień dobry
      Pan nie ma czasu, bo zapewne zużywa go na mówienie. Ja milcząc generuję takie ilości prywatnego czasu, że można nim całą solidną gospodę ogrzać, a już na pewno wszystkie dostępne panie, gdyby zdrowia starczyło.

      Panu wszakże nie polecam. Pańskie milczenie miałoby wady i – gwarantuję – nie ma na nie popytu.

      W taki też sposób dałem do zrozumienia, że gonitwa życia gonitwą, a czytelnictwo czeka.

      Proszę sobie wziąć do serca, chętnie Panu podałem.

      Weekend idzie, a tu zima za pasem, nie ma więc tego złego. Proszę się ode mnie pozdrowić i postarać zniwelować okres naszego oczekiwania.
      Salutuję Panu jak Kompania Honorowa,
      y

  2. Dzień dobry,
    a z Panem jeszcze lepszy. Otóż nie mam za wiele czasu ostatnimi dniami, troszkę lepiej wieczorami, ale tylko troszkę, niemniej dla Pana zawsze znajdę. Chciałem napisać, że Pańskie milczenie bardzo miło się czyta i można sobie tylko życzyć, żeby inni potrafili równie artystycznie milczeć. Chociaż nie, nie “równie”, umówmy się na “porównywalnie”, w końcu komuś ten srebrąz musi przypaść.

    Aha, czy mam rozumieć, że jak Pan uparcie otwiera oczy, to uszy Panu dla odmiany kwitną?

    Podlizuję się Panu zamaszyście!

    • Dzień dobry
      Pan nie ma czasu, bo zapewne zużywa go na mówienie. Ja milcząc generuję takie ilości prywatnego czasu, że można nim całą solidną gospodę ogrzać, a już na pewno wszystkie dostępne panie, gdyby zdrowia starczyło.

      Panu wszakże nie polecam. Pańskie milczenie miałoby wady i – gwarantuję – nie ma na nie popytu.

      W taki też sposób dałem do zrozumienia, że gonitwa życia gonitwą, a czytelnictwo czeka.

      Proszę sobie wziąć do serca, chętnie Panu podałem.

      Weekend idzie, a tu zima za pasem, nie ma więc tego złego. Proszę się ode mnie pozdrowić i postarać zniwelować okres naszego oczekiwania.
      Salutuję Panu jak Kompania Honorowa,
      y

  3. Dzień dobry,
    a z Panem jeszcze lepszy. Otóż nie mam za wiele czasu ostatnimi dniami, troszkę lepiej wieczorami, ale tylko troszkę, niemniej dla Pana zawsze znajdę. Chciałem napisać, że Pańskie milczenie bardzo miło się czyta i można sobie tylko życzyć, żeby inni potrafili równie artystycznie milczeć. Chociaż nie, nie “równie”, umówmy się na “porównywalnie”, w końcu komuś ten srebrąz musi przypaść.

    Aha, czy mam rozumieć, że jak Pan uparcie otwiera oczy, to uszy Panu dla odmiany kwitną?

    Podlizuję się Panu zamaszyście!

    • Dzień dobry
      Pan nie ma czasu, bo zapewne zużywa go na mówienie. Ja milcząc generuję takie ilości prywatnego czasu, że można nim całą solidną gospodę ogrzać, a już na pewno wszystkie dostępne panie, gdyby zdrowia starczyło.

      Panu wszakże nie polecam. Pańskie milczenie miałoby wady i – gwarantuję – nie ma na nie popytu.

      W taki też sposób dałem do zrozumienia, że gonitwa życia gonitwą, a czytelnictwo czeka.

      Proszę sobie wziąć do serca, chętnie Panu podałem.

      Weekend idzie, a tu zima za pasem, nie ma więc tego złego. Proszę się ode mnie pozdrowić i postarać zniwelować okres naszego oczekiwania.
      Salutuję Panu jak Kompania Honorowa,
      y

    • Zastanawiałem się kiedyś
      jak pomóc ludzkości z czasem. Doszedłem wtedy do wniosku, że głównym utrapieniem jest jego szybkość. Rozwiązanie obmyślilem dosć proste, zmniejszyć grawitację zmniejszając masę. Już miałem przedsięwziąć odpowiednie środki, ale potwornie się gdzieniegdzie zaciąłem. Poczułem tak potworny ból, że aż czas natychmiast zwolnił. Uznałem więc misję za wykonaną, wbrew mojemu interesowi.

    • Zastanawiałem się kiedyś
      jak pomóc ludzkości z czasem. Doszedłem wtedy do wniosku, że głównym utrapieniem jest jego szybkość. Rozwiązanie obmyślilem dosć proste, zmniejszyć grawitację zmniejszając masę. Już miałem przedsięwziąć odpowiednie środki, ale potwornie się gdzieniegdzie zaciąłem. Poczułem tak potworny ból, że aż czas natychmiast zwolnił. Uznałem więc misję za wykonaną, wbrew mojemu interesowi.

    • Zastanawiałem się kiedyś
      jak pomóc ludzkości z czasem. Doszedłem wtedy do wniosku, że głównym utrapieniem jest jego szybkość. Rozwiązanie obmyślilem dosć proste, zmniejszyć grawitację zmniejszając masę. Już miałem przedsięwziąć odpowiednie środki, ale potwornie się gdzieniegdzie zaciąłem. Poczułem tak potworny ból, że aż czas natychmiast zwolnił. Uznałem więc misję za wykonaną, wbrew mojemu interesowi.