Reklama

Do napisania poniższego natchnął mnie kolega jankow w swoim tekście.


Do napisania poniższego natchnął mnie kolega jankow w swoim tekście.

Reklama

Czytając go uzmysłowiłem sobie, iż procesy myślowe odpowiadające procesom wyborów politycznych naocznie obserwuję za każdym razem gdy mi ktoś opowiada o wyborze psa, lub co gorsza pyta o radę z wyborem psa związaną. A mechanizm prezentuje się jak poniżej. Najliczniejsza grupa tak z 80% – nie wybiera rasy lub wybiera rasę bo – śliczny, bo taki słodki, znajomy ma, w telewizji pokazywali (szarik, cywil, lessie, 101 itd.). Pozostałe 20% to świadomi zakupywacze psów.

Teoretycznie powinno wyglądać to w sposób następujący – przyszły właściciel uznający się za świadomego zbiera literaturę, pyta znajomych ekspertów, zaczepia właścicieli z psami i poddaje ich przesłuchaniom.

W ramach tej grupy jakieś 80% przyszłych właścicieli psów z góry wie, jaka rasa im się podoba. Z każdego opisu rasy wybierają tylko te cechy, które im odpowiadają. Niepożądanych cech, w zależności od własnej konstrukcji psychicznej taki właściciel nie zauważa, uważa że da nad nimi radę zapanować lub w skrajnym przypadku zaczyna postrzegać jako zalety. Natomiast w rozpatrywaniu pozostałych ras zaczyna dominować mechanizm odwrotny; zwraca się uwagę głównie na cechy niepożądane. Cechy „wspólne” są wspólne, więc nie są argumentem w żadną stronę, a cech wyraźnie pozytywnych po chwili nie ma.

I tylko kilka procent z przyszłych posiadaczy robi tak jak to powinno być zrobione: określa, jakie ma możliwości i potrzeby – zarówno właściciel jak i dana rasa psa – uwzględniające cechy pożądane i nie omijając cech niepożądanych lub szkodliwych.

Nie muszę dodawać, iż 95% procent wyborców (psich), jeśli wybierze psa który im pasuje, to raczej przez przypadek.

Konkludując – zarówno w wyborach psów jak i polityków cechą wyborcy jest to, iż wyborca wybiera na podstawie tego co chce słyszeć i widzieć, a nie tego co do mówią i co mu pokazują. W związku z tym ideałem polityka / hodowcy jest takie przedstawienie cech obiektu aby każdy mógł znaleźć to co mu pasuje do własnych wyobrażeń.

Konkluzja nr 2 – wyborcy psów mają zdecydowanie lepiej bo przynajmniej mają z czego wybierać.

Reklama

14 KOMENTARZE

  1. Podpisuję się obiema rencami.
    Podpisuję się obiema rencami. Niestety, więcej wagi przywiązujemy do wyboru telewizora czy pralki niż psa (polityka). Może dlatego, że nie działają na nasze emocje i pozostaje wybór zdroworozsądkowy? Najczęściej, choć i z tym bywa różnie.

  2. Podpisuję się obiema rencami.
    Podpisuję się obiema rencami. Niestety, więcej wagi przywiązujemy do wyboru telewizora czy pralki niż psa (polityka). Może dlatego, że nie działają na nasze emocje i pozostaje wybór zdroworozsądkowy? Najczęściej, choć i z tym bywa różnie.

  3. Dobre, można by deczko
    Dobre, można by deczko rozwinąć. Powiedzmy, że wybierający ma wstępnie przyjętą opcję. Załóżmy pewien profesjonalizm wyboru a więc dochodzi do rozmowy z hodowcą czy kilkoma więc występuje jakby element kampanii wyborczej. Pytania, powinny być w dwie strony a odpowiedzi, podobnie jak kampanii lecz atmosfera raczej spokojniejsza. Nieczęsto się zdarza by obie strony nie przypadły sobie do gustu, bo też nierzadko obie strony podkoloryzowują rzeczywistość, czasem mijają się z prawdą. Istotny jest też fajerwerk w postaci szczeniaczków, mało kto jest zdolny się oprzeć słodkim mordkom. Zdarza się, mam nadzieję że sporadycznie, też litość w ilości znacznie przekraczającej 13%.
    Co do konkluzji nr 2, faktycznie wybór prawie nieograniczony (przesada, około 400) lecz w ilu procentach świadomy?

  4. Dobre, można by deczko
    Dobre, można by deczko rozwinąć. Powiedzmy, że wybierający ma wstępnie przyjętą opcję. Załóżmy pewien profesjonalizm wyboru a więc dochodzi do rozmowy z hodowcą czy kilkoma więc występuje jakby element kampanii wyborczej. Pytania, powinny być w dwie strony a odpowiedzi, podobnie jak kampanii lecz atmosfera raczej spokojniejsza. Nieczęsto się zdarza by obie strony nie przypadły sobie do gustu, bo też nierzadko obie strony podkoloryzowują rzeczywistość, czasem mijają się z prawdą. Istotny jest też fajerwerk w postaci szczeniaczków, mało kto jest zdolny się oprzeć słodkim mordkom. Zdarza się, mam nadzieję że sporadycznie, też litość w ilości znacznie przekraczającej 13%.
    Co do konkluzji nr 2, faktycznie wybór prawie nieograniczony (przesada, około 400) lecz w ilu procentach świadomy?