Pojawiło się zupełnie nowe
Pojawiło się zupełnie nowe zjawisko, chociaż zachowanie jak najbardziej stare, atawistyczne wręcz. Novum polega na strategicznym przyczajeniu, bo te wszystkie wyprzedzające ataki, które przeprowadził Bratkowski, Michnik i pozostali paparazzi, miały swoje głębokie podstawy i przyczyny w zakulisowym zdawaniu sobie sprawy z zagrożeń wyborczych. Od kuchni od dawna wiadomo, że co dobre może się skończyć, dlatego najpierw pojawiła się histeryczna nagonka, a jak się nie bardzo udało, przynajmniej w kilku obszarach nastąpiła „przyczajówa”. Nie wiem, być może to tylko mój chory z nienawiści charakter, ale w kilku obszarach, przyczajówę widzę wyraźnie. Na przykład w ekonomi widzę, a precyzyjnie mówiąc nie widzę chętnych autorytetów do popierania działań tej gasnącej ekipy. Nawet bym powiedział, że lekka krytyka się pojawia, ale to tak na zasadzie: „kto nie pracuje, nie popełnia błędów”. W ekonomii mamy przytępienie zmysłów, euro wiadomo co się zrobiło i już chętnych na 2011 rok nie ma, z wartością waluty jako odzwierciedleniem kondycji gospodarczej też nikt się nie wygłupi. W finale okazało się, że zadłużenie państwa ma miejsce i robi się niebezpiecznie.
Jak ręką odjął skończyły się frywolne pogawędki znanych nazwisk, które prześcigały się w ocenach absurdalnych pomysłów Kaczyńskiego – przyczajówa. Ale to jeszcze mało, bardziej interesujące jest, że im bliżej 9 października tym mniej ekspertów lotniczych, że o naukowcach nie wspomnę. Nie będę skrywał, że to zjawisko mnie skusiło do napisania tekstu i mam nawet konkretny przypadek z konkretnymi bohaterami, nie wyłączając anonimowych. Przez media przeszły ostatnio dwa milczenia, jedno w sprawie tego „wariata”, który się podpalił, drugie zaś dotyczyło symulacji zderzenia metalu z drewnem, przeprowadzonej przez profesora Wiesława Biniendę. Temu milczeniu warto się przyjrzeć szczegółowo. Przede wszystkim profesor Binienda gorzej nie mógł trafić, jego praca naukowa została zaprezentowana przez Macierewicza, ale z drugiej strony, tutaj jest właśnie prawdziwy cud. Tusk z ekipą robili wszystko, żeby sprowokować taki właśnie wizerunek oszołomionego helem i mgłą PiS-u. Macierewicz w środku kampanii daje mediom niezły hit, oto podważona zostaje teoria jakoby brzoza zabiła samolot. Chyba nie muszę nikomu tłumaczyć, że z czegoś takiego w trzy sekundy można zrobić drugi krzyż, czy dobijanie rannych, zatem coś, o co Tusk z ekipą się modlą dzień i noc.
Jednak cisza, media nie podłapały wyłożonej na tacy frajerskiej daniny. A przecież wystarczyło zaprosić ze trzech błyskotliwych profesorów fizyki, z jakimiś fajnymi ksywkami operacyjnymi z dawnych lat i drzeć łacha do upadłego, do końca kampanii. Przekaz wyjaśniłby widzowi, że wariaci, spiskowcy, od „brzozołamacza” przejmą kraj. Nic takiego się nie stało, piekło smoleńskie na wyciągnięcie ręki i nic, nikomu się nie chce podkładać do kotła. Ano właśnie! Nie chce, czy się boi? Jak podejrzewam poważny profesor fizyki, mógłby podjąć polemikę bez kompleksów, nawet bardzo krytyczną, gdyby tylko miał naukowe podstawy, to w przypadku tych, którzy nie mieli ksyw operacyjnych, albo wiedział na czym stoi, co dotyczy dyżurnych. Środowisko naukowe to jest specyficzna grupa, tutaj można się szmacić do woli, ale w sferze nauki istnieje rywalizacja i wewnętrzna ocena. Taki, który się zeszmaci politycznie, czy koteryjnie zwykle zostaje kimś i chce się tam gdzie jest utrzymać. Ci, którzy są naiwni i szanują się jako naukowcy, mają satysfakcję z pracy naukowej, a wszyscy razem oceniają się pod kątem fachowości i osiągnięć. Szybko można zostać środowiskowym błaznem, choćby na urzędzie, gdy się palnie naukową bzdurę. Gdy niewiadomo na czym się stoi, jak to za chwilę będzie, jest niezwykle trudno robić z siebie pajaca, a jeszcze gorsze, że nie wiadomo komu dać ciała.
Zabrakło chętnych i poważnych, bo byle jakich zawsze się znajdzie, do obalenia wyników badań profesora Biniendy. Pojęcia nie mam jak się robi podobne symulacje, nawet nie usiłuję wchodzić w technikalia, jestem absolutnie zielony, nie jestem w stanie zweryfikować badania Biniendy i jestem niemal pewny, że w Polsce może to zrobić zaledwie kilku, może kilkunastu profesorów, o konkretnej specjalizacji, nazwijmy, to roboczo „materiałoznawstwem”. Wszystko wskazuje na to, że nie znalazł się chętny i trochę się „grustno” zrobiło w studiach i na łamach, gdy wtem, za górami, za lasami i nawet oceanami pojawił się tajemniczy „you-know-who”. Gdzie się pojawił? No właśnie, w sieci, w drugim obiegu w dodatku anonimowo, ale wypełniał wszelkie cechy potrzebne autorytetowi. Sam się przedstawił jako stypendysta NASA, profesor fizyki i najważniejsze, w kontekście zadania – jest pilotem pasjonatem. Większość niepodważalnych cech autorytetu wypełniona, ale jak wiadomo, niepodważalny autorytet musi mieć jeszcze jedną cechę – poczucie humoru. Taki profesor sztywniak, bez jaj, bez kwiecistego języka, do niczego się nie nadaje, smutas, w mediach się cienko sprzedaje, dlatego też 90 letni ekspert od prawa lotniczego już się w TV nie pojawia.
Tajemniczy „you-know-who” ma niebywałe, bo naukowe poczucie humoru, coś jak profesor Nałęcz, albo profesor Senyszyn. Jest jajcarz, ma gadane, ma stypendium NASA i fruwa awionetką, słowem spadł z nieba. Tylko i mimo wszystko coś tu nie gra. Jest kandydat jak malowanie na drugiego Hypkiego, czy Gruszczyka, jednak media nie chwytają eksperta. Pewnie trochę głupio, choćby z tej przyczyny, że profesor przedstawił się jak komentator znanych forów politycznych, na których zresztą bogato się udziela. Tenże autorytet wziął na siebie ciężar obalenia wyników badań profesora Biniendy. Jak wspominałem fizyk ze mnie żaden, czytając naukową pracę Biniendy 90% treści najzwyczajniej nie rozumiem, w 10% zrozumiałem tyle, że wykonana symulacja na konkretnych danych, udowadnia, że przy określonych warunkach, skrzydło samolotu nie może się oderwać po zderzeniu z drzewem o takim i takim przekroju. W swojej odpowiedzi na pracę naukową, profesor „you-know-who”, pocieszył mnie i połechtał, okazało się, że z moją fizyką nie jest tak źle. Proporcje gwałtownie się odwróciły, 90% fizyki w wydaniu profesora „you-know-who” jest absolutnie w moim zasięgu, mało tego, śmiem twierdzić, że jestem nie gorszym fizykiem, jeśli faktycznie, to co przedstawia profesor „you-know-who” jest fizyką.
Zacytuję polemikę profesora „you-know-who” z profesorem Biniendą: „Panie Profesorze! zacznijmy od podstaw. mimo dlugoletnich zwiazkow z NASA, nie rozumie pan, jak lata samolot. mowie to z cala odpowiedzialnoscia. prosze mi uwierzyc, ze ten samolot i przed i po utracie koncowki skrzydla unosil sie do gory z dodatnim przyspieszniem, dopoki nie obrocil sie na bok.” Koniec cytatu i od razu udzielam fizycznej odpowiedzi: „Panie Profesorze „you-know-who”! zacznijmy od podstaw. mimo dlugoletnich zwiazkow z NASA, nie rozumie pan, jak lata samolot. mowie to z cala odpowiedzialnoscia. prosze mi uwierzyc, ze ten samolot i przed i po utracie koncowki skrzydla nie unosil sie do gory z dodatnim przyspieszniem i nie obrocil sie na bok. Koniec dowodu naukowego. Jak widać fizyk ze mnie wyborny, trzeba by tylko spytać mnie i pana profesora „you-know-who” o specjalizację. Jeśli chodzi o mnie, to uprawiam fizykę publicystyczną i mieszkam 4 kilometry od jednej z największych proradzieckich baz lotniczych, dziś popularny węzeł Krzywa, zatem mam niebagatelne kompetencje. Natomiast jeśli chodzi o pana profesora „you-know-who”, to on już się zdemaskował. Nazywa się Paweł Artymowicz i też nie mam pojęcia co za jeden, ale wiem, że w przeciwieństwie do Biniendy, nie jest fizykiem i stypendystą NASA zajmującym się katastrofami, ale jest stypendystą NASA ze specjalizacją astrofizyka. Tym sposobem dopełnia się klasyka zwana niepodważalny autorytet naukowy.
Pomijając naukowe zaklęcia fizyczne, jedno w zestawieniu profesorów jest pewne. Binienda brał udział w badaniu przyczyn katastrofy promu Columbia, ma specjalizację z tej dziedziny i jako jedyny przedstawił naukową pracę na temat konkretnego zdarzenia. „You-know-who”, jest astrofizykiem, nie wiem jakim, może dobrym, ale nigdy nie badał żadnych przyczyn katastrofy lotniczej, jedynie hobbystycznie fruwa awionetką i na anonimowym blogu przedstawił swoje pasje, takie jak wróżenie z gwiazd, nurkowanie i strzelanie z ryżu do kolegi z tej samej szkoły, ale kompletnie innej klasy ludzkiej i naukowej. Nie pokazał symulacji, która naukowo obaliłaby symulację Biniendy, tak jak powinien to zrobić każdy poważny naukowiec, polemizujący naukowo. Przedstawił szczenięce, anonimowe wpisy w 90% oparte na zwykłej ironizującej pyskówce, w 10% odwołujące się do ogólników i prawdopodobieństw, nie potwierdzonych wynikami szczegółowych badań. Nie mam pojęcia czy metal wygrywa z drzewem, domyślam się, że zależy to od konkretnych metali, drzew i okoliczności. Wiem, że nikt oprócz Biniendy nie wykonał w tym kierunku żadnych badań, a zamiast tego inżynier górnictwa, w imieniu rządu, przedstawił animowany filmik i jedną opisową symulację, w której Lanos uderzający w drzewo z prędkością 270 km/h nie ma szans.
Na koniec trzy sprawy mnie nie dziwią. Nie dziwi mnie, że „you-know-who”, zaczął jako anonimowy profesor bloger, bo w polemice naukowej, w nie swojej dziedzinie zwyczajnie by się ośmieszył, w środowisku fizyków. Podobnie nie dziwie się salonom i tej nowości asekuracyjnej, że pokazują profesora blogera „you-know-who”, tylko w drugim obiegu, gdyż nie wiadomo co będzie. W końcu najmniej się dziwię, że cała armia ignorantów poczynając od polskiego Dana Browna, niejakiego Osieckiego, przez paparazzi Bratkowskiego, aż po zwykłego „kaczorwon”, czy innego „łowca debili”, krzyczy jedno, co każdy głupi powtórzy. Program komputerowy NASA, z którego korzystał Binienda ma już nowy interfejs, a ten Rydzyk od Macierewicza zbadał samolot i brzozę na starej skórce. Też nowość, dawana pewność siebie cudownie przemieniona w desperację. Pocieszający jest ten niepokój, ta redukcja bezczelności i przyczajówa, może to jakiś zwiastun i szansa, aby oddzielić błaznów od nauki i gówniarzy od polityki. Tak czy siak ciągle jest smutne, że mówimy o sprawach, które do żartów średnio się nadają, ponieważ są obrazem tragedii w katastrofie.
PS Proszę o to co zawsze i jak zwykle z różnym skutkiem – szkoda.
A mnie zastanawia czemu salon
na poważnie puszczał sygnał, że po przegranych wyborach PiS zamierza wszcząć zamieszki na które rząd jest (siłowo) przygotowany? Czemu kilka dni przed wyborami Rząd rzucił hasło, że po wyborach zlikwiduje część prokurator, ale jeszcze nie zdecydował które więc Wasza może być zlikwidowana lub nie, zastanówcie się.
A mnie zastanawia czemu salon
na poważnie puszczał sygnał, że po przegranych wyborach PiS zamierza wszcząć zamieszki na które rząd jest (siłowo) przygotowany? Czemu kilka dni przed wyborami Rząd rzucił hasło, że po wyborach zlikwiduje część prokurator, ale jeszcze nie zdecydował które więc Wasza może być zlikwidowana lub nie, zastanówcie się.
A mnie zastanawia czemu salon
na poważnie puszczał sygnał, że po przegranych wyborach PiS zamierza wszcząć zamieszki na które rząd jest (siłowo) przygotowany? Czemu kilka dni przed wyborami Rząd rzucił hasło, że po wyborach zlikwiduje część prokurator, ale jeszcze nie zdecydował które więc Wasza może być zlikwidowana lub nie, zastanówcie się.
A może ten koleś to z innych pobudek?
A może ten koleś to z innych pobudek?
Jedni zrobią z siebie szmatę tylko po to aby na chwilę zaistnieć w tv, inni robią to samo na jakimś youtube czy innej naszej klasie. Niektórzy robią z siebie qrwę poprzez jakieś pseudo-polemiki i już lemingi mają nowego bohatera. A dziś to jest w cenie bo zaczyna im brakować medialnych autorytetów a co za tym idzie również i źródeł cytatów. A może to zjeb bezinteresowny? Napisze (powie) coś taki i nawet nie zauważy, że innych wk*rwił. Po prostu samo tak mu wychodzi.
A może ten koleś to z innych pobudek?
A może ten koleś to z innych pobudek?
Jedni zrobią z siebie szmatę tylko po to aby na chwilę zaistnieć w tv, inni robią to samo na jakimś youtube czy innej naszej klasie. Niektórzy robią z siebie qrwę poprzez jakieś pseudo-polemiki i już lemingi mają nowego bohatera. A dziś to jest w cenie bo zaczyna im brakować medialnych autorytetów a co za tym idzie również i źródeł cytatów. A może to zjeb bezinteresowny? Napisze (powie) coś taki i nawet nie zauważy, że innych wk*rwił. Po prostu samo tak mu wychodzi.
A może ten koleś to z innych pobudek?
A może ten koleś to z innych pobudek?
Jedni zrobią z siebie szmatę tylko po to aby na chwilę zaistnieć w tv, inni robią to samo na jakimś youtube czy innej naszej klasie. Niektórzy robią z siebie qrwę poprzez jakieś pseudo-polemiki i już lemingi mają nowego bohatera. A dziś to jest w cenie bo zaczyna im brakować medialnych autorytetów a co za tym idzie również i źródeł cytatów. A może to zjeb bezinteresowny? Napisze (powie) coś taki i nawet nie zauważy, że innych wk*rwił. Po prostu samo tak mu wychodzi.
Ujawniasz w ten sposób kolejny punkt egzaminu
który ,,zdało” nasze ,,państwo” w tym smutnym i strasznym dniu 10.04.2010.
Stan polskiej nauki – ten punkt się nazywa. To nie przypadek, że w rankingach nasze uczelnie okupują miejsca w SZÓSTEJ i ÓSMEJ setce : Politechnika Warszawska – 501 a krakowska AGH – 721.
Poza tym jest to środowisko kastowe, podobnie jak środowisko medyczne – żeby znaleźć kogoś, kto obali tezę kolegi albo tylko uczciwie zrecenzuje, trzeba się udać za granicę.
Ujawniasz w ten sposób kolejny punkt egzaminu
który ,,zdało” nasze ,,państwo” w tym smutnym i strasznym dniu 10.04.2010.
Stan polskiej nauki – ten punkt się nazywa. To nie przypadek, że w rankingach nasze uczelnie okupują miejsca w SZÓSTEJ i ÓSMEJ setce : Politechnika Warszawska – 501 a krakowska AGH – 721.
Poza tym jest to środowisko kastowe, podobnie jak środowisko medyczne – żeby znaleźć kogoś, kto obali tezę kolegi albo tylko uczciwie zrecenzuje, trzeba się udać za granicę.
Ujawniasz w ten sposób kolejny punkt egzaminu
który ,,zdało” nasze ,,państwo” w tym smutnym i strasznym dniu 10.04.2010.
Stan polskiej nauki – ten punkt się nazywa. To nie przypadek, że w rankingach nasze uczelnie okupują miejsca w SZÓSTEJ i ÓSMEJ setce : Politechnika Warszawska – 501 a krakowska AGH – 721.
Poza tym jest to środowisko kastowe, podobnie jak środowisko medyczne – żeby znaleźć kogoś, kto obali tezę kolegi albo tylko uczciwie zrecenzuje, trzeba się udać za granicę.
autorytet z papierem
Szacunek i uwielbienie dla Ameryki są tak silne, że cios w postaci Biniendy był praktycznie nie do obrony.
Wręcz nie wypadało podjąć krajowej polemiki.
Amerykańskiego profesora można u nas obalić jedynie jeszcze bardziej amerykańskim profesorem, jeszcze bardziej obcykanym w kwestii konfliktu: drzewo-metal.
A takich może niestety w USA nie być, stąd próba ratowania się takim amerykańcem jaki był pod ręką.
Jednak ta próba wzniecenia konfliktu w profesorskim środowisku NASA musi z konieczność mieć lokalny, jajcarski charakter, w przeciwnym razie grozi straszliwym obciachem, merytoryczną walką dwóch speców od różnych sztuk na udeptanej ziemi amerykańskiego parkingu pod uniwersytetem.
A tego adwersarz Biniendy mógłby nie przeżyć, więc se tylko ostrożnie dowcipkuje w Polskiej prasie.
Tak całkiem poważnie
to są u nas producenci samolotów (Mielec i okolice), a więc – konstruktorzy. Mogą się pochwalić czymś jeszcze oprócz (spadającej) Irydy. Więc jaki to problem zrobić symulację : użebrowany płat nośny kontra brzoza. Nie trzeba nawet pisać programu ani żmudnych roboczogodzin w tunelu. Odkąd pan Bronisław Drzwi Od Stodoły lata rejsowym LOT-em, można bez żadnej krępacji wziąć ostatniego,już praktycznie wyzłomowanego, Tu154M 102 do eksperymentu.
Polacy nie gęsi
Sądzę nawet że tego typu symulację można zrobić na przeciętnej Polskiej politechnice. Są działy mechaniki zajmujące się tylko taką dziedziną, czyli skutkami zderzeń rożnych materiałów o dziwnych kształtach.
Programy w komputerach wszędzie na świecie są takie same, różnią się tylko stopniem legalności.
Jednak nikt tego u nas nie zrobił, i to jest dziwna sprawa.
Dziwne nawet o tyle, że wśród
Dziwne nawet o tyle, że wśród wszystkich kosztów związanych z rozmaitymi ekspertyzami to byłby tylko ułamek. Może przesadzam, ale mam wrażenie, że Pogrmomcy mitów (ci z Discovery) rzetelniej by podeszli do zagadnienia.
Na tym śmiesznym przykładzie, widać jak na dłoni
zwasalizowane środowiska naukowców na państwowych etatach. I nikt się nie wychyli, komu jest miłe, wygodne i bezproblemowe życie. A, nade wszystko, naukowa kariera.
z tych samych przyczyn milczą ,,środowiska medyczne” oraz dowódcy lotniczych eskadr, którzy doskonale wiedzą jaką odpowiedzialność (karną) ponosi każdy operator RSP i ,,kierownik strefy lądowania” po naszemu DKL.
dziwna sprawa ze ja musialem wystapic
calkowicie sie zgadzam. pytalem o to kilka osob, dostawalem odpowiedzi typu .. a wiesz, macierewicz to chory czlowiek ,wszysy tu o tym wiedza i nikt nie chce w ogole sie w takie rzeczy angazowac.
no coz… nie wiem czy na 100% to kupuje.
rowniez wiele dowiedzialem sie w ciagu ostatnich paru dni o polskim dziennikarstwie. bardzo podobna sprawa co z naukowcami.
pzdr
Autorytet jest potrzebny i niezbędny
dla prawidłowego funkcjonowania społeczności (np. autorytet religii), inna kwestia, w jaki sposób dany autorytet nim zostaje.
Lemingi opierają się na tzw. autorytetach “namacalnych”, dostępnych, można sobie popatrzeć, dotknąć, posłuchać lub zadać pytanie na blogu, jeżeli nie można inaczej, razem się pośmiać, ogrzać się w ich blasku, odkrywać nowe rysy na szkle, utożsamiać się ze słabościami itp. Lemingom najlepiej wskazać palcem kto jest autorytetem – jak się nie wskaże, znajdą sobie sami.
Z innej beczki, jakie kto ma pierwsze odczucia słysząc słowa: “amerykańscy naukowcy”, “hamburger”, “odchudzanie”, “Hollywood”?
autorytet z papierem
Szacunek i uwielbienie dla Ameryki są tak silne, że cios w postaci Biniendy był praktycznie nie do obrony.
Wręcz nie wypadało podjąć krajowej polemiki.
Amerykańskiego profesora można u nas obalić jedynie jeszcze bardziej amerykańskim profesorem, jeszcze bardziej obcykanym w kwestii konfliktu: drzewo-metal.
A takich może niestety w USA nie być, stąd próba ratowania się takim amerykańcem jaki był pod ręką.
Jednak ta próba wzniecenia konfliktu w profesorskim środowisku NASA musi z konieczność mieć lokalny, jajcarski charakter, w przeciwnym razie grozi straszliwym obciachem, merytoryczną walką dwóch speców od różnych sztuk na udeptanej ziemi amerykańskiego parkingu pod uniwersytetem.
A tego adwersarz Biniendy mógłby nie przeżyć, więc se tylko ostrożnie dowcipkuje w Polskiej prasie.
Tak całkiem poważnie
to są u nas producenci samolotów (Mielec i okolice), a więc – konstruktorzy. Mogą się pochwalić czymś jeszcze oprócz (spadającej) Irydy. Więc jaki to problem zrobić symulację : użebrowany płat nośny kontra brzoza. Nie trzeba nawet pisać programu ani żmudnych roboczogodzin w tunelu. Odkąd pan Bronisław Drzwi Od Stodoły lata rejsowym LOT-em, można bez żadnej krępacji wziąć ostatniego,już praktycznie wyzłomowanego, Tu154M 102 do eksperymentu.
Polacy nie gęsi
Sądzę nawet że tego typu symulację można zrobić na przeciętnej Polskiej politechnice. Są działy mechaniki zajmujące się tylko taką dziedziną, czyli skutkami zderzeń rożnych materiałów o dziwnych kształtach.
Programy w komputerach wszędzie na świecie są takie same, różnią się tylko stopniem legalności.
Jednak nikt tego u nas nie zrobił, i to jest dziwna sprawa.
Dziwne nawet o tyle, że wśród
Dziwne nawet o tyle, że wśród wszystkich kosztów związanych z rozmaitymi ekspertyzami to byłby tylko ułamek. Może przesadzam, ale mam wrażenie, że Pogrmomcy mitów (ci z Discovery) rzetelniej by podeszli do zagadnienia.
Na tym śmiesznym przykładzie, widać jak na dłoni
zwasalizowane środowiska naukowców na państwowych etatach. I nikt się nie wychyli, komu jest miłe, wygodne i bezproblemowe życie. A, nade wszystko, naukowa kariera.
z tych samych przyczyn milczą ,,środowiska medyczne” oraz dowódcy lotniczych eskadr, którzy doskonale wiedzą jaką odpowiedzialność (karną) ponosi każdy operator RSP i ,,kierownik strefy lądowania” po naszemu DKL.
dziwna sprawa ze ja musialem wystapic
calkowicie sie zgadzam. pytalem o to kilka osob, dostawalem odpowiedzi typu .. a wiesz, macierewicz to chory czlowiek ,wszysy tu o tym wiedza i nikt nie chce w ogole sie w takie rzeczy angazowac.
no coz… nie wiem czy na 100% to kupuje.
rowniez wiele dowiedzialem sie w ciagu ostatnich paru dni o polskim dziennikarstwie. bardzo podobna sprawa co z naukowcami.
pzdr
Autorytet jest potrzebny i niezbędny
dla prawidłowego funkcjonowania społeczności (np. autorytet religii), inna kwestia, w jaki sposób dany autorytet nim zostaje.
Lemingi opierają się na tzw. autorytetach “namacalnych”, dostępnych, można sobie popatrzeć, dotknąć, posłuchać lub zadać pytanie na blogu, jeżeli nie można inaczej, razem się pośmiać, ogrzać się w ich blasku, odkrywać nowe rysy na szkle, utożsamiać się ze słabościami itp. Lemingom najlepiej wskazać palcem kto jest autorytetem – jak się nie wskaże, znajdą sobie sami.
Z innej beczki, jakie kto ma pierwsze odczucia słysząc słowa: “amerykańscy naukowcy”, “hamburger”, “odchudzanie”, “Hollywood”?
autorytet z papierem
Szacunek i uwielbienie dla Ameryki są tak silne, że cios w postaci Biniendy był praktycznie nie do obrony.
Wręcz nie wypadało podjąć krajowej polemiki.
Amerykańskiego profesora można u nas obalić jedynie jeszcze bardziej amerykańskim profesorem, jeszcze bardziej obcykanym w kwestii konfliktu: drzewo-metal.
A takich może niestety w USA nie być, stąd próba ratowania się takim amerykańcem jaki był pod ręką.
Jednak ta próba wzniecenia konfliktu w profesorskim środowisku NASA musi z konieczność mieć lokalny, jajcarski charakter, w przeciwnym razie grozi straszliwym obciachem, merytoryczną walką dwóch speców od różnych sztuk na udeptanej ziemi amerykańskiego parkingu pod uniwersytetem.
A tego adwersarz Biniendy mógłby nie przeżyć, więc se tylko ostrożnie dowcipkuje w Polskiej prasie.
Tak całkiem poważnie
to są u nas producenci samolotów (Mielec i okolice), a więc – konstruktorzy. Mogą się pochwalić czymś jeszcze oprócz (spadającej) Irydy. Więc jaki to problem zrobić symulację : użebrowany płat nośny kontra brzoza. Nie trzeba nawet pisać programu ani żmudnych roboczogodzin w tunelu. Odkąd pan Bronisław Drzwi Od Stodoły lata rejsowym LOT-em, można bez żadnej krępacji wziąć ostatniego,już praktycznie wyzłomowanego, Tu154M 102 do eksperymentu.
Polacy nie gęsi
Sądzę nawet że tego typu symulację można zrobić na przeciętnej Polskiej politechnice. Są działy mechaniki zajmujące się tylko taką dziedziną, czyli skutkami zderzeń rożnych materiałów o dziwnych kształtach.
Programy w komputerach wszędzie na świecie są takie same, różnią się tylko stopniem legalności.
Jednak nikt tego u nas nie zrobił, i to jest dziwna sprawa.
Dziwne nawet o tyle, że wśród
Dziwne nawet o tyle, że wśród wszystkich kosztów związanych z rozmaitymi ekspertyzami to byłby tylko ułamek. Może przesadzam, ale mam wrażenie, że Pogrmomcy mitów (ci z Discovery) rzetelniej by podeszli do zagadnienia.
Na tym śmiesznym przykładzie, widać jak na dłoni
zwasalizowane środowiska naukowców na państwowych etatach. I nikt się nie wychyli, komu jest miłe, wygodne i bezproblemowe życie. A, nade wszystko, naukowa kariera.
z tych samych przyczyn milczą ,,środowiska medyczne” oraz dowódcy lotniczych eskadr, którzy doskonale wiedzą jaką odpowiedzialność (karną) ponosi każdy operator RSP i ,,kierownik strefy lądowania” po naszemu DKL.
dziwna sprawa ze ja musialem wystapic
calkowicie sie zgadzam. pytalem o to kilka osob, dostawalem odpowiedzi typu .. a wiesz, macierewicz to chory czlowiek ,wszysy tu o tym wiedza i nikt nie chce w ogole sie w takie rzeczy angazowac.
no coz… nie wiem czy na 100% to kupuje.
rowniez wiele dowiedzialem sie w ciagu ostatnich paru dni o polskim dziennikarstwie. bardzo podobna sprawa co z naukowcami.
pzdr
Autorytet jest potrzebny i niezbędny
dla prawidłowego funkcjonowania społeczności (np. autorytet religii), inna kwestia, w jaki sposób dany autorytet nim zostaje.
Lemingi opierają się na tzw. autorytetach “namacalnych”, dostępnych, można sobie popatrzeć, dotknąć, posłuchać lub zadać pytanie na blogu, jeżeli nie można inaczej, razem się pośmiać, ogrzać się w ich blasku, odkrywać nowe rysy na szkle, utożsamiać się ze słabościami itp. Lemingom najlepiej wskazać palcem kto jest autorytetem – jak się nie wskaże, znajdą sobie sami.
Z innej beczki, jakie kto ma pierwsze odczucia słysząc słowa: “amerykańscy naukowcy”, “hamburger”, “odchudzanie”, “Hollywood”?
Jest prosty i zabawny sposób
Jest prosty i zabawny sposób na promowanie Portalu. Na dole pojawiła się nowa opcja promowanie tekstów, to jest ikonka “promuj notkę”. Ten lik prowadzi do norki lemingów, mała to norka, ale dziennie jest w stanie wygenerować kilkaset unikalnych wejść, które dla Nas mają znaczenie. Zabawa jest prosta, wystarczy od nas 40 kliknięć (nic się nie otwiera, nie zajmuje czasu i uwagi) i jesteśmy non stop na topie. proponuję tę pożyteczną zabawę ponieważ idzie dobrze, bo walczymy oi rozpoznawalność. Przypomnę też, że niezmiernie ważne jest linkowanie, wiedzę tu postęp, ale proszę o systematyczność.
Przepraszam, jednak
Przepraszam, jednak bereciarnia działą odręcznie. Otwiera się strona i jeszcze trzeba kliknąć na “Promuj”. Tak czy inaczej jest z tego pożytek.
MK
jak widać komuś zależy by słowo słuszne, usłyszane zostało – i to “os” gnieździe, pozdrawiam
Jest prosty i zabawny sposób
Jest prosty i zabawny sposób na promowanie Portalu. Na dole pojawiła się nowa opcja promowanie tekstów, to jest ikonka “promuj notkę”. Ten lik prowadzi do norki lemingów, mała to norka, ale dziennie jest w stanie wygenerować kilkaset unikalnych wejść, które dla Nas mają znaczenie. Zabawa jest prosta, wystarczy od nas 40 kliknięć (nic się nie otwiera, nie zajmuje czasu i uwagi) i jesteśmy non stop na topie. proponuję tę pożyteczną zabawę ponieważ idzie dobrze, bo walczymy oi rozpoznawalność. Przypomnę też, że niezmiernie ważne jest linkowanie, wiedzę tu postęp, ale proszę o systematyczność.
Przepraszam, jednak
Przepraszam, jednak bereciarnia działą odręcznie. Otwiera się strona i jeszcze trzeba kliknąć na “Promuj”. Tak czy inaczej jest z tego pożytek.
MK
jak widać komuś zależy by słowo słuszne, usłyszane zostało – i to “os” gnieździe, pozdrawiam
Jest prosty i zabawny sposób
Jest prosty i zabawny sposób na promowanie Portalu. Na dole pojawiła się nowa opcja promowanie tekstów, to jest ikonka “promuj notkę”. Ten lik prowadzi do norki lemingów, mała to norka, ale dziennie jest w stanie wygenerować kilkaset unikalnych wejść, które dla Nas mają znaczenie. Zabawa jest prosta, wystarczy od nas 40 kliknięć (nic się nie otwiera, nie zajmuje czasu i uwagi) i jesteśmy non stop na topie. proponuję tę pożyteczną zabawę ponieważ idzie dobrze, bo walczymy oi rozpoznawalność. Przypomnę też, że niezmiernie ważne jest linkowanie, wiedzę tu postęp, ale proszę o systematyczność.
Przepraszam, jednak
Przepraszam, jednak bereciarnia działą odręcznie. Otwiera się strona i jeszcze trzeba kliknąć na “Promuj”. Tak czy inaczej jest z tego pożytek.
MK
jak widać komuś zależy by słowo słuszne, usłyszane zostało – i to “os” gnieździe, pozdrawiam
Autorytety przyczajone, ale “mąż stanu” wciąż nadaje 🙂
Czy ktoś zagląda na tłitowy profil Radka Sikorskiego? Typowa pyskówka typu prezes to a PiS tamto. Przecież to jest kurwa skandal, że ktoś taki śmie brać publiczne pieniądze za taką gówniarzerię!
Jak można brać na serio taką tłitującą osobę, obojętnie w jakim wieku a co dopiero ministra! Nawet w Bantustanach czy na Jamajce takich numerów nie ma. http://twitter.com/#!/sikorskiradek
Autorytety przyczajone, ale “mąż stanu” wciąż nadaje 🙂
Czy ktoś zagląda na tłitowy profil Radka Sikorskiego? Typowa pyskówka typu prezes to a PiS tamto. Przecież to jest kurwa skandal, że ktoś taki śmie brać publiczne pieniądze za taką gówniarzerię!
Jak można brać na serio taką tłitującą osobę, obojętnie w jakim wieku a co dopiero ministra! Nawet w Bantustanach czy na Jamajce takich numerów nie ma. http://twitter.com/#!/sikorskiradek
Autorytety przyczajone, ale “mąż stanu” wciąż nadaje 🙂
Czy ktoś zagląda na tłitowy profil Radka Sikorskiego? Typowa pyskówka typu prezes to a PiS tamto. Przecież to jest kurwa skandal, że ktoś taki śmie brać publiczne pieniądze za taką gówniarzerię!
Jak można brać na serio taką tłitującą osobę, obojętnie w jakim wieku a co dopiero ministra! Nawet w Bantustanach czy na Jamajce takich numerów nie ma. http://twitter.com/#!/sikorskiradek
dzien dobry autorowi
sliczny tekst! dobrze, ze jestem w Ukladzie z paroma znajomymi w wwie, bo inaczej bym na pana genialny blog nie trafil… dziekuje za ladny opis mojej skromnej osoby. acha, dwa pytanka:
kto to sa lemingi (domyslam sie oczywiscie, ale chcialbym jakas etymologie poznac…)
czy szanowny pan zna prawo o copyright i czy spytal pan autora zdjecia o pozwolenie publikacji jego zdjatka na swojej stronie sieciowej? czy jest szanowny pan zbyt bogaty i chcialby sie pan moze z nim podzielic czescia swoich pieniazkow?
no dobrze, nie boj sie matkakurka, zartowalem tylko. musze spytac brata czy sie zgadza, jak sie zgodzi to niech juz sobie wisi, ladne zdjecie (jego autorstwa, zna sie na rzeczy). no i dzieki za reklame. a o obliczeniach prof. B… no tak, nie moge tu z wami poroznawiac o tym, bo sie chyba tylko na polityce wyznajecie… szkoda. druga szkoda, ze na razie profesor B jakby w ukryciu. tak jak tu piszecie. schowali go. ech, zal. chcialbym z nim porozmawiac o aerodynamice, zeby lepiej wypadal w przyszlych transmisjach “telemostem”.
take (better) care
gtg
you-know-who
Moze nastepne zdjecie, przy samochodzie?
Tez taki czysciutki i nieuzywany? Jak szpan, to szpan.
jak czysciutki to chyba
jak czysciutki to chyba pozyczony.
na serio, to nie przesadzajcie chlopaki. ja tylko udaje ze sie znam na zartach.
powiedz lepiej, gucio (sic), czy duzo ludzi czyta wasz portal? moze wrzuce tu cos…
ykw, jak tylko udajesz, no to na poważnie będzie
Jako że brak w Twoim tekście: jestem pilotem z licencja FAA od 12 lat, a fizykiem dwa razy dlużej stwierdzenia: “politykę obserwuję równie długo” wnoszę, że dopadło Cię klimakterium. Jakieś mętne myśli o życiu, zmianie itp?
Rozumiem, przeczytałeś życiorys Feynmana i postanowiłeś go naśladować, czemu w tak marnym stylu? Gdybyś nie zrozumiał to pytanie brzmi: czemu/komu dajesz dupy? Lubisz to?
Rozumowania typu raz ciach ciach, na palcach, zwykle śliczne bardzo, ruskie – i nie tylko – kiedyś świetne w tym były. Istota fizyki zachowana, rezultat z dokładnością do rzędu.
Co też Ci i ~wyszło: brzoza+ skrzydło = klops, brzoza = ~4.4*skrzydło (to Ci wyszło, jak pamiętam). By pójść dalej rachunki, parszywawe zwykle, konieczne. Toto ~ wiedzieć winieneś zanim, no chyba, że Migdal dla przykładu kojarzy Ci się z migdałkami jeno a one z głębokim gardłem.
Luzik, 🙂
Witamy panie profesor you now
Witamy panie profesor you know who. Na wstępie zachęcam do obrony swoich praw autorskich, dla mnie rzecz święta, proces ma pan wygrany przed każdym sądem, a mnie stać. Wie profesor you know who – łaj mnie stać? Wygrałem zakład. Postawiłem wszystkie pieniądze, że góra za trzy dni przyjdzie tu profesor z pierwszym wykładem. Proces przysporzyłby panu profesorowi sławy, bo my tu w ciemnogrodzie pierwszy raz usłyszeliśmy o profesorze, przy dość zabawnych okolicznościach. Od czegoś trzeba zacząć karierę naukową, bój o fotkę z bratem byłby hitem w tutejszej prasie i mediach, my tu mniej więcej takimi problemami żyjemy. W rozwinięciu pragnę poinformować, że my się na kontrowersjach na wszystkim znamy, także spokojnie sobie możemy pogadać. Na początek jako fizyk, nie gorszy od pana, chciałbym spytać o ten filmik na Youtube, który pan podesłał w ramach naukowego dowodu. Darujmy sobie prędkości początkowe, parabolę lotu i ciężar właściwy czegokolwiek. Pytanie są proste. Czy profesor zauważył pewien detal na tym filmiku, a właściwie dwa:
1) Skrzydła samolotu nie tylko trafiły w słupy telegraficzne, ale cały samolot razem ze skrzydłami pieprznął o glebę i nawet zdążył eksplodować tu i ówdzie.
2) Czy zauważył profesor, na jakiej wysokości słupa, uderzyły skrzydła samolotu, który sunął kadłubem po ziemi i czy w USA, podobnie jak w Polsce, słupy telegraficzne są osadzone w betonowym, lub stalowym takim powiedzmy “fundamenciku”.
3) Czy pan odważyłby się na jakimkolwiek panelu naukowym przedstawić treść swojego bloga?
I teraz prośba, na Portalu mamy taki zwyczaj, kiedy żartujemy, to żartujemy, ale kiedy pytamy poważnie i konkretnie, to też prosimy o podobną powagę i konkret.
Gdyby pan jednak był łaskaw błaznować i odpowiadać w swoim stylu, to informuję, że w podstawówce ten poziom fizyki był przerabiany. Pan zdaje się porównał jabłko do pomarańczy i jak rozumiem wiedział pan co robi, ale też wiedział dla kogo ten wykład. Co do układu drogi panie, to niestety jest pan niechlujny nie tylko jako fizyk, ale jako czytelnik. Napisałem wyraźnie, że jest pan za cienki i wstydliwy dla układu.
Astrofizykowi, do tego latającemu, do sztambucha:
Rodzaj materiału z którego produkuje się słupy elektro-energetyczne. Żeby nie gmatwać pominiemy sposób posadowienia słupa w gruncie (pan Profesor był kiedyś w lesie i widział powywracane przez byle wichurę płytko ukorzenione brzozy?).
Rodzaj materiału (potocznie zwany dural) z którego wykonywane są płaty radzieckich samolotów. Szczególnie wytrzymałość doraźna, dla ,,zwykłego” duraluminium – ponad 400MPa, a jaka jest tego, z poszycia tupolewa? Pytam, naiwnie, pana Profesora, czy badał kiedyś szczątki jakiegokolwiek radzieckiego samolotu? Albo – czy zetknął się Pan z radzieckimi/rosyjskimi materiałami dla ,,przemysłu obronnego”? Ponieważ pokutuje wśród Polaków (i reszty świata również), naiwne przekonanie utożsamiania radzieckich/rosyjskich produktów cywilnych z wojskowymi. A są to dwa światy, równoległe.
Boleśnie przekonali się o tym, nowi sąsiedzi pana Profesora, w Wietnamie.
Pozdrawiam i załączam coś o tych słupach nieszczęsnych(a przecież każde dziecko wie, nawet polskie, że amerykańskie słupy są dziesięć razy lepsze):
http://www.puparo.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=15&Itemid=27
ZASTOSOWANIE SŁUPÓW DREWNIANYCH PRZY BUDOWIE NAPOWIETRZNYCH LINI TELE-ENERGETYCZNYCH
Drewniane słupy sosnowe od lat stosowane są w budownictwie telekomunikacyjnym, w ostatnim czasie coraz częściej znajdują zastosowanie, przy budowie napowietrznych linii elektroenergetycznych. Za zastosowaniem tego typu słupów przemawia wiele ich zalet takich jak:
•duża wytrzymałość na zgniatanie i wybaczanie,
•duża sprężystość sięgająca granicy siły łamiącej co jest szczególnie korzystne, przy obciążeniu wiatrem, szadzią zimową,
•odporność na zmienne warunki pogodowe (po impregnacji olejowej) typu mróz, odwilż,
•po głębokiej impregnacji olejowej, duża trwałość użytkowa gwarantowana na minimum 40 lat,
•przy zastosowaniu szczudła żelbetowego, szczególnie w warunkach posadowienia słupa w glebach bardzo żyznych
Mimowolnie(?) musnął Pan profesor sedno problemu:
a o obliczeniach prof. B… no tak, nie moge tu z wami poroznawiac o tym, bo sie chyba tylko na polityce wyznajecie… szkoda.
O tej polityce właśnie. Bo historyjki o brzozie, locie koszącym i odwróconym – wymyślone, co w tym wszystkim najśmieszniejsze, przez nadwornego fotografa Specnazu, to jest wtórność. Istota jest w sposobie wyjaśnienia katastrofy samolotu z najważniejszymi osobami w państwie. Państwie ponoć suwerennym i wolnym, jak nie przymierzając ,,stare zachodnie demokracje”.
Otóż doskonale Pan profesor wie, że nie było w historii współczesnego, cywilizowanego, świata, podobnej ,,komisji” ani podobnego ,,śledztwa”. Nawet w Afryce udało się wyjaśnić jedną z większych zagadek(katastrofa Tu134 19.10.1986 r. z prezydentem Mozambiku na pokładzie). Po 17 latach Hans Louw zeznał, że metoda strącenia tamtego tupolewa nazywa się meaconing.
Więc gdyby, jednak, kiedyś, po latach, okazało się, że bandyta, który ,,przyjmuje” urodzinowe ,,prezenty” w postaci zastrzelonej Anny Politkowskiej, maczał swoje palce w tej tragedii, to co wtedy? Durne do bólu i tysiące razy wyświechtane frazesy? Tym bardziej, że tutaj nad Wisłą , nie podają, póki co, herbatki z polonem.
Szanowny Panie Prof. you-know-who.
Szanowny Panie Prof. you-know-who.
Kilka dni minęło od Pana wykładu, a ja nadal nie widzę Pana odpowiedzi na pytania zadane przez mgr Piotra Wielguckiego. Właściwie to ciekawi mnie odpowiedź na jedno pytanie, nr 3: “czy pan odważyłby się (pod swoim nazwiskiem) na jakimkolwiek panelu naukowym przedstawić treść swojego bloga?”. Bo ja się tam guzik znam na fizyce, ale z boku wygląda na to, że mgr Piotr Wielgucki wciągnął Pana Profesora dziurką od nosa i wypuścił inną dziurką, tą między pośladami – słowem wysrał.
Łącze wyrazy szacunku. Mgr brodek.
Mam obawy, że możesz się nie doczekać.
Właśnie jestem świeżo po lekturze salonowych wypocin i polemik autorstwa Who(i)-know. To nie jest konstruktywna krytyka, ale udowadnianie wszem i wobec, kto tu jest najpierwszym szeryfkiem na przyszkolnym placyku 🙂 Ostentacyjne anglizmy, żargon, absolutne przeświadczenie o własnej self-zajebistości i niepowtarzalności, czy też rzucenie w tle anegdotką branżową, taką, że hehe panie docencie, tak śmiesznie, że Gombrowicz by tego lepiej nie wymyślił. Słowem typowe dla części akademickiej polonii buractwo, gdzie niby profesura jest, granty są, a słoma dalej nie chce przestać wyłazić. I to niezależnie, czy delikwent w czasie wolnym jeździe na polowania klimatyzowaną przyczepą kempingową, nałogowo robi dile na zakupach w sieci, czy jak osoba wiadoma, w przerwie między klepaniem kodów na najsuperowszych klastrach made in U.S and A, konstruuje samoloty.
Klasyka gatunku, jeśli mowa o
Klasyka gatunku, jeśli mowa o profesorku, no może z tym wyjątkiem, że mimo wszystko rurka zmiękła. Podejrzewam, że dopóki zabawa była anonimowa, była świetna zabawa, ale pod nazwiskiem zaczęło się robić żenująco niebezpiecznie.
typowe dla części akademickiej polonii buractwo
Nie sądzę.
Istnieją także wpisy na forum GW, a i daty przy wpisach.
Z CV wynika, że rocznik ~1961. Wynika także, że winien mieć standardowe (dla środowiska) odruchy. A i zawodowe umiejętności, wryte w odruchy wprost.
Wniosek: cosik się nie zgadza. I to solidnie.
Jakieś tam odruchy ma
Lubi “Hair” Formana, zaś jak ogląda “Monachium” to dostaje gęsiej skórki 🙂
Myślisz, że z Who(i)-know może być tak, jak z LEM-em według Dick’a?
W sumie pan Who(i)-know wyjechał na pierwszą wakacyjną wymianę za ocean w 86 roku, toteż dowód na Rakowieckiej musiał był zostawić. Niby profesura w dekadę, ale w tym czasie sporo publikował więc pewnie poszło siłą rozpędu. Opierając na tym co on sam zamieszcza w sieci dalej najbardziej pasuje mi burak, mitoman i kompleks.
Może skorzystamy z Ubika?:)
niniwa2.cba.pl/lem_istota_nieznana.htm
Ubik dobry trop ale “całościowo, globalnie”
:)^:)
25 lat tresury. Nie wiem, raczej jakiś kryzys.
Zwięźle: klimakterium.
Stawiałbym, chciał sprawdzić swój mózg. Czy poradził sobie z problemem? W zasadzie, miesiąc minął… Chyba dał ciała, ciekawe czy mógł nie… To zależy od pytania co faktycznie wsadzone jest w programie LS-DYNA… Ciekawe, czy to zbadał…
LEM-em według Dick’a? Mam za małe doświadczenie. Tak “politycznie” patrząc, różnie różnych się “podrywa”, mnie świergoli coś w stylu “cygan dla towarzystwa dał się powiesić” 🙂 .
dzien dobry autorowi
sliczny tekst! dobrze, ze jestem w Ukladzie z paroma znajomymi w wwie, bo inaczej bym na pana genialny blog nie trafil… dziekuje za ladny opis mojej skromnej osoby. acha, dwa pytanka:
kto to sa lemingi (domyslam sie oczywiscie, ale chcialbym jakas etymologie poznac…)
czy szanowny pan zna prawo o copyright i czy spytal pan autora zdjecia o pozwolenie publikacji jego zdjatka na swojej stronie sieciowej? czy jest szanowny pan zbyt bogaty i chcialby sie pan moze z nim podzielic czescia swoich pieniazkow?
no dobrze, nie boj sie matkakurka, zartowalem tylko. musze spytac brata czy sie zgadza, jak sie zgodzi to niech juz sobie wisi, ladne zdjecie (jego autorstwa, zna sie na rzeczy). no i dzieki za reklame. a o obliczeniach prof. B… no tak, nie moge tu z wami poroznawiac o tym, bo sie chyba tylko na polityce wyznajecie… szkoda. druga szkoda, ze na razie profesor B jakby w ukryciu. tak jak tu piszecie. schowali go. ech, zal. chcialbym z nim porozmawiac o aerodynamice, zeby lepiej wypadal w przyszlych transmisjach “telemostem”.
take (better) care
gtg
you-know-who
Moze nastepne zdjecie, przy samochodzie?
Tez taki czysciutki i nieuzywany? Jak szpan, to szpan.
jak czysciutki to chyba
jak czysciutki to chyba pozyczony.
na serio, to nie przesadzajcie chlopaki. ja tylko udaje ze sie znam na zartach.
powiedz lepiej, gucio (sic), czy duzo ludzi czyta wasz portal? moze wrzuce tu cos…
ykw, jak tylko udajesz, no to na poważnie będzie
Jako że brak w Twoim tekście: jestem pilotem z licencja FAA od 12 lat, a fizykiem dwa razy dlużej stwierdzenia: “politykę obserwuję równie długo” wnoszę, że dopadło Cię klimakterium. Jakieś mętne myśli o życiu, zmianie itp?
Rozumiem, przeczytałeś życiorys Feynmana i postanowiłeś go naśladować, czemu w tak marnym stylu? Gdybyś nie zrozumiał to pytanie brzmi: czemu/komu dajesz dupy? Lubisz to?
Rozumowania typu raz ciach ciach, na palcach, zwykle śliczne bardzo, ruskie – i nie tylko – kiedyś świetne w tym były. Istota fizyki zachowana, rezultat z dokładnością do rzędu.
Co też Ci i ~wyszło: brzoza+ skrzydło = klops, brzoza = ~4.4*skrzydło (to Ci wyszło, jak pamiętam). By pójść dalej rachunki, parszywawe zwykle, konieczne. Toto ~ wiedzieć winieneś zanim, no chyba, że Migdal dla przykładu kojarzy Ci się z migdałkami jeno a one z głębokim gardłem.
Luzik, 🙂
Witamy panie profesor you now
Witamy panie profesor you know who. Na wstępie zachęcam do obrony swoich praw autorskich, dla mnie rzecz święta, proces ma pan wygrany przed każdym sądem, a mnie stać. Wie profesor you know who – łaj mnie stać? Wygrałem zakład. Postawiłem wszystkie pieniądze, że góra za trzy dni przyjdzie tu profesor z pierwszym wykładem. Proces przysporzyłby panu profesorowi sławy, bo my tu w ciemnogrodzie pierwszy raz usłyszeliśmy o profesorze, przy dość zabawnych okolicznościach. Od czegoś trzeba zacząć karierę naukową, bój o fotkę z bratem byłby hitem w tutejszej prasie i mediach, my tu mniej więcej takimi problemami żyjemy. W rozwinięciu pragnę poinformować, że my się na kontrowersjach na wszystkim znamy, także spokojnie sobie możemy pogadać. Na początek jako fizyk, nie gorszy od pana, chciałbym spytać o ten filmik na Youtube, który pan podesłał w ramach naukowego dowodu. Darujmy sobie prędkości początkowe, parabolę lotu i ciężar właściwy czegokolwiek. Pytanie są proste. Czy profesor zauważył pewien detal na tym filmiku, a właściwie dwa:
1) Skrzydła samolotu nie tylko trafiły w słupy telegraficzne, ale cały samolot razem ze skrzydłami pieprznął o glebę i nawet zdążył eksplodować tu i ówdzie.
2) Czy zauważył profesor, na jakiej wysokości słupa, uderzyły skrzydła samolotu, który sunął kadłubem po ziemi i czy w USA, podobnie jak w Polsce, słupy telegraficzne są osadzone w betonowym, lub stalowym takim powiedzmy “fundamenciku”.
3) Czy pan odważyłby się na jakimkolwiek panelu naukowym przedstawić treść swojego bloga?
I teraz prośba, na Portalu mamy taki zwyczaj, kiedy żartujemy, to żartujemy, ale kiedy pytamy poważnie i konkretnie, to też prosimy o podobną powagę i konkret.
Gdyby pan jednak był łaskaw błaznować i odpowiadać w swoim stylu, to informuję, że w podstawówce ten poziom fizyki był przerabiany. Pan zdaje się porównał jabłko do pomarańczy i jak rozumiem wiedział pan co robi, ale też wiedział dla kogo ten wykład. Co do układu drogi panie, to niestety jest pan niechlujny nie tylko jako fizyk, ale jako czytelnik. Napisałem wyraźnie, że jest pan za cienki i wstydliwy dla układu.
Astrofizykowi, do tego latającemu, do sztambucha:
Rodzaj materiału z którego produkuje się słupy elektro-energetyczne. Żeby nie gmatwać pominiemy sposób posadowienia słupa w gruncie (pan Profesor był kiedyś w lesie i widział powywracane przez byle wichurę płytko ukorzenione brzozy?).
Rodzaj materiału (potocznie zwany dural) z którego wykonywane są płaty radzieckich samolotów. Szczególnie wytrzymałość doraźna, dla ,,zwykłego” duraluminium – ponad 400MPa, a jaka jest tego, z poszycia tupolewa? Pytam, naiwnie, pana Profesora, czy badał kiedyś szczątki jakiegokolwiek radzieckiego samolotu? Albo – czy zetknął się Pan z radzieckimi/rosyjskimi materiałami dla ,,przemysłu obronnego”? Ponieważ pokutuje wśród Polaków (i reszty świata również), naiwne przekonanie utożsamiania radzieckich/rosyjskich produktów cywilnych z wojskowymi. A są to dwa światy, równoległe.
Boleśnie przekonali się o tym, nowi sąsiedzi pana Profesora, w Wietnamie.
Pozdrawiam i załączam coś o tych słupach nieszczęsnych(a przecież każde dziecko wie, nawet polskie, że amerykańskie słupy są dziesięć razy lepsze):
http://www.puparo.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=15&Itemid=27
ZASTOSOWANIE SŁUPÓW DREWNIANYCH PRZY BUDOWIE NAPOWIETRZNYCH LINI TELE-ENERGETYCZNYCH
Drewniane słupy sosnowe od lat stosowane są w budownictwie telekomunikacyjnym, w ostatnim czasie coraz częściej znajdują zastosowanie, przy budowie napowietrznych linii elektroenergetycznych. Za zastosowaniem tego typu słupów przemawia wiele ich zalet takich jak:
•duża wytrzymałość na zgniatanie i wybaczanie,
•duża sprężystość sięgająca granicy siły łamiącej co jest szczególnie korzystne, przy obciążeniu wiatrem, szadzią zimową,
•odporność na zmienne warunki pogodowe (po impregnacji olejowej) typu mróz, odwilż,
•po głębokiej impregnacji olejowej, duża trwałość użytkowa gwarantowana na minimum 40 lat,
•przy zastosowaniu szczudła żelbetowego, szczególnie w warunkach posadowienia słupa w glebach bardzo żyznych
Mimowolnie(?) musnął Pan profesor sedno problemu:
a o obliczeniach prof. B… no tak, nie moge tu z wami poroznawiac o tym, bo sie chyba tylko na polityce wyznajecie… szkoda.
O tej polityce właśnie. Bo historyjki o brzozie, locie koszącym i odwróconym – wymyślone, co w tym wszystkim najśmieszniejsze, przez nadwornego fotografa Specnazu, to jest wtórność. Istota jest w sposobie wyjaśnienia katastrofy samolotu z najważniejszymi osobami w państwie. Państwie ponoć suwerennym i wolnym, jak nie przymierzając ,,stare zachodnie demokracje”.
Otóż doskonale Pan profesor wie, że nie było w historii współczesnego, cywilizowanego, świata, podobnej ,,komisji” ani podobnego ,,śledztwa”. Nawet w Afryce udało się wyjaśnić jedną z większych zagadek(katastrofa Tu134 19.10.1986 r. z prezydentem Mozambiku na pokładzie). Po 17 latach Hans Louw zeznał, że metoda strącenia tamtego tupolewa nazywa się meaconing.
Więc gdyby, jednak, kiedyś, po latach, okazało się, że bandyta, który ,,przyjmuje” urodzinowe ,,prezenty” w postaci zastrzelonej Anny Politkowskiej, maczał swoje palce w tej tragedii, to co wtedy? Durne do bólu i tysiące razy wyświechtane frazesy? Tym bardziej, że tutaj nad Wisłą , nie podają, póki co, herbatki z polonem.
Szanowny Panie Prof. you-know-who.
Szanowny Panie Prof. you-know-who.
Kilka dni minęło od Pana wykładu, a ja nadal nie widzę Pana odpowiedzi na pytania zadane przez mgr Piotra Wielguckiego. Właściwie to ciekawi mnie odpowiedź na jedno pytanie, nr 3: “czy pan odważyłby się (pod swoim nazwiskiem) na jakimkolwiek panelu naukowym przedstawić treść swojego bloga?”. Bo ja się tam guzik znam na fizyce, ale z boku wygląda na to, że mgr Piotr Wielgucki wciągnął Pana Profesora dziurką od nosa i wypuścił inną dziurką, tą między pośladami – słowem wysrał.
Łącze wyrazy szacunku. Mgr brodek.
Mam obawy, że możesz się nie doczekać.
Właśnie jestem świeżo po lekturze salonowych wypocin i polemik autorstwa Who(i)-know. To nie jest konstruktywna krytyka, ale udowadnianie wszem i wobec, kto tu jest najpierwszym szeryfkiem na przyszkolnym placyku 🙂 Ostentacyjne anglizmy, żargon, absolutne przeświadczenie o własnej self-zajebistości i niepowtarzalności, czy też rzucenie w tle anegdotką branżową, taką, że hehe panie docencie, tak śmiesznie, że Gombrowicz by tego lepiej nie wymyślił. Słowem typowe dla części akademickiej polonii buractwo, gdzie niby profesura jest, granty są, a słoma dalej nie chce przestać wyłazić. I to niezależnie, czy delikwent w czasie wolnym jeździe na polowania klimatyzowaną przyczepą kempingową, nałogowo robi dile na zakupach w sieci, czy jak osoba wiadoma, w przerwie między klepaniem kodów na najsuperowszych klastrach made in U.S and A, konstruuje samoloty.
Klasyka gatunku, jeśli mowa o
Klasyka gatunku, jeśli mowa o profesorku, no może z tym wyjątkiem, że mimo wszystko rurka zmiękła. Podejrzewam, że dopóki zabawa była anonimowa, była świetna zabawa, ale pod nazwiskiem zaczęło się robić żenująco niebezpiecznie.
typowe dla części akademickiej polonii buractwo
Nie sądzę.
Istnieją także wpisy na forum GW, a i daty przy wpisach.
Z CV wynika, że rocznik ~1961. Wynika także, że winien mieć standardowe (dla środowiska) odruchy. A i zawodowe umiejętności, wryte w odruchy wprost.
Wniosek: cosik się nie zgadza. I to solidnie.
Jakieś tam odruchy ma
Lubi “Hair” Formana, zaś jak ogląda “Monachium” to dostaje gęsiej skórki 🙂
Myślisz, że z Who(i)-know może być tak, jak z LEM-em według Dick’a?
W sumie pan Who(i)-know wyjechał na pierwszą wakacyjną wymianę za ocean w 86 roku, toteż dowód na Rakowieckiej musiał był zostawić. Niby profesura w dekadę, ale w tym czasie sporo publikował więc pewnie poszło siłą rozpędu. Opierając na tym co on sam zamieszcza w sieci dalej najbardziej pasuje mi burak, mitoman i kompleks.
Może skorzystamy z Ubika?:)
niniwa2.cba.pl/lem_istota_nieznana.htm
Ubik dobry trop ale “całościowo, globalnie”
:)^:)
25 lat tresury. Nie wiem, raczej jakiś kryzys.
Zwięźle: klimakterium.
Stawiałbym, chciał sprawdzić swój mózg. Czy poradził sobie z problemem? W zasadzie, miesiąc minął… Chyba dał ciała, ciekawe czy mógł nie… To zależy od pytania co faktycznie wsadzone jest w programie LS-DYNA… Ciekawe, czy to zbadał…
LEM-em według Dick’a? Mam za małe doświadczenie. Tak “politycznie” patrząc, różnie różnych się “podrywa”, mnie świergoli coś w stylu “cygan dla towarzystwa dał się powiesić” 🙂 .
dzien dobry autorowi
sliczny tekst! dobrze, ze jestem w Ukladzie z paroma znajomymi w wwie, bo inaczej bym na pana genialny blog nie trafil… dziekuje za ladny opis mojej skromnej osoby. acha, dwa pytanka:
kto to sa lemingi (domyslam sie oczywiscie, ale chcialbym jakas etymologie poznac…)
czy szanowny pan zna prawo o copyright i czy spytal pan autora zdjecia o pozwolenie publikacji jego zdjatka na swojej stronie sieciowej? czy jest szanowny pan zbyt bogaty i chcialby sie pan moze z nim podzielic czescia swoich pieniazkow?
no dobrze, nie boj sie matkakurka, zartowalem tylko. musze spytac brata czy sie zgadza, jak sie zgodzi to niech juz sobie wisi, ladne zdjecie (jego autorstwa, zna sie na rzeczy). no i dzieki za reklame. a o obliczeniach prof. B… no tak, nie moge tu z wami poroznawiac o tym, bo sie chyba tylko na polityce wyznajecie… szkoda. druga szkoda, ze na razie profesor B jakby w ukryciu. tak jak tu piszecie. schowali go. ech, zal. chcialbym z nim porozmawiac o aerodynamice, zeby lepiej wypadal w przyszlych transmisjach “telemostem”.
take (better) care
gtg
you-know-who
Moze nastepne zdjecie, przy samochodzie?
Tez taki czysciutki i nieuzywany? Jak szpan, to szpan.
jak czysciutki to chyba
jak czysciutki to chyba pozyczony.
na serio, to nie przesadzajcie chlopaki. ja tylko udaje ze sie znam na zartach.
powiedz lepiej, gucio (sic), czy duzo ludzi czyta wasz portal? moze wrzuce tu cos…
ykw, jak tylko udajesz, no to na poważnie będzie
Jako że brak w Twoim tekście: jestem pilotem z licencja FAA od 12 lat, a fizykiem dwa razy dlużej stwierdzenia: “politykę obserwuję równie długo” wnoszę, że dopadło Cię klimakterium. Jakieś mętne myśli o życiu, zmianie itp?
Rozumiem, przeczytałeś życiorys Feynmana i postanowiłeś go naśladować, czemu w tak marnym stylu? Gdybyś nie zrozumiał to pytanie brzmi: czemu/komu dajesz dupy? Lubisz to?
Rozumowania typu raz ciach ciach, na palcach, zwykle śliczne bardzo, ruskie – i nie tylko – kiedyś świetne w tym były. Istota fizyki zachowana, rezultat z dokładnością do rzędu.
Co też Ci i ~wyszło: brzoza+ skrzydło = klops, brzoza = ~4.4*skrzydło (to Ci wyszło, jak pamiętam). By pójść dalej rachunki, parszywawe zwykle, konieczne. Toto ~ wiedzieć winieneś zanim, no chyba, że Migdal dla przykładu kojarzy Ci się z migdałkami jeno a one z głębokim gardłem.
Luzik, 🙂
Witamy panie profesor you now
Witamy panie profesor you know who. Na wstępie zachęcam do obrony swoich praw autorskich, dla mnie rzecz święta, proces ma pan wygrany przed każdym sądem, a mnie stać. Wie profesor you know who – łaj mnie stać? Wygrałem zakład. Postawiłem wszystkie pieniądze, że góra za trzy dni przyjdzie tu profesor z pierwszym wykładem. Proces przysporzyłby panu profesorowi sławy, bo my tu w ciemnogrodzie pierwszy raz usłyszeliśmy o profesorze, przy dość zabawnych okolicznościach. Od czegoś trzeba zacząć karierę naukową, bój o fotkę z bratem byłby hitem w tutejszej prasie i mediach, my tu mniej więcej takimi problemami żyjemy. W rozwinięciu pragnę poinformować, że my się na kontrowersjach na wszystkim znamy, także spokojnie sobie możemy pogadać. Na początek jako fizyk, nie gorszy od pana, chciałbym spytać o ten filmik na Youtube, który pan podesłał w ramach naukowego dowodu. Darujmy sobie prędkości początkowe, parabolę lotu i ciężar właściwy czegokolwiek. Pytanie są proste. Czy profesor zauważył pewien detal na tym filmiku, a właściwie dwa:
1) Skrzydła samolotu nie tylko trafiły w słupy telegraficzne, ale cały samolot razem ze skrzydłami pieprznął o glebę i nawet zdążył eksplodować tu i ówdzie.
2) Czy zauważył profesor, na jakiej wysokości słupa, uderzyły skrzydła samolotu, który sunął kadłubem po ziemi i czy w USA, podobnie jak w Polsce, słupy telegraficzne są osadzone w betonowym, lub stalowym takim powiedzmy “fundamenciku”.
3) Czy pan odważyłby się na jakimkolwiek panelu naukowym przedstawić treść swojego bloga?
I teraz prośba, na Portalu mamy taki zwyczaj, kiedy żartujemy, to żartujemy, ale kiedy pytamy poważnie i konkretnie, to też prosimy o podobną powagę i konkret.
Gdyby pan jednak był łaskaw błaznować i odpowiadać w swoim stylu, to informuję, że w podstawówce ten poziom fizyki był przerabiany. Pan zdaje się porównał jabłko do pomarańczy i jak rozumiem wiedział pan co robi, ale też wiedział dla kogo ten wykład. Co do układu drogi panie, to niestety jest pan niechlujny nie tylko jako fizyk, ale jako czytelnik. Napisałem wyraźnie, że jest pan za cienki i wstydliwy dla układu.
Astrofizykowi, do tego latającemu, do sztambucha:
Rodzaj materiału z którego produkuje się słupy elektro-energetyczne. Żeby nie gmatwać pominiemy sposób posadowienia słupa w gruncie (pan Profesor był kiedyś w lesie i widział powywracane przez byle wichurę płytko ukorzenione brzozy?).
Rodzaj materiału (potocznie zwany dural) z którego wykonywane są płaty radzieckich samolotów. Szczególnie wytrzymałość doraźna, dla ,,zwykłego” duraluminium – ponad 400MPa, a jaka jest tego, z poszycia tupolewa? Pytam, naiwnie, pana Profesora, czy badał kiedyś szczątki jakiegokolwiek radzieckiego samolotu? Albo – czy zetknął się Pan z radzieckimi/rosyjskimi materiałami dla ,,przemysłu obronnego”? Ponieważ pokutuje wśród Polaków (i reszty świata również), naiwne przekonanie utożsamiania radzieckich/rosyjskich produktów cywilnych z wojskowymi. A są to dwa światy, równoległe.
Boleśnie przekonali się o tym, nowi sąsiedzi pana Profesora, w Wietnamie.
Pozdrawiam i załączam coś o tych słupach nieszczęsnych(a przecież każde dziecko wie, nawet polskie, że amerykańskie słupy są dziesięć razy lepsze):
http://www.puparo.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=15&Itemid=27
ZASTOSOWANIE SŁUPÓW DREWNIANYCH PRZY BUDOWIE NAPOWIETRZNYCH LINI TELE-ENERGETYCZNYCH
Drewniane słupy sosnowe od lat stosowane są w budownictwie telekomunikacyjnym, w ostatnim czasie coraz częściej znajdują zastosowanie, przy budowie napowietrznych linii elektroenergetycznych. Za zastosowaniem tego typu słupów przemawia wiele ich zalet takich jak:
•duża wytrzymałość na zgniatanie i wybaczanie,
•duża sprężystość sięgająca granicy siły łamiącej co jest szczególnie korzystne, przy obciążeniu wiatrem, szadzią zimową,
•odporność na zmienne warunki pogodowe (po impregnacji olejowej) typu mróz, odwilż,
•po głębokiej impregnacji olejowej, duża trwałość użytkowa gwarantowana na minimum 40 lat,
•przy zastosowaniu szczudła żelbetowego, szczególnie w warunkach posadowienia słupa w glebach bardzo żyznych
Mimowolnie(?) musnął Pan profesor sedno problemu:
a o obliczeniach prof. B… no tak, nie moge tu z wami poroznawiac o tym, bo sie chyba tylko na polityce wyznajecie… szkoda.
O tej polityce właśnie. Bo historyjki o brzozie, locie koszącym i odwróconym – wymyślone, co w tym wszystkim najśmieszniejsze, przez nadwornego fotografa Specnazu, to jest wtórność. Istota jest w sposobie wyjaśnienia katastrofy samolotu z najważniejszymi osobami w państwie. Państwie ponoć suwerennym i wolnym, jak nie przymierzając ,,stare zachodnie demokracje”.
Otóż doskonale Pan profesor wie, że nie było w historii współczesnego, cywilizowanego, świata, podobnej ,,komisji” ani podobnego ,,śledztwa”. Nawet w Afryce udało się wyjaśnić jedną z większych zagadek(katastrofa Tu134 19.10.1986 r. z prezydentem Mozambiku na pokładzie). Po 17 latach Hans Louw zeznał, że metoda strącenia tamtego tupolewa nazywa się meaconing.
Więc gdyby, jednak, kiedyś, po latach, okazało się, że bandyta, który ,,przyjmuje” urodzinowe ,,prezenty” w postaci zastrzelonej Anny Politkowskiej, maczał swoje palce w tej tragedii, to co wtedy? Durne do bólu i tysiące razy wyświechtane frazesy? Tym bardziej, że tutaj nad Wisłą , nie podają, póki co, herbatki z polonem.
Szanowny Panie Prof. you-know-who.
Szanowny Panie Prof. you-know-who.
Kilka dni minęło od Pana wykładu, a ja nadal nie widzę Pana odpowiedzi na pytania zadane przez mgr Piotra Wielguckiego. Właściwie to ciekawi mnie odpowiedź na jedno pytanie, nr 3: “czy pan odważyłby się (pod swoim nazwiskiem) na jakimkolwiek panelu naukowym przedstawić treść swojego bloga?”. Bo ja się tam guzik znam na fizyce, ale z boku wygląda na to, że mgr Piotr Wielgucki wciągnął Pana Profesora dziurką od nosa i wypuścił inną dziurką, tą między pośladami – słowem wysrał.
Łącze wyrazy szacunku. Mgr brodek.
Mam obawy, że możesz się nie doczekać.
Właśnie jestem świeżo po lekturze salonowych wypocin i polemik autorstwa Who(i)-know. To nie jest konstruktywna krytyka, ale udowadnianie wszem i wobec, kto tu jest najpierwszym szeryfkiem na przyszkolnym placyku 🙂 Ostentacyjne anglizmy, żargon, absolutne przeświadczenie o własnej self-zajebistości i niepowtarzalności, czy też rzucenie w tle anegdotką branżową, taką, że hehe panie docencie, tak śmiesznie, że Gombrowicz by tego lepiej nie wymyślił. Słowem typowe dla części akademickiej polonii buractwo, gdzie niby profesura jest, granty są, a słoma dalej nie chce przestać wyłazić. I to niezależnie, czy delikwent w czasie wolnym jeździe na polowania klimatyzowaną przyczepą kempingową, nałogowo robi dile na zakupach w sieci, czy jak osoba wiadoma, w przerwie między klepaniem kodów na najsuperowszych klastrach made in U.S and A, konstruuje samoloty.
Klasyka gatunku, jeśli mowa o
Klasyka gatunku, jeśli mowa o profesorku, no może z tym wyjątkiem, że mimo wszystko rurka zmiękła. Podejrzewam, że dopóki zabawa była anonimowa, była świetna zabawa, ale pod nazwiskiem zaczęło się robić żenująco niebezpiecznie.
typowe dla części akademickiej polonii buractwo
Nie sądzę.
Istnieją także wpisy na forum GW, a i daty przy wpisach.
Z CV wynika, że rocznik ~1961. Wynika także, że winien mieć standardowe (dla środowiska) odruchy. A i zawodowe umiejętności, wryte w odruchy wprost.
Wniosek: cosik się nie zgadza. I to solidnie.
Jakieś tam odruchy ma
Lubi “Hair” Formana, zaś jak ogląda “Monachium” to dostaje gęsiej skórki 🙂
Myślisz, że z Who(i)-know może być tak, jak z LEM-em według Dick’a?
W sumie pan Who(i)-know wyjechał na pierwszą wakacyjną wymianę za ocean w 86 roku, toteż dowód na Rakowieckiej musiał był zostawić. Niby profesura w dekadę, ale w tym czasie sporo publikował więc pewnie poszło siłą rozpędu. Opierając na tym co on sam zamieszcza w sieci dalej najbardziej pasuje mi burak, mitoman i kompleks.
Może skorzystamy z Ubika?:)
niniwa2.cba.pl/lem_istota_nieznana.htm
Ubik dobry trop ale “całościowo, globalnie”
:)^:)
25 lat tresury. Nie wiem, raczej jakiś kryzys.
Zwięźle: klimakterium.
Stawiałbym, chciał sprawdzić swój mózg. Czy poradził sobie z problemem? W zasadzie, miesiąc minął… Chyba dał ciała, ciekawe czy mógł nie… To zależy od pytania co faktycznie wsadzone jest w programie LS-DYNA… Ciekawe, czy to zbadał…
LEM-em według Dick’a? Mam za małe doświadczenie. Tak “politycznie” patrząc, różnie różnych się “podrywa”, mnie świergoli coś w stylu “cygan dla towarzystwa dał się powiesić” 🙂 .
A ja znam jednego Kowalskiego
A ja znam jednego Kowalskiego i on nie widział jak samolot traci skrzydło, jego żona już też nie wpuszcza TV. Uprzedzam pierwszy i ostatni raz, za następny taki poziom komentarza, tutaj jest ban.
PS Zeznanie tego świadka jest w jakimkolwiek raporcie? Nawet tych śmieciach MAK?
A ja znam jednego Kowalskiego
A ja znam jednego Kowalskiego i on nie widział jak samolot traci skrzydło, jego żona już też nie wpuszcza TV. Uprzedzam pierwszy i ostatni raz, za następny taki poziom komentarza, tutaj jest ban.
PS Zeznanie tego świadka jest w jakimkolwiek raporcie? Nawet tych śmieciach MAK?
A ja znam jednego Kowalskiego
A ja znam jednego Kowalskiego i on nie widział jak samolot traci skrzydło, jego żona już też nie wpuszcza TV. Uprzedzam pierwszy i ostatni raz, za następny taki poziom komentarza, tutaj jest ban.
PS Zeznanie tego świadka jest w jakimkolwiek raporcie? Nawet tych śmieciach MAK?
Żałosny jesteś, ale dam ci
Żałosny jesteś, ale dam ci jeszcze jedną szansę. Ponowię pytanie, w którym raporcie można znaleźć kluczowe jak się wydaje zeznanie świadka? Wrzucasz tu jakieś ploty i przeciwstawiasz nauce? Na GW zrobisz karierę z tym poziomem, tutaj nie ma czasu na edukację, tutaj trzeba przyjść po szkole.
Żałosny jesteś, ale dam ci
Żałosny jesteś, ale dam ci jeszcze jedną szansę. Ponowię pytanie, w którym raporcie można znaleźć kluczowe jak się wydaje zeznanie świadka? Wrzucasz tu jakieś ploty i przeciwstawiasz nauce? Na GW zrobisz karierę z tym poziomem, tutaj nie ma czasu na edukację, tutaj trzeba przyjść po szkole.
Żałosny jesteś, ale dam ci
Żałosny jesteś, ale dam ci jeszcze jedną szansę. Ponowię pytanie, w którym raporcie można znaleźć kluczowe jak się wydaje zeznanie świadka? Wrzucasz tu jakieś ploty i przeciwstawiasz nauce? Na GW zrobisz karierę z tym poziomem, tutaj nie ma czasu na edukację, tutaj trzeba przyjść po szkole.
Gratuluję 3 godziny dłubania
Gratuluję 3 godziny dłubania po google, żeby wrócić do przedszkola. Oczywiście, że nie raporty, tylko ustalenia prokuratury, mnie to wisi, bo to jeden wielki cyrk, ale skoro jesteśmy formalistami, to zapytam grzecznie i inaczej, którą wersję Bodina przyjęły prokuratury w Polsce i Rosji, tę z Faktu, czy tę z RMF FM? Poproszę o źródła, to znaczy materiał źródłowy, potwierdzony przez prokuratury. Całkiem na boku, poproszę również o linki do pierwotnych zeznań kontrolerów i tych po wycofaniu zeznań. A przede wszystkim proszę o jakikolwiek materiał zawarty gdziekolwiek, w raportach, śledztwach prokuratorskich, który zawierałby jakakolwiek symulację zderzenia. Nie animację – SYMULACJĘ.
Gratuluję 3 godziny dłubania
Gratuluję 3 godziny dłubania po google, żeby wrócić do przedszkola. Oczywiście, że nie raporty, tylko ustalenia prokuratury, mnie to wisi, bo to jeden wielki cyrk, ale skoro jesteśmy formalistami, to zapytam grzecznie i inaczej, którą wersję Bodina przyjęły prokuratury w Polsce i Rosji, tę z Faktu, czy tę z RMF FM? Poproszę o źródła, to znaczy materiał źródłowy, potwierdzony przez prokuratury. Całkiem na boku, poproszę również o linki do pierwotnych zeznań kontrolerów i tych po wycofaniu zeznań. A przede wszystkim proszę o jakikolwiek materiał zawarty gdziekolwiek, w raportach, śledztwach prokuratorskich, który zawierałby jakakolwiek symulację zderzenia. Nie animację – SYMULACJĘ.
Gratuluję 3 godziny dłubania
Gratuluję 3 godziny dłubania po google, żeby wrócić do przedszkola. Oczywiście, że nie raporty, tylko ustalenia prokuratury, mnie to wisi, bo to jeden wielki cyrk, ale skoro jesteśmy formalistami, to zapytam grzecznie i inaczej, którą wersję Bodina przyjęły prokuratury w Polsce i Rosji, tę z Faktu, czy tę z RMF FM? Poproszę o źródła, to znaczy materiał źródłowy, potwierdzony przez prokuratury. Całkiem na boku, poproszę również o linki do pierwotnych zeznań kontrolerów i tych po wycofaniu zeznań. A przede wszystkim proszę o jakikolwiek materiał zawarty gdziekolwiek, w raportach, śledztwach prokuratorskich, który zawierałby jakakolwiek symulację zderzenia. Nie animację – SYMULACJĘ.
Media, nawet te bardzo poważne
stają się odrobinę mniej poważne, gdy opierają się na zupełnie niepoważnych zeznaniach jednego, jedynego (!) świadka. Takie wąskie gardziołko (nie mylić z Lindą Lovelace, indeed) informacji zaiste to dowód nie do obalenia. Różnicę między ‘a priori’, a ‘a posteriori’ znamy, czy raczej za bardzo wzięliśmy sobie do serca stary dowcip o milicjantach? Jeżeli tak, to obecność akwarium u Ciebie w domu czyni z Ciebie pedała.
To co, stawiasz na Tolka Banana, rybki welonki, czy RMFFM?
Ukłony 🙂
Zabrakło mi cierpliwości,
Zabrakło mi cierpliwości, żeby to tak krowie na rowie wyłożyć, próbowałem jak umiałem, ale nie pomogło. Nigdy nie miałem talentu dydaktycznego. Gratuluję i liczę na więcej, bo okazje niestety będą się nadarzać.
Dać mu okazje do satysfakcji
W gruncie rzeczy mnie to wisi, ale widać, że tu ciężko będzie z lekarstwem. W najbliższym czasie pacjentowi raczej nic nie pomoże, po co tutaj ma psuć powietrze.
Zestawia się konkretne hipotezy uzyskane na polu nauki, ich autor zaprasza na międzynarodową konferencje naukową, gdzie pod okiem uznanych specjalistów jako arbitrów można je poddawać obróbce krytyki. A w zamian otrzymujemy co?, coś co zostało zapisane na łamach trzech gazet i podane na falach jednego radia.
I jeszcze delikwent, żyje w przeświadczeniu, że te jego pogwarki są wielce niewygodną wiedzą, stąd nieprzychylnosć jego osobie. A co tam? Ja bym wzmocnił to poczucie, niech żyje dalej z przekonaniem o prostocie otaczającego go świata, podbuduje przy tym ego, myśląc, że zbanowano go za hiperintelekt i argumenty nie do obalenia.
Media, nawet te bardzo poważne
stają się odrobinę mniej poważne, gdy opierają się na zupełnie niepoważnych zeznaniach jednego, jedynego (!) świadka. Takie wąskie gardziołko (nie mylić z Lindą Lovelace, indeed) informacji zaiste to dowód nie do obalenia. Różnicę między ‘a priori’, a ‘a posteriori’ znamy, czy raczej za bardzo wzięliśmy sobie do serca stary dowcip o milicjantach? Jeżeli tak, to obecność akwarium u Ciebie w domu czyni z Ciebie pedała.
To co, stawiasz na Tolka Banana, rybki welonki, czy RMFFM?
Ukłony 🙂
Zabrakło mi cierpliwości,
Zabrakło mi cierpliwości, żeby to tak krowie na rowie wyłożyć, próbowałem jak umiałem, ale nie pomogło. Nigdy nie miałem talentu dydaktycznego. Gratuluję i liczę na więcej, bo okazje niestety będą się nadarzać.
Dać mu okazje do satysfakcji
W gruncie rzeczy mnie to wisi, ale widać, że tu ciężko będzie z lekarstwem. W najbliższym czasie pacjentowi raczej nic nie pomoże, po co tutaj ma psuć powietrze.
Zestawia się konkretne hipotezy uzyskane na polu nauki, ich autor zaprasza na międzynarodową konferencje naukową, gdzie pod okiem uznanych specjalistów jako arbitrów można je poddawać obróbce krytyki. A w zamian otrzymujemy co?, coś co zostało zapisane na łamach trzech gazet i podane na falach jednego radia.
I jeszcze delikwent, żyje w przeświadczeniu, że te jego pogwarki są wielce niewygodną wiedzą, stąd nieprzychylnosć jego osobie. A co tam? Ja bym wzmocnił to poczucie, niech żyje dalej z przekonaniem o prostocie otaczającego go świata, podbuduje przy tym ego, myśląc, że zbanowano go za hiperintelekt i argumenty nie do obalenia.
Media, nawet te bardzo poważne
stają się odrobinę mniej poważne, gdy opierają się na zupełnie niepoważnych zeznaniach jednego, jedynego (!) świadka. Takie wąskie gardziołko (nie mylić z Lindą Lovelace, indeed) informacji zaiste to dowód nie do obalenia. Różnicę między ‘a priori’, a ‘a posteriori’ znamy, czy raczej za bardzo wzięliśmy sobie do serca stary dowcip o milicjantach? Jeżeli tak, to obecność akwarium u Ciebie w domu czyni z Ciebie pedała.
To co, stawiasz na Tolka Banana, rybki welonki, czy RMFFM?
Ukłony 🙂
Zabrakło mi cierpliwości,
Zabrakło mi cierpliwości, żeby to tak krowie na rowie wyłożyć, próbowałem jak umiałem, ale nie pomogło. Nigdy nie miałem talentu dydaktycznego. Gratuluję i liczę na więcej, bo okazje niestety będą się nadarzać.
Dać mu okazje do satysfakcji
W gruncie rzeczy mnie to wisi, ale widać, że tu ciężko będzie z lekarstwem. W najbliższym czasie pacjentowi raczej nic nie pomoże, po co tutaj ma psuć powietrze.
Zestawia się konkretne hipotezy uzyskane na polu nauki, ich autor zaprasza na międzynarodową konferencje naukową, gdzie pod okiem uznanych specjalistów jako arbitrów można je poddawać obróbce krytyki. A w zamian otrzymujemy co?, coś co zostało zapisane na łamach trzech gazet i podane na falach jednego radia.
I jeszcze delikwent, żyje w przeświadczeniu, że te jego pogwarki są wielce niewygodną wiedzą, stąd nieprzychylnosć jego osobie. A co tam? Ja bym wzmocnił to poczucie, niech żyje dalej z przekonaniem o prostocie otaczającego go świata, podbuduje przy tym ego, myśląc, że zbanowano go za hiperintelekt i argumenty nie do obalenia.