Reklama

Partia już zaliczyła międzynarodowe pranie mózgów, ciesząc się jak

Partia już zaliczyła międzynarodowe pranie mózgów, ciesząc się jak dzieci z nowej zabawki czyli szkolenia w wykonaniu fakira. Już w drugim zdaniu pragnę uspokoić, że eksperci od międzynarodowej sławy są ekspertami od windowania miernot. Zarówno pierwszy Murzyn w USA, jak pierwszy żydowski Węgier we Francji, to są przykłady polityków celebrytów, którzy będą mieli bardzo poważne problemy z reelekcją. Dla Polski jest to o tyle dobra informacja, że w moimi przekonaniu jesteśmy w takich okolicznościach, które wykluczają wybory w “światowym stylu”. W 2007 roku mieliśmy jeszcze wielkie pompowane byki, dopiero po wyborach przyszedł niedźwiedź, niemały i chudy jak się okazało. Wówczas można się było bawić w rozmaite gierki kto tu z jakiej wioski pochodzi i jaką skończył szkołę. Te wybory nie będę zabawne, Smoleńska się nie uniknie, ceny na stacjach i niechby nawet w Biedronce są jakie są, będą bardzo poważne tematy na tapecie wyborczej. Tyle zasadniczych informacji, pomniejsze jest taka, że z prania mózgów w PO wyszedł jeden wielki Tymochowicz. Najbardziej zmartwiony powinien być producent tanich win z Biłgoraja, bo już wiadomo jaka będzie strategia PO. Strategia zawiera się w tytule felietonu, cała Platforma ma się przerobić na Palikota. Technicznie nazywa się to koniec pobłażania dla Smoleńska, w praktyce będzie się objawiać kilkoma hasłami. Po pierwsze po roku od największej tragedii dziejach polskiego bajzlu, partia przyszłości wyciągnie z grobu Lecha Kaczyńskiego. Wyciąganie odbędzie się w dwóch etapach i znaczeniach. Pod Wawelem już nie bojówki Palikota…, a tak przy okazji, widział ktoś te szwadrony? Mnie się zdarzyło parę razy i muszę powiedzieć, że średnia wieku tych bojówek jest wyższa niż średnia wieku słuchaczy RM i obrońców krzyża. Wracając do bojówek, już nie Palikota szwadrony ze sztucznymi szczękami, ale młodzież z PO będzie krzyczeć pod Wawelem, że się „pospieszyliśmy z decyzją”. Młodzież z większych wsi będzie wnioskować o przeniesienie zwłok pary prezydenckiej do Trzemeszna na przykład i powtarzać przy tym, że żadnych pomników. Pomnik na Placu Narutowicza postawiono w 2010 roku i tej zasady należy się trzymać. Pierwszy etap będzie polegał na podważaniu miejsca pochówku, we wszystkich mediach powtarza się sms’a, że Wawel był błędem. Nawet Kazimierz, znany narzeczony Izabel dostał darmowego sms’a. Drugi etap to już późny Palikot, PO będzie oceniać prezydenturę Lecha Kaczyńskiego jako fatalną i taką, która zasługuje na potępienie, nie szacunek Polaków. Tutaj żadnych rewelacji nie należy się spodziewać, krytyka będzie niczym więcej jak wiernym naśladowaniem tego co robił Palikot. Lech Kaczyński będzie pisowskim prezydentem, który blokował rozwój państwa, dzielił Polaków, przynosił wstyd na arenie międzynarodowej i realizował politykę izolującą Polskę. Politykę kłótni wewnętrznej i kłótni z sąsiadami. Partia przyszłości zajmie się surową oceną prezydentury przeszłości i obalaniem pamięci o Lechu Kaczyńskim, w ramach jednoczenia Polaków.

Odpowiedź na tę prymitywną strategię również zwarłem w tytule, jeśli jeszcze ktoś pozostał w PiS, co się jako tako zna na tym całym PR, to zdetonuje „nową” strategię PO tytułowym hasłem: „Cała Platforma Palikotem”. Ustawiczne przypominanie, że PO jako cała partia usiłuje wypełnić puste miejsce po Palikocie powinno dać właściwy odpór prymitywnym złożeniom kampanii. Do tego widać wyraźnie, że partia przyszłości, jak ognia boi się słowa DROŻYZNA. W związku z tym do Palikota dodać drożyznę i po całej międzynarodowej strategii PO zostanie tylko logo partyjne odciśnięte na piasku. W tej „nowej” strategii ważne jest jeszcze coś, a mianowicie zupełny brak pomysłów i wtórność. Międzynarodowi spece sprzedali desperatom receptę, którą desperaci zrealizowali w 2007 roku i powrotu do tamtego fenomenu nie ma. Moja skromna osoba jest jednym z dowodów na to, że drugi raz do tej samej śmierdzącej rzeczki PO, zdegustowani PiS spontanicznie nie wejdą. Nie wejdą, ponieważ zdegustowanie PO dla wielu jest znacznie większa, a powody zdegustowanie znacznie groźniejsze niż mundurki Romana Giertycha. Cała machina szczucia prezesa i prezesem nie ma już połowy z dawnej mocy, co widać szczególnie po tym, że parą się dmucha w medialny gwizdek. Szkło kontaktowe już tak nie śmieszy, do babć powrócił jako taki szacunek wraz z dowodami. Dawni i najbardziej ostrzy krytycy zobaczyli, że to wszystko nie jest takie proste, tam sobie myślę. Zresztą co tam ja, są ważniejsi, Balcerowicz, bo Meller już nie, przeprosił na kolanach jak Hołdys, ale Staszczyk i Staszewski, kilku innych dają radę. Oni dają sygnał odwrotny niż w 2007 roku, sygnał demobilizujący, a to już nie jest mało. Nie będzie żadnej powtórki z 2007 roku, wszystko wskazuje na to, że w wojsku też jest bunt i armia nie zgodziła się na poświecenie kolegów, którzy zginęli pod Smoleńskiem, żeby się nachapać politycznymi awansami. Jest bunt, jest presja na wyjaśnienie, eksperymenty i oceny prokuratury nie przebiegają tak jakby sobie tego życzyła władza, polska i rosyjska. Do tego Internet nie daje żyć i dociekliwi analitycy po kolejnych udowodnionych tezach, coraz ciężej są odbierani jako spiskowcy i oszołomy. W sumie dobra informacja z całą tą strategią Palikotów, wiele danych można z tego wyjąć. Desperacja i indolencja jest olbrzymia, wiara w międzynarodowe doradztwo ostatnią nadzieją, brak innych pomysłów niż strasznie PiS i profanowanie pamięci Lecha Kaczyńskiego dopełnia obrazu nędzy i niemocy. Z mojej strony jedno jest pewne, że obojętnie co się zdarzy partia zadymiarzy, tandeciarzy i populistów z PO nie dostanie mojego głosu. Tego jednego jestem pewien i wszystkim przy zdrowych zmysłach życzę.

Reklama
Reklama

51 KOMENTARZE

  1. Pełna zgoda
    Jednak nie doceniać popaprańców jest dużym błędem. Dam przykład.Wczoraj po dłuższej przerwie miałem okazję oglądnąć Wiadomości na TVP1 i muszę przyznać , że większego dysonansu poznawczego w moim życiu nie doświadczyłem (no może poza tym kiedy (mając 10 lat) zdałem sobie sprawę , że gdy ja umrę to świat się z tego powodu nie zawali i ptaszki dalej będą ćwierkały , motylki fruwały ect. – uwierzcie , bardzo traumatyczne przeżycie). No ale do rzeczy. Dysonans ten wynika z tego iż moją wiedzę o otaczającym mnie świecie nie czerpię już od dawna z tv radia ale z internetu. On to stał się moim oknem na świat, oknem w którym zderzają się różne opinie na podstawie których wyrabiam sobie pogląd na różne sprawy. To co zobaczyłem i wysłuchałem nijak ma się do tego co ja osobiście widzę, myślę i czuje o otaczającej nas rzeczywistości. To wygląda na dwa równoległe światy , które nie mają ze sobą żadnej styczności i trwają obok siebie. Dobrą analogią do tego stanu jest nieśmiertelny “Matrix” i dwie kolorowe pigułki. Ja już właściwą dawno połknąłem a niestety większość nie . Większość Polaków griluje i łyka papkę medialną bez refleksji i zastanowienia tkwiąc w tym matrix-ie.

    Jeżeli Pis nie wymyśli czegoś na kształt tej pigułki to obawiam się , że nie będzie zdecydowanej wygranej tej partii w wyborach , a tylko taka zdecydowana wygrana daje szanse na zmiany !!!!

    pozdrawiam

    ps. przykład:
    http://zagloba.salon24.pl/271056,ruski-samolot-caly-las-wykosi-nasz-wysadza-1-brzoza

    • “Niezdecydowana” wygrana da wręcz pewność zmian. Na gorsze.
      Zdecydowana, czy niewielka wygrana PiS – to nie szansa, lecz pewność zmian,
      ale zmian na gorsze. Ze względu na socjopatyczną osobowość J.K. PiS nie
      posiada zdolności koalicyjnej. Każda partia, która zgodzi się być koalicjantem
      będzie niszczona do skutku. Leszek Miller, człowiek wyważony, powiedział,
      że koalicja {SLD)z PiS równa się katastrofie {dla SLD}.
      Można, a nawet należy być krytycznym wobec PO, ale popieranie PiS
      to nieodpowiedzialność, bądź niedocenianie niekompetencji tej partii.

      • Przeczytaj jeszcze raz co
        Przeczytaj jeszcze raz co napisałeś. Jak zmrużysz oczy i złapiesz się za łeb, to jeszcze jest szansa, że do myślenia używasz odpowiedniego organu. Jeśli w tym komentarzu nie zobaczysz takich elementów jak: głupota w czystej postaci objawiająca się “argumentacją” pod tytułem socjopata Kaczyński i wyważony Miler (w biało-czerwonym krawacie z SO), to czas się kłaść do jesionki, by w tym wieku Bozia rozumu już nie wróci.

  2. Pełna zgoda
    Jednak nie doceniać popaprańców jest dużym błędem. Dam przykład.Wczoraj po dłuższej przerwie miałem okazję oglądnąć Wiadomości na TVP1 i muszę przyznać , że większego dysonansu poznawczego w moim życiu nie doświadczyłem (no może poza tym kiedy (mając 10 lat) zdałem sobie sprawę , że gdy ja umrę to świat się z tego powodu nie zawali i ptaszki dalej będą ćwierkały , motylki fruwały ect. – uwierzcie , bardzo traumatyczne przeżycie). No ale do rzeczy. Dysonans ten wynika z tego iż moją wiedzę o otaczającym mnie świecie nie czerpię już od dawna z tv radia ale z internetu. On to stał się moim oknem na świat, oknem w którym zderzają się różne opinie na podstawie których wyrabiam sobie pogląd na różne sprawy. To co zobaczyłem i wysłuchałem nijak ma się do tego co ja osobiście widzę, myślę i czuje o otaczającej nas rzeczywistości. To wygląda na dwa równoległe światy , które nie mają ze sobą żadnej styczności i trwają obok siebie. Dobrą analogią do tego stanu jest nieśmiertelny “Matrix” i dwie kolorowe pigułki. Ja już właściwą dawno połknąłem a niestety większość nie . Większość Polaków griluje i łyka papkę medialną bez refleksji i zastanowienia tkwiąc w tym matrix-ie.

    Jeżeli Pis nie wymyśli czegoś na kształt tej pigułki to obawiam się , że nie będzie zdecydowanej wygranej tej partii w wyborach , a tylko taka zdecydowana wygrana daje szanse na zmiany !!!!

    pozdrawiam

    ps. przykład:
    http://zagloba.salon24.pl/271056,ruski-samolot-caly-las-wykosi-nasz-wysadza-1-brzoza

    • “Niezdecydowana” wygrana da wręcz pewność zmian. Na gorsze.
      Zdecydowana, czy niewielka wygrana PiS – to nie szansa, lecz pewność zmian,
      ale zmian na gorsze. Ze względu na socjopatyczną osobowość J.K. PiS nie
      posiada zdolności koalicyjnej. Każda partia, która zgodzi się być koalicjantem
      będzie niszczona do skutku. Leszek Miller, człowiek wyważony, powiedział,
      że koalicja {SLD)z PiS równa się katastrofie {dla SLD}.
      Można, a nawet należy być krytycznym wobec PO, ale popieranie PiS
      to nieodpowiedzialność, bądź niedocenianie niekompetencji tej partii.

      • Przeczytaj jeszcze raz co
        Przeczytaj jeszcze raz co napisałeś. Jak zmrużysz oczy i złapiesz się za łeb, to jeszcze jest szansa, że do myślenia używasz odpowiedniego organu. Jeśli w tym komentarzu nie zobaczysz takich elementów jak: głupota w czystej postaci objawiająca się “argumentacją” pod tytułem socjopata Kaczyński i wyważony Miler (w biało-czerwonym krawacie z SO), to czas się kłaść do jesionki, by w tym wieku Bozia rozumu już nie wróci.

  3. Pełna zgoda
    Jednak nie doceniać popaprańców jest dużym błędem. Dam przykład.Wczoraj po dłuższej przerwie miałem okazję oglądnąć Wiadomości na TVP1 i muszę przyznać , że większego dysonansu poznawczego w moim życiu nie doświadczyłem (no może poza tym kiedy (mając 10 lat) zdałem sobie sprawę , że gdy ja umrę to świat się z tego powodu nie zawali i ptaszki dalej będą ćwierkały , motylki fruwały ect. – uwierzcie , bardzo traumatyczne przeżycie). No ale do rzeczy. Dysonans ten wynika z tego iż moją wiedzę o otaczającym mnie świecie nie czerpię już od dawna z tv radia ale z internetu. On to stał się moim oknem na świat, oknem w którym zderzają się różne opinie na podstawie których wyrabiam sobie pogląd na różne sprawy. To co zobaczyłem i wysłuchałem nijak ma się do tego co ja osobiście widzę, myślę i czuje o otaczającej nas rzeczywistości. To wygląda na dwa równoległe światy , które nie mają ze sobą żadnej styczności i trwają obok siebie. Dobrą analogią do tego stanu jest nieśmiertelny “Matrix” i dwie kolorowe pigułki. Ja już właściwą dawno połknąłem a niestety większość nie . Większość Polaków griluje i łyka papkę medialną bez refleksji i zastanowienia tkwiąc w tym matrix-ie.

    Jeżeli Pis nie wymyśli czegoś na kształt tej pigułki to obawiam się , że nie będzie zdecydowanej wygranej tej partii w wyborach , a tylko taka zdecydowana wygrana daje szanse na zmiany !!!!

    pozdrawiam

    ps. przykład:
    http://zagloba.salon24.pl/271056,ruski-samolot-caly-las-wykosi-nasz-wysadza-1-brzoza

    • “Niezdecydowana” wygrana da wręcz pewność zmian. Na gorsze.
      Zdecydowana, czy niewielka wygrana PiS – to nie szansa, lecz pewność zmian,
      ale zmian na gorsze. Ze względu na socjopatyczną osobowość J.K. PiS nie
      posiada zdolności koalicyjnej. Każda partia, która zgodzi się być koalicjantem
      będzie niszczona do skutku. Leszek Miller, człowiek wyważony, powiedział,
      że koalicja {SLD)z PiS równa się katastrofie {dla SLD}.
      Można, a nawet należy być krytycznym wobec PO, ale popieranie PiS
      to nieodpowiedzialność, bądź niedocenianie niekompetencji tej partii.

      • Przeczytaj jeszcze raz co
        Przeczytaj jeszcze raz co napisałeś. Jak zmrużysz oczy i złapiesz się za łeb, to jeszcze jest szansa, że do myślenia używasz odpowiedniego organu. Jeśli w tym komentarzu nie zobaczysz takich elementów jak: głupota w czystej postaci objawiająca się “argumentacją” pod tytułem socjopata Kaczyński i wyważony Miler (w biało-czerwonym krawacie z SO), to czas się kłaść do jesionki, by w tym wieku Bozia rozumu już nie wróci.

    • to się nie uda
      Ale każdy tekst, na który przypadkowo trafi internauta POszukujący, a będzie on dotyczył spraw, które PO chce ukryć, jest ważny. Ja robię następującą wrzutkę. Może już o tym było, najwyżej sobie utrwalimy. Czy pamiętacie o rozdzieleniu wizyt katyńskich? Na jaką uroczystość pojechał nasz premier na zaproszenie premiera Putina? Nie? No to przypominam. Na terenie Memoriału Katyńskiego Rosja ufundowała cerkiew prawosławną. 7 kwietnia 2010 roku miało się odbyć wmurowanie kamienia węgielnego pod te budowlę i na tę właśnie imprezę został zaproszony Donald Tusk. Rzecz tę wspomina się jakby niechętnie, bo to rozdzielenie wizyt nabrało trochę innego, całkiem nowego wymiaru. Ale z jakichś powodów ostatnio, tu i ówdzie znowu się ten fakt przypomina. Według Naszego Dziennika ( och, biada mi!) :
      "Jest to niezgodne z podpisaną w 1994 roku przez ministrów spraw zagranicznych Polski i Rosji umową o grobach i miejscach pamięci ofiar wojen i represji. Zastrzeżenia co do legalności budowy zgłaszał Rosjanom w połowie marca ub.r. minister Andrzej Przewoźnik, sekretarz Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa…"
      Wizyta w Katyniu 7 kwietnia miała potężną oprawę urzędniczą ze strony rosyjskiej. http://lamelka222.salon24.pl/
      Nic nie sugeruję, ani nie insynuuję, ale jest to mimo wszystko dość interesujące. No i po raz kolejny pełny szacunek dla internetowych inwestygacji niezależnych dziennikarzy śledczych.

    • Takich cudów ani Pan Bóg, ano
      Takich cudów ani Pan Bóg, ani nawet Era Ci nie zafunduje. Proponuję remis, czyli wygraną PiS i kontrolę medialną władzy. W tych warunkach nie widzę innego rozwiązania. Do tej pory mamy władzę, media, “elity”, “biznes” w jednej drużynie. Żyjemy trochę jak w Egipcie.

    • to się nie uda
      Ale każdy tekst, na który przypadkowo trafi internauta POszukujący, a będzie on dotyczył spraw, które PO chce ukryć, jest ważny. Ja robię następującą wrzutkę. Może już o tym było, najwyżej sobie utrwalimy. Czy pamiętacie o rozdzieleniu wizyt katyńskich? Na jaką uroczystość pojechał nasz premier na zaproszenie premiera Putina? Nie? No to przypominam. Na terenie Memoriału Katyńskiego Rosja ufundowała cerkiew prawosławną. 7 kwietnia 2010 roku miało się odbyć wmurowanie kamienia węgielnego pod te budowlę i na tę właśnie imprezę został zaproszony Donald Tusk. Rzecz tę wspomina się jakby niechętnie, bo to rozdzielenie wizyt nabrało trochę innego, całkiem nowego wymiaru. Ale z jakichś powodów ostatnio, tu i ówdzie znowu się ten fakt przypomina. Według Naszego Dziennika ( och, biada mi!) :
      "Jest to niezgodne z podpisaną w 1994 roku przez ministrów spraw zagranicznych Polski i Rosji umową o grobach i miejscach pamięci ofiar wojen i represji. Zastrzeżenia co do legalności budowy zgłaszał Rosjanom w połowie marca ub.r. minister Andrzej Przewoźnik, sekretarz Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa…"
      Wizyta w Katyniu 7 kwietnia miała potężną oprawę urzędniczą ze strony rosyjskiej. http://lamelka222.salon24.pl/
      Nic nie sugeruję, ani nie insynuuję, ale jest to mimo wszystko dość interesujące. No i po raz kolejny pełny szacunek dla internetowych inwestygacji niezależnych dziennikarzy śledczych.

    • Takich cudów ani Pan Bóg, ano
      Takich cudów ani Pan Bóg, ani nawet Era Ci nie zafunduje. Proponuję remis, czyli wygraną PiS i kontrolę medialną władzy. W tych warunkach nie widzę innego rozwiązania. Do tej pory mamy władzę, media, “elity”, “biznes” w jednej drużynie. Żyjemy trochę jak w Egipcie.

    • to się nie uda
      Ale każdy tekst, na który przypadkowo trafi internauta POszukujący, a będzie on dotyczył spraw, które PO chce ukryć, jest ważny. Ja robię następującą wrzutkę. Może już o tym było, najwyżej sobie utrwalimy. Czy pamiętacie o rozdzieleniu wizyt katyńskich? Na jaką uroczystość pojechał nasz premier na zaproszenie premiera Putina? Nie? No to przypominam. Na terenie Memoriału Katyńskiego Rosja ufundowała cerkiew prawosławną. 7 kwietnia 2010 roku miało się odbyć wmurowanie kamienia węgielnego pod te budowlę i na tę właśnie imprezę został zaproszony Donald Tusk. Rzecz tę wspomina się jakby niechętnie, bo to rozdzielenie wizyt nabrało trochę innego, całkiem nowego wymiaru. Ale z jakichś powodów ostatnio, tu i ówdzie znowu się ten fakt przypomina. Według Naszego Dziennika ( och, biada mi!) :
      "Jest to niezgodne z podpisaną w 1994 roku przez ministrów spraw zagranicznych Polski i Rosji umową o grobach i miejscach pamięci ofiar wojen i represji. Zastrzeżenia co do legalności budowy zgłaszał Rosjanom w połowie marca ub.r. minister Andrzej Przewoźnik, sekretarz Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa…"
      Wizyta w Katyniu 7 kwietnia miała potężną oprawę urzędniczą ze strony rosyjskiej. http://lamelka222.salon24.pl/
      Nic nie sugeruję, ani nie insynuuję, ale jest to mimo wszystko dość interesujące. No i po raz kolejny pełny szacunek dla internetowych inwestygacji niezależnych dziennikarzy śledczych.

    • Takich cudów ani Pan Bóg, ano
      Takich cudów ani Pan Bóg, ani nawet Era Ci nie zafunduje. Proponuję remis, czyli wygraną PiS i kontrolę medialną władzy. W tych warunkach nie widzę innego rozwiązania. Do tej pory mamy władzę, media, “elity”, “biznes” w jednej drużynie. Żyjemy trochę jak w Egipcie.

  4. @ MK obyś się nie mylił
    Ja takim optymistą nie jestem, choć trzeba przyznać że, w internecie w porównaniu do 2007 roku zaszły znaczące zmiany, to oglądając telewizję tego nie dostrzegam. A jak wiadomo dla znacznej części społeczeństwa która w tym czasie haruje by zarobić na swoje rodziny, jedyną informacją na temat bieżącej polityki są, kilkuminutowe migawki w faktach, wydarzeniach czy wiadomościach. I to one w znaczącej części kształtują podgląd na politykę. A w owych programach informacyjnych znaczącej zmiany z rokiem 2007 jakoś nie dostrzegam.

     

    @ chlor

    A co zrobić żeby przegrało PO, PIS, SLD oraz PSL ?
     

  5. @ MK obyś się nie mylił
    Ja takim optymistą nie jestem, choć trzeba przyznać że, w internecie w porównaniu do 2007 roku zaszły znaczące zmiany, to oglądając telewizję tego nie dostrzegam. A jak wiadomo dla znacznej części społeczeństwa która w tym czasie haruje by zarobić na swoje rodziny, jedyną informacją na temat bieżącej polityki są, kilkuminutowe migawki w faktach, wydarzeniach czy wiadomościach. I to one w znaczącej części kształtują podgląd na politykę. A w owych programach informacyjnych znaczącej zmiany z rokiem 2007 jakoś nie dostrzegam.

     

    @ chlor

    A co zrobić żeby przegrało PO, PIS, SLD oraz PSL ?
     

  6. @ MK obyś się nie mylił
    Ja takim optymistą nie jestem, choć trzeba przyznać że, w internecie w porównaniu do 2007 roku zaszły znaczące zmiany, to oglądając telewizję tego nie dostrzegam. A jak wiadomo dla znacznej części społeczeństwa która w tym czasie haruje by zarobić na swoje rodziny, jedyną informacją na temat bieżącej polityki są, kilkuminutowe migawki w faktach, wydarzeniach czy wiadomościach. I to one w znaczącej części kształtują podgląd na politykę. A w owych programach informacyjnych znaczącej zmiany z rokiem 2007 jakoś nie dostrzegam.

     

    @ chlor

    A co zrobić żeby przegrało PO, PIS, SLD oraz PSL ?
     

  7. Widzę że
    Albo nie słuchasz albo nie słyszysz, po przemówieniu 10 kwietna na KP w prasie oraz w telewizji jest totalna jazda po Kaczyńskim, włączając delegalizację PIS-u. Inną sprawą jest fakt że, jakiś tam procent krytyki jest jak najbardziej uzasadniony.

    • Dokładnie
      Psychol z jedynie słusznej orientacji chciał zabić Kaczyńskiego, więc w opowiedzi SLD przygotował projekt ustawy który pozwoli zlikwidować PiS. Ryszard C by się ucieszył. W końcu jak kiedyś powiedział “trzeba dorżnąć watahę”. A może to był ktoś inny…?

  8. Widzę że
    Albo nie słuchasz albo nie słyszysz, po przemówieniu 10 kwietna na KP w prasie oraz w telewizji jest totalna jazda po Kaczyńskim, włączając delegalizację PIS-u. Inną sprawą jest fakt że, jakiś tam procent krytyki jest jak najbardziej uzasadniony.

    • Dokładnie
      Psychol z jedynie słusznej orientacji chciał zabić Kaczyńskiego, więc w opowiedzi SLD przygotował projekt ustawy który pozwoli zlikwidować PiS. Ryszard C by się ucieszył. W końcu jak kiedyś powiedział “trzeba dorżnąć watahę”. A może to był ktoś inny…?

  9. Widzę że
    Albo nie słuchasz albo nie słyszysz, po przemówieniu 10 kwietna na KP w prasie oraz w telewizji jest totalna jazda po Kaczyńskim, włączając delegalizację PIS-u. Inną sprawą jest fakt że, jakiś tam procent krytyki jest jak najbardziej uzasadniony.

    • Dokładnie
      Psychol z jedynie słusznej orientacji chciał zabić Kaczyńskiego, więc w opowiedzi SLD przygotował projekt ustawy który pozwoli zlikwidować PiS. Ryszard C by się ucieszył. W końcu jak kiedyś powiedział “trzeba dorżnąć watahę”. A może to był ktoś inny…?

  10. Oneciarze i inne półgłówki
    Oneciarze i inne półgłówki dostają pierwsze i ostatnie ostrzeżenie. na razie są bany na nicki, każdy kolejny ban będzie na IP, co znaczy, że nie wejdą na stronę. Sztabowi wyrobnicy i półgłówki z Onetu nie mają tu prawa nawet oddychać.

  11. Oneciarze i inne półgłówki
    Oneciarze i inne półgłówki dostają pierwsze i ostatnie ostrzeżenie. na razie są bany na nicki, każdy kolejny ban będzie na IP, co znaczy, że nie wejdą na stronę. Sztabowi wyrobnicy i półgłówki z Onetu nie mają tu prawa nawet oddychać.

  12. Oneciarze i inne półgłówki
    Oneciarze i inne półgłówki dostają pierwsze i ostatnie ostrzeżenie. na razie są bany na nicki, każdy kolejny ban będzie na IP, co znaczy, że nie wejdą na stronę. Sztabowi wyrobnicy i półgłówki z Onetu nie mają tu prawa nawet oddychać.

  13. Wybacz, że zamiast linku wklejam cały tekst
    uważam bowiem, że jest wyjątkowy. Jak wszystkie ostatnie teksty Krzysztofa Feusette(polecam również ,,Godnośc szarpana blachą” w ostatnim numerze Uważam Rze).

    Opublikowane 20 kwietnia 2011, napisane przez kfeu

    Krzysztof Feusette

    Trudno oprzeć się wrażeniu, że zapowiadana od kilku dni ofensywa Platformy Obywatelskiej, mająca na celu zrównanie z ziemią wszystkiego, co nie platformerskie, nabrała rumieńców. Minister Sikorski jako autor programu wyborczego PO zaczyna wciskać ludziom ciemnotę, że przez rok żałoby posłowie tej partii trzymali języki za zębami, a teraz powiedzą, co myślą. Po pierwsze musieliby myśleć, a tego o niektórych powiedzieć nie można. Nie pamięta już pan minister wściekłości na palikotopodobnych twarzach, gdy Jarosław Kaczyński „nie był sobą”, jak pisały tuż po tragedii rozgorączkowane jego wyciszeniem media? Tak banalny powód odmiany jak śmierć najbliższych w ogóle nie był brany pod uwagę, więc wiceszef PO – Palikot oznajmił wtedy, tak dla jaj, że on też się zmienia. Założył zerówki i nastroszył fryzurkę, ale piana na ustach pozostała.

    Potem było spotkanie Komitetu Poparcia Bronisława Komorowskiego, na którym śpiewano piosenkę o tym, że charyzmę mają „psychopaci”, a paru dziwaków na stare lata ogłuszonych mediami prześcigało się, który mocniej przyłoży kontrkandydatowi. Jak można być szefem dyplomacji i mieć tak krótką pamięć? Ministrze Sikorski, a słowa pana kontrkandydata w platformerskich prawyborach? Ja wiem, pan ich nie pamięta. Już przypominam: „Wyluzuj, Radku, wyluzuj” – tak to leciało. To było wtedy, gdy zamiast watah chciał pan dorżnąć kolegę. Ale uspokajam, odrobił pan to pomysłem, by we wszystkich ambasadach wieszać potem jego portrety. Chyba znowu czas wyluzować.

    Amnezja przed wyborami to zaleta. Nie tylko zresztą ministra Sikorskiego. Wydaje się, że cierpią na nią także Wojskowa Prokuratura Okręgowa i prorządowe media. Kiedy ta pierwsza ogłaszała zamknięcie wątku ewentualnego zamachu, była zdecydowana i pewna swego. Do chwili, gdy z sali nie padło pytanie o to, czy można wydawać tak kategoryczne osądy bez obejrzenia choćby wraku samolotu. Wtedy prokuratorzy dodali szybko, że odrzucenie zamachu jako przyczyny katastrofy to stan tylko „na dzień dzisiejszy” i że kiedy dojdą nowe dowody, to oni, oczywiście, rzecz jasna, jak najbardziej wszystko sprawdzą. Mija kilkanaście dni i szast, prast, czarodziejska różdżka kreśli kółka na czołach prokuratorów, a ci w mgnieniu oka zapominają, jacy są pewni i zdecydowani. Oto na konferencji oglądamy zagubionych ludzi, którzy niby chcą coś powiedzieć, niby coś tam ustalili, ale tak naprawdę, nie wiedzą nawet, czy jest sens o tym wspominać, bo to przecież tylko ustalenia „na dzień dzisiejszy”.

    Rzecznik prasowy, pułkownik Rzepa mówi nieśmiało, jakby zapomniał zeszytu do polskiego: „W dotychczas zgromadzonym materiale nie ma żadnych dowodów, które wskazywałyby na to, że katastrofa Tu-154 była efektem nacisków na załogę Tu-154. Wątek ten nie został jeszcze zamknięty, śledztwo nadal trwa i dopóki się nie skończy, trudno formułować ostateczne tezy. Głównym słowem w tym komunikacie jest słowo: dotychczas”. Ręce składają się do oklasków, brawo Wojskowa Prokuratura Okręgowa. Nie dość, że udało jej się znowu coś ustalić, to jeszcze potrafi całość opatrzyć niezbędnymi didaskaliami. Otóż ważne jest słowo „dotychczas”, a nie jest ważne zdanie „nie ma żadnych dowodów na naciski”, ważne jest stwierdzenie „wątek nie został zamknięty”, tak jak w przypadku zamachu ważne było, że „watek zamknięty został”. Jeśli ktoś ma jeszcze złudzenia, kto na tym łez padole częściej „gra Smoleńskiem”, rząd czy opozycja, to chyba powinien zrobić badania okresowe, bo ani ze słuchem, ani ze wzrokiem nie jest u niego za dobrze.

    Ale niech będzie, napiszmy słowo DOTYCHCZAS dużymi literami. Czy to zmienia zasadniczą treść wystąpienia prokuratury? Nie. Nadal nie ma „żadnych dowodów” na naciski na załogę Tu-154. Ani ze strony prezydenta, ani ze strony generała Błasika, ani nawet wdów po Januszu Kurtyce czy Przemysławie Gosiewskim, które po krzyku premiera państwo polskie obraziło także ustami wicemarszałka Niesiołowskiego i wspomnianego posłańca języka za zębami – ministra Sikorskiego. A skoro tych dowodów nadal nie ma, to ja już niczego nie rozumiem. Lech Wałęsa mówił: „Piloci w tych warunkach odmówili lądowania. Prezydent Lech Kaczyński zadzwonił do brata z pytaniem, co robić, ten zalecił lądowanie. Prezydent wysłał szefa protokołu do pilotów z poleceniem lądowania. Piloci odmówili. Prezydent wezwał i wysłał generała. Piloci odmówili. Generał po żołniersku załatwił lądowanie”.Tomasz Nałęcz w rozmowie z Onet.pl mówił: „Onet: – Swoją drogą, czy zapraszanie na pokład samolotu tylu ważnych osobistości – m.in. byłych premierów i głów państwa – nie jest kuszeniem losu?

    Tomasz Nałęcz: – Nie, bo prezydent Komorowski pozostawia decyzje o pilotowaniu i lądowaniu kapitanowi samolotu. Onet: – W trakcie podróży do Smoleńska śp. prezydent Lech Kaczyński mógł sam podjąć decyzję? Tomasz Nałęcz: – Wiem, że piloci z własnej woli nie ryzykowaliby lądowania. Nie uwierzę w opis, że winni katastrofy smoleńskiej są piloci”.

    Takie głosy napędzały teorię o prezydenckim „Ląduj, dziadu!”. Dziś wypadałoby jednak zawołanie to rzucić prosto w twarze ludziom, którzy w politycznej nawalance odlecieli tam, gdzie w powodzi kłamstw zatykają się ostatnie rynsztoki. Zapytam więc w imieniu rodzin prezydenta, generała Błasika i pilotów. Przeprosisz, jeden z drugim? Potrafisz, dziadu? 

    • Potem spokojnie przeczytam.
      Potem spokojnie przeczytam. Na tego człowieka zwróciłem już uwagę, pisał jakąś polemikę z dwoma redaktorami GW i bawił się z nimi jak z dziećmi. Ma dobre pióro i ciekawie analizuje, w tym znaczeniu, że wiele widzi i dobrze dobiera przykłady. Mam z nim tylko jeden problem, pojęcia nie mam jak się wymawia jego nazwisko.

      • Po trzymiesięcznym
        Po trzymiesięcznym intensywnym kursie francuskiego 40 lat temu, ale za to z bardzo dobrą znajomością angielskiego, z ogólnym talentem do języków i ze znajomością kilku, odważę się zasugerować, że wymawia się je jako “feset” z akcentem na ostatnie “e”. Pierwsze “e” jest lekko zamknięte, coś jak “e” umlaut w niemieckim. Ten wpis może okazać się wpisem kontrowersyjnym, a nawet obrazoburczym, więc liczę na przychylność, podejrzewając prowokację 🙂
        A zupełnie na serio-często we śnie gadam płynnie po francusku. I stąd moja teoria, że człowiek nigdy niczego nie zapomina, wszystko gdzieś zostaje w głowie, tylko z czasem gubimy klucz do danej szuflady. Ale z mózgiem jest jak z komputerem, dopiero młotek Ziobry może w pełni wykasować plik z twardego dysku. Mnie w każdym razie wiele razy taki klucz znalazł się we śnie, a nawet przestrzenne rozwiązanie zadań z geometrii wykreślnej na studiach.

  14. Wybacz, że zamiast linku wklejam cały tekst
    uważam bowiem, że jest wyjątkowy. Jak wszystkie ostatnie teksty Krzysztofa Feusette(polecam również ,,Godnośc szarpana blachą” w ostatnim numerze Uważam Rze).

    Opublikowane 20 kwietnia 2011, napisane przez kfeu

    Krzysztof Feusette

    Trudno oprzeć się wrażeniu, że zapowiadana od kilku dni ofensywa Platformy Obywatelskiej, mająca na celu zrównanie z ziemią wszystkiego, co nie platformerskie, nabrała rumieńców. Minister Sikorski jako autor programu wyborczego PO zaczyna wciskać ludziom ciemnotę, że przez rok żałoby posłowie tej partii trzymali języki za zębami, a teraz powiedzą, co myślą. Po pierwsze musieliby myśleć, a tego o niektórych powiedzieć nie można. Nie pamięta już pan minister wściekłości na palikotopodobnych twarzach, gdy Jarosław Kaczyński „nie był sobą”, jak pisały tuż po tragedii rozgorączkowane jego wyciszeniem media? Tak banalny powód odmiany jak śmierć najbliższych w ogóle nie był brany pod uwagę, więc wiceszef PO – Palikot oznajmił wtedy, tak dla jaj, że on też się zmienia. Założył zerówki i nastroszył fryzurkę, ale piana na ustach pozostała.

    Potem było spotkanie Komitetu Poparcia Bronisława Komorowskiego, na którym śpiewano piosenkę o tym, że charyzmę mają „psychopaci”, a paru dziwaków na stare lata ogłuszonych mediami prześcigało się, który mocniej przyłoży kontrkandydatowi. Jak można być szefem dyplomacji i mieć tak krótką pamięć? Ministrze Sikorski, a słowa pana kontrkandydata w platformerskich prawyborach? Ja wiem, pan ich nie pamięta. Już przypominam: „Wyluzuj, Radku, wyluzuj” – tak to leciało. To było wtedy, gdy zamiast watah chciał pan dorżnąć kolegę. Ale uspokajam, odrobił pan to pomysłem, by we wszystkich ambasadach wieszać potem jego portrety. Chyba znowu czas wyluzować.

    Amnezja przed wyborami to zaleta. Nie tylko zresztą ministra Sikorskiego. Wydaje się, że cierpią na nią także Wojskowa Prokuratura Okręgowa i prorządowe media. Kiedy ta pierwsza ogłaszała zamknięcie wątku ewentualnego zamachu, była zdecydowana i pewna swego. Do chwili, gdy z sali nie padło pytanie o to, czy można wydawać tak kategoryczne osądy bez obejrzenia choćby wraku samolotu. Wtedy prokuratorzy dodali szybko, że odrzucenie zamachu jako przyczyny katastrofy to stan tylko „na dzień dzisiejszy” i że kiedy dojdą nowe dowody, to oni, oczywiście, rzecz jasna, jak najbardziej wszystko sprawdzą. Mija kilkanaście dni i szast, prast, czarodziejska różdżka kreśli kółka na czołach prokuratorów, a ci w mgnieniu oka zapominają, jacy są pewni i zdecydowani. Oto na konferencji oglądamy zagubionych ludzi, którzy niby chcą coś powiedzieć, niby coś tam ustalili, ale tak naprawdę, nie wiedzą nawet, czy jest sens o tym wspominać, bo to przecież tylko ustalenia „na dzień dzisiejszy”.

    Rzecznik prasowy, pułkownik Rzepa mówi nieśmiało, jakby zapomniał zeszytu do polskiego: „W dotychczas zgromadzonym materiale nie ma żadnych dowodów, które wskazywałyby na to, że katastrofa Tu-154 była efektem nacisków na załogę Tu-154. Wątek ten nie został jeszcze zamknięty, śledztwo nadal trwa i dopóki się nie skończy, trudno formułować ostateczne tezy. Głównym słowem w tym komunikacie jest słowo: dotychczas”. Ręce składają się do oklasków, brawo Wojskowa Prokuratura Okręgowa. Nie dość, że udało jej się znowu coś ustalić, to jeszcze potrafi całość opatrzyć niezbędnymi didaskaliami. Otóż ważne jest słowo „dotychczas”, a nie jest ważne zdanie „nie ma żadnych dowodów na naciski”, ważne jest stwierdzenie „wątek nie został zamknięty”, tak jak w przypadku zamachu ważne było, że „watek zamknięty został”. Jeśli ktoś ma jeszcze złudzenia, kto na tym łez padole częściej „gra Smoleńskiem”, rząd czy opozycja, to chyba powinien zrobić badania okresowe, bo ani ze słuchem, ani ze wzrokiem nie jest u niego za dobrze.

    Ale niech będzie, napiszmy słowo DOTYCHCZAS dużymi literami. Czy to zmienia zasadniczą treść wystąpienia prokuratury? Nie. Nadal nie ma „żadnych dowodów” na naciski na załogę Tu-154. Ani ze strony prezydenta, ani ze strony generała Błasika, ani nawet wdów po Januszu Kurtyce czy Przemysławie Gosiewskim, które po krzyku premiera państwo polskie obraziło także ustami wicemarszałka Niesiołowskiego i wspomnianego posłańca języka za zębami – ministra Sikorskiego. A skoro tych dowodów nadal nie ma, to ja już niczego nie rozumiem. Lech Wałęsa mówił: „Piloci w tych warunkach odmówili lądowania. Prezydent Lech Kaczyński zadzwonił do brata z pytaniem, co robić, ten zalecił lądowanie. Prezydent wysłał szefa protokołu do pilotów z poleceniem lądowania. Piloci odmówili. Prezydent wezwał i wysłał generała. Piloci odmówili. Generał po żołniersku załatwił lądowanie”.Tomasz Nałęcz w rozmowie z Onet.pl mówił: „Onet: – Swoją drogą, czy zapraszanie na pokład samolotu tylu ważnych osobistości – m.in. byłych premierów i głów państwa – nie jest kuszeniem losu?

    Tomasz Nałęcz: – Nie, bo prezydent Komorowski pozostawia decyzje o pilotowaniu i lądowaniu kapitanowi samolotu. Onet: – W trakcie podróży do Smoleńska śp. prezydent Lech Kaczyński mógł sam podjąć decyzję? Tomasz Nałęcz: – Wiem, że piloci z własnej woli nie ryzykowaliby lądowania. Nie uwierzę w opis, że winni katastrofy smoleńskiej są piloci”.

    Takie głosy napędzały teorię o prezydenckim „Ląduj, dziadu!”. Dziś wypadałoby jednak zawołanie to rzucić prosto w twarze ludziom, którzy w politycznej nawalance odlecieli tam, gdzie w powodzi kłamstw zatykają się ostatnie rynsztoki. Zapytam więc w imieniu rodzin prezydenta, generała Błasika i pilotów. Przeprosisz, jeden z drugim? Potrafisz, dziadu? 

    • Potem spokojnie przeczytam.
      Potem spokojnie przeczytam. Na tego człowieka zwróciłem już uwagę, pisał jakąś polemikę z dwoma redaktorami GW i bawił się z nimi jak z dziećmi. Ma dobre pióro i ciekawie analizuje, w tym znaczeniu, że wiele widzi i dobrze dobiera przykłady. Mam z nim tylko jeden problem, pojęcia nie mam jak się wymawia jego nazwisko.

      • Po trzymiesięcznym
        Po trzymiesięcznym intensywnym kursie francuskiego 40 lat temu, ale za to z bardzo dobrą znajomością angielskiego, z ogólnym talentem do języków i ze znajomością kilku, odważę się zasugerować, że wymawia się je jako “feset” z akcentem na ostatnie “e”. Pierwsze “e” jest lekko zamknięte, coś jak “e” umlaut w niemieckim. Ten wpis może okazać się wpisem kontrowersyjnym, a nawet obrazoburczym, więc liczę na przychylność, podejrzewając prowokację 🙂
        A zupełnie na serio-często we śnie gadam płynnie po francusku. I stąd moja teoria, że człowiek nigdy niczego nie zapomina, wszystko gdzieś zostaje w głowie, tylko z czasem gubimy klucz do danej szuflady. Ale z mózgiem jest jak z komputerem, dopiero młotek Ziobry może w pełni wykasować plik z twardego dysku. Mnie w każdym razie wiele razy taki klucz znalazł się we śnie, a nawet przestrzenne rozwiązanie zadań z geometrii wykreślnej na studiach.

  15. Wybacz, że zamiast linku wklejam cały tekst
    uważam bowiem, że jest wyjątkowy. Jak wszystkie ostatnie teksty Krzysztofa Feusette(polecam również ,,Godnośc szarpana blachą” w ostatnim numerze Uważam Rze).

    Opublikowane 20 kwietnia 2011, napisane przez kfeu

    Krzysztof Feusette

    Trudno oprzeć się wrażeniu, że zapowiadana od kilku dni ofensywa Platformy Obywatelskiej, mająca na celu zrównanie z ziemią wszystkiego, co nie platformerskie, nabrała rumieńców. Minister Sikorski jako autor programu wyborczego PO zaczyna wciskać ludziom ciemnotę, że przez rok żałoby posłowie tej partii trzymali języki za zębami, a teraz powiedzą, co myślą. Po pierwsze musieliby myśleć, a tego o niektórych powiedzieć nie można. Nie pamięta już pan minister wściekłości na palikotopodobnych twarzach, gdy Jarosław Kaczyński „nie był sobą”, jak pisały tuż po tragedii rozgorączkowane jego wyciszeniem media? Tak banalny powód odmiany jak śmierć najbliższych w ogóle nie był brany pod uwagę, więc wiceszef PO – Palikot oznajmił wtedy, tak dla jaj, że on też się zmienia. Założył zerówki i nastroszył fryzurkę, ale piana na ustach pozostała.

    Potem było spotkanie Komitetu Poparcia Bronisława Komorowskiego, na którym śpiewano piosenkę o tym, że charyzmę mają „psychopaci”, a paru dziwaków na stare lata ogłuszonych mediami prześcigało się, który mocniej przyłoży kontrkandydatowi. Jak można być szefem dyplomacji i mieć tak krótką pamięć? Ministrze Sikorski, a słowa pana kontrkandydata w platformerskich prawyborach? Ja wiem, pan ich nie pamięta. Już przypominam: „Wyluzuj, Radku, wyluzuj” – tak to leciało. To było wtedy, gdy zamiast watah chciał pan dorżnąć kolegę. Ale uspokajam, odrobił pan to pomysłem, by we wszystkich ambasadach wieszać potem jego portrety. Chyba znowu czas wyluzować.

    Amnezja przed wyborami to zaleta. Nie tylko zresztą ministra Sikorskiego. Wydaje się, że cierpią na nią także Wojskowa Prokuratura Okręgowa i prorządowe media. Kiedy ta pierwsza ogłaszała zamknięcie wątku ewentualnego zamachu, była zdecydowana i pewna swego. Do chwili, gdy z sali nie padło pytanie o to, czy można wydawać tak kategoryczne osądy bez obejrzenia choćby wraku samolotu. Wtedy prokuratorzy dodali szybko, że odrzucenie zamachu jako przyczyny katastrofy to stan tylko „na dzień dzisiejszy” i że kiedy dojdą nowe dowody, to oni, oczywiście, rzecz jasna, jak najbardziej wszystko sprawdzą. Mija kilkanaście dni i szast, prast, czarodziejska różdżka kreśli kółka na czołach prokuratorów, a ci w mgnieniu oka zapominają, jacy są pewni i zdecydowani. Oto na konferencji oglądamy zagubionych ludzi, którzy niby chcą coś powiedzieć, niby coś tam ustalili, ale tak naprawdę, nie wiedzą nawet, czy jest sens o tym wspominać, bo to przecież tylko ustalenia „na dzień dzisiejszy”.

    Rzecznik prasowy, pułkownik Rzepa mówi nieśmiało, jakby zapomniał zeszytu do polskiego: „W dotychczas zgromadzonym materiale nie ma żadnych dowodów, które wskazywałyby na to, że katastrofa Tu-154 była efektem nacisków na załogę Tu-154. Wątek ten nie został jeszcze zamknięty, śledztwo nadal trwa i dopóki się nie skończy, trudno formułować ostateczne tezy. Głównym słowem w tym komunikacie jest słowo: dotychczas”. Ręce składają się do oklasków, brawo Wojskowa Prokuratura Okręgowa. Nie dość, że udało jej się znowu coś ustalić, to jeszcze potrafi całość opatrzyć niezbędnymi didaskaliami. Otóż ważne jest słowo „dotychczas”, a nie jest ważne zdanie „nie ma żadnych dowodów na naciski”, ważne jest stwierdzenie „wątek nie został zamknięty”, tak jak w przypadku zamachu ważne było, że „watek zamknięty został”. Jeśli ktoś ma jeszcze złudzenia, kto na tym łez padole częściej „gra Smoleńskiem”, rząd czy opozycja, to chyba powinien zrobić badania okresowe, bo ani ze słuchem, ani ze wzrokiem nie jest u niego za dobrze.

    Ale niech będzie, napiszmy słowo DOTYCHCZAS dużymi literami. Czy to zmienia zasadniczą treść wystąpienia prokuratury? Nie. Nadal nie ma „żadnych dowodów” na naciski na załogę Tu-154. Ani ze strony prezydenta, ani ze strony generała Błasika, ani nawet wdów po Januszu Kurtyce czy Przemysławie Gosiewskim, które po krzyku premiera państwo polskie obraziło także ustami wicemarszałka Niesiołowskiego i wspomnianego posłańca języka za zębami – ministra Sikorskiego. A skoro tych dowodów nadal nie ma, to ja już niczego nie rozumiem. Lech Wałęsa mówił: „Piloci w tych warunkach odmówili lądowania. Prezydent Lech Kaczyński zadzwonił do brata z pytaniem, co robić, ten zalecił lądowanie. Prezydent wysłał szefa protokołu do pilotów z poleceniem lądowania. Piloci odmówili. Prezydent wezwał i wysłał generała. Piloci odmówili. Generał po żołniersku załatwił lądowanie”.Tomasz Nałęcz w rozmowie z Onet.pl mówił: „Onet: – Swoją drogą, czy zapraszanie na pokład samolotu tylu ważnych osobistości – m.in. byłych premierów i głów państwa – nie jest kuszeniem losu?

    Tomasz Nałęcz: – Nie, bo prezydent Komorowski pozostawia decyzje o pilotowaniu i lądowaniu kapitanowi samolotu. Onet: – W trakcie podróży do Smoleńska śp. prezydent Lech Kaczyński mógł sam podjąć decyzję? Tomasz Nałęcz: – Wiem, że piloci z własnej woli nie ryzykowaliby lądowania. Nie uwierzę w opis, że winni katastrofy smoleńskiej są piloci”.

    Takie głosy napędzały teorię o prezydenckim „Ląduj, dziadu!”. Dziś wypadałoby jednak zawołanie to rzucić prosto w twarze ludziom, którzy w politycznej nawalance odlecieli tam, gdzie w powodzi kłamstw zatykają się ostatnie rynsztoki. Zapytam więc w imieniu rodzin prezydenta, generała Błasika i pilotów. Przeprosisz, jeden z drugim? Potrafisz, dziadu? 

    • Potem spokojnie przeczytam.
      Potem spokojnie przeczytam. Na tego człowieka zwróciłem już uwagę, pisał jakąś polemikę z dwoma redaktorami GW i bawił się z nimi jak z dziećmi. Ma dobre pióro i ciekawie analizuje, w tym znaczeniu, że wiele widzi i dobrze dobiera przykłady. Mam z nim tylko jeden problem, pojęcia nie mam jak się wymawia jego nazwisko.

      • Po trzymiesięcznym
        Po trzymiesięcznym intensywnym kursie francuskiego 40 lat temu, ale za to z bardzo dobrą znajomością angielskiego, z ogólnym talentem do języków i ze znajomością kilku, odważę się zasugerować, że wymawia się je jako “feset” z akcentem na ostatnie “e”. Pierwsze “e” jest lekko zamknięte, coś jak “e” umlaut w niemieckim. Ten wpis może okazać się wpisem kontrowersyjnym, a nawet obrazoburczym, więc liczę na przychylność, podejrzewając prowokację 🙂
        A zupełnie na serio-często we śnie gadam płynnie po francusku. I stąd moja teoria, że człowiek nigdy niczego nie zapomina, wszystko gdzieś zostaje w głowie, tylko z czasem gubimy klucz do danej szuflady. Ale z mózgiem jest jak z komputerem, dopiero młotek Ziobry może w pełni wykasować plik z twardego dysku. Mnie w każdym razie wiele razy taki klucz znalazł się we śnie, a nawet przestrzenne rozwiązanie zadań z geometrii wykreślnej na studiach.