Reklama

Przez cały dzień patrzyłem n

Przez cały dzień patrzyłem na wszystko jednym okiem i podsłuchiwałem jednym uchem, zarobiony jestem, piszę nową rzecz, ukończona się koryguje, redaguje i jeszcze będzie dopieszczona. Z tego co zobaczyłem i zauważyłem niewiele straciłem i jeszcze rym, od niechcenia, udało mi się trzasnąć, tak jak od niechcenia zwracałem uwagę. No, ale choćby z grzeczności warto spisać co i jak skoro się zaczyna. Pierwsza dopadła mnie informacja, że PJN się sypie, bo są zakulisowe walki, tutaj od razu sobie pomyślałem, że najgorzej mają ci co zaczynają, obojętnie co zaczynają. Piłkarz robiący za gwiazdę trafi w tak zwane światło bramki i już słyszy, że oddał cudowny strzał, debiutant strzeli w okienko i mu się udało. Wielbiony pisarz napisze byle romansidło i natychmiast otworzy nowy rozdział w literaturze, nie inaczej jest z partiami. A gdzie nie ma zakulisowych walk i gdzie się nie sypie? Z tymi dwoma magikami z Eurokołchozu tak czy siak będą problemy, jak z nimi wszystkim co im się wydaje, że są mistrzami marionetek. Będą problemy zwłaszcza, że kolegów z dawnej partii mają jeszcze głupszych. Ziobro z Kurskim, kontra Bielan i Kamiński, jako nowa jakość debaty, nie daje wiele nadziei. Na starcie te dwie nalane twarze budzą jednoznaczne skojarzenia i od początku uprzedzałem, aby się schowali. Do tego gdzieś tam z boku Migalski i Cymański, mają czym się zajmować i zajmują się sobą. Migalski, skądinąd nie głupi facet, miast się zająć budowaniem partii, szarpie się z gówniarzami na S24, zaliczając coraz bardziej lurowate teksty, na modłę Jasia z Biłgoraja, mówiąc krótko wiesza serdelki na niszowych portalach.

Tylko co ja mam z tym wszystkim niby zrobić? Pogrzebanie PJN oznacza nudę, już dziś można przeżegnać się przed perspektywą naturalnej koalicji POSLD, to się będzie dopiero działo. Żeby było śmiesznie prezes Jarosław wrócił, bo jakżeby inaczej, do strategii forsowanej przez Kluzik i robi konferencje gospodarcze, uwalnia się od Smoleńska, pokazuje, że gospodarka i merytoryczna dyskusja jest celem partii. Na dokładkę śmieszność Kurski mu to doradza, ten sam co pożarł się z Bielanem i Kamińskim, za identyczną kampanię prezydencką. No nie identyczną, bo to teraz jest popłuczyną bez żadnych szans, kolejna wolta nie przejdzie. Zresztą ile to potrwa? I tak w kółko trwa zabawa, a tymczasem jedyne w miarę prawdopodobne badanie wskazuje, że 10% wierzy w to, że PO robi reformy, co oznacza, że jednak po skonsumowaniu przystawek SOLPR, nie cały osierocony elektorat przeszedł do PiS. 50% głosuje na PO tylko dlatego, żeby nie wrócił PiS i co robi PJN, aby zagospodarować 50% z 30%, bo tak szacuje realne poparcie dla PO? Nie mam pojęcia. Mam natomiast przekonanie, że prezes może się na paradzie równości pokazać, a wyborów nie wygra, jeśli przegra, to wku…y znów wytnie ostatnich myślących, a potem zadba o to, żeby dostarczać mediom atrakcji, choćby takich jak ratowanie życie posłankom, które mogły zamiast do samolotu, wsiąść oknem do pociągu. Doradzać już mi się nie chce, jakiś wypompowany jestem, tak tylko mogę rzucić w stronę Kluzik i Poncyliusza, żeby te mądrale z Brukseli trzymać za pysk jak prezes uczył, oni nie mają dokąd iść, a jak wrócą potulnie do prezesa, to i Czarnecki będzie się mógł nimi podetrzeć jako człowiek honoru i po grób wierny jednej partii.

Reklama

Potem usłyszałem, że PiS będzie cenzurował Internet. Ciekawa sprawa z tym cenzurowaniem, co jakiś czas komuś się chce odgrzewać tego sznycla i oczywiście z powodu chamstwa, agresji i tak dalej. Śmiałem się z takich zapędów w wykonaniu Tuska i śmiać się będę z PiS, które jest o tyle głupsze od PO, że znów sobie przykleja na czole łatę „policyjnego państwa”. Nie moja sprawa, tyle samo sobie robię z komisji poselskiej PiS albo i jeszcze mniej, bo ustawa Tuska dużo groźniejsza, chociaż tylko za medialną paszę dla ubogich rozumem robiła, aby potem móc pokazać jak się władza liczy z wolą ludu i odwołuje napaść na najwyższą wartość zwaną wolność słowa. Zupełni mnie nie wzruszyło, nie przeraziło, ale za to jeszcze jedno ubawiło, mianowicie taka rzeź stadek baranich. Gdy Tusk brał za mordę beczało stado PiS i prawie całkowite milczenie owieczek wśród PO. Jak się zrobiło odwrotnie, to i się odwrotnie beczy i odwrotnie milczy. Takie to małe wymagania wśród zaniepokojonych ograniczaniem wolności, a sprowadzają się do tego, żeby na właściwym grzbiecie właściwy bat lądował. Za parę dni albo i już nikt o tej komisji nie pamięta, ale utrwalanie obrazu partii zamordystycznej nastąpiło. Inna rzecz, że jak znów słyszę pogardliwe tony w wykonaniu Hofmana, kocią muzyką obdarzającego dawne koleżanki z partii, czy broniącego Mlexa PRON Karskiego, to ciary mi idą po karku i Pakt Stabilizacyjny staje przed oczami. Co by nie mówić, tkwi w tej partii peerelowski duch, kto nie z nami ten imperialistyczny szpion. W sile niczym się nie różni nawyk pisowski od peowskiego, ale formie PiS robi wszystko, aby nie zostawić złudzeń co czeka niemieckich i ruskich dywersantów, czyli po prostu myślących w ogóle i przy okazji inaczej, niż się komitetowi partyjnemu wydaje, że myśli. Dopóki PiS dostaje w dupę, tak bez przykładnie i bezmyślnie, od wszelkiego autoramentu niezniszczalnych i niezatapialnych mędrców, czuję jakąś podświadome zrozumienie, też jestem nie do zaakceptowania opozycja. Ale jak tylko PiS odbija się od dna czuje wręcz przeciwnie, że aż się nogami przebiera, żeby wprowadzić nową wersję PRL i tym razem trafioną, bo naszą.

Na koniec sobie zostawiłem posła-reżysera Kutza i musze powiedzieć, że żal patrzeć. Wiem, że to się tak mówi, że to taka zwyczajowa figura retoryczna do znudzenia stosowana na forach, ale mnie bez figur jest żal. Żal mi się zrobiło starszego człowieka, który jest kompletnie pogubiony, ale to tak, że ja najzwyczajniej w świecie nie rozumiem co on chce mi przekazać. Mylą się ci, co uważają, że nienawiść do Kaczyńskiego i partii pod jego władaniem. Słów nie rozumiem, natomiast zachowanie Kutza wskazuje na syndrom sztokholmski. Kutz ma już tylko jedno marzenie, żeby usiąść z Kaczyńskim przy beczce spirytusu z jakąś ludową zagrychą i gadać, całymi dniami i nocami z nim, o nim gadać. Tak to widzę, słuchać nie zdołałem, również dlatego, że reżyser Kutz od syndromu postradał elokwencję, kaleczył mowę nieludzko. Zamknąłbym tę odsłonę, ale Kutza telewizje nie oszczędzają i po tym jak dał występ w TVN24, poszedł porozmawiać z Pospieszalskim. Pan Janek chyba już też ma wszystko gdzieś, odkąd się dowiedział, że to ostanie podrygi w TVP, żaru ideowego żadnego i jakieś poślednie tematy. O autonomii Śląska rozmawiano i jak zwykle nic mądrego nie usłyszałem. Z pełną odpowiedzialnością i gwarancją, jako socjolog amator pragnę oświadczyć, że jedynie ostatni populista, histeryk albo zwyczajny głupek może snuć analogie do Katalonii, Kostaryki, czy nawet Bawarii. Naród mamy niezwykle spójny kulturowo i narodowo, a to, że na Śląsku zraz zawijany nazywa się rolada, a na Podhalu kapuśniak kwaśnica, jest bardzo pożytecznym urozmaicenia, a nie wstępem do etnicznych rewolucji. Owszem Ślązak jest najbardziej zaawansowanym „odszczepieńcem”, gdzie polskość miesza się niemieckością, ale w najgorszym dla Polski razie, połowa ma gdzieś Niemcy i Rzeczypospolitą, a połowa czuje się Polakami i tylko robić woli u Niemca. W pięciomilionowym regionie, 120 tysięcy ludzi w autonomicznym ruchu, z których połowa najprawdopodobniej nie ma pojęcia w czym bierze udział, to jest 2,4% ekstremistów, zatem norma albo i poniżej normy. Inna rzecz, że nikt posła Kutza oraz tych ekstremistów nie nazywa faszystami, nazistami i innymi skinami, a w tym wypadku porównanie nie byłoby wcale krzywdzące. Ci od autonomii Śląska, to oczywiście skrajni nacjonaliści, do tego z niejakim sentymentem patrzący na niemiecki przedwojenny porządek i trzymający sztamę z niemieckimi ziomkostwami śląskimi, co się już wydaje jakąś endecką schizofrenią. Tak czy siak to margines, którym można przyłożyć w PO, jak najbardziej słusznie, ale nic poza tym, żadnych szans i zagrożeń. Byłoby na tyle, jeśli coś przeoczyłem lub czegoś nie dosłyszałem, proszę mnie bez litości uświadomić.

Reklama

6 KOMENTARZE

  1. W piątek po wygranym votum zaufania
    do ministra Klicha powinien podejść Kaczyński i w imieniu pasażerów lotów wojskowych podziękować za dobrą pracę…
    ciiiii…. odkąd nie można zwalić winy na zmarłych Pilotów i zmarłego Prezydenta, nie szukamy już winnych, tylko wyciągamy wnioski.

  2. W piątek po wygranym votum zaufania
    do ministra Klicha powinien podejść Kaczyński i w imieniu pasażerów lotów wojskowych podziękować za dobrą pracę…
    ciiiii…. odkąd nie można zwalić winy na zmarłych Pilotów i zmarłego Prezydenta, nie szukamy już winnych, tylko wyciągamy wnioski.

  3. W piątek po wygranym votum zaufania
    do ministra Klicha powinien podejść Kaczyński i w imieniu pasażerów lotów wojskowych podziękować za dobrą pracę…
    ciiiii…. odkąd nie można zwalić winy na zmarłych Pilotów i zmarłego Prezydenta, nie szukamy już winnych, tylko wyciągamy wnioski.